Obolały Joon leżał na łóżku bez koszulki z opatrunkiem na ciele. Obok niego siedział starzec zmieniając mu opatrunek.
- Twoja rana nie wygląda za dobrze - powiedział - W takim stanie, powinieneś teraz odpocząć.
- N-nie mogę, ja...
- Nie możesz cały czas walczyć... nie martw się o nich. Są bezpieczni tutaj. Teraz... czas odpocząć Changsun.
- Masz rację - oparł głowę o poduszkę. Starzec ugniótł i wymieszał razem kilka, dziwnych roślin w miseczce na zieloną papkę. Zawartość miski nałożył na ranę, a następnie zawinął ją nowym bandażem.
- Stara, japońska medycyna jest najlepsza na wszelkie dolegliwości. To ci pomoże. Rana powinna się szybko zagoić, ale nie twierdzę, że nie będzie blizny.
- Dziękuję - wyszeptał zmęczony.
- Wypij to - wręczył mu do ręki kubek z płynem. Joon upił trochę z kubka po czym się skrzywił.
- Ohydne!
- Lekarstwa nie muszą być dobre. One mają pomagać i leczyć. Wypij to, a twoje ciało szybciej wyzdrowieje. Nabierze odporności i dostarczy witamin do organizmu. Pij - Koreańczyk spojrzał się z obrzydzeniem na napój i szybko go wypił trzema, dużymi łykami.
- Już - oddał kubek. Japończyk zaśmiał się i zabierając kubek wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Nagle podbiegła do niego Hyosung pytając się:
- Co z nim?
- Wszystko w porządku. Wyzdrowieje. Zrobiłem mu opatrunek i dałem lekarstwo. Teraz odpoczywa. Lepiej mu nie przeszkadzajmy. Wiele przeszedł i musi teraz się z tym wszystkim przespać.
- Rozumiem... - Japończyk zostawił dziewczynę na korytarzy i poszedł w swoją stronę, a Hyosung wciąż patrzyła się z żalem na zamknięte drzwi. Pięć minut później, wszyscy spotkali się na tarasie oprócz Joon'a.
- A więc tak... - zaczął starzec - Moja posiadłość jest dosyć duża, więc szybko powtórzę dla przypomnienia. Na samym przodzie przed bramą mieszkam ja. Za domem znajdują się kolejne, dwa domki. Po prawej nocleg dla mężczyzn. Po lewej dla kobiet. Każda chata ma swoją własną łazienkę. Wszystkie posiłki będziemy jeść razem wspólnie wtedy, kiedy ja wyznaczę na to porę. To, że jesteście tutaj, żeby się schować przed FBI, nie oznacza od razu, że macie tutaj wakacje. Na pewno wiecie, dlaczego Changsun wybrał akurat to miejsce, prawda? - wszyscy przytaknęli oprócz pozostałej trójki - Będziemy wspólnie trenować jak za dawnych dobrych czasów. Nowych trzeba wyszkolić tak dobrze, jak i was, by potrafili sami sobie dać radę w momencie zagrożenia. Nauczę was wszystkiego co sam potrafię i wiem. Kolacja jest za półtorej godziny, lepiej się nie spóźnijcie. A teraz idźcie się rozgościć. Hyoseung, Seungho, Yoseob i Mir poszli do prawego domku, a Zinger, Hyuna i Hyosung do lewego. Kiedy weszli do środka, zobaczyli typowy, drewniany wystój. Domki są podzielone na cztery pokoje z pojedynczymi łazienkami. Każda z dziewcząt zajęły sobie pokój. Każdy pokój był całkowicie drewniany z białymi, zasuwanymi drzwiami i z pojedynczym oknem. Po prawej stronie znajdował się materac z pościelą, a po lewej stolik z szafą. Na stolikach leżały ręczniki, szlafroki oraz zwyczajne, japońskie ubrania w które ubierają się zwyczajni obywatele wsi. Każda z nich po kolei wzięła prysznic, a następnie przebrała się w nowe, świeże, czyste ubranie i nowe buty. Kiedy były gotowe wyszły z chaty i poszły w kierunku domku starca. Z daleka zobaczyły idących chłopców, którzy również byli czyści i przebrani. Otworzyli zasuwane drzwi i zobaczyli niski, drewniany, duży stół na którym znajdowało się pełno jedzenia. Usiedli na poduszkach przy stole i czekali, jak się zjawi Japończyk. Po chwili do jadali wszedł mężczyzna wraz z młodą Japonką.
- Cześć wszystkim~! - przywitała się - Jak my się dawno nie widzieliśmy. Dobrze znowu was zobaczyć - uśmiechnęła się. Reszta na widok dziewczyny uśmiechnęła się i przywitała - A to kto to? - zapytała.
- Nowi - rzekł Mir.
- To jest Hyosung, Hyuna i Hyosung - wskazał Seungho - Hyuna i Hyosung są Koreańczykami, a Hyosung jest Japonką.
- Naprawdę? Miło mi was poznać - uśmiechnęła się. Od razu wzbudzała sympatię w całej trójce - Ja jestem Aiko. Córka Hiroshi sensei.
- Aiko... koniec tej czułości. Przynieść kolację.
- Ach! No tak! Pewnie jesteście głodny po podróży. Już przyniosę - powiedziała radośnie i wyszła z jadali zmierzając w kierunku kuchni.
- Dobrze, że przyszliście i nie spóźniliście się.
- Sensei... gdzie Joon? - zapytała Zinger.
- Joon śpi w pokoju. Jego rany jeszcze się nie zagoiły, więc musi dużo odpoczywać i nie za bardzo się przemęczać, żeby szybko wyzdrowiał - po chwili wróciła Aiko z talerzami pełnymi jedzenia.
- Smacznego - powiedziała po czym wszyscy zaczęli nakładać na swoje talerze posiłek. Po godzinie, kiedy wszyscy już zjedli Hiroshi powiedział:
- Jutro wszyscy spotykamy się o 6:00 rano.
- O 6:00?!
- Coś nie tak Mir? Czyżbyś się jeszcze nie przyzwyczaił?
- Ale o 6:00?
- Tak, o 6:00
- A nie możemy o innej godzinie?
- 6:00 godzina ci nie odpowiada?
- Nie za bardzo.
- Skoro tak, to spotkamy się o 5:00 rano. Teraz ci pasuje? Czy chcesz jeszcze o innej godzinie pobudkę?
- Nie, nie trzeba.
- Dobrze, a więc... spotykamy się jutro rano o 5:00.
- Świetnie głupku - powiedział Seungho, a Yoseob uderzył go w głowę.
- Idźcie już spać, jeżeli nie wstać na trening niewyspani. Jeżeli chodzi o nowych. Cenie sobie punktualność, czyli żadnego spóźniania się, zrozumiano? - zapytał. Cała trójka przytaknęła.
- Dobrze, możecie iść - podziękowali, ukłonili się i wyszli na dwór zasuwając drzwi. Chłopcy udali się w prawą stronę, a dziewczyny w lewą.
- On zawsze taki jest? - zapytała Hyuna.
- Hiroshi sensei? Tak, zawsze. Jest dość wymagającym nauczycielem. Jest bardzo dobry w tym co robi, ale pomimo tego, że wydaje się być zimny i oschły to tak naprawdę jest bardzo miły i sympatyczny. Teraz tak udaje przed wami - Zinger zastawiła telefon na 4:30 i wszystkie natychmiast udały się do swoich pokoi spać. Gdy nastąpiła godzina 4:30 pierwsza która wstała to Zinger. Od razu budziła pozostałe dziewczyny. Miały pół godziny, żeby szybko się ogarnąć i pójść na dwór, gdzie będzie czekał sensei. Kiedy były już gotowe, poszły na wyznaczone miejsce. O równej 5:00 rano sensei zjawił się za domem. Czekali tam na niego już wszyscy oprócz Mir'a. Nagle z budynku wybiegł Mir podbiegając do reszty.
- Przepraszam - powiedział zdyszany.
- spóźniłeś się. Pięćdziesiąt pompek.
- Co?!
- Szybko! Rób! - Mir położył się na gołej ziemi i zaczął robić pompki - Jeżeli nie zrobisz tego dokładnie, tak jak należy to tylko zmarnujesz nas cenny czas, który powinien być przeznaczony na trening.
- Jeszcze się nie nauczyłeś Mir? - zapytała Zinger.
- Zawsze się spóźniasz i zawsze musisz robić z rana pompki - rzekł Seungho. Gdy Mir skończył przeszli w końcu do treningu.
- Dziś zaczniemy od zwykłej, zdrowej rywalizacji. Widzicie tamtą górę? - zapytał - Na jej szczycie znajdują się trzy czerwone wstęgi. Waszym zadaniem jest wbiec na szczyt tamtej góry i przechwycić wstęgę zanim zrobi to ktoś inny. Wszystkie ruchy dozwolone oprócz używania różnorodnej broni. Ma to być sprawiedliwa rywalizacja. Jest was czworo, więc jedna osoba zostanie bez wstęgi. Osoba, która przegra dostanie odpowiednią karę. Zaznaczam również, że pierwsza osoba z wstęgą, która przybiegnie z powrotem do punktu startu jest zwolniona z dzisiejszego treningu. Natomiast wasza pozostała trójka zostanie tutaj ze mną i będzie robić coś innego, ale o tym to zaraz. Czy wszystko jest zrozumiałe? - przytaknęli.
