Translate

poniedziałek, 5 maja 2014

Infinite:Darkness Rozdział 7

   Dzisiejszego dnia,Basia znów postanowiła pobiegać po parku. Kiedy postanowiła wracać, przebiegła obok ciemnego, opuszczonego, podziemnego parkingu. Zatrzymała się patrząc, jak zahipnotyzowana w jego głąb. Ciemność zaczęła ją pochłaniać, a strach paraliżować. Wtedy rozległ się jedynie męski głos,mówiący: "Basia". Nagle przebudziła się w środku nocy. Była godzina trzecia nad ranem. Dziewczyny jeszcze smacznie spały. Zimny pot zalał jej ciało, a ręce nie przestawały się trząść. Nie rozumiejąc swojego strachu, próbowała się uspokoić. Po chwili z powrotem położyła się do łóżka. Zamknęła oczy i poczuła dziwny zapach. Słodki, a jednocześnie drażniący jej nos. Zapach, który kusił , a jednocześnie nie dawał  spać przez swoją intensywność. Był to zapach wanilii, który zniknął równie szybko, jak się pojawił.
 O godzinie szóstej rano dziewczyny wstały i podążyły do kuchni, by zjeść pyszne śniadanie przyszykowane przez matkę Kingi. Jej rodzice długo pracowali, więc często nie było ich w domu. Wychodzili wcześnie rano i wracali późną nocą. Cóż poradzić? Uroki pracy w zabieganym Seul'u. Swoją nie obecnością w domu próbuję nadrobić chociażby zwykłym śniadaniem z rana. Przyrządziła dziewczyną naleśniki i zaparzyła gorącą herbatę z miodem,po czym szybko się wyszykowała i wyszła do pracy, żegnając się z dziewczynami.
 - Co tak dziwnie w nocy pachniało? - zapytała Basia.
 - Pachniało? -powtórzyła Zuza.
 - Tak. Nad ranem. Tak jakby... wanilią. Nie czułyście? - dziewczyny zaprzeczyły głowami.
 - Może śniło ci się? - zapytała Zuzia.
 - Był bardzo... intensywny.
- Sny bywają dość realistyczne. Gdyby, rzeczywiście czymś pachniało, to byśmy też poczuły.
- No może.
- Dobra dziewczyny!Koniec pogaduch! Szykować się do szkoły! - zaczęła je zaganiać Zuza.Kiedy były już wyszykowane i miały wychodzić,Kinga coś zauważyła na stoliku.
 -Co to? - zapytała, po czym podeszła do tego - To drugie śniadanie -oznajmiła.
- Mimo, że twoja mam jest zapracowana, to o wszystkim pamięta- powiedziała Basia.
- Kocham twoją mamę! - krzyknęła radośnie. Każda wzięła po swoim pudełeczku i poszły na lekcję. Po lekcjach, jak zawsze poszły do pracy. Dostały ciepły posiłek od kucharza,który bywa za przeproszeniem upierdliwy, ale to dobry człowiek.Szybko zjadły, przebrały się i ruszyły do pracy. Obsługiwały klientów jak zawsze. Jak zawsze o godzinie 19:20, Basia wypatrywała czegoś lub raczej kogoś w restauracji. Zawsze wpatrywała się w drzwi wejściowe z nadzieją, że znów go zobaczy. Dzisiejszego dnia,Basia nawet nie spojrzała na zegarek. Była skupiona na pracy. Dziewczyna z dnia na dzień czuła się lepiej. Wychodziła do ludzi i uśmiechała się. Była bardziej skupiona na nauce i pracy, a w weekendy szalała po sklepach i kawiarniach z przyjaciółkami, zaś nocą imprezowała z Infinite. Pogodziła się z faktem, że może już nigdy nie zobaczy się z Sunggyu. Musiała przestać żyć przeszłością i zacząć żyć teraźniejszością. Koszmary zniknęły, a dziwny incydent z wanilią nigdy się nie wyjaśnił,raczej o nim już zapomniała.
  W pewien piątkowy wieczór, dziewczyny postanowiły, że tego wieczoru nigdzie nie będą wychodzić, tylko będą razem oglądać dramy.  Po chwili Kinga dostała sms'a.
- Kto to? - zapytała ciekawska Basia.
-To Woohyun. Chcę się ze mną spotkać. Boże, tak dawno się razem nie widzieliśmy.
- To idź do niego - powiedziała Kinga.
- Serio?Jesteście tego pewne? Przecież miałyśmy razem oglądać dra...
- Dawno się przecież nie widzieliście. Nam nic się nie stanie -rzekła Basia.
-Dzięki dziewczyny,kocham was -przytuliła radośnie przyjaciółki. Odpisała na sms'a i szybko poszła się szykować.
- Jaka ona jest radosna -powiedziała Basia.
-To prawda. Woohyun ma na nią dobry wpływ - Zuza wybiegła z łazienki i uciekła na dół, gdzie czekał na nią Woohyun w samochodzie.
- Pa dziewczyny! -po 15 minutach oglądania Kinga również dostała sms'a.
- Baro?
-Tak... zaraz,co?
- Co się stało? -pokazała jej wiadomość.
,,Wyjrzyj przez okno"
 Szybko podleciały do okna. Na podwórku stał Baro.
- Co on tutaj robi?
- Nie wiem,zaraz się dowiemy - rzekła i zadzwoniła do niego. Chłopak sięgnął do kieszeni i odebrał.
- Oppa, co ty tutaj robisz?... Ja kto? Zwariowałeś? Moi rodzice są na dole. Jak cię zobaczą, to po nas... Och,jaki ty jesteś kochany... no wiem, wiem... że co mi zrobisz? - uśmiechnęła się zadziornie.
- Jacy wy jesteście zboczeni - powiedziała Basia i wróciła do oglądania.
- To się nie uda... niby jak?... dobry pomysł,daj mi 5 minut- rozłączyła się i ruszyła do łazienki.
- Jak to 5 minut? Gdzie ty się wybierasz?
- Idę z Baro.
- Żartujesz sobie? Miałyśmy dzisiaj oglądać razem dramy.
- Zmiana planów.
- Jak to zmiana planów?!
- Przepraszam,ale muszę się z nim spotkać.
- Twoi rodzice będą wściekli,kiedy się dowiedzą, że z nim wychodzisz.
- Dlatego o niczym się nie dowiedzą. Będziesz mnie kryła.
-Co?! Mnie też chcesz w to wmieszać? A niby jak chcesz wyjść z domu, żeby się nie zorientowali?
-Przez okno.
-Tak, przez okno...Co?!
- To co usłyszałaś - otworzyła okno i wystawiła nogę.
- Poczekaj! -złapała przyjaciółkę za ramię - Nie możesz tego zrobić.
-Dlaczego?
-To niebezpieczne.
- Dam sobie radę - wyrwała się z ucisku Basi wyszła za okno . Ostrożnie przeszła na palcach po parapecie i zeszła na dół po krzewach. Kiedy była już na dole, przytulili się do siebie i pomachali na pożegnanie Basi.

*Fajnie, zostałam sama...Znowu(Basia)*

  Kinga i Baro szybko podbiegli do auta, które stało troszkę dalej od domu i odjechali.
- Gdzie jedziemy?
- Jadłaś już?
- Jeszcze nie.
- To pójdziemy coś przekąsić - udali się do restauracji na kolację po czym poszli na spacer. Tymczasem Zuza już była dawno w dormie Infinite. Chłopcy wyszli gdzieś umówieni z dziewczynami, ale cii, to tajemnica. Cały dorm był tylko dla nich. Postanowili,że będą oglądać razem film w salonie zajadając się lodami i chrupkami. Po pewnym czasie usłyszeli przerażający odgłos.
- Co to było?! - zapytała przestraszona.
-To mój brzuch - zaśmiali się.
- Co byś zjadł? Ugotuję ci.
- Kurczaka.
- Kurczaka?A wy w ogóle macie kur...?
-Mamy.
- No dobra... to chodź -udali się do kuchni - Przyrządzimy go razem.
- Co?
- No.
- Raczej wolałbym poczekaj w salonie - już miał uciec, kiedy nagle Zuza zatrzymała go.
- O nie, nie, nie. Razem to zrobimy. Zobaczysz, będzie fajnie.
- Może... mamy książkę kucharską.
-Świetnie! Daj mi ją - piosenkarz wyciągnął z szuflady książkę i otworzył na stronie z kurczakiem wręczając ją swojej dziewczynie.
- Ja bym coś innego porobił - poruszał zarywając brwiami .
- ... Nie.
- Jak możesz?
- Dobra, cicho. Najpierw trzeba przyszykować składniki. Wyciągnij to wszystko z lodówki, a ja rozmrożę kurczaka.
-Ok - przeczytał listę z książki i po kolei wszystkie składniki położył na blacie wraz z przyrządami,które pomogą im tego kurczaka zrobić.
- Gotowy?
- Ja zawsze jestem gotowy.
-Przestań! - odepchnęła go od siebie - Dobra, co trzeba najpierw zrobić? - zajrzała do książki - Nabij kurczaka i dokładnie nafaszeruj go od środka - słysząc to chłopak znacząco zagryzał wargę patrząc się na dziewczynę.
- Z chęcią nabiję tego kurczaczka.
- Serio? To dobrze. Wystaw rękę.
-Po co?
-No wystaw- wzięła jego dłoń i nałożyła na nią kurczaka -Teraz ją nabiłeś... od tyłu -przewrócił oczami.
-Co teraz?- zapytał.
-Nafaszeruję go -starała się go dokładnie nafaszerować od środka z drugiej strony - Czujesz dłonią?Dobrze jest?
- No.
-Ok. Co dalej? - chłopak podszedł do dziewczyny i delikatnie zaczął opuszkami palców dotykać jej karku. Dziewczyna nie zwracała na to uwagi i czytała dalej. Czytając dalsze polecenia,jej głos zadrżał, a oddech przyspieszył.
- Następnie, delikatnie... wmasuj olej... na skórę kurczaka -nie wytrzymała -Chrzanić kurczaka! - odwróciła się i pocałowała chłopaka w usta. Ich pocałunki zaczęły stawać się dłuższe i bardziej namiętne. Objęła jego głowę, a jego ręce wędrowały po jej jasnym ciele. Po chwili złapał ją za uda i podniósł do góry usadzając ją na blacie kuchennym. Trzymając jej biodra,ustami zeszedł na jej szyję, którą ssał i podgryzał zarazem. Oddech dziewczyny przyspieszył wydając z siebie cichutkie pomruki. Odchyliła głowę do tyłu, przez co objął jej kar swoją dłonią i ssając jej wystające obojczyki,wzdłuż linii przeszedł językiem w stronę brody. Oblizał jej dolną wargę i wgryzł się w jej usta. Zaczął rozpinać rozporek, za to ona złapała go za dolną część koszulki i ściągnęła ją z niego. Widząc jego podniecający,wyrzeźbiony abs przejechała po nim swoją drżącą dłonią otwierając lekko usta. Delikatnie zaczęła całować jego klatkę piersiową. Pocałunek po pocałunku swymi ustami kierowała się ku górze. Złapała jedną ręką jego kark i zmusiła go do tego, by się nachyli nad nią. Całowała jego szyję ocierając swoje wargi po jego delikatnej skórze. Dłońmi wędrowała po mięśniach które napinał. Z podniecenia zamknął oczy i pozwolił się dotykać i całować. Przełknął głośno ślinę i cicho postękiwał jej do ucha. Nagle niespodziewanie oderwał się od dziewczyny i zrzucił wszystko z blatu. Cała mąka wysypała się na podłodze, jajka potrzaskały, garnki leżały w każdym koncie,a kurczak jedynie natłuścił podłogę. Położył Polkę na blacie i usiadł na niej krokiem. Ściągnął z siebie spodnie przez co było wyraźnie widać zarysy jego podniecenia w slipkach. Zuza widząc przyjaciela Woohyuna, który cieszył się na jej widok zarumieniła się. Piosenkarz spojrzał na jej zawstydzoną twarz,a potem na swój krok po czym uśmiechnął się zadziornie. Zrzucił z niej spodnie  i już zabierał się za koszulkę.
- Co z nią?Nie mogę sobie poradzić - mówił siłując się z zapięciami na koszulce.
-Poczekaj, pomogę ci
- Kurwa! W takim momencie?!- zaczął się denerwować. Ale niestety,ani ona,ani on nie mogli rozpiąć ubrania. Zawisnął nad nią i patrzył się na jej koszulkę. Zamilkł.
- Co chcesz zrobić?
- Pieprzyć to! - złapał za dwa końce koszulki i rozszarpał ją na dwa kawałki. Zębami odgryzł ramiączka od stanika i wyrzucił go na podłogę. Zaczął całować jej dekolt. Delikatnie i z uczuciem schodząc w dół.
- Mam pomysł -zszedł z niej i podszedł do lodówki. Wyciągnął z niej sos czekoladowy - Zawsze chciałem to zrobić - usiadł na niej z powrotem u rozlał sos na jej ciele. Był zimny przez co drażnił gorące ciało Zuzy. Nachylił się i drapieżnie zaczął go zlizywać z ciała ukochanej. Zasysał jej skórę i pieścił piersi językiem, by jak najdokładniej wszystko z niej zlizać. Paznokciami rysowała z rozkoszy po jego plecach przez co go to jeszcze bardziej nakręcało. Ustami zszedł do jej majtek. Delikatnie palcem przeszedł wzdłuż jej kroku przez co pisk rozkoszy uniósł się nad nimi. Słysząc to ucieszył się.
- Chcesz?... Bo wiesz, nie chcę cię do niczego zmuszać.
- Kocham cię -rzekła zadyszanym głosem. Słowa te uderzyły jego serce. Poczuł się wspaniale.
- Dokończmy to na górze - złapał ją w ramiona i podniósł do góry. Trzymając ją na rękach zmierzał w kierunku wyjścia,ale przez nie mały bałagan w kuchni, poślizgnął się i obydwoje przewrócili.
- Przepraszam. Nic ci nie jest? - spanikował.
- Nie nic - spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać. Pocałowali po czym wrócili do wcześniejszej czynności.
- Zostańmy tutaj - wyszeptała.
-Dobry pomysł - położył się na niej i powoli ściągnął z niej majteczki. Czubkiem swojego przyjaciela drażnił jej łechtaczkę. Zwijała się z podniecenia na zimnych kafelkach. Po woli wszedł w nią.Obydwoje nie mogli złapać oddechu. Uspokoili się i powoli poruszał się w niej samym początkiem penisa. Starał się to robić jak najdelikatniej potrafił. Bał się zrobić jej krzywdę.
- Mogę?
-T-tak - wszedł w nią głębiej. Krzyknęła, a łzy po płynęły po jej policzkach. Przytulił ją do niebie. Poruszał się w niej jednocześnie całując ją po szyi. Jej ból przerodziło się w większe pożądanie. Wszedł w nią cały i zaczął szybciej poruszać biodrami. Posuwał ją na  podłodze przez co byli cali umazani w oleju, mące i jajkach. Ich ciała się kleiły. Nagle podniósł ją do góry i usiadł opierając się plecami o szafkę. Umiejscowił ją na swoim kroku i zaczął ją podrzucać ku górze biodrami. Jęcząc z podniecenia trzymała się rękami jego bioder, a jej piersi podskakiwały wraz z nią. Nie musiała się nawet ruszać, bo on sam się wszystkim zajął. Przytulił ją mocno do siebie i trzymając ją za pośladki wbił się w nią do samego końca. Wtuleni w siebie dochodzili jedno po drugim przekrzykując się nawzajem. Zdyszana położyła głowę na jego ramieniu, a on wciąż trzymając ją w objęciach wyciągał kawałki skorupek z jej włosów.
- Też cię kocham skarbie - tym czasem Kinga i Baro spacerowali po parku trzymając się za ręce. Rozmawiali o szkole, pracy, planach na przyszłość,przyjaciołach. Nagle wyciągnął coś z kieszeni.
- Mam coś dla ciebie.
- Co takiego?
- Mały prezent - wręczył jej małe, fioletowe pudełeczko.
- Nie trzeba było -otworzyła je, a w środku był złoty wisiorek - Jest przepiękny! - zachwycała się nim. Od razu było widać, że machy pieniędzy nie wydał na prezent - Zapniesz mi go?
- Pewnie - podniosła włosy do góry, a ten zapiął wisiorek na jej szyi.
- Zobacz,spójrz! - wskazała na rozgwieżdżone niebo - Szybko! Pomyśl życzenie!- zamknęli oczy w tym samym czasie - O czym pomyślałeś?
- Nie powiem ci, o się nie spełni.

*Żebyśmy już zawsze byli razem(Baro)*

 W tej samej chwili Basia już dawno spała w łóżku. Nagle poczuła znów ten sam słodki zapach, który nie dawał jej żyć. Zapach wanilii sprawił, że przebudziła się i zaciągnęła nim.

*To tylko sen(Basia)*

   Nagle usłyszała dźwięk otwierającego się okna. Pomyślała, że Kinga wróciła do domu,więc nie zawracała na to uwagi. Po chwili okno się zamknęło, a dźwięk kroków zbliżających się w jej kierunku  ucichły. Wtedy usłyszała męski szept.
- Basia - otworzyła oczy i przerażona odwróciła się. Nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Sunggyu?!

2 komentarze:

  1. Robi się coraz ciekawiej, ciekawa jestem czy Sunggyu naprawdę wrócił.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nonono niezły rozdział, tylko szkoda jajek xD mam nadzieję, że Sunggyu naprawdę wrócił :)

    OdpowiedzUsuń