Translate

środa, 26 marca 2014

Infinite: Rozdział 6

Na sali prób w agencji Woollim Entertainment całe Infinite wykończone treningiem leżało na podłodze. Zaczęli rozmawiać w busie podczas powrotu do domu.
 - Jaki ja jestem wykończony - marudził Sungjong.
 - Ja tak samo. Nie czuję własnych nóg - rzekł Sungkyu.
 - Coś czuję, że będę miał jutro zakwasy - dodał Hoya.
 - Jedziemy gdzieś? - zapytał L.
 - No chyba cię coś pogięło. Chce ci się jeszcze gdzieś wychodzić? - zapytał Sungyeol.
 - Czemu by nie. Napiłbym się czegoś zimnego - stwierdził.
 - Może pojedziemy do tej restauracji co ostatnio w niej był Rphabet? - zaproponował Donwoo.
 - To dobry pomysł. Muszę się zrelaksować czymś skoro jutro znowu mamy tak pracować - powiedział Sunggyu.
 - Dobra, no to ile osób chce jechać? - zapytał L - Co? Tylko ja, Dongwoo i Sunggyu? A co z wami?
 - Na mnie nawet nie patrz - powiedział Hoya.
 - Nie ma siły - stwierdził Sungkyu. Za to Sungjong tylko pokręcił głową.
 - No ok. To pojedziemy tylko w trójkę.
 - A co z Woohyun'em? - zapytał Dongwoo spoglądając na nieprzytomnego przyjaciela.
 - Niech sobie pośpi biedaczyna - powiedział Sunggyu. L , Dongwoo i Sunggyu wysiedli pod restauracją, a reszta pojechała do dormu.
 - Ach! W końcu gdzieś indziej niż tylko ta wytwórnia - zachwycał się L. Weszli do środka i usiedli przy stoliku. Przejrzeli karty menu i żartowali z biednego Woohyun'a, który dziwnie spał w busie. Nagle podeszła do nich jedna z kelnerek.
-  Dobry wieczór! Witamy w naszej restauracji! Czym mogę służyć? - powiedziała uśmiechnięta Europejka od ucha do ucha.
- Chcielibyśmy zamówić dwa szejki czekoladowe i jedną kawę karmelową i bitą śmietaną - powiedział Dongwoo.
- Już się robi! – dziewczyna przyjęła zamówienie i odeszła.
 - To tutaj pracują też białe dziewczyny? - zapytał zdziwiony L.
 - Nie sądziłem, że na żywo też są takie ładne - powiedział Dongwoo patrząc na odchodzącą kelnerkę. Chłopcy zaczeli się z niego śmiać. Po paru minutach wróciła z tacą na której znajdowało się ich zamówienie.
- Proszę bardzo! Oto państwa zamówienie - Sunggyu zauważył, że jest coś nie tak z tym zamówieniem.
- Przepraszam, ale chciałem kawę o smaku karmelu, a nie o jogurt truskawkowy - poprawił ją.
- Och, przepraszam! Ja już to... - zakłopotana zaczęła się jąkać, kiedy nagle podbiegła inna dziewczyna przerywając jej.
- Oto pana kawa! – podbiegła szybko inna Europejka podając piosenkarzowi kawę.
- Dziękuję - wziął filiżankę i upił z niej kilka łyków, a następnie odłożył ją na stolik. Obydwie dziewczyny zaczęły do siebie szeptać w nieznanym dla nich języku.
 - Ciekawe o czym one rozmawiają - zastanawiał się Dongwoo.
 - A co jak dowiedziały się kim jesteśmy - spanikował Sunggyu.
 - Nie no co ty - zaczął go uspokajać Dongwoo - To przecież nie są Azjatki.
 - Pewnie nas obgadują - stwierdził L. Nagle jedna z nich niechcący uderzyła ręką w kubek, który całą swoją zawartość wylał na Sunggyu upadła na podłogę.
- Och! Tak bardzo pana przepraszam, ja...- zatkało ją kiedy okazało się , że właśnie wylała szejka na spodnie piosenkarza.
- Sunggyu? – powiedziały zdziwione w tym samym czasie, kiedy zorientowały się, że obok niego siedzą Dongwoo i L. Cała trójka dziwnie spojrzała się na dziewczyny. Polki spaliły się ze wstydu. Były zaskoczone. Zaniemówiły. W tej chwili podszedł do nich szef ratując sytuację.
- Przepraszam was najmocniej za nie. Dziewczyny idźcie do kuchni! –wygonił je zdenerwowany z Sali i podał mu ścierkę, którą mógł się wytrzeć. Sunggyu przez cały ten czas wychylał się i spogląda w stronę dziewczyn.
- No to nieźle się zaczyna - powiedział L.
- Ale, że co? - zapytał.
-Już nie udawaj takiego głupka.
