Następnego dnia, wszystkie króliczki
jadły wspólnie śniadanie. W ten dzień do pracy szli dopiero wieczorem, więc
mogli odpoczywać przez cały dzień. Oczywiście, atmosfera przy stole nie była
zwyczajna. Youngjae siedział przy stole wpatrując się w Himchan’a i Yongguk’a
zabijającym spojrzeniem. Wtedy Himchan zawołał.
- Youngjae?
- Czego znowu? – prychnął.
- Mogę zadać ci osobiste
pytanie?
- Niech ci będzie.
- Jak tam butelka? – dwójka
najstarszych wybuchła śmiechem. Reszta nie wiedziała o co chodzi.
- Zamknijcie się! To nie jest śmieszne!
Jesteście nienormalni!
- Przepraszam. Już nie będę się
z ciebie śmiał. Obiecuje. A teraz tak na poważnie. Bo tak naprawdę to nie o to
chciałem zapytać – powiedział poważnie Himchan – Mogę? – zapytał.
- A będzie to głupie pytanie
dotyczące butelek?
- Obiecuje, że w tym pytaniu
nie będzie znajdowało się słowo butelka.
- No to pytaj – odpowiedział
tak na odczep.
- Bolało? – znów wybuchli śmiechem.
Tym razem nawet Daehyun się zaśmiał. Himchan i Yongguk spojrzeli się na niego
jak na debila.
- Na co się tak gapicie? Teraz
sobie dopiero przypomniałem o co chodzi.
- O co? – zapytał Jongup.
- Youngjae wsadza sobie butelki
– wytłumaczył. Zelo spojrzał się na Youngjae jak na pedofila.
- To nie prawda! To oni sobie
wczoraj coś ubzdurali!
- Youngjae nie bądź taki
skromny- powiedział słodko Yongguk. Wszyscy się zaśmiali.
- Jesteście pieprznięci!
Jeszcze jakiś głupi żart i wychodzę stąd!
- Dobra! A teraz na poważnie –
ogłosił ciemnowłosy.
- Himchan nie łudź się. Ty nie
potrafisz być poważny – zażartował Yongguk.
- Cisza! Tera ja mówię, a ty słuchasz.
Ave Himchan! – wykrzyknął dumnie uderzając się w lewą pierś – A teraz muszę wam
zadać osobiste pytania – powiedział poważnym tonem. Wstał, wziął latarkę i
przechodził obok chłopaków. Podszedł do Daehyun’a, zaśmiecił mu latarką prosto
w oczy i powiedział.
- ODPOWIEDZ NA PYTANIE!
- Nawet o nic nie zapytałeś
debilu. I zgaś tą latarkę, bo mi oczy wypalisz.
- A no faktycznie. To jeszcze
raz – zgasił latarkę i ponownie zaczął.
- JAK CZĘSTO SIĘ MASTURBUJESZ?!
- Co?!
- Odpowiedz!
- Co cię to interesuję?!
- Czy zacząłeś się częściej
masturbować, odkąd Sandra z nami pracuje?
- Oskarżasz mnie o coś?!
- Odpowiedz.
- Tak – uśmiechnął się.
- Ożesz ty! – już miał się
rzucić na młodszego i rozszarpać go na strzępy, kiedy Zelo próbował go
powstrzymać.
- A ty Zelo!
- Co ja? – spytał przestraszony
sadzając z powrotem na krzesło.
- Przyznaj się.
- Do czego?
- Że gapisz się na piersi
Sandry, kiedy nikt nie patrzy.
- Co? Że niby ja? Skąd taki
pomysł?
- Bo cię przejrzałem!
- Hyung, dobrze się czujesz?
- Nie zmieniaj tematu! Chciałbyś
je dotknąć, co?
- J-ja... c-co ty wygadujesz
Hyung?
- Szarpałbyś je jak Reksio
szynkę, co?!
- Co?
- Rżnąłbyś ją jak drwal młodą
sosnę, prawda?!
- Jak możesz?!
- Himchan uspokój się! Nawet jeżeli
tak jest to przecież ci się nie przyzna – powiedział Yongguk.
- Ale za to Jongup wszystko mi
opowie.
- Co znowu ja? Ty masz jakąś
fobie, człowieku. Uspokój się i daj ludziom normalnie żyć.
- Nie pyskuj gówniarzu!
- Jakbyś nie zauważył to Sandra
jest w tym samym wieku co ja – nagle chłopcy usłyszeli jak ktoś wpadł do ich
domu. Patrzą, a to Sandra. Była zdyszana i zmęczona, jakby do nich biegła.
- Sandra? Co ty tutaj robisz? –
zapytał Zelo.
- Jak weszłaś do środka? –
spytał Youngjae.
- Dorobił mi dodatkowe kluczyki
do drzwi wasz menażer. Ale do rzeczy. Himchan! – podbiegła do niego.
- Co się stało?
- Musisz mi pomóc!
- Ale w czym?
- Jesteś dobry z matematyki,
prawda?
- No tak.
- Więc musisz mi pomóc! Test
nam się zbliża, a nie ma kto mi pomóc! Tylko ty mi zostałeś! Proszę, pomóż mi!
Oppa~~! – Himchan był lekko zawstydzony całą tą sytuacją, a Yongguk poczuł w środku
zazdrość.
- No ok!
- Tak! No to idziemy – objęła jego
raję i pociągła za sobą.
- Ale gdzie?
- Jak to gdzie? Uczyć się!
- Ale, że teraz?
- No a kiedy? Chodź! – znów objęła
jego ramię i pociągła ze sobą na górę. Wtedy Youngjae spytał Yongguk’a.
- Wszystko w porządku?
Denerwujesz się czymś?
- Dlaczego miałbym się czymś
denerwować?
- Bo cały czas szorujesz
widelcem po talerzu- wszyscy spojrzeli się jednoczenie na lidera oczekując
odpowiedzi.
- Nie, no co ty. Wydaje ci się.
Po prostu się zamyślałem i nie zauważyłem co robię – uśmiechnął się lekko.
*Nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego jego się
zapytała o pomoc, a nie mnie? Przecież to zawsze mnie pytała się o pomoc w
nauce, a tym bardziej, jeżeli chodziło o matematykę.(Yongguk)*
Sandra i Himchan weszli do jego
pokoju i usiedli przy biurku. Dziewczyna wszystko mu wytłumaczyła w czym ma
problem. Wyciągnęła z torebki zeszyt wraz z podręcznikiem i pokazała starszemu
koledze. Wziął od niej podręcznik i zaglądając do niego od razu jego wzrok
skupił się na jej nogach.
- Widzę, że masz na sobie buty
ode mnie.
- W końcu po to mi je kupiłeś,
żebym w nich chodziła, prawda? I jeszcze raz bardzo ci dziękuję za nie.
- Nie ma sprawy! No ale
przejdźmy do lekcji – Polka przybliżyła
się bliżej Koreańczyka, by lepiej widzieć zadania. Czarnowłosy był zakłopotany bliskością
dziewczyny, gdyż przez to poczuł jej słodkie, kuszące perfumy przez które nie
mógł się skupić. Przez cały dzień uczyli się matematyki. Ciężko było cokolwiek
jej wytłumaczyć, gdyż bardzo powoli jej mózg przyjmował matematykę. Mimo tego
Himchan nie poddawał się. Inni już dawno straciliby nerwy przy tak wolno myślącemu
człowieku. Ale nie Himchan. On cieszył się, że może kolejny dzień spędzić ze
swa miłością. Kiedy nadszedł już wieczór, krzyk radości z pokoju Himchan’a i Yongguka
rozległ się w całym domu.
- Teraz już wszystko rozumiem!
Wow! To niesamowite! Ja to umiem!
- Widzisz? To jednak nie takie
trudne, prawda? – Yongguk tym czasem poszedł do swojego pokoju sprawdzić jak im
idzie nauka. Nie zdążył otworzyć drzwi. Tylko lekko je uchylił i zobaczył coś
przez co sprawiło, że jego serce zabolało.
- Dziękuję! – wykrzyknęła i
rzuciła się na szyję czarnowłosego – Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła! –
uśmiechnęła się.
- Nie ma sprawy! Wiesz, że ja
zawsze ci pomogę – odwzajemnił uśmiech i przytulił dziewczynę. Yongguk z
powrotem zamknął drzwi i przez chwilę stał jak kamień. Nie wiedział jak się
zachować. Przełknął jedynie ślinę i zawrócił. Przez jego głowę przeszło tysiące
myśli, ale i tak na końcu stwierdził, że przesadza i że po prostu poniosły ją
emocje. Jednak i tak nie zmienia faktu, że to przez chwilę zabolało.
- Nie wiem jak mogę ci się
odwdzięczyć.
- Wystarczy, że gdzieś ze mną
wyjdziesz. Mogę ci zabrać do pewnej kawiarni o której ci wczoraj opowiadałem.
- J-jeszcze się zastanowię.
- Zgoda! Mi się nie śpieszy – uśmiechnął
się.
*Dopiero teraz zauważyłam, że ma takie ładne oczy.
Rzadko jaki chłopak ma takie oczy. Lubię kiedy się na mnie nimi patrzysz.
(Sandra)*
Wszyscy się zebrali i ruszyli
do wytwórni. Jakieś dwie godziny później wszyscy zauważyli, że gdzieś
zapodziało Sandrę.
- Widział ktoś może Sandrę? – zapytała
Monic. Nikt nie wiedział, gdzie mogła się podziać.
- Pójdę jej poszukać – zaproponował
Himchan.
- Nie – zatrzymał – Ja jej
poszukam – czarnowłosy się zgodził. Lecz mimo tego dziwnie spojrzał się na
lidera. Raper szukając dziewczyny zastanawiał się gdzie mogła się podziać.
Przecież nie mogła tak po prostu zniknąć. Przez chwilkę się zastanowił i spojrzał
na zegarek. Było już ciemno na dworze.
*Chyba już wiem, gdzie ja znajdę(Yongguk)*
Raper poszedł na ostatnie
piętro budynku i wyszedł na dach. Przy samej krawędzi dachu siedziała jego
najdroższa przyjaciółka, której nogi już wisiały nad ziemia. Ręce jej były
oparte o podłoże i wpatrywała się gdzieś w dal. Yongguk podszedł do niej bliżej
i usiadł obok niej. Wtedy powiedziała.
- Ostatnio przestałam już spoglądać w niebo...a
dotąd chyba szukałam w sobie czegoś co scali mnie i moje myśli z tymi gwiazdami
tam w przestworzach. Pozwoli uwolnić się od bycia tu i teraz... tak po prostu
pozwoli odejść...wzburzone myśli, smutne odczucia to dziś zawładnęło mym
sercem, podczas gdy spokój i wiara mogły w nim zagościć… lecz czas okrutny,
czas stracony… dokąd iść, ku czemu zmierzać, skoro nie wiem jak żyć… bezkres
możliwości a może ślepa iluzja złudzeń… butność czy pokora, miłość czy
nienawiść… jakiego końca czekać… wierzyć w bliską dłoń czy kres marzeń
zakończyć zwykłym.. Dobranoc... Kocham… - rozległa się krótka cisza, która
dawała wiele do myślenia. Przerwała ja mówiąc.
- Ja i ta przeklęta
poezja.
- Lubię kiedy
mówisz w ten, a nie inny sposób... Co się stało?
- Nie daje już rady.
- Z czym?
- Z wszystkim. Nie
daje już po prostu rady. To wszystko jest takie trudne. Nie wiem już co mam z sobą
zrobić. Ciężko mi tak po prostu żyć. Chciałabym czasami tak po prostu zniknąć.
Raz na zawsze – wychyliła się i spojrzała w dół dodając – Myślisz, że bardzo by
bolało? – wiatr rozwiewał jej włosy na wszystkie strony. Dzięki temu było
lepiej widać jej łże płynącą po policzku.
- Chciałabym zniknąć
w jednej chwili – spojrzała się na przyjaciela i dodała - Nie martw się, to nie
twoja wina.
- Chcesz umrzeć?
- Już dawno
umarłam...ale ciało nie. Ale kiedyś to się zmieni... zniknę.
- Jeżeli chcesz
odejść to ci na to pozwolę. Wtedy będę czekać na ciebie... aż do końca świata –
dziewczyna spojrzała się na niego zdziwiona. On za to odwrócił wzrok.
- Albo jeżeli
chcesz... to zniknę wraz z tobą...razem- jego słowa wydawały jej się piękne. Nie
sądziła, że tak jej na to odpowie. Myślała, że będzie robił jej wykład na temat
życia.
- Dziękuję –
powiedziała.
- Za co?
- Ze po prostu jesteś
– wyszeptała. On jedynie się uśmiechną szeroko.
* Dlaczego tego wcześniej nie zauważyłam, ze
masz taki piękny uśmiech? Czuję się lepiej, gdy widzę twój uśmiech.(Sandra)*
- A co z Jae Ri?
- Hm?
- Odeszłabyś tak po
prostu zostawiając go?
- Myślę, że nawet
by się tym tak bardzo nie przejął
- Dlaczego tak
myślisz?
- Ostatnio źle jest
pomiędzy nami. W ogóle nie spędzamy ze sobą czasu. Nie spotykamy się. Już nawet
zapomniałam jak to jest, gdy mężczyzna cię dotyka lub chociaż da ci... causa na
pożegnanie. Tak bardzo brakuje mi miłości drugiej osoby. Jestem z nim, a czuje się
taka... samotna. To boli... w każdym bądź razie. Kiedy się już spotkamy to się kłócimy.
To nie jego wina tylko moja. On ma prawo być w 100% na mnie zły. Zaniedbuje go.
Przez cały czas pracuje, żeby jakoś się utrzymać. Jeszcze musze dbać o swoje
oceny. To trudne. Ale jakoś staram się dać sobie radę. Jakoś... jestem złą
dziewczyną dla niego. Zasługuje na kogoś lepszego ode mnie – powiedziała smutno.
- Nie mów tak. Nie bądź
dla siebie taka surowa.
- Ale tak jest. To
ja cały czas nie mam dla niego czasu. To przeze mnie są cały czas kłótnie. Przez
brak czasu nawet nie dbam o siebie. W końcu zniechęcę go do siebie do końca, a
zależy mi na nim.To moja wina.
- Wiesz... możesz
chcesz zamieszkać z nami? Mamy jeden pokój gościny. Mógłby być twój. Dzięki
temu nie będziesz musiała całej wypłaty oddawać na szkołę. Będziesz mogła pieniądze
przeznaczyć na jakieś ciuchy, ubrania. Postaram się jeszcze, żebyś miała więcej
czasu.
- Naprawdę?
- Tak.
- To bardzo miło z
twojej strony, ale co chłopcy na to? Myślisz, że będą mieli coś przeciwko temu?
- Wątpię w to –
zaśmiał się – A teraz chodź! Powinniśmy już wracać. Wszyscy martwią się o
ciebie, bo znikłaś nie wiadomo gdzie – wstał i pomógł przyjaciółce się podnieść.
Chłopcy na wieść, że Sandra z nimi zamieszka byli bardzo tym zadowoleni, a tym
bardziej Himchan.
*Cały dzień cała noc bywa, że myślę o tobie. Może zwariowałam
albo załapałam fobie. Dostaję obłędu kiedy jesteś gdzieś daleko. Chcę cię obok
siebie nie wystarczy mi telefon.(Sandra)*
O 2 w nocy kiedy już wszyscy dawno smacznie spali, Zelo
usłyszał jakieś kroki na dole. Wstał i poszedł na dół sprawdzić, kto tak
hałasuje o tej godzinie kiedy wszyscy śpią. Schodząc po schodach zauważył jakąś
tajemniczą osobę w przed pokoju. Zelo zaświecił światło i zobaczył Sandrę.
- Boże! Co ci się
stało?! – wykrzyknął na widok zapłakanej, pobitej dziewczyny i śladów krwi na
podłodze.
***************************************
Cześć wszystkim!!
Przepraszam, jeżeli w moich rozdziałach znajdziecie jakieś błędy ortograficzne czy interpunkcyjne itp. Mimo, że dobrze pisze niektóre słowa czy zdania, to mój komputer lubi robić mi żarty i na przykład przerabiać ś na s itp.
Jak wam się podoba nowy rozdział?? Wydaje mi się, że troszkę się nie udał, ale szczerze powiedziawszy nie potrafię sama siebie oceniać. Więc wy oceńcie! Czekam na komentarze!
Himchan zachowuje się jak zazdrosny mąż, ale to słodkie i współczuję dla dziewczyny, bo ma ciężki wybór :D a rozdział SUPER!! czekam na następny <3 <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam nowy rozdział :D Interesują mnie jej myśli, a ten tekst "Szarpałbyś je jak Reksio szynkę, co?"... Padłam.
OdpowiedzUsuńMi się rozdział podobał^^ Najbardziej fragment rozmowy Sandry z Yong Gukiem^^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny chapter~
Weny! Hwaiting~
Genialny scenariusz :D
OdpowiedzUsuńI jeszcze ten fragmment z piosenki lales xD
kocham sceny z Yong Gukiem, to zdecydowanie moje ulubione, a ich rozmowa na dachu ♥ Bardzo mi się podobał ten rozdział, a przy przesłuchaniu prawie padłam ze śmiechu xD
OdpowiedzUsuń