Translate

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

B.A.P My Dream Rozdział 8


Jej stopy były całe zakrwawione.
- To nic – pomógł jej usiąść na krześle
- Ściągnij je.
- Yongguk nie przesadzaj.
- Ja przesadzam? Spójrz na nie. Są całe pokaleczone – w tym momencie delikatnie ściągnął szpilki z jej stóp. Skóra była okaleczona i obdarta.
- No, może troszkę mnie obtarły. Ale naprawdę to nic takiego.
- Przestań tak mówić. Wiem, że to mówisz specjalnie – Yongguk znal ją jak własną kieszeń. Zawsze wiedział kiedy kłamała, a kiedy mówiła prawdę. W rzeczywistości mimo, że twierdziła, że to nic takiego, tak naprawdę bolało ją tak bardzo, że nie chciała okazywać swojego bólu przy nim. Wiedziałaby, żeby to źle zniósł. Yongguk wziął kawałek materiału, zmoczył ją pod zimną wodą i klęknął przy ciemnowłosej obmywając jej zakrwawione stopy.
- Od jak dawna cię obcierają?
- Cały dzień.
- Cały dzień? Przecież jest już wieczór i nic nie powiedziałaś?
- A co miałam powiedzieć?! – podniosła ton po czym rzekła smutno – Nie chcę, żebyście się o mnie martwili – raper nie wiedział co powiedzieć. Zapadła niezręczna cisza. Wziął wodę utlenioną i zaczął przemywać rany. Dziewczyna nic nie powiedziała. Nawet nie pisnęła z bólu. Po krótkiej chwili powiedział.
- Wiem, że specjalnie tłumisz w sobie ból. Wiem, że tylko udajesz przy wszystkich twardą osobę, która z wszystkim sobie poradzi. Ale proszę cię... nie udawaj przy mnie kogoś innego – dziewczyna nic nie odpowiedziała. Jedynie przechyliła głowę do tyłu, a łzy same popłynęły po jej różanych policzkach. Jedynie postękiwała po cichutku z bólu. Ciemnowłosy starał się nie zwracać na to uwagi. Mimo, że to go bardziej bolało niż można było się tego po nim spodziewać. Kiedy skończył, wstał, otarł jej łzy i bez słowa wziął ja na ręce.
- Co ty robisz?! – wykrzyknęła przestraszona szybko łapiąc się za koszulkę rapera.
- Przecież ci nie pozwolę w tym stanie chodzić.
- Puść mnie! – zaczęła się wyrywać.
- Nie zachowuj się jak dziecko.
- Sama sobie poradzę. Nie przesadzaj.
- Nawet nie dałabyś rady.
- Pozwolę ci siebie nieść jak pokażesz mi swoje mięśnie.
- Chyba sobie żartujesz.
- To chociaż abs.
- Nie. Ty masz fetysz na tym punkcie, czy jak?
- Oppa~!
- Nie dam się na to kolejny raz.
-Oppa~~!
- Nie przekonasz mnie... – udawał nie przejętego tym, ale w głębi siebie, gdyby mógł to by skakał z radości i jeszcze najlepiej zawstydził się, że o matko, ale to nie był czas, ani miejsce na to. Musiał koniecznie coś wymyślić, żeby się nie opętać jej słodki Oppa. Więc dodał –... Świnio!
- Że coś ty powiedział?!
- To co usłyszałaś! – już miała uderzyć go w twarz, gdy nagle dodał.
- Mam zacząć cię łaskotać?
- Nie odważysz się.
