Translate

poniedziałek, 6 maja 2013

B.A.P My Dream Rozdział 14


Następnego dnia Sandra bardzo długo spała. Yongguk postanowił sprawdzić co dzieje się z Sandrą. Wszedł do jej pokoju i ujrzał ją śpiącą w łóżku. Wydawała mu się taka piękna. Patrząc na nią zdał sobie sprawę, że chce budzić się przy niej każdego dnia. Podszedł do niej i usiadł obok. Spojrzał się na nią z lekkim uśmiechem i ściągnął jej kosmyk włosów z twarzy.

- Sandra. Sandra, wstawaj – budził ją, lecz nie reagowała. Zszedł z łóżka i klęknął koło niej na podłodze. Położył głowę koło niej i jeszcze raz starał się ją obudzić.  

- Sandra, wstawaj!... skarbie – wyszeptał. Nagle dziewczyna otworzyła powoli oczy i spojrzała się na uśmiechniętego lidera. Po chwili przestraszyła się i z krzykiem uderzając się w głowę spadła z łóżka.

- Nic ci nie jest? – zapytał przejęty.

- Zwariowałeś?! Nie strasz mnie tak więcej!

- Przepraszam! Nie chciałem cię przestraszyć – podał jej rękę pomagając jej wstać z podłogi.

- Nic się nie stało. Która jest godzina?

- 8:00.

- Zaspałam do szkoły! – szybko ruszyła się szykować. Wpadając w panikę potknęła się o róg łóżka i przewróciła się. Yongguk już miał jej pomóc, gdy ta nagle szybko podniosła się z podłogi i pobiegła w stronę łazienki krzycząc.

- Nic mi nie jest! – chłopak jedynie uśmiechnął się. Nagle zauważył białego na pościeli. Była to jakaś ciecz lub substancja. Był w szoku. Nie wiedział jak ma się zachować w takiej sytuacji. Po 15 minutach Sandra wyskoczyła z łazienki już wyszykowana.

- Sandra?

- Tak?

- Co to jest? – kiwnął głową na łóżko.

- Ale co?

- No to! – wskazał ręką. Wyszczerzyła oczy. Zrobiło jej się głupio. Można było to wywnioskować z jej wyrazu twarzy.

- No więc, ja... jakby ci to powiedzieć... – zaczęła się jąkać odwracając wzrok. Nagle ktoś zdenerwowany krzyknął z kuchni.

 - Gdzie mój naleśnik!!?? – był to Youngjae.

- Dobry był – odpowiedziała do rapera.

- Więc ty nie...? – przerwała mu.

- Co nie? Ty chyba nie myślisz, że ja... – zatkało ją. On jedynie odwrócił wzrok. Po chwili delikatnie w twarz.

- Nigdy więcej! Rozumiesz?! – zabrała torbę i wyszła z pokoju. Ngle wróciła do pokoju i rzuciła w nim kluczykami.

- A teraz za kare marsz zawieść mnie do szkoły! Pabo! – kiedy ją zawiózł szybko wyskoczyła z auta i pobiegła w stronę szkoły. Udało jej się załapać na drugą godzinę lekcyjną.  Kiedy wpadła na lekcje nauczyciel nie był tym zbytnio zadowolony.

- Spóźniłaś się! – powiedział zdenerwowany.

- Przepraszam! Zaspałam.

- Godzinę?

- T-tak. Budzik mi nie zadzwonił.

- Nie miał kto cię obudzić w porę? Z kim teraz mieszkasz?

- Z kuzynem.

- Z kuzynem?

- T-tak!

- Niech będzie... za karę masz zostać po lekcjach w kozie.

- Co?! – spojrzał się na nią wrednym spojrzeniem przez co ode chciało jej się wszystkiego.

- Dobrze – odrzekła smutno. Kiedy minęły już lekcje Sandra wysłała Bang’owi sms’a, że dzisiaj nie może przyjść po pracy, bo została w kozie za karę za spóźnienie się. Kiedy siedziała sama w pustej Sali przypomniała sobie wczorajszą sytuację z Himchan’em.

 

Nie wiedząc czemu, odwzajemniła jego pocałunek. Zamknęła oczy i zarzuciła ręce na jego szyje. Poczuła ciepło przeszywające jej ciało. Przez chwilę zapomniała o tym co powiedział jej Yongguk. Ważna była ta chwila. Poczuła się kochana i doceniana. Poczuła jakby jej brakowało jego czułości. Ich pocałunek stał się bardziej namiętny. Objęła go nogami wokół bioder, co sprawiło, że miał ją całą przy sobie. Czuła się tak samo jak zeszłej nocy, kiedy całował ją Yongguk. Mimo, że chciała by Himchan wciąż trzymał ją w swych ramionach, coś podpowiadało jej, że nie może tego zrobić. Coś w głębi siebie nie chciało, by to dłużej trwało. Po chwili oderwała swoje usta od ust piosenkarza. Próbował ją znów pocałować, lecz ta przytrzymała go i patrząc mu się w oczy powiedziała.

- Przepraszam ja... – przerwał jej.

- Co się stało? Dlaczego przerwałaś?

- Ja...n-nie mogę.

- Dlaczego? Coś zrobiłem?

- Nie, to nie ty. My po prostu nie możemy.

- Ale dlaczego? Nie rozumiem.

- Ja... – spuściła wzrok. Niestety nie zdążyła dokończyć, gdyż jej przerwał.

- Nie lubisz mnie?

- To nie tak. Lubię cię Oppa, naprawdę.

- Ale nie tak jak ja ciebie, prawda?

- To... naprawdę nie tak jak myślisz.

- A jak?! – była w szoku. Pierwszy raz zobaczyła go tak smutnego. Miał prawie łzy w oczach czego nie mogła znieść. Szybko przytuliła go do siebie i rzekła.

- Proszę, nie bądź zły na mnie. Po prostu ostatnio nie radze sobie z własnym życiem. Jestem zagubiona, a moje uczucia są zmieszane.

- Dobrze – odwzajemnił uścisk – Nie powinienem się tak narzucać. Idź już spać. Dobranoc – pocałował ją w czoło i wyszedł. Jednak zatrzymał się w drzwiach, kiedy usłyszał dziwny odgłos. To był dźwięk Sandrowego burczenia w brzuchu.

- Poczekaj! Zaraz ci coś przyniosę do jedzenia – uśmiechnął się.

 

Nagle do klasy przyszedł ktoś jeszcze. Już się cieszyła, że nie będzie musiała siedzieć sama w kozie. Po chwili radość jej zbrzydła. Był to Jae Ri. Będąc w szoku, że widzi swoją byłą stanął na środku klasy i wyszczerzył oczy. Patrzeli się tak na siebie, aż w końcu odwrócili głowy. Usiadł koło niej obok w innej ławce.

- Cześć! – przywitał się uśmiechając.

- Cześć! – powiedziała lekceważąco.

- Co u ciebie słychać? – zapytał.

- Nic ciekawego. A u ciebie?

- Nawet dobrze...Sandra?

- Co? – spojrzała się na niego zabójczym wzrokiem, co go troszkę przestraszyło.

- Proszę, wróć do mnie.

- Myślałam, że już o tym rozmawialiśmy.

- Wiem, że popełniłem błąd. Nie powinienem był tak cię traktować. Bardzo tego żałuje. Wstydzę się tego czego zrobiłem. Daj mi drugą szansę.

- Ja...

- Już nigdy ci nie zrobię krzywdy. Nigdy więcej. Tylko proszę cię, proszę... daj mi drugą szansę. Kocham cię!

- Jae Ri ja... – znów jej przerwał.

- Zobaczysz, będziesz ze mnie dumna. Codziennie będę o ciebie dbał. Jak nigdy wcześniej. Będę cię zabierał, gdzie tylko zechcesz. Do parku, kina, restauracji, centrum handlowego, wesołego miasteczka. Jak nie będziesz miała czasu, bo będziesz pracować do późna i nie będziemy mogli się przez to widzieć ja... będą do ciebie dzwonił. Codziennie. Pisał sms’y. Dam ci tyle czułości ile nigdy w życiu nie dostałaś. Tylko proszę cię daj mi drugą szansę. Ja nie potrafię bez ciebie żyć – ty razem to ona mu przerwała mając na niego złość.

- Ja kocham kogoś innego!

- Co? Ale... jak to? Kto?

- Jest pewna osoba, która dba o mnie. Kocha mnie, a ja ją.

- N-nie możesz mi tego zrobić! Jesteśmy stworzeni dla siebie.

- Prawda boli – spoglądając na zegarek ich kara już się skończyła. Już miała wychodzić kiedy rzekł.

- Kto to jest? – zapytał.

- Nie znasz.

- To któryś z tym piosenkarzy, prawda? – nic nie odpowiedziała – Odpowiedz! – wciąż stała w ciszy po czym jedynie odwróciła głowę, spojrzała na niego i odpowiedziała.

- Tak – wyszła zostawiając go tam samego.

*Tylko pytanie, którego mam tak kochać? I który mnie tak naprawdę kocha? A może to tylko zwykłe zauroczenie?(Sandra)*

Kiedy wróciła do domu zauważyła, że Yongguk dziwnie się zachowuje. Przez cały dzień chodzi taki...naburmuszony. Jakby go wszystko denerwowało. Siedział sam i nie śmiał się z wspólnych żartów. Do Sandry odpowiadał z niechęcią, a do Himchan’a w ogóle się nie odzywał. To było dosyć dziwne w dodatku, kiedy byli gdzieś razem, Yongguk od razu ich rozdzielał. Na następny dzień wieczorem Yongguk siedział u siebie w pokoju i tworzył. Himchan postanowił, że z nim porozmawia. Wszedł do pokoju i zastał lidera przy biurku.

- Nie przeszkadzam ci? – zapytał czarnowłosy.

- Nie – odpowiedział gburowato.

- Co robisz? – zapytał, że troszkę rozluźnić napięcie.

- Nie widać? – ale to nie pomogło.

- Posłuchaj, musimy pogadać.

- Co chcesz?

- Coś się stało?

- A co się miało stać?

- No nie wiem. Ty mi to powiedz. Przez cały czas chodzisz zdenerwowany. Unikasz mnie i żadko rozmawiasz z resztą.

- Dlaczego tak to cię interesuję?

- Bo to troszkę dziwne, nie sądzisz? A więc?

- Tak, jestem zdenerwowany.

- Na kogo?

- A jak myślisz? Na ciebie!

- Na mnie?

- Tak!

- Dlaczego?

- Niech pomyślmy... może dlatego, że całujesz się z Sandrą?!

- Co?!

- To coś usłyszał.

- Masz mi za złe, że pocałowałem ją?! Jesteś zazdrosny? – nic nie odpowiedział. Udawał, że tego nie słyszy – Podoba ci się prawda?

- A nawet jeśli to co? Musisz sobie uświadomić jedna, małą rzecz.

- Jaką?

- Nigdy więcej, już jej nie dotkniesz, rozumiesz?

- A co? Zabronisz mi?

- A jak myślisz?

- Myślisz, że tak po prostu się przestraszę ciebie? Nie zrezygnuje z niej tylko dlatego, bo ty tego chcesz.

- Ja tak samo!

- Więc jednak bardziej ci na niej zależy niż to sobie wyobrażałem.

- Nie. Ja kocham ją bardziej, niż to sobie wyobrażałeś. I uwierz mi. Dotkniesz ją jeszcze raz, a pożałujesz.

- Może niech lepiej ona zdecyduje, kogo bardziej woli! – na drugi dzień pod wieczór Sandra robiła dla wszystkich kolację. Wszyscy się śmiali, rozmawiali i wygłupiali. Wyglądali jak jedna, wielka, szczęśliwa rodzinka. Chłopcy kochali ją jak młodszą siostrę, która zawsze pomoże i doradzi w potrzebie. Nagle Himchan podszedł do niej od tyłu i objął ja w pasie dziękując za pyszną kolację. Yongguk widząc to zdenerwował się po całości.

- Sandra! – zawołał zdenerwowany zakłopotaną Polkę.

- Tak – wyrwała się delikatnie z objęć visual’a.

- Nie powinnaś się wziąć za naukę?

- Oj! Nie przesadzaj! Nie muszę się dzisiaj uczyć.

- Słyszałeś Yongguk? Ona nie musi się dzisiaj uczyć – rzekł Hime łaskocząc Polkę.

- Przestać! Pabo! – zaśmiała się.

- Wiedziałaś, że masz słodki śmiech? – uśmiechnął się szeroko Hime.

- Ja bym jednak wolał, żebyś się pouczyła! – podniósł głos co bardzo zdziwiło wszystkich.

- Dlaczego jesteś taki zdenerwowany? Coś się stało?

- Nie – wymamrotał pod nosem.

- Jak nie, jak widzę? Nie rozumiem o co ci chodzi. Przez ostatnie 2 dni cały czas chodzisz naburmuszony! Złościsz się na wszystko! Nie można nawet z tobą normalnie porozmawiać. Nie dasz sobie nawet pomóc. Co się z tobą dzieje?!

- Powiedziałem już coś. Do nauki! – oburzona cała tą sytuacją wyszła z kuchni. Zdenerwowany Yongguk zerwał się od stołu i rzucił się na Himchan’a.

- Powiedziałem ci już coś! Nie będę powtarzał tego jeszcze raz rozumiesz?! – złapał go za kołnierz.

- Myślisz, że się ciebie boję. Zabawny jesteś! Spierdalaj z tymi rękami!

- Jak ci zaraz jabnę to...! – chłopcy próbowali ich rozdzielić.

- Przestańcie!!!! – usłyszeli krzyk Sandry – Co wy wyprawiacie?!! Czy wam już do reszty odbiło?!! Co?!! – miała łzy w oczach. Wszyscy spojrzeli się na nią ze smutkiem. Yongguk’owi i Himchan’owi zrobiło się głupio, że przez ich kłótnie doprowadzili ją do takiego stanu. Nie wytrzymała nerwowo i zaczęła się dusić. Serce zaczęło szybciej i mocniej uderzać przez co upadła na podłogę. Nikt nie wiedział co się z nią dzieje oprócz Zela, Himchan’a i Yongguk’a. Próbowali jej pomóc, lecz nie wiedzieli jak. Bang szybko wkroczył do akcji. Bang zaczął ją uspokajać, lecz to nie pomogło. Wtedy zemdlała. Raper próbował ją obudzić, lecz na darmo. Nachylił się, by sprawdzić czy oddycha. Nie oddychała. Wpadając w panikę zerwał z niej bluzę i zaczął reanimować.

- Trzeba zadzwonić na karetkę! – krzyknął Zelo. Chłopcy już się tym zajęli. Zrobił jej masaż serca i sztuczne oddychanie. Nachylił się, nadsłuchiwał, lecz to nie pomogło. Spróbował jeszcze raz. Szybki masaż serca, sztuczne oddychanie i nadsłuchiwał. Wciąż nie oddychała.

- Proszę cię Sandra! Wstań! Nie rób mi tego! – znów powtórzył masaż serca i sztuczne oddychanie. Nic nie pomagało.

- Błagam cię! Obudź się! – łzy zebrały mu się w oczach – Nie rób mi tego. Sandra! – rozpłakał się. Dziewczyna wciąż nie oddychała, mimo, że wciąż próbował. Nie poddawał się.

- Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz mnie tak po prostu zostawić! Słyszysz?! Mieliśmy odejść razem! Razem mieliśmy zniknąć! Błagam cię! Nie odchodź! Wróć do mnie! – krzyczał przez łzy – Masz żyć rozumiesz?! Masz żyć dla mnie! Wróć! Sandra!! – kiedy karetka przyjechała zabrała ją do szpitala. Mijały godziny, lecz B.A.P nie mogli wciąż się z nią zobaczyć. Po dwóch godzinach czekania na korytarzu przyszła do nich pielęgniarka.

- Państwo są do Pani Sandry, prawda? – potwierdzili – Udało nam się uratować w porę Pannę Sandrę. Gdyby Pan nie dostarczył jej wcześniej tlenu, zapewne nie udałoby nam się jej uratować.

- Kiedy będziemy mogli się z nią widzieć? – zapytał Jongup.

- Nie jestem pewna czy będzie dzisiaj w stanie się z wami zobaczyć. Śpi teraz w Sali 112. Radziłabym państwu przyjść do Sandry dopiero jutro – mówiąc to wróciła do swoich obowiązków.

- Możecie wrócić do dormu. Ja zostanę dzisiaj w szpitalu – powiedział Yongguk.

- Ja też zostaję! – powiedział Himchan.

- My też! – dodał Daehyun.

- O nie! Wy wracacie do dormu – odrzekł raper.

- Nie możemy wszyscy w szpitalu zostać – stwierdził Himchan.

- Ja się stąd nigdzie nie ruszam. Zostaję razem z wami, czy wam się to podoba czy nie! – powiedział Youngjae.

- Kocham Sandrę jak młodszą siostrę. Martwię się o nią – rzekł Jongup.

- Zawsze nam pomaga w potrzebie. Stara się i poświęca specjalnie dla nas. Nigdy nie marudziła, kiedy coś od niej chcieliśmy. Teraz ona potrzebuje naszej pomocy – dodał Daehyun.

- Nie zostawię swojej nuny! Potrzebuje mnie – odrzekł Zelo. Więc już wszystko było postanowione. Wszyscy całą noc spędzili pod pokojem 112. Następnego ranka chłopcy weszli do pokoju przyjaciółki. Spała jeszcze wykończona w szpitalnym łóżku. Usiedli obok jej łóżka. Raper usiadł obok niej i patrząc się na nią powiedział.

- To wszystko moja wina. Gdybym się wtedy tak nie zdenerwował. Nie byłaby tutaj. Tak bardzo cię za to przepraszam.

- Nie musisz mnie przepraszać – wyszeptała wykończonym glosem. Wszyscy zmęczeni uradowali się, że wszystko jest z nią już w porządku.

- Od jak dawna już nie śpisz? – zapyta Jongup.

- Gdybym nie usłyszała głos Yongguk’a pewnie dalej bym spała.

-  Przepraszam, że cię obudziłem.

- Nic się nie stało – spojrzała się na niego, lecz ten wciąż miał smutek w oczach. Wciąż obwiniał się za to, że tutaj trafiła. Wiedziała, jak poprawić mu humor.

- Oppa? Oppa~~ - powiedziała słodko przez co lider nie mógł się powstrzymać i uśmiechnął się pod nosem, co j bardzo ucieszyło. Parę chwil później do środka przyszedł doktor z wynikami. Yongguk wyszedł z nim na zewnątrz, żeby o tym porozmawiać.

- Już wiemy co jej dolegało.

- Naprawę? Co takiego?

- Zemdlała.

- Pan sobie chyba żarty robi – spojrzał się na lekarza jak na idiotę.

- Nie, mówię prawdę. To całkowita prawda – powiedział przejęty po czym spojrzał się na niego i stal w ciszy. Yongguk czekał na dalsze słowa.

- No zemdlała – stwierdził jeszcze raz.

- To to i ja wiem. Ale czym to jest spowodowane?

- Czy Sandra miała wcześniej podobne przypadki? Na przykład kołatania serca, mdlenia, osłabnięcia, duszności, podwyższone ciśnienie?

- Tak – lekarz wciąż stał w ciszy. Nie wzruszony.

- No i do czego pan zmierza? – zapytał Bang.

- No tak! No tak! A wiec, wszystko to jest spowodowane stresem. Z przeżyciami z dzieciństwa, trudnymi chwilami w życiu. Gdy czymś za bardzo się przejmuje. Wydaje mi się, że ma depresję. Ale żeby to wszystko konkretnie stwierdzić trzeba zrobić badania.  

- Depresję? Jak to depresję? – nie mógł w to uwierzyć.

- No tak! To również przyczyna jej choroby. Depresja ta musiała bardzo powoli się rozwijać przez długie lata. Zapewne już w dzieciństwie ją miała, ale nie było jeszcze dobrze rozpoznawana. Ale jak już mówiłem, trzeba porobić badania. Umówić się najlepiej z psychologiem, który z nią porozmawia. Stwierdzi czym jej depresja jest spowodowana itp. Proszę o nią uważać w domu. Osoby z depresją nie mogą spać, nie chcą jeść, niczym się nie interesują, szybko się męczą i przede wszystkim próbują popełnić samobójstwo.

- Samobójstwo?

- Tak. Proszę na nią uważać, kiedy wrócicie państwo do domu. I proszę koniecznie umówić się na wizytę u lekarza.

- Dobrze, a kiedy zostanie wypisana?

- Dzisiaj po południu – kiedy została wypisana przez cały czas odpoczywała w łóżku. Na drugi dzień była wypoczęta i uśmiechnięta. Nie okazywała, żadnych objawów depresji. Długo spała, dobrze jadła, wygłupiała się. Dzień jak co dzień. Dwa dni później Yongguk poszedł do pokoju Sandry sprawdzić jak sobie radzi z nauką. Wchodząc do środka zauważył, że jej tam nie było. Zobaczył otwarte drzwi od łazienki.

- Sandra? – zawołał, lecz nikt się nie odezwał. Wszedł do środka. Nagle zobaczył nieprzytomną, siedzącą przy wannie Sandrę z przeciętymi rękami. Cała zakrwawiona trzymała w ręku karteczkę na której było napisane.

„PRZEPRASZA, ŻE ŻYJĘ.... TO SIĘ JUŻ WIĘCEJ NIE POWTÓRZY”

3 komentarze:

  1. Wiesz co ty jak zwykle przerywasz w takich momentach że ja nie mogę noooooo !!!!!
    Dalej, dalej, dalej ja chcę dalej !!!!
    BOSKIE <33333333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!Sandra! Co Ty wyrabiasz? Nie rób tego!...

    I znowu kończysz w takim momencie! Jak możesz?! ;p Czekam na kolejny chapter! I lepiej pisz szybko, bo nie usiedzę ;p
    Weny!
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń
  3. Omo jak Ty ro robisz, że wywołujesz we mnie tyle emocji?! Jak ja mam przestać czytać, po każdym rozdziale mówię sobie, jeszcze tylko jeden i koniec i tak co rozdział

    OdpowiedzUsuń