- Dobrze, a więc... start! - zdezorientowana czwórka spojrzała na siebie po czym zaczęła biec - Wy na początek zrobicie dziesięć okrążeni wokół domu, dwieście brzuszków i pięćdziesiąt pompek. Zaczynajcie. Biegnijcie - ruszyli. Po dziesięciu o krążeniach zmęczeni zaczęli robić brzuszki. Następnie wykończeni zrobili pompki. Wszystko było to takie nieporadne. Ledwo i wolno co biegli po czterech o krążeniach, nie pełne brzuszki oraz było wiele upadów przy pompkach. Tym bardziej u dziewczyn, kiedy nie potrafiły unieść się na rękach. Robili to tak wolno, że w końcu przybiegła Zinger z wstęgą. Wręczyła ją nauczycielowi. Następnie przybiegł Seungho, a tuż po nim Mir. Ostatni przybiegł Yoseob.
- Przegrałeś - powiedział .Po chwili chłopak stał na prawej nodze pochylając się do przodu. Jego lewa noga była uniesiona do tyłu, a ręce na boki. Na jego głowie oraz dłoniach znajdowały się miski z wodą. Musiał stać w tej pozycji przez określony czas nie wylewając wody.
- Zobaczcie, jak Yoseob spokojnie stoi. Nie trzęsie się, nie buja. Nawet woda w miskach nie porusza się .Utrzymał równowagę i wydobył z siebie swój wewnętrzy spokój. Ćwiczenie to nie tylko ćwiczy umysł, ale i także mięśnie nóg oraz rąk - wyjaśnił sensei do nowych - Wy również tak zaczniecie. Aiko! Przynieś więcej misek z wodą! Zinger, pomóż jej - po chwili cała trójka stała z rozstawionymi, ugiętymi nogami i rozłożonymi rękami na bokach. Na ich głowach stały miski z wodą a w dłoniach trzymały kolejne miski z wodą. Na początku całkiem dobrze im to szło, lecz po minucie zaczęły ich boleć nogi i trząść rękę, a woda kołysał się w naczyniach. Powtarzali tą czynność kilka razy, a reszta ćwiczyła sztuki walki oprócz Zinger, która siedziała w kuchni z Aiko. W końcu nastąpiła godzina śniadania. Zinger pomogła Aiko w przyszykowaniu posiłku. Zmęczenia usiedli przy stole i zjadali się śniadaniem. Po śniadaniu od razu wrócili do treningu kontynuując go truchtem po lesie i polach. Biegali tak, aż do czasu obiadu. Po obiedzie rozpoczęli ćwiczenia z medytacji. Wieczorem wszyscy zmęczeni udali się do swoich domków. Wzięli kąpiele i wyprali swoje ubrania wywieszając je potem na sznurku na podwórku. Następnego dnia, dziewczyny wstały o godzinie 6:00. Miały pół godziny, żeby ogarnąć się i udać się na kolejny trening. Cała trójka miała niezłe zakwasy. Bolały ich wszystkie mięśnie. Tego dnia również mieli wycisk. Biegali, skakali, ćwiczyli medytację, równowagę, robili brzuszki, pompki, zawieszali się rękami na drzewie i wytrzymywali, rozciągali się. Robili tak przez kolejne dwa, może trzy dni. Tym czasem Joon odpoczywał w pokoju obserwując potajemnie swoich przyjaciół jak ciężko trenują. Po trzech dniach po południu, kiedy ćwiczyli równowagę. Postawili dwie beczki naprzeciwko siebie, lecz w pewnej odległości. Położyli bardzo długą i wąską, lecz grubą belkę przez którą musieli przechodzić z rozłożonymi rękami na boki trzymając w dłoniach dwa, małe, drewniane wiaderka wypełnione wodą. W pewnym momencie przyszedł czas na Hyosung. Weszła na beczkę i wzięła w dłonie wiaderka. Rozłożyła ręce na nogi i weszła na belkę. Oddychała przez usta powoli idąc przed siebie. Przypominała sobie to, co sobie obiecywała oraz to co innym obiecała. Obiecała, że da z siebie wszystko, że będzie ciężko pracować, że zrobi wszystko, żeby móc chronić innych, a w szczególności Joon'a. Kiedy była już na środku belki podniosła głowę do góry i zobaczyła stojącego w drzwiach Joona podpierającego się na kulach.
