Translate

piątek, 14 marca 2014

Dziewczyna Gangstera Rozdział 15 ,, Od teraz jest wojna"

 - Mama?! Ja... tylko.
 - Ile razy mam ci powtarzać, że nie wolno ci tutaj wchodzić?!
 - Ja... - pierwszy raz nie wiedziała jak ma się zachować. Była przerażona - Co to jest?
 - To nie twoja sprawa Hyosung. A teraz wyjdź stąd.
 - Ale mamo.
 - Powiedziałam wyjdź! Natychmiast! - zdenerwowana matka złapała Hyosung za ramię i wyrzuciła ją z gabinetu trzaskając za nią drzwiami. Biła pięściami w drzwi domagając się jakichkolwiek wyjaśnienia, ale bez skutku.  Szybko pobiegła do swojego pokoju zamykając drzwi na klucz. Rzuciła się na swoje łóżko wpadając w panikę. Przerażona nie mogła złapać oddechu, a kolejne łzy spływały po jej drobnej twarzy. Momentalnie zrobiło jej się gorąco, a serce waliło jak opętane. Czuła się jakby została przyłapana na gorącym uczynku. Położyła się plecami na podłodze łapiąc głębokie oddechy. Wytarła łzy i wstała na równe nogi. Zaczęła chodzić po pokoju w tą i z powrotem.
 - Co to ma znaczyć? Skąd ona to ma? Kim ona jest do cholery?! Co ja mam robić? Co ja mam robić? Hyosung, myśl. Myśl! Weź się w garść kobieto, bo wszyscy będą mieć kłopoty! - mówiła sama do siebie.   Nagle kucnęła na środku pokoju łapiąc się za głowę  - Myśl. Co robić? Co ja mam zrobić?
 - Hyosung - usłyszała wołanie swojej matki za drzwi - Hyosung, mogę wejść? - nic się nie odezwała. Nagle klamka sama zaczęła się ruszać - Skarbie otwórz. Chciałabym z tobą porozmawiać. Słyszysz? - klamka przestała się ruszać, a głos matki ucichł. Japonka podeszła na kolanach do drzwi i przystawiła ucho do nich. Nagle, gwałtownie coś uderzyło w nie. Jeon odskoczyła i schowała się pod łóżkiem.
 - HYOSUNG! OTWIERAJ TE ZASRANE DRZWI! ROZUMIESZ?! - kobieta darła się próbując za wszelka cenę wejść do środka szarpiąc za klamkę i uderzając pięściami.
 - OTWIERAJ! SŁYSZYSZ?! NIECH JA CIĘ TYLKO DOPADNĘ TY MAŁA JĘDZO! OTWIERAJ! KURWA! WYŁAŹ STAMTĄD! WYCHODŹ! POŻAŁUJESZ TEGO! ROZUMIESZ?!
 - Czego się tak drzesz kobieto?! Co ty wyprawiasz?! - usłyszała głos ojca.
 - OTWIERAJ!
 - Popierdoliło cię?! Zostaw w końcu te drzwi, rozumiesz? Odejdź!
 - Ty nic nie rozumiesz! Ona tam była.
 - O czym ty mówisz?
 - Była tam! Widziała! - krzyczała z załamanym głosem.
 - Gdzie była?
 - W gabinecie. Widziała zdjęcia. Widziała wszystko.
 - Nie mów, że... Hyosung! Otwórz drzwi! Musimy z tobą porozmawiać, słyszysz? - wołał ją stanowczo ojciec czekając na reakcję córki, ale na próżno.
 - To nic nie da! Zamknęła się tam i nie chce wyjść! Ma jedyny klucz do tych drzwi!
 - Uspokój się w końcu! Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? A teraz idź na dół i ochłoń, bo tak wpadłaś w panikę, że ją pewnie przestraszyłaś. I dziwisz się, że nie chcę wyjść?!
 - Masz rację. Ja zejdę... zejdę na dół - mówiła już uspokojonym głosem.
 - A ty Hyosung - zaczął ojciec - Też ochłoń i nie bój się. Chcemy tylko z tobą porozmawiać. Za 20 minut będzie kolacja. Więc, zejdź na dół, dobrze? - Japonka pisałam sms'a do Joon'a.

,, Spotkajmy się o 00:00 w parku pod fontanną. Musimy poważnie porozmawiać. "

  Po 20 minutach Hyusung wzięła się w garść i niepewnie zeszła na dół do jadalni. Tam czekał już na nią ojciec czytając gazetę.
 - Już jestem - powiedziała cicho.
 - To dobrze - odłożył gazetę - Siadaj. Zaraz będzie kolacja - uśmiechnął się. Nastolatka usiadła na krześle i siedziała w ciszy. Po chwili przyszła jej matka z kuchni.
- O! Widzę, że jednak wyszłaś z swojego pokoju - przytaknęła - To dobrze - nakryła do stołu i przysiadła się również. Życzyli sobie nawzajem smacznego i zaczęli jeść.
 - Przepraszam skarbie, że tak na ciebie nakrzyczałam. Jest mi teraz naprawdę wstyd za to co zrobiłam. Nie powinnam była tego robić.
 - Nic się nie stało. To ja powinnam była cię przeprosić. Zakazałaś wchodzić mi do swojego gabinetu. Nie powinnam była tego robić. Przepraszam.
 - Nie szkodzi. Każdy popełnia błędy - zapanowała cisza. Państwo Jeon zachowywali się jakby nic się nie stało i już nie drążyli tego tematu z nadzieją, że o nic nie będzie pytała. Jenak mylili się.

*Nie wiem co tutaj się dzieję, ale muszę z nimi o tym porozmawiać. Możliwe, że o nic mnie nie podejrzewają, więc może mam szanse się czego dowiedzieć. Jeżeli nie zapytam, to wszyscy mogą mieć kłopoty. (Hyosung)*

 - Mówiliście, że przyjechaliśmy tutaj w interesach.
 - Bo to prawda córcia - odrzekł ojciec.
 - Co to za interesy?... Biały Kieł?
 - Skąd wiesz o Białym Kle? - zapytała podejrzliwie matka. Hyosung od razu zmieniła swoje nastawienie. Zaczęła się zachowywać jak Joon podczas rozmów z klientami czy choćby z innymi gangsterami. Starała się zachować zimną krew i bez żadnych emocji odpowiadać na zadawane pytania. Nie wychylała się.
 - Tak pisało w gabinecie. Biały Kieł.  Co ukrywacie?
 - Mieliśmy zamiar ci o tym powiedzieć, ale...
 - Ale stwierdziliście, że lepiej będzie trzymać mnie w jednym, wielkim kłamstwie? O co tu chodzi? Żądam wyjaśnień - powiedziała pewnym siebie głosem i stanowczym głosem.
 - Nie będziemy tego tak ciągle ciągnąć. Trzeba jej powiedzieć - odrzekł pan Jeon.
 - Tak... nie mamy wyjścia.
 - Czekam...
 - Tak... twój ojciec jest biznesmenem, ale to nie on dostał tutaj pracę, tylko ja. Pracuję w policji. Jestem tajnym agentem należącym  do amerykańskiej  agencji państwowej zajmującej się przestępstwami wykraczającymi poza granice Stanów Zjednoczonych.
 - Federalne biuro śledcze... FBI?
 - Zgadza się. Współpracuję z innymi agencjami federalnymi poza terenem stanów.
 - Chodź. Pokażę ci coś - rzekł zachęcająco matka. Obydwie weszły do gabinetu - Pytałaś wcześniej o Białego Kła, zgadza się? - przytaknęła -  Biały Kieł to koreańska mafia do której należą nastoletni gangsterzy. Mogło by się to wydawać niemożliwe, ale tak właśnie jest. Jedna z najbardziej niebezpiecznych gangów w państwie. Możliwe, że nawet na kontynencie. Współpracują z Yakuzą oraz mają kontakty z Ruskimi i Sycylijskimi mafiozami. Stali się tak niebezpieczni, że już nawet policja nie daje sobie z nimi rady. Dlatego poprosili FBI o pomoc, by się ich pozbyć. Biały Kieł stał się za bardzo niebezpieczny dla społeczeństwa, dlatego trzeba zaprzestać ich działaniom. Staramy się za wszelką cenę odnaleźć ich kryjówkę, by w końcu ich dopaść. Kiedy znajdziemy ich siedzibę, znajdziemy również ich przywódcę. Założyciela Białego Kła, a kiedy go znajdziemy trafi tam, gdzie jego miejsce.
 - Jest, aż tak źle?
 - Hyosung, jemu grozi kara śmierci. Czasami wydaje się, że jest tak blisko, a zarazem tak daleko od schwytania go. Kiedy on zniknie, to zniknie również cały kłopot. - dziewczyna przeglądając zdjęcia z archiwum zobaczyła znajomą jej twarz.
 - Kikwang?
 - Co?
 - Nie, nic.
 - Znasz go?
 - Widzę go pierwszy raz na oczy.
 - Na pewno?
 - Tak.
 - Hyosung, jeżeli znasz tego chłopca to nie bój się mi o tym powiedzieć. To bardzo ważne, żeby dowiedzieć się kim jest. On...
 - Już powiedziałam. Nie znam go.
 - Dobrze... ale gdybyś coś wiedziała, to powiedz mi, dobrze?
 - Nie ma sprawy, a... skąd masz te wszystkie zdjęcia? Sama je zrobiłaś? - nagle zadzwonił telefon matki.
- Mam swoich informatorów. Wybacz na chwilkę. To z pracy - odebrała - Tak?... Tak... naprawdę?... rozumiem... zrozumiano... . Hyosung muszę już iść. Wzywają mnie do pracy. Pamiętaj nikomu nie mówić o tym co się dowiedziałaś, rozumiesz? To ściśle ważne, zrozumiano?
 - Tak
 - To dobrze - wyszły z gabinetu. Pani Jeon zamknęła drzwi na klucz i wyszła z domu. Japonka wróciła do jadalni dokończyć kolację. Wszystkie jej myśli i obawy, nagle zebrały się w jej głowie przez co nie mogła jeść. Wyszła z jadalni zostawiając napoczęty posiłek i wróciła do swojego pokoju. Wzięła prysznic, żeby trochę ochłonąć. Przeprała się w koszulę nocną i stanęła przed lustrem. Spojrzała w swoje odbicie.
 - Muszę coś zrobić zanim oni wszyscy się pozabijają. Changsun musi się o wszystkim dowiedzieć zanim moja matka go dopadnie. Kara śmierci? To niemożliwe... agentka FBI. To wszystko jest niewiarygodne. Jak to się wszystko mogło stać? Jedno jest pewne... jeżeli nic nie zrobię oni... teraz wszystko zależy ode mnie - Była godzina 23:30. Jej ojciec wraz z matką weszli do jej pokoju sprawdzić czy już śpi.
 - Zasnęła już. Chodźmy zanim ją niepotrzebnie obudzimy - rzekła pani domu. Oczywiście Hyosung już dawno nie spała, jedynie miała zamknięte oczy. Po cichu wyszła z pokoju i położyła się na podłodze przy schodach. Stamtąd było wszystko dobrze słychać.
 - I jak zareagowała, kiedy jej o tym wszystkim powiedziałaś?
 - Była chyba lekko zmieszana i zdziwiona, ale mimo to starała się tego nie okazywać.
 - Myślisz, że ona naprawdę?
 - Oby nie... znaczy... mam taką nadzieję. Na niektórych zdjęciach widać nastolatkę, która jest do niej bardzo podobna.
 - Kiedy te zdjęcia zobaczyłaś?
 - Dzisiaj, kiedy spotkałam się z swoim informatorem. Ona jest o niej tak podobna. Nie mogę w to uwierzyć. Żałuję że jej to pokazałam.
 - Nie martw się. Na pewno da się to wszystko racjonalnie wytłumaczyć.
 - Mam tak nadzieję. Hyosung nie jest przecież zdolna do morderstwa, prawda? Już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. W dzisiejszych czasach jest wszystko możliwe. A co jeżeli wdała się w złe towarzystwo?
 - Wierzę, że to nie jest ona. Nasza córka nie byłaby do tego zdolna. Nie tak ją wychowaliśmy.
 - Masz rację, ale mimo tego trzeba ją pilnować. Jak już mówiłam, wszystko jest możliwe.
 - Tak, to prawda. Trzeba ją mieć na oku - Hyusung wróciła po cichu do swojego pokoju.

* Nie wierzę. Podejrzewają mnie? Ktoś musiał zrobić mi zdjęcia. Ale kto? Kto jest jej informatorem? Robi się coraz gorzej(Hyosung)*

 Pół godziny później, Hyosung, która był już ubrana i gotowa do wyjścia wyszła przez okno swojego pokoju. Ostrożnie na palcach szła wzdłuż parapetu. Łapiąc się za ściankę wychyliła rękę chwytając gałąź. Wskoczyła na nią i powoli przeczołgała się po niej. Ostrożnie schodziła z drzewa stawiając jedną nogę za drugą. Po chwili poślizgnęła się i spadła prosto na plecy. Z bólu nie mogła się ruszać, ani tym bardziej złapać oddechu. Leżała z bólu na gołej ziemi po czym wstała i obeszła cały dom. Ledwo przeskoczyła przez furtkę i poszła w stronę parku. Była już spóźniona z jakieś 10 minut przez bolące plecy. Z daleka zobaczyła idącego w jej stronę mężczyznę. Był ubrany w luźne spodnie i dużą bluzę z kapturem, który zakrywam połowę jego twarzy.
 - Jesteś już. Co tak długo? Mieliśmy się spotkać w parku - wyszeptał.
 - Joon?
 - Ciii! - uciszył ją. Złapał ją za ramię i pociągnął ze sobą. Szli razem spacerując po ulicy -  Coś się stało? Nie wyglądasz za dobrze.
 - Spadłam z drzewa.
 - Wszystko w porządku?
 - Tak, tylko obiłam troszkę plecy - objął ją jedną ręką w pasie podtrzymując ją mocno - Powinno teraz mniej boleć. Zaraz przejdzie.
 - Dziękuję. Dlaczego szepczemy?
 - Ktoś mnie śledzi.
 - Naprawę?
 - Nie odwracaj się, bo się zorientuje. Chciałaś ze mną porozmawiać, prawda? O co chodzi?
 - To właśnie będzie związane z tym, że cię śledzą.
 - Jak to?
 - Nie uwierzysz czego się dzisiaj dowiedziałam. Weszłam do gabinetu matki i znalazłam u niej tajne zdjęcia z archiwum.
 - Jakie zdjęcia?
 - Białego Kła. Matka jest z FBI i cię szukają. Chcą pozbyć się wszystkich z gangu. Zniszczyć całą mafię. Chcą za wszelką cenę cię znaleźć. Grozi ci kara śmierci.
 - No to nieźle - załamał się.
 - To nie wszystko. Znalazłam u matki zdjęcie Kikwang'a. Chcą się dowiedzieć kim jest. Wiedzą jedynie, że należy do ciebie. W dodatku podejrzewa również i mnie.
 - Jak to?
 - Dzisiaj spotkała się z swoim informatorem, który zdobył zdjęcia na których jestem. Podejrzewa, że ja też maczam w tym wszystkim palce. Od teraz mam być bardziej pilnowana.
 - To teraz wyjaśnia śledzenie. Wiadomo kim on jest?
 - Nic nie wiem.
 - Dobra, zrobimy tak. Trzeba dowiedzieć się, kim jest jej informator i pozbyć się go. Za dużo on wie. Porozmawiaj jeszcze z matką. Może coś jeszcze z niej wyciągniesz. Tylko bądź ostrożna. Nie zapominaj, że jest z FBI. Jej obowiązkiem jest pozbyć się wszystkich z Białego Kła. Nawet jeżeli będą to najbliżsi. Poinformuje o tym resztę załogi i będę kazał Kikwang'owi bardziej się pilnować. On jest pierwszy na celowniku - obeszli prawie całe osiedle i znaleźli się pod domem Hyosung. Nagle przyciągnął ją do siebie i wyszeptał do ucha - Nie ufaj nikomu. Uważaj na to co mówisz i patrz gdzie chodzisz. Od teraz nie możemy rozmawiać przez telefon. Prawdopodobnie założy ci podsłuch. Nie zdziw się, jeżeli jutro zapyta się ciebie o dzisiejszą noc. Nie ważne, że uciekłaś, ona jutro i tak się o tym dowie. Już nie ma żartów. Od dzisiaj jest wojna, która zdecyduje czy zginiemy, czy może uda nam się jakoś przeżyć wszystkim. Na pewno nie obejdzie się bez ofiar - ostatnimi słowami przeraził ją. Spojrzał się jej w oczy obejmując jej twarz dłońmi.
 - Nie bój się. Musisz być silna, rozumiesz? Musisz zrobić wszystko, żeby przeżyć, rozumiesz? - przytaknęła. Po chwili pocałował ją w usta i wyszeptał do ucha - Niech myśli, że byłaś na randce - cmoknął ją czule w czoło i uśmiechnął się - Dasz radę - odszedł zostawiając ją samą przed domem.

2 komentarze:

  1. FBI? Kara śmierci? Kikwang pierwszy do odstrzału? Cooooo?! Awww no nie mogę, znowu tak wiele emocji, tak wiele obaw... Jak ja mam spać spokojnie, zanim nie przeczytam następnego rozdziału? Uwielbiam Cie i dużo weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
  2. O.O to wszystko jest poplątane..... Ale jednocześnie fantastyczne XD Czekam na więcej i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń