-
Że co?! - Zapytała zaskoczona Hanna. Siedziała wraz z rodzicami za domem w
ogrodzie przy herbacie.
- To co usłyszałaś - Powiedział ojciec - Czas cię
wydać za mąż - Napił się herbaty z porcelanowej zastawy. Ich rozmowę od razu
podłapały służące.
- A-ale ojcze ja nie jestem gotowa na ślub - Mówiła
przerażona.
- Żadne ale...
- Skarbie, zastanów się nad tym - Zaczęła mówić jej
matka - Hanna nie jest gotowa na wyjście za mąż. Ma w głowie zabawy, zamiast
małżeństwo.
- Matka ma rację. Narobię rodzinie wstydu ojcze -
Powiedziała szybko - Nic nie potrafię. To nie najlepszy pomysł.
- Masz rację - Powiedział nagle po przemyśleniu - Nic
nie potrafisz - Koreanka zagryzła nerwowo wargę i odwróciła wzrok - Więc się
nauczysz... w pałacu - Spojrzała na niego z zdziwieniem
- W pałacu? - Zapytała zaskoczona matka.
-Tak.Jest tam pani Hyo, która zajmie się Hanną. Ktoś musi trzymać nad nią silna rękę, skoro w domu jest rozpieszczana. W tym czasie
poszukamy ci z matka odpowiedniego kandydata.
- Nie mogę sama? - Zapytała cicho.
- Zanim ty kogoś poznasz to się zestarzejesz!
- Pierwszy raz będę przebywać w pałacu - Powiedziała
patrząc pusto w stolik - Będę często widywać... - Wyszeptała i uśmiechnęła się
- Wiesz ojcze to jedna nie taki zły pomysł - Rodzice byli zaskoczeni.
- Cieszę się Hanna, że jednak zmieniłaś zdanie
-Przytaknęła z uśmiechem i napiła się herbaty. Generał od razu zabrał córkę do
pałacu. Zachwycona rozglądała się i podziała wszystko, jak małe dziecko.Służące
w pałacu od razu im się kłaniały. Spotykali starszą kobietę w pięknym hanboku.
Stała wyprostowana z nienaganną postawą i poważnym wyrazem twarzy.
- Generale - Odezwała się kłaniając.
- Pani Hyo - Odezwał się mężczyzna. Młoda dziewczyna
przyglądała się jej uważnie.
* Więc to jest pani Hyo? Wygląda dość... surowo...
"Hanna" *
- To jest moja córka Hanna - Dziewczyna nie pewnie się
ukłoniła. Pani Hyo spojrzała na nią z góry
- Widzę dużo pracy przed nią...Ale proszę się nie martwić generale. Nauczę jej wszystkiego. Jeszcze będzie idealną kandydatką na
żonę.
- Tego własnie oczekuję- Hanna odwracając wzrok
zauważyła, że ktoś ich obserwuje na schodach. Kiedy ci rozmawiali,Hanna powoli
wycofała się do tyłu i poszła cichym krokiem za schody.Zauważyła, że cały czas
podsłuchuje ich nie kto inny, jak książę Jackson.
- Nikt cię nie nauczył, że nie ładnie podsłuchiwać? -
Chłopak przestraszył się jej nie spodziewając się jej za nim - Jeszcze książę -
Pokręciłam głową i założyła ręce na klatce piersiowej - Nie ładnie - Kącik jej
ust się podniósł.
- Nie strasz mnie tak więcej~! Chcesz, żebym dostał
zawał? - Pytał oburzony.
- Zawsze - Odpowiedziała mu tym samym co on jej dwa
dni temu.
- Aish!... Słyszałem... że ojciec wydaje cię za mąż -
Odwrócił wzrok.
- Źle słyszałeś. Ojciec chce mnie wydać. Jeszcze nie
wydaje.
- Wiadomo komu?
- Jeszcze nie. Mówił, że poszuka mi z matką
odpowiedniego kandydata.
- Naprawdę? - Uśmiechnął się -Może to ja będę tym
kandydatem.Co ty na to~? - Puścił jej oczko.
- Głupku~! - Trzepnęła go w ramię - To nie jest
śmieszne. Oni naprawdę chcą mnie wydać. Co jak to będzie jakiś stary dziad albo
zboczeniec? J-ja się boję - Spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Książę
zamrugał szybko zaskoczony. Dotknął jej ramienia
- Spokojnie Hanna. Będzie dobrze,zobaczysz.
- Skąd mam mieć pewność?
- Bo będę przy tobie - Spojrzała na niego zaskoczona
delikatnie się rumieniąc - Zawsze. Póki będę przy tobie nic złego ci się nie
stanie...Obiecuję - Zarumieniona patrzyła na niego. Wyraźnie ją zatkało.
-Tutaj jesteś! - Powiedziała pani Hyo i uderzyła ją w
tył głowy wachlarzem. Hanna syknęła z bólu łapiąc się za głowę. Kobieta
pochyliła ją do skłonu - Nie możesz odzywać się do księcia nie pytana.Nawet nie
możesz na niego spojrzeć, jeśli nie pozwoli, rozumiesz? -Mówiła stanowczo.
- T-tak...
- Wybacz książę za nią, że cię obraziła.
- Nie szkodzi - Powstrzymywał śmiech.
- Przeproś księcia! - Koreanka podniosła wzrok i
spojrzała na Jacksona - Przepraszam książę...
-Ale nic się nie stało panienko.
