Translate

czwartek, 30 maja 2013

Dziewczyna Gangstera rozdział 7


OSTRZEŻENIE!!! Rozdział ten zawiera sceny brutalne!!!
 
Hyuna i Hyunseung pobiegli na dziedziniec. Ujrzeli klęczącego na betonie z opuszczoną głową bruneta. Wpatrywał się w zdeptany torcik. Słowa napisane na nim utkwiły w głowie młodzieńca. ,, „Dziękuję za to, że jesteś przy mnie Chang Sun *Hyosung*”.

Uderzył pięścią w beton.

- Zabiję drania!

- Wiesz kto to zrobił? – spytał Hyunseung.

- Aż za dobrze… Dongwoon…

- Ten drań! – powiedziała zezłoszczona Koreanka – Wiedziałam, że coś się złego stało. Wiedziałam! Mogłam jej samą nie wysyłać na salę gimnastyczną.


- Nie obwiniaj się za to. To nie twoja winna. Skąd miałaś wiedzieć, że tak to wszystko się ułoży – uspokajał ją Hyunseung.

- Co teraz zrobimy? – spytała czarnooka.

- Nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar ją uratować.

- Uratować? Wiesz chociaż gdzie masz ją szukać? – spytała.

- Dostałem sms z nieznanego numeru. ” Już nigdy nie zobaczysz swojej ukochanej.„ Dostałem tą wiadomość od razu, gdy zauważyłem walentynkę. Ktoś był na dziedzińcu. Znaczy, że musieli ją zabrać niedawno.

- Idę z tobą!

- Hyuna! – krzyknęli obaj w tym samym momencie.

- Nie pozwolę, żeby stała jej się krzywda.

- Nie pozwolę ci tam pójść – rzekł Hyunseung

- Bo co?!

- To zbyt ryzykowne. Ja pójdę z Joon’em.

- To moja przyjaciółka! Zrobiła by dla mnie to samo.

- Kto w ogóle powiedział, że was zabiorę ze sobą?

- Słuchaj! Dobrze wiem, że boli cię to co się dzisiaj stało, ale nie tylko ciebie. Nie tylko tobie zależy na niej, bo nam również. Nie masz wyboru, zabierasz nas!

- Lepiej się w to nie wtrącajcie. Jest pewne ryzyko śmierci.

- Dobrze, więc ja też zginę! Nie mam zamiaru przyglądać się temu bezczynnie. Rozumiesz?!

- Hyuna ma rację! Razem to zrobimy, czy ci się to podoba, czy nie.

- Niech ci będzie… Potraficie się obsługiwać bronią?

- Dlaczego pytasz? – spytał Hyunseung.

- Ponieważ to będzie zależało od waszego życia – wyciągnął z kieszeni pistolet.

- Kim ty jesteś? – spytała Hyuna z przerażeniem w oczach na widok broni. Tym czasem w opuszczonym budynku tajemniczy mężczyzna powoli zaczął podchodzić do Japonki.

- Poznaje ten głos. Ty jesteś…!

- Ciii! – zasłonił jej usta dłonią – Tak, to ja. Zaskoczona?

- Czego ode mnie chcesz?!

- Od ciebie nic takiego. Raczej od Chang Sun’a.

- Czego chcesz?

- Zemsty.

- Zemsty? Wciąż masz mu za złe, że wygrał z tobą w piłkę?

- Nie mądra dziewczynko. Oczywiście, że nie! Po prostu chce go zniszczyć do końca.

- Nie rozumiem.

- Więc wszystko ci wytłumaczę. Mamy dużo czasu… Chang Sun, ja i pewna Koreanka o imieniu Gayoon, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wszyscy razem chodziliśmy do najlepszej prywatnej szkoły w Korei.

- Do Liceum Shinobuia?

- Zgadza się… Joon dzięki znajomością założył pewną organizację. Był jego szefem. Wszyscy byli mu zdyscyplinowani. Mieli do niego wielki szacunek. Znało go całe miasto. Nienawidziłem go za to, że mógł mieć wszystko za kiwnięciem palcem. A to wszystko przez jego znajomości i tą przeklętą organizację.

- Jesteś zazdrosny, zgadza się? Nie mogłeś znieść faktu, że możesz żyć w cieniu swojego najlepszego przyjaciela, mam rację?

- Jesteś pyskata. Nie powinnaś się tak zachowywać. Tym bardziej, że nie wiesz co cię czeka.

- Nie boje się ciebie. Gardzę tobą!

- Jesteś tego pewna?

- Jak najbardziej! – splunęła mu prosto w twarz.

- Sama tego chciałaś. Wpuścić psy!

- Co?!

- Miłej zabawy z moimi psiakami! Później dokończę ci całą historię – kiedy chłopak wyszedł z pokoju. Do środka wpadły trzy ogromne, groźne psy. Anatolian Karabach, Rottweiler i Amerykański pit bul terier. Kiedy zamknął za sobą drzwi usłyszał tylko przeraźliwy krzyk cierpienia Japonki. Jakby obdzierano ją ze skóry. Wciąż krzyczała…

- Joon! Joon! Chang Sun! - Tym czasem na szkolnym dziedzińcu Shinozuka wyjaśnił im całą sytuację.

- Nie wierze. Ty naprawdę jesteś…? – rzekł Hyunseung.

- Tak, jestem. Już na pewno znacie powagę sytuacji, prawda? – usłyszeli jakiś szelest w krzakach. Lee Joon odwrócił się i strzelił. Koreanka przestraszyła się. Zobaczyli rannego mężczyznę. Chłopak podszedł do niego i rzekł.

- Gdzie dziewczyna?!

- Nie wiem o co ci chodzi – brunet uderzył mężczyzne z pięści w twarz.

- Powiedziałem, gdzie dziewczyna?!

- Spadaj śmieciu! – wtedy Joon złapał go za ranną nogę i wykręcił.

- Mów gdzie dziewczyna, a nie złamię ci nogi. Mów! – dotknął rany.

- Aaaaa! Dobra, dobra, powiem! Dongwoon zabrał ją do jakiegoś opuszczonego budynku.

- Jakiego budynku?

- Skąd mam wiedzieć?

- Mów! – ścisną ranę. Krew popłynęła mu po palcach – Gdzieś w lesie pod mostem!

- Zabierzesz nas tam, dobrze?

- Ok., ok., ok. – wykręcił mu ręce za plecy i podniósł do góry.

- Skąd wiedziałeś? – spytał Hyunseung.

 – Co mogło innego kryć się za krzakami? Masz fajki? – wyciągną z kieszeni rywala paczkę papierosów. Włożył jedną do ust i zapalił - Od razu lepiej.

- Ale skąd wiedziałeś, że to jeden z nich? – spytała czarnooka.

- To proste. Wszyscy mają wytatuowane na lewym ramieniu białego tygrysa. A on ma tylko jego oprawę. To znaczy, że jest nowy. Wie gdzie jest Hyosung. Zabierze nas do niej, prawda?

- Tak, tak, tak, tak.

- Ale Pierw muszę dać wam moje zabaweczki – uśmiechnął się. Tym czasem Dongwoon dokańczał historię Japonce.

 

- I jak się bawiłaś? – dziewczyna miała głębokie rany na całym ciele, sukienka jej była cała w krwi. Zapłakana nic nie odpowiedziała.

-  Pewnego dnia zaczął chodzić z najatrakcyjniejszą dziewczyną. Z Gayoon. Był w niej zakochany. Gayoon była dla niego wszystkim. Wiedziałem jak to wykorzystać. Wszyscy wiedzą, że Lee Joon jest bardzo delikatny jeżeli chodzi o miłość. To jego słaby punkt. Całowałem się z jego dziewczyną na jego oczach. Zraniłem jego małe serduszko. Hahaha! A co w tym wszystkim było najlepsze? Że Gayoon tak samo chciało go zniszczyć. Wygarnęła mu wszystko. Powiedziała jak go nienawidzi, gardzi nim, brzydzi się go. Że cały ich związek był oparty na kłamstwach itp. Biedak nie mógł znieść faktu, że dziewczyna którą kochał gardziła nim. Zniszczyliśmy go także w szkole. Przez pewien mały wypadek wyrzucili go ze szkoły. Zniszczył sobie wizerunek we wszystkich najlepszych szkołach. Pewnego dnia, gdy wyszedł zapalić papierosa już nie wrócił. Ślad po nim zaginą. Wiedziałem, że zwyciężyłem. Teraz ja jestem ich motorem.

- Mentorem – poprawił go.

- Mentorem! To mnie szanują. Lecz kiedy spotkałem was na tamtym meczu, wiedziałem, że to nie koniec. Że tym razem posunę się jeszcze bardziej, żeby go zniszczyć. Tym razem posłużę się tobą, a na końcu cię zabiję… na jego oczach. Super, prawda?!

- Jesteś okropny.

- Wiem. Ale takie jest życie – Joon, Hyuna, Hyunseung i jeden z współpracowników Dongwoon’a, szli przez las w stronę mostu. Zobaczyli w oddali światełko. Zaczęli podążać w jego stronę, aż dotarli do mostu, a obok niego był opuszczony budynek. Przed drzwiami do środka stali dwaj mężczyźni, lecz doskonale wiedzieli jak się przez nich dostać do środka. Schowali się za budynkiem.

- Hej, chłopcy! – wystawiła za drzewa swoją zgrabną nogę. Chłopcy nie mogli się na nią napatrzeć. Wtedy Joon i Hyunseung podkradli się od tyłu i uderzyli ich w głowy pistoletami.

- Mężczyźni – rzekł Joon. Weszli do środka. Czujni szli przez korytarz. Nagle usłyszeli jakieś śmiechy. Brunet zajrzał kto tam jest.

- Czterech mężczyzn, nowi.

- Co teraz zrobimy? – spytała Hyuna. Wtedy brunet wyskoczył za ściany z dwoma pistoletami i w mgnieniu oka zabił wszystkich. Krew była wszędzie.

- To – odpowiedział – Jeżeli chcecie ją uratować, musicie robić co wam karzę, rozumiecie? – przytaknęli – Wiem, że to będzie dla was trudne zabić człowieka. Ja to rozumiem. Ale musicie zdecydować. Oni lub wy – Hyuna wyciągneła pistolet i skierowała ją w stronę Chang Sun’a. Strzeliła. Na szczęście pochylił się w tym momencie.

- Co ty wyprawiasz?!

- Nie ma za co – kiedy odwrócił się, zobaczył martwego mężczyznę z bronią w ręku.

- Sam powiedziałeś. Albo my, albo oni.

- Brawo! Dobra, ruszajmy – dziwne, cały czas z nimi był zakładnik. Mężczyzna, który został zraniony przez Chang Sun’a na szkolnym dziedzińcu. Fakt! Przed starym budynkiem przywiązali go do drzewa do góry nogami i włożyli do ust jego własne skarpety. A kogo to był pomysł? Oczywiście, Chang Sun’a. Wracajmy teraz do naszych bohaterów. Kiedy biegli wzdłuż korytarza droga rozgałęziła się w trzy kierunki. Nie wiedząc w którą stronę pójść postanowili rozdzielić się i szukać Japonki samemu. Koreanka pobiegła prosto, Hyunseung w prawo, a Lee w lewo. Tym czasem do pomieszczenia w którym przebywał Dongwoon wraz z poszkodowaną Hyosung wszedła jakaś kobieta. Jedynie powiedziała…

- Już przybyli Dongwoon.
- Świetnie! Zabawa już się rozpoczyna! Zostań tutaj z nią i pilnuj jej, zrozumiano?
- Tak, jest! Jeszcze jedno. Joon nie jest sam. Przybył z jakąś długonoga Koreanka i z jakimś chłopakiem.
- A więc przyprowadził przyjaciół? Jeszcze lepiej! Nimi też się zajmę – wtedy wyszedł.
- Nie!! Zostaw ich! – zaczęła się szarpać próbując uwolnić się.
- Zamknij się! – uderzyła ją w twarz – Ty jesteś nową dziewczyną Lee Joon’a, prawda?
- Co ci do tego?... Wcale nie jestem jego dziewczyną!
- Jasne! Nie fatygował by się tak, jakbyś jego nie była.
- Bo nie jestem! Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Przyjaciółmi, tak? Przyjaźń damko-męska długo nie trwa, wiesz?
- W ogole kim ty jesteś, żeby mnie pouczać?!
- Jesteś pyskata i niegrzeczna. Nie wiem co on widzi takiego w tobie. On lubi słodkie i urocze dziewczyny i ślicznymi uśmieszkiem. Ale jak już się zapytałaś to ci odpowiem – wtedy ściągła jej opaskę z oczu.
- Jestem Gayoon – Japonka ujrzała wysoką, dobrze zbudowaną, seksowną brunetkę o ciemnych oczach i długich nogach.
- Ty jesteś byłą Chang Sun’ga?
- We własnej osobie! – uśmiechnęła się szyderczo.
* Jest ładniejsza niż sądziłam. Nic dziwnego, że spodobała się Lee. (Hyosung) *
- Jak mogłaś tak zniszczyć Joon’a?!
- Tego głupka?
- Nie masz prawa tak o niego mówić, rozumiesz?! Byłaś dla niego wszystkim, a ty zrobiłaś mu coś takiego! Jak mogłaś?! Joon jest niezwykłym chłopakiem! Jest mądry, zabawny, przystojny, uczciwy, pracowity, uprzejmy i silny! Nie masz prawa tak o nim mówić! Popełniłaś wielki błąd zdradzając go.
- Stul dziób mała wieśniaczko, albo cię załatwię! – wymierzyła w dziewczynę pistolet.
- Dobrze wiesz, że nie możesz. Dzięki temu, że żyje możecie się zemścić nad Joon’em. A tak, to nic nie zdziałacie.
- Sprytna jesteś – schowała broń – Wracając do tematu zdrady, to nie było tak jak myślisz.
- A jak?!
- Jak wszyscy dobrze wiedzą, Dongwoon nienawidzi Lee Joon’a. Ale to nie znaczy, że ja też go nienawidzę. Brakowało mi dużo pieniędzy, by muc kupić nowe auto. Ojciec od pewnego czasu przestał dawać mi pieniędzy, ponieważ sądzi, że powinnam samie na nie zapracować. Dongwoon powiedział, że da mi te pieniądze jeżeli go pocałuje. Zgodziłam się. Lecz nie wiedziałam, że Joon to widzi. Dongwoon przechytrzył mnie. Powiedział, że da mi resztę pieniędzy jak zwyzywam Chang Sun’owi i z nim zerwę. Zgodziłam się. Bardzo mi zależało na nim, lecz pieniądze przyćmiły mi miłość do niego. Jak ludzie mówią” Pieniądze szczęścia nie dają”. To prawda. Żałuje tego z całego serca. Kiedy próbowałam mu to wszystko wyjaśnić. Było już za późno. Już więcej go nie zobaczyłam.
- A więc to tak? Rozumiem… Ale to i tak cię nie usprawiedliwia od tego co mu zrobiłaś!
- Przecież wiem! Popełniłam błąd, przyznaje się! Ja… po resztą po co ja w ogóle ci się tłumaczę?!
- Może dlatego, że nie masz się komu wyżalić? – wtedy Hyosung złapała Koreankę za słaby punkt.
- Długo się znacie? – zapytała Japonka.
- Całe dzieciństwo. Nasi członkowie rodziny współpracują ze sobą.
- Więc zapewne dobrze znasz Joon’a?
- Oczywiście, że tak! Co to w ogóle za pytanie?! A ty jak długo go znasz?
- Niezbyt długo. Od początku stycznia. On zawsze był taki zalotny?
- Tak i to jeszcze jak. Zawsze chciał zwrócić na siebie jak największą uwagę i uznanie. Może dlatego, że rodzice poświęcali mu bardzo mało uwagi w dzieciństwie. Zawsze mówił mi, że gdy pozna tą jedyną to zrobi dla niej wszystko. Poświęci się , żeby nie stała się jej krzywda, aż wreszcie powie jej „Kocham cię”. Kiedy pytałam się go czy jestem tą dziewczyną, zawsze mi tylko odpowiadał „ Przekonasz się wkrótce”. Lecz nigdy się tego momentu nie doczekałam, a byłam z nim ponad rok. Dziewczyna, której to powie, będzie prawdziwą szczęściarą.
- Dlaczego?
- Bo nie opuści jej już nigdy. Zawsze będzie przy niej. On jest bardzo romantycznym i wiernym chłopakiem. Nie wiem dlaczego, ale polubiłam cię. Nie boisz się, potrafisz postawić na swoim i jeszcze możesz wysłuchać człowieka. Już chyba wiem co Joon w tobie widzi. – uśmiechnęła się – Po twojej postawie stwierdziłam, że na pewno potrafisz dać komuś w kość.
- I to jeszcze jak!.. A tak w ogóle to dlaczego wciąż jesteś z Dongwoon’em?
- Wszyscy którzy pracowali, byli wierni i przyjaźnili się z Chang Sun’em odeszli. Lecz ja zostałam i obiecałam sobie, że odbuduje organizację.
- A co to w ogóle za organizacja? Kim wy wszyscy jesteście? Dlaczego Joon jest taki ważny?
- Niech sam ci to powie - Tym czasem kiedy Hyunseung, Hyuna i Joon biegli przez korytarze zauważyli jakieś drzwi. Każdy z osobna. Cała trojka była pewna, że właśnie za tymi drzwiami jest przyjaciółka. Kiedy wszyscy w tym samym czasie otworzyli drzwi… Hyunseung zobaczył 2 metrowego, wytatuowanego z bliznami mięśniaka gotowego, by go zabić. Kochiyo ujrzała Hyosung wraz z jakąś tajemniczą kobietą, a Joon napotkał Dongwoon’a.
- Znów się spotykamy Lee Joon!
- Gdzie dziewczyna?!
- Spokojnie! Jest pod stałą opieką Gayoon. Cała i zdrowa. Pomijając rany i mnóstwa krwi, to jest cała i zdrowa – uśmiechnął się.
- Co jej zrobiłeś?!
- Sam się przekonasz, jak ją jeszcze zobaczysz – zdenerwowany brunet usłyszał powolne kroki za swoimi plecami. Wyciągnął broń i odwrócił się zabijając dwóch przeciwników. Zrobił ogromne dziury w ich głowach. Ściana była cała w krwi.
- Widzę, że nie wypadłeś z formy.
- Zrobię z tobą to samo, jeśli nie wypuścisz Hyosung! Chcesz do nich dołączyć? – tym czasem przestraszony Hyunseung wpatrywał się na ogromnego Koreańczyka, który trzymał w ręku wielka siekierę.
- Zabawimy się? – powiedział zachrypniętym głosem.
- Bardzo bym chciał, ale szukam przyjaciółki. Może innym razem. Nara! –kiedy próbował uciec z pomieszczenia, olbrzym zamknął mu drzwi przed nosem.
- Przyjaciółka poczeka – kiedy Hyuna wpadła do jednej z pomieszczeń zobaczyła zakrwawioną Hyosung. Była cała zmasakrowana.
- Hyosung! – popłynęła jej łza.
- Hyuna! – rzekła szczęśliwa. Czarnooka rzuciła się w stronę przyjaciółki, lecz Gayoon zatrzymała ją łapiąc za włosy.
- Ała!!
- Nie ruszaj się, bo cię załatwię – przyłożyła nóż do gardła brunetki. Przestraszona Hyuna uderzyła dziewczynę z łokcia w brzuch.
- Aaa! – wyrwała się z ramion krótkowłosej i pobiegła w stronę przyjaciółki. Wtedy Gayoon rzuciła nożem w nastolatkę.
- Hyuna uważaj! – ostrzegła ją Japonka. Kiedy dziewczyna się odwróciła zauważyła leczący w jej stronę nóż robiąc unik. Niestety drasnęła ją w ramię.
- Ach! – troszkę krwi pociekło po ramieniu nastolatki. Łapiąc się za ramię wyciągnęła z kieszeni pistolet i strzeliła w Koreankę nie trafiając.
- Hyuna skąd ty…?
- Później ci wszystko wytłumaczę – próbując rozwiązać Jeon dostała z pięści w twarz od krótkowłosej przewracając się na ziemię.  Gayoon wyciągnęła pistolet z kieszeni i strzeliła w Kim. Czarnooka obróciła się i podłożyła nogę Gayoon. Dziewczyna upadła na podłogę i strzeliła w rywalkę. Kim widząc to schowała się za Hyosung unikając poszczelenia. Kiedy Gayoon podeszła do Japonki zaglądając za krzesło, już tam Hyuny nie było.
- Gdzie ona…? Ała! – dostała w głowę kawałkiem drewna. Upadając na podłogę upuściła broń, wtedy Gayoon kopnęła ją w nogę. Hyuna upadła wraz z Gayoon. Koreanka także wypuściła broń. Nagle krótkowłosa rzuciła się na pistolet, wtedy Hyuna złapała ją za włosy i głową uderzyła o podłogę, przez to pistolet ślizgnął się po podłodze jeszcze dalej od dziewczyn. Gayoon obróciła się i przerzuciła przez siebieHyunę.  Usiadła na niej i zaczęła ją okładać pięściami po twarzy. Po krótkiej chwili usta Kim była zakrwawiona. W pewnym momencie oddała jej z podwójna siłą w twarz. Dziewczyna z bólu spadła z rywalki. Zauważając, że czarnooka chce sięgnąć po pistolet znów ją zaatakowała. Złapała ją za nogi i pociągnęła do siebie. Usiadła na jej brzuchu i wyciągnęła nóż, kiedy próbowała wbić nóż w oko rywalki, Hyuna złapała ją za rękę, a drugą sięgała po metalową rurkę. Nóż był już coraz bliżej oka, a ręka brunetki blisko metalowej rurki. Wreszcie jej się udało i uderzyła z całej siły Gayoon w głowę. Z bólu odskoczyła od Kim. Kiedy Hyuna wraz z Gayoon w tym samym czasie sięgnęła po pistolet i wycelowały w siebie. Do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna i uderzył Hyunę w tył głowy. Straciła przytomność.
- Hyuna!!!! – krzyknęła zakrwawiona Rossa. Mężczyzna podszedł do Hyosung i uderzył w twarz. Również straciła przytomność. Tym czasem Hyunseung próbował pokonać 2 metrowego mężczyznę. Kiedy olbrzym szedł powolnymi krokami w stronę bruneta, on cofał się do tyłu, aż wreszcie poczuł za swoimi plecami szafę. Mężczyzna podniósł do góry siekierę i z złością zaatakował chłopaka. Na szczęście kucnął, a siekiera trafiła w szafę. Prześlizgnął się między nogami rywala. Ten zaś po uwolnieniu siekiery drasnął nastolatka w klatkę piersiową i rzucił nim o stół. Hyunseung uderzył głową w róg stołu. Krew z głowy chłopaka płynęła po twarzy. Mężczyzna podszedł do nastolatka i wycelował w niego siekierę.

- Zapomniał bym! – przypominając sobie, że ma broń w kieszeni, wyciągnął ją i strzelił w głowę rywala. Nagle olbrzym zrobił ogromne oczy i próbując zabić Hyunseung’a z dziurą w głowie upadł na ziemię martwy. Podłoga była cała w krwi. Zdyszany Hyunseung złapał się z bólu za klatkę piersiową. Nagle wstał i zauważył na komodzie książkę z numerami do gangsterów. Otworzył ją i zobaczył pełno numerów nastoletnich gangsterów. Wyrwał jedną stronę z Książki, zgniótł ją w kulkę i schował do kieszeni. Tak na wszelki wypadek.

Tym czasem kiedy Joon wycelował pistolet w głowę Dongwoon’a, on rzekł.

- Radziłbym ci tego nie robić, jeśli chcesz ją jeszcze zobaczyć. Więc załatwmy to na spokojnie i odłóż broń – Chang Sun nie pewnie schował pistolet.

- Grzeczny chłopczyk! – uśmiechnął się – Jak myślisz Hyosung kocha cię?

- Co to za pytanie?!

- Ty ją kochasz, lecz czy ona odwzajemnia twoje uczucia?

- Nie musi mnie kochać. Wystarczy, że ja ją kocham. To mi wystarcza.

- Nie wiem czemu wybrałeś kochanie zamiast być kochanym… ale do rzeczy, nie wiesz co ona o tobie tutaj mówiła, więc może jest szansa. Jak myślisz?

- O co ci chodzi?

- Mam pewne nagranie, na którym… sam zobacz! – puścił na telewizorze nagranie, kiedy pilnowała ja Gayoon.

- Co jej zrobiłeś?! – zobaczył zakrwawioną dziewczynę.

- Oglądaj dalej – wtedy usłyszał słowa ,, - Jak mogłaś tak zniszczyć Chang Sun’a?!

- Tego głupka?

- Nie masz prawa tak o niego mówić, rozumiesz?! Byłaś dla niego wszystkim, a ty zrobiłaś mu coś takiego! Jak mogłaś?! Joon jest niezwykłym chłopakiem! Jest mądry, zabawny, przystojny, uczciwy, pracowity, uprzejmy i silny! Nie masz prawa tak o nim mówić! Popełniłaś wielki błąd zdradzając go.

- Stul dziób mała wieśniaczko, albo cię załatwię! – wymierzyła w dziewczynę pistolet.

- Dobrze wiesz, że nie możesz. Dzięki temu, że żyje możecie się zemścić nad Chang Sun’em. A tak, to nic nie zdziałacie.”

- Chyba jednak cię lubi, jak myślisz? – Lee Joon’a zatkało po tych słowach. Pierwszy raz słyszy, żeby dziewczyna która bije go za każdy podryw, coś takiego powiedziała.

- Co jej zrobiłeś?!

- Pobawiła się troszkę z pieskami.

- Ty chyba nie…?

- Nie wiesz jak miło było słuchać jej bólu – wtedy zdenerwowany Joon złapał go za kołnierz i rzucił nim o ścianę. Kiedy go podniósł z podłogi i przystawił broń do głowy, Dongwoon dodał.

- Chcesz zobaczyć jak twoje ulubione psiaki rozszarpywały na strzępy twoją ukochaną? – nagle puścił nagranie. Lee usłyszał Japonkę.

- Joon! Joon! Chang Sun!!!!!! Aaaaaaa! Joon!! – kiedy spojrzał na telewizor ujrzał Hyonsung. Trzy ogromne psy gryzły ją gdzie popadnie. Za każdym ugryzieniem, było coraz więcej krwi. To był przerażający widok. Za każdym razem ,kiedy poczuła przeraźliwy ból krzyczała „Joon!!!”. Chłopak nie mógł znieść widoku Japonki, łzy popłynęły mu po policzkach.

- Czy to nie jest okropne? Wołała cię, potrzebowała cię. Ale ciebie przy niej nie było -wtedy brunet uderzył Dongwoon’a w twarz.

- Zabije cię! – złapał go za kołnierz z zapłakanymi oczami.

- Spróbuj, a zginie! – puścił go.

- Dobry wybór! Ale jak widzę, twoi przyjaciele też się zabawili.

- Co?!

- Spójrz w ekran – kiedy się odwrócił zobaczył dwa obrazy. Na jednym była Hyuna, która bijącą się z Gayoon, a na drugim było widać, jak olbrzym rzuca Hyunseung’iem o stół. 

- Ty!! – kiedy odwrócił się dostał metalowym prętem w głowę i stracił przytomność.

- Takahashi! Obudź się!

- Hyunseung! – Brunet zauważył, że jest przywiązany do krzesła z bombą. Hyunseung nie wiedział co ma robić.

- Słucham mnie, bo to bardzo ważne, ok.?

- Ok.!

- Widzisz tą bombę za mną?

- Trudno jej nie zauważyć.

- Zobacz co na niej jest napisane – kiedy Hyunseung zaczął oglądać bombę zobaczył napis.

- Pisze AXC2341.

- Tak! Dobra! Ile zostało czasu?

- Minuta.

- Ok.! Sprężaj się. Z boku powinno być mały otwór. Jest?

- Tak!

- W środku powinien być przycisk wyłączający. Bardzo głęboko. Jest?

- Tak! – Akira włożył rękę do środka, lecz nie mógł dosięgnąć przecisku.

- Nie dosięgam!

- Spróbuj jeszcze raz, albo obaj wylecimy w powietrze! Ile zostało czasu?

- 15 sekund!

- Szybko! – Hyuneung spróbował jeszcze raz, lecz wciąż nie dosięgał.

- Zostało 5 sek!

- Szybko! – Koreańczyk  sięgną jeszcze mocniej i przycisnął wyłącznik.

- Wyłączyłem.

- Dzięki Bogu! – kamień spadł im z serca. Hyunseung rozwiązał przyjaciela. Już mieli ruszyć, ale Joon zatrzymał przyjaciela.

- Ty krwawisz – rzekł widząc płynącą krew z jego skoni

- Nic mi nie będzie.

- Stój! – zatrzymał go ponownie.

- Co ty robisz? – Lee zerwał kawałek materiału z rękawa i zawiązał nią jego głowę.

- To powinno zatrzymać krwawienie.

- Dzięki!

- Ruszajmy! – nagle pobiegli w stronę korytarza. Biegnąc w korytarzami usłyszeli jakiś krzyk. Pobiegli w jego kierunku. Kiedy weszli do ogromnego pomieszczenia, zobaczyli wiszącą w powietrzu związaną łańcuchem Hyunę. Pod nią była dziura w której znajdowały się psy, próbujące dorwać dziewczynę. Dziewczyna powoli opuszczała się w dół.

- Hyuna!

- Hyunseung!

- Spróbuj zatrzymać dźwignię, ja zajmę się psami.

- Nie! Ty biegnij po Rossę, ja wszystkim się zajmę – powstrzymał go Hyunseung

- Jesteś tego pewien?

- Jak najbardziej. Biegnij!

- Poczekaj! Weź to! Tym zatrzymasz psy – rzucił w jego stronę małą paczuszkę.

- Psie ciasteczka?

- Nigdy nie wiadomo co może się stać – Joon wybiegł drugim wejściem.

- Już biegnę po ciebie kochanie!

- Aaaaa! – Lee pobiegł w stronę dźwigni. Próbował ją zatrzymać, lecz na marne.

- Hyunseung! Aaaaa! – dziewczyna była coraz bliżej psów. Koreańczyk zbiegł schodami w dół i znalazł się w pomieszczeniu w którym przebywały psy.

- Pieski! – kiedy odwróciły się. Hyunseung pokazał im psie ciasteczka. Wściekłe psy z śliną na mordzie rzuciły się w stronę chłopaka. Kiedy przeważyły go i upadł zaczęły go lizać po twarzy.

- Hahaha! Jednak nie jesteście takie groźne jak się wydaje – uśmiechnął się. Wysypał wszystkie ciastka i podbiegł do Hyuny, która w tym momencie była już na podłodze.

- Hyuna! Nic ci nie jest?

- Nie – chłopak rozwiązał dziewczynę. Kim rzuciła się w ramiona ukochanego.

- Tak się bałam!

- Już jest wszystko dobrze. Ty jesteś ranna! Kto ci to zrobił?

- To nic takiego. Ratowałam tylko przyjaciółkę. Gdzie Chang Sun?

- Pobiegł uratować Hyosung.

- Musimy mu pomóc!

- Poczekaj! On da sobie radę. Nie martw się. My tym czasem musimy znaleźć jakiś telefon.

- Po co?

- Zwołamy posiłki – tym czasem Joon biegł bez ustanku szukając Japonki.

* Ona gdzieś tu musi być. Musi! Uratuje ją! Muszę! ( Chang Sun) *

Biegnąc przed siebie usłyszał znajomy głos.

- Lee! – wołanie dobiegało z pomieszczenia, które właśnie minął. Cofnął się i zobaczył przywiązaną do krzesła dziewczynę. Cała była w ranach i krwi.

- Hyosung! – kiedy wbiegł do pomieszczenia dostał deską w plecy.

- Ach!- jęknął z bólu padając na podłogę.

- Chang Sun.! – krzyknęła z przerażenia. Dongwoon położył stopę na jego plecy, by nie mógł wstać.

- Wiedziałem, że wrócisz! Lepiej nic nie kombinuj, bo dziewczyna zginie – Dongwoon wyciągnął z kieszeni paralizator i poraził nim w plecy dawnego przyjaciela.

- Aaaaa!- wrzasnął z bólu.

- Joon!!

- Hyosung… przepraszam, że nie mogę cię zdołać obronić. Przepraszam! Aaaaaa! – znów dostał w plecy.

- Joon!

- Przepraszam! Aaaaaa!

- Chang Sun!!! – popłakała się

- Nie patrz na mnie! Nie chce, żebyś widziała mój ból. Aaaaaaa! – nagle dziewczyna z zapłakana podniosła głowę i uśmiechnęła się.

 - Chce patrzeć się na ciebie bez przerwy… Nie bój się. Jestem z tobą. Po prostu trzymaj się. Dasz radę! Pokonasz go! Wierzę w ciebie!

- Aaaaa! – dziewczyna wciąż patrzała się z uśmiechem na twarzy, by Lee nie widział jej łez, bo by tego nie zniósł. Lecz jej usta drżały, a łzy płynęły po policzkach.

- Dlaczego?... Dlaczego się tak dla mnie poświęcasz? – wyjęknęła

- Bo twoje życie jest na tyle istotne dla mojego życia. Jeśli nie mogę wyjść stąd żywy, muszę zobaczyć cię ten ostatni raz. Aaaaa! – nagle do pomieszczenia wpadło osiem nastoletnich gangsterów, którzy otoczyli Dongwoon’a. Cała ósemka wymierzyła w niego broń.

- Co wy tu robicie? – spytał wykończony Lee.

- My ich wezwaliśmy – rzekła Hyuna.

- Zadzwoniliśmy do nich i powiedzieliśmy jak jest – wytłumaczył Hyunseung. Chłopak szybko podbiegł do dziewczyny i rozwiązał ją. Wziął na wpół przytomną Hyosung na ręce i rzekł.

- Musimy ją jak najszybciej zabrać do szpitala nim się wykrwawi.

- Ja was zawiozę – powiedziała najmłodsza z nich.

- Czy ty przypadkiem nie jesteś za młoda, żeby prowadzić?

- Kto tak powiedział? – uśmiechnęła się.

- Jedzcie z nią do szpitala, my się nim zajmiemy – rzekł jeden z nich.

- Dziękuję! – w mgnieniu oka zawiozła ich do szpitala. Joon wziął ją na ręce i szybko wbiegł do środka. Hyunseung i Hyuna zaraz  weszli po nich. Pielęgniarki od razu zajęli się nimi i zadzwoniły po rodziców poszkodowanych. Pół godziny później przyjechali państwo Jeon. Zauważyli z daleka Lee Joon’a bez koszulki z bandażem na całym ciele. Stał przed pokojem Hyosung. Wpatrywał się w nią przez okno.

- Chang Sun! Co się stało? – spytała jej matka.

- Zaatakowali nas bandyci. Chcieli pieniędzy, ale obroniłem ją. Leży tutaj w pokoju – kiedy zobaczyli swoją ranną córkę od razu wpadli do środka. Lee tylko spojrzał się na nią, włożył koszulę i odszedł.