Translate

czwartek, 15 sierpnia 2013

B.A.P My Dream Rozdział 21 cz.1


Była godzina 12:00. Właśnie rozpoczęła się czwarta godzina lekcyjna. Przez całą lekcję biologii Lauren nie myślała o dzisiejszym dniu. Dziś miała spotkać się z Jongupem w parku. Nigdy by nie sądziła, że mogłaby się z nim tak świetnie bawić. Od zawsze podziwiała Jongupa za to jakim jest wspaniałym tancerzem i uroczym chłopakiem. Teraz, gdy wreszcie go poznała jej podziw i szacunek do niego wzrosła i przemieniła się w... uczucie. To nie było takie byle jakie uczucie, ale silne uczucie które każdego dnia dawało jej powód na uśmiech. Tak... Lauren była zakochana po uszy. Nie spodziewalibyśmy się nawęd jak bardzo jej zależało na Jongupie. Niestety ukrywała swoje uczucia przed nim. Bała się, że gdy tylko mu je wyzna on ich nie odwzajemni. Bo niby dlaczego miałby kochać akurat ją?

  Po lekcja Lauren szybko udała się do swojego pokoju. Zauważyła, że w drzwiach jest wsunięta jakaś mała karteczka na której było napisane.

,, Czy wiesz, że piękniejesz z każdym dniem, kiedy na ciebie patrzę? Nawet nie wiesz, jak bardzo mi na tobie zależy. Czy wiesz, kim jestem? Podpowiem, że osobą, której się najmniej spodziewasz. ~Twój tajemniczy wielbiciel

*Kto mógł mi coś takiego przesłać? To ma być jakiś żart? A może...jednak nie. Ciekawe, kim jest mój tajemniczy wielbiciel? A może to jest... nie na pewno nie! (Lauren)*

 

  Nagle przypomniała sobie o spotkaniu w parku i zaczęła się starannie szykować na spotkanie z przyjacielem. Porządnie się umyła, wyperfumowała, cztery razy zmieniała ubrania, uczesała włosy, lekko pomalowała, trzy razy zmieniała buty, a w końcu była już gotowa na spotkanie. Oczywiście, po drodze przypomniała sobie, że nie zamknęła pokoju, więc musiała się wrócić. Nadeszła godzina 16:30. Polka już czekała na chłopaka w wyznaczonym miejscu. W pewnej chwili podbiegł do niej zdyszany Jongup.

 - Przepraszam, że się spóźniłem, ale nie chcieli nas wcześniej wypuścić z wytwórni.

 - Nic nie szkodzi. Przecież wiem jaki jesteś zapracowany uśmiechnęła się. Chłopak widząc to odwzajemnił uśmiech przez co ją zawstydził.

 - Ładnie wyglądasz.

 - Naprawdę? Dziękuję jego słowa sprawiły, że uśmiechnęła się lekko do siebie To... gdzie idziemy?

 - Może pójdziemy na lody? Co ty na to?

 - Dobry pomysł! poszli po lody po czym udali się na spacer. Przez cała drogę rozmawiali i śmiali, a zwłaszcza Lauren się śmiała, bo Jongup przez cały czas się wygłupiał. Był naprawdę zabawny. Po chwili Lauren potknęła się po kamień. Na szczęście Jongup zdążył ją złapać w odpowiednim momencie. Ich oczy napotkały się na siebie. Patrzeli sobie głęboko w oczy przez krótką chwilę po czym pomógł jej wstać i uśmiechnął się niezręcznie drapiąc w tył karku. Lauren również się zawstydziła. Nagle zauważyli, że cały jej lód spadł na koszulkę Jongupa.

 - O nie! Twoja koszulka powiedziała wskazując na plamę.

 - O!

 - Tak bardzo cię przepraszam.

  - Nic się nie stało. Nie musisz mnie przepraszać. Każdemu mogło się to zdarzyć. Najważniejsze jest to, że nie zrobiłaś sobie krzywdy przewracając się.

 - Dzięki tobie uśmiechnął się lekko.

 - Może wróćmy do dormu? Wyczyścimy twoją plamę.

 - Ok! uśmiechnął się radośnie. Kiedy wrócili do dormu zastali Sandrę w fartuchu.

 - Cześć Lauren! Co wy tutaj robicie? Mieliście być w parku.

 - Cześć Sandra! Byliśmy, ale niechcący Jongup ubrudził się lodem na koszulce.

 - To jej wina wskazał kciukiem na Polkę stojącą koło niego.

 - No wiesz?! powiedziała oburzona. Jedynie zaśmiał się No to prawda. To moja wina uśmiechnęła się.

 - Pokaż! podeszła do nich patrząc się na plamę.

 - A ty wciąż przy garach? zapytała żartobliwie Lauren.

 - Co mam poradzić? Taka moja praca. Czasami czuje się, jakbym wychowywała szóstkę, dużych dzieci.

 - Szóstkę? zapytał Jongup A Yongguk.

 - On też jest jak takie duże dziecko bawiące się żołnierzykami. Jongup ściągnij koszulkę i włóż coś innego. Spróbuję ją później wyprać. 

 - Znaczy... ja chciałabym ją wyczyścić, bo ja... zaproponowała, lecz nagle ktoś się wtrącił.

 - Cześć Lauren! podbiegł do nich Daehyun.

 - Cześć Daehyun!

*Czasami to zazdroszczę Sandrze, że ma całą szóstkę każdego dnia tylko dla siebie. (Lauren)*

 - Jeżeli chcesz pomóc to proszę bardzo, nie zatrzymuje cię. Weź jego koszulkę i idź mu ją wyczyść - Nagle Jongup ściągnął przy wszystkich swoją koszulkę pokazując swój wysportowany abs, który spowodował rumieńce na policzkach Lauren.

 - No i czego się chwalisz? zapytał Daehyun.

 - Co? Ja wcale się nie... przerwał mu.

 - Myślisz, że ty jedyny masz w dormie abs? podniósł koszulkę do góry pokazując swój.

 - Kiedy sobie bęben piwny tak wyrzeźbiłeś?

 - Sandra mi pomogła. Prawda?

 - Dla was wszystko odpowiedziała sprzątając w lodówce.

 - Ale ja i tak mam lepszy.

 - Chyba sobie żartujesz. Ja mam lepszy.

 - Lauren, powiedz kto ma lepszy abs? zapytał Jaongup. Tym pytaniem to ją zamurował. Języka zapomniała patrząc się na tak idealne ciała.

 - Uspokójcie się! Kogo to obchodzi kto ma lepszy abs? Ważne, żeby się fanką podobał chłopcy się zgodzili z Sandry wypowiedzią. Daehyun opuścił koszulkę, a Jongup włożył inną koszulkę i wręczył brudną Lauren.

 - Daehyun idź zaprowadzić Lauren do łazienki i pokaż jej co, gdzie mamy, ok?

 - Zgoda! obydwoje poszli. Daehyun przez cały czas zagadywał Lauren próbując nawiązać z nią jakąkolwiek rozmowę. Próbował być uroczy, zabawny i rozmowny. Co mu nawet wychodziło. Kiedy Polka zrobiła już to co miała zrobić, wrócili do kuchni. Gdy wrócili zobaczyli, jak Jongup pomagał Sandrze w sprzątaniu.

*Sandra tak bardzo się zmieniła. Jak na swój wiek bardzo wydoroślała. Kiedy na nią patrzę to widzę w niej kobiecą, troskliwa mężatkę z dziećmi. Wiem, że to śmieszne stwierdzenie, ale naprawę tak wygląda w fartuszku. Na pewno będzie świetną żona i matką. Dobrze, że Sandra opiekuje się chłopakami. Kto lepiej by o nich zadbał, jak nie ona? Sama chciałabym być tak dojrzała, jak ona. (Lauren)*

 - Jongup, idziemy? zapytała Polka. Chłopak odwrócił się i z uśmiechem powiedział.

 - Jasne! już miał ściągnąć fartuch i umyć ręce gdy nagle zatrzymał się i spojrzał się na zmywająca talerze Sandrę. Nawet nie zwróciła na niego uwagi.

 - Pomóc ci w czymś jeszcze?

 - Nie, nie trzeba odpowiedziała. Było mu głupio, bo zaczął jej pomagać, a teraz musi ją z tym wszystkim zostawić.

 - Na pewno?

 - Tak, dam sobie radę.

 - Na pewno? Bo może jednak... przerwała mu.

 - Nie martw się. Nie sprzątam tutaj pierwszy raz. W końcu to moja praca nagle gwałtownie odwróciła go plecami do niej i odwiązała mu fartuch. Po chwili dodała.

 - A teraz idź z Lauren i bawcie się dobrze uśmiechnęła się popychając go w stronę przyjaciółki. Lauren złapała go za ramie i wyciągnęła go z dormu.

* Ach ten Jongup. On jest taki mało spostrzegawczy. Przecież to na pierwszy rzut oka widać, że Lauren go lubi.(Sandra)*

Tym czasem Lauren i Jongup poszli do kina na roztańczona komedie romantyczną.

Dzisiejszego dnia Jongup był naprawdę uroczy. Kiedy oglądaliśmy film niechcący złapaliśmy się za ręce, kiedy w tej samej chwili sięgaliśmy po popcorn. Zdążyło nam się to z dwa razy. Uwielbiamy, kiedy się tak słodko zawstydza. I te jego rumieńce na policzkach. Świetnie dzisiaj się z nim bawiłam. Chyba jemu też się dzisiaj podobało. Nie mogłam tego wywnioskować, bo cały czas się tylko uśmiecha. Jego uśmiech jest taki cudowny. Kiedy film się skończył, odprowadził mnie pod sam dom, aż się koleżanka mnie zapytała, kim jest ten uroczy chłopak, który mnie przyprowadził. Nie wiem, po czym to wywnioskowała, skoro podglądała nas przez okno, kiedy było ciemno i miał założony kaptur na głowie i ciemne okulary, żeby nikt go nie rozpoznał. Ale jedno jest pewne. Jongup jest uroczy nawet, kiedy go słabo widać przez okno w nocy.

  Następnego dnia, Lauren wstawała na zajęcia. Zjadła śniadanie i od razu zaczęła się ubierać. Gdy była już gotowa do wyjścia, zauważyła jakąś karteczkę pozostawioną pod jej drzwiami. Zdziwiona podniosła karteczkę i przeczytała oto te słowa:

,, Wyglądałaś wczoraj przepięknie. Oczu nie mogłem od ciebie oderwać. Jak podobało ci się wczorajszy wypad do kina? Mam nadzieje, że podobał ci się film. ~Twój Tajemniczy Wielbiciel

*A więc to...Jongup? Nie mogę w to uwierzyć. Więc...Jongup jest moim... tajemniczym wielbicielem? Wciąż nie mogę w to uwierzyć. A jednak! Ciekawe, jak długo chce się kryć pod tymi wszystkimi listami?(Lauren)*

  Kiedy zajęcia się skończyły, Lauren wróciła do swojego pokoju. W drzwiach znajdowała się kolejna karteczka.

,,Jeżeli chcesz mnie poznać to po jutrze o godzinie 12:00 czekaj na mnie przed główną, szkolną bramą. ~Twój Tajemniczy Wielbiciel

  Kolejnego dnia po lekcjach Lauren umówiła się z Jongupem wieczorem w parku. Chciała z nim o wszystkim poważnie porozmawiać i w końcu wyznać mu swoje uczucia, które tak długo tłamsiła w sobie. Wieczorem, Polka włożyła niebieską sukienkę i udała się na spotkanie z przyjacielem. Gdy już niebo się zaciemniło, Seul wyglądał przepięknie o tak późnej porze. Na miejscu czekał już na nią tancerz. Wyglądał cudownie ja zwykle. Zauważył ją już z daleka. Na widok dziewczyny uśmiechnął się, a następie zarumienił.

 - Wyglądasz bardzo ładnie rzekł.

 - Dziękuję! uśmiechnęła się delikatnie. Spacerowali razem i rozmawiali o przeróżnych rzeczach za każdym razem się śmiejąc. Lauren nie wiedziała od czego ma zacząć. Kiedy tak razem spacerowali, niepewnie próbowała złapać go za rękę, lecz bez skutku, ponieważ kiedy odwracał głowę w jej stronę czuła się jakby przyłapał ją na surowym uczynku. Spacerując dotarli do miejskiej fontanny. Postanowili, że odpoczną chwilkę i uwiędnął przy niej. Widok był piękny. Cała fontanna była ozdobiona pachnącymi świeczkami, które oświetlał okolice. Nagle nad ich głowami na rozgwieżdżonym niebie pojawiły się świetliki, które swymi powolnymi ruchami latały wokół pary. Światła świetlików odbijały się w ich oczach dodając atmosfery. Po chwili niepewna Lauren powolutku przesuwała swoją dłoń w stronę Jongupa. Złapała go za rękę. Zdziwionym chłopak spojrzał się na ich ręce, a potem na dziewczynę, lecz ta była tak zawstydzona, że spuściła głowę nie patrząc się na niego. Jedynie lekko się uśmiechnęła i czekała na jego reakcje. Pomrugał pare razy z niedowierzaniem i zająknął się.

 - Ja... n-nie rozumiem. Co ty...?

 - Jongup ja... muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć. Coś co... ukrywam przed tobą od bardzo dawna. Lubię cię.

 - Ja też cię lubię.

 - Tylko, że ja czuję do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń. Zależy mi na tobie Jongup. Ja... kocham cię tymi słowami zatkała Koreańczyka. Był w szoku. Nie sądził, że Lauren może coś do niego czuć.

 - Ja... ja nie wiem co mam powiedzieć. Nie sądziłem, że ty możesz mnie... ja... wow!

 - Chciałabym wiedzieć co o tym sądzisz powiedziała szybko jednym tchem.

 - Lauren ja... też cię kocham... ale jak siostrę.

 - Co? zdziwiły ją te słowa. Sadziła, że Jongup odwzajemni jej uczucia. Myliła się. Jej obawy się ziściły.

 - Nie zrozum mnie źle. Jestem naprawdę fajną dziewczyną. Bardzo cię lubię i lubię spędzać z tobą czas.

 - Nie rozumiem. Ale... dlaczego? Czy... jest coś ze mną nie tak? Nie podobam ci się? Co jest ze mną nie tak? powiedziała załamanym głosem.

 - To nie tak! Jesteś naprawdę bardzo ładna. W innych okolicznością mógłbym być z tobą, ale...

 - Ale?

 - Ja... moje serce należy do kogoś innego.

 - Do... k-kogoś... i-innego? zająknęła się T-ty masz kogoś?

 - Nie... raczej to jest nieodwzajemniona miłość. Ona... nawet nie zna moich uczuć i wolałbym, żeby nigdy się o nich nie dowiedziała rzekł smutnym głosem patrząc się na swoje buty.

 - Ale zaraz... ja nie rozumiem... a co z tymi wszystkimi karteczkami od ciebie?

 - Karteczkami? zapytał zdziwiony.

 - Tak. Te małe liściki, które znajdowałam w swoich drzwiach.

 - Nie rozumiem o czym ty mówisz. Nie wiem o żadnych liścikach.

*Nie, nie, nie. To nie może się dziać naprawę! Ja... jestem taka głupia. Tylko się przy nim poniżyłam. Ca za wstyd!(Lauren)*

Nie wytrzymała, łzy same płynęły po jej policzkach. Zaczęła biegnąc prosto przed siebie w stronę akademika.

 - Lauren! Zaczekaj! krzyknął za dziewczyną, lecz ta już była daleko od niego. Pobiegł za nią, ale jej nie znalazł. Była już za daleko. Lauren z zapłakanymi oczami biegła cały czas przed siebie. Nie zwracając na nikogo uwagi. Po prostu biegła. Gdy już dobiegła do akademika rzuciła się na swoje łóżko. Płakała donośnie w poduszkę tak głośno, że chyba było ją słychać w całym budynku. Nie potrafiła powstrzymać swoich łez. Były to łzy bólu. Bólu, które wydobywało się z serca. Ból ten był tak silny, że pozbawiał ją wszelkich sił.

*Jak mogłam wierzyć w to, że Jongup może mnie kochać? Jak mogłam wierzyć w to, że te wszystkie liściki mogą być od niego? Jak mogłam wierzyć w takie głupoty? On kocha inną. Dziewczynę, która pewnie jest tak doskonała, że nigdy by na mnie nie spojrzał w taki sposób w jaki ja na niego patrzę. Jestem taka głupia! Jak mogłam...(Lauren)*

 

    Następnego dnia, Luren była wykonczona płaczek. Nie spała cała noc. Przez cały ten czas myślała o tym jaka jest żałosna, że w ogóle coś takiego mogła mu powiedzieć. Żałowała, że wyznała mu swoje uczucia. Wolała, cofnąć czas, żeby to nigdy się nie wydarzyło. Nagle, przypomniała sobie wszystkie te liściki, które dostała. Przypomniała sobie, że to właśnie dzisiaj miała się spotkać z swoim tajemniczym wielbicielem. Nie miała sił żeby w ogóle zjawić się na spotkaniu. Wszystko było dla niej obojętne. Mimo tego wstała z łóżka. Jagby coś lub ktoś podpowiadało jej, że tam poszła. Zmęczona spojrzała na telefon by sprawdzić, która jest godzina. Była godzina 10:24. Miała jeszcze czas. zauważyła 11 nieodebranych połączeń i 5 sms’ów. Wszystkie były od Jongupa. W tej chwili nie chciała ani go widzieć, ani nawet słyszeć przez telefon. Rzuciła komórkę na łózko i zaczęła się Kiedy była już gotowa udała się na umówione miejsce spotkania.

*Nie wiem po co ja w ogóle to robię? Po tym wszystkim mam jeszcze siłGdy dotarła na miejsce, nikogo tam nie było. Rozglądała się po wszystkich stronach, ale nie było tam żadnej żywej duszy. Spojrzała na zegarek. Była 12:02. Pomyślała, że może się spóźni. , żeby robić coś takiego? A o jeżeli znów się rozczaruje? Co jeżeli to tylko głupi żart? Nie zdziwiłoby mnie to. Ani troszkę. (Lauren)*

1 komentarz:

  1. Czy Jongup lubi Sandrę? Co do tego tajemniczego wielbiciela, to obstawiam, że to Żeluś, ciekawe czy mam rację :)

    OdpowiedzUsuń