* Niech ona tylko odejdzie to go uduszę! " Hanna"*
- Idziemy! - Pani Hyo szarpnęła nią i zabrała ze sobą.
Jackson z założonymi rękami opierając się ścianę patrzył, jak odchodzą.
* Obiecuję ci, że włos z głowy ci nie spanie, dopóki jestem
przy tobie. Zrobię wszytko, żeby być najlepszym kandydatem. Nie zawiodę cię.
"Jackson"*
- Nauczę cię wszystkiego co potrafi panienka z
wyższych sfer. Rodzie wyraźnie cię rozpieścili i zaniedbali podstawowe
obowiązki. Zaczniesz szyć, wykonywać mydełka. Ważne, żebyś o siebie dbała, a to
jedne z częstych czynności panienek. Czytanie poezji, pisanie. Musisz
nienagannie się poruszać i również nienagannie się zachowywać. Pamiętaj, nie
możesz złamać jednego z "siedmiu grzechów ciężkich",
a mąż nie wyrzuci cię z domu.
- Siedem grzechów ciężkich?
- Pierwsze, brak posłuszeństwa wobec teściów. Drugie,
niemożność poczęcia męskiego potomka. Trzecie, zdrada. Czwarte, zazdrość.
Piąte, choroba dziedziczna. Szóste, gadulstwo i siódme, kradzież.
- Rozumiem...
- A z tego co wiem usta ci się nie
zamykają. Mężczyźni tego nie lubią. Książę koronny idzie -
Pochyliła ją. Stały razem, kiedy książę Youngjae przechodził obok
wraz z służbą. Zatrzymał się i spojrzał na kobiety.
-Hanna? -Zapytał. Dziewczyna podniosła się.
- Witaj Youngjae -Pani Hyo odchrząknęła -
Em... Książę koronny -Ukłoniła się, a książę zaśmiał się cicho.
- Widzę, że rozpoczęłaś nauki u pani Hyo.
-Tak - Uśmiechnęła się.
-Dawno się nie widzieliśmy. Dobrze cię znów zobaczyć.
- Mi również dobrze cię ...znaczy księcia
widzieć.
- Jaka grzeczna się robi~ -Śmiał się - Właśnie szedłem
do posłańca, by zaniósł ci prezent.
-Prezent? Dla mnie?
- Tak - Wyciągnął z kieszeni szaty
pudełeczko - Ostatnio byłem poza murami pałacu i kupiłem ci to
-Wzięła do reki prezent i uśmiechnęła się po sprawdzeniu zawartości.
- Zielona herbata~
- Wiem, ze ją uwielbiasz,
a najchętniej pijesz tą z drugiej wioski.
- Pamiętałeś książę.
- Jak mógłbym zapomnieć -Uśmiechnął się
szeroko - Piłaś ją dawno temu u mnie, kiedy jeszcze byłaś wstydliwa i
nie potrafiłaś przyzwyczaić się do nowego miejsca.
- Jestem ci za wszystko wdzięczna.
* Dokładne pamiętam ten dzień. To były jedne z
pierwszych dni tutaj. Nie potrafiłam się przyzwyczaić do nowego
miejsca. Gdy się zgubiłam usiadłam załamana i popłakałam się. Strasznie
tęskniłam za starym domem. Wtedy on mnie znalazł i wysłuchał. Dał mi do picia
zielonej herbaty.
- Nie wiem, jak ci się odwdzięczyć.
-Po prostu często się uśmiechaj, dobrze
siostrzyczko?
Wtedy jeszcze nie wiedziałam kim jest. Jakie było moje
zdziwienie, że książę koronny, przyszły władca Korei nazwał mnie swoją siostrą.
Mówił, bym to miejsce traktowała, jak mój dom, a ludzi tutaj, jak rodzinne.
Tyle razy mi pomógł i zawsze chwalił mój uśmiech " Hanna"*
-Po prostu często się uśmiechaj, dobrze...
siostrzyczko? - Uśmiechnęła się radośnie i przytaknęła. Książę z
służbą poszli dalej. Znów dostała po głowie.
- A to za co~?
- Zero spoufalania się z księciami, a tym bardziej z
księciem koronnym. Idziemy! - Zabrała ją do ogrodu. Usiadły w altance i kazała
jej czytać książki. Za stawikiem stał Jackson obserwując Hanne. Tak się
cieszył, że od teraz dziewczyna będzie mogła często przebywać w
pałacu.
-Co robisz? - Zapytał Jb, który akurat przechodził
tamtędy.
- Ciiii~! - Książę zdziwił się - Nie przeszkadzaj mi.
- Kogo tak podglądasz? - Spojrzał w tamtym kierunku i
zerknął na zarumieniona twarz młodszego brata, który nie odrywał od niej wzroku
-Podoba ci się?
-To mało powiedziane.
-To już wiem czemu tak za nią biegasz - Młodszy
prychnął - Od kiedy ona przebywa w pałacu? Narobi samych problemów.
- Rodzice chcą ją wydać za mąż. Będą szukać dla niej
męża. Chciałbym... Ją poślubić. Sprawiłbym, że była by najszczęśliwszą kobietą
na ziemi.
* Mój braciszek chce poślubić taka kobietę? Wybrał dość...
nie znośną kandydatkę. Mój brat ją chce, a ja zawsze mam to czego pragnie
"Jb"*
***********
Rozdział miał być wczoraj, lecz miałam problemy z Internetem
i nie dało rady go opublikować. Czekam na Wasze komentarze ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz