Minął już kolejny miesiąc od wizyty Lauren w dormie. Dni
stają się coraz zimniejsze. Już powoli liście zmieniają swoje kolory. Wielkimi krokami
zbliża się zima. Jak ten czas szybko leci. Pamiętam, jak jeszcze niedawno
przyleciałam z powrotem do Korei. Nie miałam tutaj nikogo. Czułam się osamotniona i tęskniłam za Polską, mimo, że dzieciństwo spędziłam tutaj. A teraz? Pracuję w agenci z najlepszymi osoba na świecie. Mieszkam z szóstką przygłupów, którzy stali się moją rodziną. Żyję z wspaniałym mężczyzną. Już troszkę minęło od naszej bliskości na wyspie Jeju. No właśnie. To był mój pierwszy i jak na razie ostatni
stosunek z Yongguk’iem. Dlaczego? Bo od tamtej pory nawet się nie całujemy. Nawet się nie spotykamy. Wiem, że sama tego chciałam. Tego, by nie okazywać swoich uczuć dla dobra B.A.P. Widzimy się i rozmawiamy ze sobą codziennie, a czuje się, jakbyśmy się nie widzieli przez kolejne kilka
lat. Tęsknie za nim. Za tym jak się do mnie uśmiechał i jak się na mnie patrzył. Za tym jak mnie całował i dotykał. Jak mówił, że jestem wyjątkowa i nigdy mnie nie opuści. Za zwykłymi słowami „Kocham Cię”. A co jeżeli on mnie już nie kocha? Co jeżeli już to uczucie, ta namiętność między nami wygasła? Czasami czuje się jakbyśmy nie byli razem. Więc może jednak? Nie chce nawet o tym myśleć. To nie może być prawda. Tak strasznie się boje, że przez moje nadmierne dbanie o
karierę B.A.P w końcu go stracę. A może... już go straciłam?
Przez
ten miesiąc
Lauren zdążyła już lepiej poznać chłopców i się z nimi zaprzyjaźnić. Często się z nimi spotykała i można było powiedzieć, że przyjęli ją do rodziny. Ostatnio, całkiem przypadkowo poznała dziewczyny z Secret, które przyszły w odwiedziny do dormu. Jeżeli chodzi o chorobę Sandry to jej stan zdrowia
bardzo się
poprawił.
Coraz rzadziej doznawała „ataków” i kołatani serca, a oznaki depresji zaczęły całkowicie zanikać. Przestała płakać, wysypiała się, nie wywoływała u siebie wymiotów. Nic ją nie bolało i była pełna życia.
Pewnego
dnia, kiedy Sandra piekła sernik był piękny, cichy poranek. Cichy? To było coś niewiarygodnego. Pierwszy raz w
dormie panowała
cisza i spokój. Normalnie
chłopcy
biegali by po całym budynku, albo wyzywali się nawzajem dla żartów. Nagle usłyszała jakieś szmery w salonie, lecz je zignorowała. Potem usłyszał jakby ja ktoś wołał, ale myślała, że jej się wydawało.
-
Sandra! Ile ja kurwa mam cię wołać?! Chodź tu wreszcie! – usłyszała zdenerwowanego Daehyuna w salonie.
- Może tak grzeczniej capie!? Jakbyś nie zauważył, jestem zajęta! Piekę sernik.
-
Przyjdziesz tu w końcu czy nie?!
- Już idę! Idę! Nie denerwuj się tak! Boże! – kiedy weszła do salonu zapytała – Czego zaś chcesz ty niedorozwinięty sza... ?- ale nie dokończyła, bo to co zobaczyła przerosło jej największe oczekiwania. Zobaczyła siedzącego Daehyun’a na fotelu nie jedzącego tylko żrącego, wręcz za przeproszeniem
wpierdalającego kolejny kawałek sernika. Ale nie to było najdziwniejsze i najbardziej
szokujące.
Daehyun był
gruby. Wręcz
spasiony. Był
ogromny. Wielki brzuch i podwójny pod brudek.
-
Daehyun! Co się z
tobą stało?
-
Mianowicie?
- Ty
jesteś...
jesteś
gruby! Gdzie twoje wysportowane ciało nad którym się tak męczyłeś?!
-
Dziwi cię to?
Przecież
przez cały
miesiąc
piekłaś tylko serniki.
-
Jak to?
- No
tak! Jesteś tak
pochłonięta pracą, że nawet tego nie zauważyłaś?
-
Najwyraźniej
nie... Ale to nie zmienia aktu, jak wyglądasz. Co powiedzą twoje fanki?! Strasznie się zmieniłeś!
- To
prawda, że
wylewa mi się
troszkę tłuszczyku z tej i... z tej i
jeszcze z tej strony. A tam to już nie mówię jak się wylewa, bo nawet nie widzę, ale to nie zmienia faktu, że wciąż jestem seksowny! Jestem w świetnej formie! Mógłbym ruchać co popadnie! – kiedy wstał z fotelu jego koszulka odkrywała cały jego brzuch – Wciąż jestem sexy! Widzisz ten piękny zadek? Te zgrabne pół dubki? – nadstawiał się wymachując zadkiem w lewo i prawo.
-
Nie chce na to patrzeć.
-
Widzisz? Widzisz?
- Mógłbym rżnąć i posuwać wszystko co się rusza! Więc nie mów mi, że jestem gruby, bo każda by chciała po dotykać sobie takie ciałko. Te pośladki! – znów zaczął się wypinać – A wracając do ruchania... powiesz mi, gdzie mieszka
Lauren? Ona działa tak na mnie , że... – nie dokończył kiedy mu przerwała.
-
Dobrze! Rozumiem! Nie dokańczaj, dobrze? Proszę! – nagle usłyszała jakieś krzyki na zewnątrz. Jakby coś, a raczej ktoś spadał z krzykiem wpadając w krzaki. Całą tą scenę było widać przez okno. Sandra widząc to rozszerzyła oczy. KTOŚ WYSKOCZYŁ PRZEZ OKNO!!!! Nagle ktoś z krzykiem zbiegł z góry po schodach. Darł się na cały głos. Był to Youngjae z włócznią w ręku. Zaraz... Z WŁÓCZNIĄ? JAK TO? Wybiegł z dormu krzycząc.
- MIĘSO!!!!! – pobiegł za budynek. Polka jedynie w
szoku obserwowała wraz z Daehyun’em całą tą sytuacje przez okno. Wtedy ktoś kto wyskoczył przez okno, szybko wyszedł z krzaków do których wpadł. Był to Zelo. Przestraszony zaczął uciekać, a Youngjae biegł za nim z włócznią krzycząc MIĘSO!!!!! MIĘSO!!!
- Co
tu się
wyprawia?! Co oni robią?!
-
Jak widzę
Youngjae chce zjeść Zelo... znowu.
-
Jak to znowu? - z hukiem do środka wbiegł Zelo,, a za nim Youngjae. Maknae krzyczał wymachując rękoma na wszystkie strony, a Youngjae MIĘSO!! Gonili się tak w kółko, naokoło salonu. Po chwili Zelo schował się za Sandrą Younjae przewrócił Daehyun’a i rzucił się w stronę Polki. Przestraszona krzyknęła. Na szczęście zatrzymał się przed nią. Zdziwiona i zarazem przestraszona nie wiedząc co robić zasłaniała własnym ciałem młodszego kolegę i starała się unikać wymachiwanej przez Youngjae włóczni. Nie wiedziała co ma robić, a Dehyun nie mógł wstać z podłogi i turlał się wymachując rękami. Wygladal jak przestraszony pulpecik.
-
Youngjae! Uspokój się!
- Mięso!
- Odłóż tą broń!
- Mięso!
-
Jakie zaś mięso?! Zelo to nie mięso!
- Mięso!
-
Zostaw go, bo inaczej sobie porozmawiamy Youngjae! Odłóż tą włócznie i marsz na górę!
- Mięso!
- Co
ty masz kurwa z tym mięsem?! Słuchasz mnie w ogóle co ja do ciebie mówię?!
- Mięso!
-
Zelo! Co wy robicie? Dlaczego Youngjae chce cię zjeść?
- Kwa!!!
*Czy on przed chwilą mi gdaknął prosto do ucha? JAK KACZKA?!!!(Sandra)*
-
Zelo co z tobą?!
Uspokój się! Nie zachowuj się jak kaczka! – Youngjae znów zaczął wymachiwać włócznią. Przestraszony Zelo zaczął wspinać się na plecy przyjaciółki i wydzierać się niczym obdzierane ze skóry kaczka w ucho.
-
Zelo! Zejdź ze
mnie!
- Mięso!
-
Zamknij ryj! Jeszcze raz mi włócznią przed oczami machniesz to sam się staniesz mięsem! Rozumiesz?!
- Mięso!
-
Youngjae!
-
Kwa!!! –
Zelo-kaczka uciekła z dormu, a Youngjae wybiegł za nim krzycząc Mięssssssooooooooo!
- Boże! Co się dzieje?
-
Czy wreszcie mi ktoś pomoże?! – krzyknął leżący Daehyun na podłodze. Sandra szybko zareagowała i rzuciła się do pomocy chłopakowi. Złapała go za rękę i próbując go podnieść sama się przewróciła ale w końcu się jej udało
-
Dzięki!
-
Nie ma sprawy.
-
Jak ja ci się za
to odwdzięczę?
- Ja
tylko pomogłam
ci wstać z
podłogi.
- Chodź tutaj! Niech cię uściskam! – przytulił mocno dziewczynę od tyłu. Trzymając ją mocno zaczął poruszać biodrami do przodu i do tyłu.
-
Daehyun! Zboczeńcu!
-
Wiem, że
chcesz tego.
-
Daehyun puszczaj mnie!
-
Jestem sexy! A Lauren będzie następna!
-
UWAGA! – usłyszeli znajomy krzyk w korytarzu,
po czym Daehyun oberwał pomidorem w głowę. Puścił dziewczynę przewracając się od jej odepchnięcia.
-
Nie mogę
wstać! – wymachiwał rączkami.
-
Szybko! Zanim mgła obronna opadnie! – Yongguk złapał ją za rękę i wyszarpał z salonu. Był ubrany w moro, a na policzkach miał namalowane czarne kreski.
-
Teraz jesteśmy
bezpieczni.
-
Yongguk! Całe
szczęście jesteś tutaj! – przytuliła się w klatkę chłopaka.
-
Nie masz mi za co dziękować. To moja praca.
-
Praca? Youngguk, co tutaj się dzieje? Dlaczego Dahyun jest taki gruby i
niewyżyty?
Dlaczego Youngjae chce zjeść Zelo, który udaje kaczkę?
- TO
JEST WOJNA!
-
Wojna? Jak zaś
znowu wojna?
-
Uważaj! – odepchnął ją strzelając rękami w przed pokój i wydając dźwięki strzelanego karabinu ustami.
- Co
ty robisz?
-
Tam jest następny!
–
przeturlał się do kuchni udając,, że znów kogoś zabija. Skradł się koło okna. Kucną przy zlewie i wystawił ręce przez okno zaglądając czy kogoś nie ma po drugiej stronie. Wtedy rzucił przez zamknięte coś. Nie wiadomo było co, bo to również nie miało swojego kształtu, ani koloru. Po prostu nie
istniało. W
pośpiechu
łapiąc ją za rękę przyciągnął do siebie i krzyknął.
-
Padnij! – objął ją w pasie i rzucił się wraz z nią na podłogę zakrywając ich głowy. Leżąc tak skuleni na podłodze, Yongguk wstał i ostrożnie zajrzał przez okno. Po chwili usiadł z ulgą na podłodze.
-
Yongguk?
-
Tak? –
powiedział
zdyszany.
- Co
ty robisz?
- Walczę! Nie widać? Przecież jest wojna!
- Ja
zaś
wojna?!
-
Szwaby!!!!! –
wybiegł z
dormu na zewnątrz.
-
Yongguk! –
pobiegła za
nim, lecz przewrócił ją wbiegający do środka Zelo.
-Mięso!!
*A ci zaś swoje?(Sandra)*
Ganiali
się w
salonie i pobiegli z krzykiem na górę. Z bolącą głową wyszła na zewnątrz.
- No
to już
jest przegięcie – powiedziała na widok Himchan’a bez ubrań w samej pieluszce siedzącego na drzewie. Siedział po turecku z zamkniętymi oczami.
-
Himchan –
zawołała go podchodząc do drzewa, lecz nie usłyszał. Wciąż miał zamknięte oczy.
-
Himchan! Do kurwy nędzy!
-
Kurwy! Suki! Puszczalskie! Łączmy się razeeeemmmmm!~~~Ave Himchan!!
- Że co?!
-
Niech będzie
pochwalony wielki Himchan, który opiekuje się wszystkimi wyuzdanymi laskami!
*Czy ja dobrze słyszę? On czci samego siebie?(Sandra)*
- Jestem w ukrytej kamerze czy
jak?! ...Dobra chłopcy! Macie mnie! Nabrałam się! Świetny żart!
- O
Sandra! Nie zauważyłem cię.
-
Przypuszczam –
kiedy jeszcze raz rozejrzała się widząc ich wszystkich zaczęła się śmiać.
- Co
cię tak
rozśmieszyło ?
- To
wszystko.
- To
znaczy?
-
Goniących
się
Youngjae z Zelem. Udającego Yongguk’a i z grubego Daehyun’a. Powiedz jak to zrobiliście? Monic wam pomogła nałożyć na niego tyle rzeczy?
-
Nie rozumiem o czym ty mówisz.
- I
jeszcze ta twoja pielucha.
- To
nie jest pielucha. To kitel!!
-
Hahahaha!!! A gdzie Jongup? Niech zgadnę. Wybiegnie zaraz skądś i będzie zachowywał się jak zwierze lub coś w tym stylu?
-
Nie bądź głupia! Jongup odszedł z zespołu.
-
Jak to odszedł?
-
Tak to. Postanowił, że wyjedzie z Patrikiem na wyspę Jeju, by biegać razem na golasa wśród wysokiej trawy, jeździć z nim na koniach przy zachodzie słońca i hodować lamy. Pedał jeden!
-
Co?! Hahahaha! Lepszej ściemy nie mogłeś wymyśleć? Hahaha!
-
Kiedy to prawda. Wyjechał jakieś dwa tygodnie temu. Wysłał tą pocztówkę – wyciągnął z pieluchy pocztówkę i zrzucił ją na dół.
-
Nie chcę
wiedzieć,
gdzie ją
schowałeś – spojrzała się na pocztówkę na której była plażą i przytulających się Jongup z Patrykiem.
-
Nie to są po
prostu jakieś
jaja, naprawdę.
-
Sandra!!! – usłyszała znajomy głos za pleców. Głos, który bardzo dobrze znała. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętego Jae Ri.
- To
nie może być prawda – wyszeptała. Strach sparaliżował ją, że nie mogła się ruszać, ani wypowiedzieć żadnego słowa.
-
Jak ja się
cieszę, że znowu cię zobaczyłem! Chodźmy! Powóz na nas czeka – kiedy odwróciła głowę zobaczyła zaprzężoną karetę w sześć koni z księdzem.
-
Dlaczego jesteś
taka zdziwiona? Yongguk ci nie powiedział? Dzisiaj bierzemy ślub .
- Ślub?
-
Tak! Czeka nas piękna przyszłość. Myślisz, że tak po prostu przede mną uciekniesz? Myliłaś się! Jesteś moja i już zawsze tak będzie! – zaśmiał się przerażająco. Po chwili zarzucił ją na swoje ramie i poszedł w stronę karety. Przestraszona zaczęła się wyrywać, ale nic to nie dawało. Zaczęła wołać o pomoc, lecz nikt jej się słyszał. Nagle zobaczyła z oddali Yongguk’ wchodzącego do dormu.
-
Yongguk! Pomóż mi!! Aaaaaaa!!! – on jedynie spojrzał się na nią obojętnym wzrokiem i wszedł do środka. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Łzy same płynęły po jej policzkach. Zapłakana odwróciła głowę i kiedy już byli blisko koni, postawił ją na ziemię. Zaczęła się mu wyrywać, lecz ten trzymał ją bardzo mocno. W tamtej chwili zdenerwował się i zaczął szarpać ją za włosy, by się nie ruszała. Nagle uderzył ją z pięści w twarz, przez co upadła na podłogę. Zaczął ją kopać po brzuch. Nie mogła wypowiedzieć żadnego słowa. Zwijała się z bólu na gołej ziemi dławiąc się krwią wypływającą z jej ust. Miała już czarne plamy przed oczami. Obraz zaczął się ściemniać, aż w końcu zamknęła oczy. Po chwili gwałtownie otworzył
a oczy.
a oczy.
- To
był
tylko sen. To tylko sen – zaczęła się uspokajać. Była cała mokra ze strachu, policzki były mokre od łez, a oczy miała całe czerwone i podpuchnięte. Nie sądziła, że tak bardzo się boi Jae Ri. Ręce tak bardzo się jej trzęsły. Wtedy do pokoju wbiegł przestraszony Himchan.
- Co
się stało?! – spojrzała się tylko na niego - Dlaczego płaczesz? – usiadł koło niej na łóżku i wytarł jej policzka.
- Ja
nie... –
przytulił ją do siebie.
-
Spokojnie! Wszystko jest już dobrze. To był tylko sen. Nic się nie stało. Jestem przy tobie – zaczął ją uspokajać.
Tego
samego dnia Sandra wyszykowała się i pojechała do szkoły. Po pierwszej godzinie lekcyjnej udała się do Sali w której uczy się Lauren. Wchodząc do środka spotkał przyjaciółkę siedzącą przy ławce, która czekała już z niecierpliwością.
-
Cześć Lauren! – zakradła się do niej od tyłu. Młodsza dziewczyna podskoczyła przestraszona.
-
Wiesz jak mnie przestraszyłaś?! Nie rób tego więcej!
-
Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać – zaśmiała się. Lauren widząc śmiech Sandry również zaczęła się śmiać. Oczywiście, wszyscy w klasie dziwnie się na nie patrzeli, bo nikt nie
rozumiał
Polskiego. Zauważając to uspokoiły się i szybko uciekły z klasy. Spacerując po korytarzach zaczęły rozmawiać.
-
Lauren?
-
Tak?
-
Mam pytanie.
-
Jakie?
-
Ale obiecuj, że na
nie odpowiesz szczerze.
-
Nie ma sprawy.
- Więc... podoba ci się Jongup, prawda?
-
Co? –
spytała
zaskoczona po chwili rumieniąc się – D-dlaczego tak uważasz?
-
Oj, przestań!
Nie jestem ślepa!
Przecież
widzę,
jak na niego patrzysz. Jak się do niego uśmiechasz, jak do niego mówisz, jak...
-
Dobra, dobra! Załapałam!
- A
więc? – Lauren nic nie odpowiedziała tylko odwróciła głowę ze wstydu.
-
Wiedziałam! – krzyknęła szczęśliwa aż wszyscy się na nią spojrzeli. Zrobiło się jej głupio i uspokoiła się – Więc... co masz zamiar zrobić?
- To
znaczy?
-
Nie masz zamiaru jakoś działać? No nie wiem. Na przykład... umów się z nim.
-
Co? Chyba jesteś nie poważna.
-
Dlaczego? Przecież to dobry plan. Wyjdziecie gdzieś razem, spędzicie troszkę więcej czasu ze sobą, lepiej się poznacie i... będzie już twój!
-
Sandra... przerażasz mnie.
-
Przepraszam – uśmiechnęła się nie pewnie.
-
Sama nie wiem.
-
Przestań! Będzie dobrze. Zobaczysz.
-
Ale... nawet nie wiem co miałabym powiedzieć.
- Na
przykład...
wymyśl
jakiś
pretekst. Nie mów, że to randka.
-
Pretekst?
-
Tak. No wiesz... powiedz mu, że chcesz sobie kupić coś w sklepie, a nie masz z kim się zabrać i zapytaj się czy by nie mógł się z tobą wybrać.
- Myślisz, że to się uda?
-
Jestem tego w 100% pewna! – uśmiechnęła się.
- No
dobrze... spróbuje.
-
Moja krew! –
uderzyła ją z radości w ramię.
- Ała! Ty naprawdę czasami nie masz wyczucia w rękach.
-
Przepraszam.
-
Mam nadzieję, że znajdziesz sobie kogoś kto sprawi, że przy nim staniesz się bezbronna i nie będziesz miała tyle siły w rękach – zażartowała.
-
Taa... – spuściła wzrok. Lauren zauważyła, że coś jest nie tak, ale wolała nie naciskać, bo wiedziała, że i tak się nie dowie. Zadzwonił dzwonek na lekcję, a Polki pożegnały się i wróciły do swoich klas. Sandra wróciła do klasy zamyślona co troszkę zaniepokoiło przyjaciółkę. Po lekcjach dziewczyny pojechały razem do wytwórni. Po jakiś dwóch godzinach pracy spotkały rozmawiającego Jongup’a z Zelo.
-
Lauren, zobacz! – wskazała na chłopaka – Idź tam.
-
Nie.
-
Nie możesz
teraz tchórzyć. Powiedziałaś, że to zrobisz.
- No
tak, ale nie teraz.
-
Dlaczego?
-
Wolałabym
z nim o tym porozmawiać jak będzie sam.
-
Chodzi ci o Zelo, tak? Nie martw się. Sandra się wszystkim zajmie. A teraz chodźmy! – pociągła ją w stronę chłopców. Kiedy podeszły do nich przywitały się. Sandra nagle objęła ramię Zela i pociągła go w swoją stronę z pretekstem, że on jest bardzo wysoki. Sandra sama nie
wiedziała co
tą
rozmową wskóra i jak dalej będzie prowadzić tą dziwną rozmowę. Sama nie wiedziała co mówi, ale to była jedyna szansa, żeby zabrać stamtąd rapera. Więc, Jongup i Lauren zostali tam
sami.
- A
z Sandrą coś nie tak? – zapyta zdziwiony.
-
Znasz Sandrę. Często ma dziwne odpały.
- No
tak, przecież to
ona – zaśmiał się.
-
Wiesz, Jongup... chciałabym się coś ciebie zapytać.
- Słucham. O co chodzi?
- No
więc...
–
zawstydziła się. Nie mogą uwierzyć, że pewnego dnia zapyta się swojego biasa o coś takiego – Więc... chciałabym pójść na zakupy, ale nie mam z kim iść. Więc może... – przerwał jej.
- A
z Sandrą nie
idziesz?
- No
wiesz... ona... jest już zajęta. Ma dużo pracy i nie ma czasu.
- A
pytałaś się może dziewczyn z Secret? One uwielbiają zakupy.
-
No, nie, ale ja...
- To
chodź!
Zapytamy się
razem –
zabrał ją ze sobą.
-
Ale ja chciałam
się
zapytać
ciebie –
odezwała się nagle, gdy zabierał ją w stronę dziewczyn.
-
Mnie? –
zapytał
zaskoczony.
-
T-tak. Ale jak nie masz czasu, albo po prostu nie chcesz się ze mną nigdzie wybrać to ja... ja to zrozumiem.
-
Nie ma sprawy!
-
N-naprawdę? – zapytała zdziwiona.
-
Tak, będzie
fajnie! – uśmiechnął się. Jego uśmiech sprawił słodkie rumieńce na pliczkach Lauren.
- To
może
dzisiaj, wieczorem?
-
Ok! – po
całej
tej rozmowie Lauren zaczęła szukać Sandry. Znalazła ją w końcu torturującego Zela.
- Sandra, to miłe z twojej strony, ale muszę już iść.
spadłam z łożka czytając sen Sandry xD Przegenialnie!!!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia skąd bierzesz na to pomysły, ale powiem szczerze, że zazdroszcze Ci bardzo :D
Szczerze wiedziałam od początku, że to sen, ale gdy tak o tym myślałam to nie zdziwiłabym się dyby to była prawda xD To w końcu B.A.P!
OdpowiedzUsuńJa.. nie.. mogę... ten sen to jeden wielki mindfuck xDD
OdpowiedzUsuńJak ja się nie mogę doczekać tej "randki"~~ Jonguppie pewno zrobi coś genialnego ;PP
Zapraszam na nową notkę na its-just-bap.blogspot.com
Gdzie są czesci pierwsze ? Cos ty zrobiła z tymi rozdzialami. ? Gdzie ten ostatni rozdzial z sylwestra, ktory mial nr 18, a teraz pod tym numerem jest cos innego.
OdpowiedzUsuńUmarłam ze śmiechu czytając ten sen, naprawdę nie pamiętam kiedy tak bardzo się z czegoś śmiałam. Swoją drogą łączę się z Sandrą w tęsknocie za Bangiem </3 No i jestem ciekawa "randki" Jongup'a :D
OdpowiedzUsuń