-Znowu ją podglądasz?
- Zamknij się Jb... nie podglądam... obserwuję.
- Za drzewa po drugiej stronie? - Młodszy książę prychnął
- Czemu po prostu nie powiesz jej o swoich uczuciach?
- To nie takie łatwe, jak ci się wydaje.
- Czyżby? - Jb z rękami złożonymi do tylu zawrócił. Jackson obserwował co robi. Zobaczył, że idzie w stronę dziewczyny.
* Idioto! Co ty robisz?! A może... chce jej powiedzieć o mnie? "Jackson"*
Młodszy brat zagryzł nerwowo dolna wargę przyglądając się całemu zdarzeniu. Książę powoli do niej podchodził. Panienka zauważyła, że obiekt jej westchnień idzie w jej stronę. Poddenerwowana udawała, że go nie widzi na siłę wpatrując się w zwoje. Słyszała kroki, które po chwili ucichły. Nie pewnie wyjrzała za zwoju. Jb siedział już przy stoliku patrząc na nią. Przełknęła nerwowo ślinę.
- Słyszałem, że zaczęłaś uczyć się u Pani Hyo - Odezwał się po chwili ciszy. Jedynie przytaknęła patrząc w znaki na papierze - Szukasz męża? - Spojrzała nagle na niego.
-T-tak...znaczy, mój ojciec szuka mi kandydata. Twierdzi, że to ten czas.
-Kobiety w twoim wieku już wychodzą za mąż -Przytaknęła.
- Dlatego się uczę. Mam wiele zaległości.
- Nie masz czym się martwić - Zerwał kwiat rosnący tuż obok niego - Tak piękna kobieta, jak ty- Kontynuował zbliżając się do niej. Lewą ręką odgarnął jej czarne włosy za ucho i ozdobił je kwiatem. Koreanka wpatrywała się w niego z rumieńcem na porcelanowej skórze - Nie będzie miała problemu z znalezieniem odpowiedniego partnera - Aż delikatnie uchyliła różane usta z zdziwienia. Książę uśmiechnął się delikatnie łapiąc jej podbródek i zamykając usta.
- CHWILA! - Rozniósł się krzyk Jacksona, który szybko do nich biegł widząc wszystko.
* Zabiję go! "Jackson"*
Hannę z rytmu wybił biegnący chłopak.
- Jackson? Co ty tu robisz?
-No właśnie. Co ty tu robisz?
- J-ja... - Zrobiło mu się głupio, bo przecież nie powie jej, że ją podglądał.
- Coś się stało? - Zapytała - Tak tu biegłeś...
- J-ja, nieeee. Nic takiego~ -Mówił potulnie - Jb idziemy! -Nagle zmienił ton patrząc na starszego brata zabójczym wzrokiem.
- Coś się stało... braciszku? - Zaakcentował złośliwie ostatnie słowo.
- Tak! Stało - Powiedział przez zęby. Jb prychnął pewny siebie i wstał - Mamy trening. Nie możemy się spóźnić. Idziemy...
- Od kiedy ty taki punktualny i myślący o swoich obowiązkach, hm? - Kącik ust mu się podniósł
- Ty...
- Dobra, idziemy -Szturchnął go, żeby się ruszył - Do zobaczenia - Ucałował jej dłoń. Zarumieniła się z delikatnym uśmiechem
-Do zobaczenia książę -Spojrzała na Jacksona, który zawstydził się. Cofnął do tylu i wpadł do stawiku -Jackson! - Krzyknęła przestraszona i szybko wstała. Wynurzył się szybo z wody i wstał mając ją do pasa. Przetarł twarz z wody.
-N-nic mi nie jest! Nic mi nie jest - Starszy brat prychnął widząc, jak z siebie robi debila. Jackson wszedł cały mokry na trawę.
- Nic sobie nie zrobiłeś? - Zapytała zatroskana.
- Spokojnie, tylko wpadłem do wody.
- Czy ja zawsze musze się o ciebie martwić?! -Uderzyła go w ramię.
- Ała! Ty...! Z-zaraz. Martwisz się o mnie? - Zapytał zaskoczony. Starszy widząc, co się szykuję, złapał brata za ramię i pociągnął
- Idziemy! - Zabrał go stamtąd szybko. Hanna wróciła do zwojów z uśmiechem.
* Jb w końcu zaczął na mnie zwracać uwagę. Tylko co tu robił Jackson? " Hanna"*
Godzinę później do Hanny przyszła Pani Hyo. Sprawdziła ile przeczytała oraz jej zapiski. Kazała jej iść za nią. Panienka zabrała wszystkie zwoje i cały czas szła za nią. Nagle weszliśmy na taras treningowy. Zobaczyła z daleka straż oraz walczącego Jb z Jacksonem na katany. Dziewczyna zbliżając się w ich stronę idąc cały czas za Panią Hyo patrzyła, jak trenują. Oczywiście, mają tylko przejść obok nich idąc dalej, ale dziewczyna wpatrywała się jak w obrazek w księcia Jb. Obaj chłopcy zauważyli ją. Jb, jak zawsze udawał, że jej nie widzi i ją ignoruje, a Jackson zapatrzył się w nią.
