Każdego dnia ciężko trenowali. Dzień w dzień. Od świtu do nocy. Biegali, skakali, wspinali się, pływali, medytowali. Sensei wciąż ćwiczył ich wytrzymałość, siłę fizyczną, jak i ducha, lecz nie sztuki walki, aż w końcu Hyoseung zapytał się podczas obiadu:
- Kiedy zaczniemy się uczyć sztuk walki?
- W swoim czasie - odpowiedział spokojnie.
- To znaczy kiedy?
- Kiedy będziecie na to gotowi - codziennie pytał się senseia:
- Kiedy zaczniemy walczyć?
- Jak będziecie gotowi - następnego dnia.
- Jesteśmy już gotowi.
- Jeszcze nie.
- A teraz?
- Nie.
- A teraz?
- Nie.
- Już?
- Nie.
- Już?
- Jeszcze nie - pytał tak każdego dnia.
- Już?
- Mniej gadania, więcej roboty - po tych kilku dniach, sensei postanowił, że jego uczniowie zaczną pomagać innym. Na przykład pomagali przy transporcie drewna do budowy domu. Drewniane belki znajdowały się w lesie przy rzece, a dom, który miał zostać zbudowany znajdował się po drugiej stronie rzeki. Ich zadaniem było przenieś drewniane belki na drugą stronę rzeki. Dobierali się po dwie osoby. Brali po jednej belce i kładli je na swoje ramiona. Przechodząc na drugą stronę, woda sięgała im do ramion. W dodatku było to z samego rana przy wietrzej pogodzie, więc fale uderzały o ich ciała. Kilka razy się potykali i wylądowywali pod wodą z osłabnięcia. Pracowali tak przez pół dnia. Przez kolejne pół dnia pomagali przy budowie domu. Następnego dnia, pomagali w wiosce, kiedy przyjechała ciężarówka z skrzyniami. Każdy z osobna wyciągał skrzynię z pojazdu i zanosił ją do sklepu, a na koniec jeszcze pomagali przy odpakowywaniu skrzyń. Innym razem zaś pomagali przy budowie mostu podczas burzowej nocy. Mimo ciężkiej pracy, która niesamowicie ich wykańczała cała trójka, zaczęła w końcu rozumieć, jak ich czyny dużo znaczą dla innych. Mimo tego, że byli zmęczenie pocieszał ich fakt, że ludzie są im za to wdzięczni i dziękują im z uśmiechniętą twarzą, a nawet częstują ich różnymi smakołykami. Kolejnego dnia sensei ćwiczył ich wzrok. Każdy z nich stał pomiędzy dwoma belkami, które miały po bokach dwa, rozgrzane pręty. Mieli stać w miejscu nie ruchomo i podążać wzrokiem za rozbijanym wahadełkiem, który stał przed każdym z nich. Mieli to zrobić w taki sposób, żeby wciąż widzieć wahadełko, które się coraz bardziej rozbujało i nie oparzyć nagrzanymi prętami, które były na wysokości ich skroni. Niestety, czym wyżej wahadełko się rozbujało, tym mniej je widzieli stojąc w miejscu i odruchowo przekręcali głowy oparzając się. Ćwiczyli to każdego dnia. Tym czasem Zinger udała się z Yoseobem do wioski, by kupić kilka produktów. Kiedy kupili to co trzeba, spacerkiem wracali do domu. Przez całą drogę rozmawiali. Yoseob napisał:
- Jak z twoją nogą?
- Już wszystko dobrze. Szybko się zagoiła.
- To dobrze, że z twoją nogą już w porządku. Martwiłem się.
- Niepotrzebnie oppa. To przecież nie pierwszy raz. Za każdym razem daję sobie radę.
- Ale ja po prostu nie lubię patrzeć, jak dzieje ci się krzywda. Jesteś taką osobą, która zawsze się w coś wmiesza, dlatego się martwię.
- Chyba nie myślisz, że jestem ciamajda i trzeba się o mnie martwić, bo inaczej się zabiję, prawda?
- Nie, oczywiście, że nie. Po prostu zależy mi na twoim zdrowiu - byli już na miejscu. Przeszli przez bramę i podeszli pod dom. Zinger wzięła zakupy i już miała wchodzić do środka, kiedy Yoseob zatrzymał ją łapiąc za ramię. Zdziwiona odwróciła się i zapytała:
- O co chodzi? - zaczął coś pisać. Po chwili zaczerwienił się i pokazał jej kartkę zastawiając nią swoją twarz. Poddenerwowany czekał na jej odpowiedź.