- On nie udaje. On ma tak od urodzenia - stwierdził L.
- Ej! No ale serio się pytam.
- Przecież dobrze wiesz o co nam chodzi - powiedział Dongwoo.
- Podoba ci się - rzekł L.
- Że niby co?!
- Ta co wylała na ciebie szejka. Widzieliśmy jak się na nią patrzysz. Idź do niej zagadaj - powiedział Dongwoo.
- Wyście chyba oszaleli.
- Co ci szkodzi? Pewnie fanki. Dasz sobie radę - powiedział L.
- Bardzo ładne fanki.
- A ty już się uspokój! - szturchnął przyjaciela z boku.
- Ale co ja powinienem zrobić? Przecież ona jest...
- Biała?
- Tak.
- Dziewczyna to dziewczyna. Idź.
- Ale...
- Idź stąd i nie wracaj dopóki nie zagadasz.  - nagle usłyszeli kłócące się dziewczyny. Spojrzeli się w ich kierunku i nagle niespodziewanie schowały się pod blatem.
- To było dziwne - powiedział Sunggyu.
- Speszyły się dziewczynki. Idź - powiedział Dongwoo.
- No dobra... idę - wstał od stolika i podszedł do blatu.
- Mógłbym poprosić o rachunek? Chciałem zrobić to wcześniej, ale schowałyście się pod blatem – zwrócił się tylko do jednej dziewczyny mimo, żeby były tam w dwie.
- T-T-tak. Już panu podaje rachunek – powiedziała szybko lekko jąkając się. Zaczęła szybko szukać cennika.
- Gdzie ten cennik? – rzekła po polsku.
- Basia – wyszeptała druga dziewczyna wskazując jej palcem na tabliczkę zawieszoną na ścianie. Dziewczyna szybko zwróciła na nią uwagę.
- Ach, no tak! Proszę jeszcze chwilkę zaczekać.
- Spokojnie – tym razem wiedząc już co ile kosztowało, szukała kodu którego mogła wbić. Otwierała szuflady przekładając w nich przeróżne rzeczy i papiery. Była bardzo zawstydzona i wszystko robiła szybko.
- Może ci pomóc? – zaproponował nachylając się nad nią. Polka poczuła jego ciepły oddech na swoich karku. Szybko podniosła głowę do góry.
- Nie, nie trzeba – powiedziała jak poparzona uderzając piosenkarza swoją głową. Sunggyu złapał się z bólu za nos.
- O Boże! – zakryła usta z przerażenia – Wszystko w porządku?
- Tak... leci mi krew?
- N-nie. To było niechcący. Tak bardzo cię przepraszam.  Te szejki i ta kawa będą na koszt restauracji – powiedziała szybko nie wiedząc co mówić.
- Serio? – spojrzał się na nią zdziwiony podnosząc jedną brew.
- Tak, pewnie.
- Dzięki.
- Nie ma sprawy.
- Na razie.
- Do widzenia! – na te słowa znów się na nią spojrzał dziwnie po czym się uśmiechnął i wyszedł z resztą z restauracji.
- I co? I co? - pytał przejęty Dongwoo.
- Dostałem w nos... ale za to napoje na koszt firmy.
- Coś ty jej powiedział ty zboku?! - oburzył się L.
- Co? Co ty znowu wygadujesz?! Nic jej złego nie powiedziałem. Poprosiłem tylko o rachunek, a one speszona tak była poplątana, że niechcący uderzyła mnie głową w nos.
- Co za dziewczyna. Najpierw wylewa na ciebie szejka, a potem uderza ci w twarz. Czy w europie tak się podrywa? - zapytał zaciekawiony Dongwoo.
- Jesteście nienormalni - zaśmiał się Sunggyu.
- A ona jaka była?
- Urocza - zawstydził się.
- A masz jej numer?
- No... n-nie.
- Ale ty głupi jesteś! - rzekł L.
 Parę dni później chłopcy podjechali pod szkołę Woohyun'a. Nagle do vana wsiadły jakieś dziewczyny. Jedna z nich nie wyglądała za dobrze.
 - Kim one są? – zapytał Hoya.
- Co się jej stało? – dodał Dongwoo patrząc na  dziewczynę.
- Niechcący wpadłem na nią i uderzyła się w głowę. Zawieziemy je do ich domu. Tak będzie bezpieczniej –  rzekł Woohyun. Nagle do środka weszła trzecia dziewczyna. Sunggyu nie mógł uwierzyć własnym oczom
- To ty?! – krzyknęli razem zdziwieni w tym samym momencie. Wszyscy spojrzeli się na nich zdziwieni.
- To wy się znacie? – zapytał zaciekawiony Sungjong.
- Ta... w pewnym sensie – powiedział piosenkarz. W tym momencie Polka strzeliła buraka.

*Jak ona jest słodka(Sunggyu)*

  Kiedy Woohyun wprowadził Polkę do domu tym czasem Sunggyu czeka na niego z kelnerką.
 - Basia? - powiedział jej imię usłyszanę wcześniejszego wieczoru. Dziewczyna spojrzała się na niego dziwnie.
- Jesteś Basia, tak?
- Tak.
- Miło mi – podał jej swoją dłoń – Jestem Sunggyu.

- Mi również – odwzajemniła uścisk.
- Nie sądziłem, że się jeszcze zobaczymy.
- Ja też nie... jak nos?
- Już lepiej, dzięki... widzę, że nie tylko ty jesteś ciamajda – uśmiechnął się.
- To Woohyun Oppa wpadł na Kingę, a nie ona na niego... i nie jestem ciamajda.
- Skąd wiesz jak mam na imię?
- No bo ja...
- Fanki?
- Co? Nie. Znaczy, no wiesz, ja, znaczy my.
- Dobra, nie tłumacz się, bo komuś znowu zrobisz krzywdę – wskazał na swój nos.
- Przepraszam – spuściła głowę.
- Nic się nie stało. Żartowałem – uśmiechnął się ponownie. Basia odwzajemniła uśmiech.
- Ładnie się uśmiechasz.
- Dziękuję - z domu wyszedł Woohyun.
- Idziemy? – zapytał.
- Tak. To do zobaczenia Basiu.
- Do zobaczenia Sunggyu Oppa!

Chłopcy szykowali się w garderobie.
 - Za 5 minut prosimy na halę - ogłosiła jedna z pracownic. Całe Infinite wyszło z garderoby i poszli na halę, gdzie czekało ok. tysiąca fanów. Usiedli w loży dla idoli obok Shinee i zaczęli rozmawiać czekając na rozpoczęcie się występów. Nagle Sunggyu zauważył znajomą twarz w loży dla vip'ów.

*Czyżby to... Basia? Jak ona ślicznie wygląda. (Sunggyu)*

Wpatrywał się w nią jak w obrazek. Nagle zauważył, że ona też na niego patrzy. Speszony szybko odwrócił głowę w przeciwnym kierunku. Po festiwalu spacerował po korytarzu.

* Skoro siedziała w loży dla vip'ów to na pewno gdzieś tutaj jest. Muszę się z nią koniecznie zobaczyć(Sunggyu)*

 Nagle wpadł na kogoś przewracając się.
- Sunggju? - usłyszał swoje imię. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jednak udało mu się.
- Dla ciebie Oppa, Basiu.
- Basiu?... znaczy, przepraszam... pamiętasz mnie jeszcze?
- No jakbym mógł zapomnieć? Nie każdy oblewa cię piciem w kawiarni.
- ...
- Śledzisz mnie?
- Co? Ja? Nigdy w życiu!
- Dlaczego ja ci nie wierzę? – mówił do niej kucając przed nią – No nic – wstał i podał jej rękę – Wstawaj – spojrzała się pierw na jego dłoń a potem na jego twarz. Złapała go za dłoń, a on pomógł jej wstać.
- Przepraszam, że nie mogę teraz rozmawiać, ale spieszy mi się.
- Ach... no tak... nie ma sprawy.
- Ale miło cię było znowu zobaczyć – uśmiechnął się wywołując u niej rumieńce – To na razie!
- Pa Oppa!

*Ty kretynie! Jak ty się zachowujesz? Najpierw ją szukasz jak opętany, a teraz mówisz, że nie masz czasu? Co za ze mnie debil! Co ona takiego w sobie ma, że nie potrafię z nią normalnie rozmawiać? A co jak ją więcej nie zobaczę?(Sunggyu)*

Załamany wrócił do garderoby. Ubrał się i szybko wyszedł z budynku.
- Sunggyu? A ty gdzie tak pędzisz? - zapytał Hoya.
- Idę naprawić swój błąd - szybko wybiegł na zewnątrz zastanawiając się czy nie jest już za późno. Nagle usłyszał czyjś głos za swoimi plecami. Był taki szczęśliwy, że ją znowu usłyszał, że jednak mu się udało na czas. Ale oczywiście ukrył swoje zadowolenie.
- Przepraszam pana. Czy wie pan może która jest...? –nie zdążyła dokończyć, kiedy spojrzał się na nią i rzekł.
- Boże! To znowu ty?!
- Oppa?
- Zaczynam się ciebie bać kobieto.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że to ty. Co ty tutaj robisz sam?
- Właśnie spóźniłem się na swój bus który miał mnie zawieść prosto pod dorm. Gdyby wtedy na mnie nie wpadła już dawno byłbym u siebie.

*Co ja kurwa wygaduję?!(Sunggyu)*
- Przepraszam. Tak bardzo mi przykro z tego powodu.

- Nie przepraszaj – nastała chwila ciszy.

*Co powinienem zrobić?(Sunggyu)*

Niezręczna chwila ciszy. Było jej tak głupio i wstyd. Po chwili rzekł.
- Chodź.
- Gdzie? – zapytała zdziwiona.
- Czegoś się napić. Może coś zjeść... jesteś mi to winna – powiedział żartobliwie uśmiechając się szczerze. Pod koniec spotkania odprowadził ją pod dom i dał jej swój numer telefonu. To był jego najszczęśliwszy dzień.
*Teraz już cię nie opuszczę(Sunggyu)*










- Nieeeee! - krzyk Basi rozniósł się po całym domu. Dziewczyny słysząc przeraźliwy krzyk przyjaciółki, zostawiły wszystko i pobiegły do pokoju.
 - Co się stało?!
 - Słyszałyśmy krzyki i... - Kinga nie dokończyła, kiedy zobaczyła skuloną Basię przed laptopem - Basiu... wszystko w porządku? - zapytała niepewnie Zuza.
 - Oni muszą być razem!
 - Czy ty znowu czytasz fanfic'ki? - zapytała Zuza.
- To nie może się tak skończyć. Muszę dowiedzieć się co będzie dalej. Ja chcę kolejny rozdział~!
 - Zachowujesz się jak dziecko - stwierdziła Kinga.
 - No wiem.
 - Już szósty raz w tym tygodniu przybiegamy do ciebie w panice, że coś się stało! A tu się okazuje, że fanficki czytasz! - krzyknęła zdenerwowana Zuza - I może jeszcze yaoi czytasz?! - zapadła cisza. Dziewczyny czekały jedynie na odpowiedź Basi.
 - ... możliwe.
 - Musisz w końcu coś z sobą zrobić. Nie możesz przez cały ten czas siedzieć tylko w pokoju i za przeproszeniem wpieprzać lody. Rozumiem, że jest ci bardzo ciężko, ale nie możesz się załamać na całe życie. Musisz w końcu wyjść do ludzi.
 - Kiedy ja nie chcę!
 - Ale przecież nie możesz... - Zuza nie dokończyła, kiedy Basia jej przerwała.
 - Nie.
 - No ale przecież...
 - Nie.
 - Ale nie...
 - Nie.
 - Przecież w końcu...
 - Nie.
 - Ty mi...
 - Nie.
 - Dobra! Skoro chcesz sobie tutaj sama siedzieć to sobie siedź!... Ale pamiętaj, że to nie załatwi wszystkich twoich problemów. Zastanów się nad tym. Przemyśl wszystko. Chodźmy Kinga - obydwie Polki wyszły z pokoju zostawiając Basię samą jak palec w pokoju.

    " Minął już rok od zaginięcia Sunggyu. Policja starała się go odnaleźć, ale bez skutku. Nie miał z nikim żadnych problemów i był czysty. Nie mogli znaleźć żadnej poszlaki. Zupełnie jakby rozpłyną się w powietrzu.  Po kilku miesiącach zrezygnowali z dalszych poszukiwań. Najdziwniejsze jest to, że kamery uliczne zarejestrowały nas tamtego wieczoru, lecz w momencie, kiedy mnie przytulał kamera dostała zakłóceń, a kiedy znowu poprawie chodziła to ja już leżałam nieprzytomna na ulicy. Fani nie dowiedzieli się o zaginięciu Sunggyu. Wmówiono im, że odszedł z zespołu z powodów zdrowotnych na czas nieokreślony. Nie radzę sobie z własnym życiem od tamtego dnia. Nie co mam z sobą zrobić. On był moim szczęściem, które tak po prostu straciłam. Nie mogę przestać o nim myśleć. Nie wychodzę z domu, tylko siedzę cały czas przed laptopem i czytam romansidła w internecie. Mój umysł nie działa już tak samo jak kiedyś. Cały czas mi się wydaję, że Sunggyu gdzieś jest w pobliżu i mnie obserwuję z ukrycia. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie zdążyłam mu powiedzieć, jak bardzo mi na nim zależy. Wierzę, że któregoś dnia znów się spotkamy."

  Mijały kolejne dnia, a Basia wciąż siedziała z kocykiem oglądając kolejne dramy. Dziewczyny martwiąc się o nią zapisały ją do psychologa. Lekarz pomagał jej wyleczyć się z tęsknoty i zacząć akceptować to, że jego już przy niej nie ma. Po kilku wizytach zaczęła czuć się lepiej. Częściej wychodziła z domu, skupiła się na pracy i na nauce. Zaczęła biegać po szkolę by zapomnieć o kłopotach. Przebiegała obok opuszczonego parkingu przy którym ostatni raz widziała Sunggyu. Wtedy przypomniała sobie jego ostatnie słowa.

"Czy wybaczyłabyś mi najgorszą rzecz jaką mógłbym ci zrobić?... Przepraszam."

*O czym on wtedy mówił?(Basia)*

Odruchowo spojrzała się w stronę parkingu. Zjazd w dól był cały ciemny. Nie było w nim nic widać. Stała i patrzyła się w jego głąb, jakby była sparaliżowana. Czym dłużej patrzyła się w tamtą stronę tym bardziej ogarniał ją strach. Nagle poczuła słodki zapach wanilii. Przerażona uciekła z tamtego miejsca. Przez cały czas biegła nie oglądając się za siebie. Szybko wbiegła do domu i wpadła do pokoju, gdzie siedziała Kinga z Zuzą. Szybko zamknęła drzwi i oparła się o nie. Zaczęła dyszeć. Była przerażona.
- Basia... co się stało? - zapytała Zuza. Ona jedynie upadła na podłogę i zaczęła płakać. Dziewczyny o nic więcej nie pytała po prostu ją do siebie przytuliły.

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział *.* Nie mogę się doczekać następnego ^^ Gdybyś miała chwilę wolnego czasu- zapraszam do mnie http://you-have-the-choice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne *-* Mogę prosić o one shot z Tao + 18? ;3

    Justyś

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Cię do Liebster Awards

    http://moj-kpopowy-swiat.blogspot.com/2014/03/10-liebster-award-ii.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne jak zawsze, uwielbiam to, jak piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne opowiadanie!
    Ale.. dlaczego z sunggyu zrobilas dwie osoby? Jako sunggyu i sungkyu. Czyzby pomylilo ci sie z Sungyeolem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej musiałam zrobić błąd. Dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę, będę musiała to zmienić ^^

      Usuń