* Moje cudo... Jak można być tak pięknym? " Jakcson"*
Jb widząc to wywrócił oczami. Robiąc mu na złość uderzył go w nogę przez co się przewrócił. Chciał tym gestem zrobić z niego większego idiotę, a z siebie tego lepszego w oczach dziewczyny.
- Boże Jackon... - Westchnęła zrezygnowana cicho. Młodszy zdenerwował się i szybko wstał. Zrzucił z siebie górną część ubioru okazując swoje silne, umięśnione ciało. Ciemniejsza skóra zdobiła jego namiętne, uwydatnione, szerokie ramiona. Jego umięśnione plecy i sześciopak delikatnie mienił się przez pot. Agresywnie zaatakował brata walcząc z nim. Ta walka już nie wyglądała, jak trening. Tylko, jakby na serio zaczęli walczyć. Podczas gwałtownych ruchów chłopaka, było idealnie widać jak pracują jego mięśnie. Hanna, aż stanęła w miejscu w szoku. Nigdy nie widziała księcia bez koszulki. Nie wiedziała, że Jackson ma tak piękne ciało. Ściskając zwoje, pierwszy raz w życiu, tak wpatrywała się w młodszego chłopaka. Jackson zauważył to. Uśmiechnął się od niej puszczając jej oczko, po czym wrócił do walki, chcąc pokazać się, jak od najlepszej strony. Hanna widząc ten gest zaczerwieniła się i wypuściła z wrażenia wszystkie zwoje. Spaliła się z wstydu i szybko sprzątała z podłogi zwoje. Pierwszy raz tak szybko biło jej serce na widok młodszego księcia.
* Pierwszy raz spojrzała na mnie w ten sam sposób co na Jb " Jackson"*
Wzięła wszystko i uciekła chowając gorące policzka. Dogoniła Panią Hyo i poszła z nią. Wieczorem Jb wiedział wraz z swoją matką, konkubiną w jej pokoju.
- Musisz go zniszczyć rozumiesz? - Mówiła stanowczo jego matka.
- Wiem o tym matko. Nie musisz mi tego tłumaczyć.
- Więc... masz w ogóle zamiar coś z tym zrobić?
- Jestem umówiony z kupcem na jutro. Ma dla mnie truciznę.
- Cudownie~! - Powiedziała z zachwytem.
-Długo nie pożyje... obiecuję ci to - Tym czasem Hanna już smacznie spała w swoim pokoju w rodzinnym domu. Nagle, coś stukało w jej małe okienko. Przebudziła się i spojrzała zaspanym wzrokiem w okienko. Zobaczyła, jak ktoś rzuca w nie kamyczki. Stanęła na skrzyni i uchyliła je. Niestety nie widziała kto jest po drugiej stronie.
- Kto tam? - Zawołała nie pewnie.
- To ja.
- Jakcson?!
- Ciii!
- Co ty tu robisz?
- Wyjdź do mnie - Zamrugała zaskoczona.
- Chwila... - Wyszła w piżamie i płaszczu na dwór. Zaczęła się rozglądać - Jackson?
- Tutaj - Zawołał za domu.
- Co ty tam robisz? - Poszła w jego kierunku. Nagle chłopak objął ją. Spojrzała na niego zaskoczona, kiedy ten uśmiechał się - C-co ty robisz?
- Tule cię. Jest chłodno - Odwróciła speszona wzrok.
- Nie wygłupiaj się~!
-Widziałaś dzisiaj jak walczę.
- Nooo... coś tam widziałam.
- Podobało ci się?
- Jb był świetny~
-Dobrze wiesz, że o siebie pytam~! - Zaśmiała się.
- No... Byłeś, całkiem niezły.
- Całkiem?
- Nawet ,nawet.
- Widziałem, jak się zaczerwieniłaś - Uśmiechnął się szeroko. Przypomniała sobie go w akcji. Te mięsnie które widziała, właśnie ją obejmowały. Jeszcze ten jego uśmiech. Zarumieniła się momentalnie i zaczęła wyrywać.
- C-co? Nie prawda.
- Co się tak wyrywasz?
- Zostaw mnie~
- Nie wstydź się - Wymruczał i zaśmiał się cicho przyciągając ją do siebie. Odwróciła szybko głowę.
- Jackson to nie śmieszne!
- Spójrz na mnie -Powiedział spokojnym, niskim głosem. robiła co kazał. Patrzyli sobie w oczy, gdy księżyc oświetlał ich twarze..
-Panienko! Co tu panienka robi z księciem?!
- Chaerin?! - Młoda dziewczyna szybko ją zabrała.
*********************
Cześć wszystkim! Jestem ciekawa czy podoba Wam się to opowiadanie i czy jest sens dalszego pisania. Czekam na Wasze komentarze ^^