Wracając do naszej bohaterki, wciąż cały czas spacerowała, jakby na kogoś czekała. Nagle do królestwa przyjechał młodzieniec na koniu wraz z dwoma żołnierzami. Był to książę Jb. Syn króla Munseonga dynastii Joseon oraz królewskiej konkubiny Subin z klanu Pak. Dziewczyna widząc go szybko schowała się za krzakiem przykucając. Zachwycona nim obserwowała go, a jej serce szybciej biło.
- Ładnie to tak podglądać Hanna? - Usłyszała za sobą głos i przestraszyła się. Zobaczyła kto to i kamień spadł jej z serca. Złapała się za pierś.
- Aigoo~ Przestraszyłeś mnie głupku~ - Uderzyła go lekko w ramię
- G-głupku? Jak nazywasz księcia?! - Oburzył się
- Ciiii~ Bo jeszcze nas usłyszy - Wyszeptała wracając do podziwiania księcia.
- Co za dziewucha~ - Naburmuszył się.
- Nie zapominaj, że jestem od ciebie starsza Jackson - Jackson jest księciem. Synem króla Munseong i królewskiej konkubiny Subin, tak samo, jak jego starszy brat Jb. Zaczął ją przedrzeźniać.
- Jackson~!
- Jackson~!
- Jesteś nie znośny - Prychnęła.
- Lubię się z tobą po prostu przekomarzać - Szturchnął ją palcem w bok, aż podskoczyła. Znów uderzyła go w ramię, a ten udawał, że go bardzo boli.
- Bardzo śmieszne - Udawała, że jest zła nie umiejąc zakryć to, jak bardzo ją rozśmiesza.
- Nie wiem co ty widzisz w moim bracie...
- Jest inteligenty, męski, przystojny, dostojny...
- Wredny, zachłanny...
- Oj Jackson~ - Zaśmiała się .
- Chyba braci pomyliłaś - Poruszał brwiami.
- Aish! - Odepchnęła go.
- Chcesz, żeby znowu cię wyrzucili za podglądanie księcia?
- A chcesz jeszcze żyć?
- Grozisz księciu!
- Straszne rzeczy.
- Ty!
- Uspokoicie się? - Za nimi stał książę Jb. Zmarli powoli się odwracając.
- W-wasza wysokość - Powiedziała zaskoczona.
- Do niego wasza wysokość, a ja to co?
- Ty byś za dużo chciał
- Cisza! - Zamilkli - Wstydziłbyś się Jackson wciągać panienkę w krzaki.
- C-co? - Zapytał zaskoczony.
- Zboczeniec.
- To nie tak! - Jb poszedł, a Hanna zaśmiała się - Wyszedłem na zboczeńca.
- Tutaj jest panienka! Wszędzie panienkę szu... - Podbiegła służąca. Zaniemówiła, kiedy zobaczyła Hannę z księciem w krzakach - Nie powinna panienka siedzieć w krzakach z księciem - Złapała ją za rękę i pociągnęła.
- To nie tak Chaerin~
- Jak potem generał panienkę za mąż wyda? Idziemy - Zabrała ją. Jackson wstał i otrzepał swoje szaty patrząc, jak służąca szybko zabiera Hannę od niego. Uśmiechnął się szeroko i poszedł cały czas myśląc o niej.
* Pamiętam, jak parę lat temu ją poznałem. Wszyscy się zgromadziliśmy w sali tronowej, gdyż król, mój ojciec miał przywitać generała Sado, rodzinę Seong. Stałem razem z moimi dwoma braćmi. Tak, jest nas trzech. Ja, mój straszy brat Jb i najstarszy z nas, książę koronny Youngjae. Syn królowej Wonbin. Staliśmy w trójkę z boku obok króla i jego żon. Do sali wszedł gwałtownie generał w swojej zbroi. Po chwili dołączyła do niego jego żona z córką. Wpatrywałem się w córkę generała, która w ogóle mi nie przypominała jego córki. Delikatna, spokojna Hanna. Ciężko było na nią nie patrzeć. Moje serce od razu szybko zabiło. Byłem nią tak zachwycony, że gdybym był zwierzęciem i miał ogon, oj merdał był. Chociaż w sumie... Wtedy Jb zasłonił mnie swoją szatą i powiedział: " Nie kompromituj się ". Jedynie zaczerwieniłem się przełykając nerwowo ślinę. Nagle odwróciła głowę i spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się, a ta zawstydzona spuściła wzrok. To było urocze. Wtedy zdałem sobie jednak sprawę, że nie spojrzała się na mnie tylko na Jb. Zawsze w cieniu starszego brata. Chciałbym, żeby kiedyś przestał być taki surowy i traktował mnie jak brata. A Hanna? By kiedyś chociaż raz spojrzała na mnie, jak patrzy na niego. "Jackson"*
- Nie możesz tak się szlajać po dziedzińcu i napastować księcia - Powiedziała matka Hanny czesząc jej włosy w Hanny pokoju.
- Nie napastuję... ała! - Pociągnęła ją za włosy.
- Musisz bardziej uważać. Jeszcze służba zacznie gadać i powstaną plotki. A jak powstaną plotki, to i też do pałacu dotrą. Jeszcze wyjdzie, że jesteś łatwa.
- Ale ała!
- Wybacz, rozczochrałaś się w tych krzakach... Powinnaś znaleźć sobie jakieś zajęcia zamiast biegać za księciami, A jak chcesz, żeby książę zwrócił na ciebie uwagę, to powinnaś być bardziej subtelna, a nie siedzieć w krzakach.
- To co ja mam zrobić?
- Zrób dla niego prezent.
- Prezent?
- Mhm - Hanna, aż się uśmiechnęła. Złapała Chaerin za rękę i zabrała ją do wioski. Przespacerowałyśmy po bazarach wśród tłumu zwykłych ludzi.
- Ale tak właściwie, to po co tu jesteśmy panienko?
- Po prezent dla księcia - Oglądała różne rzeczy.
- Prezent? Dla księcia Jacksona, tak?
- Księcia Jb
- Jb? Przecież panienka z Jacksonem siedziała w krza... - Przerwała jej.
- Między nami nic nie ma.
- Często do panienki przychodzi.
- Znalazł sobie starszą siostrę i tak już zostało. Miło mi się z nim spędza czas. Jest uroczy, ale uwielbia mnie drażnić - Zaśmiała się - Kupię mu to! - Wzięła do swoich jasnych dłoni pudełeczko
- Myślisz, że mu się spodobają kadzidełka?
- Sądzę, że tak - Uśmiechnęła się, a Hanna odwzajemniła uśmiech.
- Chodź, jeszcze tobie coś kupimy~
- Mi?! Panienko ja nie mogę! - Ukłoniła się przestraszona.
- Nonsens! Nikt nie musi wiedzieć, chodź - Zabrała ją na stoiska. Następnego dnia, książę Jackson udał się do domu rodziny Seong, żeby spotkać się z Hanną. Drzwi otworzyła mu służąca, mówiąc, że panienki nie ma. Poszła spotkać się z księciem Jb.
* Zamrugałem szybko. Nie wiedziałem, że tak wcześnie poszła podglądać brata. *
Zaczął ją szukać i zobaczył, jak podeszła do jego brata. Schował się za kolumną, by przypadkiem go nie dostrzegli. Rozmawiają. . Zobaczył, że Hanna trzyma coś w rękach. Było to pudełeczko, które wczoraj kupiła. Przyglądał się dalej. Jb patrząc na nią bez wyrazu przyjął pudełko i zajrzał do środka. Jackson zastanawiał się co ona mu kupiła. Poczuł w sercu zazdrość. Zawsze chciał być jak jego starszy brat. Jb zamknął pudełeczko i spojrzał na nią po czym przyparł szybko do ściany. Zdziwiona patrzyła na niego z szeroko otworzonymi oczami. Wyszeptał jej coś do ucha i poszedł z prezentem. Stała tam jeszcze przez chwilę będąc w szoku. Po chwili uśmiechnęła się i poszła w kierunku Jacksona mijając go. Stał z założonymi rękami i podszedł do niej.
- Co tu robisz? - Podskoczyła przestraszona.
- Straszysz mnie! - Zaśmiał się, a ona uśmiechnęła pod nosem - Widzę, że chcesz, żebym kiedyś dostałą zawału.
- Zawsze - Powiedział to teatralnie i dumnie.
- Głupek~ - Zaśmiała się
- Po co poszłaś do mojego brata?
- Chciałam się z nim spotkać.
- Widziałem, jak mu coś dawałaś
- Podglądasz mnie?! - Oburzyła się
- Jaaaa? Nigdy - Prychnął i uśmiechnął się.
- Dałam mu prezent... kadzidełka.
- Mi też być mogła coś dać~ - Udawał złego i spojrzał na nią z góry. Zaśmiała się.
- A co byś chciał?
- Ty tak na poważnie? - Był w szoku. Przytaknęła
- Oooo, to teraz mam pole do popisu~ Hmmm... coś... co sama zrobisz.
- Chcesz, żebym ci coś sama zrobiła? - Przytaknął z uśmiechem - Dobrze - Bardzo się ucieszył, lekko rumieniąc.
* Idąc przed siebie usłyszałem kroki za sobą. Stanął, a kroki również ucichły. " Długo masz zamiar tak za mną chodzić?". Zapytałem i odwróciłem się widząc za sobą Hannę z pudełeczkiem w rękach. Szybko schowała je za siebie. Widać, że była zmieszana " Co tam masz?" Zapytałem, odpowiedziała zawstydzona, że nic. Wyglądała trochę, jakby żałowała, że w ogóle przyszła. Chciała się zawrócić " Stój". Mówiłem bez emocji. Nagle powiedziała " Przyniosłam coś dla księcia" Podała mi to pudełeczko. Wziąłem je do rąk. Najpierw spojrzałem na nie, a potem na nią. Westchnąłem i zajrzałem do środka. Kadzidełka... Serio? Chciałem jej to oddać, ale nagle zobaczyłem w oddali mojego młodszego brata. No tak, Jackson, Podniosłem jedną brew, zapytała" Coś nie tak? Nie podobają się?". Złapałem ją za ramie i przyparłem do ściany. Przestraszyła się, ale przybliżyłem się patrząc jej w oczy. Nie sądziła, że tak się zachowam. Wyszeptałem jej do uszka " Dziękuję". Zabrałem prezent i odszedłem uśmiechają się pod nosem. Spotkałem po drodze służącą i wepchnąłem jej prezent w ręce. " Pozbądź się tego". Przytaknęła i zabrała. Będę miał wszystko co zechce Jackson. N ie ważne co to będzie. Będzie moje. Tuż po tronie " JB"*
Tuż po powrocie do domu, Hanna zastanawiała się co zrobić dla Jacksona. Zna go bardzo dobrze i wie, że jak nie zrobi coś dla niego, jak najszybciej, to będzie ją gnębił. Najlepiej, żeby prezent był praktyczny, skoro m a być ręcznie zrobiony. Przypominała sobie co najbardziej lubi robić Jackson. Miała pomysł. Kazała służącej przynieść tkaniny. Całą noc robiła dla niego prezent. Skończyła nad ranem. Starała się robić to jak najsolidniej potrafi. W końcu Jackson jest dla niej bliski. Zasnęła przy biurku.
Rano do jej pokoju przyszła Chaerin.
- Panienko~ - Zaczęła ją budzić.
- Hm? - Przebudziła się - Co się dzieje Chaerin?
- Ma panienka gościa
- To niech przyjdzie później - Chciała wrócić do spania.
- Ale to Jackson~
- Jackson? - Usiadła i spojrzała na prezent - Myślisz, że mu się spodoba?
- Jestem pewna - Uśmiechnęła się - Jest śliczne - Hanna przytaknęła z uśmiechem. Zapakowała prezent i wyszła do Jacksona. Usiedli na murku i podała mu prezent.
- To dla mnie? Nie trzeba było~
- Ale ty dowcipny~ Zaraz nic nie dostaniesz.
- Nie,nie,nie,nie! - Wziął prezent i odpakował. Była to ręcznie robiona poduszka - Zrobiłaś mi poduszkę.
- Tak... wiem, jak lubisz spać - Zmęczona oparła głowę na jego umięśnionym ramieniu - Robiłam go całą noc dla ciebie - Zamrugał szybko i spojrzał na nią zaskoczony. Starała się dla niego. Było to chociażby widać po tym, jak została zszyta poduszka. Lekko się zarumienił, gdy jej głowa leżała na jego ramieniu i uśmiechnął się.
***********
***********
Oto pierwszy rozdział nowego opowiadania. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Czekam na komentarze. Chciałabym wiedzieć co o tym sądzicie^^