Translate

wtorek, 19 maja 2015

EXO: Just say you love me Rozdział 37

- Amanda?! - krzyknął przestraszony i zaskoczony Siwon. Suho słysząc to od razu odepchnął od siebie chłopaka i szybko się zasłonił.
- C-co ty tu robisz?! - zapytał szybko przestraszony Suho - Myślałem, że później wrócisz do dormu - z wytrzeszczonymi oczami stała jak sparaliżowana nie potrafiąc w tym momencie nic zrobić. Była w szoku.
- Przepraszam - rzuciła szybko słowem i kulejąc uciekła do łazienki. Siwon zauważając to zapytał się Suhego.
- Nic jej nie jest?
- Właśnie też zauważyłem, poczekaj - lider podszedł do drzwi łazienki łapiąc za klamkę. Drzwi były zamknięte - Wszystko w porządku? - zapytał przez drzwi.
- T-tak.
- Kulejesz.
- To nic takiego. Potknęłam się po drodze, kiedy wracałam do dormu i teraz trochę kostka mnie boli.
- Na pewno?
- Tak, spokojnie.
- No dobrze - piosenkarz odszedł od drzwi. Postanowiła wziąć prysznic, by to wszystko z siebie zmyć. Pot, krew i jego zapach. Powolnymi ruchami zaczęła ściągać z siebie ubrania zaczynając od koszulki. Następnie ściągnęła stanik patrząc na siebie w lustrze załzawionymi oczami. Przełykając nerwowo ślinę zauważyła przedostające się sińce spod spodni na biodrach. Spuściła głowę w dół patrząc jak jej spodnie zaczynają zmieniać kolor na czerwony. Ostrożnie sycząc z bólu zdjęła je z siebie wchodząc naga pod prysznic. Odkręciła kurek, a ciepła woda zaczęła spływać bo jej zranionym ciele. Usiadła ostrożnie zalewając się łzami z bólu. Rozchyliła delikatnie nogi obserwując jak woda wokół niej zamienia się w krew, a skóra powoli zaczynała zmieniać kolor. Zaczynała się zastanawiać, dlaczego życie tak bardzo ją skrzywdziło. Powoli zaczynała tracić siły zasypiając pod prysznicem. Leżała pod nim tak długo, że przestała zwracać uwagę na to, że kończyła się ciepła woda.
 W pewnym momencie usłyszała huk w przedpokoju. Pomyślała, że pewnie chłopcy wrócili do dormu. Nawet nie wiedziała, jak długo śpi pod prysznicem, który nadal oblewał ją już zimną wodą. Była cała zmarznięta. Powoli zaczęła podnosić się na obolałe nogi podpierając się o ścianę. Jej twarz stała się blada. Wyraźnie słyszała głosy przyjaciół.
- A gdzie Amanda? - zapytał Chanyeol.
- Już półtorej godziny bierze prysznic - odpowiedział mu Suho.
- A sprawdzałeś czy się jej nic nie stało?
- Nie wpadłem na to - nagle usłyszała pukanie do drzwi.
- Amanda, w porządku? - zapytał swym ciepłym głosem Chanyeol.
- T-tak - powiedziała słabo po czym upadła na podłogę. Huk uderzającego jej nagiego ciała o kafelki rozniósł się echem.
- Amanda! - zareagował raper szarpiąc energicznie za klamkę. Nie mógł otworzyć drzwi. Pukał w nie z całej siły - Co się stało?! Amando, powiedz coś! - wpadł w panikę. Oprócz uderzającego strumienia wody nic nie usłyszał. Przestraszony zaczął kopać w drzwi wywarzając drzwi z nawiasów. Widząc nagą Amandę leżącą na podłodze podbiegł do niej rzucając się na kolana - Amando - odwróciła się patrząc mętnym wzrokiem na rapera.
- Chanyeol? - wyszeptała.
- Nie martw się. Wszystko będzie w porządku. Jestem przy tobie - szybkim ruchem zdjął ręcznik z wieszaka i zawijając w niego dziewczynę wziął ją na ręce i szybko zabrał do salonu. Reszta chłopaków zainteresowana hałasem na korytarzu zobaczyli wynoszącą z łazienki na rękach Chanyeol'a w pół przytomną Amandę.
- Co się stało?! - zapytała przerażony Tao, ale Chanyeol nic się nie odezwał. Jedynie wpadł do salonu pomagając jej usiąść na fotelu i okrywając ją ręcznikiem. Tym czasem, kiedy siedziała zmęczona  zakrywając swoje ciało ręcznikiem, Chanyeol rozkładał jej łóżko. Nagle do salonu wszedł Luhan.
- C-co jest? - Luhan usiadł obok niej - Co się dzieje Amando?  Co się stało? - wyszeptywała coś ledwie przez swoje blade usta trzęsąc się z zimna. Nachylił się nad nią, żeby lepiej usłyszeć. Wyszeptała mu do ucha.
- Feng - i wszystko stało się dla niego jasne. Był zdenerwowany i jednocześnie chciało mu się płakać, na myśl, że zrobił krzywdę kobiecie, którą kocha ponad wszystko.
- Jest wyziębiona. Trzeba ją ogrzać - rzekł raper kończąc rozkładać łóżko. Luhan wziął w ramiona Amandę i położył ją na łóżku okrywając ciepłą kołdrą.
- Nie wygląda to najlepiej. Dzwońmy po karetkę - powiedział szybko Luhan. Kilka minut później pod budynek podjechała na sygnale karetka. Sanitariusze weszli do dormu i wyprosili wszystkich z salonu zajmując się dziewczyną. Zajęło ich to nie całe dwadzieścia minut, po czym wyszli z salonu zostawiając Amandę samą w łóżku.
- Dziewczyna zemdlała pod prysznicem przez co pod wpływem zimnej wody dostała delikatnej hipotermii. Już się nią zajęliśmy, więc nie trzeba zabierać ją do szpitala. Jest stan zdrowia jest stabilny, lecz musi być pod stałą obserwacją. Gdyby dalej pojawiały się omdlenia, osłabienia,dreszcze czy zaczęły występować bóle lub różnego typu zmiany skóry, proszę ją natychmiast zawieść do szpitala. Na stoliku zostawiliśmy kartkę z wypisanymi lekami, które powinny zostać kupione w aptece. Nie są na receptę, więc nie powinny być problemy z kupnem. Teraz niech wypoczywa, niech się prześpi, ogrzeje, a jutro powinno być już o wiele lepiej.
- Dziękujemy bardzo - powiedział D.O. Chłopcy byli załamani tym co się stało. Nie rozumieli dlaczego tak nagle zemdlała.



* Biedna Amanda. To okropne widząc ukochaną osobę w takim stanie. Nie, wróć. Jaką ukochaną? Przecież wyraźnie mi powiedziała co o tym sądzi... Ach... przyjaciółka. Tak, przyjaciółka. Jest moją przyjaciółką i to najlepszą. Zemdlała pewnie przez ciągłą pracę. Gdybyśmy byli wcześniej w dormie, może by do tego nie doszło. (Sehun)*



* To dziwne, że tak nagle zemdlała. Przecież to na pewno nie przez to wcześniej widziała. Co za wstyd. Będę musiał jej jutro wszystko wytłumaczyć. Mam nadzieję, że teraz nie zmieni o mnie zdania. A co do zemdlenia, to pewnie przez tą nogę. Wróciła do dormu zapłakana kulejąc na jedną nogę. Założę się, że mnie okłamała. (Suho)*



* Te ślady na jej nogach. Wyglądały strasznie. Czyżby to przez nie zemdlała? Ale skąd one się pojawiły? Kto mógł jej to zrobić? Kto ją tak skrzywdził? Będę musiał jutro z nią koniecznie porozmawiać ( Chanyeol)*




 Następnego dnia, Amanda obudziła się czując się już o wiele lepiej. Otworzyła oczy wraz z pierwszym muśnięciem, ciepłych promieni słońca, które wpadały przez okno oświetlając pomieszczenie. Podniosła lekko głowę do góry sprawdzając, gdzie ma telefon. Sięgając po komórkę sprawdziła godzinę. Była już godzina jedenasta. Przestraszona, że zaspała do pracy, a co gorsza nie zawiozła chłopaków do wytwórni podniosła się gwałtownie.  Od razu pożałowała swojego nagłego podniesienia się. Jęknęła z bólu. Dopiero w tym momencie przypomniała sobie o całym wczorajszym zdarzeniu. To jak brała prysznic, to jak usłyszała głos Chanyeol'a i nagły huk. 



* Chanyeol zabrał mnie na rękach do salonu. O nie! Znowu widział mnie nagą! Co za wstyd! Chyba jak znowu go zobaczę, to spalę się ze wstydu... pewnie zauważył moje ślady na nogach i biodrach. (Amanda)*


 Odkryła się i spojrzała na swoje nagie ciało. Jej nogi oraz biodra były sine. Od razu było widać, że została pobita. Można to przynajmniej stwierdzić po pozostawionych śladach na skórze.
- Pewnie pojechali beze mnie - rzekła sama do siebie. Powolnym ruchem ściągnęła nogi z łóżka stawiając stopy na dywanie. Wzięła głęboki oddech i podpierając się o stolik powoli zaczęła wstawać sycząc z bólu. Kiedy tylko się jej udało postawiła pierwszy krok do przodu od razu upadając z bólu.
- Jeszcze raz - powoli wstała z powrotem i znów ruszyła do przodu przytrzymując się mebli - Weź się w garść Amando! - stanęła na równe nogi i mimo bólu ruszyła przed siebie wciąż kulejąc. Ubrała się w piżamę, a następnie ruszyła do łazienki się ogarnąć. Gdy tylko wyszła z łazienki, zjadła śniadanie, wypiła kawę i usiadła w salonie oglądając telewizję. Siedziała na niej, aż do godziny siedemnastej, kiedy chłopcy wrócili do dormu.
- Wróciliśmy~! - krzyknął radośnie Baekhyun. Od razu bez zastanowienia wszyscy weszli do salonu sprawdzić, jak czuje się przyjaciółka. Liczyli na to, że będzie dalej osłabiona leżała w łóżku. Jakie było ich zdziwienie, kiedy ujrzeli ją siedzącą na kanapie i oglądającą telewizję jakby nigdy nic. Od razu zaczęli się jej wypytywać jak się czuję, jak spędziła dzień itp.
- Po drodze wstąpiliśmy do apteki i kupiliśmy ci leki - powiedział Sehun.
- Kupiliśmy ci jakąś maść na nogę - powiedział Lay.
- Na nogę?! - od razu spanikowała. Bała się, że reszta również widziała jej sińce.
- Suho mówił, że wczoraj się przewróciłaś i teraz kulejesz - rzekł Kai.
- A no tak.
- Po drodze wstąpiliśmy do restauracji i kupiliśmy kolację do dormu - powiedział Xiumin - Nie martw się dla ciebie mamy wegetariańskie potrawy.
- Super. To idźcie do kuchni wszystko przygotować, a ja wezmę lekarstwa - przytaknęli i od razu wyszli. Kiedy tylko zamknęli drzwi od razu ściągnęła spodnie od piżamy. Siedząc w samych majtkach i koszuli nocnej zaczęła smarować zimną maścią obolałe nogi i biodra. W pewnym momencie wszedł Luhan. Spojrzała na niego przestraszona.
- Puka się idioto! - krzyknęła na niego zarumieniona, lecz zignorował to. Nie mógł oderwać wzroku od jej sinych ud. Przełknął nerwowo ślinę, aż serce go zabolało. Zamknął drzwi - C-co ty robisz? Widź!
- Więc Feng tak cię potraktował? - zamilkła. Usiadł obok niej - Bardzo boli?
- Troszeczkę - wyszeptała.
- Dlaczego ci to zrobił?
- Był na mnie zły.
- Za co?
- Praktycznie za wszystko co ostatnio zrobiłam - zawstydzona naciągała koszulę zakrywając biodra i unikając jego wzroku.
- Dlaczego w końcu od niego nie odejdziesz?
- Przecież już ci mówiłam. Nie mogę. Muszę czekać, aż w końcu kontrakt się skończy pomiędzy Fengiem, a moją wytwórnią. Za złamanie kontraktu musiałabym zapłacić karę umowną. Skąd wezmę 2 miliony dolarów? Ja... nie chcę tak dłużej żyć - łzy napłynęły jej do oczu - Dlaczego muszę być tak karana przez życie? - rozpłakała się - Czy ja tak dużo wymagam od życia? - nagle jedno z jej ramiączek zsunęło się okazując jej tatuaż na lewej łopatce

" Just say you love me" 

 Luhan widząc tatuaż spojrzał się ponownie na rozpłakaną twarz ukochanej. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości. Mimo, że odpycha innych od siebie, to bardzo pragnie czułości drugiej osoby. Chce być kochaną, ale i jednocześnie boi się miłości. Nachylił się nad nią i pocałował ją czule w policzek. Siedziała zaskoczona. Nie dochodziło do niej to co właśnie się stało. 
- Kocham cię - wyszeptał jej do ucha. Jego słowa, tak zwyczajne, a jednocześnie i niezwykłe w swojej prostocie, sprawiły, że przeszły ją dreszcze. Zawstydzona odwróciła głowę w jego stronę. On wykorzystując to pocałował ją w usta.

- Noona~! - usłyszeli głos Jungkook'a w przedpokoju.


*****
Zapraszam ponownie do wzięcia udziału w konkursie. Termin zgłoszeń trwa do 31 maja. :D 

poniedziałek, 18 maja 2015

KONKURS!!!



To jest mój pierwszy filmik, który obiecałam, że w końcu nagram. Bądźcie proszę wyrozumiali
 i zapraszam na obejrzenie Człowieka Kciuka~







PicMonkey  <---


Tak jak tłumaczyłam na filmiku. Wchodzimy w powyższy link, następnie najeżdżamy myszką na Design i klikamy na ostatni rozmiar, gdzie wpisujemy 1200x300


Kiedy tylko załaduje się już strona zaznaczamy kwadracik po lewej i akceptujemy.

 Gdy tylko wykonacie to wszystko, co tu opisałam możecie już działać.
A oto adres na który wysyłajcie swoje prace: sandra.luszcz@onet.pl

Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, proszę śmiało do mnie pisać.



Konkurs trwa do 31 maj 

niedziela, 10 maja 2015

VIXX: Crazy in Love Rozdział 2

Odpowiedziała mu:
- Nie - nigdy nie sądził, że tak proste, zwykłe słowo jak "nie" może przekłuć mu serce. Spalił się ze wstydu. Zaniemówił na chwile.
- P-przepraszam...
- Jesteś uroczy. Ale czy ty nie jesteś do mnie przypadkiem za młody? Mam 28 lat.
- N-noona?
- Wytwórnia pozwoliła ci się z kimkolwiek spotykać?
- Yymm...
- Tak myślałam. Może lepiej skup się na swojej karierze zamiast randkować.
- No... może - spuścił głowę.
- Nie zrozum mnie źle. Wydajesz się być dobrym chłopakiem, ale wybrałeś nie tą dziewczynę co trzeba. Jeszcze raz dziękuję za klucze i ... myślę, że już czas na ciebie. Mam jeszcze sporo pracy.
- T-tak.
- Miło było cię poznać Leo.
- Mnie ciebie również ... noona - powiedział zawiedziony cichym głosem, po czym wyszedł z załzawionymi oczami. Kiedy tylko wyszedł z budynku i zaczął zmierzać w kierunku dormu rozpłakał się. Nie mogąc wytrzymać własnego smutku, zapłakany szybko pobiegł do dormu wpadając do środka jak strzała i zamykając się w swoim pokoju. Hongbin widząc to szybko podszedł do drzwi, by sprawdzić co się stało, lecz były zamknięte.
- Leo co się stało? Dlaczego płaczesz? Otwórz drzwi - usłyszał chłopak przyjaciela za drzwiami siedząc skulony w koncie. Nie odezwał się.
- Co się stało? - zapytał zaciekawiony N widząc, że dobijającego się do drzwi Hongbina.
- Leo wrócił zapłakany i zamknął się w pokoju. Nie wiem co się stało. Nie odzywa się - N zrobił poważną minę i zaczął interweniować.
- Leo co się stało? - zapytał - Porozmawiajmy, otwórz drzwi... Leo, nie lubię kiedy jesteś taki smutny.
- Powiedz, że ja też nie.
- Hongbin też nie.
- Ja też nie! - zawołał Ravi.
- Ravi też nie.
- A co my nie? - zapytał po chwili Ravi.
- Leo~ Odezwij się w końcu! Denerwujesz mnie, jak mnie ignorujesz! Ale i tak cię kocham~ ... Noo Leo~ Otwórz drzwi i porozmawiajmy. Słyszysz?... Jak się do mnie nie odezwiesz to się na ciebie obrażę - usłyszał za plecami śmiech Raviego, ale po za tym nie usłyszał żadnego słowa - Masz otworzyć te drzwi! Liczę do trzech, rozumiesz?! Raz... dwa... trzy - na słowo trzy drzwi gwałtownie otworzyły się. Dostał kapciem w czoło po czym drzwi ponownie się zamknęły.
 Siedział zamknięty w pokoju aż do wieczora. Nie mógł spać całą noc. Bardzo jej słowa utkwiły mu w głowie. Było mu tak głupio za swoje zachowanie.
 Następnego dnia, wstał zmęczony i niewyspany. Swoim wykończony ciałem od całonocnego rozmyślania skierował się ku kuchni, by zaparzyć sobie kawę. Nie miał zbyt wiele czasu, gdyż za niedługo wraz z resztą zespołu musiał udać się do pracy. Szybko przemył i po kremował twarz, przebrał się, ogarnął włosy i wypił poranną kawę. Miał nadzieję, że chociaż ten dzień będzie mu sprzyjał, lecz musiał opuścić swoje nadzieję, gdyż na dworze rozpętała się burza, wiał silny wiatr i było zimno. Świetny początek dnia. Wszyscy ubrali się cieplej oraz pozabierali parasolki po czym menadżer z którym mieszkają zawiózł ich do wytwórni. Kiedy byli już na miejscu, przebrali się i rozpoczęli swój grafik. Na początku trening, śniadanie, nagranie reklamy, a na koniec spotkanie z fanami. Trenowali bez przerwy, aż do godziny 12. Wszystko musiało być po kolei dopracowana, dokładnie wykonane, wszystko zapięte na ostatni guzik. Lider wszystkim się zajął. Jest perfekcjonistą, jeżeli chodzi o tego typu rzeczy. Leo przez cały czas nic się nie odzywał, jedynie posłusznie wykonywał podczas treningu polecenia lidera. Chłopcy zaczynali się tym coraz bardziej przejmować. Przyjaciel od wczoraj się do nich nie odezwał, lecz nie chcieli za bardzo na niego naciskać, by jeszcze bardziej nie zamknął się w sobie. Nie wiedzieli jak mu pomóc.
 Po godzinie 12 udali się do łazienki, wzięli odświeżające prysznice, przebrali się, a następnie udali na śniadanie. Jedli wszyscy razem w niezręcznej ciszy, którą stworzył Leo. Chłopcy nie wiedzieli jak mają się zachować i co robić. Leo zawsze był mało mówny, lecz już bardzo dobrze go znali i wiedzieli, że przy bliskich mu osobach jest bardziej otwarty, niż można się po nim tego spodziewać.
- Hyung - zaczął Hyuk, lecz Taekwoon nawet nie zwrócił na niego uwagi - Hyung, zauważyliśmy, że jest z tobą coś nie tak. Wczoraj wróciłeś do dormu z płaczem i nie odzywasz się do nas od wczoraj. Chcielibyśmy wiedzieć czy coś się stało.
- To przez nas? - zapytał N.
- Nie - odpowiedział cicho bawiąc się jedzeniem.
- Coś się stało w twojej rodzinie? - zapytał Hongbin.
- Nie.
- Straciłeś kogoś? - zapytał Ravi.
- Nie.
- Ale jest ci smutno? - zapytał Ken.
- Tak.
- Ale... co się stało? - zapytał Hyuk.
- Nie chcę za bardzo o tym rozmawiać - powiedział ledwo. Resztę czasu przeznaczonego na śniadanie przesiedzieli w ciszy. Kiedy szybko się z tym uwinęli i zaczęli po mało zbierać, Leo wciąż siedział przy stole bawiąc się ledwo naruszonym jedzeniem. W pewnym momencie, Ken odezwał się:
- Patrzcie jaka fura przed wytwórnią stoi! - powiedział podekscytowany patrząc przez okno. Reszta chłopców zainteresowanych tym na co zwrócił uwagę Ken podeszli do okna.
- Ale cudeńko! - odrzekł N widząc pojazd.
- Przejechałbym się takim - rzekł rozmarzony Ravi.
- Auto z klasą, pewnie musiałby być drogi - oznajmił Hongbin.
- Kupmy takie! - dodał Ravi.
- Nie stać nas - odpowiedział mu N.
- Nas na nim nie stać!
- A to nie jest auto służbowe YG? - zapytał zaciekawiony Hyuk - No wiecie, tej wytwórni.
- Skąd taki pomysł? - zapytał N.
- Z tyłu ma logo wytwórni - oznajmił Ken. Leo od razu zareagował, kiedy tylko usłyszał o wspomnianej wytwórni.

* Nie możliwe. Czyżby to ONA? Ale co ona by tutaj robiła? Nie idź tam sprawdzić. Nie idź tam. Leo, nie idź! ( Leo)*

- Ciekawe co tutaj robi osoba z YG - zastanawiał się na głos Hongbin. 
- Może jakaś współpraca? - rzekł Hyuk.
- Tak! Wreszcie zauważyli mój talent~! - powiedział dumnie zadowolony Ken.
- Pabo! - krzyknęli chórkiem. W tym momencie Leo wybiegł z pomieszczenia jak strzała. 
- A z tym co znowu? - zapytał zdziwiony Ravi. Tym czasem Leo biegł na dół ile miał sił w nogach. Prawie potknął by się o własne nogi. Biegł nie patrząc na to czy w kogoś biegnie czy nie, po prostu biegł. Kiedy tylko wybiegł na zewnątrz zadyszany oparł się rękoma o własne kolana i zobaczył, że auto już odjechało. Nie mógł uwierzyć w to, że nie zdążył, że nie sprawdził czy to była ona. No bo któż by inny miał przyjechać? Po chwili zaczął się zastanawiać dlaczego to zrobił. Dlaczego tak szybko wybiegł? Dlaczego tak bardzo chciał ją ponownie zobaczyć? Przecież wczoraj dała mu jasno do zrozumienia, że nie ma żadnych szans. 

,, Może lepiej skup się na swojej karierze zamiast randkować." 

 Te słowa znów zabrzmiały w jego głowie. Nie rozumiał tego dlaczego tak bardzo go do niej ciągnie pomimo, że jej nawet nie zna. W tym momencie przypomniał sobie jej oczy. Te duże, ciemne,  a zarazem zimne oczy. Piękne i jednocześnie przerażające, aż jego serce zaczęło mocniej bić. 

Dlaczego poczuł, że mimo tego, że odmówiła, nie pozwala mu zapomnieć o niej? 

Dwie godziny później po przygotowaniach do nagrań nowej reklamy napoju, Leo cały czas był zamyślony i jakby nie obecny co bardzo zauważyła reszta. 
- Jak wam chłopcy mijają nagrania? - zapytała uśmiechnięta Yoon'a podchodząc do reszty Vixx, którzy kryli się za ścianą i obserwowali.
- A całkiem dobrze - odpowiedział szeptem Hongbin.
- Kogo wy tak śledzicie? - zapytała zaciekawiona.
- Ciiii! Nie śledzimy tylko obserwujemy. Z Leo jest mały problem - rzekł Hyuk. 
- Właśnie zauważyłam, że jest jakiś dziwny dzisiaj. Coś się stało? 
- Coś na pewno, ale nawet nie wiemy co - powiedział Ken.
- Nie chce z nami o tym porozmawiać - dodał Ravi.
- Nie wiemy jak mu pomóc. Wczoraj wrócił do dormu zapłakany po czym zamknął się w pokoju i wyszedł z niego dopiero dzisiaj rano. Od rana się nie odzywa - wyjaśnił N.
- Hymm... dziwne. Ach! Nie lubię jak Leo oppa jest taki smutny~ - powiedziało słodko - Może chodzi o dziewczynę?
- Dziewczynę?! - zapytali zdziwieni chórkiem.
- No tak, co w tym dziwnego?
- Gdyby Leo się z kimś spotykał od razu byśmy o tym wiedzieli - powiedział Ken.
- Leo jest słodki i cichy. Może chciał się z kimś umówić i dostał kosza, a teraz jest tym bardzo przejęty i nawet nie wie jak o tym z wami porozmawiać - wydawało im się, ze to ma sens.
- Porozmawiaj z nim - powiedział Honbin.
- Właśnie! To dobry pomysł. Jeżeli wstydzi się z nami o tym porozmawiać to może z tobą pogada - powiedział Ravi.
- Nie martw się, dasz radę - pocieszał ją Ken popychając do przodu- Leo cię lubi - zaskoczona dziewczyna słowami Ken'a ruszyła w kierunku Leo.

* L-leo oppa... l-lubi mnie? ( Yoona)*

 Zawstydziła się momentalnie zaczynając bawić włosami. 
- Jak tam Leo? - zapytała zawstydzona siedzącego na ławce Leo, który słuchał samotnie muzyki przez słuchawki. Chłopak widząc dziewczynę wyciągnął słuchawki z uszu i zapytał:
- Co mówiłaś?
- Zapytałam co u ciebie.
- Ym... może być. 
- Tak myślałam, że odpowiesz - usiadła obok niego - Co się stało?
- A co miało się stać?
- Cały czas siedzisz sam i z nikim nie rozmawiasz, znaczy... dosyć często tak robisz, bo denerwuje cię N, ale tak to z chęcią spędzasz czas z chłopakami. Dzisiaj jest inaczej. Jesteś jakiś inny. Co się stało?
- T-to nic takiego.
- Czy chodzi o dziewczynę? - od razu zareagował na to pytanie - A jednak miałam rację.
- Skąd wiedziałaś? - zawstydził się.
- Kobieca intuicja... zerwała z tobą? - pokręcił głową przecząco - Dostałeś od niej kosza? - spuścił głowę. Wzięła głęboki oddech - Wiem, że to boli, nie możesz się tak załamywać. Jak nie ta to inna. Najwyraźniej nie byliście sobie pisani. 
- Być może - powiedział smutno. 
- Nie martw się. Jej strata. Nawet nie wie co straciła. Jeżeli nie potrafiła cię docenić to nawet nie zasługiwała na ciebie. Głupia i tyle - podniósł głowę i spojrzał się na dziewczynę -Wierzę, że kiedyś poznasz kobietę, która zauważy w tobie to jaki jesteś na prawdę świetny. 
- Dzięki.
- Mam nadzieję, że teraz będziesz bardziej wesoły i zapomnisz o niej, bo uwierz mi, ze nie warto skoro w ten sposób cię potraktowała. 
- Masz rację. Dziękuję - uśmiechnęła się radośnie do chłopaka. 
- Czemu nam o tym nie powiedziałeś?! - wyskoczył za ściany wkurzony Ken - Ty wiesz jak bardzo się o ciebie martwiliśmy? - nagle przyszła i reszta.
- Myśleliśmy, że coś ci się stało, a to okazało się, że to przez dziewczynę. Dlaczego z nami o tym nie porozmawiałeś? - zapytał Ravi. 
- Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Mówimy sobie wszystko bez względu na wszystko - rzekł Hongbin.
- Przepraszam - powiedział spuszczając głowę. 
- Dobra, dobra już nie przepraszaj. Co się stało to się już nie odstanie, ale nigdy nam tego nie rób, rozumiesz? Nawet nie wiesz jak bardzo nas martwiłeś swoim zachowaniem - powiedział N.
- No to co? Idziemy coś zjeść? - zapytał wesoły Hyuk. Po tej rozmowie wszyscy udali się do restauracji na obiad. Od razu atmosfera zrobiła się przyjemniejsza, kiedy Leo przestał się w końcu zasmucać, a to wszystko dzięki Yoonie. Po pysznym, gorącym posiłku pojechali na spotkanie z fanami. Przywitali się z fanami, którzy niecierpliwie ich oczekiwali pod budynkiem. Kiedy tylko weszli do środka od razu ruszyli w stronę garderoby. Tam Yoona wraz z innymi wizażystkami przyszykowały Vixx na występ. Na początku wystąpili z dwiema piosenkami na scenie rozgrzewając tym wiernych fanów po czym wrócili za kulisy. Szybko poszli do garderoby, gdzie się przebrali, zmyli mocny makijaż zastępując go delikatnymi rysami podkreślającymi ich twarze, odświeżyli się, napili zimnej wody i szybko wrócili na scenę witając się z fanami. Całe te spotkanie wraz z małym występem na początku i piękną balladą na końcu trwało ok. 2 godziny. Porozmawiali, odpowiedzieli na pytania, podpisali albumy,fotobooki, karty oraz wykonywali śmieszne zadania rozbawiając tym fanki. 
 Po dwóch godzinach żegnając się balladą wrócili do garderoby by się przebrać. Wyszli tylnym wyjściem. 
- To co idziemy się jeszcze czegoś napić? - zapytał N.
- Ja bym to zjadł coś jeszcze - marudził Hyuk. 
- Chodźmy na wołowinę! - krzyknął radośnie Ken. W pewnym momencie Leo zauważył coś, a raczej kogoś z daleka. Jakąś znajomą mu osobę, kobietę. próbował to zignorować, ale nie potrafił. Cały czas męczyło o to. 
- Chłopaki - zaczął cicho - Ja muszę coś jeszcze zrobić. Później do was dołączę, ok?
- Gdzie ty chcesz znowu iść? - zapytał Hongbin.
- Czyżby Leo się z kimś umówił? - zapytał zaczepnie Ravi. Zarumienił się - Miałem rację!
- N-nie, nie to nie tak, ja...
- Nie tłumacz się. Idź i baw się z nią dobrze - rzekł Ken.
- Zobaczymy się ponownie w dormie - rzekł Hyuk.
- O-ok. 
- Do na razie! - pożegnali się, a Leo ruszył w przeciwnym kierunku tracąc dziewczynę z oczu. Zaczął biec, by jej nie zgubić. Biegł ile sił w nogach. W pewnym momencie już sam nie wiedział gdzie jest. Nigdzie nie było nawet żyjącego człowieka. Czyżby się zgubił? Nagle usłyszał za sobą damski, subtelny głos:
- Szukasz kogoś? - była to Yang Jinhee, albo jak inny ją nazywają Shanoon. Stała ubrana w jeansy i czarną, skórzaną kurtkę opierając się o ścianę i paląc papierosa. 
- Noona? 
- Zgubiłeś się?
- N-nie, ja... 
- Słodki jesteś - zaciągnęła się. 
- C-co ty tutaj robisz?
- Naprzeciwko jest stacja radiowa. Przyjechałam z Epik High. A co? Nie mów, że to mnie szukałeś. Nie potrzebnie. Strata czasu. Mówiłam ci już, że powinieneś skupić się teraz na muzyce, zespole, a nie umawiać się tym bardziej, ze ci jeszcze nie wolno, prawda? - spuścił głowę. Ponownie poczuł się beznadziejnie - No właśnie, więc może lepiej idź już i wypocznij na jutrzejszy trening - rzuciła petem na ulice po czym zdeptała go i już miała wchodzić z powrotem do budynku tylnymi drzwiami, gdy nagle usłyszała za sobą. 
- Dlaczego? - zapytał - Dlaczego mnie tak traktujesz?! 
- Aigoo~ Uparty jesteeś~ ... Aish! Aż tak bardzo ci na tym zależy? Tego właśnie chcesz? Umówić się ze mną? - spojrzał się na nią zawstydzony - No dobrze, niech tak będzie. Umówmy się. Chodźmy na kawę. Tylko nawet nie wiesz w co się wpakowałeś - oparła się odrzwi puszczając mu oczko. 




***********
Przepraszam, że piszę dopiero teraz, ale nie miałam jakoś weny ostatnio w dodatku złe samopoczucie wykańcza człowieka. Mam nadzieję, że wam się spodobało. Chciałabym wiedzieć czy opłaca mi się dalej pisać ten ff i czy będziecie go czytać, bo nie wiem czy mi wyjdzie ^^