- Pewnie. Miło by było się spotkać - otworzył szeroko oczy nie wierząc, że się zgodziła. Wyjrzał za kratki, a dziewczyna szybko go pocałowała w rozgrzany policzek - Lubię cię - rzekła po czym weszła do domu zostawiając chłopaka będącego w szoku. Nastał już wieczór. Joon przeszedł się do szopy, gdzie wciąż trenowała Hyuna z Hyoseungiem i Hyosung.
- Koniec trenigu - powiedział otwierając drzwi. Cała trójka odetchnęła. Hyuna i Hyoseung marudzili wychodząc z szopy o tym, jak bardzo ich bolą twarze.
- Jak ci poszedł trening? - zapytał podchodząc do Hyosung.
- Ciężko - odpowiedziała pokazując mu małe ranki na skroniach.
- Chodź, coś na to poradzimy - dziewczyna usiadła na schodach czekając na przyjaciela, który po chwili przyniósł jej małą miseczkę z zimną wodą. Usiadł obok niej i zamoczył ścierkę w lodowatej wodzie po czym przyłożył ją do skroni przyjaciółki. Syknęła z bólu.
- Przepraszam.
- Nie szkodzi - wzięła z jego ręki ścierę dotykając jego palców i sama robiła sobie okłady. Nagle spojrzała się na rozgwieżdżone niebo - Piękna noc, prawda? - zapytała rozmarzona. W tym momencie przypomniał sobie wcześniejszą rozmowę z senseiem. Spojrzał się na niebo, a potem na twarz dziewczyny.
- Tak - odpowiedział cicho z uśmiechem na twarzy - Pamiętasz, jak się poznaliśmy?
- Jak mogłabym nie pamiętać? Myślałeś, że jesteś najprzystojniejszy.
- Bo jestem - zaśmiała się.
- Biegałeś wtedy za mną.
- Taa... to były dobre czasy. Jeszcze za nim to wszystko się zaczęło.
- Tak, było fajnie. Myślisz, że te czasy mogły by powrócić? Czasu w których śmialiśmy się i przejmowaliśmy się jutrem.
- Myślę, że tak.
- Zmieniłeś się od momentu, kiedy powiedziałeś mi, kim naprawdę jesteś. A ja właśnie w tym momencie zrozumiałam, że... nie ważne... Wiedziałam, że w końcu ci się znudzę.
- Nie znudziłaś mi się. Cały czas lubię cię tak bardzo, jak i na początku.
- Naprawdę? - kiwnął głową. Uśmiechnęła się.
- Tęsknie za czasami, kiedy mi się narzucałeś. Strasznie mnie wtedy denerwowałeś, ale teraz jak sobie o tym przypomnę, to... nawet było zabawnie. Gdybym tylko mogła, cofnęłabym się w czasie, żeby cię powstrzymać od twojego postanowienia.
- Dlaczego? Nie pasuje ci nasza przyjaźń?
- Pasuje mi, ale... bardzo mi na tobie zależy. Darzę cię od pewnego czasu silnym uczuciem, którego nie byłam na początku świadoma, aż do czasu, kiedy przestałeś za mną biegać. Teraz... bardzo cię potrzebuję oppa.
- Więc, ty mnie...? - kiwnęła głową. Spuszczając ją schowała wzrok - Proszę... powiedz to.
- Kocham cię - podniosła głowę do góry i spojrzała się na chłopaka po tych słowach. Nagle Joon pocałował ją w usta. Była zaskoczona jego czynem. Po chwili rzekł:
- Ja nigdy nie przestałem cię kochać - znów się pocałowali, lecz tym razem obydwoje odwzajemnili pocałunek. Changsun przysunął ją do siebie mocno przytulając, a Hyosung objęła jego twarz swymi drobnymi dłońmi.
***********
Wybaczcie, że to takie krótkie.
Długo kazałaś czekać na ten pocałunek ^^ no i Yoseob z Zinger? ciekawie, czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, opowiadanie własne, chodź nie całkiem yaoi to oczywiście jest o k-pop'ie i zwiera sporo elementów fantasy. Zapraszam do czytania i komentowania ;). Piosenki zawarte w opowiadaniu są również samemu napisane. nie-wiem-jaki-ma-byc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam, jeśli uraziłam to proszę to usunąć.
Pozdrawiam, Tenebris Crow