- Joon? - zapytała głośno przez co straciła równowagę i spadła na ziemię oblewając się wodą. Wszyscy odwrócili się i zobaczyli swojego szefa. Z radością zaczęli się go pytać o to jak się czuje. Japonka szybko wstała z podłogi i podbiegła do chłopaka rzucając mu się w ramiona.
- Jak dobrze, że wróciłeś. Jak się czujesz?
- Mokro mi.
- Och! Przepraszam.
- Nie szkodzi - uśmiechnęli się do siebie - Jak im idzie?
- Jeszcze sporo nauki i ciężkiej pracy przed nimi. To dopiero pięć dni treningu.
- Jestem ci bardzo wdzięczny sensei za to wszystko i dziękuję - starzec jedynie się uśmiechnął.
- Dobrze, że już zdrowiejesz. Koniec pogaduszek. Wracamy do treningu. Cały dzień trenowali na terenie posiadłości, a Joon siedział na drewnianych schodach obserwując przyjaciół. Hyosung tym razem pomimo bólu i zmęczenia dawała z siebie wszystko, by pokazać Joon'owi jak dobrze sobie radzi, lecz nie zawsze dawało to dobre skutki. Wieczorem po wspólnej kolacji wszyscy wrócili do swoich domów. Wzięli prysznic i robili pranie. Tym razem obowiązek prania ubrań dziewcząt przypadło na Hyosung. Wzięła wszystkie brudne i zakurzone ciuchy, włożyła je do koszyka i wyszła na dwór. Nalała wody do wiadra, wlała do niego płyn do prania i zaczęła prać w rękach. Tym czasem Joon przechodził z jednego pomieszczenia do drugiego poprzez taras. Z daleka zobaczył piorącą ubrania Hyosung. Stanął, oparł się o drewnianą barierę i wpatrywał się w nią. Zobaczył to Hiroshi. Spojrzał się na Joona, potem na Hyosung, a następnie znów na Joona. Podszedł do niego.
- Piękna noc, prawda? - zapytał.
- Sensei?!... przestraszyłeś mnie.
- Ty i strach?
- Nigdy!
- Haha!
- Tak, to prawda. Piękną mamy dzisiaj noc.
- Ale nie tak piękną, jak ona? - zdziwiony spojrzał się na starca, a następnie na przyjaciółkę i powiedział:
- Tak. Ona swą urodą przyćmiewa nawet najpiękniejszą noc czy dzień.
- Znacie się dobrze?
- Aż za bardzo.
- Więc co cię powstrzymuje?
- ... Nie wiem.
- Strach?
- Możliwe.
- Czego się boisz?
- Że ją stracę. Tego... że przy mnie nie będzie bezpieczna, że w końcu ją przez to stracę.
- Zauważ, że ona również jest w tym problemie... zagrożeniu, jak reszta. Ma potencjał, jest silna i wytrwała. Uważnie słucha i jest miła oraz uprzejma. Potrzebujesz jej, a ona potrzebuje ciebie. Nie wmawiaj sobie, że będą przy niej stracisz ją lub narazisz na niebezpieczeństwo. Miłość jest czymś pięknym i to właśnie ona może sprawić, że się uda. Doskonale cię znam i wiem jaki jesteś. Jestem pewien, że dałbyś radę ją obronić, zaopiekować się nią nie narażając ją na niebezpieczeństwo. Jesteście poszukiwani przez policję i FBI. Wasze twarze widnieją w wiadomościach. Jej matka jest w FBI. Straciła wszystkich i wszystko. Teraz... w tym momencie potrzebuje ciebie najbardziej.
- A co jeżeli nie dam rady?
- Dasz radę, a nawet jeżeli nie... tego nie wiesz. Jeżeli naprawdę ci na niej zależy, kochasz ją to po prostu odważ się zaryzykować. Czym jest życie bez ryzyka? Ale ty to raczej powinieneś to wiedzieć, prawda? Dobrej nocy. Dobranoc.
- Dobranoc.
- A i jeszcze jedno.
- Tak?
- Dobrze znów widzieć cię uśmiechniętego.
Nie ma to jak stary, dobry trening, który wszystko z człowieka wyciska :D Cieszę się, że Joon ma się już lepiej i że pójdzie za radą Hiroshi'ego :)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Versatile i Liebster Award więcej informacji na http://seouliseverything.blogspot.com/2014/09/liebster-award-versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuń