Translate

środa, 10 czerwca 2015

Przepraszam was bardzo jeszcze raz, ale ostatnio nie mam w ogóle czasu, żeby pisać na blogu. Normalnie znowu będę pisała dopiero po 18 do czasu wystawienia ocen. Po 18 będę częściej pisała.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

EXO: Just say you love me Rozdział 38

- Noona~! - usłyszeli głos Jungkook'a w przedpokoju. Przestraszona szybko odepchnęła od siebie Luhan'a i zakładając spodnie zobaczyła jak drzwi od salonu się otwierają, a w nich stanął Jungkook. Na szczęście dziewczyna zdążyła się ubrać w ostatniej chwili. Piosenkarz widząc stojącą na środku salonu siostrę krzyknął rzucając się jej na szyję:
- Noona! Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - panikował.
- Co ty tutaj robisz?
- Sehun hyung zadzwonił do mnie i mi wszystko powiedział - spojrzał na Lulu i zdenerwowany krzyknął - Wyjdź stąd! Nie widzisz, że rozmawiam z siostrą?! - spojrzeli się oboje na niego zszokowani postawą chłopaka - Eee... to znaczy... przepraszam hyung - zawstydził się - czy mógł byś na chwilę nas zostawić samych? Chciałbym z nią porozmawiać - ukłonił się nisko.
- Emm... spoko - wstał i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
- Na pewno wszystko w porządku? Sehun hyung mówił, że przyjechała karetka.
- Tak, ale wszystko już jest dobrze.
- Miałaś lekką hipotermię.
- Już mi lepiej.
- Kulałaś na nogę.
- Tak, ale przeszło.
- Musisz wypoczywać.
- Jestem wypoczęta. Naprawdę nic mi nie jest.
- Musisz się połóżyć.
- Jongkook! - zamilkł. Wzięła głęboki oddech - Nic mi nie jest - mówiła powoli - Ok?
- Ok - odpowiedział spokojnie - Po prostu martwię się o ciebie.
- Wiem - uśmiechnęła się delikatnie przytulając do siebie brata.
- Więc, skoro już lepiej się czujesz, to może pójdziemy na miasto coś zjeść? Dawno się nie widzieliśmy.
- Jesteś ostatnio taki zapracowany. Ciągłe treningi, spotkania z fanami, występy. Dobrze się czujesz? Nie przemęczasz się?
- Spokojnie, to nie wygląda tak źle jak to sobie wyobrażasz.
- Nie kłam. Mieszkam z dwunastką idoli. Ciągle są napastowani.
- Ale to exo.
- No też prawda.
- No więc jak? Idziemy?
- Poszłabym z tobą, ale dzisiaj nie mogę. Chłopcy chcą spędzić ze mną czas i coś tam kupili. Właśnie szykują kolację i ... - spojrzał się na nią smutno - Tylko mi tu nie udawał. Nie działa na mnie mina zbitego pieska.
- Bling bling~ !
- Daj mi pięć minut - przebrała się, uczesała i była gotowa do wyjścia.
- A ty gdzie? - zapytał Kai.
- Wybaczcie, ale dawno nie widziałam się z bratem. Idziemy na miasto, wrócę później.
- O nie droga panno! - wyskoczył Baekhyun w różowym fartuszku - Nigdzie nie idziesz! Zostajesz w domu! Nie jesteś jeszcze w dobrej formie, żeby gdziekolwiek wychodzić. A co jak po drodze zasłabniesz lub co gorsza... ZEMDLEJESZ?
- Ale to prawie to samo - zwrócił mu uwagę Tao z kuchni.
- Cicho nie rozmawiam z tobą! A ty dziewczyno zostajesz w dormie czy ci się to podoba czy nie, rozumiesz?Chociaż jednego dnia zjedzmy wszyscy razem kolację i udawajmy, że jesteśmy szczęśliwą, kochającą się rodziną, zgoda?!
- A jemu co? - zapytała.
- Dostał opieprz w wytwórni - wytłumaczył Chen mówiąc z kuchni.
- Nie możemy innego dnia poudawać rodzinę tylko akurat dzisiaj?
- Tak myślałem, że będziesz stawiała opór. Kris zanieś ją do kuchni.
- Że co?!
- No ale... - zaczął.
- Żadne ale! Już!
- Dobra, dobra. Uspokój się wreszcie.
- Ty mnie nawet nie dotykaj! - powiedziała do Yifan'a, który zaczął się do niej zbliżać.
- Nie histeryzuj. Myślisz, że mi się to podoba? Odkąd dostał opieprz do wszystkich się czepia i ciągle się drze.
- Az tak źle z nim? - wyszeptała.
- Przechodzi załamanie nerwowe. Nie wytrzymał presji - wyszeptał - A teraz chodź.
- Po moim trupie - już ją miał podnieś do góry, gdy nagle złapała go za rękę i przerzuciła przez ramię.
- T-to może ja już sobie pójdę. Odezwę się. Pa - wybiegł z dormu.
- Kookie! Czekaj! ... Świetnie! Widzicie co narobiliście? Przestraszyliście go.
- Chyba ty go przestraszyłaś - rzekł Kris leżąc na podłodze.
- Zamknij się - kopnęła go w udo i poszła do kuchni.
- Widzę, że już wyzdrowiałaś - pod czas kolacji atmosfera zrobiła się trochę sztywna i nerwowa. Chłopcy byli wykończeni fizycznie jak i psychicznie, aż żal było na nich patrzeć. Wykończeni i zapracowani. Czuła, że dzisiejszego dnia musi zająć się porządnie chłopakami, by jakoś wstali wypoczęci następnego dnia. Kto się nimi zajmie jak nie ona? Kto inny obdarzy ich wsparciem jak nie ona? Oczywiście, są jeszcze exo-l, ale one nie są przy nich, kiedy potrzebują pomocy chociażby w dormie. Kiedy już po części zjedli i niektóre talerze stały puste na stole, Kyungsoo już miał wstać i je wszystkie pozbierać, kiedy nagle wstała Amanda zbierając szybko brudne talerze.
- Zajmę się tym, usiądź - uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemnił uśmiech i usiadł z powrotem. Zabrała talerze i podeszła do zlewu myjąc je po kolei.
- Pomogę ci - rzekł Suho.
- Nie trzeba, dam sobie radę.
- Chciałbym z tobą porozmawiać o wczorajszym wieczorze - wyszeptał tak, że tylko ona słyszała. Wtedy przypomniała sobie jak niechcący przyłapała Suhego w kuchni z Siwon'em.
- Nie ma o czym mówić -wyszeptała.
- Nie chcę, żebyś miała o mnie złe zdanie. Chciałbym to wyjaśnić.
- Przecież nie musisz się mi tłumaczyć. To twoje życie. Raczej nie powinno mnie interesować to z kim sypiasz.
- Ale tak głupio wyszło.
- Posłuchaj, nie ważne z kim byś sypiał ja i tak nie zmienię o tobie zdania. Jesteś moim przyjacielem, będę cię akceptować takiego jakim jesteś i raczej to się nie zmieni, więc nie martw się - uśmiechnęła się.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. Tak postępują przyjaciele. Akceptują siebie nawzajem i wspierają we wszystkim. Idź usiądź z resztą.
- Jesteś świetna - po kolacji Amanda postanowiła, że sama zajmie się sprzątaniem, a resztę wyśle do swoich sypialni, by wypoczęli. Zaparzyła im rumianki oraz melisę, zaniosła tabletki przeciwbólowe, nasenne i uspokajające. Kiedy tylko wszystko im zapewniła spięła włosy, włożyła fartuszek i zajęła się sprzątaniem po kolacji. Zmywała naczynia, chowała jedzenie, myła podłogi oraz robiła małe pranie. W pewnym momencie usłyszała, jak ktoś wychodzi z jednego z pokoi i rozmawia z kimś przez telefon. Był to Kris.
- Nie,nie... no niestety... ciężko, źle nas traktują, mam dość...chyba masz rację... myślę nad odejście z SM... poczekaj wyjdę na zewnątrz, bo ktoś jeszcze usłyszy.




 * Co?! Kris chce odejść z SM?! Ale jeżeli odejdzie z wytwórni to i jednocześnie odejdzie z exo. Tak po prostu zostawi chłopaków? Denerwuje mnie ten człowiek, ale nie życzę mu źle. Nie chcę, żeby odchodził, ani nikt inny. Mam nadzieję, że to tylko tymczasowe jego przemyślenia i szybko zmieni zdanie. (Amanda)* 



Gdy skończyła poszła do łazienki wziąć prysznic. Następnie przebrała się w piżamę, po kremowała nogi maścią i udała się do salonu. W przedpokoju było cicho i spokojnie jak nigdy. Najwyraźniej byli bardzo zmęczeni, a leki im pomogły i ich uspokoiły. Siedząc na rozłożonej kanapie z kubkiem gorącej herbaty zobaczyła, że ktoś do niej przyszedł. 
- Chanyeol? Nie śpisz? 
- Nie mogę zasnąć - powiedział zmęczonym głosem - Mogę usiąść?
- Pewnie. Chcesz herbaty?
- Nie, dziękuję. Masz może jeszcze tabletki nasenne? 
- Jasne, już ci daję - wstała i szybko ruszyła do apteczki, która znajdowała się w kuchni. Przyniosła chłopakowi szklankę wody i tabletkę - Masz, po tym poczujesz się lepiej.
- Dziękuję - wziął do ręki lekarstwo i szklankę po czym ją połknął popijając wodą - Mogę cię o coś zapytać?
- Pytaj. 
- Skąd masz rany na nogach i biodrach?
- C-co?
- Wczoraj jak niosłem cię na rękach widziałem, że jesteś pokaleczona i sina. Co ci się stało? 
- To nic takiego.
- Kto ci to zrobił?
- Nikt.
- Nie kłam.
- I tak tego nie zrozumiesz.
- Przecież wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.
- Ale nie teraz... w swoim czasie może się dowiesz. 
- Wiem, że może się boisz, ale chcę ci pomóc.
- Dowiesz się w swoim czasie. 
- Czemu jesteś taka dla mnie zimna? Chcę dobrze. To, że się z tobą przespałem pod wpływem alkoholu nie oznacza od razu, że jesteś mi obojętna, rozumiesz?! - zdenerwowany wyszedł z salonu wracając do swojego pokoju. 



* Cały czas ich tylko ranię. Co mam robić? (Amanda)*


 Następnego dnia w wytwórni Amanda jak zwykle stała przed drzwiami sali ćwiczeń w której znajdowali się chłopcy. W pewnym momencie na korytarz wyszedł Luhan. Spojrzał się na dziewczynę i zapytał:
- Jak tam?
- Nie chce mi się już tutaj stać.
- Więc chodź ze mną - złapał ją za rękę.
- Gdzie?
- Gdzieś gdzie nas nikt nie zobaczy - zaczerwieniła się - N-nie mogę. Muszę tu stać i pilnować.
- Tylko na chwilę. Daj mi pięć minut. Będziemy tylko za rogiem - mówił prowadząc Amandę za rękę. Stojąc z nią za ścianą za rogiem oparł ją o ścianę patrząc jej w oczy. 
- C-co ty robisz?
- Zdaje mi się, że wczoraj czegoś nie dokończyliśmy. 
- Nie podchodź do mnie. 
- Bo co? - zaśmiał się.
- Zrobię ci krzywdę.
- Obydwoje dobrze wiemy, że i tak nie podniesiesz na mnie ręki - objął ją w pasie. 
- Nic z tego nie wyjdzie. To się nam nie uda. Nie kocham cię.
- Sama siebie okłamujesz, prawda? - spojrzała się na siego jasne, pełne usta przełykając nerwowo ślinę i ciężko oddychając. Przybliżył się jeszcze bardziej. Przypomniała sobie co mówił jej Feng o nie swataniu się z innymi i rozkochiwaniu w sobie chłopaków z exo. Przestraszyła się.
- Oppa - jej głos zadrżał pod naciskiem ciała chłopaka - Boję się jak to się skończy.
- Może to i bardzo dobrze - pocałował ją namiętnie w usta.