Walentynki
Tydzień później miały odbyć się
walentynki. Dzień zakochanych i nie tylko. Wszystkie dziewczyny w szkole były
przejęte tym wspaniałym dniem, oprócz Hyosung, która traktowała ten dzień jak
każdy inny. Hyuna jak co dzień przychodziła rano do domu państwa Jeon, by muc
pójść wraz z przyjaciółką do szkoły.
- Papa mamo!
- Do widzenia Pani Jeon!
- Na razie dziewczyny! Miłego dnia w
szkole! – po chwili weszła do środka i zamknęła drzwi.
- Jutro już są walentynki! Super! Już nie
mogę się doczekać! – rzekła Hyuna.
- Które to są
już wasze walentynki?
- Moje i
Hyunseung’a? Już drugie. Dzisiaj wieczorem będę piekła dla niego tort
czekoladowy z nadzieniem w kształcie serca. A ty? Będziesz piekła tort dla Joon’a?
- Co? Nie, no
co ty! – zarumieniła się.
- Dlaczego?
- Bo to
głupek! Denerwuje mnie! Myśli, że jak jest przystojny, zdolny, mądry i
popularny to będzie mnie mieć na własność. O nie! Po moim trupie!
- Moim zdaniem powinnaś dać mu prezent. W
końcu tak dużo dla ciebie zrobił. Kiedy się poznaliście powiedział profesorowi,
że to on nas zatrzymał i nie dostaliśmy kary.
- To nic nie znaczy…
- Pomógł ci zdać z matematyki, kiedy
zapomniałaś książki do historii ze szkoły, zabrał ją i oddał ci. Pomagał ci w
treningach, poświęcił się dla ciebie, żeby ten zarozumiały półgłówek nie
odebrał cię mu, przy tym złamał nogę i wybił sobie ramie. A to wszystko dla
ciebie.
- Może i masz rację. Powinnam mu się
odwdzięczyć. Kupię mu czekoladki. Chłopakom z drużyny też kupię.
- Zaraz, zaraz! Chyba nie chcesz mu kupić
zwykłych czekoladek, prawda?
- Masz rację! Kupię mu czekoladki z
nadzieniem.
- Czy ty tego nie rozumiesz? Chłopak się
załamie, kiedy podarujesz mu zwykłe czekoladki. Tym bardziej kupione.
- Bałam się, że to powiesz. Więc, mam mu
upiec tor?
- Zgadza się!
- Ale sama powiedziałaś, że prezent
upieczony, a nie kupiony to oznaka kochania drugiej osoby. A ja nie kocham Changsun’a.
- Nie kochasz go, czy raczej starasz się
ukryć fakt, że ci się podoba.
- Co ty wygadujesz? Oczywiście, że go nie
kocham! Jak w ogóle mogłaś coś takiego wymyśleć?! On również mnie nie kocha. To
są zwykłe zaloty, podrywy. Stara się, żeby każda dziewczyna za nim biegała, jak
pies za kością. Ale ja nie jestem taka łatwa jak te wszystkie dziewczyny w
naszej szkole. Nie dam się tak łatwo złapać w jego sidła.
- Zwyczajne zaloty od pokazywania miłości
jeszcze potrafię rozróżnić. Który chłopak tak po prostu ze złamaną nogą i
wybitym ramię chce grać dalej, tylko po to, żeby za wszelką cenę wygrać mecz
dla dziewczyny?
- Powtórzę to kolejny raz, on nie jest we
mnie zakochany. Robi to wszystko, ponieważ przyjaźnimy się. To wszytko.
- A jak chcesz wytłumaczyć pocałunek? – Japonka
oniemiała.
- Ach! Nie przypominaj mi tego! Będę mieć
trałme do końca życia… on jest typowym podrywaczem, który nie zniesie dnia bez
podrywu.
- Czyżby? A słowo „Kocham cię!” albo
”Jesteś dla mnie ważna” nie wystarcza ci, żeby uwierzyć?
- Podrywacze powtarzają „ Dzień bez
podrywu, to stracony dzień!”
- A ty wciąż swoje?
- Mówię jak jest! To nie możliwe, żeby się
we mnie zakochał.
- Dlaczego? – nic nie odpowiedziała.
- A wracając do pocałunku… - próbowała
dokończyć, lecz Hyosung przerwała jej mówiąc.
- Masz rację! Upiekę dla niego tor w
kształcie serca, a to będzie tort z podziękowaniami, a nie z wyznawaniem
miłości.
- Hyosung?
- Tylko, żeby czegoś sobie przypadkiem nie
pomyślał. Nie mam zamiaru chodzić z podrywaczem.
- Hyosung?
- Wszystko mu przed tym wytłumaczę. A
jeżeli chodzi o tor, to musi być pyszny. Przecież nie dam mu jakiegoś flaka,
prawda?
*
Ona robi wszystko, żeby uniknąć rozmowy o pocałunku. Pewnie nawęt mnie nie
słucha, żeby nie usłyszeć słowa pocałunek” (Hyuna) *
- Masz rację on cię nienawidzi… nie lubię
cię… dupa!... Hyosung to fujara… niedołężne dziecko… pomarańcz wyciągnięta z
dupy twojego chomika… - Hyosung nic nie
odpowiedziała na zaczepki przyjaciółki. Wciąż gadała o torcie.
*
Wiedziałam, że tak będzie. Nawet mnie nie słucha (Hyuna) *
- Przyjdź dzisiaj wieczorem do mnie do
domu. Razem upieczemy najlepsze torty walentynkowe na świcie! – zaproponowała Kim.
- Tak! – tym czasem, jakaś tajemnicza
osoba za krzaków podsłuchiwała całą rozmowę dziewczyn. Tego samego dnia,
wieczorem. Hyosung przyszła do domuHyuny z składnikami do pieczenia ciasta.
Wysypała mąkę do miski wraz z proszkiem do pieczenia, wbiły dwa jajka, wlały
mleko, wsypały kakao i cynamon, zmiksowały, wlały do foremek i upiekły. Wyszły
duże, śliczne, apetyczne serduszka. Na końcu polały je rozpuszczoną czekoladą,
a gdy się wystudziły, napisały różowym lukrem swoje wyznania. Hyuna napisała
„Kocham cię na zawsze Hyunseung *Hyuna*”. A Rossa napisała „Dziękuję za to, że
jesteś przy mnie Chang Sun *Hyosung*”. Spakowały je do ślicznych, różowych
pudełeczek. Następnego dnia, Hyuna i Hyonsung przyszły do szkoły w pięknych sukienkach.
- Idę na salę gimnastyczną. Zaniosę
czekoladki chłopakom, a później pójdę do sama wiesz kogo.
- Zgoda! Ja idę teraz do Hyunseung’a.
Zadzwoń do mnie jak już wszystko załatwisz.
- Ok.! – Japonka udała się na salę
gimnastyczną. Zobaczyła swych kolegów odpoczywających na podłodze.
- Cześć wszystkim!
- Cześć Hyosung! – wykrzyczeli hurtem.
Kiedy wstali z podłogi, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Wyglądała ślicznie.
Byli ciekawi, dla kogo się tak wystroiła w walentynki?
- Mam coś dla was. Poczekajcie! – chłopcy
nie wiedzieli o co jej chodzi. Nagle za drzwi wniosła kolorowe pudełeczka z
czekoladkami.
- Szczęśliwych Walentynek!
- To dla nas? – spytał Lider.
- Tak, pudełeczko dla każdego! Jest tutaj
może Lee Joon?
- Nie, a czemu pytasz? To dla niego się
tak wystroiłaś? – spytał Changmin.
- Że co? Chyba cię coś opętało!
- Jasne!
- No to ja już będę się zbierać – tym
czasem Hyuna po spotkaniu z ukochanym zadzwoniła do Japonkii, lecz cały czas włączała
się poczta głosowa.
- Coś jest nie tak. Zadzwonię jeszcze raz.
- Nie martw się o nią. Pewnie jest teraz z
Lee Joon’em.
- Mam złe przeczucia. Ona nigdy nie
wyłącza komórki.
- Pewnie nie chce, żeby im przesadzano.
Przy nim nic się jej nie stanie. Nie martw się.
- Tak, masz rację – kiedy szli razem
korytarzem, zauważyli Joon’a... samego.
- Cześ wam!
- Cześć! A gdzie Hyosung? – spytał Hyunseung.
- Myślałem, że jest z wami.
- Na pewno jest w Sali gimnastycznej z
chłopakami. Sprawdźmy tam – rzekła dziewczyna. Kiedy udali się na salę, Koreanka
podeszła do Changmin’a i zapytała.
- Widziałeś może Hyosung?
- Tak, była tu niedawno wręczyć nam
czekoladki.
- Wiesz, gdzie poszła?
- Nie, niestety. Wydaje mi się, że poszła
się spotkać z Lee Joon’em. Była wystrojona i zawstydziła się, gdy ją spytałem,
czy ten tort jest dla niego? Oczywiście wyparła się wszystkiego, jak to ona.
- Dawno poszła?
- Nie, jakieś pięć minut temu.
- Ok., dzięki! – wyszli z Sali i ustalali
plan.
- Ja pójdę sprawdzić w damskiej toalecie i
przy okazji przeszukam parter. Ty Hyunseung, przeszukaj piętro, a ty sprawdź na
dziedzińcu. Gdzieś musi być. Wiedziałam, że coś się złego stało, kiedy włączała
się poczta głosowa. Jeśli któreś z nas znajdzie coś, niech zadzwoni, ok.? –
wszyscy udali się w swoją stronę. Koreanka przeszukała toaletę i parter, ale
jej nie znalazła. Przy okazji cały czas dzwoniła do niej, lecz za każdym razem
włączała się poczta głosowa. Hyunseung przejrzał piętro. Zaglądał do klas,
pomieszczeń, lecz także jej nie znalazł. Joon też jejnie znalazł na dziedzińcu.
Kiedy miał już wracać do środka, zauważył coś przed bramą szkoły. Podszedł
sprawdzić co to takiego. Zobaczył otwarte, różowe pudełeczko, a w nim zdeptany,
czekoladowy torcik w kształcie serca z napisem ,, „Dziękuję za to, że jesteś
przy mnie Chang Sun *Hyosung*”. Widząc to, serce się krajało. Zdenerwowany
krzyczał w niebo głosy. Wiedział, że stała jej się krzywda. Nagle dostał sms z nieznanego numeru.
” Już nigdy nie zobaczysz swojej
ukochanej.„ Wtedy do Hyuny zadzwonił telefon.
- Kto dzwoni? – zapytał chłopak.
- To Joon. Chyba ją znalazł – kiedy
odebrała i powiedziała ,,halo” usłyszała tylko ,, Uprowadzili ją” Dziewczyna
była w szoku. Nie mogąc wydusić żadnego słowa puściła telefon. Tym czasem
gdzieś w zniszczonym, brudnym i opuszczonym budynku. Japonka z zasłoniętymi
oczami, była przywiązana do krzesła. Nagle usłyszała stukanie butów o posadkę.
Wiedziała, że ktoś wszedł do pomieszczenia.
- Kto tam jest?! – spytała przerażonym
głosem.
- Znowu się spotykamy… piękna.
omomo *.* no to sie doczekalam wkoncu i jest zajebiste <33 pisz czesciej o tym tak samo jak o B.A.P ;D weny życze :3
OdpowiedzUsuńkocham oba Twoje opowiadania <3
OdpowiedzUsuńchcę więcej więcej więcej <3
biedny tort dla Joona :'( już się zabieram za następny rozdział :)
OdpowiedzUsuń