Translate

środa, 28 maja 2014

Dziewczyna Gangstera Rozdział 16: Biały Kieł

 Szybko weszła do ogrodu i wspinając się po budynku weszła z powrotem do swojego pokoju przez okno. Zamknęła okno i kierowała się w stronę łazienki. Nagle usłyszała kroki zmierzające po schodach w kierunku jej pokoju. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła matka Hyosung. Kobieta zobaczyła, że jej córka dalej śpi grzecznie w swoim łóżku. Spojrzała się na okno i podeszła do niej i ściągną z niej kołdrę, lecz dziewczyna ubrana w piżamę nie reagowała na czyny mamy. Przykryła ją z powrotem, pocałowała w głowę i wyszła.

*Miał rację (Hyosung)*

 Następnego dnia, wcześnie rano, Hyosung wstawała do szkoły. Wyszykowała się i zeszła na dół z oczekiwaniem na podejrzliwe pytania. Z uśmiechem weszła do kuchni i usiadła przy stole.
- Dzień dobry - powiedziała.
- Dzień dobry słońce - rzekła pani Jeon - zrobiłam już śniadanie. Zjesz?
-Pewnie - położyła przed córką talerz z jajecznicą i kubek gorącej herbaty.
- Smacznego kochanie~
- Dziękuję - powiedziała i od razu wzięła się za jedzenie.
- Jeszcze raz przepraszam cię za to wczoraj. Nie powinnam była...
- Nic nie szkodzi. Przecież już o tym rozmawiałyśmy. Rozumiem cię doskonale. Nie musisz mnie przepraszać.
- Cieszę się, że zaakceptowałaś to wszystko. Smakuje śniadanie?
- Tak, dziękuję.
- Miło, że doceniasz moje starania... atak w ogóle to, jak ci się spało? - pytanie to ją zatkało.
- Dobrze.
- Wyspałaś się?
- Tak, spałam jak zabita. Czemu pytasz?
- To ze względu na twoją troskę. Już nie mogę się zapytać własnej córki czy się wyspała? - zaczęła mówić szybkim tonem.
- Wchodziłaś do mojego pokoju?
- Nie, czemu pytasz?
- Tak tylko. Wydawało mi się, że do mnie przyszłaś.
- Musiało ci się przyśnić.
- Taa, możliwe. Dobra, dziękuję za śniadanie. Muszę już iść do szkoły. Paa~
- Paa~ Uważaj na siebie.
- Dobrze.
- I wracaj po szkole od razu do domu.
- Dobrze, dobrze.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - wzięła plecak i wyszła z domu. Po drodze spotkała Hyunę.
- Cześć Hyosung!~ - krzyknęła z daleka.
- Cześć, co u ciebie?
- Wszystko dobrze. Rozmawiałam z Joon'em.
- I jak?
- Mamy kłopoty?
- I to poważne.
-O boże... - w szkole spotkały się z Hyunseung'iem. Przywitali się, a Hyuna ucałowała go w policzek.
- Joon chce się z tobą widzieć - przytaknęła i udała się do klasy w której siedział i czekał, a wokół niego było pełno napalonych nastolatek.
- Joon -rzekła. Chłopak nawet się na nią nie spojrzał. Po prostu wstał i wyszedł z klasy.
- Hyunseung powiedział, że chcesz się ze mną widzieć.
- Wysłałem wiadomość reszcie. Mamy dzisiaj spotkanie z Białym Kłem. Przyjdź o godzinie 18:00.
- Nie mogę. Kazała mi po szkole od razu wracać do domu. Kiedy wróciłam wczoraj do pokoju, to weszła do mnie i jeszcze sprawdzała, czy jestem ubrana w piżamę. Rano za to pytała się czy dobrze spałam i wypierała się tego, że była u mnie w nocy.
- Kurde...
- I co teraz zrobimy?
- Mówisz, że nie możesz się z nami spotkać, tak? - zapytał spoglądając na nauczyciela.
- Głuchy jesteś, czy co?
- Więc, to Biały Kieł spotka się z tobą,a mama o niczym się nie dowie.
- Jak chcesz to zrobić? - zamachnął się i klepną ją w tyłek.
- Co ty wyprawiasz?! - uderzyła go w twarz. Po chwili przybliżył jej ciało do swojego i powiedział głośno - No co? Nie mów, że ci się nie podoba.
- Puszczaj mnie! - wyrwała się z jego uścisku i uderzyła go z całej siły w brzuch. Z bólu zwiną się na podłogę - Kretyn! Głupi jesteś?! Co ci przyszło do głowy?! Nigdy więcej tego nie rób, rozumiesz?! - wydarła się na cały korytarz. On jedynie przytaknął.
- Panna Hyosung! - usłyszała zdenerwowany głos za sobą.
- Pan Lee?! Co za miła niespodzianka - uśmiechnęła się.
- No nie wiem... co tutaj się dzieje?
- Hyosung mnie zaatakowała. Uderzyła mnie w brzuch - wyjękiwał.
- Że co zrobiłaś?!
- Ja to wszystko wytłumaczę. Broniłam się. Klepną mnie w tyłek.
- Że co?!
- Ona mnie prowokowała! Proponowała seks analny.
- Dość tego! Obydwoje zostaniecie po lekcjach w kozie! Bez dyskusji! - wydarł się, pogroził palcem i odszedł. Nagle Joon jakby nigdy nic wstał z podłogi i otrzepał swój mundurek.
- No to już mamy gdzie zrobić spotkanie - powiedział.
- Zwariowałeś?! Nie trzeba mi było powiedzieć tylko tą szopkę wystawiać?!
- No już się tak nie denerwuj. To pierwsza rzecz, jaka mi przyszła do głowy. Chciałem, żeby to wyglądało wiarygodnie.
- Seks analny? Serio?
- No co mam poradzić,że to mi się pierwsze z tobą kojarzy?
- Zboczeniec - uderzyła go w ramię.
- Ty w ogóle nie masz w sobie siły. Nawet musiałem udawać, że mnie brzuch boli. Wszystko muszę za ciebie robić, bo nawet porządnie walnąć nie potrafisz. Trzeba to zmienić - objął ją ramieniem.
- Proszę cię, nie dotykaj mnie.
- Dlaczego?
- Z czym wolisz walczyć? Z twoim nienormalnym fandomem czy z moją zwariowaną matką? -chłopak spojrzał się na tłum uczennic.
- Chodźmy do twojej matki - po lekcjach obydwoje udali się do kozy. Weszli do sali lekcyjnej w której siedzieli już inni uczniowie wraz z nauczycielem.  Hyosung wystukała numer telefonu do mamy, przełknęła ślinę i zadzwoniła.
- Halo? - usłyszała damski głos w słuchawce.
- Cześć mamo, słuchaj jest taka sprawa... muszę zostać po lekcjach w szkole.
- Z jakiego powodu?
- Dostałam karę. Siedzę teraz w kozie.
- W kozie?!
- Tak.
- Coś ty zrobiła?!
- Posprzeczałam się troszkę z kolegą i tak jakoś wyszło.
- Podaj mi do telefonu nauczyciela, który zwami siedzi - Japonka posłusznie podała mężczyźnie telefon. Po pięciu minutach rozmowy oddał jej telefon.
- Jak mogłaś uderzyć kolegę?! Dobra, nie ważne. Przyjadę po ciebie, kiedy skończy ci się kara.
- No dobra.
- To do zobaczenia~
- Pa - rozłączyła się.
- A teraz czekamy - rzekł Joon.
- Na co?
- Zobacz - wskazał na zmęczonego nauczyciela. Włożył słuchawki, wyciągnął poduszkę z torby, ułożył się wygodnie na fotelu i odleciał do krainy snów.
- Skąd wiedziałeś?
- Przecież nie wybrałbym pierwszego, lepszego nauczyciela do kozy.A teraz chodźmy?
- A co jak się zbudzi?
- To niemożliwe. Zobacz - pomachał mu ręką przed twarzą -Widzisz? Mamy jeszcze dwie godziny zanim się zbudzi. Idziemy - wyszli z klasy i udali się w kierunku schodów. Weszli na samą górę i znaleźli się na szkolnym dachu. Tam czekał już na nich cały Biały Kieł. Seungho, Yoseob, Zinger, Hyuna, Mir, Jieun, Kikwang i Hyunseung. Kiedy wszyscy zobaczyli Changsun'a od razu zareagowali natychmiastowo. Widać było, że mimo tego, że się przyjaźnią, to i tak czują do niego respekt.
- Dzięki, że przyszliście - odezwał się pierwszy Joon.
- Chciałeś się z nami widzieć. Dlaczego nie zrobiliśmy zebrania u siebie?  - napisał na kartce Yoseob.
- Pisałeś, że to coś poważnego. O co chodzi? -zapytała Zinger.
- Już wam wszystko tłumaczę. Grozi nam poważne niebezpieczeństwo. Okazało się, że FBI na nas poluję.
- FBI? - nie dowierzała Hyuna.
- Tak. Ich zadaniem jest pozbyć się Białego Kła raz na zawsze. Agencji starają wykryć nasze kryjówki i zidentyfikować członków gangu. Na jednym ze zdjęć wyraźnie widać twarz Kikwang'a.
- Co?! - zapytał przestraszony.
- Nie wiedzą jak się nazywasz, skąd pochodzisz, ani kim jesteś.Jak na razie próbują zebrać więcej informacji. Musisz się bardziej pilnować. To nie dotyczy jedynie Kikwang'a. Was również widać na poszczególnych zdjęciach, lecz nie tak dobrze jak jego. Jesteśmy cały czas śledzeni i obserwowani.
- Skąd o tym wszystkim wiesz? - zapytał Mir.
- Szefem całej ten akcji jest nie jaka Sakura Jeon... moja matka - nikt nie mógł uwierzyć własnym uszą.
- Zabiję cię! - wymierzył w nią pistoletem Seungho
-Tylko spróbuj - zasłonił ją własnym ciałem Changsun.
- Joon, ona może znieść na nas same kłopoty - powiedziała Zinger.
- Zdradziła nas! - wykrzyknął Seungho.
-  Nikt nikogo nie zdradził.
- Wierzysz jej? Może jest ich szpiegiem i pracuj razem z mamusią? Zaraz powie wszystko matce i będzie po nas - rzekł Mir
- Nie znasz jej tak dobrze, jak nas. Nie ryzykujmy -powiedziała Jieun.
- Lepiej od razu się z nią rozprawię! - Seungho już miał zaatakować Hyosung, ale nie udało mu się. Kikwang szybko zareagował i uderzył Koreańczyka w brzuch. Z bólu pochylił się do przodu i dodatkowo dostał kopniaka przez co przewrócił się.
- Zwariowałeś?
- Nikt nie ma prawa jej dotknąć, jeżeli dowiem się, że chociaż włos jej spadnie z głowy, to obiecuję, że pierwszy wydam tą osobę w ręce FBI. Albo po prostu, sam go wyeliminuję. Czy jest to zrozumiane dla wszystkich?! - cała reszta przytaknęła - Hyosung, będzie naszym informatorem. Dowie się o wszystkim. O ich planach i zamiarach. Musimy być z tymi informacjami na bieżąco. Kto, jak nie Hyosung dowie się tego wszystkiego? Musimy teraz razem współpracować, jeżeli chcemy przeżyć.
- Ale to nie wszystko- wtrąciła Hyosung - FBI ma swojego tajnego informatora, który robi nam zdjęcia na bieżąco.
-Wiesz kim on jest? - zapytał Hyunseung.
- Nie, matka spotyka się z nim poza domem.
- Trzeba będzie dowiedzieć się kim jest ten mężczyzna i za wszelką cenę go zlikwidować - powiedział Joon.
- Co mamy robić? - napisał Yoseob.
- Masz jakiś plan? - zapytała Hyuna.
- Jak na dzień dzisiejszy, czekamy na dalsze informacje,które Hyosung dla nas zbierze. Najlepiej by było, gdybyś jeszcze zebrała kilka zdjęć bym nam je pokazać. Musimy dowiedzieć się na czym stoimy i jak dużo już o nas wiedzą. Postarasz się o to?
- Tak.

*Nie ważne, że słuchają się Joon'a jak posłuszne pieski. Są to ludzie bezwzględni. Muszę się pilnować (Hyosung)*

sobota, 24 maja 2014

Infinite: Darkness Rozdział 8

- Sunggyu?! - z łzami w oczach rzuciła się w ramiona chłopaka i przytuliła go mocno do siebie. Nagle oderwała się od jego ciała i zaczęła mówić:
- Nie, to nie prawda. Ty, to nie możesz być ty. To pewnie tylko sen - zamknęła oczy - Zaraz się pewnie obudzę, a ciebie już nie będzie obok mnie - po chwili poczuła ciepłego całusa na swoich ustach. Przyciągnął ją bliżej do siebie i pogłębił swój pocałunek. Trzymał ją mocno w ramionach, jakby bał się, że ją zaraz straci. Był to ich pierwszy pocałunek. Spojrzeli sobie głęboko w oczy.
 - Tęskniłam za tobą - powiedziała przez łzy.
- Ja za tobą też - wyszeptał, po czym wtuliła się mocno w jego klatkę piersiową.
- Dlaczego mnie zostawiłeś? ... Dlaczego odeszłeś?... Co się stało?
- Zbyt dużo by opowiadać.
- Gdzie byłeś?
- Czy to teraz ważne? Ważne, że znów mogę cię zobaczyć.
- Tak długo cię nie było. Nie wiesz nawet, jak bardzo przejęłam się twoim zaginięciem, jak bardzo bałam się o ciebie.Myślałam... myślałam, że nie żyjesz.  Modliłam się dzień i noc, żebyś wrócił. Wszyscy z czasem zaczęli wątpić, że kiedykolwiek wrócisz. Ale ja nigdy. Nigdy nie traciłam nadziei... Wszyscy będą szczęśliwi, kiedy znów cię zobaczą.
-Nie mogą.
- Jak to? - zapytała zdziwiona.
- Nie mogę tak po prostu wrócić.
- Dlaczego?
- Mam kłopoty. Robiłem rzeczy, których nie powinienem był robić. Ścigają mnie.
- Ścigają?
- Muszę się ukrywać.
- Trzeba zgłosić to na policję.
- Nie, to tylko by pogorszyło sprawę.
- Chcę ci pomóc.
- Nie możesz mi pomóc. Nikt nie może... Muszę sam to wszystko załatwić.
- Ale...
- Obiecaj mi, że nikomu o mnie nie powiesz i, że nie będziesz próbowała mi pomóc.
- Przecież...
-Obiecaj mi Basia... obiecaj - było widać, że mu nie na żarty. Był bardzo przejęty tym o czym mówił.
- Obiecuję- wyszeptała.
- Muszę już iść - zmierzał w stronę okna.
- Gdzie idziesz?
- Już czas na mnie.
- Czekaj! - złapała go za ramię- Kiedy...kiedy się znów zobaczymy?
- Już nie długo, obiecuję... wrócę - nachylił się nad nią i wyszeptał jej do ucha - już nigdy cię nie zostawię.
- Sunggyu! - wykrzyknęła budząc się gwałtownie zalana potem. Był już ranek, a dziewczyny spały w swych łóżkach.

*Więc... więc to był tylko zwykły sen?(Basia)*

 Poszła do łazienki i polała twarz zimną wodą. Spojrzała się na swoje odbicie w lustrze.
- Dlaczego?... Dlaczego nie mogę o tobie zapomnieć?! - zdenerwowana krzyknęła po czym bez sił opadła na zimne kafelki i zalała się łzami. W szkole nie mogła skupić się na lekcji, ponieważ cały czas myślała o swoim śnie.

