-
Gdzie chcesz znowu iść? – stanęła przed nim.
-
Miałam
porozmawiać z
Jongup’em.
- Później z nim porozmawiasz. Teraz
pogadaj ze mną.
Siadaj – próbowała go umieścić na ławce, ale ten zaczął się z nią siłować.
-
To, że
jestem wyższy
myślisz,
że
jesteś również silniejszy?! O nie! Tak nie będzie. Siadaj – w końcu odpuścił i usiadł, a ona koło niego.
-
Sandra, ale ja naprawdę muszę już... – przerwała mu.
- Iść? Chcesz mnie zostawić? Nie chcesz ze mną rozmawia? Nie lubisz mnie? A może uważasz mnie za gorszą co?
-
Co? Nie, to nie tak! Tylko ja po prostu – kiedy wstał rzuciła się na niego i jakoś się tak stało, że wylądowała mu na kolanach. Zdziwiony spojrzał się na nią. Sama nie mogła uwierzyć, że siedzi mu na kolanach. Spojrzała na jego nogi, a potem na niego
i rzekła.
-
No! Teraz to na pewno nie wstaniesz – próbował ją z siebie ściągnąć, ale rzuciła mu si na szyję.
-
Nieeee! –
krzyczała
wymachując
nogami.
- Co
ty robisz?
-
Zostań
tutaj, rozumiesz co do ciebie mówię?
- No
ale ja...
-
Nie ma żadnego
ale –
wtedy objął ją rękoma i podniósł do góry.
- No
i wstałem.
- Ty
sobie ze mnie drwisz.
-
Ej! Nie przeszkadzam? – usłyszeli znajomy głos. Kiedy Zelo odwrócił się z Sandrą na rękach zobaczyli Lauren. Przez całą tą sytuację Zelo zawstydził się. Było to wyraźnie widać po jego zmieszaniu i rumieńcach na policzkach.
- Już? – zapytała Sandra przyjaciółkę.
-
Tak.
-
Ok! A ty mnie wreszcie postaw na podłodze.
- A
no tak – puścił ją patrząc się na niego pytająco.
-
Dobra, idź już!
- Na
pewno?
-
Tak. Uciekaj zanim się rozmyśle.
-
Zgoda! – uśmiechnął się kiedy poszedł zapytała.
- I
co?
-
Zgodził się.
-
Wiedziałam! – krzyknęła z radości tak głośno że wszyscy się na nią dziwnie spojrzeli.
-
Sandra, musisz zacząć to kontrolować – wyszeptała.
- Też tam myślę. Uciekamy stąd?
-
Tak. Biegnij! –
zaczęły uciekać, jak najdalej żeby nikt je nie zobaczył. Tego samego dnia Lauren czekała na Jaongup’a przed wejściem.
- O!
Już
jesteś? – powiedziała na jego widok.
-
Tak, idziemy?
-
Jasne! –
pojechali pierwszy lepszym autobusem do centrum. Chodząc do niego zaglądali do każdego sklepu po kolei.
Przymierzali ubrania, doradzali sobie nawzajem, kupowali i wygłupiali się, mimo, że na początku była troszkę niezręczna sytuacja. Po całych zakupach postanowili, że udadzą się coś zjeść. Poszli do MC zamawiając duże zestawy. Śmiali się i rozmawiali o wszystkim. O
pracy, muzyce, modzie, szkole, śmiesznych sytuacjach w dormie i w Polsce.
Bawili się
razem świetnie.
Lauren nie sądziła, że Jongup jest taki zabawny i uroczy. Kiedy
skończyli
jeść poszli na przystanek autobusowy.
-
Dziękuję, że dzisiaj spędziłeś ze mną czas.
-
Nie ma sprawy! Świetnie się bawiłem!
- Ja
również! Może... powtórzymy to kiedyś jeszcze raz? C-co ty na to?
- Byłoby fajnie – uśmiechnął się zawstydzając przy tym Polkę. Tym czasem Yongguk siedział sam, zmęczony na kanapie w salonie i ogląda telewizję. Sandra idąc do kuchni zobaczyła go przypadkowo i postanowiła, że do niego przyjdzie.
- Co
oglądasz?
–
zapytała
siadając obok
niego.
-
Sam nie wiem. Nie mogę nic konkretnego znaleźć w telewizji.
-
Czyli nudy?
- No
niestety.
-
Rozumiem –
oparła
swoją głowę o jego ramię. Podniosła wzrok na niego, lecz nie spojrzał się na nią. Postanowiła, że się do niego przytuli. Wtuliła się w jego umięśniony tors, lecz nawet nie
zareagował.
Podniosła głowę do góry i pocałowała go w usta , lecz ten odsunął się
od niej.
od niej.
-
Przepraszam Sandra, nie mam teraz na to ochoty. Jestem zmęczony.
-
Yongguk –
spojrzał na
nią – Kochasz ty mnie w ogóle?
- Co
to za pytanie? Jasne ,że tak.
-
Nie widać.
-
Jestem po prostu zmęczony i tyle. To nie znaczy, że przestałem coś do ciebie czuć.
-
Ale to nie pierwszy raz.
- To
znaczy?
-
Ostatnio w ogóle
przestałeś mnie traktować, jak swoją dziewczynę. Nie przytulasz mnie, nie całujesz. Nic, kompletnie nic. Nawet
rozmawiać
przestaliśmy.
-
Mam ostatnio dużo pracy na głowie to dlatego.
-
Przez cały
czas masz tyle samo pracy. Wiem o tym bo codziennie zajmuj się waszym zajęciami. Zauważyłabym, gdyby coś się zmieniło. Po prostu znudziłam ci się już.
- O
czym ty w ogóle mówisz?
-
Znudziłam
ci się.
Przestałam
ci się już pewnie dawno podobać.
-
Nie przesadzaj.
- Na
początku
mnie tak bardzo kochałeś. Teraz już nawet mi tego nie powiesz. Nie napiszesz.
Nie uśmiechasz
się już do mnie. Nawet już na mnie nie patrzysz jak wtedy
na wyspie Jeju.
-
Przesadzasz.
-
Nie, właśnie nie przesadzam! Chcę wiedzieć co się z tobą dzieje. Dlaczego tak bardzo się zmieniłeś? Czy to przeze mnie? Zrobiłam coś źle? – nawet się na nią nie spojrzał tylko dalej oglądał telewizje. Nastała chwilowa cisza. Spojrzała się na niego i wyjąknęła.
-
T-ty... masz kogoś, prawda?
- Co
ty znowu wygadujesz?
- To
dlatego taki jesteś dla mnie. Przestałeś mnie kochać, bo znalazłeś sobie inną.
-
Nie rozśmieszaj
mnie.
-
Powiedz, masz kogoś czy nie?
-
Wieź
mnie kurwa nie denerwuj!
-
Przez cały
czas się
denerwujesz!
- Bo
jesteś
denerwująca!
Ileż tak
można,
co?!
-
Jak chcesz to mogę przestać być denerwująca, raz na zawsze! Powiedz tylko słowo, a ja wyjdę stąd i już mnie więcej nie zobaczysz!
- Weź się w końcu zamknij! Pierdzielisz od rzeczy!
-
Jak ty się
kurwa do mnie zwracasz, co?!
-
Tak, jak widać
powinienem!
-
Zapomnij w ogóle, że z tobą dzisiaj rozmawiałam! Mam tego dosyć, rozumiesz?! Jutro mnie tutaj już więcej nie zobaczysz!
-
Jak jestem taki zły, to może powinnaś pójść do swojego ukochanego Himchan’a?! Może on będzie lepszy, co?!
- A żeby wiedział, żeby był!
- To
proszę
bardzo! Idź do
niego! Ale jak to zrobisz to pamiętaj, że nie znajdziesz już miejsca przy mnie.
- A
wiesz co? Mam was wszystkich głęboko i szeroko w czarnej dupie, wiesz?! Skoro
taki jesteś dla
mnie to wypierdalaj do swojej zdziry i nawet do mnie nie dzwoń, rozumiesz?! To koniec! – zdenerwowana zaczęła się ubierać.
-
Gdzie ty idziesz?
-
Jak najdalej od ciebie.
-
Nie wygłupiaj
się!
Nigdzie nie idziesz.
-
Tak? Jesteś
tego taki pewien? To patrz! – miała już wyjść, kiedy zatrzymał ją przytrzymując drzwi.
-
Nigdzie nie idziesz!
-
Nie mogę wyjść, bo co? Co mi zrobisz panie
wielki, co?! A teraz wypuść mnie!
-
Gdzie chcesz iść?
- Już ci powiedziałam. Jak najdalej od ciebie. Nie
mam zamiaru nocować z tobą pod jednym dachem. Denerwowałeś mnie do takiego stopnia, że nie wytrzymuję nerwowo przy tobie! Przenocuję noc w hotelu lub pójdę się przespać do Lauren na podłodze. Ale jak jutro rano wrócę to zabieram swoje rzeczy i wynoszę się stąd! Nie mam zamiaru tu więcej mieszkać i być przez całe życie waszą służącą! Nie mam zamiaru być tutaj z tobą za to jaki jesteś dla mnie!
-
Tak? Taki strasznie zły jestem? To wypierdalaj stąd!
-
Pieprz się
zasrany cwelu! To koniec z nami, rozumiesz?! Między nami nie ma przyszłości!
- I
dobrze! –
wyszła z
dormu zatrzaskując za sobą drzwi