Translate

niedziela, 28 września 2014

EXO: Just say you love me Rozdział 18

 Zdarzenia wymienione w opowiadaniu przedstawiają prawdziwy show biznes w Korei Południowej ( i nie tylko), lecz to nie oznacza, że takie sytuacje dzieją się w każdej wytwórni. Wykorzystywania seksualne w koreańskim show biznesie są na porządku dziennym, mimo, że się o tym nie mówi. Takie sytuacje mogą się przydarzyć każdemu trainee lub idolowi bez względu na narodowość czy płeć. Jedni robią to z własnej woli, a inni są do tego zmuszani. Więcej informacji na ten temat skutków show biznesu znajdzie na stronach takich jak kpop paradise oraz skośnooki blog. Wymienione linki przeniosą was do odpowiednich postów. Zapraszam również do przeczytania tego oto artykułu Śmierć samobójcza wśród gwiazd.




5 lat wcześniej
 
 
 
  Po szkolnym korytarzu przechadzała się niepewnym krokiem jedna z Seulskich uczennic ubrana w typowy, azjatycki mundurek szkolny. Lekko podenerwowana szła w stronę jednej z klas. Zajrzała do środka i zobaczyła siedzącą grupkę chłopaków.
- Amanda! - zawołał ją ktoś za jej pleców.
- Co wy tu robicie? - zapytała niewinnie. Podbiegły do niej dwie Koreanki. Sooyoo i Hyeri były dziewczynami otwartymi, towarzyskimi i szalonymi. Natomiast Amanda była ich przeciwieństwem. Była raczej cicha i nieśmiała, a jej zachowanie było słodkie i urocze.
- Przyszłyśmy zobaczyć jak sobie radzisz - powiedziała Hyeri.
- I jak? Dałaś mu ją? - zapytała podekscytowana Sooyoo.
- N-nie. Jeszcze nie - powiedziała cicho.
- No to na co jeszcze czekasz? Idź do niego! - poganiały ją i popchnęły do klasy. Prawie się przewróciła. Poczuła się zażenowana, kiedy cała piątka spojrzała się na nią. Stała przestraszona trzymając w rękach liścik i nie wiedząc co zrobić.  
- Co tu robisz Amanda? - zapytał jeden z nich. Nic nie odpowiedziała i spuściła wzrok, kiedy Hyunjoong spojrzał się na nią.
- Coś się stało? - zapytał.
- Co?... ach, n-nie, nie. Nic.
- Co tam masz?
- Chodzi ci o to? To nic takiego.
- Pokaż - powiedział jeden z nich.
- N-nie - schowała liścik za plecami.
- Dlaczego? Nie mów, że to liścik miłosny dla naszego Hyunjoong'a - zaśmiała się reszta. Dziewczyna spanikowała przełykając nerwowo ślinę.
- To prawda? - zapytał.
- N-nie... - zawstydziła się i spuszczając głowę wyszła z klasy.
- I jak poszło? - zapytały jednocześnie.
- Ni jak.
- Ale jak to? Co się stało?
- Nic - smutna poszła w swoją stronę. Hyunjoong był najprzystojniejszym i najpopularniejszym chłopakiem w szkole. Był bardzo lubianym chłopakiem wśród uczniów i obiektem pożądania u uczennic. Amanda kochała się w nim potajemnie od dnia, kiedy go pierwszy raz zobaczyła. Minął już rok od ich pierwszego spotkania. Koleżanki z klasy namówiły ją, że w końcu wyznała mu co do niego czuje za pomocą listu, lecz jak się okazało, nie jest to takie proste dla nieśmiałej dziewczyny.
 
 Po szkole cała ich trójka wybrała się do restauracji zjeść coś na obiad. Po obiedzie natomiast udały się z powrotem do szkoły na dodatkowe zajęcia.  Po dodatkowych zajęciach, Amanda udała się do wytwórni J. Tune Camp w której była terainee od niedawna, a tak właściwie to od trzech miesięcy. Jeden z pracowników wytwórni odkrył ją na mieście, kiedy wygłupiając się z koleżankami zaśpiewała kawałek piosenki.
 
  Po przybyciu do wytwórni poszła się przebrać w coś wygodnego i ruszyła w stronę sali treningowej, gdzie ćwiczyli taniec. Po jakiś dwóch godzinach, kiedy wszyscy mieli przerwę i odpoczywali wspólnie na korytarzu, Amanda zauważyła jakiegoś mężczyznę przechadzającego się po korytarzu. Był to wysoki, młody, lecz dużo starszy od niej mężczyzna ubrany w jasne jeansy, białą podkoszulkę i czarną, skórzaną kurtkę, a jego oczy zasłaniały czarne, przeciwsłoneczne okulary. Szedł dumnie wzdłuż korytarza zwracając swoim wyglądem uwagę wielu dziewcząt. Nawet zainteresowana Amanda odwróciła za nim głowę. Nie zwracał uwagi na inne, młode dziewczyny, lecz kiedy przechodził obok Amandy i widząc, że patrzy się na niego on również spojrzał się na nastolatkę i uniósł prawy kącik ust do góry idąc dalej. Wszyscy się zastanawiali kim jest ten tajemniczy, dwudziestoparoletni mężczyzna. Po pięcio minutowej przerwie wszyscy wrócili  do swoich sal.
 Jakieś pół godziny później do sali, gdzie trenowała z innymi Amanda ktoś wszedł. Był to jeden z menadżerów wraz z tajemniczym mężczyzną, którego wcześniej widziała.
- To jest Zhang Feng. Przyszedł do naszej wytwórni sprawdzić sprawności trainee - rzekł menadżer. W tym momencie Feng ściągnął okulary ukazując swoją twarz. Można śmiało powiedzieć, że był z wyglądu drugim Gackt lub Jaejoong. W każym bądź razie wyróżniał się swoim wyglądem i był bardzo przystojny.
- Mógłbym chwilę tu zostać i zobaczyć jak radzą sobie trainee? - zapytał swoim  ciepłym, seksownym głosem trenera.
- Oczywiście, to będzie dla nas zaszczyt. Proszę, niech pan sobie tam usiądzie - mężczyzna skinął głową i mijając dziewczyny usiadł na ławce zakładając z powrotem okulary na nos i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Po chwili muzyka znów zaczęła grać, a wszystkie trainee kontynuowały trening. Było to dość dziwne dla Amandy, że wszyscy tak skaczą nad Fengiem. Pomyślała, że pewnie jest kimś ważnym i bogatym.  Podczas treningu czuła się dość nieswoja, ponieważ wydawało jej się, że mężczyzna cały czas się na nią patrzy, że cały czas ją obserwuje i nie odrywa od niej wzroku. Czuła się bardzo zawstydzona. Kiedy reszta dziewcząt nie odrywała od niego wzroku próbując zwrócić na siebie uwagę, Amanda trzymała się cały czas z tyłu próbując nie napotkać jego wzroku. Po godzinie wyszedł z sali.
 Kiedy była już późna godzina, a dziewczyna skończyła już swój trening poszła pod prysznic, a następnie przebrała się, uczesała włosy i wyszła. Na dworze było już ciemno i zimno. Zarzuciła torbę na ramię i powolnym krokiem poszła przed siebie w stronę sierocińca. Po drodze podjechało sportowe auto i zatrzymało się obok niej. Zdziwiona stanęła widząc, jak przyciemniana szyba się uchyla. Nagle zauważyła, że w aucie siedzi Feng. Widząc jego wzrok na sobie zawstydziła się i opuszczając wzrok poszła dalej. Mężczyzna powoli jechał bok niej.
- Gdzie tak pędzisz - zapytał miło.
- Do domu.
- Gdzie mieszkasz? Może cię podwiozę?
- N-nie, dziękuję. Dam sobie sama radę.
- Jest już późno. O tej godzinie jest niebezpiecznie na dworze. Daj się podwieźć pod dom. Nie każ mi tak ciągle nalegać, bo będę tak cały czas obok ciebie jechał, aż w końcu trafisz bezpiecznie do domu - zatrzymała się - No więc jak? - uśmiechnął się. Niepewnie złapała za klamkę i wsiadła do samochodu po czym odjechali. Dziewczyna nie chciała mu podać adresu, więc mówiła mu w którą stronę ma jechać - Jak masz na imię?
- Amanda.
- Śliczne imię - uśmiechnął się spoglądając na dziewczynę, lecz ta siedziała zawstydzona obok niego nie odwracając głowy - Ja jestem Feng. Od dawna trenujesz? - pytał, żeby zachęcić ją do rozmowy.
- Od trzech miesięcy .
- Więc nowa jesteś. Dobrze sobie radzisz. Obserwowałem ci dzisiaj podczas treningu. Naprawę... dobrze ci szło.
- Dziękuję - odpowiedziała cichym, uroczym głosem.
- Jesteś dość młoda. Chodzisz do liceum?
- T-tak.
- W którym roku się urodziłaś?
- 93
- Więc masz 17 lat?
- Zgadza się.
- Tak się składa, że miedzy nami jest 8 lat różnicy.
- To tutaj.
- Jesteśmy już na miejscu?- zapytał patrząc na sierociniec.
- T-tak - czuła się zażenowana. Mężczyzna był w lekkim szoku. Nie sądził, że będzie sierotą. Po chwili dotknął jej lewego kolana delikatnie go głaszcząc. Nastolatka była w szoku czynami mężczyzny. Nagle nachylił się nad nią i zaczął ją całować po szyi.
- Co ty robisz? - zapytała przestraszona ,lecz ten nie zwracał na to uwagi dalej ją dotykając - Zostaw mnie! - krzyknęła z łzami w oczach wyrywając się.
- Nie wierdź się tak - rzekł wciąż ją molestując. Nagle łzy popłynęły jej po policzkach i przerażona odpychając go od siebie uderzyła go w policzek - Co ty robisz?! - krzyknął zdenerwowany - Zachowujesz się, jakbyś nie...! - przerwał sam sobie widząc jej przerażenie w oczach. Wtedy do niego dotarło - T-ty... ty o niczym nie wiesz? Szef ci nie powiedział?
- O czym? - zapytała zapłakana.
- Boże, tak cię przepraszam. Nie wiedziałem, że ty... - wybiegła z samochodu wbiegając do budynku - Amanda! Zaczekaj! - zaczął ją wołać, lecz bez skutku.   Zdenerwowany uderzył ręką o kierownicę. Zapłakana dziewczyna pobiegła prosto do swojego pokoju rzucając się do łóżka. Leżała zwinięta w kłębek płacząc prawie całą noc.
 Następnego dnia, po szkole Amanda od razu udała się do wytwórni do założyciela. Zapukała kilkakrotnie w drzwi i weszła do środka.
- Dzień dobry - przywitała się kłaniając.
- O! Amanda, witaj. Proszę usiądź - niepewnie usiadła naprzeciw biurka - Co cię tutaj sprowadza?
- Ja... chciałabym zapytać o pana Feng'a.
- Zhang Feng? O co chodzi?
- Wczoraj, on...
- Ach, więc już się poznaliście?
- O czym mi pan nie powiedział? Co tutaj się dzieje? Dlaczego on...?!
- Jak zapewne wiesz - przerwał jej - nasza wytwórnia przez ostatni czas przechodzi kryzys i potrzebujemy pieniędzy. Jako trainee naszej wytwórni jesteś zobowiązana do tego, żeby zarabiać dla nas, czyli dla naszej wytwórni tak samo jak idole.
- Zrobiliście ze mnie prostytutkę?
- Oczywiście, że nie.  Prostytutka ofiaruje usługi seksualne różnym ludziom. Natomiast ty, moja droga ofiarujesz to tylko jednej osobie, czyli panu Fengowi.
- Co?!
- Pan Feng przyszedł wczoraj do naszej wytwórni, żeby wybrać sobie dziewczynkę do towarzystwa. Polega to na tym, że ty spędzasz z nim czas, a on za to płaci co miesiąc naszej wytwórni.
- Sprzedaliście mnie?!
- I tak nie musisz się martwić. To tylko usługa kilku letnia. Po pewnym czasie już nie będziesz musiała się tym zajmować. Zapewne wtedy będziesz już członkinią girlsbandu.
- J-ja... ja nie zgadzam się na to!
- Nie masz tutaj nic do gadania. Trzy miesiące temu podpisałaś z wytwórnią umowę. Taki jakby kontrakt w którym jest zawarta wiadomość, że gdyby wytwórnia potrzebowała pieniędzy, poniżej podpisana osoba zgadza się na usługi seksualne.  
- To niemożliwe. Oszukaliście mnie.
- Nic już na to nie poradzisz. Feng cię wybrał! Koniec, kropka! On ma zamiar płacić za ciebie dość sporą ilość pieniędzy, więc nawet nie miej zamiaru zmieniać wytwórni! W momencie, kiedy ktoś cię wynajął, kupił, wszystko jedno. Wtedy nie masz prawa zmienić wytwórni. Dopiero, kiedy twoja usługa się skończy - łzy napłynęły jej do oczu.
- Proszę, na pewno da się coś innego zrobić. Na pewno pan Feng może wybrać kogoś innego - rozpłakała się - Proszę, tylko nie ja.
- Nie mazgaj się! Już postanowione, a teraz wyjdź. Muszę zrobić kilka spraw - zapłakana wyszła z gabinetu szefa. Schowała się w damskiej łazience i siedząc w kabinie zanosiła się płaczem. Była przerażona, a jej dłonie się trzęsły. Wpadła w panikę.
 Wieczorem, kiedy skończyła trening i wyszła z wytwórni zobaczyła przed budynkiem to samo sportowe auto. Przestraszona szybko wróciła z powrotem do budynku i pobiegła do tylnych drzwi wyjściowych, gdzie nikogo nie było. Nagle podjechał Feng. Starała się nie zwracać na niego uwagi. Szła cały czas przed siebie przyspieszając kroku. Mężczyzna wyszedł z pojazdu i podbiegł do nastolatki.
- Amando! Zaczekaj!
- Zostaw mnie, proszę.
- Daj mi to wszystko wyjaśnić. Porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym rozmawiać. W tym momencie chcę wrócić do domu, rozumiesz? - zatrzymał ją.
- Chciałbym cię przeprosić za to wczoraj. Zachowałem się okropnie. Jestem mi bardzo głupio za swoje zachowanie. Gdybym wiedział, że ty o niczym nie wiesz nie zachowałbym się w taki sposób. Mam wyrzuty sumienia. Naprawdę, bardzo cię przepraszam. Proszę cię, porozmawiajmy. Obiecuję ci, że więcej nic takiego nie zrobię. Poznamy się lepiej, a potem zobaczymy.
- Tak bardzo się boję.
- Wiem. Wiem, że się boisz i nie dziwię się, ale nie chcę zrobić ci krzywdy.
- Chcę zerwać ten kontrakt.
- Nie możesz. Zerwanie kontraktu będzie cię bardzo dużo kosztowało.
- Ile?
- Kilkanaście tysięcy dolarów.
- Więc co ja mam zrobić?
- Poznać się ze mną lepiej i mi zaufać. Chodź do auta. Zawiozę cię do domu.
- Nie mam innego wyboru?
- Nie - spuściła głowę i wsiadła do auta po czym odjechali i prosto pojechali do domu dziecka. Całą drogę nie odżywali się do siebie - Jesteśmy na miejscu. Weź to - wręczył jej kartkę z numerem - To mój numer. Jeżeli będziesz mnie potrzebować to zadzwoń, dobrze?
- Dobrze.
- Gdzie chodzisz do szkoły?
- Do liceum profilowanego.
- Na jakim profilu jesteś?
- Wojskowym.
- O! To bardzo ciekawe. Interesuje cię to? - przytaknęła - Nawet wiem, gdzie ta szkoła się znajduje. Dobra, no nic. Jest już późno, a ty jutro musisz rano wstać do szkoły. Więc, zmykaj już spać.
- Do widzenia - powiedziała po czym wyszła z auta. Od razu można było czuć jej dystans do niego i on doskonałego go odczuwał.
- Dobranoc - zrobiło mu się głupio. Włożył okulary na nos i odjechał.
 
 
  

niedziela, 21 września 2014

Dziewczyna Gangstera Rozdział 24 " Pocałunek"

  Każdego dnia ciężko trenowali. Dzień w dzień. Od świtu do nocy. Biegali, skakali, wspinali się, pływali, medytowali. Sensei wciąż ćwiczył ich wytrzymałość, siłę fizyczną, jak i ducha, lecz nie sztuki walki, aż w końcu Hyoseung zapytał się podczas obiadu:
- Kiedy zaczniemy się uczyć sztuk walki?
- W swoim czasie - odpowiedział spokojnie.
- To znaczy kiedy?
- Kiedy będziecie na to gotowi - codziennie pytał się senseia:
- Kiedy zaczniemy walczyć?
- Jak będziecie gotowi - następnego dnia.
- Jesteśmy już gotowi.
- Jeszcze nie.
- A teraz?
- Nie.
- A teraz?
- Nie.
- Już?
- Nie.
- Już?
- Jeszcze nie - pytał tak każdego dnia.
- Już?
- Mniej gadania, więcej roboty - po tych kilku dniach, sensei postanowił, że jego uczniowie zaczną pomagać innym. Na przykład pomagali przy transporcie drewna do budowy domu. Drewniane belki znajdowały się w lesie przy rzece, a dom, który miał zostać zbudowany znajdował się po drugiej stronie rzeki. Ich zadaniem było przenieś drewniane belki na drugą stronę rzeki. Dobierali się po dwie osoby. Brali po jednej belce i kładli je na swoje ramiona. Przechodząc na drugą stronę, woda sięgała im do ramion. W dodatku było to z samego rana przy wietrzej pogodzie, więc fale uderzały o ich ciała. Kilka razy się potykali i wylądowywali pod wodą z osłabnięcia. Pracowali tak przez pół dnia. Przez kolejne pół dnia pomagali przy budowie domu. Następnego dnia, pomagali w wiosce, kiedy przyjechała ciężarówka z skrzyniami. Każdy z osobna wyciągał skrzynię z pojazdu i zanosił ją do sklepu, a na koniec jeszcze pomagali przy odpakowywaniu skrzyń. Innym razem zaś pomagali przy budowie mostu podczas burzowej nocy. Mimo ciężkiej pracy, która niesamowicie ich wykańczała cała trójka, zaczęła w końcu rozumieć, jak ich czyny dużo znaczą dla innych. Mimo tego, że byli zmęczenie pocieszał ich fakt, że ludzie są im za to wdzięczni i dziękują im z uśmiechniętą twarzą, a nawet częstują ich różnymi smakołykami. Kolejnego dnia sensei ćwiczył ich wzrok. Każdy z nich stał pomiędzy dwoma belkami, które miały po bokach dwa, rozgrzane pręty. Mieli stać w miejscu nie ruchomo i podążać wzrokiem za rozbijanym wahadełkiem, który stał przed każdym z nich. Mieli to zrobić w taki sposób, żeby wciąż widzieć wahadełko, które się coraz bardziej rozbujało i nie oparzyć nagrzanymi prętami, które były na wysokości ich skroni. Niestety, czym wyżej wahadełko się  rozbujało, tym mniej je widzieli stojąc w miejscu i odruchowo przekręcali głowy oparzając się. Ćwiczyli to każdego dnia. Tym czasem Zinger udała się z Yoseobem do wioski, by kupić kilka produktów. Kiedy kupili to co trzeba, spacerkiem wracali do domu. Przez całą drogę  rozmawiali. Yoseob napisał:
- Jak z twoją nogą?
- Już wszystko dobrze. Szybko się zagoiła.
- To dobrze, że z twoją nogą już w porządku.  Martwiłem się.
- Niepotrzebnie oppa. To przecież nie pierwszy raz. Za każdym razem daję sobie radę.
- Ale ja po prostu nie lubię patrzeć, jak dzieje ci się krzywda. Jesteś taką osobą, która zawsze się w coś wmiesza, dlatego się martwię.
- Chyba nie myślisz, że jestem ciamajda i trzeba się o mnie martwić, bo inaczej się zabiję, prawda?
- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu zależy mi na twoim zdrowiu - byli już na miejscu. Przeszli przez bramę i podeszli pod dom. Zinger wzięła zakupy i już miała wchodzić do środka, kiedy Yoseob zatrzymał ją łapiąc za ramię. Zdziwiona odwróciła się i zapytała:
- O co chodzi? - zaczął coś pisać. Po chwili zaczerwienił się i pokazał jej kartkę zastawiając nią swoją twarz. Poddenerwowany czekał na jej odpowiedź.
- Pewnie. Miło by było się spotkać - otworzył szeroko oczy nie wierząc, że się zgodziła. Wyjrzał za kratki, a dziewczyna szybko go pocałowała w rozgrzany policzek - Lubię cię - rzekła po czym weszła do domu zostawiając chłopaka będącego w szoku. Nastał już wieczór. Joon przeszedł się do szopy, gdzie wciąż trenowała Hyuna z Hyoseungiem i Hyosung.
- Koniec trenigu - powiedział otwierając drzwi. Cała trójka odetchnęła. Hyuna i Hyoseung marudzili wychodząc z szopy o tym, jak bardzo ich bolą twarze.
- Jak ci poszedł trening? - zapytał podchodząc do Hyosung.
- Ciężko - odpowiedziała pokazując mu małe ranki na skroniach.
- Chodź, coś na to poradzimy - dziewczyna usiadła na schodach czekając na przyjaciela, który po chwili przyniósł jej małą miseczkę z zimną wodą. Usiadł obok niej i zamoczył ścierkę w lodowatej wodzie po czym przyłożył ją do skroni przyjaciółki. Syknęła z bólu.
- Przepraszam.
- Nie szkodzi - wzięła z jego ręki ścierę dotykając jego palców i sama robiła sobie okłady. Nagle spojrzała się na rozgwieżdżone niebo - Piękna noc, prawda? - zapytała rozmarzona. W tym momencie przypomniał sobie wcześniejszą rozmowę z senseiem. Spojrzał się na niebo, a potem na twarz dziewczyny.
- Tak - odpowiedział cicho z uśmiechem na twarzy - Pamiętasz, jak się poznaliśmy?
- Jak mogłabym nie pamiętać? Myślałeś, że jesteś najprzystojniejszy.
- Bo jestem - zaśmiała się.
- Biegałeś wtedy za mną.
- Taa... to były dobre czasy. Jeszcze za nim to wszystko się zaczęło.
- Tak, było fajnie. Myślisz, że te czasy mogły by powrócić? Czasu w których śmialiśmy się i przejmowaliśmy się jutrem.
- Myślę, że tak.
- Zmieniłeś się od momentu, kiedy powiedziałeś mi, kim naprawdę jesteś. A ja właśnie w tym momencie zrozumiałam, że... nie ważne... Wiedziałam, że w końcu ci się znudzę.
- Nie znudziłaś mi się. Cały czas lubię cię tak bardzo, jak i na początku.
- Naprawdę? - kiwnął głową. Uśmiechnęła się.
- Tęsknie za czasami, kiedy mi się narzucałeś. Strasznie mnie wtedy denerwowałeś, ale teraz jak sobie o tym przypomnę, to... nawet było zabawnie. Gdybym tylko mogła, cofnęłabym się w czasie, żeby cię powstrzymać od twojego postanowienia.
- Dlaczego? Nie pasuje ci nasza przyjaźń?
- Pasuje mi, ale... bardzo mi na tobie zależy. Darzę cię od pewnego czasu silnym uczuciem, którego nie byłam na początku świadoma, aż do czasu, kiedy przestałeś za mną biegać. Teraz... bardzo cię potrzebuję oppa.
- Więc, ty mnie...? - kiwnęła głową. Spuszczając ją schowała wzrok - Proszę... powiedz to.
- Kocham cię - podniosła głowę do góry i spojrzała się na chłopaka po tych słowach. Nagle Joon pocałował ją w usta. Była zaskoczona jego czynem. Po chwili  rzekł:
- Ja nigdy nie przestałem cię kochać - znów się pocałowali, lecz tym razem obydwoje odwzajemnili pocałunek. Changsun przysunął ją do siebie mocno przytulając, a Hyosung objęła jego twarz swymi drobnymi dłońmi.

***********
Wybaczcie, że to takie krótkie.

piątek, 19 września 2014

EXO: Just say you love me Rozdział 17

 Pomrugał kilka razy oczami wciąż niedowierzając. Delikatnie, powoli palcami przejechał po jej odbiciu na szyi. Jedynie syknęła z bólu czując jak Luhan dotknął jej małych ranek nie widocznych na pierwszy rzut oka. Myślał, że zaraz się obudzi, ale mylił się. Wciąż siedział obok niej będąc w lekkim szoku. Przykrył ją bardziej i zasłonił ją jej włosami, a następnie delikatnie ją trącą, mówiąc:
- Amanda... wstawaj - dziewczyna słysząc to otworzyła oczy i zobaczyła uśmiechniętego Luhan'a.
- Oppa? - wyszeptała zmęczona - Nie budź mnie - wymamrotała i schowała się pod kołdrą.
- Yah! Dziewczyno! Trzeba iść do pracy.
- Kiedy ja nie chcę.
- Ale musisz. Wszyscy musimy... Wstawaj!
- Sio!
- Bo zawołał chłopaków i inaczej z tobą porozmawiają - nie dostał odpowiedzi - Chłopaki! Nie mogę obudzić Amandy! Potrzebuję waszej pomocy! - nagle takie dziwne stadko przylazło i rzucili się na dziewczynę.
- Złazić ze mnie! Jesteście ciężcy!
- Też cię kochamy - głupio jej odpowiadali.
- Widzę, że stałam się dla was za miła. Trzeba będzie to zmienić... Spierdalać! - zepchnęła ich wszystkich po czym schowała się z powrotem - Kris złaź ze mnie! Wbijasz mi coś!
- Dziwisz się? To "coś" mogłoby zostać twoim przyjacielem. Z chęciom was przedstawię ze sobą.
- Masz rację, to byłoby nawet fajne, wiesz? - powiedziała zalotnie - Chciałabym, żeby między nami coś było.
- Co?
- Ściana!... A teraz złaś ze mnie! Nie chcę się przyjaźnić z twoim przyjacielem, bo nie zadaję się z przykurczami. Weź fuuj~! Jeszcze mnie czymś zarazisz. Złaś.
- Jesteś bezczelna! - wstał oburzony, a reszta wybuchła śmiechem.
- Dobra, nie kłóćcie się więcej. Podajcie sobie rękę na zgodę - powiedział Suho - No dalej. Kris, ty pierwszy.
- Dlaczego ja?!
- Bo jesteś facetem!
- Coś w to wątpię - zaśmiała się.
- A ty go nie prowokuj! No dalej Kris, podaj jej rękę.
- ... Zgoda! - podał jej prawą rękę. Amanda wynurzyła się spod kołdry.
- Masz dziewczynę? - zapytała.
- Co to za pytanie? Nie.
- Jesteś praworęczny?
- Co to ma do rzeczy?
- Więc tak?... To nie podam mu ręki - wszyscy zajarzyli o co jej chodzi i zaczęli się śmiać, a Kris zaczerwienił się.
- Mam dość! Idę stąd - wyszedł obrażony.
- Kris! - zawołała - Nie obrażaj się! To nie twoja wina! Tak bywa! Kris~~! - usiadła na łóżku nie świadomie odrywając szyję. Luhan zauważył to i pokazał Amandzie na swoją szyję. Przestraszona szybko ją zakryła włosami.
- Coś się stało? - zapytał Baekhyun.
- N-nie, nic. Wyjdźcie, muszę się przebrać - wszyscy wstali i po kolei wyszli z salonu. Na końcu wychodził Luhan.
- Oppa - zawołała. Ten zatrzymał się i odwrócił - Bo wiesz, ja...
- Spokojnie, nie tłumacz się - uśmiechnął się po czym wyszedł zamykając drzwi. W tym momencie dotarło do niego, że Amanda tak naprawę wychodzi z dormu nie na treningi, ale wychodzi, żeby się spotkać z mężczyzną.
 
  Godzinę później wszyscy byli już w wytwórni i ciężko pracowali, a Amanda stała za drzwiami i zasypiała opierając się o ścianę. Spała tak jeszcze dobre dwie godziny, dopóki przyszła Natalia. Zdziwiona podeszła do przyjaciółki.
- Amanda? Wszystko gra? - nie odpowiedziała - Halo~ Amanda~ - pomachała jej ręką przed twarzą, lecz ta dalej stała oparta z okularami na nosie - Co z tobą? - zapytała zdziwiona uchylając powoli jej okulary. Nagle dziewczyna sunęła się po ścianie i opuściła głowę w dół przez co upadły jej okulary na podłogę - Ty śpisz? - na to jej akurat nie odpowiedziała. W tym momencie nic ją nie mogło obudzić. Natalia jedynie oparła głowę przyjaciółki o ścianę, włożyła jej okulary z powrotem na nosie zakrywając jej oczy i omijając ją weszła do sali ćwiczeń.  Chłopcy widząc ją przywitali się i ćwiczyli dalej. Natalia czekając na Kai'a usiadła na fotelu, położyła swoją torbę na podłodze i czekała. Po jakiś 20 minutach mieli pół godzinną przerwę. Zmęczony Kai podszedł do Natalii.
- Cześć Oppa~
- Cześć! Gotowa?
- Jasne, idę się przebrać.
- Ok~ - reszta zespołu wyszła z sali, by spotkać się z innymi idolami, zjeść coś, wypić coś lub po prostu odpocząć. Byli bardzo zdziwieni, kiedy zobaczyli śpiącą na podłodze Amandę. Kiedy Nats szybko się przebrała wybiegła szybko z szatni, żeby tylko nie marnować cennego czasu chłopaka. Tym bardziej, że mają tylko pół godziny. Przez ten czas bardzo ciężko pracowali. Dbali o każdy szczegół. Skończyli jakieś 5 minut przed czasem. Zmęczeni udali się do osobnych przebieralni i wzięli szybki prysznic. Gdy obydwoje ogarnęli się spotkali się znów na sali.
- Dziękuję ci oppa, że mnie uczysz.
- Nie ma za co - odwzajemnił uśmiech - Jak ci idzie w wytwórni?
- Coraz lepiej. Ostatnio nawet wybrali mnie, żebym tańczyła na występie MBLAQ podczas jakiegoś festiwalu razem z Amndą.
- Z Amandą? - zapytał zdziwiony.
- No tak! Stwierdzili, że się nadajemy i to może nas przybliżyć do szybszego debiutu. Ale ty o tym nie wiesz, prawda?... Głupia ja! Pewnie miała to być niespodzianka.
- Nie przejmuj się tym - zaśmiał się - Nikomu nie powiem. Będę udawał zaskoczonego waszym występem. I wcale nie jesteś głupia. Nawet tak nie mów, dobrze?
- Ok.
- Cieszę się, że ci się udało. Znaczy... wam, udało. Gratuluję
- Dziękuję. Pewnie spotkamy się na tym festiwalu. Chociaż, tak naprawdę nie wiem co to ma być. Wiem jedynie, że na jednej scenie wystąpi wiele zespołów i będzie dużo ludzi.
- Pewnie nam dopiero o tym powiedzą. Będzie fajnie jak razem spotkamy się za kulisami.
- Taa... - uśmiechnęła się.
- Chciałabym się coś ciebie zapytać - zaczął nerwowo.
- Tak?
- Wiem, że nas łączą jedynie lekcje. Łączy taniec, ale tak sobie pomyślałem... czy chciałabyś któregoś dnia... wyjść ze mną wieczorem?
- T-ty... Ty chcesz się ze mną umówić? - zapytała z lekkim szokiem w głosie.
- T-tak - zająknął się czekając na odpowiedź.
- Pewnie - odpowiedziała od razu bez namysłu.
- Naprawdę? - zapytał zdziwiony.
- No tak.
- Świetnie! Pasuje ci jutrzejszy wieczór?
- Pewnie.
- To, przyjadę po ciebie o 18.
- Zgoda. No to jesteśmy umówieni.
- To do jutra.
- Do jutra oppa~ - obydwoje bardzo się cieszyli z jutrzejszego spotkania, a zarazem bardzo się nim denerwowali. Następnego dnia, wieczorem Kai pojechał pod akademik Polki i wysłał jej sms'a, że już przyszedł. Ucieszona dziewczyna zbiegła na dół i czując motylki w brzuchu przywitała się z chłopakiem. Na początku Jongin zabrał Natalię do kina. Na szczęście w budynku nikogo nie było, więc nie musieli się zbytnio ukrywać. Kupili duży popcorn i dwa, średnie napoje. Udali się na horror, którego obydwoje nie lubili, ale przynajmniej Nats miała pretekst, żeby się do niego przytulić, a nawet on czasami do niej. Po filmie Jongin zabrał Polkę do skromnej restauracji na kolację, a jakże pyszne jedzenie tam serwowali. Jedząc razem tak pyszne danie, Kai nakarmił zawstydzoną Natalię, by spróbowała jego jedzenia. Kiedy obydwoje już pojedli postanowili, że pójdą na spacer. Był już wieczór, a na dworze było już cicho i nastrojowo. Spacerkiem szli w stronę akademiku dziewczyny. Rozmawiali na różne tematy. Na te poważne, ja i zabawne. Opowiadali sobie nawzajem różne historyjki i wygłupiali się śmiejąc za każdym razem. Kiedy byli już na miejscu stanęli pod budynkiem.
- To był cudowny wieczór. Dziękuję, że mnie zaprosiłeś.
- Też mi się podobało. Cieszę się, że tobie również.
- Przez treningi i szkołę dawno się tam dobrze nie bawiłam.
- Może powtórzymy to jeszcze kiedyś? Chciałabyś się ze mną jeszcze umówić?
- No pewnie. Będzie super.
- To fajnie. Więc... ja będę już szedł.
- Ok.
- No to do zobaczenia - podał jej nerwowo rękę. Dziewczyna spojrzała się na niego, potem na jego wystawioną dłoń, a kolejno znów na niego.
- Do zobaczenia - stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. Chłopak stał sztywno - Dobrej nocy oppa - pożegnała go w drzwiach po czym weszła do środka. Nagle dotarło do niego co się stało. Dotknął swojego policzka, którego pocałowała po czym się uśmiechnął do siebie i szczęśliwy w podskokach wrócił do dormu. Od tamtej pory widział świat przez różowe okulary.

  Dwa dni później, wieczorem, Amanda spakowała kilka rzeczy do torebki i zaczęła zakładać buty.
- Gdzie idziesz? - zapytał Chanyeol.
- J-ja?... Idę do wytwórni.
- Bez torby?
- T-tak, no bo wiesz. Rzeczy już tam sobie zostawiłam, żeby ich nie nosić ze sobą. Wystarczy mi tylko torebka.
- Aha, no ok. To miłej nocy ci życzę na treningu.
- Dzięki. To ja wychodzę. Powiedz chłopakom, że nie wrócę na noc. Widzimy się jutro w wytwórni. No to pa - pożegnała się i wszyła. Tą rozmowę przypadkowo usłyszał Luhan. Przypominając sobie ostatnio jej szyję zastanowił się czy rzeczywiście jedzie do wytwórni. Po chwili szybko się ubrał i bez słowa wyszedł z dormu. Całą drogę szedł za nią. Nawet jechał z nią tym samym autobusem. Zobaczył, że idzie w kierunku wytwórni, lecz ją ominęła. Wtedy był już pewien, że kłamie. Szedł za nią, aż dotarli do bogatej rezydencji. Schował się za drzewem i obserwował całe zajście. Nagle zobaczył, że zapukała w drzwi, które po chwili się otworzyły, a męska ręka wpuściła ją do środka. Był tym widokiem zaskoczony, ale i również zawiedziony. Był smutny, ale i zarazem wściekły. Czuł się okłamany i oszukany przez osobę na której mu zależy. Z nerwów łza popłynęła mu po policzku, lecz uspokoił się. Postanowił, że następnego dnia od razu z rano uda się do tej rezydencji i spotka się z nią. Jak postanowił, tak i zrobił. Wstał dużo wcześniej od chłopaków. Szybko się ubrał, ogarnął i zdenerwowany wyszedł z dormu. Zadzwonił po taksówkę i podjechał pod rezydencję. Kiedy byli już na miejscu wysiadł z pojazdu i zapłacił kierowcy. Podszedł do drzwi i zatrzymał się. Był podenerwowany całą tą sytuacją. Nie był pewien czego powinien się spodziewać i czy w ogóle dobrze postępuję. Nagle mocno i głośno zapukał do drzwi wejściowym oraz raz zadzwonił dzwonkiem.
- Już idę! - usłyszał damski, znajomy głos i szuranie papci. W pewnym momencie dźwięk  przekręcającego się zamka zabrzmiała w jego uszach, a klamka ugięła się ku dołowi. Nagle drzwi otworzyły się, a w nich ujrzał Amandę ubraną w seksowną, różową, koronkową koszulę nocną i czerwony, bawełniany szlafrok. Na ten widok zaniemówił. Dziewczyna była przestraszona i zawstydzona widząc w drzwiach Luhan'a.
- C-co ty tu robisz? Nie powinno cię tutaj być.
- Jak mogłaś? - wyszeptał stojąc jak wryty.
- Kto to?! - krzyknął męski głos.
- To nikt taki! Listonosz!
- Coś ty... ty... - nie mógł się wysłowić, a łzy popłynęły po jego policzkach - To Feng?
- Oppa, ja ci to wszystko wytłumaczę.
- Nic nie musisz mi tłumaczyć. Już dość zobaczyłem - powiedział przez łzy po czym odszedł.
- Oppa~! Nie odchodź! Daj mi coś powiedzieć! - ignorując jej wołanie przyspieszył tempo. Amanda zawinęła się w szlafrok, szybko włożyła buty i wybiegła za piosenkarzem. Złamała jego serce.
- Oppa! - wołała za nim wciąż biegnąc - Luhan! Zaczekaj!
- Odejdź ode mnie!
- Luhan, posłuchaj - powiedziała podbiegając do niego.
- Zostaw mnie! Nawet mnie nie dotykaj! - krzyczał przez łzy wyrywając się z jej uścisku - Jak mogłaś?! Zaufałem ci, a ty mnie okłamałaś!
- To nie tak!
- A jak?! Mówiłaś mi, że nikogo nie masz, że jesteś sama.
- Bo to prawda, oppa.
- Kłamiesz!
- Nie.
- Nawet w takim momencie, wciąż mnie okłamujesz. Nienawidzę cię, rozumiesz?! Nie chcę cię znać! - wyrwał się kolejny raz z jej uścisku po czym odszedł. Dziewczyna po tych słowach widząc odchodzącego przyjaciela i stojąc w miejscu, krzyknęła:
- On mnie kupił! - chłopak zatrzymał się i zaskoczony odwrócił się.
- C-co?
- On mnie kupił! - powtórzyła zapłakana rzucając się na kolana z rozpaczy - Błagam nie zostawiaj mnie! ...Proszę!
- Jak to cię kupił? Nie rozumiem.
- W-wytwórnia... o-oni... oni mnie sprzedali. Wytwórnia mnie sprzedała Fengowi - wpadła w panikę wciąż płacząc, a Luhan tylko stał przerażony jej słowami - Pięć lat temu.
- Amanda, ja... ja.
- Proszę nie zostawiaj mnie! Potrzebuję cię!... Wstydziłam się! Wstydziłam się tego - widząc ją w takim stanie sam się znów popłakał.
- Proszę cię nie płacz - mówił przez łzy, a po chwili podszedł do niej i przytulił ją do siebie.
- P-przepraszam oppa... nie chciałam cię okłamać. Wstydziłam się.
- Ale jak to cię sprzedali? - uspokoiła się trochę.
- Kojarzysz coś takiego, jak ... usługi seksualne w wytwórniach i... handel trainee?


 

wtorek, 16 września 2014

Bardzo wszystkich przepraszam

Wybaczcie, ale nie dałam dzisiaj rady napisać nowy rozdział "Just say you love me". Zmienił mi się plan lekcji i teraz mam nieźle dużo pracy. Śpię tylko 3-4 godziny dziennie, więc zasypiam, kiedy coś pisze na blogu. Niestety harmonogram znów się zmieni z tego powodu. Bardzo was przepraszam za to, że nie dotrzymuje słowa. Jest mi z tego powodu naprawdę głupio. Prawdopodobnie ff o exo będzie w piątki, a DG w soboty. Natomiast zamówienia będę realizowała w tygodniu. Basia za niedługo napisze co się pozmieniało itp. Mam nadzieję, że pomimo tego nie przestaniecie czytać mojego bloga. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam za wszelkie nieporozumienia.

poniedziałek, 15 września 2014

" Szpitalna miłość" #Shinee *Onew*

 Zamówienie dla Magdy

 Magda była lekarzem na Seul'skim szpitalu. Sadziła, że swój dzisiejszy dyżur w szpitalu spędzi jak każdy inny, lecz tego dnia jej życie się zmieniło. Był to wieczór. Na dworze było już ciemno, wietrznie i rozpętała się straszliwa burza. Nagle pod szpital podjechały gwałtownie, aż cztery karetki. Przez burzę ciężko było wyciągnąć z pojazdów poszkodowanych. Było wielkie zamieszanie w szpitalu, gdyż poszkodowani przyjechali w strasznym stanie prosto z wypadku samochodowego. Zainteresowana Magda podeszła szybko do jednego z pielęgniarzy, pytając:
- Co się stało?
- Mieli wypadek. Wpadli w poślizg i zderzyli się z drugim samochodem. Trzech w stanie ciężkim przyjechali w osobnych karetkach, a trzej pozostali mają jedynie małe obrażenia.
- O mój boże! - do szpitala wpadli ratownicy z poszkodowanymi na przenośnych łóżkach lekarskich. Lekarze natychmiast do nich podbiegli - Nie wierzę... To Shinee?! - nie mogła uwierzyć własnym oczom. " Szybko! Tego zanieść na salę operacyjną!"," Nie zasypiaj! Ile widzisz palców?! Nie wolno ci zamykać oczów!", jedynie te słowa słyszała przekrzykujące się nawzajem. Wciąż stała jak osłupiona. Nagle jeden z ratowników podbiegł do dziewczyny.
- Potrzebujemy twojej pomocy doktorze.
- T-tak, pewnie - wyjąknęła przestraszona stanem idoli. Byli na wpół przytomni i zakrwawieni, a każdy z nich na twarzy miał maskę tlenową.
- Trzeba ich opatrzeć - wskazał na pozostałą trójkę. Był to Jonghyun, Taemin i ich menadżer. Ci którzy najmniej oberwali podczas wypadku.
- Dobrze - spojrzała na nich i powiedziała stanowczo. Szybko do nich podeszła - Posadźcie ich. Nie wiadomo czy nie mają wstrząśnienia mózgu - ratownicy zrobili co kazała - Tara! - zawołała jedną z pielęgniarek.
- Tak?
- Przynieś z gabinetu wszystkie potrzebne rzeczy. Od bandaży po słuchawki.
- Zgoda - Koreanka szybko podbiegła do gabinetu i natychmiast przyniosła wszystko.
- Dzięki. Dobra, odkaź rany i zabandażuj - nagle zwróciła się do jednego z piosenkarzy świecąc mu po oczach - Jak się nazywasz?
- Kim Jong-hyun.
- Pamiętasz swój zawód? Wiesz co się stało i dlaczego tutaj trafiłeś?
- Jestem piosenkarzem w zespole. Mieliśmy wypadek samochodowy.
- Pamiętasz jak tutaj trafiłeś?
- T-tak, chyba.
- Powiedz.
- Słyszałem dziwny dźwięk. Przyjechały karetki i... i... n-nie pamiętam. Pamiętam jedynie zmiażdżone nogi Onew'a.
- Tara, pomóż mi go posadzić na wózku. Zawieź go do wolnego pokoju, a z rana zrobimy koniecznie badania. Teraz ty - wskazała na następnego idola - Wiesz jak masz na imię? Pamiętasz cokolwiek? Wiesz kim jesteś?
- Tak. Nazywam się Lee Taemin i jestem maknae w Shinee. Pamiętam wypadek samochodowy.
- Dobrze. Powiedz, jak się czujesz?
- Boli mnie głowa .
- A pan? Czy cokolwiek...
- Tak, pamiętam wszystko. Jestem menadżerem Shinee. Ja akurat najmniej jestem poszkodowany.
- Jak się pan czuje?
- Dobrze.
- Może pan wstać o własnych siłach?
- Oczywiście.
- Proszę zrobić parę kroków - mężczyzna wstał bez problemu i zrobił kilka kroków.
- Dobrze. Tara, wieź tego pana na prześwietlenie czaszki, a ja zwiozę Taemin'a do sali, gdzie leży Jonghyun.
- Dobrze doktorze - Magda posadziła go na wózku i zmierzyła w kierunku windy. Wjechali na samą górę i przechodząc się wzdłuż korytarza doszła do sali 234. Pomogła mu położyć się do łóżka i natychmiast sprawdziła jeszcze Jonghyun'a.
- Jak się czujesz? Mam zawroty głowy?
- N-nie.
- A ty Taemin?
- Nie.
- To dobrze. Jeżeli będzie się coś działo, to dzwońcie pod ten alarm, a na pewno ktoś natychmiast do was przybiegnie, dobrze? - wyszła z sali zamykając po sobie drzwi i natychmiast udała się do reszty piosenkarzy. Cała trójka była na osobnych salach operacyjnych. Minho operowali, Onew'a również, a Key'a reanimowali. Na szczęście Key przeżył i od razu po reanimacji zawieźli go do wolnej sali. Minho operowali jeszcze z dwie godziny. Doszło do krwotoku wewnętrznego, lecz i on przeżył. Wykończony i blady również trafił do swojej sali. Niestety Onem miał najgorzej. Operowali go przez sześć godzin. Magda całą noc czuwała nad zespołem zamartwiając się Onew'em. Nie mogła spać przez całą noc. Następnego dnia, Magda od razu po wstaniu szybko zjadła płatki z mlekiem, wypiła gorącą kawę, szybko się ogarnęła i pojechała do szpitala. Tam założyła swój biały fartuch i udała się do chłopców. Na szczęście Jonghyun i Taemin następnego dnia czuli się już lepiej. Badania wyszły pozytywnie. Minho i Key wciąż odpoczywali śpiąc w swoich pokojach. Na samym końcu odwiedziła Onew'a, który pomyślnie przeszedł operację, lecz był w najgorszym stanie. Po chwili podszedł do niej drugi lekarz.
- I jak?
- Operacja się udała. Teraz musi dużo wypoczywać. Przeszedł to najgorzej z całego zespołu. Szybko nie wyjdzie ze szpitala, lecz... jest jeszcze coś.
- Co takiego? - czekała na najgorsze.
- Jego nogi ... są złamane, a w niektórych miejscach nawet zmiażdżone. Nie wiem jak dojdzie do siebie i czy... kiedykolwiek jego zdrowie pozwoli mu na powrót na scenę.
- C-co? - nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Po chwili zostawił ją samą z piosenkarzem w pokoju. Magda jako fanka Shinee była zdruzgotana. Dwie godziny później cały świat dowiedział się o wypadku zespołu. Fani już zebrali się pod szpitalem, żeby duchowo wspierać chłopaków, a ich zapłakane rodziny siedziały z nimi przez cały dzień. Mijały dni, a Onew popadł w śpiączkę i nie wiadomo było, kiedy się obudzi. Po tygodniu zostali wypisani Jonghyun wraz z Taemin'em. Kolejne dwa tygodnie później ze szpitala wyszli Key i Minho, a One wciąż spał. Minęły cztery tygodnie od wypadku, a Onew wciąż się nie obudził. Przez ten czas odwiedzała go rodzina, przyjaciele oraz zespół, a Magda przez cały ten czas opiekowała się nim. Pewnego dnia, kiedy wszyscy już myśleli, że się nie obudził stał się cud. Onew otworzył oczy, lecz mimo wszystko to nie był szczęśliwy dzień, jak wszystkim mogło się wydawać. Onew dowiadując się, że nie może chodzić zaczął płakać i krzyczeć wyganiając wszystkich z sali. Płakał tak przez kolejne trzy dni nie wpuszczając nikogo do siebie, aż popadł w silną depresje. Magda w końcu postanowiła odwiedzić chłopaka.
- Dzień dobry - przywitała się na wstępie, ale piosenkarz nawet nie zwrócił na nią uwagi - Jak się czujesz? Wszystko w porządku?
- A jak myślisz? Nie mogę chodzić. Jestem kaleką! I wciąż się pytasz czy jest wszystko w porządku?!
- Wiem jak to może być dla ciebie trudne i teraz przemawia przez ciebie złość i zarazem strach. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego to spotkało właśnie mnie? Tak naprawdę to mogło spotkać każdego.
- Nie pocieszasz mnie. Skąd możesz wiedzieć co czuję, co? Ja nie mam czucia w nogach!
- Doskonale wiem co czujesz.
- Czyżby?
- Tak, bo sama kiedyś miałam wypadek samochodowy tak jak ty. Byłam wtedy jeszcze mała i... straciłam mamę. A moja noga była złamana w kilku miejsca przez co nie mogłam chodzić. Musiałam się hospitalizować przez kilka miesięcy, ponieważ byłam, aż w tak złym stanie. Wtedy nie miałam nikogo. Byłam sama, ale ty... nie jesteś sam. Mogę ci pomóc. Wyzdrowiejesz. Razem to zwalczymy. Co ty na to? Chcesz się poddać czy będziesz walczył do końca?
- ... Będę walczył.
- I właśnie to chciałam usłyszeć! - zaśmiała się przez co Onew również się zaśmiał. Od razu poprawiła mu humor - Dobrze widzieć cię znowu uśmiechniętego - wstała z łóżka i już miała zmierzać ku wyjściu, kiedy nagle Onew ją zatrzymał.
- Poczekaj!
- Tak?
- Nawet nie wiem jak masz na imię.
- Jestem Magda.
- Magda? - powtórzył śmiesznie.
- Tak- zaśmiała się
- Ja nazywam się Lee Jinki
- Wiem, Onew. Zdrowiej - uśmiechnęła się, a chłopak odwzajemnił uśmiech. Następnego dnia, Magda znów wróciła do chłopaka.
- Cześć - przywitała się. Widząc ją od razu się uśmiechnął i się przywitał - Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Gotowy, żeby wyjść na dwór?
- Na dwór?
- Tak.
- Ale tam jest pełno moich fanek.
- Tym nie musisz się przejmować. Pokaże ci coś - wróciła się i przywiozła mu wózek inwalidzki.
- To jest ta rzecz, którą chciałaś mi pokazać?
- Nie, no co ty. To co chcę ci pokazać jest na zewnątrz.
-  Nie jestem pewny czy chcę wyjść.
- Czym jest życie bez ryzyka? - pomogła mu usiąść na wózku po czym wywiozła go na sam dół i wyjechali tylnymi drzwiami. Za szpitalem znajdował duży, zielony ogród po którym można było spacerować. Chłopakowi bardzo spodobał się ten widok. Woziła go po całym ogrodzie rozmawiając z nim na różne tematy. Przychodziła do niego codziennie i zabierała go na spacer, a w między czasie miał przeprowadzane różne ćwiczenia, które miały mu pomóc w chodzeniu. Spotykali się codziennie. Mijały dni, tygodnie, a nawet miesiące na wspólnych spacerach po ogrodzie, lecz niestety Onew ni robił żadnych postępów w chodzeniu. Przez cały czas poruszał się tylko na wózku. Lekarze zaczęli mieć wątpliwości czy kiedykolwiek chłopak będzie mógł chodzić. Onew pogrążając się w swojej depresji przestał już myśleć nawet o tym, żeby wyzdrowieć. Teraz było mu już wszystko jedno, ponieważ doskonale wiedział, że już nigdy nie będzie mógł chodzić. Któregoś dnia, kiedy Magda jadła śniadanie u siebie w domu, ktoś zapukał do jej drzwi. Zostawiła śniadanie i od razu otworzyła.
- Key?! Co ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona.
- Proszę cię. Musisz coś zrobić.
- Ale co się stało? O czym ty mówisz?
- Chodzi mi o Onew'a. On już stracił swoją siłę walki. Wszyscy się boimy, że on już nigdy... Musisz coś zrobić!
- Ale co?
- On już nikogo nie chce się słuchać. Nie słucha się nas, ani swojej rodziny. On słucha się tylko ciebie. Musisz z nim o tym porozmawiać, błagam cię.
- Myślisz, że to cokolwiek da?
- Jestem tego pewien. Wszyscy jesteśmy. Masz na niego dobry wpływ. Myślę, że on może... cię kochać.
- Że co proszę? - była zaskoczona.
- Widzimy jak on na ciebie patrzy, jak się uśmiecha, kiedy jesteś obok. Mówi tylko o tobie i nigdy nie może się doczekać, kiedy przyjdzie Magda i wyjdzie z nim na spacer.  Więc dlatego tylko ty możesz mu dojść do rozumu.
- Dobrze, postaram się co w mojej mocy.
- Dziękuję - godzinę później Magda pojechała do szpitala myśląc cały czas o tym co jej powiedział Key. Czyżby mówił prawdę? Podczas drogi wymyśliła plan. Kiedy zjechała na miejsce od razu udała się do Onew'a.
- Wiem jak ci pomóc - powiedziała na wstępie.
- O! Magda, dobrze cię znowu widzieć.
- Później pogadamy. Teraz trzeba działać.
- Ale co masz na myśli?
- Zaraz zobaczysz - posadziła go na wózku - Jedziemy - zawiozła go do ogrodu. Naglę pomogła mu wstać.
- Co ty robisz? - zapytał zaskoczony.
- Obejmij mnie - odwróciła się i założyła jego rękę na swoje ramiona. Zawstydzony zrobił to co kazała - Idź.
- Ale ja nie potrafię.
- Potrafisz! Idź! - chłopak starał się robić kroki, lecz mu o nie wychodziło - Powoli, dasz radę. Wierzę w ciebie. Jeszcze raz - męczyła go tak jeszcze przez kilkanaście minut.
- Dlaczego to robisz? Dlaczego każesz mi iść skoro nie umiem?
- Ponieważ nie potrafię już patrzeć na to jak się poddajesz. My wszyscy nie potrafimy. Wszyscy martwimy się o ciebie. Chcę ci pomóc. Wiem, że potrafisz. Po prostu spróbuj. Proszę - ćwiczyli tak razem codziennie. Codziennie Magda zabierała Onew'a do ogrodu i opierając jego ciało o swoje zmuszała go do chodzenia i co ku zdziwieniu innych z dnia na dzień robił postępy. Powoli wracało czucie w nogach i już potrafił robić małe kroczki co bardzo cieszyło Magdę.Chłopak dostał motywacji. Któregoś dnia podczas ćwiczeń powiedziała:
- Onew, muszę ci coś wyznać.
- Co takiego?
- Ja... kocham cię - słowa te dotknęły jego serca. Jego nogi zrobiły się jak z wady przez co przygniótł swoim ciałem Magdę. Obydwoje się przewrócili i udali na trawę. Dziewczyna odwróciła się, a ich twarze dzieliły centymetry. Spojrzeli sobie w oczy po czym chłopak pocałował ją w usta. Odwzajemniła pocałunek.
- Też cię kocham. Od dawna - po czym znów ją pocałował, lecz tym razem bardziej śmielej i namiętniej. Niestety, następnego dnia Magda wyjechała na drugi koniec kraju na szkolenia przez co nie miała kontaktu z chłopakiem. Po dwóch tygodniach, kiedy wróciła do Seulu w pracy zobaczyła coś co sprawiło, że łzy napłynęły do jej oczu. Zobaczyła Onew'a, kory już swobodnie chodził podpierając się jedynie o kule. Kiedy zobaczyli się nawzajem ucieszyli się. Dziewczyna rzuciła się w ramiona chłopaka, który puścił kule, lecz stał na nogach o własnych siłach.
- Ale... ale jak?
- To dzięki tobie. Tylko... dzięki tobie. Dziękuję ci za wszystko. Tak bardzo cię kocham.

piątek, 12 września 2014

Dziewczyna Gangstera Rozdział 23 "Trening"

 Obolały Joon leżał na łóżku bez koszulki z opatrunkiem na ciele. Obok niego siedział starzec zmieniając mu opatrunek.
- Twoja rana nie wygląda za dobrze - powiedział - W takim stanie, powinieneś teraz odpocząć.
- N-nie mogę, ja...
- Nie możesz cały czas walczyć... nie martw się o nich. Są bezpieczni tutaj. Teraz... czas odpocząć Changsun.
- Masz rację - oparł głowę o poduszkę. Starzec ugniótł i wymieszał razem kilka, dziwnych roślin w miseczce na zieloną papkę. Zawartość miski nałożył na ranę, a następnie zawinął ją nowym bandażem.
- Stara, japońska medycyna jest najlepsza na wszelkie dolegliwości. To ci pomoże. Rana powinna się szybko zagoić, ale nie twierdzę, że nie będzie blizny.
- Dziękuję - wyszeptał zmęczony.
- Wypij to - wręczył mu do ręki kubek z płynem. Joon upił trochę z kubka po czym się skrzywił.
- Ohydne!
- Lekarstwa nie muszą być dobre. One mają pomagać i leczyć. Wypij to, a twoje ciało szybciej wyzdrowieje. Nabierze odporności i dostarczy witamin do organizmu. Pij - Koreańczyk spojrzał się z obrzydzeniem na napój i szybko go wypił trzema, dużymi łykami.
- Już - oddał kubek. Japończyk zaśmiał się i zabierając kubek wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Nagle podbiegła do niego Hyosung pytając się:
- Co z nim?
- Wszystko w porządku. Wyzdrowieje. Zrobiłem mu opatrunek i dałem lekarstwo. Teraz odpoczywa. Lepiej mu nie przeszkadzajmy. Wiele przeszedł i musi teraz się z tym wszystkim przespać.
- Rozumiem... - Japończyk zostawił dziewczynę na korytarzy i poszedł w swoją stronę, a Hyosung wciąż patrzyła się z żalem na zamknięte drzwi. Pięć minut później, wszyscy spotkali się na tarasie oprócz Joon'a.
- A więc tak... - zaczął starzec - Moja posiadłość jest dosyć duża, więc szybko powtórzę dla przypomnienia. Na samym przodzie przed bramą mieszkam ja. Za domem znajdują się kolejne, dwa domki. Po prawej nocleg dla mężczyzn. Po lewej dla kobiet. Każda chata ma swoją własną łazienkę. Wszystkie posiłki będziemy jeść razem wspólnie wtedy, kiedy ja wyznaczę na to porę. To, że jesteście tutaj, żeby się schować przed FBI, nie oznacza od razu, że macie tutaj wakacje. Na pewno wiecie, dlaczego Changsun wybrał akurat to miejsce, prawda? - wszyscy przytaknęli oprócz pozostałej trójki - Będziemy wspólnie trenować jak za dawnych dobrych czasów. Nowych trzeba wyszkolić tak dobrze, jak i was, by potrafili sami sobie dać radę w momencie zagrożenia.  Nauczę was wszystkiego co sam potrafię i wiem. Kolacja jest za półtorej godziny, lepiej się nie spóźnijcie. A teraz idźcie się rozgościć. Hyoseung, Seungho, Yoseob i Mir poszli do prawego domku, a Zinger, Hyuna i Hyosung do lewego. Kiedy weszli do środka, zobaczyli typowy, drewniany wystój. Domki są podzielone na cztery pokoje z pojedynczymi łazienkami. Każda z dziewcząt zajęły sobie pokój. Każdy pokój był całkowicie drewniany z białymi, zasuwanymi drzwiami i z pojedynczym oknem. Po prawej stronie znajdował się materac z pościelą, a po lewej stolik z szafą. Na stolikach leżały ręczniki, szlafroki oraz zwyczajne, japońskie ubrania w które ubierają się zwyczajni obywatele wsi. Każda z nich po kolei wzięła prysznic, a następnie przebrała się w nowe, świeże, czyste ubranie i nowe buty. Kiedy były gotowe wyszły z chaty i poszły w kierunku domku starca. Z daleka zobaczyły idących chłopców, którzy również byli czyści i przebrani. Otworzyli zasuwane drzwi i zobaczyli niski, drewniany, duży stół na którym znajdowało się pełno jedzenia. Usiedli na poduszkach przy stole i czekali, jak się zjawi Japończyk. Po chwili do jadali wszedł mężczyzna wraz z młodą Japonką.
- Cześć wszystkim~! - przywitała się - Jak my się dawno nie widzieliśmy. Dobrze znowu was zobaczyć - uśmiechnęła się. Reszta na widok dziewczyny uśmiechnęła się i przywitała - A to kto to? - zapytała.
- Nowi - rzekł Mir.
- To jest Hyosung, Hyuna i Hyosung - wskazał Seungho - Hyuna i Hyosung są Koreańczykami, a Hyosung jest Japonką.
- Naprawdę? Miło mi was poznać - uśmiechnęła się. Od razu wzbudzała sympatię w całej trójce - Ja jestem Aiko. Córka Hiroshi sensei.
- Aiko... koniec tej czułości. Przynieść kolację.
- Ach! No tak! Pewnie jesteście głodny po podróży. Już przyniosę - powiedziała radośnie i wyszła z jadali zmierzając w kierunku kuchni.
- Dobrze, że przyszliście i nie spóźniliście się.
- Sensei... gdzie Joon? - zapytała Zinger.
- Joon śpi w pokoju. Jego rany jeszcze się nie zagoiły, więc musi dużo odpoczywać i nie za bardzo się przemęczać, żeby szybko wyzdrowiał - po chwili wróciła Aiko z talerzami pełnymi jedzenia.
- Smacznego - powiedziała po czym wszyscy zaczęli nakładać na swoje talerze posiłek. Po godzinie, kiedy wszyscy już zjedli Hiroshi powiedział:
- Jutro wszyscy spotykamy się o 6:00 rano.
- O 6:00?!
- Coś nie tak Mir? Czyżbyś się jeszcze nie przyzwyczaił?
- Ale o 6:00?
- Tak, o 6:00
- A nie możemy o innej godzinie?
- 6:00 godzina ci nie odpowiada?
- Nie za bardzo.
- Skoro tak, to spotkamy się o 5:00 rano. Teraz ci pasuje? Czy chcesz jeszcze o innej godzinie pobudkę?
- Nie, nie trzeba.
- Dobrze, a więc... spotykamy się jutro rano o 5:00.
- Świetnie głupku - powiedział Seungho, a Yoseob uderzył go w głowę.
- Idźcie już spać, jeżeli nie wstać na trening niewyspani. Jeżeli chodzi o nowych. Cenie sobie punktualność, czyli żadnego spóźniania się, zrozumiano? - zapytał. Cała trójka przytaknęła.
- Dobrze, możecie iść - podziękowali, ukłonili się i wyszli na dwór zasuwając drzwi. Chłopcy udali się w prawą stronę, a dziewczyny w lewą.
- On zawsze taki jest? - zapytała Hyuna.
- Hiroshi sensei? Tak, zawsze. Jest dość wymagającym nauczycielem. Jest bardzo dobry w tym co robi, ale pomimo tego, że wydaje się być zimny i oschły to tak naprawdę jest bardzo miły i sympatyczny. Teraz tak udaje przed wami - Zinger zastawiła telefon na 4:30 i wszystkie natychmiast udały się do swoich pokoi spać. Gdy nastąpiła godzina 4:30 pierwsza która wstała to Zinger. Od razu budziła pozostałe dziewczyny. Miały pół godziny, żeby szybko się ogarnąć i pójść na dwór, gdzie będzie czekał sensei. Kiedy były już gotowe, poszły na wyznaczone miejsce. O równej 5:00 rano sensei zjawił się za domem. Czekali tam na niego już wszyscy oprócz Mir'a. Nagle z budynku wybiegł Mir podbiegając do reszty.
- Przepraszam - powiedział zdyszany.
- spóźniłeś się. Pięćdziesiąt pompek.
- Co?!
- Szybko! Rób! - Mir położył się na gołej ziemi i zaczął robić pompki - Jeżeli nie zrobisz tego dokładnie, tak jak należy to tylko zmarnujesz nas cenny czas, który powinien być przeznaczony na trening.
- Jeszcze się nie nauczyłeś Mir? - zapytała Zinger.
- Zawsze się spóźniasz i zawsze musisz robić z rana pompki - rzekł Seungho. Gdy Mir skończył przeszli w końcu do treningu.
- Dziś zaczniemy od zwykłej, zdrowej rywalizacji. Widzicie tamtą górę? - zapytał - Na jej szczycie znajdują się trzy czerwone wstęgi. Waszym zadaniem jest wbiec na szczyt tamtej góry i przechwycić wstęgę zanim zrobi to ktoś inny. Wszystkie ruchy dozwolone oprócz używania różnorodnej broni. Ma to być sprawiedliwa rywalizacja. Jest was czworo, więc jedna osoba zostanie bez wstęgi. Osoba, która przegra dostanie odpowiednią karę. Zaznaczam również, że pierwsza osoba z wstęgą, która przybiegnie z powrotem do punktu startu jest zwolniona z dzisiejszego treningu. Natomiast wasza pozostała trójka zostanie tutaj ze mną i będzie robić coś innego, ale o tym to zaraz. Czy wszystko jest zrozumiałe? - przytaknęli.
- Dobrze, a więc... start! - zdezorientowana czwórka spojrzała na siebie po czym zaczęła biec - Wy na początek zrobicie dziesięć okrążeni wokół domu, dwieście brzuszków i pięćdziesiąt pompek. Zaczynajcie. Biegnijcie - ruszyli. Po dziesięciu o krążeniach zmęczeni zaczęli robić brzuszki. Następnie wykończeni zrobili pompki. Wszystko było to takie nieporadne. Ledwo i wolno co biegli po czterech o krążeniach, nie pełne brzuszki oraz było wiele upadów przy pompkach. Tym bardziej u dziewczyn, kiedy nie potrafiły unieść się na rękach. Robili to tak wolno, że w końcu przybiegła Zinger z wstęgą. Wręczyła ją nauczycielowi. Następnie przybiegł Seungho, a tuż po nim Mir. Ostatni przybiegł Yoseob.
- Przegrałeś - powiedział .Po chwili chłopak stał na prawej nodze pochylając się do przodu. Jego lewa noga była uniesiona do tyłu, a ręce na boki. Na jego głowie oraz dłoniach znajdowały się miski z wodą. Musiał stać w tej pozycji przez określony czas nie wylewając wody.
- Zobaczcie, jak Yoseob spokojnie stoi. Nie trzęsie się, nie buja. Nawet woda w miskach nie porusza się .Utrzymał równowagę i wydobył z siebie swój wewnętrzy spokój. Ćwiczenie to nie tylko ćwiczy umysł, ale i także mięśnie nóg oraz rąk - wyjaśnił sensei do nowych - Wy również tak zaczniecie. Aiko! Przynieś więcej misek z wodą! Zinger, pomóż jej - po chwili cała trójka stała z rozstawionymi, ugiętymi nogami i rozłożonymi rękami na bokach. Na ich głowach stały miski z wodą a w dłoniach trzymały kolejne miski z wodą. Na początku całkiem dobrze im to szło, lecz po minucie zaczęły ich boleć nogi i trząść rękę, a woda kołysał się w naczyniach. Powtarzali tą czynność kilka razy, a reszta ćwiczyła sztuki walki oprócz Zinger, która siedziała w kuchni z Aiko. W końcu nastąpiła godzina śniadania. Zinger pomogła Aiko w przyszykowaniu posiłku. Zmęczenia usiedli przy stole i zjadali się śniadaniem. Po śniadaniu od razu wrócili do treningu kontynuując go truchtem po lesie i polach. Biegali tak, aż do czasu obiadu. Po obiedzie rozpoczęli ćwiczenia z medytacji. Wieczorem wszyscy zmęczeni udali się do swoich domków. Wzięli kąpiele i wyprali swoje ubrania wywieszając je potem na sznurku na podwórku.  Następnego dnia, dziewczyny wstały o godzinie 6:00. Miały pół godziny, żeby ogarnąć się i udać się na kolejny trening. Cała trójka miała niezłe zakwasy. Bolały ich wszystkie mięśnie. Tego dnia również mieli wycisk. Biegali, skakali, ćwiczyli medytację, równowagę, robili brzuszki, pompki, zawieszali się rękami na drzewie i wytrzymywali, rozciągali się. Robili tak przez kolejne dwa, może trzy dni. Tym czasem Joon odpoczywał w pokoju obserwując potajemnie swoich przyjaciół jak ciężko trenują. Po trzech dniach po południu, kiedy ćwiczyli równowagę. Postawili dwie beczki naprzeciwko siebie, lecz w pewnej odległości. Położyli bardzo długą i wąską, lecz grubą belkę przez którą musieli przechodzić z rozłożonymi rękami na boki trzymając w dłoniach dwa, małe, drewniane wiaderka wypełnione wodą. W pewnym momencie przyszedł czas na Hyosung. Weszła na beczkę i wzięła w dłonie wiaderka. Rozłożyła ręce na nogi i weszła na belkę. Oddychała przez usta powoli idąc przed siebie. Przypominała sobie to, co sobie obiecywała oraz to co innym obiecała. Obiecała, że da z siebie wszystko, że będzie ciężko pracować, że zrobi wszystko, żeby móc chronić innych, a w szczególności Joon'a. Kiedy była już na środku belki podniosła głowę do góry i zobaczyła stojącego w drzwiach Joona podpierającego się na kulach.
- Joon? - zapytała głośno przez co straciła równowagę i spadła na ziemię oblewając się wodą. Wszyscy odwrócili się i zobaczyli swojego szefa. Z radością zaczęli się go pytać o to jak się czuje. Japonka szybko wstała z podłogi i podbiegła do chłopaka rzucając mu się w ramiona.
- Jak dobrze, że wróciłeś. Jak się czujesz?
- Mokro mi.
- Och! Przepraszam.
- Nie szkodzi - uśmiechnęli się do siebie - Jak im idzie?
- Jeszcze sporo nauki i ciężkiej pracy przed nimi. To dopiero pięć dni treningu.
- Jestem ci bardzo wdzięczny sensei za to wszystko i dziękuję - starzec jedynie się uśmiechnął.
- Dobrze, że już zdrowiejesz. Koniec pogaduszek. Wracamy do treningu. Cały dzień trenowali na terenie posiadłości, a Joon siedział na drewnianych schodach obserwując przyjaciół. Hyosung tym razem pomimo bólu i zmęczenia dawała z siebie wszystko, by pokazać Joon'owi jak dobrze sobie radzi, lecz nie zawsze dawało to dobre skutki. Wieczorem po wspólnej kolacji wszyscy wrócili do swoich domów. Wzięli prysznic i robili pranie. Tym razem obowiązek prania ubrań dziewcząt przypadło na Hyosung. Wzięła wszystkie brudne i zakurzone ciuchy, włożyła je do koszyka i wyszła na dwór. Nalała wody do wiadra, wlała do niego płyn do prania i zaczęła prać w rękach. Tym czasem Joon przechodził z jednego pomieszczenia do drugiego poprzez taras. Z daleka zobaczył piorącą ubrania Hyosung. Stanął, oparł się o drewnianą barierę i wpatrywał się w nią. Zobaczył to Hiroshi. Spojrzał się na Joona, potem na Hyosung, a następnie znów na Joona. Podszedł do niego.
- Piękna noc, prawda? - zapytał.
- Sensei?!... przestraszyłeś mnie.
- Ty i strach?
- Nigdy!
- Haha!
- Tak, to prawda. Piękną mamy dzisiaj noc.
- Ale nie tak piękną, jak ona? - zdziwiony spojrzał się na starca, a następnie na przyjaciółkę i powiedział:
- Tak. Ona swą urodą przyćmiewa nawet najpiękniejszą noc czy dzień.
- Znacie się dobrze?
- Aż za bardzo.
- Więc co cię powstrzymuje?
- ... Nie wiem.
- Strach?
- Możliwe.
- Czego się boisz?
- Że ją stracę. Tego... że przy mnie nie będzie bezpieczna, że w końcu ją przez to stracę.
- Zauważ, że ona również jest w tym problemie... zagrożeniu, jak reszta. Ma potencjał, jest silna i wytrwała. Uważnie słucha i jest miła oraz uprzejma. Potrzebujesz jej, a ona potrzebuje ciebie. Nie wmawiaj sobie, że będą przy niej stracisz ją lub narazisz na niebezpieczeństwo. Miłość jest czymś pięknym i to właśnie ona może sprawić, że się uda. Doskonale cię znam i wiem jaki jesteś. Jestem pewien, że dałbyś radę ją obronić, zaopiekować się nią nie narażając ją na niebezpieczeństwo. Jesteście poszukiwani przez policję i FBI. Wasze twarze widnieją w wiadomościach. Jej matka jest w FBI. Straciła wszystkich i wszystko. Teraz... w tym momencie potrzebuje ciebie najbardziej.
- A co jeżeli nie dam rady?
- Dasz radę, a nawet jeżeli nie... tego nie wiesz. Jeżeli naprawdę ci na niej zależy, kochasz ją to po prostu odważ się zaryzykować. Czym jest życie bez ryzyka? Ale ty to raczej powinieneś to wiedzieć, prawda? Dobrej nocy. Dobranoc.
- Dobranoc.
- A i jeszcze jedno.
- Tak?
- Dobrze znów widzieć cię uśmiechniętego.

piątek, 5 września 2014

EXO: Just say you love me Rozdział 16

 Następnego dnia, Amanda obudziła się nie będąc w dormie. Spała w miękkim, puchatym łóżku w idealnym, jasnym pokoju. Obudziły ja promienie słońca wpadające przez okno i śpiew ptaków przenikający przez otwarte okno, które wpuszczało do środka przyjemny wiaterek.
 Odwróciła głowę w swoją prawą stronę i zobaczyła śpiącego obok niej Feng'a. Spojrzała się na niego i po chwili wstała. Udała się od razu do łazienki. Przemyła twarz, uczesała włosy i przeszła do kuchni. Nastawiła wodę w czajniku, położyła patelnię na piecyku i wyciągnęła z lodówki kilka jajek, masło oraz bekon. Dała kawałek masła na patelnię, żeby się dobrze rozpuścił. Następnie przyszykowała dwa kubki i nasypała do nich kawę oraz cukier. Wbiła jajka do patelni wraz z pokrojonym bekonem. Mieszając wszystko razem poczuła duże, ciepłe dłonie na swoim brzuchu i duże ręce obejmujące ją. Feng obejmując ją od tyłu przytulił się do niej i zapytał:
- Jak ci się spało?
- Dobrze- odpowiedziała zalewając wrzątkiem kawę. Wymieszała je i jedną wręczyła mężczyźnie - Twoja kawa.
- Dziękuję - upił łyk i usiadł przy stole. Po chwili śniadanie było już gotowe, więc Amanda nałożyła jajecznicę na talerze i nakryła do stołu - Smacznego - rzekł.
- Smacznego - uśmiechnęła się. Po zjedzonym śniadaniu i wypitej kawie zaczęli się zbierać do wyjścia. Amanda zajęła łazienkę malując się w niej, a Feng ubierał się w pokoju obok. Kiedy byli już gotowi, wyszli z domu i wsiedli do auta. Feng przed pracą miał zamiar zawieść Amandę do wytwórni. Kiedy zbliżali się do budynku, zapytała:
- Mógłbyś mnie tutaj wysadzić?
- Ale jeszcze nie podjechaliśmy pod wytwórnię.
- Nie chcę, żeby zobaczono nas razem. Wszyscy myślą, że byłam na treningu. Jak ja się później im wytłumaczę? - zapytała.
- Masz rację - przyznał - No dobra - zatrzymał się, po czym dziewczyna wysiadła z auta - Masz pieniądze. Kup coś sobie - wręczył jej gotówkę przez okno.
- Dziękuję oppa.
- Gdybyś czegoś potrzebowała, zadzwoń.
- Dobrze.
- To do zobaczenia.
- Do zobaczenia. Miłej pracy.
- Dzięki i wzajemnie - zamknął okno po czym odjechał. Spojrzała się jedynie na odjeżdżające auto i poszła w stronę budynku. Weszła do środka i witając się z wszystkimi po drodze poszła do szatni. Przebierając się zauważyła na swojej szyi czerwony, odbite ślady paska, a na obojczyku małą malinkę. Przestraszona od razu szybko zasunęła bluzę po samą szyję zakrywając całe ciało. Wzięła głęboki oddech i weszła na górę. Weszła do sali, gdzie trenował zespół. Chłopcy nie zwracali na nią uwagi. Po prostu trenowali dalej wraz z instruktorem nie przestawiając. Po paru minutach zrobili sobie mała przerwę. Zmęczeni i spoceni usiedli na podłodze pijąc zimną wodę.
- Jak na treningu? - zapytał Sehun Amandę.
- Dobrze. Trochę zmęczona jestem.
- Spałaś w ogóle? - zapytał Kai.
- Tak, w wytwórni - wszyscy się oburzyli, że ich przyjaciółka spała w takich warunkach.
- Powinnaś wrócić do dormu i się przespać - powiedział Xiumin.
- Właśnie, tak nie może być - dodał Luhan.
- Dlaczego się tak oburzacie? Wy też przez to przechodziliście jak trainee - powiedziała.
- Ale ty jesteś jedyną dziewczyną w naszym dormie, więc troszczymy się o ciebie - wyjaśnił D.O
- Twierdzisz, że jestem słaba? - zapytała wrogo przez co się przestraszył.
- Nie, skądże! Ty? Nigdy! - mówił szybko przez co zaczęła się śmiać.
- Nie strasz go, bo w końcu zgłupieje - powiedział Lay.
- Ja go wcale nie straszę, ja... - Nagle na salę wszedł Junsu sprawdzając jak radzi sobie exo. Pierwsze co to spojrzał się na dziewczynę i zapytał:
- My przypadkiem o czymś nie rozmawialiśmy? - przewróciła oczami i wstała mówiąc:
- Już wychodzę - powiedziała i wyszła za drzwi. Zdenerwowana oparła się o ścianę. Po pięciu minutach z sali wyszedł Junsu.
- Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy.
- Jasne.
- Trochę z szacunkiem, dobrze? Wciąż zachowujesz się jak dziecko.
- Ty chyba nigdy nie miałeś do czynienia z dziećmi.
- Nie ważne... wyprostuj się i stój jak na należy - zrobiła co jej kazał - Od razu lepiej - rzekł i odszedł. Gdy zniknął, gdzieś za rogiem Amanda znów oparła się o ścianę i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.

* Mam dość tego człowieka (Amanda)*
 
 
 
 
 
 Amanda stała tak dobrą godzinę przed drzwiami. Zmęczona stała przebierając nogami. W pewnym momencie z sali wyszedł Kris.
- Yi fan? - zapytała zdziwiona. Chłopak spojrzał się na nią, nic nie powiedział i wrócił do sali - Oppa, wracaj! - złapała go za rękę i siłą wyciągnęła z korytarz.
- Co chcesz? - zapytał.
- O co ci chodzi?
- Co?
- Dlaczego mnie unikasz?
- Nie unikam cię.
- Czyżby? Schowałeś się przede mną za donicą.
- Widziałaś mnie?
- A więc jednak!  
- Kurde...
- Powiesz mi o co chodzi?
- Nie ma teraz czasu - chciał z powrotem wrócić na salę, ale zastawiła mu drogę własnym ciałem.
- To kiedy będziesz miał czas?
- Nie wiem.
- Oppa!
- Dasz mi wreszcie spokój?!
- Nie! Chcę wyjaśnień!... Nie możesz przez cały czas się przede mną chować. Lepiej rozmawiać o problemach, niż udawać, że nic się nie stało - wziął głęboki oddech - Czy chodzi o naszą ostatnią rozmowę na kanapie? - wytrzeszczył oczy i już próbował uciec, kiedy ta nagle go złapała pod rękę - Gdzie znowu uciekasz? - zapytała - Chodź tu! Idziemy - pociągnęła go w swoją stronę.
- Gdzie ty mnie ciągniesz? Jestem zajęty. Muszę wrócić do treningu.
- Przestań. Nie udawaj. Każdy wie jak ty trenujesz. Siedzenie na kanapie i podnoszenie nogi, to nie trening - zaciągnęła go na stołówkę, gdzie nikogo o tej porze nie było - Siadaj - odsunęła mu krzesło i umiejscowiła go na nim. Podeszła do automatu i kupiła dwie gorące kawy z mlekiem i cukrem. Z obydwoma kubkami podeszła do stolika i usiadła naprzeciwko Yifan'a dając mu kawę.
- Dzięki- powiedział, po czym wziął kubek do ręki i upił z niego.
- Jeżeli chodzi o tamtejszą rozmowę, to...
- Nie ma tematu.
- Nawet nie zdążyłam dokończyć.
- Nie ważne.
- Czego ty się boisz? Myślisz, że będę się z ciebie wyśmiewać, albo komuś o tym powiem? Naprawdę uważasz, że jestem w stanie ci to zrobić? - zapytała.
- ... Nie jest mi z tym łatwo. To silniejsze ode mnie. Czasami po prostu ... nie potrafię się powstrzymać.
- Ale ja to rozumiem.
- ... N-naprawdę? - zająknął się zaskoczony.
- Tak. Ostatnio... czytałam trochę o tym i wiem na czym to polega.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj. To zrozumiałe, że boisz się nieakceptacji z tego powodu - spuścił wzrok - Ale musisz wiedzieć, że ja nigdy cię nie skrzywdzę z tego powodu - podniósł głowę i ujrzał jej wzrok wpatrujący się w niego - Nie ważne co między nami jest. Czy się kłócimy, czy wygłupiamy. Ja nigdy... nigdy tego nie zrobię. Zachowam to dla siebie i obiecuję ci, że nikt się o tym nie dowie, rozumiesz? ... Nie byłabym nawet wstanie tego zrobić. Możesz mi zaufać.
- ... obiecujesz?
- Zachowam to, aż do śmierci. Obiecuję i akceptuję cię takim jakim jesteś... mimo, że jesteś nieznośny, upierdliwy, nieatrakcyjny...
- Tak, tak, zrozumiałem - uśmiechnęła się przez co Kris odwzajemnił ten uśmiech - Dziękuję.
- Nie ma za co ... ale i tak jesteś brzydki.
- Ty to mi lubisz dokuczać. Pewnie mnie lubisz.
- Że co?! Zwariowałeś?!
- Przyznaj się.
- Nie mam do czego. Jesteś głupi - zapadła cisza. Po chwili znów spojrzeli się na siebie, a Amanda zaśmiała się.
- Z czego ty się śmiejesz?
- Z ciebie.
- Zołza.
- Idiota - zaśmiali się jednocześnie. Spędzili razem miło czas rozmawiając na wcześniejszy temat. Kris przestał się już tego wstydzić i otwarcie rozmawiałam z Amandą, a ona uważnie go słucha. Wieczorem Amanda pojechała taksówką do swojej wytwórni na trening zrywając całą noc na ćwiczeniu śpiewu, tańca oraz słuchania tego co jej idzie źle, a w czasie przerwy oglądała z Natalią kolejny teaser od BTS.
- Oni będą świetni - powiedziała Amanda.
- Noo~ Już nie mogę się doczekać ich debiutu.
- Będzie ciekawie. Rap monster ma cudny głos~
- Tyko się nie zakochaj.
- Za późno - zaśmiały się. Nagle podszedł do nich ich instruktor tańca.
- Wszędzie was szukałem.
- Czy coś się stało?- zapytała Nats.
- Przerwa kończy się nam za - spojrzała na zegarek w telefonie - Dwie minuty.
- Ja nie z tego powodu. Jesteście na chwile nam potrzebne.
- Nam? - zapytały zdziwione.
- Chodźcie, zaraz się przekonacie - wstały i podążyły za mężczyzną. Szli tak przez chwilę, aż znaleźli się w sali ćwiczeń. Weszli do środka i zobaczyły trzy inne dziewczyny, MBLAQ oraz ich menadżera.
- Dobrze, że już jesteście. Więc możemy zaczynać - powiedział menadżer - Mblaq mają za niedługo comback i na jednym z występów potrzebują pięć tancerek, które zatańczą z nimi na scenie. Wybraliśmy waszą piątkę, która będzie się nadawać. Od razu mówię, że to będzie dla was pewien plus, ponieważ jesteście trainee i ten występ będzie się brało pod uwagę, kiedy wytwórnia będzie tworzyła nowy zespół. Oprócz śpiewania, rapowania, wyglądu, liczy się także taniec, więc to również jest bardzo ważne. Mam nadzieję, że dacie sobie dziewczyny radę. Dużo pracy przed nami. Będziemy się dużo uczyć i ćwiczyć, więc musicie dać z siebie wszystko, dobrze? - przytaknęły. - Jeszcze dzisiaj zostanie wam przedstawiony układ i już powoli coś dziś zaczniemy ćwiczyć - wyjaśnił instruktor - Przygotujcie się wszyscy, a ja jeszcze pójdę po drugiego instruktora, który również jest choreografem tego tańca i zaraz zaczniemy - on wraz z menadżerem wyszli. Po jakimś czasie mężczyzna wrócił z swoim kolegom, a następnie został im przedstawiony układ. Jeszcze tego dnia zaczęli uczyć się podstaw. Amanda skończyła trening nad ranem, więc wróciła do dormu na 4:00. Wykończona i zmęczona od razu poszła do salonu się położyć. Nagle ku jej zdziwieniu zobaczyła, że kanapa jest rozłożona i pościelona, a na stoliku obok leżał talerz z dwoma kanapkami i kubek z już ostudzoną herbatą. Obok herbaty leżała karteczka. Zaciekawiona od razu podeszła do stolika i przeczytała zawartość listu.
 
" Wiem, że dzisiaj wrócisz dość późno z wytwórni. Pewnie będziesz zmęczona i głodna, dlatego ci to wszystko przyszykowałem. Mam nadzieję, że cię to ucieszy i po ciężkiej pracy będziesz mogła wreszcie zjeść i wypocząć. Miłej nocy. Luhan "
 
 
 
 Uśmiechnęła się po czym zjadła kanapki i wypiła herbatę. Ku zdziwieniu wyszły mu całkiem smaczne kanapki. Następnie ściągnęła spodnie i w podkoszulce oraz w samym majtkach schowała się pod kołdrą i zmęczona zasnęła. Następnego dnia, Luhan zapukał w drzwi od salonu, ale nikt się nie odezwał. Powoli i ostrożnie otworzył drzwi i zajrzał do środka. Zobaczył śpiącą jeszcze Amandę w łóżku. Zauważył również, że talerz był pusty razem z kubkiem. Widząc to ucieszył się i uśmiechnął. Podszedł do okna i odsunął zasłony wpuszczając słońce do środka oraz otworzył okno. Po chwili podszedł do dziewczyny i usiadł obok niej. Wpatrywał się w nią jak w obrazek. Delikatnie przejechał dłonią po jej policzku. Uważnie oglądał jej różane usta, długie rzęsy i długie, czarne włosy. Odgarnął jej włosy odkrywając część jej twarzy i szyję. Nagle zdziwiony spojrzał się na jej szyję. Był wręcz lekko przestraszony tym widokiem. Miał mieszane uczucia widząc odbity pasek na szyi i malinkę na obojczyku.
 
**********
Przepraszam, że ten rozdział dodaje tak późno, ale szkoła się zaczęła i wiecie jak to teraz jest. W dodatku chodzę do plastyka, więc teraz mam dużo prac domowych. Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. Przepraszam, że w tym opowiadaniu nic za bardzo się nie dzieje, ale uwierzcie mi, to trudne :D

poniedziałek, 1 września 2014

EXO: Just say you love me Rozdział 15

 Udali się razem na kolację do jednej z miejscowych knajpek przy ulicy. Miło razem spędzili czas, a później wrócili do dormu.
- Wróciliśmy~! - zakomunikował Luhan wchodząc z dziewczyną do środka.
- Już wróciliście? - zapytał Suho.
- Myśleliśmy, że was porwali - rzekł Kris.
- Chciałbyś - zmierzyła go wzrokiem po czym wymierzyła dwa palce na swoje oczy, a potem wskazała na niego.
- Długo was nie było - powiedział Tao.
- Poszliśmy się przejść - odpowiedział Luhan.
- Dobrze, że już wróciliście. Kolacja na was czeka - powiedział Xiumin.
- Już jedliśmy - odpowiedziała.
- Jak to... już jedliście? - zapytał zaskoczony Sehun, jakby go to dotknęło.
- Yem... no - odpowiedziała nie wiedząc co robić widząc jego wyraz twarzy - Pójdę wziąć kąpiel - uciekła szybko znikając za drzwiami. Zamknęła się i odetchnęła. Nalała wody do wanny, zrzuciła ubrania i naga weszła do niej oddając się przyjemnemu uczuciu ciepła. Położyła się i odprężyła.




* Zastanawiam się, dlaczego oni tak się zachowują w stosunku do mnie? Luhan, który zawsze za mną biegnie i mnie nie opuszcza, kiedy czuję się okropnie. Chanyeol, który cały czas się do mnie uśmiecha i mnie obserwuje od samego rana. Od momentu, kiedy leżeliśmy razem w łóżku. I jeszcze Sehun... troszczy się o mnie nawet wtedy, kiedy tego nie potrzebuje i zasmuca się, kiedy dowiaduje się, że z kimś spędziłam więcej czasu. Jesteśmy... rodziną. Dbamy i troszczymy się o siebie. To wszystko się naprawdę miłe, ale... niech lepiej im to przejdzie... i to jak najszybciej. Zanim sytuacja się pogorszy. (Amanda)*
 
 
 
 Po kąpieli osuszyła ciało, pokremowała je i włożyła szlafrok. Następnie spuściła wodę w wannie, po cichu wyszła z łazienki i uciekła do salonu w którym już nikogo nie było. Zamknęła się i zrzuciła szlafrok ubierając na siebie piżamę. Miała już się kłaść do łóżka, kiedy nagle dostała sms'a od Feng'a.
 
 
" Przyjedź jutro wieczorem"
 
 
" Dobrze"
 
 
  Następnego dnia w sali ćwiczeń Kai znów uczył Natalię tańca. 
- Pamiętasz jeszcze, jak obiecałaś mi, że razem zatańczymy taniec towarzyski?
- Pamiętam.
- To może zatańczymy?
- Co? Ale, że teraz?
- A kiedy? - zawstydziła się.
- P-przecież mie-mieliśmy się uczyć tańca i...
- A co? Przecież taniec towarzyski to wciąż taniec, prawda? - zaśmiał się i podchodząc do odtwarzacza puścił muzykę specjalnie na tą okazję.
- N-no... tak, ale...
- Żadne ale - przerwał jej i podszedł do Polki. Złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie - Nie wstydź się - uśmiechał się.
- Ja wcale się nie wstydzę - odwzajemniła uśmiech.
- Więc o co chodzi?
- J-ja... zacznijmy tańczyć - powiedziała szybko uświadamiając sobie, że wciąż jej w objęciach chłopaka. Tancerz jedynie uśmiechnął się. Jedną rękę położył jej na swoim ramieniu, drugą rękę ujął swoją dłonią, a tym czasem objął ją w pasie trzymając ją bardzo blisko siebie. Ich ciała nie miały żadnego od siebie odstępu. Całkowicie do siebie przylegały. Zrobili pierwszy krok i zaczęli tańczyć. Przez cały czas patrzeli sobie w oczy uśmiechając się nawzajem do siebie. Kai oczywiście prowadził dając jej małe wskazówki. Dziewczyna przez jego piękne oczy i idealny uśmiech całkowicie się zatraciła. Po chwili puścił ją i trzymając ją jedynie za jedną ręką obrócił ją kilka razy po czym wrócili do wcześniejszej pozy. Zrobili razem kilka kroków, a potem obejmując ją w pasie i podtrzymując ją jedną ręką za plecy opuścił ją w dół. Odwrócił ją do siebie tyłem. Ich ciała znów dotykały siebie nawzajem. Trzymał ją bardzo blisko i mocno ku siebie. Jego ciepły oddech drażnił jej wrażliwą szyję. Prawą ręką objął ją w pasie, a drugą delikatnie przejechał dłonią po jej ciele. Od ramienia ku dołowi, aż do biodra. Obrócił ją kilka razy, a następnie znów złapał ją w objęcia w sposób, jakby nie chciał jej puszczać. Stała jak wryta patrząc mu się w oczy. Najpierw spojrzał jej się w oczy, potem na usta, a następnie znowu w oczy. Dziewczyna poddenerwowany jego bliskością znów zawstydziła się wywołując u siebie rumieńce. Chłopak zauważył to uśmiechnął się delikatnie. Otworzył lekko usta i nachylił się nad nią. Ich twarze zbliżyły się do siebie. Natalia wiedziała doskonale co za chwilę się wydarzy. Już miał zrobić pierwszy krok, gdy nagle do sali wszedł Taemin.
- O! Przepraszam - powiedział szybko Taemin widząc, jak jego przyjaciel trzyma w objęciach dziewczynę.
- I co? Znalazłeś ich? - zapytała Amanda wchodząc za nim do sali. Zaskoczona spojrzała się na gołąbeczki i wytrzeszczyła oczy - T-to my wychodzimy, prawda Taemin.
- Pewni - powiedzieli szybko uciekając z sali.
- Nie trzeba, wracajcie - powiedział Kai odchodząc od Polki.
- Przeszkodziłem? - zapytał
- Nie. My tylko tańczyliśmy - spojrzał się podejrzanie na przyjaciela, a potem zerknął na Natalię - Jasne - odrzekł.
- Widzę, że już ci pomogłam. Więc, jak już wrócę do siebie.
- Dobrze, dziękuję - uśmiechnął się do Amandy, a dziewczyna wyszła.
- Przedstawię was. Taemin to jest Natalia. Uczymy się razem tańczyć - rzekł Kai.
- Miło mi cię poznać - powiedział uśmiechając się do Polki.
- M-mi ciebie również oppa - odrzekła nie mogąc uwierzyć w to, że Taemin stoi właśnie naprzeciw niej i odezwał się do niej. Gdyby tylko mogła zaczęłaby krzyczeć.
- Ćwiczycie coś konkretnego?
- Nie, tylko się uczymy - odrzekła.
- Natalia jest trainee i jej pomagam.
- Naprawdę? Nie widziałem cię tutaj wcześniej. Nowa?
- Nie - zaśmiała się - Ja jestem od innej wytwórni - wytłumaczyła.
- Aaaa... to wszystko tłumaczy. Skąd tak właściwie się znacie? Twoja nowa dziewczyna?
- Że co?!... Haha! Nie bądź nie mądry - zaśmiał się - Natalia to tylko przyjaciółka.
- Ja widziałem coś innego.
- Uspokój się wreszcie, to przyjaciółka Amandy.
- Amandy?
- Tak.
- Tej Amandy?
- A znasz inną?
- To trzeba było tak od razu, a nie...!
- Potrzebujesz czegoś?
- Co?
- Po co przyszedłeś?
- A, no tak! Więc... zapomniałem, a nie zaraz... a właśnie! Idziemy później na kawę po pracy?
- Spoko.
- No to umówieni - przybili sobie żółwika - Dobra, nie przeszkadzam. To wy dalej się cału... tańczcie! Tak, tańczcie, ja uciekam.
- Tak właściwie... - odezwała się Nats - Bardzo chciałabym zobaczyć jak tańczycie razem. To by mi bardzo pomogło w nauce - sprytnie wytłumaczyła, żeby przypadkiem jej nie odmówili. Spojrzeli się na nią nic nie odzywając. Spojrzeli się na siebie, a potem znowu na Polkę zgadzając się. Natalia usiadła z boku, a Taemin i Kai zaczęli razem tańczyć. Wyszło im to naprawdę świetnie. Podczas tańca od razu było widać, że wczuli się w to co robili.
 Tym czasem Amanda siedziała na fotelu na korytarzu i oglądała telewizję. Po chwili obok niej przechodził Chanyeol z Krisem i Baekhyun'em.
- Co robisz? - zapytał Baekhyun.
- Oglądam telewizję.
- A nie powinnaś pracować? - zapytał Kris. Dziewczyna jedynie zmierzyła go wzrokiem.
- Przestań jej dokuczać! - upomniał go Chanyeol.
- Ona mi może, a ja nie?
- Cii~ Oglądam.
- Możemy się przyłączyć? - zapytał Baek. Nie odrywając wzroku od telewizora jedynie uderzyła kilka razy dłonią o fotel i powiedziała:
- Siadajcie - usiedli i zaczęli oglądać.
- Napiłbym się czegoś - powiedział Kris.
- To ja pójdę po jakieś napoje do automatu - powiedział Baek - Chanyeol, idziesz ze mną? - zapytał.
- Pewnie. Napijesz się czego? - zapytał Amandę.
- Wody - odpowiedziała.
- Już się robi - powiedział swoim męskim głosem uśmiechając się. Po chwili odeszli znikając gdzieś w oddali, a Amanda została z Krisem. Sami. Siedzieli razem nie odzywając się. Po chwili Kris spojrzał się na dziewczynę, a potem na telewizor. Robił tak co jakiś czas nie mogąc usiedzieć na miejscu. Ciągle się rozglądał, żeby tylko się na nią nie spojrzeć. Po chwili nie wytrzymał. Nachylił się nad nią i zaciągnął się zapachem jej perfum, a następnie usiadł grzecznie obok oglądając dalej telewizję.
- C-co ty zrobiłeś? - zapytała zdziwiona.
- Ale co?
- No jak to co? To co zrobiłeś.
- Nie wiem o czym mówisz.
- Powąchałeś mnie.
- Nie prawda.
- Zaciągnąłeś się mną.
- Nie.
- Właśnie, że tak.
- Przymknij się, bo oglądam - zaczerwienił się. Zignorowała jego zachowanie i wróciła do oglądania. Nagle do niej dotarło. Wytrzeszczyła oczy i odwróciła się do niego.
- JESTEŚ OZOLAGINEM! - krzyknęła. Kris spojrzał się na nią przestraszony i rzucił się zakrywając jej usta natychmiastowo uciszając.
- Coś ty powiedziała?
- Jesteś ozolaginem? - zapytała tym razem spokojnie.
- Skąd taki pomysł?
- Wąchałeś mnie. Gdybyś nim nie był, nie uciszałbyś mnie w tej chwili - spojrzał się na nią zdenerwowany i puścił ją schodząc z niej - Jak to jest?
- Nie drążmy więcej tego tematu.
- O boże! C-ciebie... ciebie podniecił mój zapach?!
- Pojebało?! - odwrócił się zaczerwieniony - Jeżeli komukolwiek o tym powiesz zabiję cię, rozumiesz?! - w tej chwili opętał go strach.
- Zrozumiem - odpowiedziała. Siedział obok zaczerwieniony. Nagle wrócił Chanyeol z Baekhyun'em i przynieśli napoje.
- Proszę, twoja wado - wręczył jej butelkę schłodzonej wody z uroczym uśmiechem.
- Dzięki - odpowiedziała. Yi fan nie wytrzymał i zdenerwowany odszedł.
- A jego co ugryzło? - zapytał Baek.
- Kris! Stary! Nie obrażaj się! Dla ciebie też wziąłem! - krzyknął Chanyeol. Przez cały dzień Kris unikał Amandy. Tego dnia exo udali się na kolejny występ. Po występie od razu udali się wcześnie do dormu. Wtedy każdy zajął się sobą. .W pewnym momencie Amanda ubrała się i powiedziała:
- Ja wychodzę chłopaki. Nie wrócę na noc, więc widzimy się jutro w wytwórni.
- Gdzie idziesz? - zapytał Sehun.
- Jestem umówiona.
- O tej godzinie?
- A to coś złego? - wzięła torebkę i już miała wychodzić, kiedy nagle Sehun złapał ją za rękę zatrzymując ją.
- Nie, ale - spuścił wzrok - Martwię się.
- Nie potrzebnie.
- Masz jakieś problemy?
- Co? Nie. Skąd ten pomysł?
- Często wychodzisz z domu wieczorem i nie wracasz na noc. Nie widomo co się z tobą dzieje i gdzie jesteś .Nie odbierasz telefonu.
- Sehun... jestem już dorosła, ty również. To jest moja prywatna sprawa, czy gdzieś wychodzę czy nie. Czy z kimś jestem umówiona czy nie - tłumaczyła mu powoli i spokojnie - Idę po prostu do wytwórni poćwiczyć. Wiec nie martw się i zmykaj spać.
- Przepraszam... - puścił jej dłoń. Spojrzała mu się w oczy i dotknęła jego policzka.
- Nie przepraszaj. Nie przejmuj się niczym, ani nie martw się, rozumiesz? Doceniam twoją troskę i obawę i jestem ci za to bardzo wdzięczna.... ale wszystko jest... wszystko jest w porządku, naprawę. Uwierz mi, dobrze?
- Dobrze - uśmiechnęła się.
- To widzimy się jutro w wytwórni?
- Jasne - uśmiechnął się.
- Świetnie. To do jutra~ Dobranoc Sehun. Śpij dobrze.
- Dobranoc noona. Do jutra - zjechała na dół windą, wsiadła na motor i odjechała spod budynku.
 
 
 
* Przepraszam cię Sehun, że musiałam cię tak okłamać. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. (Amanda)*
 
 Amanda podjechała pod bogaty dom. Zaparkowała i zapukała do drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich ujrzała Feng'a.
- Dobrze, że jesteś. Ktoś wie, że tu przyjechałaś?
- Wszyscy myślą, ze jestem w wytwórni.
- To dobrze - uśmiechnął się - Wejdź - wpuścił dziewczynę do środka. Jakąś godzinę później telefon Amandy zadzwonił. Była to Natalia.
- Halo? - odebrała siedząc w szlafroku.
- Unnie? Dobrze, że odebrałaś. Obudziłam cię?
- Nie, jeszcze nie śpię.
- Przepraszam, że dzwonię o tej godzinie.
- Nie szkodzi. Coś się stało, bo nie mogę za bardzo długo rozmawiać?
- Za niedługo debiutuje nowy boysband. Już pierwszy teaser się pojawił w internecie.
- I tylko po to do mnie dzwonisz?
- Ale oni są świetni. Strasznie się różnią od innych boysbandów. Musisz ich koniecznie zobaczyć.
- No dobrze. Jak się nazywają? Zaraz sprawdzę na youtube - Natalia podała jej nazwę - Ok, już sprawdzam. Muszę kończyć, pa~ - rozłączyła się.
- Amando, idziesz?
- Tak, zaraz przyjdę. Muszę jeszcze coś zrobić i zaraz do ciebie przyjdę.
- Tylko się streszczaj.
- Dziękuję - szybko włączyła laptopa i wpisała w przeglądarce nazwę "youtube". Weszła na stronę i wpisała "BTS - No more dream trailer 1". Od razu wyświetlił się jej pierwszy teaser. Włączyła go  i zaczęła oglądać. Musiała przyznać, ze chłopcy naprawę są fajni i zapowiada się świetnie, lecz zauważyła coś dziwnego. Włączyła teaser jeszcze raz i w pewnym momencie go zatrzymała. Wideo zatrzymała w momencie, kiedy wyświetlały się imiona chłopców pod ich twarzami. W szczególności zainteresował ją jeden z nich i to właśnie na nim zatrzymała.
- Jung kook... skąd ja cię znam?