- Chcesz się przekonać?
- Niech ci będzie! – Yongguk uśmiechnął się szeroko do przyjaciółki. Sandra poddała się i objęła rękoma jego karku. Pachniał tak cudownie męskimi perfumami, że dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu i odwróciła wzrok, żeby się przypadkiem nie zawstydzić. Byli przyjaciółmi, ale nigdy nie była tak blisko Yongguk’a. Zawsze byli dla siebie jak kumple, więc nie było nigdy mowy nawet o przytulaniu. Ta sytuacja wydawała jej się taka dziwna, ale wiedziała, że w takiej sytuacji nie postawi na swoim. Yongguk tym czasem bardzo się cieszył z bliskości dziewczyny. Bał się jedynie, że jego radość wyjdzie z niego i Polka się zorientuje. Od pewnego czasu pragnął tego by muc  trzymać ją w swych ramionach dłużej niż tylko przez przypadek. Bardziej wyobrażał sobie to, że te pragnienie będzie odwzajemnione, ale i tak się cieszył. W końcu na więcej nie mógł by sobie pozwolić. Przecież ona jest już z kimś innym. Kiedy Koreańczyk zaniósł ją już na rękach do vana, pomógł jej usiąść na fotelu. W środku pojazdy czekali już na nich króliczki. Chłopcy na widok Sandry nie wiedzieli co zrobić. Byli w szoku.
- Co się stało? – spytał zaskoczony Zelo.
- Obtarły ją buty i ma pokaleczone stopy- wytłumaczył lider.
- Ale to nic takiego. Nie musicie się mną martwić – uśmiechnęła się. Mimo jej słów chłopcy szybko do niej podeszli.
- Jak się czujesz? – spytał Jongup.
- Dobrze. Tylko troszkę mnie bolą stopy.
- Bardzo cię boli? – spytał Himchan.
- Nie – uśmiechnęła się.
- Masz plastry? – zapytał Daehyun.
- Niestety nie.
- To ja ci je przyniosę! – zaproponował Zelo.
- Spadaj! Ja to zrobię! – zaczęli się przepychać Zelo i Jongup’em.
- Chłopcy bez paniki! – rozdzielił ich Himchan – Prawdziwy mężczyzna to zrobi – po czym się zaśmiał.
- Jakbyś był takim prawdziwym mężczyzną, to byś w nocy nie robił s...- przerwał mu Himchan zakrywając mu usta. Wszyscy spojrzeli się tylko na nich dziwnie.
- On bredzi! – uśmiechnął się po czym spojrzał się na maknae zabójczym spojrzeniem, który.... mu nie wyszedł.
- Himchan chyba nie kocha nic bardziej, jak samego siebie – powiedział Youngjae.
- A tutaj byś się gorzko pomylił.
- Tak? Więc co bardziej kochasz od samego siebie? – Himchan zrobił troszkę zakłopotany i lekko zawstydzony.
- A czy to ważne? To nic takiego ważnego. Nie musisz wiedzieć! - Wziął plastry z apteczki i chciał je już założyć na rany dziewczyny, kiedy ona go powstrzymała.
- Naprawdę nie trzeba. Sama sobie poradzę. Daj mi je.
- Ale ja nalegam.
- Ale ja naprawdę...
- Daj sobie pomóc.
- No ok – powiedziała zrezygnowana. Odwróciła jedynie głowę w stronę okna i pozwoliła Himchan’owi założyć plastry. Yongguk widział jej naburmuszenie. Jej złość.

*A ta znowu się złości na byle co. Znowu udaje kogoś kim nie jest. Chce być samo wystarczalna. Twierdzi, że zawsze sama sobie da radę i nie potrzebuje nikogo pomocy. Docenia ich gest, ale i tak nie chce na to pozwolić. Zawsze chce pokazać jaka ona jest silna. Szczerze powiedziawszy nie dziwie się jej postawy. W dzieciństwie bardzo dużo przeżyła. Zawsze była sama. Zawsze musiała sobie sama dawać radę, co skłania ja do tego, że nie chce niczyjej pomocy. Założę się, że pewnie chciałaby zapomnieć wszystkich tych rzeczy, których widziała, kiedy była mała. Nie dziwie się, że zawsze do mnie uciekała. To ja stałem się jej rodziną. Tylko na mnie mogła polegać. Dlaczego musisz przez to wszystko przechodzić? Za co to wszystko? Obiecuje ci, że nigdy ci nie zostawię. Już zawsze będę przy tobie. Będę przy tobie... już na zawsze (Yongguk)*

Kiedy już zbliżali się do akademiku Sandra rzekła.
- Moglibyście mnie tutaj wysadzić?
- Ale twój akademik jest troszkę dalej. Zaraz będziemy na miejscu – wyjaśnił Youngjae.
- Tak, wiem, ale nie chcę, żeby ktokolwiek widział mnie jak wysiadam z tego auta. Wole wysiąść troszkę dalej od akademika. Tak będzie najlepiej – chłopcy zgodzili się, a pojazd się zatrzymał. Lider postanowił, że jej pomoże. Wziął ją na ręce i wysiadł z vanu.
- Dotrzesz do domu na czas? – zapytał Daehyun.
- Tak, nie przejmujcie się mną. Dam sobie radę – po tych słowach odjechali, a raper niósł całą drogę przyjaciółkę, aż do akademika. Było już ciemno, a ich drogę oświetlały im tylko światło latarni. Od czasy do czasy były jedynie słychać przejeżdżające samochody. Ciszę tą przerwała Polka
- Yongguk?
- Tak?
- Przepraszam.
- Za co mnie przepraszasz?
- Za to, że ciągle robię ci przykrość. Za to, że cały czas musisz się mną przejmować.
- Nie przepraszaj. W końcu jesteśmy przyjaciółmi. Powinniśmy sobie pomagać.
- Jestem do niczego. Nienawidzę siebie.
- Ej! Nie mów tak.
- Ale to prawda. Przez cały czas dzieje się coś złego. Najpierw zasłabłam u was w domu, potem podbite oko, a teraz to. Moje cholerne stopy! Nic nie potrafię zrobić dobrze. Nawet nie potrafię zapanować nad własnym życiem. Ojciec miał rację... jestem jak kaleka.
- Nie. Twój ojciec nie miał racji. Mylił się. I ty teraz też się mylisz. Nie jesteś żadną kaleką! Jesteś wspaniałą osobą, którą po prostu nikt nie potrafił docenić. Masz w sobie tyle dobroci i miłości. Każdemu pomożesz w potrzebie. Nie ważne czy to jest człowiek czy zwierzę. Jesteś bardzo inteligentna mimo, że czasami nie chce ci się ruszyć tyłka do nauki. Ale to w końcu normalne, prawda? Każdemu czasami się nie chce. Jesteś pracowita, sumienna, silna. Z wszystkim zawsze dajesz sobie radę. Jesteś kobiet ambitną, spełniającą marzenia. Myślisz, że każda kobieta taka jest? Jeszcze w twoim wieku? Nie! Właśnie, że nie! To jest w tobie najpiękniejsze i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. A to, że czasami zasłabniesz to przecież nic złego. Jesteś po prostu chora, to normalne. Zobaczysz, że wszystko się zmieni, kiedy zaprowadzę cię do lekarza. I będziesz mi mówiła, że nie pójdziesz, bo zabiorę cię tam siłą. I nie obchodzi mnie fakt, że boisz się pobierania krwi. Zrobimy ci badania i będzie wszystko dobrze. Jak nie miał kto się tobą zająć w dzieciństwie i dopilnować, żeby ci się nic nie stało, to ja to zrobię. Ale do rzeczy. A tam, że czasami coś ci nie wyjdzie, to przecież nie koniec świata. Jesteś czasami niezdarna i to tyle. A obtarte stopy? Każdego obcierają buty. Wszystko co ci się zdarzyło jest całkowicie normalne. Co chwile kogoś obcierają buty, albo mdleją.
- A podbite oko?
- Jakaś gówniara ci przyłożyła, trudno. Takie życie. Myślę, że jej chyba oddałaś?
- No jasne, że tak! A co ja jestem?
- Moja krew! W końcu przecież ja też czasami oberwałem i nie wstydzę się tego.
- Od kogo? Od kolegi z podwórka o zabawkę czy raczej od pijanego gościa w barze?
- Hmmm... to drugie.
- Hahahaha! Zabawny jesteś!
- I za to mnie kochasz!
- No oczywiście, że tak!... Wow! Yongguk nie sądziłam, że tak o mnie myślisz. To bardzo miłe. Dziękuję!
- Nie masz za co mi dziękować. A! Teraz sobie przypomniałem! Jeszcze w dodatku masz najprzystojniejszego chłopaka w liceum. Prawdziwa szczęściara z ciebie.
- No nie do końca.
- Jak to? Coś nie tak? Mam sobie z nim porozmawiać?
- Co? Nie! Hahahaha! Nie będzie takiej potrzeby! – uśmiechnęła się.
- Więc, co się stało?
- No, wiesz. Ostatnio... nie układa nam się za bardzo.
- To znaczy?
- Ciągle się kłócimy. Mało czasu ze sobą spędzamy – odpowiedziała smutno – Wiem, że to moja wina. To ja dla niego nie mam czasu.
- Nie obwiniaj się za to. To nie twoja wina. To z nim musi być coś nie tak. Powinien cię zrozumieć, że musisz się ciężko uczyć i jeszcze w dodatku zarobić na szkołę. Powinien cię wspierać, pomagać ci. A nie kłócić się z tobą. Ale też nie powinnaś się tym za bardzo przejmować. Czasami w związkach są trudne chwile przez które trzeba przejść. Nie ma idealnych związków. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze.
- Mam nadzieje – kiedy dotarli już do akademika szybko wślizgnęli się tylnym wejściem do środka i poszli do pokoju Sandry.
- Dasz sobie dalej sama beze mnie?
- Jasne, że tak!
- To dobranoc!
- Dobranoc! – kiedy miał ju wychodzić ona nagle rzekła – Yongguk!
- Tak?
- Dziękuję! – uśmiechnęła się. Raper odwzajemnił uśmiech i wyszedł. Kiedy dotarł do domu, wziął szybki prysznic, przebrał się i usiadł w salonie na kanapie oglądając telewizje. Nagle usłyszał jak ktoś schodzi po schodach. To był Himchan.
- O Yongguk! Nie słyszałem, jak wchodzisz. Dawno przyszedłeś?
- Jak widzisz po mnie to tak – Himchan usiadł obok Yongguk’a i zaczęli wygłupiać się razem tak jak za czasów1) kiedy mieszkali tylko we dwoje.
- Wiesz co Yongguk. Chciałbym się o coś ciebie zapytać.
- Wal śmiało.
- Tylko obiecaj, że nie będziesz się śmiał.
- A co ja 11 lat mam, czy jak? Przecież się przyjaźnimy.
- No ok. Więc, chodzi o dziewczynę.
- O! A więc będzie fajny temat. Opowiadaj! Kto to jest?
- A wiesz... to nie ważne – zarumienił się.
- Zgoda! Nie chcesz mówić to nie mów. A więc, co się stało?
- Wiesz... jak już wcześniej mówiłem. Podoba mi się pewna dziewczyna.
- Jaka ona jest?
- Jest naprawdę piękna i słodka!
- I co z nią?
- Więc, chciałbym się z nią umówić. Ale boje się, że może odmówić.
- Znam ją?
- Tak poniekąd.
- No to słuchaj. Skoro tak bardzo ci się ona podoba i naprawdę ci na niej zależy, powinieneś spróbować.
- Naprawdę?
- Tak! Co masz do stracenia?
- A co jak odmówi?
- Widzę, że ona musi być naprawdę fajną dupą, jak to lubisz określać, że aż tak się tym przejmujesz. Bądź bardziej pewny siebie, bo inaczej nie wyjdzie. A jak się nie uda, to trudno. Widocznie nie jest tobie przeznaczona.
- Tak, masz rację. Dzięki stary!
- Nie ma sprawy! – następnego dnia w studiu TS Himchan zapytał.
- Umówisz się ze mną? – Yongguk był pod zdziwienie, bo nie sądził, że chodziło mu właśnie o Sandrę.


***********************
Jak się podoba rozdział? Przepraszam, że taki krótki, nudny i kiczowaty. Następnym razem bardziej się postaram ^^

4 komentarze:

  1. wooo.. ile się tu dzieje, naprawdę mi się podoba i czekam na więcej XD <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To może być ciekawe. Nie przesadzaj, aż tak krótki, nudny i kiczowaty to on nie był :D Fajnie, że umieściłaś Himchan'a. Ciekawa jestem jaka będzie reakcja Sandry. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przesadzasz z tą samokrytyką, rozdział był na serio ciekawy^.- Aż nie mogę się doczekać reakcji Sandry^^
    Życzę weny do dalszych chapterów^^
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo nie mogę się doczekać, aż przeczytam dalsze rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń