Translate

wtorek, 30 kwietnia 2013

B.A.P My Dream Rozdział 11 cz. 1


Zelo szybko zeskoczył ze schodów i podbiegł do dziewczyny. Wziął ja na ręce i położył na kanapie w salonie.

- Szybko! Niech mi ktoś pomoże! Chłopaki! Wstawajcie! Szybko! – zaczął wrzeszczeć na cały głos. Yongguk lekko się przebudził słysząc jakieś odgłosy.

- Himchan. Himchan!

- Co- powiedział zaspanym głosem.

- Słyszałeś to?

- Ale co?

- Chłopaki!! Pomóżcie!! – usłyszeli zrozpaczony głos maknae.  

- To Zelo! – wykrzykli jednocześnie. Szybko zerwali się z łóżek i zbiegli gwałtownie po schodach. Ujrzeli jednoczenie zapłakaną i zakrwawioną przyjaciółkę.

- Sandra! – krzyknął Himchan podbiegając razem z Yongguk’iem do Polki.

- Co ci się stało? Kto ci to zrobił? – zapytał czarnowłosy

- T-to, to – jąkała się nie mogąc się wysłowić przez łzy.

- Kto to taki, powiedz Sandra? – spytał ponownie.

- N-napadli mnie. P-pod akademikiem - Pierwszy raz visual widział ją w takim stanie. Nie mógł patrzeć na jej cierpienie. Widząc jej łzy jego serce krwawiło. Wtedy Yongguk usiadł bez słowa obok niej i przytulił ją do siebie. Nagle powiedział.

- Wszystko jest już dobrze. Uspokój się. Jesteś bezpieczna i pamiętaj... bądź po prostu sobą – jego ostatnie słowa bardzo zdziwiły dwójkę idoli. Nie mogli tego zrozumieć.

- Zelo idź po apteczkę – jak kazał tak zrobił.

- Yongguk! Co ty wygadujesz?! Nie widzisz w jakim ona jest stanie?! Przecież ją...! – nagle mu przerwała płacząc.

- To moja wina! To wszystko moja wina! Zasłużyłam sobie na to. Powinnam była bardziej o niego dbać.

- Już spokojnie! Jestem przy tobie. Nie obwiniaj się za to. Nie zasłużyłaś sobie na to wszystko – Himchan nie mógł nic zrozumieć.

- Ale... kto? – zapytał będąc w szoku.

- Jae Ri- odpowiedział lider – Jej chłopak.

- Co za skurwysyn! – wstał kopiąc stół z nerwów.

- Cz-czy mogę dzisiaj tutaj przenocować? – zapytała się niewinnie.          

- Tak. No pewnie!

- Przepraszam, że ubrudziłam wam podłogę od krwi. Ju-jutro to pozmywam. Obiecuję, ja... – Yongguk jej przerwał.

- A ty nawet w takim stanie martwisz się o innych – powiedział to patrząc się w jej oczy.

- Nie mów tak. Nie przejmuj się . My się tym za mniemy – uśmiechnął się Himchan co sprawiło, że ona również się uśmiechnęła. Nagle przyszedł Zelo z apteczką.

- Może powinniśmy zadzwonić na karetkę? – zaproponował.

- Nie! – krzyknęła jak oparzona. Wtedy złapała się za lewą pierś i pochyliła się do przodu dysząc.

- O nie! Tylko nie w takiej chwili!

- Co się dzieje? – zapytał Zelo.

- Dostała kolejnego ataku! – szybko położył ją na kanapie i ułożył nogi na poduszkach.

- Jaki atak? – zapytał Himchan.

- Ona jest chora na serce.

- Co?!

- Zelo! Idź zamocz w chłodnej wodzie jakąś ścierę! A ty Himchan idź po ciśnieniomierz! – jak kazał tak zrobili. Pobiegli jak oparzeni.

- Jak się czujesz?

- Źle. Kręci mi się w głowie i cała mi pulsuje. W dodatku widzę plamki przed oczami – zobaczył jak jej oczy odlatują. Pomachał ręka przed jej oczami, ale to również nic nie dało.

- Sandra. Sandra! – zawołał posapując ją – Spójrz się na mnie. Spójrz! Patrz się cały czas na mnie. Na nic więcej. Mów do mnie przez cały czas, ok?

- T-tak – Zelo szybko podał zimną ścierkę liderowi. Złożył ją i położył na jej czole.

- Himchan zmierz jej ciśnienie – czarnowłosy włożył ciśnieniomierz na lewą rękę i włączył.

- Za-zasłużyłam sobie na to. Je-jestem...z-złym c-człowiekiem – wyszeptała.

- Nie. Nie mów tak. Ty nie jesteś niczemu winna. Nie jesteś złym człowiekiem

- Przepraszam – wtedy straciła przytomność. Następnego dnia, wcześnie rano Himchan poszedł do salony sprawdzić co u Sandry. Kiedy tam dotarł już jej nie było. Szybko wybiegł z domu i wsiadając do samochodu pojechał jej szukać. Parę minut później zobaczył jakąś idącą dziewczynę ścieżka. Była to Sandra.

- Sandra! – zawołał Himchan przez okno, lecz ta ignorowała jego wołanie.

- Sandra, gdzie ty idziesz?

- Do centrum.

- Masz zamiar taki kawał drogi przejść pieszo?

- W końcu dojdę.

- Nie wygłupiaj się. Wsiadaj!

- Wracam do niego.

- Do Jae Ri? Do reszty już zgłupiałaś?! Spójrz tylko co ci zrobił!

- Ty nic nie rozumiesz. Zostaw mnie.

- Nie pozwolę ci iść do niego – wysiadł z samochodu i próbował wprowadzić ja siłą do samochodu.

- Zostaw1 Nie dotykaj mnie! Pomocy!

- Co ty wyprawiasz?! – zasłonił jej usta, by nie krzyczała.

- Napisał do mnie dzisiaj rano sms-a. Pisze, że żałuje tego co zrobił i że mnie kocha. Nie rozumiesz tego? On mnie kocha. Zależy mu na mnie. Musze do niego wrócić. Jeszcze da mi kolejną szansę. Zobaczysz.

- Jak w ogóle możesz tak mówić?! Nie widzisz co on z tobą zrobił? Pobił cię. Zranił. To przez niego wczoraj płakałaś. To przez niego jesteś ranna. To właśnie on zrobił ci krzywdę. Gdyby naprawdę cię kochał, nie zrobił by ci tego.

- Ty nic nie rozumiesz! To moja wina! Tylko moja! To ja nigdy nie miałam dla niego czasu. Zaniedbywałam go. To wszystko przeze mnie – Himchan przytulił ja do siebie i wyszeptał –Proszę... wróć – w tej chwili jej serce zadrżało i posłusznie weszła do samochodu. Przez całą drogę powrotna nie powiedziała ani jednego słowa słowa. Kiedy wrócili do domu od razu Polka poszła położyć się spać. Spała tak przez cały dzień. Następnego dnia, chłopców wyjątkowo obudził przepyszny zapach prostu z kuchni. Tak, napisałam wyjątkowo, ponieważ już dobrze wiemy jak codziennie B.A.P wstają rano. Wszyscy w piżamach zeszli Na dół sprawdzić co tak pięknie i apetycznie pachnie. Ujrzeli już ubraną Sandrę w fartuszku i spiętymi włosami gotującą tradycyjne, koreańskie potrawy. Czyli, dużo misa, co chłopcy wprost uwielbiają. Polka słysząc jakieś dziwne dźwięki, odwróciła się i na widok chłopców powitała ich z pięknym i szerokim uśmiechem na twarzy.

- Ach! To wy! Dzień dobry! Już wstaliście?

- Dzień dobry Sandra! – odpowiedziała szczęśliwa gromadka na widok mięsa.

- Jak się czujesz? – zapytał Zelo.

- Już lepiej. Dziękuję, że zapytałeś Oppa~~! Siadajcie do stołu – troszkę niepokoiło ich jej radość, ale nie mogli tak poprotostu odmówić sobie mięsa na śniadanie. Wszystko wydawało się normalne, tak jak każdy inny dzień. Śmiali się, wygłupiali i dokuczali sobie nad wzajem. Daehyun znów zaczął dokuczać Sandrze przez co wszyscy się z niej śmiali.

- Daehyun! Zamknij się, bo cię zgwałcę!

- No chyba nie...

- No chyba tak!

- Niby jak?

- Najpierw złapię cię za nogi ^^ i przycisnę do podłogi , trzy razy pocałuję , potem mocno cię przytulę . . . Obcałuje z każdej strony i poczujesz się zgwałcony .! – uśmiechnęła się do niego zalotnie.

- Ok! – odpowiedział ucieszony po chwili ciszy.

- No chyba, że się tobą lepiej zajmie Youngjae. Chociaż nie, bo ostatnio słyszałam, ze ty to wolisz butelki, więc...

- Co?! Kto ci...? Himchan! – wszyscy wybuchli śmiechem – Zabiję cię!

- Bez nerwów, stary!

- Zabiję! – rzucił się na niego łapiąc go za szyję i wymachując jego głową na lewo i prawo. Tego dnia Sandra nie mogła przyjść do wytwórni, ponieważ miała bardzo ważny test do napisania w szkole. Gdzieś tak o godz. 16:30 van B.A.P przejeżdżał obok uczelni Poliki. Przejeżdżając obok niego Jongup zauważył Sandrę w objęciach jakiegoś mężczyzny.

- Czy to nie jest Sandra? – zapytał wskazując nią ręką.

- Niech się pan zatrzyma1 – krzykną do kierowcy Yongguk. Zdenerwowany Himchan wyskoczył z vana i do nich podbiegł łapiąc chłopaka za kołnierz.

- Nie daruje ci tego!

- Gościu! Chyba sobie mnie z kimś pomyliłeś.

- Himchan! Co ty wyprawiasz! Zostaw go! – próbowała ich rozdzielić.

- Nie pozwolę ci nigdy więcej jej dotknąć, rozumiesz?!

- Nie wiem o czym ty mówisz.

- Tak? To zaraz się przekonasz – powiedział uderzając go w twarz. B.A.P widząc to szybko wybiegli z pojazdu. Koreańczyk łapiąc się za szczękę rzucił się na Himchan’a uderzając go w brzuch. Chłopcy zaczęli ich rozdzielać. Kiedy im się to udało, a ci dwaj troszkę ochłonęli wtedy Jae Ri zapytał.

- To do tego frajera ostatnio w nocy uciekłaś?!

- Kto tu jest frajerem?! Co?! – znów Himchan próbował rzucić się na nastolatka, kiedy powstrzymał go w tym Daehyun.

- Daruj sobie Himchan. Nie warto – wtedy Jae Ri poszarpał Polkę i popchnął ja do przodu zdenerwowany krzycząc.

- Idziemy!!

- Nie dotykaj jej! – wyszarpał się z objęć Daehyun’a i uderzył z pięści chłopaka Sandry.

- Jae Ri! Nic ci się nie stało? – spojrzała na twarz chłopaka. Jego warga była przecięta. Zdenerwowana Sandra podeszła do Himchan’a i uderzyła go w twarz z otwartej ręki.

- Jak możesz?! Więc się nie wtrącaj do mojego życia. Rozumiesz co do ciebie mówię?! – nic nie odpowiedział. Podeszła do swojego chłopaka i obejmując go miała już odejść, kiedy ten powiedział do piosenkarza.

- Jeszcze będziesz tego żałował. Zobaczysz! – B.A.P wrócili z powrotem do pojazdu. Pod wieczór, kiedy wszyscy wrócili do domu. Sandra nie odzywała się do Himchan’a, a ten do niej. Nadeszła pora kolacji, a Sandrze brakowało kilka składników.

- Himchan! – zawołała go. Chłopk był bardzo zdziwiony, że do niego się odezwała.

- Tak?

- Masz tą listę i idź się do czegoś wreszcie przydaj – nic się nie odezwał, jedynie wziął kartkę i wyszedł z domu. Mijała godzina, a wygłodniała rodzinka czekała na spóźnionego Himchan’a.

- Gdzie on może tak długo się podziewać? – zapytał Youngjae.

- Jestem taki głodny – wymamrotał Zelo.

- Ja też! – dodał Daehyun.

- Ty zawsze jesteś głody Daehyun – powiedział Jongup. Wtedy zdenerwowany wokalista wstał i uderzył ręka w stół. Miał już coś powiedzieć, gdy nagle przerwała mu w tym Sandra.

- Idę go poszukać

- Ja pojade – zaproponował Youngjae.

- Nie! – zaprotestowała – Powiedziałam, że ja pójdę!

- Ale pada. Jest straszna burza. Może pojedziemy razem autem? – zapytał Yongguk.

- Dam sobie radę – powiedziała ponurym głosem. Włożyła kurtkę przeciw deszczową i wyszła na dwór. Wiał bardzo silny wiatr. Drzewa wyginały się na wszystkie strony. Padał potężny deszcz. Jedynie było słychać straszliwą burzę.

*Ach! Że jeszcze za po tym wszystkim za tobą latam i cię szukam! Obyś miał dobre wytłumaczenie, że się spóźniłeś!(Sandra)*

Kiedy przechodziła pomiędzy budynkami w stronę sklepu. Usłyszała uderzenie o coś metalowego. Przestraszona odwróciła głowę i zobaczyła bijących się ludzi.

- Ej! – zawołała. Przestraszona banda uciekła zostawiając rannego na ziemi. Sandra szybko do niego podbiegła.

- Nic panu nie jest?! Wszystko dobrze?!

- Sandra? –wyszeptał.

- Himchan?! Boże! Nie! C-co, co się stało?! – lecz chłopak nic nie odpowiedział. Stracił przytomność. Był cały pobity i pokaleczony.

- Himchan. Himchan! Odezwij się coś! Nie. Nie! Nie rób mi tego, proszę! Himchan! Wstawaj! Słyszych?! Wstawaj! – próbowała go obudzić, lecz to nic nie pomagało.

- Pomocy! Ludzie! Niech ktoś nam pomoże! Błagam! – rozpłakała się. Wydzierając się na cay głos trzymała go w objęciach podtrzymując jego głowę wtuloną w jej brzuch.
 
*******************************
Część 2 opublikuje jeszcze dzisiaj.

sobota, 27 kwietnia 2013

B.A.P My Dream Rozdział 10


Następnego dnia, wszystkie króliczki jadły wspólnie śniadanie. W ten dzień do pracy szli dopiero wieczorem, więc mogli odpoczywać przez cały dzień. Oczywiście, atmosfera przy stole nie była zwyczajna. Youngjae siedział przy stole wpatrując się w Himchan’a i Yongguk’a zabijającym spojrzeniem. Wtedy Himchan zawołał.
- Youngjae?
- Czego znowu? – prychnął.
- Mogę zadać ci osobiste pytanie?
- Niech ci będzie.
- Jak tam butelka? – dwójka najstarszych wybuchła śmiechem. Reszta nie wiedziała o co chodzi.
- Zamknijcie się! To nie jest śmieszne! Jesteście nienormalni!
- Przepraszam. Już nie będę się z ciebie śmiał. Obiecuje. A teraz tak na poważnie. Bo tak naprawdę to nie o to chciałem zapytać – powiedział poważnie Himchan – Mogę? – zapytał.
- A będzie to głupie pytanie dotyczące butelek?
- Obiecuje, że w tym pytaniu nie będzie znajdowało się słowo butelka.
- No to pytaj – odpowiedział tak na odczep.
- Bolało? – znów wybuchli śmiechem. Tym razem nawet Daehyun się zaśmiał. Himchan i Yongguk spojrzeli się na niego jak na debila.
- Na co się tak gapicie? Teraz sobie dopiero przypomniałem o co chodzi.
- O co? – zapytał Jongup.
- Youngjae wsadza sobie butelki – wytłumaczył. Zelo spojrzał się na Youngjae jak na pedofila.
- To nie prawda! To oni sobie wczoraj coś ubzdurali!
- Youngjae nie bądź taki skromny- powiedział słodko Yongguk. Wszyscy się zaśmiali.
- Jesteście pieprznięci! Jeszcze jakiś głupi żart i wychodzę stąd!
- Dobra! A teraz na poważnie – ogłosił ciemnowłosy.
- Himchan nie łudź się. Ty nie potrafisz być poważny – zażartował Yongguk.
- Cisza! Tera ja mówię, a ty słuchasz. Ave Himchan! – wykrzyknął dumnie uderzając się w lewą pierś – A teraz muszę wam zadać osobiste pytania – powiedział poważnym tonem. Wstał, wziął latarkę i przechodził obok chłopaków. Podszedł do Daehyun’a, zaśmiecił mu latarką prosto w oczy i powiedział.
- ODPOWIEDZ NA PYTANIE!
- Nawet o nic nie zapytałeś debilu. I zgaś tą latarkę, bo mi oczy wypalisz.
- A no faktycznie. To jeszcze raz – zgasił latarkę i ponownie zaczął.
- JAK CZĘSTO SIĘ MASTURBUJESZ?!
- Co?!
- Odpowiedz!
- Co cię to interesuję?!
- Czy zacząłeś się częściej masturbować, odkąd Sandra z nami pracuje?
- Oskarżasz mnie o coś?!
- Odpowiedz.
- Tak – uśmiechnął się.
- Ożesz ty! – już miał się rzucić na młodszego i rozszarpać go na strzępy, kiedy Zelo próbował go powstrzymać.
- A ty Zelo!
- Co ja? – spytał przestraszony sadzając z powrotem na krzesło.
- Przyznaj się.
- Do czego?
- Że gapisz się na piersi Sandry, kiedy nikt nie patrzy.
- Co? Że niby ja? Skąd taki pomysł?
- Bo cię przejrzałem!
- Hyung, dobrze się czujesz?
- Nie zmieniaj tematu! Chciałbyś je dotknąć, co?
- J-ja... c-co ty wygadujesz Hyung?
- Szarpałbyś je jak Reksio szynkę, co?!
- Co?
- Rżnąłbyś ją jak drwal młodą sosnę, prawda?!
- Jak możesz?!
- Himchan uspokój się! Nawet jeżeli tak jest to przecież ci się nie przyzna – powiedział Yongguk.
- Ale za to Jongup wszystko mi opowie.
- Co znowu ja? Ty masz jakąś fobie, człowieku. Uspokój się i daj ludziom normalnie żyć.
- Nie pyskuj gówniarzu!
- Jakbyś nie zauważył to Sandra jest w tym samym wieku co ja – nagle chłopcy usłyszeli jak ktoś wpadł do ich domu. Patrzą, a to Sandra. Była zdyszana i zmęczona, jakby do nich biegła.
- Sandra? Co ty tutaj robisz? – zapytał Zelo.
- Jak weszłaś do środka? – spytał Youngjae.
- Dorobił mi dodatkowe kluczyki do drzwi wasz menażer. Ale do rzeczy. Himchan! – podbiegła do niego.
- Co się stało?
- Musisz mi pomóc!
- Ale w czym?
- Jesteś dobry z matematyki, prawda?
- No tak.
- Więc musisz mi pomóc! Test nam się zbliża, a nie ma kto mi pomóc! Tylko ty mi zostałeś! Proszę, pomóż mi! Oppa~~! – Himchan był lekko zawstydzony całą tą sytuacją, a Yongguk poczuł w środku zazdrość.
- No ok!
- Tak! No to idziemy – objęła jego raję i pociągła za sobą.
- Ale gdzie?
- Jak to gdzie? Uczyć się!
- Ale, że teraz?
- No a kiedy? Chodź! – znów objęła jego ramię i pociągła ze sobą na górę. Wtedy Youngjae spytał Yongguk’a.
- Wszystko w porządku? Denerwujesz się czymś?
- Dlaczego miałbym się czymś denerwować?
- Bo cały czas szorujesz widelcem po talerzu- wszyscy spojrzeli się jednoczenie na lidera oczekując odpowiedzi.
- Nie, no co ty. Wydaje ci się. Po prostu się zamyślałem i nie zauważyłem co robię – uśmiechnął się lekko.

*Nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego jego się zapytała o pomoc, a nie mnie? Przecież to zawsze mnie pytała się o pomoc w nauce, a tym bardziej, jeżeli chodziło o matematykę.(Yongguk)*

Sandra i Himchan weszli do jego pokoju i usiedli przy biurku. Dziewczyna wszystko mu wytłumaczyła w czym ma problem. Wyciągnęła z torebki zeszyt wraz z podręcznikiem i pokazała starszemu koledze. Wziął od niej podręcznik i zaglądając do niego od razu jego wzrok skupił się na jej nogach.
- Widzę, że masz na sobie buty ode mnie.
- W końcu po to mi je kupiłeś, żebym w nich chodziła, prawda? I jeszcze raz bardzo ci dziękuję za nie.
- Nie ma sprawy! No ale przejdźmy do lekcji –  Polka przybliżyła się bliżej Koreańczyka, by lepiej widzieć zadania. Czarnowłosy był zakłopotany bliskością dziewczyny, gdyż przez to poczuł jej słodkie, kuszące perfumy przez które nie mógł się skupić. Przez cały dzień uczyli się matematyki. Ciężko było cokolwiek jej wytłumaczyć, gdyż bardzo powoli jej mózg przyjmował matematykę. Mimo tego Himchan nie poddawał się. Inni już dawno straciliby nerwy przy tak wolno myślącemu człowieku. Ale nie Himchan. On cieszył się, że może kolejny dzień spędzić ze swa miłością. Kiedy nadszedł już wieczór, krzyk radości z pokoju Himchan’a i Yongguka rozległ się w całym domu.
- Teraz już wszystko rozumiem! Wow! To niesamowite! Ja to umiem!
- Widzisz? To jednak nie takie trudne, prawda? – Yongguk tym czasem poszedł do swojego pokoju sprawdzić jak im idzie nauka. Nie zdążył otworzyć drzwi. Tylko lekko je uchylił i zobaczył coś przez co sprawiło, że jego serce zabolało.
- Dziękuję! – wykrzyknęła i rzuciła się na szyję czarnowłosego – Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła! – uśmiechnęła się.
- Nie ma sprawy! Wiesz, że ja zawsze ci pomogę – odwzajemnił uśmiech i przytulił dziewczynę. Yongguk z powrotem zamknął drzwi i przez chwilę stał jak kamień. Nie wiedział jak się zachować. Przełknął jedynie ślinę i zawrócił. Przez jego głowę przeszło tysiące myśli, ale i tak na końcu stwierdził, że przesadza i że po prostu poniosły ją emocje. Jednak i tak nie zmienia faktu, że to przez chwilę zabolało.
- Nie wiem jak mogę ci się odwdzięczyć.
- Wystarczy, że gdzieś ze mną wyjdziesz. Mogę ci zabrać do pewnej kawiarni o której ci wczoraj opowiadałem.
- J-jeszcze się zastanowię.
- Zgoda! Mi się nie śpieszy – uśmiechnął się.

*Dopiero teraz zauważyłam, że ma takie ładne oczy. Rzadko jaki chłopak ma takie oczy. Lubię kiedy się na mnie nimi patrzysz. (Sandra)*

Wszyscy się zebrali i ruszyli do wytwórni. Jakieś dwie godziny później wszyscy zauważyli, że gdzieś zapodziało Sandrę.
- Widział ktoś może Sandrę? – zapytała Monic. Nikt nie wiedział, gdzie mogła się podziać.
- Pójdę jej poszukać – zaproponował Himchan.
- Nie – zatrzymał – Ja jej poszukam – czarnowłosy się zgodził. Lecz mimo tego dziwnie spojrzał się na lidera. Raper szukając dziewczyny zastanawiał się gdzie mogła się podziać. Przecież nie mogła tak po prostu zniknąć. Przez chwilkę się zastanowił i spojrzał na zegarek. Było już ciemno na dworze.

*Chyba już wiem, gdzie ja znajdę(Yongguk)*

Raper poszedł na ostatnie piętro budynku i wyszedł na dach. Przy samej krawędzi dachu siedziała jego najdroższa przyjaciółka, której nogi już wisiały nad ziemia. Ręce jej były oparte o podłoże i wpatrywała się gdzieś w dal. Yongguk podszedł do niej bliżej i usiadł obok niej. Wtedy powiedziała.
- Ostatnio przestałam już spoglądać w niebo...a dotąd chyba szukałam w sobie czegoś co scali mnie i moje myśli z tymi gwiazdami tam w przestworzach. Pozwoli uwolnić się od bycia tu i teraz... tak po prostu pozwoli odejść...wzburzone myśli, smutne odczucia to dziś zawładnęło mym sercem, podczas gdy spokój i wiara mogły w nim zagościć… lecz czas okrutny, czas stracony… dokąd iść, ku czemu zmierzać, skoro nie wiem jak żyć… bezkres możliwości a może ślepa iluzja złudzeń… butność czy pokora, miłość czy nienawiść… jakiego końca czekać… wierzyć w bliską dłoń czy kres marzeń zakończyć zwykłym.. Dobranoc... Kocham… - rozległa się krótka cisza, która dawała wiele do myślenia. Przerwała ja mówiąc.
- Ja i ta przeklęta poezja.
- Lubię kiedy mówisz w ten, a nie inny sposób... Co się stało?
- Nie daje już rady.
- Z czym?
- Z wszystkim. Nie daje już po prostu rady. To wszystko jest takie trudne. Nie wiem już co mam z sobą zrobić. Ciężko mi tak po prostu żyć. Chciałabym czasami tak po prostu zniknąć. Raz na zawsze – wychyliła się i spojrzała w dół dodając – Myślisz, że bardzo by bolało? – wiatr rozwiewał jej włosy na wszystkie strony. Dzięki temu było lepiej widać jej łże płynącą po policzku.
- Chciałabym zniknąć w jednej chwili – spojrzała się na przyjaciela i dodała - Nie martw się, to nie twoja wina.
- Chcesz umrzeć?
- Już dawno umarłam...ale ciało nie. Ale kiedyś to się zmieni... zniknę.
- Jeżeli chcesz odejść to ci na to pozwolę. Wtedy będę czekać na ciebie... aż do końca świata – dziewczyna spojrzała się na niego zdziwiona. On za to odwrócił wzrok.
- Albo jeżeli chcesz... to zniknę wraz z tobą...razem- jego słowa wydawały jej się piękne. Nie sądziła, że tak jej na to odpowie. Myślała, że będzie robił jej wykład na temat życia.
- Dziękuję – powiedziała.
- Za co?
- Ze po prostu jesteś – wyszeptała. On jedynie się uśmiechną szeroko.

* Dlaczego tego wcześniej nie zauważyłam, ze masz taki piękny uśmiech? Czuję się lepiej, gdy widzę twój uśmiech.(Sandra)*

- A co z Jae Ri?
- Hm?
- Odeszłabyś tak po prostu zostawiając go?
- Myślę, że nawet by się tym tak bardzo nie przejął
- Dlaczego tak myślisz?
- Ostatnio źle jest pomiędzy nami. W ogóle nie spędzamy ze sobą czasu. Nie spotykamy się. Już nawet zapomniałam jak to jest, gdy mężczyzna cię dotyka lub chociaż da ci... causa na pożegnanie. Tak bardzo brakuje mi miłości drugiej osoby. Jestem z nim, a czuje się taka... samotna. To boli... w każdym bądź razie. Kiedy się już spotkamy to się kłócimy. To nie jego wina tylko moja. On ma prawo być w 100% na mnie zły. Zaniedbuje go. Przez cały czas pracuje, żeby jakoś się utrzymać. Jeszcze musze dbać o swoje oceny. To trudne. Ale jakoś staram się dać sobie radę. Jakoś... jestem złą dziewczyną dla niego. Zasługuje na kogoś lepszego ode mnie – powiedziała smutno.
- Nie mów tak. Nie bądź dla siebie taka surowa.
- Ale tak jest. To ja cały czas nie mam dla niego czasu. To przeze mnie są cały czas kłótnie. Przez brak czasu nawet nie dbam o siebie. W końcu zniechęcę go do siebie do końca, a zależy mi na nim.To moja wina.
- Wiesz... możesz chcesz zamieszkać z nami? Mamy jeden pokój gościny. Mógłby być twój. Dzięki temu nie będziesz musiała całej wypłaty oddawać na szkołę. Będziesz mogła pieniądze przeznaczyć na jakieś ciuchy, ubrania. Postaram się jeszcze, żebyś miała więcej czasu.
- Naprawdę?
- Tak.
- To bardzo miło z twojej strony, ale co chłopcy na to? Myślisz, że będą mieli coś przeciwko temu?
- Wątpię w to – zaśmiał się – A teraz chodź! Powinniśmy już wracać. Wszyscy martwią się o ciebie, bo znikłaś nie wiadomo gdzie – wstał i pomógł przyjaciółce się podnieść. Chłopcy na wieść, że Sandra z nimi zamieszka byli bardzo tym zadowoleni, a tym bardziej Himchan. 

*Cały dzień cała noc bywa, że myślę o tobie. Może zwariowałam albo załapałam fobie. Dostaję obłędu kiedy jesteś gdzieś daleko. Chcę cię obok siebie nie wystarczy mi telefon.(Sandra)*

O 2 w nocy kiedy już wszyscy dawno smacznie spali, Zelo usłyszał jakieś kroki na dole. Wstał i poszedł na dół sprawdzić, kto tak hałasuje o tej godzinie kiedy wszyscy śpią. Schodząc po schodach zauważył jakąś tajemniczą osobę w przed pokoju. Zelo zaświecił światło i zobaczył Sandrę.
- Boże! Co ci się stało?! – wykrzyknął na widok zapłakanej, pobitej dziewczyny i śladów krwi na podłodze.


***************************************
Cześć wszystkim!!

Przepraszam, jeżeli w moich rozdziałach znajdziecie jakieś błędy ortograficzne czy interpunkcyjne itp. Mimo, że dobrze pisze niektóre słowa czy zdania, to mój komputer lubi robić mi żarty i na przykład przerabiać ś na s itp. 

Jak wam się podoba nowy rozdział?? Wydaje mi się, że troszkę się nie udał, ale szczerze powiedziawszy nie potrafię sama siebie oceniać. Więc wy oceńcie! Czekam na komentarze!

środa, 24 kwietnia 2013

B.A.P My Dream Rozdział 9


Nie tylko on był zdziwiony tym faktem, ale także i całe B.A.P oraz Monic. Gdyż Himchan postanowił spytać się Sandrę przy wszystkich. Polkę oczywiście zatkało. Nie sądziła, że Himchan będzie chciał się z nią umówić. Jedynie wyszczerzyła oczy i spytała.
- Ty chcesz się ze mną umówić? – pokazała na siebie palcem.
- Tak. Wiem, że masz chłopaka, więc to wcale nie musi być randka. Możemy to potraktować jak zwykłe spotkanie. Oczywiście, jeżeli chcesz.
- Jestem w szoku. Nie sądziłam, że zapytasz się mnie o coś takiego. Ja po prostu... ja... emmm.... no... ok.
- Co? Naprawdę? Zgadzasz się?
- No tak. Jeżeli chcesz ze mną spędzić dzień to w porządku. Oczywiście, jeżeli to nie będzie randka.
- No jasne! Żadnej randki! Zwykłe spotkanie.
- Świetnie! – uśmiechnęła się.
- Poczekaj na momencik – czarnowłosy wyszedł z pokoju. Po paru sekundach było słychać za drzwiami okrzyki radości. Przez co Sandra z wrażenia otworzyła usta. Nagle drzwi się otworzyły i wrócił Himchan.
- Masz dzisiaj czas? – zapytał
- Tak. Jak chcesz możemy pójść dzisiaj gdzieś wieczorem.
- Byłoby super! Dzisiaj kończymy wcześniej to cię gdzieś zabiorę.
- Ok! – uśmiechnęła się. Yongguk nie wiedział co się dzieje. To wszystko stało się tak szybko. Tak nagle, że nie wiedział jak zareagować. Kiedy wreszcie do niego to dotarło, było już za późno. Zgodziła się, a on nie zdążył coś wymyślić, żeby temu zapobiec. Jakąś godzinę przed końcem pracy Monic zawołała Sandrę do swojej pracowni.
- Sandra-ah!
- Tak Eonni?
- Wejdź na chwilke.
- Ok! – Polka weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Monic odrazy zareagowała okrzykiem szczęścia.
- Nie mogę w to uwierzyć, że umówiłaś się z Himchan’em! – piszczała i podskakiwała z radości – Prawdziwa szczęściara z ciebie! Wiesz ile dziewczyn by dało, żeby być na twoim miejscu?
- No tak, ale to tylko zwykłe spotkanie, a nie randka.
- No i co z tego! Ważne to, że dzisiejszy wieczór spędzisz z Himchan’em.
- Przesadzasz Eonni – uśmiechnęła się.
- Oj tam! Powiedz mi. Podoba ci się Himchan?
- Skąd taki pomysł?!
- Oj! No powiedz!
- Himchan jest przystojny. Ale traktuje go jak tylko kolegę. Nic więcej. Tym bardziej, że mam już chłopaka. Jestem mu wierna i żaden idol tego nie zmieni.
- Ale przecież nie będziesz całe życie z Jae Ri.
- Eonni!
- No dobra, dobra! Po prostu cieszę się. Jesteś dla mnie jak młodsza siostrzyczka, której nie mam. Mama nigdy nie chciała mi dać młodszej siostry. Za to musiałam użerać się z Patrykiem.
- Patric to twój brat?!
- No niestety! W dodatku starszy. Myślisz, że dlaczego nasze imiona tak pasują i są zagraniczne. Uwielbienie mojej matki do zagranicznych imion. Ach! No ale nic. Musisz dzisiaj koniecznie do mnie zadzwonić, kiedy wrócisz z ’spotkania.

- No ok! – kiedy dzisiejsza prace już się skończyła, Sandra czekała na Himchan’a przed wytwórnią. Nagle podjechało pomarańczowe, sportowe auto.


Drzwi się otworzyły. Był to Himchan.
- Wsiadasz?
- T-tak – była zaskoczona, że podjechał po nią takim autem. Wsiadła do środka i odjechali.
- Więc, gdzie mnie zabierasz?
- Byłaś może kiedyś w tutejszym centrum handlowym?
- Nie. Ja nie chodzę na zakupy.
- A nie spotykasz się z przyjaciółmi?
- Wiesz, ostatnio nie mam czasu.
- Więc widzę, że jesteś przepracowana, skoro nigdzie nie wychodzisz.
- Może troszeczkę.
- Więc wiem co postawi cię na nogi. Jedziemy do centrum – kiedy zajechali na miejsce centrum handlowe było ogromne. Mnóstwo sklepów, restauracji, kawiarenek, sal z grami. Sandra pierwszy raz zobaczyła coś takiego.
- Wow! W Polsce nie ma takich sklepów – Himchan zauważył zachwyt dziewczyny co sprawiło, że się uśmiechnął.
- Chodź! Zagramy w coś – złapał ją za rękę i zaprowadził do jednej z sal z grami. Świetnie się bawili. Przez cały czas grali w przeróżne gry. Na początku poszli na platformę taneczną. Włączyli muzykę i zaczęli naśladować układ taneczny wyświetlający się na monitorze. Trzeba było przyznać, że Sandrze świetnie szło. Potem poszli poszczelać z pistoletu. Ich zadaniem było zaszczelić wszystkie zombie wyświetlające się na ekranie. Jako pierwszy był Himchan, zabijając wszystkie potwory.
- Wow! To było niesamowite! Jesteś zręczny – uśmiechnęła się.
- Chcesz spróbować?
- No jasne! – Polka złapała w ręce pistolet. Himchan spojrzał się na nią i podszedł od tyłu, obejmując ją i delikatnie przytrzymując jej ręce.
- Źle stoisz. Pomogę ci – to troszkę krępowało Sandrę, ale pozwoliła mu na to, bo nie chciała zrobić mu przykrości, gdyby go odrzuciła. Kiedy udało jej się zabić wszystkie potworki Himchan wciąż obejmował ją.
- Może pochodzimy po sklepach? Zobaczymy co jest fajnego – szybko zaproponowała.
- Jasne! Chodźmy! – powiedział łapiąc ją za rękę i wychodząc szybko z salonu. Kiedy wyszli dziewczyna szybko zabrała rękę z jego uścisku. Odwróciła wzrok. Himchan był zakłopotany. Stwierdził, że chyba za szybko postępuje i zawstydzony podrapał się w tył karku odwracając głowę. Sandra zauważyła to, więc musiała coś szybko wymyślić.
- Zobacz! – pokazała mu sklep z ciuchami – Chodź! Zobaczymy! – złapała go za ramię i zaciągnęła go do sklepu. Chłopak widząc jej zachwyt ubraniami uśmiechnął się. Zaczęli się przebierać w różne, dziwne ubrania, które wyglądały komicznie.  Idąc dalej cały czas się śmiali, wygłupiali, rozmawiali. Po prostu świetnie razem czas spędzali. Przechodząc obok sklepu z butami Sandra zatrzymała się. Himchan zobaczył, że wpatruje się w pewne buty na wystawie. Spojrzał na buty na wystawie, a potem na jej stare tenisówki.
- Zobaczymy co jest ciekawego – powiedział wciągając ją do sklepu. Polka rozglądając się po sklepie była pod wrażenie. To był jeden, wielki raj dla każdej kobiety. Zauważając jakie są ceny w tym sklepie od razu podeszła do piosenkarza i wyszeptała.
- Może lepiej chodźmy stąd. Ceny tutaj są kosmiczne.
- Przecież nie zaszkodzi się troszkę porozglądać – nagle podeszła do nich jedna z sprzedawczyń.
- Dobry wieczór! Czym mogę służyć?
- Szukamy odpowiednich butów dla niej – uśmiechnął się.
- Że co?!
- Rozumiem. Proszę za mną – poszli za sprzedawczynią.
- Zgłupiałeś do reszty, czy jak? Lepiej chodźmy stąd – już miała wychodzić kiedy ją zatrzymał i pociągnął ze sobą. Wtedy visual coś wyszeptał sprzedawczyni do ucha, a ta odeszła.
*Co on znowu knuje?(Sandra)*
- Usiądź tutaj – wskazał na czerwony fotel.
- Oppa! Nie chcę, żebyś mi kupował buty.
- A jak długo chodzisz w tych butach? Wyglądają, jakby były to twoje jedyne buty. – wskazał na tenisówki.
- Bo tak jest.
- Naprawdę?
- No tak. Nie stać mnie na nowe. Wszystkie zarobione pieniądze przeznaczam na szkołę.
- O nie! To tak nie może być!
- Himchan. Proszę. Ja naprawdę nie chcę, żebyś specjalnie na mnie wydawał pieniądze. Jeszcze w tak drogim sklepie. Obiecuje, że po wypłacie kupie sobie jakieś buty. Naprawdę. Ale nie kupuj mi nic.
- Przyjmij to jako prezent ode mnie.

*Czy mówię do ściana, czy jak? Nie chcę prezentów od ciebie. Nie wydawaj na mnie pieniądze. Ach! Będę miała wyrzuty sumienia(Sandra)*

Nagle podeszła do nich sprzedawczyni z różowym pudełkiem. Otworzyła je i wyciągnęła buty z wystawy, które podobały się Polce. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Piosenkarz wziął buty, kucnął i ściągnął tenisówki dziewczynie wkładając nowe buty. Była lekko zawstydzona, bo wszyscy się na nich patrzeli. Chłopak podniósł głowę do góry, uśmiechnął się i rzekł.
- Przejdź się w nich – dziewczyna wstała i przeszła się tą i z powrotem sprawdzając buty. Himchan patrzył się na nią maślanymi oczkami.
- I jak?
- Wygodne.
- Cieszę się! To my weźmiemy je – Pola usiadła z powrotem i zaczęła ściągać buty. Nagle visual rzekł wskazując na kolejne buty.
- O! Te też weźmiemy! – szybko do nich podbiegł.

*Musze coś szybko zrobić zanim się rozpędzi i w końcu zbankrutuje w tym sklepie(Sandra)*

- Oppa! Zostaw te buty! – podbiegła na bosaka.
- Zobacz na nie. Podobają ci się?
- Są ładne, ale...
- To te też weźmiemy!
- Oppa! Nie bierzemy ich!
- A może te ci się bardziej podobają od tych? Co o tym sądzisz? Te też są ładne, prawda? Albo... weźmy kolejne dwie pary! – Sandra szybko wyciągnęła go z sklepu. Niestety był silniejszy od niej , więc zdążył kupić jej buty z wystawy i koleją parę dodatkowo.
- Gdybym cię stamtąd nie zabrała, pewnie byś zbankrutował.
- Wybacz. Chciałem ci kupić jak najlepsze.
- Wcale nie musiałeś mi nic kupować.
- Chciałem dać ci jakiś prezent. Tym bardziej, że nie mogę już patrzeć jak meczysz się w tych starych butach. A poniosło mnie, ponieważ taka wspaniała osoba, jak ty nie może chodzić w byle czym.
- Fajny tekst na podryw. Pewnie każdej tak mówisz – zażartowała.
- Nie. Tylko tobie – powiedział jak najbardziej poważnie – Jesteś głodna?
- Troszeczkę.
- To chodź! Ja stawiam – zabrał ją do jednej z najlepszej restauracji. Zasiali przy stole i zamówili jedzenie po czym zaczęli rozmawiać.
- Chciałabym się ciebie o coś zapytać.
- Tak?
- Dlaczego chciałeś się ze mną umówić?
- Szczerze?
- Szczerze.
- Szukam żony.
- Co?!
- Żartowałem hahaha! A tak na poważnie. Lubię cię. Chciałbym cię lepiej poznać.
- Więc co chciałbyś o mnie wiedzieć?
- Wszystko.
- Heheh! Hmm... od czego by tu zacząć?
- Czym się interesujesz?
- Wieloma rzeczami. Ale przede wszystkim poezja i muzyką.
- Naprawdę?
- Tak. Coś w tym dziwnego?
- Nie, skadże. To piękne. Jeżeli chodzi o poezję...może...zacytowałabyś mi coś? Lub chociaż cos zarycytowała?
- Ok! Niech się zastanowię...hmmmm... o! Już wiem.
Jesteś powietrzem, które drzewa pieści
rękoma z błękitu
Jesteś skrzydłem ptaka,
który nie trąca liści
Płynie
Jesteś zachodnim słońcem
pełnym świtów
Bajką ze słów,które mówi się
westchnieniem
Czym Ty jesteś?
Dla mnie - świeżą wodą
wytrysłą na skawrnej pustyni
sosną ,która cień daje
drżącą osiką, która współczuje
dla zziębnietych -słońcem
dla konających-bogiem
Ty rozbłysły w każdej gwieździe
której na imię miłość...
- Czyj to wiersz?
- Haliny Poświatowskiej. Niestety zmarła w 67.
- Nie znam.
- Bo była Polką – uśmiechnęła się. Odwzajemnił uśmiech.
- A co z muzyką?
- Zawsze chciałam śpiewać.
- Naprawdę?
- Tak. To było moje wielkie marzenie.
- Było?
- Wiesz, marzenia nie zawsze się spełniają.
- Ale powinnaś dążyć do swoich marzeń. Nie poddawać się.
- Łatwo ci mówić.
- Powinnaś walczyć do samego końca.
- Mój koniec już nadszedł – powiedziała smutno – To dzięki Yongguk’owi pokochałam muzykę.
- Naprawdę? Jak to się stało, że się poznaliście.
- Kiedy byłam małą dziewczynką, starsi koledzy mi dokuczali. Yongguk mi pomógł. Obronił mnie i zaprowadził z powrotem do domu. Wtedy, stał się moim bohaterem. Pragnęła lepiej go poznać. Zbliżyć się do niego. Był czas, że już miał mnie dosyć, ale mimo tego zaczął o mnie dbać i sam przychodził pod mój dom. Jestem mu wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobił. Był przy mnie w momentach, kiedy było naprawdę ciężko. Stał się moją rodzinną... za co mu z całego serca dziękuję.
- Bardzo zbliżyliście się do siebie.
- Tak. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Mówimy sobie o wszystkim.
- Wszystkim?
- Dokładnie!
- Mogłabyś z nim być?
- To znaczy?
- Dążyłaś do niego cos więcej, niż tylko przyjaźń?
- Nie, chyba nie. Nie przypominam sobie głębszego uczucia.
- A mogłabyś z nim być? – Himchan czuł się zazdrosny o to, że Yongguk jest tak blisko niej. Było można to zauważyć na jego twarzy, lecz nasza bohaterka jest czasami niekumata. Pragnął tego samego,jej bliskości, bo gdy tylko ją zobaczy jego serce bije szybciej i mocniej.
- Wiesz, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Musiałabym się nad tym zastanowić. Ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. Myślę, że Yongguk nawet nie czuł by coś do mnie więcej ni tylko przyjaźń.
- A ty?
- Mówiłam ci już. Nie zastanawiałam się nad tym – uśmiechnęła się – Ale koniec gadania o mnie. Teraz ty coś opowiedz.
- No ok. Potrafię grać na tradycyjnych, koreańskich instrumentach. Czyli na janggu, daegum, ggwaenggari, a także na jembe, fortepianie, perkusji, gitarze oraz skrzypcach.
- Wow! To niesamowite! Nie wiedziałam, że jesteś, aż tak utalentowany! Musisz mi kiedyś koniecznie coś zagrać na którymś instrumencie. A co o twojej przeszłości?
- Więc, byłem nieco pulchnym dzieckiem. Ważyłem prawie 100kg.
- Naprawę?
- Tak. Dlatego teraz bardzo uważam na to co i ile jem.
- Rozumiem. Musisz mi pokazać jak wyglądałeś, jak byłeś mały.
- Nie – zachichotał słodko, co bardzo ucieszyło Polkę.
- Ale dlaczego nie? Pewnie byłeś bardzo słodki.
- A teraz nie jestem? – zapytał pokazując urocze aegyo.
- Przecież tego nie powiedziałam. Jesteś najsłodszy – po jej słowach zawstydził się rumieniąc się. Sandra to zauważyła przez co uśmiechnęła się – Opowiadaj dalej. Gdzie się wychowałeś?
- Moim miastem rodzinnym jest Seul.
- A więc jesteś stąd?
- Tak. Musze cię kiedyś zabrać do pewnej kawiarni. Jest niedaleko stąd. Przepyszne podają tam lody.
- To może dlatego byłeś taki pulchniutki? – zażartowała.
- No wiesz co. Jak możesz? – uśmiechnął się. Nie zdenerwowały go te słowa. Wszystko wziął za żart mimo, że nie lubi, gdy ktoś śmieje się z jego dawnej wagi. Ta dziewczyna sprawiała, że przez cały czas się uśmiechał.
- Ale mimo tego byłem bardzo popularną osobą w liceum – zamrugał ponętnie rzęsami co rozbawiło dziewczynę. No i oczywiście... za chrumkała. Przestraszona zakryła usta dłońmi.
- Przepraszam! – spuściła głowę
- Nie dziwie się. W końcu jesteś visual’em – zaczęła się śmiać i sprawiło, że... za chrumkała. Przestraszona zakryła usta dłońmi.
- Przepraszam! – spuściła głowę.
- Nie przepraszaj. Mówiłem ci już. To jest takie słodkie.
- Naprawdę?
- Tak. Twoje chrumkanie jest takie słodkie, że pobija wszystkie aegyo Koreańskich idolek.
- Tylko tak mówisz, żeby mi się głupio nie zrobiło.
- Nie. Ja mówię prawdę. Bardzo lubię twój śmiech. A wiesz... gdybyś się ze mną umówiła, byłabyś z ulzzang’iem.
- Byłeś ulzzang’iem?! – spytała zachwycona po chwili dodając – Zaraz, zaraz... myślałam, że już sobie wytłumaczyliśmy pewne sprawy.
- No tak, ale wciąż się zastanawiam, dlaczego się nie umówisz?
- Już ci przecież mówiłam. Mam chłopaka.
- Przecież nie będziesz z nim całe życie.

*Skąd ja to znam?(Sandra)*

- Może kiedyś.
- Ja naprawdę cię lubię.
- Ja ciebie też. Ale jestem wierna swojemu chłopakowi. Zrobiłabym dla niego wszystko. Kocham go.
- Szczęściarz! Mieć tak wspaniałą, kochającą i przede wszystkim, wierną dziewczynę. Ale mimo  tego, będę mógł od czasu do czasu gdzieś z tobą wyjść. Oczywiście, jako przyjaciele.
- Jasne, że tak! Czemu, by nie? Wrócimy do tego tematu kiedy indziej. Robi się już późno .Powinnam wrócić do akademiku.
- Jasne! Zawiozę cię – wyszli z restauracji i udali się na parking. W czasie podróży Sandra spytała.
- Mimo, że się z wami przyjaźnię i spędzam z wami bardzo dużo czasu. To wciąż nie wiem niektórych rzeczy o was. Opowiedz mi proszę coś o reszcie zespołu.
- Daehyun jesy głównym wokalistą. Dołączył do zespołu jako ostatni i trenował tylko przez 6 miesięcy. Pochodzi z Gwangju, skąd przeprowadził się do Busan, a dopiero później do Seulu. Marzył o zostaniu muzykiem, od kiedy we wczesnych latach oglądał występy DBSK. Uważa, ze ma trudny charakter. Lubi jaskrawe kolory.Ma nawyk oblizywania ust.Twierdzi, że potrafi zjeść najwięcej spośród wszystkich członków zespołu. On w ogóle uwielbia jeść. Jednak nie przepada za owocami morza. W zespole przyjaźni się z Youngjae, poniekąd ze względu na niewielką różnicę wieku. Youngjae jest nazywany mózgiem zespołu. Urodził się w  Bangbaedong, Seoul. Ma o 7 lat starszego brata. Zaczął marzyć o karierze wokalnej po wycieczce szkolnej, gdzie wystąpił na konkursie talentów i spodobała mu się reakcja publicnzości na jego umiejętności. Gdy tylko ma czas, czyta wszystkie wiadomości, pozostawione przez fanów na ich kafejce fanowskiej. Gdy był młodszy uwielbiał gry komputerowe, chciał zostać profesjonalnym graczem. Długo trzyma w sobie urazy. Lubi spać. Ma nawyk obgryzania paznokci. Jongup to główny tancerz zespołu. Jest też odpowiedzialny za tworzenie choreografii. Urodził się w Siheung, Gyeonggi-do. Ma dwóch starszych braci. Jest bardzo nieśmiały i czasami dziwnie się zachowuje. Przed debiutem tańczył na ulicy. Zaczął tańczyć w ogóle w pierwszej klasie gimnazjum. Youngjae twierdzi, że Jongup jest bardzo seksowny. Daehyun uważa go za dziwaka. Nie rozumie, czemu Jongup nic nie robi, tylko się uśmiecha. Wzorem do naśladowania dla niego jest Chris Brown. Jest jego wielkim fanem i chciałby kiedyś wystąpić z nim na scenie. Lubi czytać mangi i grać w gry wideo, World Of Warcraft jest jedną z jego ulubionych. Zelo to maknae. Mimo, że jest najmłodszy, jest najwyższym członkiem zespołu, ma 186 cm wzrostu. I co gorsze, nadal jest w wieku, kiedy rośnie. Urodził się w  Mokpo, Jeonranam. Ma starszego brata. Podziwia will.i.am. i Kanye West. Lubi też Dynamic Duo. Przyznaje, że oglądanie występów DBSK i Super Junior obudziło w nim marzenie o zostaniu wokalistą. Marzeniem Zelo, poza byciem muzykiem, jest także zostanie piłkarzem lub producentem. Jest maniakiem skateboardingu. Jeździ już 5 lat, ale nadal chce nauczyć się wielu trików. Najbliższy w zespole jest mu Jongup, ze względu na podobny wiek. Natomiast najtrudniej było mu się zbliżyć do lidera, mimo że tworzyli razem duet Bang&Zelo.
- Wow! Bardzo dużo o nich wiesz. Przyjaźnimy się. Jesteśmy zespołem – kiedy podjechał już pod akademik dodała – Dziękuję za spędzony wieczór. Świetnie się z tobą bawiłam.
- Ja również.
- I jeszcze raz dziękuję ci za buty.
- Nie ma za co.
- Ale naprawdę nie trzeba było.
- Och! Proszę skończ ten temat – zażartował.
- Ale mimo tego doceniam to. No to dobranoc!
- Dobranoc!
- Do jutra!
- Do jutra! – kiedy piosenkarz zajechał już do dormu od razu poszedł pod prysznic, przebrał się i szybko wślizgnął się do pokoju. Starał się po cichu wejść do lóżka, że Yongguk go nie usłyszał, ale kiedy już ułożył się w łóżku, nagle usłyszał.
- Wróciłeś już?
- Tak.
- Jak było?
- Super! Bardzo miło mi się z nią spędziło czas. Jest taka słodka, kiedy się śmieje i ma taki śliczny uśmiech.
- Dla mnie to wciąż śmiech prosiaka.
- Podoba ci się?
- Skąd taki pomysł?
- Oj przestań! Przecież ona jest naprawdę ładną kobietą. Nie co młodsza od nas i jeszcze niepełnoletnia, ale ładną. W dodatku wszystkim się podoba. Nie tylko mi.
- To znaczy?
- Musimy na nią uważać.
- Dlaczego?
- Ponieważ Daehyun ma świńskie myśli na jej temat.
- Świńskie? Jak jej śmiech?
- To nie jest zabawne! Ale Daehyun nie jest jedyny.
- Na przykład kto?
- Niewyżyty Zelo.
- Co ty wygadujesz?
- Mówię prawdę. Widziałeś jak patrzy się na jej piersi?
- Bo ma duże piersi.
- A więc ty też jednak się przyglądałeś! Mam cię!
- Himchan. Proszę cię. Trudno ich nie zauważyć. A Zelo to jeszcze dziecko.
- A ty w jego wieku nie myślałeś o dziewczynach?!
- Myślałem. I to jeszcze jak. Hehe!
- Jongup!
- Co z nim?
- Jest za bardzo cichy.
- Przecież wiesz, że jest cichy.
- Ale jak to mówią. Cicha woda rzeki rwie. A on nie będzie mojej rzeki rwał!
- Jesteś chory.
- Ja tylko mówię to co widzę.
- Mam posesje.
- Wcale nie.
- Właśnie, że tak. Mówisz tak na nich, a pewnie sam myślisz o niej, kiedy robisz sobie dobrze.
- I kto to mówi?
- A więc jednak się przyznajesz.
- Wcale nie.
- A właśnie, że tak. Nie zaprzeczyłeś.
- Coś ci się w dupie poprzewracało!
- Zamknij japę i idź wreszcie spać.
- Nie idę spać, póki z tym nie skończę.
- Znowu chcesz się masturbować? Błagam! Nie przymnie!
- Chciałbyś.
- No właśnie nie za bardzo, wiesz?
- Zbokol!
- To ty się masturbujesz myląc o niej, a nie ja. A tak w ogóle to stwierdziłeś, że to Daehyun ma świńskie myśli.
- Oblizuje się na jej widok.
- Himchan. On zawsze się oblizuje.
- Ale nie wtedy, gdy patrzy się komuś w twarz.
- Jaki ty chory jesteś! A co z Youngjae?
- Ten to dopiero sobie butelki w dupe wsadza!
- Jesteś pierdolnięty! – wybuchli śmiechem.
- Zamknąć ryje niewyżyte dupki! -  krzyknął Youngjae uderzając w ścianę.
- Apropo dupki! – wrzasnął Himchan. Wybuchając śmiechem wraz z Yongguk’iem. 

************
I jak??