*Był taki realistyczny... że do tej pory czuję jego dotyk na swoim ciele.(Basia)*

Tego samego dnia wieczorem, Basia spoglądała na okno, jakby miała nadzieję, że Sunggyu znów wejdzie tym oknem.
- Na co się tak patrzysz? - zapytała Zuzia.
- Nie, nic. Na nic.
- Wszystko w porządku? Dzisiaj w szkole wyglądałaś na nieobecną - rzekła Kinga.
- Nic mi nie jest. Wydaje ci się. Przestańcie się martwić, bo u mnie naprawdę wszystko jest w porządku - uśmiechnęła się - Ja idę już spać. Dobranoc dziewczyny.
- Dobranoc - odpowiedziały i zgasiły światło. Basia nie mogą spać, cały czas obserwowała okno, aż w końcu zasnęła. Czekała na niego z nadzieją, że znów się pojawi. Dzień w dzień. Każdej nocy czekała, ale on się nie zjawił. Piątkowego wieczoru po pracy, udały się na imprezę. Za to w sobotni wieczór Basia znów została sama. Dziewczyny ulotniły się z chłopakami, a rodzice Kingi poszli do pracy. Sama leżąc w łóżku do późna oglądała dramy na laptopie zajadając się pocky. Zmęczona zaczęła zasypiać. Kiedy przysnęła poczuła słodki zapach wanilii po czym usłyszała znajomy szept:
- Śpisz już? - otworzyła oczy, a na jej łóżku siedział Sunggyu.
- A więc... to nie był sen?
- Mówiłem przecież, że wrócę, prawda? -przytuliła go mocno do siebie i ucałowała w policzek.
- Nie wiesz jak bardzo się cieszę, że znowu cię widzę.
- Połóż się, jest już późno.
- Nie chcę iść spać. Chcę siedzieć z tobą.
- Jeszcze się ze mną nasiedzisz -położył się obok niej.
- Boje się, że to tylko sen, że tak naprawę cię tutaj nie ma.
- Ale jestem tutaj - pogłaskał jej policzko.
- A co jeżeli jesteś tylko moją wyobraźnią?
- To masz bardzo seksowną wyobraźnię - zaśmiała się.
- Brakowało mi twojego poczucia humoru.
- A mi twojego śmiechu. Tylko ono mnie uszczęśliwia -uśmiechnął się uroczo - A teraz... idź... spać - ucałował jej czoło przez co przymknęła oczy. Kiedy z powrotem je otworzyła było już widno. Podniosła się i spojrzała na łóżka dziewczyn w których już dawno spały. Pierwszy raz od dłuższego czasu obudziła się z uśmiechem na ustach.

wtorek, 20 maja 2014

EXO: Just say you love me Rozdział 4

Następnego dnia, dość wcześnie rano, kiedy wszyscy już wstali, udali się do kuchni by zjeść wspólnie śniadanie. Chłopcy niczym dzieci przekrzykiwali się nawzajem i jeden drugiemu zabierał posiłek z talerza.
- Zaraz, a gdzie Amanda? - zapytał Suho - Czyżby nadal spała?
- Ktoś powinien ją obudzić, bo za nie długo musimy iść do pracy - powiedział Kris.
- To niech któryś z was idzie - powiedział Chen - Jesteście liderami. To wasz obowiązek.
- Wystarczy, że musimy dbać o to, żebyście się nie pozabijali - rzekł Kris.
-Dobra, więc, który zgłasza się na ochotnika, żeby pójść obudzić Amandę? - wszyscy spojrzeli się na Xiumina.
- Dlaczego wszyscy się na mnie patrzycie?
- Bo wy się najlepiej znacie - odparł Lay.
- Ciebie nie będzie chciała...zabić -  zadrżał D.O
- Ale mi się nie chceee iśśść~ - marudził jak małe dziecko. Suho jedynie spojrzał się na nich z politowaniem.
- Gramy w kamień, papier i nożyce! - powiedział Suho - Ten kto przegra idzie budzić Amandę - wszyscy się zgodzili. Na początku odpadł Kai, D.O, Chen i Xiumin. Potem Chanyeol, Lay, Tao i Sehun. Został jedyny Baekhyun i Luhan. Oczywiście, Suho i Kris wymigali się od tej całej sytuacji broniąc się, że są liderami i mają inne sprawy na głowie. No i... przegrał Luhan.
- Co?! - nie mógł uwierzyć własnym oczom - Przegrałem?!
- Miło cię było poznać - powiedział Chanyeol i wypchnął zapierającego się Luhan'a z kuchni i zamykając szybko drzwi, żeby nie wszedł z powrotem do środka. Spanikowany Luhan zaczął szarpać za klamkę, ale bez skutku. Odwrócił się w stronę salonu i przełknął ślinę.

*Dlaczego to muszę być akurat ja? Za co? Za jakie grzechy ja się pytam? (Luhan)*

 Zrobił głęboki oddech i złapał za klamkę. Wszedł do środka, a ciemność panująca w pomieszczeniu rzuciła się na niego. Jedynie przenikające światło za rolet oświetlało niektóre części salonu. - Amanda - zawołał niepewnie - Amanda - powtórzył, lecz to nic nie dało. Podszedł bliżej i znów zawołał - Amanda, wstawaj - jego delikatny głos w tym momencie nic nie skutkował. Bał się,że kiedy ją obudzi, będzie na niego zła lub spróbuje zabić go samym wzrokiem. Postanowił zawinąć rolety i wpuścić słońce do środka. Pomyślał, że kiedy będzie jaśniej, może sama się przebudzi. Światło poraziło jego ciemne oczy przez co szybko zamknął je i odwrócił się w stronę dziewczyny. Po chwili powoli otworzył oczy i spojrzał się na dziewczynę. Zobaczył wciąż śpiącą dziewczynę na kanapie. Spała przytulona do miętowej kołdry, a jej długie, czarne włosy rozłożyły się po całej pościeli. Powolnym krokiem podszedł do niej bliżej i kucnął przed jej twarzą. Wpatrywał się w jej mleczną skórę, lekko, różane usta i długie, czarne rzęsy.

*Może rzeczywiście, nie jesteś taka zła, jak się wydaje(Luhan)*

 Nachylił się nad nią i swoją drobną dłonią chciał dotknąć jej długich włosów, lecz otworzyła oczy. Zaspana spojrzała się na niego, a on niczym zahipnotyzowany zapatrzał się w jej duże oczy. Nagle zorientował się, że pomiędzy ich twarzami dzieli jedynie kilka centymetrów. Jakby oparzony odskoczył od niej.
- Co ty tu...? - zapytała delikatnym głosem, lecz nie dokończyła pytania, gdyż spanikowany Luhan szybko ją wyprzedził.
- Za nie długo musimy iść do pracy, idziesz zjeść śniadanie? - zapytał szybko.
- Tak - rzekła i podniosła się siadając na kanapie. Wyglądała jakby nie docierała do niej rzeczywistość. Chińczyk spojrzał się na nią, wstał z podłogi i szybki krokiem zmierzał ku wyjściu, kiedy nagle usłyszał:
- Oppa - słysząc to słowo zastygnął w miejscu.
- T-tak? - zająknął się.
- Podasz mi szlafrok? - spojrzał się na kawałek materiału,który zwisał na klamce.
- Pewnie - rzucił w nią szlafrokiem i szybko wybiegł z salonu. Oparł się o ścianę, a rumieńce rozgrzały jego policzka.
- Co to było? - wyszeptał łapiąc się za  serce. Dwie godziny później w sali prób zauważyli coś dziwnego u Amandy. Dziewczyna siedziała na kanapie w stroju ochroniarza z okularami przeciwsłonecznymi na nosie i nie ruszała się.
- Czy ona cały czas się na nas gapi? - zapytał za niepokojony D.O.
- Nie wiem. Chyba tak - odpowiedział Lay. Sehun cały czas się jej przyglądał. Po chwili klepnął D.O w pośladek. Koreańczyk zdenerwowany ruszył w stronę młodszego. Przestraszony zacisnął oczy i pozwolił się uderzyć.
- Ała! To bolało~ - znów zerknął na dziewczynę, lecz nawet nie kiwnął palcem - Co z nią? - wyszarpał się z ucisku D.O i ignorując go podszedł do dziewczyny. Kucną przed nią i spojrzał się jej w twarz.
- Sehun, co ty wyprawiasz?! - krzyknął Kai. Nagle chwycił jej okulary i ściągnął.
- Ona śpi ~ - oburzył się najmłodszy.
- Jak to śpi? - zapytał zdziwiony Kai podchodząc do nich.
- Amanda - zawołał próbując ją obudzić - Noona... Noona~ - zawołał do jej ucha. Otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą twarz Sehun'a. Przestraszona krzyknęła:
- ZA BLISKO! - odepchnęła chłopaka od siebie - Co się dzieje?
- Zasnęłaś - powiedział Suho.
- Niemożliwe
- A jednak - odrzekł Chen.
- Nie wyspałaś się? - zapytał dociekliwie Baekhyun.
- Wyspałam, tylko...
- Tylko?
- Źle się ułożyłam i jestem zmęczona. Kark mnie boli~
- Daj, zrobię ci masaż - zaproponował Kai.
- Nie, ja to zrobię! Mam delikatniejsze dłonie od tego cepa - rzucił się Sehun.
- Kogo nazywasz cepem, czopie?!
- A jest ktoś inny z takim brzydkim ryjem koło ciebie?! - zapytał nie myśląc nad tym co mówi.
- Ekhem! - odezwał się stojący obok Kai'a Kris. Sehun wraz z Kai'em spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać - Grabicie sobie dzieciaki - założył ręce na klatce piersiowej, lecz obydwoje zignorowali go i znów "napastowali" Amandę.
- Obejdzie się - odrzekła i z powrotem założyła okulary zakładając nogę na nogę.
- Ale noona~
- Nie.
- Noona~
- Nie.
- Ale...
- Nie.
- Będzie ci lepiej.
- ...
- ... - po chwili Kai z Sehun'em wybiegli z sali w popłochu, a za nimi wyleciało krzesło.
- I żebyście się do mnie więcej nie zbliżali! -krzyknęła. Reszta chłopaków stała jak wryta. Jedni byli przestraszeni, a drudzy zszokowani - A wy na co się patrzycie?... Wracać do pracy! - uciekli. Po chwili Xiumin podszedł do Amandy.
- Dawno razem nigdzie nie wychodziliśmy. Co ty na to, żebyśmy dzisiaj wieczorem poszli na kawę? Tak jak za starych, dobrych czasów.Ja stawiam - uśmiechnął się.
- Było by miło. Możemy razem pójś... - Nagle dostała sms'a. Przeczytawszy go rzekła - Wybacz mi,ale nie mogę. Muszę iść.
- Gdzie idziesz?
- Co?... Na uczelnię. Wrócę później - wybiegła z sali.

*Na uczelnię,tak? Ty kłamczuchu (Baekhyun)*

Pod wieczór wróciła do wytwórni cała zdyszana.
- Wró... wróciłam - nie mogła się wypowiedzieć przez nadmiar powietrza w płucach.
- Coś się stało? - zapytał Tao.
- N-nie... nic - wyprostowała się, otrzepała ubrania, założyła okulary, wzięła głęboki oddech i zapytała swym bez emocji głosem - Idziemy? - cała dwunastka zabrała swoje rzeczy i udała się ku wyjściu. Na zewnątrz czekało stado rozszalałych fanek, które czekały na nich od rana. Na widok chłopaków krzyczały, piszczały i machały rękami. Otwierając chłopakom drzwi van'a zauważyła,że jedna z nich złapała za rękaw Tao. Podeszła do nich i oderwała dłoń nastolatki od Chińczyka mówiąc:
- Nigdy więcej go nie dotykaj, rozumiesz?... Tao, wsiadaj! - złapała go za ramię i wprowadziła do pojazdu. Wsiadła do środka i odjechali. Kiedy byli na miejscu w dormie czekała na nich pewna osoba.
- No dobrze, że już przyszliście. Mam dla was nowy grafik - po chwili menadżer ujrzał ochroniarza - Amanda?
- Wujek?
- Wujek?! - powtórzyli zaskoczeni.
- Dobra, idźcie zająć się swoimi sprawami, a ja muszę z nią porozmawiać - jak powiedział, tak zrobili, lecz dobrze znając chłopaków, podsłuchiwali całą rozmowę.
- Co ty tutaj robisz?
- Pracuję.
- Jesteś ich ochroniarzem?
- Tak.
- Od kiedy?
- Od... niedawna.
- Ale nie zaniedbujesz przez to szkoły, prawda?
- Nie martw się wujku, wszystko jest w porządku - nagle jej głos stał się przy nim bardziej delikatny.
- Nie możesz tutaj pracować.
- Dlaczego?
- Bo to nie praca dla ciebie! Twoi rodzice by nie chcieli, żebyś chroniła takich wypierdków! Na pewno by chcieli, żebyś ukończyła studia i zajęła się wyższym stanowiskiem - jej wyraz twarzy posmutniał.
- Ale... Xiumin oppa poprosił mnie o pomoc, więc nie mogłam mu odmówić. Przecież wiesz, że ja...
-Tak,wiem. Obiecaj, że to będzie twoja tym czasowa praca. Po ukończeniu studiów zajmiesz się czymś innym. Będę cię obserwował. Jesteś jedyną kobietą w tym dormie.
- Mówisz tak, jakbym miała się czegoś bać. Nie martw się i zajmij się w końcu swoimi sprawami. Jestem już dorosła i potrafię o siebie zadbać.
- Babcia dzwoniła.Chciałaby się z tobą spotkać.
- Odwiedzę ją w wolnym czasie - od razu było widać, że ta rozmowa wcale jej się nie podoba. Jego obecność jedynie ją stresowała i zasmucała.
- Żebym się na tobie nie zawiódł. Nie narób mi wstydu, rozumiesz?
- T-tak.
- I następnym razem, lepiej żebyś...
- Amanda - zawołał za nimi Kris - Chłopcy potrzebują twojej pomocy w kuchni.
- Kris, nie widzisz, że teraz Amanda jest zajęta?! Rozmawiamy, a ty się niepotrzebnie wcinasz!
- Sami sobie poradzą. Idź już!
- Ale D.O dusi Chanyeol'a
- Co?! - pobiegła do kuchni, a Kris poszedł za nią, lecz w kuchni nikogo nie było.
- Gdzie są chłopcy? Mówiłeś, że tutaj...
- Skłamałem - zmierzyła go wzrokiem.
- Po co? - odszczeknęła.
- A jak myślisz? - kiwnął głową za siebie. Od razu się zorientowała o co mu chodzi.
- Dzięki - przewróciła oczami - Mogę już iść?
- Wszyscy w porządku?
- A co?
- No bo to nie wyglądało, jak normalna, rodzinna rozmowa. Czy ty...?
- Nie powinno cię to interesować. Nie mieszaj się w nie swoje sprawy, ok? Tak będzie najlepiej dla nas obu. Jeszcze sobie nie potrzebie problemów narobisz - zostawiła go samego w kuchni i wyszła. Tym czasem Baekhyun wszystko notował w swym dzienniczku.

*Nieznane sms'y, tajemnicze ucieczki, problemy rodzinne. Coś przed nami ukrywa, a ja dowiem się co takiego(Baehyun)*

- Detektyw Becon rozpoczyna śledztwo!
- Co ty odpierdalasz? - zapytał Chanyeol.
- Nic - ścisnął mocno swój dziennik.
- Co tam masz?
- Nic - schował go pod koszulką.
- No pokaż co ukrywasz - już miał na niego ruszyć, kiedy nagle rzeł.
- Jeżeli chcesz dzisiejszej nocy spać spokojnie, to ani kroku dalej, bo inaczej obudzisz się bez brwi - Chanyeol momentalnie cofnął się do tyłu. Amanda zamknęła się w łazience, a po chwili usłyszała pukanie do drzwi, lecz nic się nie odezwała.
- Amanda, to ja, Xiumin. Otwórz - nie zareagowała. Nagle zamek w drzwiach sam się otworzył, a do środka wparował Xiumin. Zobaczył siedzącą Amandę na podłodze.
- Jak ty to...?
- Nożem zrobisz wszystko. Wszystko dobrze?
- Tak, czemu pytasz? Czemu wszyscy się czepiacie i pytacie?
- Wszyscy? Ktoś jeszcze się ciebie pytał? Kto?
- Nie ważne - usiadł koło niej.
- Zauważyłem, że nie masz za dobrym relacji z chłopakami. Jesteś dla nich za zimna.
- I?
- I nigdy taka nie byłaś. Dlaczego tak ich traktujesz?
- Traktuję ludzi tak, jak na to zasługują. Nie zmienisz mnie. Taka już jestem.
- Sama siebie okłamujesz... czego się boisz?
- Nie chcę się z nimi zaprzyjaźniać.
- Ale dlaczego?
- Nie chcę się do nich za bardzo przyzwyczajać. Pracujemy tylko razem. Nic więcej.
- Ale...
- Proszę cię Oppa... odpuść - zostawiła go samego i wyszła z łazienki. Kiedy postanowiła się już położyć spać to usłyszała okropne krzyki i śmiechu za ścianą, które nie pozwalały jej zasnąć.
- Chanyeol i Baekhyun... zabiję - wstała z kanapy i udała się do ich pokoju. Zapukała do drzwi, ale nikt nie otworzył. Jej dobijanie się zagłuszały śmiechy i muzyka. Zdenerwowana wparowała do środka.
- Co wyście...? - zatkało ją. Cały pokój był zadymiony, a Chanyeol i Baekhyun zjarani - Ja pierdole - wydukała.

*********
Jak się podoba?Tylko szczerze, bo sądzę, że niewypał.

poniedziałek, 5 maja 2014

Infinite:Darkness Rozdział 7

   Dzisiejszego dnia,Basia znów postanowiła pobiegać po parku. Kiedy postanowiła wracać, przebiegła obok ciemnego, opuszczonego, podziemnego parkingu. Zatrzymała się patrząc, jak zahipnotyzowana w jego głąb. Ciemność zaczęła ją pochłaniać, a strach paraliżować. Wtedy rozległ się jedynie męski głos,mówiący: "Basia". Nagle przebudziła się w środku nocy. Była godzina trzecia nad ranem. Dziewczyny jeszcze smacznie spały. Zimny pot zalał jej ciało, a ręce nie przestawały się trząść. Nie rozumiejąc swojego strachu, próbowała się uspokoić. Po chwili z powrotem położyła się do łóżka. Zamknęła oczy i poczuła dziwny zapach. Słodki, a jednocześnie drażniący jej nos. Zapach, który kusił , a jednocześnie nie dawał  spać przez swoją intensywność. Był to zapach wanilii, który zniknął równie szybko, jak się pojawił.
 O godzinie szóstej rano dziewczyny wstały i podążyły do kuchni, by zjeść pyszne śniadanie przyszykowane przez matkę Kingi. Jej rodzice długo pracowali, więc często nie było ich w domu. Wychodzili wcześnie rano i wracali późną nocą. Cóż poradzić? Uroki pracy w zabieganym Seul'u. Swoją nie obecnością w domu próbuję nadrobić chociażby zwykłym śniadaniem z rana. Przyrządziła dziewczyną naleśniki i zaparzyła gorącą herbatę z miodem,po czym szybko się wyszykowała i wyszła do pracy, żegnając się z dziewczynami.
 - Co tak dziwnie w nocy pachniało? - zapytała Basia.
 - Pachniało? -powtórzyła Zuza.
 - Tak. Nad ranem. Tak jakby... wanilią. Nie czułyście? - dziewczyny zaprzeczyły głowami.
 - Może śniło ci się? - zapytała Zuzia.
 - Był bardzo... intensywny.
- Sny bywają dość realistyczne. Gdyby, rzeczywiście czymś pachniało, to byśmy też poczuły.
- No może.
- Dobra dziewczyny!Koniec pogaduch! Szykować się do szkoły! - zaczęła je zaganiać Zuza.Kiedy były już wyszykowane i miały wychodzić,Kinga coś zauważyła na stoliku.
 -Co to? - zapytała, po czym podeszła do tego - To drugie śniadanie -oznajmiła.
- Mimo, że twoja mam jest zapracowana, to o wszystkim pamięta- powiedziała Basia.
- Kocham twoją mamę! - krzyknęła radośnie. Każda wzięła po swoim pudełeczku i poszły na lekcję. Po lekcjach, jak zawsze poszły do pracy. Dostały ciepły posiłek od kucharza,który bywa za przeproszeniem upierdliwy, ale to dobry człowiek.Szybko zjadły, przebrały się i ruszyły do pracy. Obsługiwały klientów jak zawsze. Jak zawsze o godzinie 19:20, Basia wypatrywała czegoś lub raczej kogoś w restauracji. Zawsze wpatrywała się w drzwi wejściowe z nadzieją, że znów go zobaczy. Dzisiejszego dnia,Basia nawet nie spojrzała na zegarek. Była skupiona na pracy. Dziewczyna z dnia na dzień czuła się lepiej. Wychodziła do ludzi i uśmiechała się. Była bardziej skupiona na nauce i pracy, a w weekendy szalała po sklepach i kawiarniach z przyjaciółkami, zaś nocą imprezowała z Infinite. Pogodziła się z faktem, że może już nigdy nie zobaczy się z Sunggyu. Musiała przestać żyć przeszłością i zacząć żyć teraźniejszością. Koszmary zniknęły, a dziwny incydent z wanilią nigdy się nie wyjaśnił,raczej o nim już zapomniała.
  W pewien piątkowy wieczór, dziewczyny postanowiły, że tego wieczoru nigdzie nie będą wychodzić, tylko będą razem oglądać dramy.  Po chwili Kinga dostała sms'a.
- Kto to? - zapytała ciekawska Basia.
-To Woohyun. Chcę się ze mną spotkać. Boże, tak dawno się razem nie widzieliśmy.
- To idź do niego - powiedziała Kinga.
- Serio?Jesteście tego pewne? Przecież miałyśmy razem oglądać dra...
- Dawno się przecież nie widzieliście. Nam nic się nie stanie -rzekła Basia.
-Dzięki dziewczyny,kocham was -przytuliła radośnie przyjaciółki. Odpisała na sms'a i szybko poszła się szykować.
- Jaka ona jest radosna -powiedziała Basia.
-To prawda. Woohyun ma na nią dobry wpływ - Zuza wybiegła z łazienki i uciekła na dół, gdzie czekał na nią Woohyun w samochodzie.
- Pa dziewczyny! -po 15 minutach oglądania Kinga również dostała sms'a.
- Baro?
-Tak... zaraz,co?
- Co się stało? -pokazała jej wiadomość.
,,Wyjrzyj przez okno"
 Szybko podleciały do okna. Na podwórku stał Baro.
- Co on tutaj robi?
- Nie wiem,zaraz się dowiemy - rzekła i zadzwoniła do niego. Chłopak sięgnął do kieszeni i odebrał.
- Oppa, co ty tutaj robisz?... Ja kto? Zwariowałeś? Moi rodzice są na dole. Jak cię zobaczą, to po nas... Och,jaki ty jesteś kochany... no wiem, wiem... że co mi zrobisz? - uśmiechnęła się zadziornie.
- Jacy wy jesteście zboczeni - powiedziała Basia i wróciła do oglądania.
- To się nie uda... niby jak?... dobry pomysł,daj mi 5 minut- rozłączyła się i ruszyła do łazienki.
- Jak to 5 minut? Gdzie ty się wybierasz?
- Idę z Baro.
- Żartujesz sobie? Miałyśmy dzisiaj oglądać razem dramy.
- Zmiana planów.
- Jak to zmiana planów?!
- Przepraszam,ale muszę się z nim spotkać.
- Twoi rodzice będą wściekli,kiedy się dowiedzą, że z nim wychodzisz.
- Dlatego o niczym się nie dowiedzą. Będziesz mnie kryła.
-Co?! Mnie też chcesz w to wmieszać? A niby jak chcesz wyjść z domu, żeby się nie zorientowali?
-Przez okno.
-Tak, przez okno...Co?!
- To co usłyszałaś - otworzyła okno i wystawiła nogę.
- Poczekaj! -złapała przyjaciółkę za ramię - Nie możesz tego zrobić.
-Dlaczego?
-To niebezpieczne.
- Dam sobie radę - wyrwała się z ucisku Basi wyszła za okno . Ostrożnie przeszła na palcach po parapecie i zeszła na dół po krzewach. Kiedy była już na dole, przytulili się do siebie i pomachali na pożegnanie Basi.

*Fajnie, zostałam sama...Znowu(Basia)*

  Kinga i Baro szybko podbiegli do auta, które stało troszkę dalej od domu i odjechali.
- Gdzie jedziemy?
- Jadłaś już?
- Jeszcze nie.
- To pójdziemy coś przekąsić - udali się do restauracji na kolację po czym poszli na spacer. Tymczasem Zuza już była dawno w dormie Infinite. Chłopcy wyszli gdzieś umówieni z dziewczynami, ale cii, to tajemnica. Cały dorm był tylko dla nich. Postanowili,że będą oglądać razem film w salonie zajadając się lodami i chrupkami. Po pewnym czasie usłyszeli przerażający odgłos.
- Co to było?! - zapytała przestraszona.
-To mój brzuch - zaśmiali się.
- Co byś zjadł? Ugotuję ci.
- Kurczaka.
- Kurczaka?A wy w ogóle macie kur...?
-Mamy.
- No dobra... to chodź -udali się do kuchni - Przyrządzimy go razem.
- Co?
- No.
- Raczej wolałbym poczekaj w salonie - już miał uciec, kiedy nagle Zuza zatrzymała go.
- O nie, nie, nie. Razem to zrobimy. Zobaczysz, będzie fajnie.
- Może... mamy książkę kucharską.
-Świetnie! Daj mi ją - piosenkarz wyciągnął z szuflady książkę i otworzył na stronie z kurczakiem wręczając ją swojej dziewczynie.
- Ja bym coś innego porobił - poruszał zarywając brwiami .
- ... Nie.
- Jak możesz?
- Dobra, cicho. Najpierw trzeba przyszykować składniki. Wyciągnij to wszystko z lodówki, a ja rozmrożę kurczaka.
-Ok - przeczytał listę z książki i po kolei wszystkie składniki położył na blacie wraz z przyrządami,które pomogą im tego kurczaka zrobić.
- Gotowy?
- Ja zawsze jestem gotowy.
-Przestań! - odepchnęła go od siebie - Dobra, co trzeba najpierw zrobić? - zajrzała do książki - Nabij kurczaka i dokładnie nafaszeruj go od środka - słysząc to chłopak znacząco zagryzał wargę patrząc się na dziewczynę.
- Z chęcią nabiję tego kurczaczka.
- Serio? To dobrze. Wystaw rękę.
-Po co?
-No wystaw- wzięła jego dłoń i nałożyła na nią kurczaka -Teraz ją nabiłeś... od tyłu -przewrócił oczami.
-Co teraz?- zapytał.
-Nafaszeruję go -starała się go dokładnie nafaszerować od środka z drugiej strony - Czujesz dłonią?Dobrze jest?
- No.
-Ok. Co dalej? - chłopak podszedł do dziewczyny i delikatnie zaczął opuszkami palców dotykać jej karku. Dziewczyna nie zwracała na to uwagi i czytała dalej. Czytając dalsze polecenia,jej głos zadrżał, a oddech przyspieszył.
- Następnie, delikatnie... wmasuj olej... na skórę kurczaka -nie wytrzymała -Chrzanić kurczaka! - odwróciła się i pocałowała chłopaka w usta. Ich pocałunki zaczęły stawać się dłuższe i bardziej namiętne. Objęła jego głowę, a jego ręce wędrowały po jej jasnym ciele. Po chwili złapał ją za uda i podniósł do góry usadzając ją na blacie kuchennym. Trzymając jej biodra,ustami zeszedł na jej szyję, którą ssał i podgryzał zarazem. Oddech dziewczyny przyspieszył wydając z siebie cichutkie pomruki. Odchyliła głowę do tyłu, przez co objął jej kar swoją dłonią i ssając jej wystające obojczyki,wzdłuż linii przeszedł językiem w stronę brody. Oblizał jej dolną wargę i wgryzł się w jej usta. Zaczął rozpinać rozporek, za to ona złapała go za dolną część koszulki i ściągnęła ją z niego. Widząc jego podniecający,wyrzeźbiony abs przejechała po nim swoją drżącą dłonią otwierając lekko usta. Delikatnie zaczęła całować jego klatkę piersiową. Pocałunek po pocałunku swymi ustami kierowała się ku górze. Złapała jedną ręką jego kark i zmusiła go do tego, by się nachyli nad nią. Całowała jego szyję ocierając swoje wargi po jego delikatnej skórze. Dłońmi wędrowała po mięśniach które napinał. Z podniecenia zamknął oczy i pozwolił się dotykać i całować. Przełknął głośno ślinę i cicho postękiwał jej do ucha. Nagle niespodziewanie oderwał się od dziewczyny i zrzucił wszystko z blatu. Cała mąka wysypała się na podłodze, jajka potrzaskały, garnki leżały w każdym koncie,a kurczak jedynie natłuścił podłogę. Położył Polkę na blacie i usiadł na niej krokiem. Ściągnął z siebie spodnie przez co było wyraźnie widać zarysy jego podniecenia w slipkach. Zuza widząc przyjaciela Woohyuna, który cieszył się na jej widok zarumieniła się. Piosenkarz spojrzał na jej zawstydzoną twarz,a potem na swój krok po czym uśmiechnął się zadziornie. Zrzucił z niej spodnie  i już zabierał się za koszulkę.
- Co z nią?Nie mogę sobie poradzić - mówił siłując się z zapięciami na koszulce.
-Poczekaj, pomogę ci
- Kurwa! W takim momencie?!- zaczął się denerwować. Ale niestety,ani ona,ani on nie mogli rozpiąć ubrania. Zawisnął nad nią i patrzył się na jej koszulkę. Zamilkł.
- Co chcesz zrobić?
- Pieprzyć to! - złapał za dwa końce koszulki i rozszarpał ją na dwa kawałki. Zębami odgryzł ramiączka od stanika i wyrzucił go na podłogę. Zaczął całować jej dekolt. Delikatnie i z uczuciem schodząc w dół.
- Mam pomysł -zszedł z niej i podszedł do lodówki. Wyciągnął z niej sos czekoladowy - Zawsze chciałem to zrobić - usiadł na niej z powrotem u rozlał sos na jej ciele. Był zimny przez co drażnił gorące ciało Zuzy. Nachylił się i drapieżnie zaczął go zlizywać z ciała ukochanej. Zasysał jej skórę i pieścił piersi językiem, by jak najdokładniej wszystko z niej zlizać. Paznokciami rysowała z rozkoszy po jego plecach przez co go to jeszcze bardziej nakręcało. Ustami zszedł do jej majtek. Delikatnie palcem przeszedł wzdłuż jej kroku przez co pisk rozkoszy uniósł się nad nimi. Słysząc to ucieszył się.
- Chcesz?... Bo wiesz, nie chcę cię do niczego zmuszać.
- Kocham cię -rzekła zadyszanym głosem. Słowa te uderzyły jego serce. Poczuł się wspaniale.
- Dokończmy to na górze - złapał ją w ramiona i podniósł do góry. Trzymając ją na rękach zmierzał w kierunku wyjścia,ale przez nie mały bałagan w kuchni, poślizgnął się i obydwoje przewrócili.
- Przepraszam. Nic ci nie jest? - spanikował.
- Nie nic - spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać. Pocałowali po czym wrócili do wcześniejszej czynności.
- Zostańmy tutaj - wyszeptała.
-Dobry pomysł - położył się na niej i powoli ściągnął z niej majteczki. Czubkiem swojego przyjaciela drażnił jej łechtaczkę. Zwijała się z podniecenia na zimnych kafelkach. Po woli wszedł w nią.Obydwoje nie mogli złapać oddechu. Uspokoili się i powoli poruszał się w niej samym początkiem penisa. Starał się to robić jak najdelikatniej potrafił. Bał się zrobić jej krzywdę.
- Mogę?
-T-tak - wszedł w nią głębiej. Krzyknęła, a łzy po płynęły po jej policzkach. Przytulił ją do niebie. Poruszał się w niej jednocześnie całując ją po szyi. Jej ból przerodziło się w większe pożądanie. Wszedł w nią cały i zaczął szybciej poruszać biodrami. Posuwał ją na  podłodze przez co byli cali umazani w oleju, mące i jajkach. Ich ciała się kleiły. Nagle podniósł ją do góry i usiadł opierając się plecami o szafkę. Umiejscowił ją na swoim kroku i zaczął ją podrzucać ku górze biodrami. Jęcząc z podniecenia trzymała się rękami jego bioder, a jej piersi podskakiwały wraz z nią. Nie musiała się nawet ruszać, bo on sam się wszystkim zajął. Przytulił ją mocno do siebie i trzymając ją za pośladki wbił się w nią do samego końca. Wtuleni w siebie dochodzili jedno po drugim przekrzykując się nawzajem. Zdyszana położyła głowę na jego ramieniu, a on wciąż trzymając ją w objęciach wyciągał kawałki skorupek z jej włosów.
- Też cię kocham skarbie - tym czasem Kinga i Baro spacerowali po parku trzymając się za ręce. Rozmawiali o szkole, pracy, planach na przyszłość,przyjaciołach. Nagle wyciągnął coś z kieszeni.
- Mam coś dla ciebie.
- Co takiego?
- Mały prezent - wręczył jej małe, fioletowe pudełeczko.
- Nie trzeba było -otworzyła je, a w środku był złoty wisiorek - Jest przepiękny! - zachwycała się nim. Od razu było widać, że machy pieniędzy nie wydał na prezent - Zapniesz mi go?
- Pewnie - podniosła włosy do góry, a ten zapiął wisiorek na jej szyi.
- Zobacz,spójrz! - wskazała na rozgwieżdżone niebo - Szybko! Pomyśl życzenie!- zamknęli oczy w tym samym czasie - O czym pomyślałeś?
- Nie powiem ci, o się nie spełni.

*Żebyśmy już zawsze byli razem(Baro)*

 W tej samej chwili Basia już dawno spała w łóżku. Nagle poczuła znów ten sam słodki zapach, który nie dawał jej żyć. Zapach wanilii sprawił, że przebudziła się i zaciągnęła nim.

*To tylko sen(Basia)*

   Nagle usłyszała dźwięk otwierającego się okna. Pomyślała, że Kinga wróciła do domu,więc nie zawracała na to uwagi. Po chwili okno się zamknęło, a dźwięk kroków zbliżających się w jej kierunku  ucichły. Wtedy usłyszała męski szept.
- Basia - otworzyła oczy i przerażona odwróciła się. Nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Sunggyu?!

sobota, 3 maja 2014

EXO: Just say you love me Rozdział 3

Tego samego wieczoru, kiedy zmęczony zespół siedział już w dormie, ktoś zapukał do drzwi.
 - Ja otworzę - powiedziała Amanda i ubrana w szlafrok podeszła do drzwi. Stał w nich wysoki mężczyzna,który na jej widok zapomniał języka.
 - O co chodzi? - zapytała.
- Zaraz... dostałem od SM adres mieszkania w którym powinienem pracować i...
- I?
- Nie ważne. Jestem nowym ochroniarzem Exo.
- Exo?
- Tak - uśmiechnął się.
- Nie znam.
- Taki boysband... tutaj mam kartkę z adresem od szefa. Powiedział, że tutaj mieszkają - podał dziewczynie karteczkę. Wzięła ją do ręki i spojrzała.
- Rzeczywiście, ale przykro mi. To pomyłka. Nie mieszka tutaj żadne Exo, ani inny boysband.  Musiał pomylić bloki, bo tutaj nie mieszka nikt taki.
- Ach, rozumiem. Dziękuję i przepraszam za najście.
- Nic nie szkodzi. Dobranoc - uśmiechnęła się i zamknęła mu drzwi przed oczami, po czym przewróciła oczami i wróciła do salonu.
- Kto to był? - zapytał Beakhyun.
- Jakiś menel. Na sake prosił. Dobra, zmykać z salonu, bo chciałabym pójść już spać - chłopcy nic się nie odezwali, tylko wykonali polecenie i wyszli z salonu. Udali się do kuchni. Podczas, kiedy Amanda szykowała sobie kanapę, usłyszała ich głośną rozmowę. Zaciekawiła ją, kiedy usłyszała swoje imię.
 - Kogo ty w ogóle przyprowadziłeś tutaj? - oburzał się Lay.
- Nie rozumiem - rzekł Xiumin.
- Ona jest jak jakiś potwór.
- Amanda?
- A niby kto?  Dziewczyna nie powinna taka być.
- Nieźle ją tam wyszkolili - dodał Chen.
- Jest dziewczyną bez emocji - powiedział Chanyeol.
- Jest wręcz przerażająca - odrzekł D.O
- Widzieliście jaka jest silna? To nienaturalne - rzekł Luhan.
- Nie rozumiem jak w ogóle można się tak zachowywać - powiedział Tao.
- Jest za męska - dodał Kai.
- Zero w niej delikatności. Ciekawe, czy jest z jakiegoś gangu? - domyślał się Baekhyun.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby była w mafii -odrzekł Kris.
- Czemu ona nie może być bardziej...? - Suho
- Dziewczęca? -zapytał Xiumin.
- Tak - Amanda słyszała to wszystko przez uchylone drzwi.
- Bądźcie cicho! Jeszcze to wszystko usłyszy - zdenerwował się Sehun, który zamknął drzwi od kuchni. Zdezorientowana Polka nie wiedziała co zrobić. Różne myśli przechodzili jej teraz przez głowę. Ściągnęła szlafrok i położyła się do łóżka. Wyciągnęła telefon z pod poduszki i napisała sms'a.

,,Oppa, spotkamy się jutro?"

Tym czasem w kuchni:
- Nie rozumiem waszego nastawienia do Amandy. Ona wcale nie jest taka, jak może się wam wydawać. Ocenicie ją po jednym spotkaniu. Znacie ją dopiero jeden dzień,a sądzicie, że jest zła. Amanda jest naprawdę miłą i zabawną dziewczyną.
- Jakoś tego nie widać. Mówisz nam zupełnie coś innego, niż widzimy - powiedział Lay.
- Zobaczyliście pierwszy raz dziewczynę, która nie stara się być na siłę słodka i nie robi na każdym kroku aegyo,żeby jej kupić markową torebkę. Na świecie są też silne i stanowcze dziewczyny. Zamiast krytykować innych,najpierw spójrzcie na siebie. Wcale nie jesteście tacy idealni, jak innym się wydaje. Gdyby fani dowiedzieliby się jacy jesteście naprawdę i co robicie, od razu by was zostawili. Udajecie ludzi, którymi nie jesteście. Ciekawe, czy gdyby ludzie dowiedzieliby się o waszych sekretach, to nadal by uważali, że jesteście tacy świetni.
- Ja ty niby co? Święty?! - oburzył się Kris.
- Nigdy nie powiedziałem, że jestem idealny, bo nikt nie jest! Nawet ty!
- W sumie najbardziej normalne osoby w tym zespole, które nie udają i nic nie ukrywają to ja, Xiumin i Tao - powiedział Chen.
- Wy najbardziej normalni?! - wybuchnął Luhan.
- A niby nie?!
- Uspokójcie się! Po co się złościć? Nie kłóćmy się. Każdy przecież ma jakieś wady i zalety. To musicie akurat przyznać. Ale po co robić nie potrzebie jakieś kłutnie? - zaczął ich uspokajać Suho.
- W sumie ty hyung też jesteś dziwny - powiedział Kai.
- No, bo przecież to nie jestnormalne, jak facet lubi... - zaśmiany Sehun nie dokończył, kiedy Suho mu przerwał.
- Zamknąć się gnoje!
- Zamknąć się! - usłyszeli znajomy, zdenerwowany głos. Wszyscy ucichli i spojrzeli się na osobę stojącą w drzwiach. Stała tam Amanda w koronkowej pidżamie na ramiączkach.
- Amanda?Przecież ty miałaś...
- Cicho bądź! - uciszyła Xiumina.
- Zgłupieliście?! Jest już późno, a wy się wydzieracie na pół mieszkania, zamiast iść spać! Już nie da się was słuchać!- spojrzała się na Kai'a i Sehun'a,którzy patrzeli się na jej nagie nogi.
-Przestać!- strzeliła ich po głowach - A teraz idźcie wszyscy spać, bo jutro rano nie wstaniecie -powiedziała łagodnym głosem i wygoniła z kuchni.
- Noona~ Utulisz mnie do spania?- zapytał słodkim głosem Sehun.
- Mnie też~ -dodał Kai.
- Wynocha do pokoju. Już! - przestraszeni jej tone uciekli do pokoju.
- Ale jest zdenerwowana, myślisz, że coś usłyszała? -zapytał Tao.
- Oby nie- odpowiedział Kris. Amanda jedynie zmierzyła ich wzrokiem i udała się do salonu trzaskając za sobą drzwiami. Po chwili przyszedł do niej Xiumin. Ujrzał leżącą już w łóżku przyjaciółkę, wtuloną w kołdrę.
- Amber, śpisz?
- Niby jak mam spać?
- Wszystko w porządku?
- Tak,czemu pytasz?
- Czy ty słyszałaś naszą...?
-Rozmowę? Nie, ale powinieneś iść już spać, Dobranoc Oppa~
- Dobranoc. Miłych snów.
- I nawzajem - wyszedł z pokoju i zamknął drzwi. Smutna wtuliła się w poduszkę i wyciągneła telefon.

,, Pewnie kocie. Przyjdź o której tylko chcesz. Mam wolne,wiesz co to oznacza?"

Uśmiechnęła się lekko i zasnęła. Po jakimś czasie Sehun coś usłyszał. Jakieś dziwne dźwięki wydobywające się z salonu nie dawały mu spać. Wyszedł z pokoju i podszedł bliżej do drzwi salonu. Nagle usłyszał dźwięk tuczącego się szkła.Przestraszony wpadł do środka. Zobaczył otwarte okno, a na podłodze Amber trzymała mocno inną dziewczynę.

* Zupełnie jak w moich snach(Sehun)*

-Będziesz tak dalej się patrzył,czy mi pomożesz?!
-Jasne! -podskoczył,jakby wyrwano go z transu.
- Otwórz drzwi wejściowe! - Sehun szybko pobiegł je otworzyć. Amanda złapała mocniej dziewczynę, Chinkę, która całą drogę do drzwi gadała coś po Chińsku.
- Taka, tak, jasne -zakryła jej usta, żeby nie obudzić pozostałych i dosłownie wrzuciła ją do windy. Kiedy wróciła do środka powiedziała:
- Dzięki.
- To było niezłe.
- Dzięki...idź spać - bez żadnego wyrazu wróciła z powrotem do salonu. Następnego dnia, kiedy szykowali się do wyjścia, Amanda wyszła z łazienki ubrana w mundur. Schowała broń, założyła okulary przeciw słoneczne i zapytała:
- Gotowi? -jedynie przytaknęli -Idziemy - wydała polecenie. Całą ich próby siedziała i przyglądała się jak pracują, przez co nauczyciele od śpiewu czy choreografowie zaczęli się jej bać. W pewnym momencie, kiedy mieli przerwę chłopcy zaczęli ją prosić oto, żeby poszła im po napoje.
- Nie.
-Ale Amanda ,prosimy.
- Nie - mówiła nie wzruszona.
- Noona!~
- Nie zaczynaj.
- Amanda,pójdziesz nam po te napoje? - zapytał Xiumin. Spojrzała się na niego i powiedziała.
- No dobrze,ale waszego choreografa mam cały czas na oku - przestraszony mężczyzna przełknął jedynie nerwowo ślinę. Ściągnęła okulary i nałożyła je na głowę. Szła przed siebie szukając jakiegokolwiek źródła picia. Nagle znalazła na swojej drodze automat z napojami. Włożyła pieniądze i jedno po drugim wyciągała z maszyny. Nagle jedna z napojów nie drgnęła.
- Co jest!? - powiedziała nie dowierzając po polsku. Nagle ktoś podszedł do niej, kopnął automat, a puszka sama wyskoczyła. Dziewczyna nachyliła się i wyciągnęła puszkę z środka.
- Dzięki - rzekła obojętnie.
- Zaczynają się już psuć  - Podniosła się i spojrzała na mężczyznę.
- Taemin?! - uśmiechnął się na samo jej zaskoczenie. Z wrażenia cofnęła się do tyłu i uderzyła o maszynę przez co wszystkie puszki wypuściła i potoczyły się po podłodze. Zakłopotana zaczęła je szybko zbierać.
- Poczekaj, pomogę ci.
- Nie trzeba. Dam sobie radę -kiedy razem zebrali już wszystkie, zapytał:
- Nie za dużo?
-To nie dla mnie.
- Ty jesteś ta nowa,która pracuje u Exo?
- Tak.
- Dobrze, że chłopcy mają kogoś, kto im pomoże. Ostatnio fani potrafią być nieznośni.
- Nieznośni to mało powiedziane. Wczoraj w nocy musiała jedną z mieszkania wyrzucać. Wlazła przez okno i jeszcze agresywna była. Chciała wazonem roztrzaskać mi głowę.
- Sama dałaś sobie z nią radę?
- No... tak - czekała na jego reakcję, oczekując odepchnięcia.
- Super!
- Że co słucham?!
- Musisz być naprawdę świetna, skoro jesteś ochroniarzem Exo.
- Taa...
- Taemin,upuściłeś coś? -podbiegł Sungmin podając chłopakom puszkę picia.
- Nie, to jest...
- Amanda.
-Amandy.
- Ach, przepraszam. Proszę - wręczył dziewczynie - Fajne tatuaże - powiedział spoglądając na tatuaże, które wyłoniły się z pod rękawu.
- Dziękuję - zakryła je szybko. Sungmin uśmiechnął się do niej.
- Jesteś wytatuowana? - zapytał zaskoczony.
- Tak, mam cały rękaw - powiedziała cicho.
- Ale fajnie!
- Idziemy? - pośpieszał Taemin'a.
- Tak, pewnie. To do zobaczenia Amanda.
- Do zobaczenia.

* To było dziwne. Albo z nimi jest coś nie tak, albo z Exo(Amanda)*
Kiedy weszła na salę,chłopcy rzucili się na nią spragnieni picia.

- Co tak długo? - zapytał Luhan.
- A coś taki ciekawski? -znów wróciła jest obojętna natura. Kiedy wrócili do dormu, Amanda szybko się przebrała,wzięła torbę i już miała wychodzić, kiedy nagle ktoś zapytał.
- Gdzie idziesz? - zapytał podejrzliwie Chanyeol.
- Do koleżanki.
- Aha, to spoko. Baw się dobrze - wszedł z powrotem do pokoju.
- Yyyy...dzięki?

*Co za dziwni ludzie(Amanda)*

Czas mijał niebłagalnie, a Polka wciąż nie wracała. Xiumin do niej dzwonił, ale nie odbierała. Napisała jedynie sms'a,że za nie długo wróci. Było już po dwunastej, a pod blok podjechało srebrne lamborghini. Dźwięk ten obudził Baekhyun'a,który zauważył przez okno, że z pojazdu wysiada Amanda. Po chwili dziewczyna weszła do dormu.
- Jaka ja jestem wykończona - rzekła zdyszana zmierzając w kierunku łazienki.

*Gdzie ona była? U koleżanki, tak? Detektyw Baekhyun wkracza do akcji (Baehyun)*