Sunhwa na widok śpiącej pary pisnęła
z zachwytu. Przestraszone dziewczyny szybko zakryły jej usta. Miały już
wychodzić po cichutku, gdy nagle przebudzili się. Przestraszona Sandra schowała
się pod kołdrą, a Yongguk uśmiechnął się nerwowo i podrapał się z tyłu karku.
Speszone wokalistki szybko wybiegły z pokoju. Raper spojrzał się na zawiniętą
dziewczynę kołdrą. Pierwsze o czym pomyślał to... kokon. Po chwili nachylił się
nad nią i wyszeptał.
- Już sobie poszły.
- Co za wstyd – odrzekła.
- Wstyd?
- Zobaczyły nas w takim stanie.
- Przecież wiesz, że prędzej
czy później ktoś by się dowiedział o
nas.
- Ale nie sądziłam, że to
nadejdzie tak szybko.
- Ej, Sandra – wyszeptał swoim
chrypki głosem próbując odkryć twarz Polki. Odsłaniając jej twarz zobaczył jej
zawstydzone rumieńce na policzkach.
- Ej, rozchmurz się – uśmiechnął
się swoim szerokim uśmiechem.
- Oj, Oppa! – zawstydziła się
chowając twarz pod kołdrę, chcąc mu dokuczyć wypowiadąc słowo „Oppa”, które tak zawsze uwielbiam, kiedy je wymawiała zwracając się
do niego.
- Wiesz co?
- Co? – spojrzała ukradkiem na
niego.
- Jestem wygłodniałym wilkiem,
a wiesz co w takiej sytuacji robią wygłodniałe wilki?
- Co ty masz zamiar zrobić?
- Zjadają świnki takie jak ty!
– rzucił się na nią. Powarkując i wyjąc na zwierzę zaczął ją gilgotać i
podgryzać po rękach.
- Hahahahaha! Przestań! Pabo!
- A teraz żeberka! – powiedział
podgryzając jej brzuch i boki gilgocząc. Sandra nie umiała się bronić. Miała
straszne gilgotki.
- Debilu! Zos-haha zostaw mnie!
- Nigdy! Nigdy nie zostawię! –
krzyknął jeszcze bardziej ją gilgotając.
- Pabo!! – przestał nachylając
się nad nią przykryty kołdrą. Spojrzał się w jej duże, roześmiane oczy i pocałował
czule w usta.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że
jesteś w moich ramionach. Jednak marzenia się spełniają.
- A wiesz co jest w tym
wszystkim najlepsze?
- Co takiego?
- Że wreszcie zobaczyłam twój
abs – uśmiechnęła się roześmianą już twarzą.
- A wiesz co jest jeszcze
bardziej od tego lepsze?
- Zaskocz mnie.
- Że ty pragniesz ten abs! – te
słowa znowu ją rozśmieszyły- To nie jest śmieszne. Ja mówię poważnie. To twój
chory fetysz!
- Ale nie tak chory jak fetysz
Daehyun’a – nie wytrzymał i zaśmiał się. Po chwili zrobił poważną minę i rzekł
– To nie jest zabawne. Trzeba mu współczuć. Bo w końcu jak można się podniecać
na widok sernika? – zaśmiali się wspólnie zupełnie zapominając, ze za drzwiami
siedzą Secret.
- Jacy oni są słodki –
skomentowała Jieun.
- Tak, zazdroszczę Sandrze. Świetna
partie sobie wybrała – rzekła Zinger.
- Jestem tego samego zdania.
Ciekawe, jak długo to trwa?
- Trzeba z nią koniecznie o tym
porozmawiać – powiedziała Sunhwa. Po chwili z pokoju wyszedł speszony Yongguk na
widok koleżanek z branży wrócił do swojego pokoju. Kiedy zobaczyły, ze już
wyszedł szybko wbiegły do pokoju Sandry. Przestraszona nie wiedziała co ma
zrobić.
- Opowiadaj! – krzyknęła
Zinger.
- O co chodzi? – zachowywała się
jakby je wcześniej nie zobaczyła wtedy w pokoju.
- Ty i Yongguk jesteście parą?
– zapytła Jieun.
- No...tak – wrzasnęły radośnie.
- Od jak dawna jesteście razem?
– zapytała Sunhwa.
- Od wczoraj – uśmiechnęła się.
- Reszta chłopców o tym wie? –
spytała Hyosung.
- Nie. I lepiej, żeby nie
wiedzieli.
- Dlaczego? – spytała ponownie.
- Muszę się pierw oswoić z tą świadomością.
Tym bardziej, że oni mogli by źle na to zareagować.
- Czemu tak uważasz? – zapytała
Zinger.
*Himchan(Sandra)*
- Dobra! Koniec wywiadu na dziś!
Idziemy na śniadanie! – wypchnęła wszystkie z pokoju. Kiedy wszyscy jedli wspólne
śniadanie Himchan zauważył dziwne zmieszanie Sandry. Natomiast Yongguk
zachowywał się jakby nigdy nic. Rozśmieszało lidera od czasu do czasy, gdy nie
wiedziała jak się zachować. To było dla niego bardzo dziwne. Jeszcze tego dnia
ruszyli z hotelu na lotnisko, by wrócić do Seulu. Zmęczeni podróżą, gdy tylko
zajechali do dormu wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Następnego dnia o
5:00 rano Sandra miała pierwszy raz
budzić chłopców o tak wczesnej porze. Wiedziała, ze są strasznymi leniami, ale
nie sądziła, że aż tak. Najłatwiej poszło jej z Himchan’em i Yongguk’iem.
Ciekawe, dlaczego? Zela złapała za nogę i ściągnęła siła z łóżka, Daehyun’a
nastraszyła sernikiem, na Yongjae wylała wodę na głowę, a gdy miała budzić
Jongup’a przestraszyła się i piskiem go obudziła, gdyż spał...nago? Jedynie
rzuciła mu na twarz szlafrok i wszystkich wygoniła na korytarz. Krzyknęła na
nich, że przestraszeni stanęli na baczność.
- Macie 15 minut, żeby się umyć,
ubrać i zejść na dół na śniadanie! Przede wszystkim ubrać. Ciebie to też
dotyczy Jongup! Jeżeli ktoś za 15 minut nie zejdzie na dół nie dostanie
śniadania! Zrozumiano?! – przytaknęli z niechęcią.
- Nie słyszę!
- Tak!
- A niech tylko ktoś wróci do
łóżka to przysięgam, że zabije!! – powiedziała co miała powiedzieć i zeszła na
dół.
*Dyscyplina musi być! Trzeba się na nich
dobrze wydrzeć, żeby coś do nich dotarło(Sandra)*
Włożyła fartuch i zaczęła robić
jajecznice na wielkiej patelni i kanapki. Po 15 minutach rozłożyła talerze na
stole i cierpliwie czekała na chłopaków. Minęło kolejne 10 minut, ale nie miała
serca, żeby to wszystko wyrzucić i ich głodować, aż do obiadu. Więc,
postanowiła, że jeszcze poczeka. Minęło kolejne 5 minut, a chłopców wciąż nie
było. Spojrzała na zegarek i była już ta godzina o której powinni już wychodzić
z domu. Zdenerwowana przeniosła przeniosła całą jajecznicę do plastikowego
pojemnika i schowała go do torebki razem z kanapkami. Po czym poszła na górę i weszła
do pierwszego pokoju w którym mieszkali Zelo i Jongup. Zobaczył ich śpiących w
łóżkach. Zostawiając ich poszła do kolejnego pokoju w którym mieszkali Daehyun
i Youngjae, którzy też spali. W ostatnio pokoju również spali Yongguk i
Himchan.
*A więc to tak? Wszyscy olali moje groźby?
Nie boją się? No to zobaczymy! Chcą wojny? To ją dostaną! Jeszcze będą żałować,
że się mnie nie słuchają! Trzeba ich bardziej zdyscyplinować! Nie ma
przebacz!(Sandra)*
Wchodząc do każdego pokoju
wylewała im wode na głowy, a potem siłą wyrzucała z pokoju za „flaki”. Było to
dosyć łatwe, gdyż byli zaspani i nie wiedzieli co się dzieje, kiedy wykopywała
ich z pokoi. Na szczęście byli wszyscy ubrani. Zdenerwowana wydarła się na nich
porządnie na dole.
- Jak mogliście pójść spać i
mnie tak po prostu olać?! Co?! Ja się
tutaj porządnie namęczyłam nad śniadaniem, żeby wam smakowało, a wy co?! Nie wstyd wam?! Przez was zmarnowało się tyle
jedzenia! Nie będę się z wami cackać, bo jesteście sławami czy się przyjaźnimy!!
Nie przyszliście, nie ma śniadania!! Będziecie teraz sobie czekać, aż do
obiadu, skoro wam tak odpowiada! A teraz marsz do samochodu, bo się spóźnimy do
pracy!! Wychodzić! Już! – wypchała niezadowolonych chłopaków z domu. Przez całą
drogę wypominała im to, że poszli spać. W wytwórni spotkali Secret, które cały
dzień męczyły Sandrę. Kiedy udało jej się przed nimi uciec usłyszała jak ktoś
ją woła z daleka. Był to damski, bardzo dobrze jej znany głos.
- Cześć Sandra! – była to
stylinstka.
- Cześć Monic!
- Jak było na wakacjach?
Słyszałam, że byliście na wyspie Jeju.
- Tak, byliśmy. Jest tam
naprawdę pięknie. Wspaniałe plaże i tyle zabytków, gór, łąk. Naprawdę, nie
żałuje, że tak polecieliśmy. Świetnie się bawiliśmy.
- No na pewno. Nie wątpię w to –
spojrzała się na nią podejrzanie.
- Dlaczego tak dziwnie się na
mnie patrzysz?
- Chodź! Musisz mi o wszystkim
opowiedzieć szczęściaro! – objęła ją pod pachą i pociągła za sobą.
- O nie! Ty też?! – wyszarpała się.
Miała już uciekać, gdy nagle złapała ją z powrotem za rękę i pociągła.
- Yah! Nawet mi nie powiesz? Swojej
Eonni? Nie bądź taka! Chodź szczęściaro! – Yongguk przechodząc w oddali
zauważył jak Monic szarpie się z jego ukochaną i słyszy.
„
– O nie! Ty też?!
-
Yah! Nawet mi nie powiesz? Swojej Eonni? Nie
bądź taka! Chodź szczęściaro!”
Rozśmieszyła go ta sytuacja.
*A więc Monic już wie? Pewnie dziewczyny już
jej o tym powiedziały. Aż tak bardzo wszystkich to interesuje? Zabawna
sytuacja! Ale... szczęściaro? Hhahahah! No nieźle! Ale nie mogę jej tak tam po
prostu zostawić, mimo, że mi to bardzo schlebia, gdy dziewczyny wypytują się o
takie rzeczy. No ale zamęczą ją jak nic nie zrobię.(Yongguk)*
Zaciekawiony podszedł do drzwi
za którymi były dziewczynami. Wszedł do środka i po cichu podszedł do Sandry
przytulając ją od tyłu. Monic nie mogła ukryć swojego szczęścia na swojej
twarzy.
- Boże! Nie strasz mnie tak
więcej! Pabo!
- Nie chciałem cię
przestraszyć...pabo!
- Ja ci dam zaraz pabo ty pabo!
– rozśmieszyło go to. Złapał ją za ręce i mocniej objął do siebie całując ją w
policzek.
- Nie złość się tak. Złość
piękności szkodzi – uśmiechnął się. Po chwili Polka zorientowała się, że na to
patrzy jej uradowana przyjaciółka i zaczerwienił się.
- To ja przyszedłem na chwilkę porwać
moją dziewczynę – po tych słowach zrobiło się jej jeszcze bardziej głupio.
Złapał ją za rękę i wyprowadził z pomieszczenia.
- Yah! Co ty robisz?! Mądry
jesteś?! Przez ciebie się tylko cały czas się zawstydzam!
- Widzisz...tak na ciebie działam
– uśmiechnął się.
- Narcyz! Tak cię to bawi?
- Sandra!!!! – usłyszeli czyjeś
wołanie. Były to oczywiście Secret, które do nich biegły.
- O nie! To znowu one! Chodź! –
złapała go za rękę i zaczęli uciekać. Po chwili to Yongguk prowadził, ponieważ
był od niej szybszy.
- Zaraz, gdzie mnie ciągniesz?
- Na zewnątrz!
- Pabo! Nie możemy. Jesteśmy w
pracy!
- Nie marudź tylko biegnij!
- Nie rozumiesz co do ciebie
mówię?! Jesteśmy w ... – nie zdążyła mu dokończyć, gdy nagle zatrzymał się, wziął
ją na ręce i zaczął biec.
- Nie! Puszczaj mnie! Co ty
wyprawiasz?! Jesteś szalony!
- Wiem i za to mnie kochasz.
- Hahahaha! – wybiegł z nią na
zewnątrz.
- No i już tutaj jesteśmy. Na
pewno dziewczyny już sobie poszły. Wróćmy do środka.
- Nie – zatrzymał ją.
- Co nie? Jak nie? Co za nie?!
Wracamy! – próbowała go wepchnąć z powrotem do środka.
- Chodź tutaj! – zatrzymał ją –
Chodź gdzieś.
- Gdzie tu chcesz iść? W pracy
jesteś.
- Oj! Nie bądź taka poważna – uśmiechnął
się.
- Ty się tak już nie uśmiechaj.
Nie przekonasz mnie. Ja myślę o twojej karierze. O karierze B.A.P. Nie możemy tak
po prostu sobie wyjść tym bardziej, że ludzie cię rozpoznają – nagle założył na
głowę kaptur, a oczy zakrył okularami przeciw słonecznymi.
- Teraz jest ok. Chodź! –
złapał ją za rękę i porwał ze sobą.
*Co on taki dziwny się zrobił? Aż mnie to
niepokoi. Zrobił się taki... szczęśliwy? Pierwszy raz go takiego widzę.(Sandra)*
- No to, gdzie idziemy jak już
uciekliśmy?
- A więc, co powiesz na to,
żebyśmy poszli... no nie wiem... do wesołego miasteczka?
- Do wesołego miasteczka?!
Mówisz poważnie??!
- Widzę, że ktoś się tutaj
cieszy.
- Pabo! – zarumieniła się –
Ale... – zaczęła przeszukiwać kieszenie i torebkę.
- Coś nie tak?
- Nie mam pieniędzy przy sobie.
- Ja cię zapraszam na randkę,
więc to ja będę płacił.
- Randkę?
- Co ty tak się dziwisz? W
końcu trzeba wreszcie zaczął chodzić na randki, prawda? – objął ją jedną ręką i
pocałował w czoło. Kiedy zajechali już na miejsce Sandra zachowywała się jak
małe dziecko, co bardzo go rozśmieszało. Jeździli prawie na wszystkich,
szybkich karuzelach. Potem postanowili, że pójdą popatrzeć po stoiskach i
innych atrakcjach trzymając si za ręce. Kiedy złapała go za rękę zachichotał słodko.
- Z czego się tak śmiejesz? –
zapytała wiedząc o co mu chodzi.
- Przepraszam, jeszcze nie
przywykłem – uśmiechnęła się. Podeszli do strzelnicy.
- Chciałabyś jakiegoś misia
stąd? – zamiast odpowiadając rzekła.
- Od kiedy ty szczelasz? –
zapytała zdziwiona.
- Wiesz co, ja tu chcę zachować
się jak na twojego chłopaka przystało i wiesz co...nie pomagasz – nagle szybko wskazała
na pierwszego, lepszego miśka.
- Tamtego! – powiedziała przestraszona
nie patrząc nawet na co pokazuje.
- Świnka?
- No wiesz co, nawet teraz mnie
tak nazywasz?
- Nie, tam jest świnka –
wskazał na miśka, którego pokazała. Była średniej wielkości z dużymi, czarnymi,
błyszczącymi się oczkami, wielkim uśmiechem i rumieńcami.
- T-tak?
- Pasuje do ciebie. No wiesz,
duże oczy, zawsze uśmiechnięta, słodka i ...
- Nie jestem slodka.
- Nie przerywaj mi. I przede
wszystkim... to świnka –
*Face Palm(Sandra)*
Zapłacił uśmiechniętemu facetowi
siedzącemu za stołem i wziął do ręki karabin.
- To ci pewnie przypomina film
wojenny, prawda? – wyszeptała mu do ucha.
- Powyścielać wszystkich Niemców!!!
– zaczął udawać karabin maszynowy co ją bardzo rozśmieszyło. Dostał tylko trzy
naboje. Miał celować w żółte, poruszające się kaczki. Strzelił, lecz za pierwszy
razem mu nie wyszło. Strzelił drugi raz. Było blisko. Wtedy spojrzał się na Polkę,
która wpatrywała się w kaczuszki, a potem spojrzał na świnkę, po czym wrócił do
strzelania. Udało mu się.
- Udało ci się!!! – rzuciła się
na niego szczęśliwa całując go w policzek.
- A oto śliczna świnka dla
ślicznej dziewczyny – powiedział straszy Koreańczyk stojący za ladą.
- Dzięki! – powiedziała do
mężczyzny. Odwróciła się do Yongguk’a i rzuciła mu się na szyję – Dziękuję!
- Nie ma za co świnko! –
przymrużyła oczy.
- Oj ty, oj ty! – powiedział zmiękczając
głos i czochrając ją po głowie. Wtedy mężczyzna rzekł.
- Zaraz, skądś pana znam!
- Mnie?
- Tak, pana. Już wiem! Pan
nazywa się Bang Yong Guk! Jest pan raperem w B.A.P! – wszyscy spojrzeli się na
dwójkę – Moja córka pana uwielbia! Mógłbym poprosić o pana autograf!? – ludzie nie
mogli uwierzyć własnym oczom.
- Nie, panu chyba się pomyliło.
To nie jest Bang Yong Guk! A gdzie tam? On nazywa się ... – zastanowiła się
przez chwilkę – Czyngis-chan!! – powiedziała na szybko czekając na jego
reakcję. Raper spojrzał się z zdziwieniem na dziewczynę.
- Och! Przepraszam! Pomyliłem
się. Co za głupek ze mnie!
- Nic si nie stało. Ciągle go
mylą z tym głupkiem. Niestety!
- On nie jest głupkiem –
powiedział Bang.
- Jest większym niż ci się to
może wydawać! Idziemy! Do widzenia! – kiedy odeszli Bang zapytał.
- Czyngis-chan? Naprawdę?
- Zobaczysz! Ty też będziesz
miał, kiedyś takie wąąąssyyy.
- Już nie wymyślaj. Może pójdziemy
coś zjeść? Umieram z głodu.
- Dziwisz się? Gdybyś zszedł na
śniadanie nie byłbyś głodny. Zdradziłeś mnie z Himchan’em!
- Nie bądź obleśna! – poszli na
pyszne kimchi. Przez cały czas się uśmiechał.
- Yongguk?
- Hmm? – wymamrotał z zapchaną
buzi.
- Wiesz, że dziwnie się
zachowujesz?
- Dlaczego?
- Przez cały czas się
uśmiechasz.
- Bo jestem szczęśliwy.
Pierwszy raz od tak dawna – uśmiechnęła się.
- Wiesz co tak się
zastanawiałam i pomyślałam, że nie możemy się a często spotykać.
- Czemu?
- A co jeżeli ktoś cię
rozpozna?
- Masz na myśli tego gościa
przy strzelnicy? Nie masz się czym martwić.
- No tak, ale może być taki więcej
osób, które cię rozpoznają. Wiesz jak to może ci się odbić na karierze? Ludzie
zaczną mówić o naszych randkach. Będą się zastanawiać, kim jest ta dziewczyna z
którą się spotyka ? Nie dadzą nam żyć. Będą cię nękać fani. Albo jeszcze gorzej,
anty-fani. Wiesz, że niektórym osobą nie pasuje to, że ich idole spotykają się
na randkach. Tym bardziej, że to osoby, które same nie są idolami.
- Nie musisz się niczym martwić.
Nic złego się nie stanie. Nikt się o tym nie dowie.
- A co jeżeli?
- Tak bardzo ci to przeszkadza?
- Nie to, że mi przeszkadza,
tylko martwię się o ciebie. Przez tyle lat marzyłeś o byciu idolem. Odkąd
pamiętam kochasz muzykę. Kochasz rap. Ona daje ci tyle radości. Tak długo i
ciężko pracowałeś, żeby stać się osobą, którą teraz jesteś. Chcesz to wszystko
tak po prostu stracić?
- Nawet, gdyby tak się stało.
Przez jakieś wymysły ludzi przestałbym być raperem. Nie mógłbym być już z
B.A.P. To mówi się trudno. Ważne było by, że wciąż jestem z tobą. Bardziej by
mnie zabolało, gdybym ciebie stracił niż swoją karierę czy popularność. Ale
jeśli tak bardzo się tym martwisz. To nie mam widocznie wyboru. Zrobimy tak jak
chcesz. Dobrze?
- Ok – uśmiechnęła się. Kiedy
skończyli jeść zapytała
- Masz ochotę na loda? –
spojrzał się na nią dziwnie.
- No wiesz, taki gałkowy, albo
taki długi świderkowy – zaczęła pokazywać palcem.
- Pogarszasz swoja sytuację –
zaśmiał się. Spuściła głowę z rezygnacją i rzekła
- Zboczuch.
- Ja od samego początku
wiedziałem o jakie ci lody chodzi, ale lubię ci dokuczać.
- Zabije.
- Też cię kocham, a teraz
chodźmy! – poszli na lody włoskie.
- Smakuje ci? – zapytał.
- Yhym! – nagle zaśmiał się pod
nosem patrząc na jej ubrudzony nos.
- Co cię tak bawi?
- Poczekaj – wytarł jej czubek
nosa palcem i włożył go do buzi. Spojrzała się na niego z zdziwieniem.
- No co? Miało się zmarnować? Co
teraz robimy?
- Może pójdzie my jeszcze na
jaką kolejkę?
- Zgoda! – nagle zaczął padać
deszcz. Rozpadało się masakrycznie. Sandra szybko ruszyła do ucieczki, żeby gdzieś
się schować. Wtedy Yongguk złapał ją za rękę zatrzymują i pociągnął ją do
siebie. Wpadła w jego objęcia. Zaczął ją całować czule u usta. Zapomnęli o
deszczu, który ich otaczał. Czuła się tak bezpiecznie i wyjątkowo w jego
objęciach. Kiedy oderwała się lekko od jego ust uśmiechnęli się do siebie.
Wtedy złapał ją za boki i podniósł do góry obracając parę razy. Zaczęła się
śmiać. Kiedy ją opuścił znów ją pocałował. Odwzajemniając jego pocałunek schwytała
go za rękę i pociągają za sobą rzekła.
- Chodź się schować kochasiu! –
cały dzień spędzili w wesołym miasteczku. Pod wieczór wrócili razem trzymając
się za ręcę do wytwórni. Kiedy już do niej podeszli spojrzeli się na siebie i
ich radosny uśmiech zszedł z ich twarzy. Powoli puścili swoje ręce. Bang przełknął
ślinę i szybko wszedł do środka ściągając kaptur i okulary zostawiając ją samą
na zewnątrz. Wszedł do środka jakby nigdy nic. Sandra zrobiła duży oddech i
weszła do środka.
*Przyzwyczaj się Sandra. Od teraz już tak
zawsze będzie(Sandra)*
Oh!! <3 Jak słodko i romantycznie! Fajnie, ze im się układa^^
OdpowiedzUsuńTeraz trzeba jeszcze tylko jakąś pannę dla Hime znaleźć aby za bardzo zazdrosny nie był ;p
Czekam na kolejny rozdział^^
Weny!
Hwaiting~
Powiem tylko tyle po raz kolejny mnie zabiłaś!!!
OdpowiedzUsuńOjejku <3 Jaaak słodko! Znowu mnie zabiłaś!
OdpowiedzUsuńUmmm...mam nadzieję że Channie nie załamie sie za bardzo jak sie dowie :C
Czekam na dalsze rozdziały.
/Renny
kurcze, Ty to jednak masz pomysły <3
OdpowiedzUsuńBOMBA! coś genialnego! ;D
Czekam na więcej <33333
Właśnie skończyłam czytać Twojego bloga ;3 Przyznam, że genialny pomysł (Uh, uh.. jak mi szkoda Himma >.<) tylko masz to strasznie dużo literówek! >.< Jeśli byś mogła, to przeglądałabyś rozdział przed dodaniem? Bo to na prawdę rzuca mi się w oczy >.<
OdpowiedzUsuńA co do samego opowiadania: To takie smutne, bo jako, że Himmie to mój ultimate, to nawet jeśli byłaby z nim, to by mi było szkoda Banga, a tak to ze zdwojoną siłą jest mi teraz szkoda Chana... mam nadzieję, że coś zrobisz, bo jak będzie opis jego załamania jak się dowie o ich związku to chyba się popłaczę T^T
Czemu mi to robisz, teraz nie będę w nocy mogła spać, bo będę myśleć o Bangu *.* To było takie słodkie i randka w wesołym miasteczku i ten pocałunek w deszczu i po prostu jak ja uwielbiam ich, jak są razem ♥ Tylko tak mi smutno, jak myślę o Himchanie :<
OdpowiedzUsuńNie obraź się, ale ten rozdział był denny... Jak padły słowa "Wesołe Miasteczko" to od razu wiedziałam, że zaraz Bang będzie zdobywał dla niej miśka poprzez rzucanie piłkami do puszek, albo strzelanie do kaczek.
OdpowiedzUsuńAle skoro ci się nie podoba, to po co czytasz dalej? Bo widzę, że to już twój kolejny komentarz.
Usuń