Translate

niedziela, 30 lipca 2017

GOT7: "Kwiat Lotosu" Rozdział 4

  Dwa dni później Hanna wraz z panią Hyu przemierzała królewski korytarz. Przez ostatnie dwa dni unikała Jacksona. Bała się go spotkać po tamtym spotkaniu w nocy. Za każdym razem, gdy tylko przypominała sobie, jak byli blisko, serce jej szalało. Zastanawiała się czemu nagle tak się zmienił, czy żartował i czy faktycznie chciał ją pocałować. Z jej myśli wyrwała ją pani Hyo, która szybko zmusiła ją do ukłonu. Mijał ich Youngjae. Przywitał się z nimi po czym ich minął kaszląc. Hanna chciała go zapytać, czy wszystko w porządku, ale Hyo pociągnęła ją w swoją stronę. Po chwili książę koronny upadł.
- Youngjae! - Krzyknęła przerażona i podbiegła do niego rzucając się na kolana. Nie ruszał się. Nie wiedziała co zrobić.
- Zostaw księcia! - Odsunęła ją od mężczyzny.
- On się nie rusza! Książę! - Służba szybko się nim zajęła. Wezwali medyka, który sprawdził jego tętno. Pokiwał jedynie głową spuszczając wzrok. Koreanka nie mogła w to uwierzyć. Jeszcze przed chwilą szedł o własnych siłach, a teraz? Zakryła szybko usta zanosząc się łzami. Służba szybko zabrała Youngjae.




* Youngjae... Książe...On...On nie żyje. Jak? Jakim cudem? Dlaczego to się stało? "Hanna"*




 Zaszyła się w swoim pokoju. Krople spływały z jej delikatnych policzków na ziemie. Czuła, jak serce miało zaraz wyskoczyć jej z piersi. Nie mogła uspokoić oddechu. Dławiła się nim. Całe jej ciało się trzęsło. Zanosiła się w własne dłonie widząc przed sobą obraz martwego Youngjae. 




"Po prostu dużo się uśmiechaj, dobrze... siostrzyczko?"




 W pewnym momencie poczuła, jak obejmują ją ciepłe,silne ramiona. Przerażona odwróciła głowę i zobaczyła Jacksona.
- Jackson!- Odwróciła się szybko rzucając w jego ramiona. Mocno się wtuliła płacząc -Proszę powiedz mi... powiedz, że to nie prawda- Mówiła cicho zapłakanym głosem.
- Ciii... już dobrze- Mówił łagodnie niskim tonem- Nie płacz- Zdziwiło ją jego spokój. Przecież to jego starszy brak. Dlaczego jest taki spokojny wiedząc, że jego brat umarł.Po prostu padł na ziemię i umarł. Podniosła głowę do góry i spojrzała na jego spokojną twarz. Widząc go bez wyrazu od razu przestała płakać.
 - Jackson... - Wyszeptała jego imię patrząc na jego oczy pełne łez. Starał się zachować spokój mimo, że cierpi, by Hanna bardziej się nie rozpłakała. Usiadła z nim na podłodze wtulając go w siebie. Objęła jedną ręką jego ramie, a drugą głowę wtuloną w jej klatkę piersiową. Momentalnie mocno ją objął trzymając ją za materiał na plecach.  - Jestem przy tobie. Przy mnie możesz płakać.Nie zmuszaj się. To nic złego Jackson- Wyszeptała mu do ucha i pocałowała w czoło nie puszczając go z objęć. W pałacu panowała tak przerażająca cisza,że można było usłyszeć ciche skomlenie Jacksona.

  Przez pierwsze dni, jego śmierć była ukrywana. Po przebadaniu ciała księcia koronnego stwierdzono, że prawdopodobnie został otruty. Ta wiadomość wstrząsnęła wszystkich oprócz księcia Jb. On jako jedyny nie uronił łzy. Nie był przejęty. Cały czas zachowywał zimną krew twierdząc, że teraz czas myśleć o dobrze państwa i poddanych - Królestwo nie może panować bez księcia koronnego- Powiedział.  
   
  Dzień po ogłoszeniu śmierci Youngjae odbył się jego pogrzeb, które opłakiwało całe królestwo, lecz nie królewska rodzina. Musieli dzielnie stać przy kamiennym grobie nie raniąc ani łzy. Było to trudne dla Jacksona. Youngjae zawsze się nim opiekował. Był wzorem dla wielu. Chciał być silny. Silny, by potem móc okazać słabość jedynej kobiecie bliskiej jego sercu. Wieczorem po pogrzebie odbyła się ceremonia. Jb stał się nowym księciem koronnym. Kiedy tylko weźmie ślub będzie mógł wkrótce przejąć władze po ojcu. Sama ta myśl sprawiała podniecenie w Jb. Władza, to jest to, czego pragnął. Wiedział, że jest w stanie zrobić wszystko dlatego uczucia. 




* Jeszcze tylko zostałeś mi ty Jackson, mój głupiutki braciszku. Czas na ciebie "Jb"* 



Miesiąc później w mieście był organizowany festiwal świateł. Hanna co roku wybierała się w odświętnym hanboku do miasta, by miło spędzić festiwal. Pomiędzy Hanną i Jacksonem się zmieniło. Zbliżyła ich śmierć Youngjae. Wspierali się nawzajem i spotykali potajemnie wieczorami w altance. Patrzyli w niebo i rozmawiali. 
 - Więc... Youngjae został otruty? - zapytała
 - Tak...
 - Jesteś pewny?
 - Słyszałem co mówił medyk. Nikt nie może o tym wiedzieć Hanna.
 - Wiem Jackson... to straszne. Został zabity.
 - Śledztwo nadal trwa, ale nie znaleźli sprawcy.
 - Podejrzewasz kogoś?
 - Jb... -Słysząc to,aż usiadła.
 - Jb?! - Spojrzał na nią - To nie możliwe! Jb nie jest taki. Nie zrobiłby tego, tym bardziej nie zabiły własnego brata.
 - Skąd wiesz?
 - Skąd? P-przecież to oczywiste. To jego brat.
 - Widziałaś Jb? Nie uronił żadnej łzy. 
 - Może przeżywa śmierć Youngjae w inny sposób. 
 - Zawsze pragnął władzy. To nie jest pierwszy przypadek, kiedy brat morduje brata. 
 - Zawsze byłeś za Jb. Skąd ta nagła zmiana? 
 - Ostatnio dziwnie się zachowuje no i... niespodziewanie zaczął mówić o tobie.
 - O mnie? -Ucieszyła się - Co mówił~? - Nagle usiadł obok niej. 
 - Żartowałem - Zaśmiał się cicho.
 - Jesteś okropny! - Śmiał się dalej.


* Tak naprawdę, boję się, że i ciebie stracę. Co jeśli Jb mi ciebie odbierze? Co ja mam wtedy zrobić? Hanna proszę... nie podążaj za nim "Jackson" * 



- Oj już się tak nie złość. Jeszcze masz mnie~ 
- Pocieszenie...
- Jesteś kobietą bez uczuć wiesz? - Zaśmiała się i oparła głowę o jego ramie.
- Lubię się z tobą przekamażać. Jesteś taki zazdrosny o Jb.
- C-co? - Był zaskoczony



* Czyli wie, że coś do niej czuję? "Jackson"*



- Wiem, że chcesz być taki jak on. Dorównywać mu we wszystkim. Dlatego tak się starasz.




* Czyli nie wie "Jackson"*



- Zmieniając temat - Spojrzała na niego, gdy zaczął- Rodzice wybrali ci już kogoś?
- Nie.
- Idziesz na festiwal świateł?
- Tak,jak co roku- Uśmiechnęła się.
- Może... pójdziemy razem? - Pytał niepewnie.
- Przecież nie możesz.
- Przebiorę się i nikt nie zauważy.
- Robiłeś tak już?
- Wiele razy.
- W takim razie pójdę z tobą. Będzie miło- Zamknęła oczy. Jackson wpatrywał się w jej pełne usta. Nachylił się by ją pocałować, ale w ostatnim momencie zrezygnował. 

 Gdy nadszedł dzień festiwalu, Hanna stroiła się cały dzień.Chciała wyglądać jak najlepiej. Wieczorem spotkała się z Jacksonem na festiwalu. Poszła tam razem z Chaerin, która zawsze jej towarzyszyła. Panienka nie powinna sama przebywać w towarzystwie mężczyzny. Nawet jeśli to miałby być Jackson  - Wyglądasz pięknie - Zachwycił się nią, kiedy tylko ją zobaczył. 
- Dziękuję



* Wygląda tak uroczo,kiedy się zawstydza "Jackson"*



 Cały wieczór spędzili w trójkę. Tak w trójkę, bo Chaerin nieustąpywała ich na krok. Zaczęło to irytować Jacksona, więc ją wręcz wygonił  po jedzenie. Kiedy dziewczyna tylko podeszła do straganu, książę złapał za rękę panienkę i porwał w tłum.
 - Co ty robisz? Zgubimy ją
- O to chodzi - Cały czas trzymał jej drobna dłoń. Uśmiechnęła się widząc ich splecione palce. Ma tak dużą i ciepłą dłoń. Przyjemną w dotyku. Czuła, że mogłaby ją cały czas trzymać. Udali się do drzewa, które świeciło najjaśniej. Wszystkie budynki były ozdobione światłami. 
- Ładnie tutaj~ - Uśmiechnęła się. Przytaknął nie puszczając jej dłoni.
- Ojciec powiedział, że dzisiaj spełni moje i Jb życzenie. Nie ważne jakie by było.
- To cudownie~ O co chcesz poprosić?
- Chcesz wiedzieć?
-Pewnie- Uśmiechała się.
- Myślisz... że byłbym dobrym mężem?
- Na pewno. Wielkie szczęście dla żony mieć takiego męża. Mimo, że czasami żartuję z ciebie to jesteś naprawdę kochanym, troskliwym mężczyzną. Kogo chcesz poślubić? - Ich wzrok w tym momencie się ze sobą spotkał. Nie odpowiedział nic,ale znała odpowiedź - Jak to? - Zapytała zaskoczona. W tym momencie delikatnie i czule pocałował jej usta. Stała w bez ruchu. Nie wiedziała co się dzieję. Jego usta były takie cieple i miękkie. Oddała się chwili odwzajemniając pocałunek.

 Tym czasie w pałacu książę koronny od razu udał się do swojego ojca - Już wiem co chcę sobie zażyczyć.
- Słucham.
- Chcę poślubić panienkę Hannę.
 -Więc niech tak się stanie.


****
 Czekam na Waszą opinię ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz