Była piękna, ciepła pogoda. Dzień, jak każdy inny. Słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały, a Exo...
- Kurwa!
No właśnie...
- Mam już tego dość! - wydzierał się na pół dormu Kris - Ja nie wiem jak one to robią. To jest jakaś czarna magia!
- Zamknij w końcu tą nieogoloną dupę! - krzyknął zezłoszczony Chen.
- Jak ty się zwracasz do swojego hyung'a? - poprawił go oburzony.
- Normalnie.
- ...
- No co? Przecież cię nie obraziłem. Mówię tylko prawdę.
- Prawdę?
- Następnym razem zamykaj pokój jak ro...
- Zamknij się!
- Spokojnieee. Po co te neeerwyyy? - uspokajał ich suchy Suho - Zaraz pójdziemy do pokojuuu i sprawdzimy co małemu Krisiusiowi znów zginęło. Dobrze? - mówił jak do dziecka głaszcząc go po plecach - A teraz mów. Co ci znów zginęło? Znowu ci biedaczku skończyły się prezerwatywy?
- Nie śmiej się ze mnie. To nie jest zabawne. No tak, skończyły się, ale to teraz nie jest najważniejsze. Okradli mnie, rozumiesz?!
- Jak to cię okradli? Co ci ukradli?
- Majtki.
- Majtki?
- Tak, majtki!
- Te w panterkę? - zapytał Tao stojąc w łazience i myjąc zęby.
- Chodzi ci o te z ogonkiem?
- Tak.
- Nie, na szczęście nie. Ale za to ukradli mi te ze skóry.
- Te niebezpiecznie ciasne? - zapytał podejrzliwie Suho.
- Tak - potwierdził Kris.
- Te swag?! - krzyknęła niedowierzająca panda.
- Tak, te.
- Nieee.
- Taaaak.
- Za cooo?! - krzyknął Tao rzucając się na kolana.
- Nawet nie wiem kiedy mi je wyciągnęły z torby! - oburzał się wysoki.
- Pupcio! Pupcio! - nawoływał Luhan w przedpokoju. Po chwili zajrzał do pokoju i zapytał - Widzieliście może Pupcia?
- Nie,nie widzieliśmy - stwierdził Suho. Zrezygnowany Jelonek poszedł dalej szukać zwierzaka.
- Trzeba coś z tym koniecznie zrobić. One za dużo sobie pozwalają. Dlaczego mi to robią? Bo jestem sławny? Bo jestem piosenkarzem? Bo jestem zniewalająco przystojny? Bo jestem swag?! Mam już dość tracenia swojej bielizny! Które tym razem?! Te z dziurką?!
- Nieeee! - krzyknął zrozpaczony Tao wciąż leżący na kafelkach.
- Nie martw się. Ja się tym zajmę.
- No oby! Byle szybko! - poprawił dumnie swą blond grzywę. Suchy, przepraszam, Sucho przewrócił jedynie oczami i wyszedł z pokoju.
- Suho hyung! - zawołał z salonu Sehun.
- Co się znów stało?
- Sam zobacz - lider po wejściu do salonu zobaczył wybitą szybę w oknie.
- Co się stało?! - krzyknął przerażony i zdezorientowany.
- Znowu się włamały - stwierdził poważnie Sehun.
- Ale jak one się tutaj wspięły? Przecież mieszkamy na piętrzę - wychylili się przez okno sprawdzając sposób wejścia na górę. Zobaczyli drewnianą drabinę przyłożoną do ściany.
- Hyung... wydaje mi się, że weszły tu po drabinie - rzekł Sehun.
- Naprawdę?
- Nieeee! - usłyszeli rozpaczliwy krzyk Luhana za sobą. Obaj odwrócili się i zobaczyli rozpłakanego Luhan'a klęczącego na podłodze.
- Pupcio - wyszeptał z smutkiem w głosie.
- To już ósmy pies w tym miesiącu. Tego już za wiele! - oburzył się Sehun uderzając pięścią w ścianę. Nagle usłyszeli dziwne dźwięki wydobywające się z szafy.
- Słyszałeś to? - zapytał Sehun.
- Myślisz, że to one? - młodszy jedynie pokręcił głową na wznak. Obydwaj wzięli pierwsze, lepsze przedmioty, które mieli pod ręką i po cichu podeszli do szafy. Nagle gwałtownie ją otworzyli.
- Mamy cię! - krzyknął Suho. Widząc znajomą twarz schowaną pośród wieszaków zapytał jedynie - D.O?
- Ty suko!
- Sehun!
- Tak?
- To D.O debilu.
- Aaa...
- D.O co ty tutaj robisz?
- Ja już tak nie mogę więcej. One przez cały czas tutaj przychodzą. Ja już szaleję!
- Opanuj się idioto! - złapał Suho za koszulę D.O i go spoliczkował - Nie możesz się poddawać! Nie teraz... nie w takim momencie... D.O - wyszeptał jego imię - Żyj! - potrząsł nim z całej siły.
- Może przestaniecie się wygłupiać i zadzwonić w końcu na policję? - zapytał zrezygnowany Lay.
- Tak, masz rację Lay - uspokoił się lider poprawiając swoje ubranie - Już idę dzwonić - powiedział te zacne słowa i ruszył do telefonu. Jakąś godzinę później zjawiła się i zaczęła przeszukiwać dorm pobierając odciski palców z okna i drabinki. Przy okazji zrobili sobie z nimi zdjęcia, poprosili o autografy dla córek i wyszli. Chłopcy posprzątali szkło, pozbyli się drabiny i zajeli się przygotowywaniem kolacji. Po jakiejś godzinie menadżer Exo-K zawitał w ich dormie.
- Cześć chłopaki! - zawołał radośnie. Kiedy wszedł do kuchni przywitał go jedynie ich bez emocji wzrok.
- Co wyście tacy bez humoru?
- A jak myślisz? - zapytał Chanyeol krojąc nerwowo kapustę.
- One znowu tutaj były. To robi się już niebezpieczne - powiedział Xiumin.
- Ach, przesadzacie. Jak zwykle wszystko koloryzujecie.
- Wszystko koloryzujemy? - zapytał z niedowierzaniem Chanyeol - Koloryzujemy?! - powtórzył nerwowo - Była dzisiaj u nas policja, bo wkradły się przez okno, a ty twierdzisz, że wszystko koloryzujemy?! Nie dość, że ciężko pracujemy od świtu do późnego wieczoru przez co nie mamy, ani chwili dla siebie, to jeszcze mamy coś takiego tolerować?! Nie zgadzam się z tym!
- Pracujecie dla wytwórni, więc będziecie tak ciężko pracować, jak to tylko możliwe. Więc, nie wypominaj mi o ciężkim pracy! Dopóki macie podpisany kontrakt, będziecie je znosić, czy wam się to podoba czy nie! W tym przypadku nie macie nic do gadania! Ale, jeżeli nie potraficie sobie poradzić z bandą nastolatek to zaraz przydzielę wam jednego z ochroniarzy SM - wyciągnął komórkę z kieszeni i udal się do salonu, by zadzwonić.
- Z bandą nastolatek?! - Luhan złapał oburzonego Kai'a i usadził go z powrotem na krześle.
- Nie warto. Tylko sobie problemów narobisz.
- To nie są nastolatki. Nastolatki się tak nie zachowują. To potwory!
- Uspokój się D.O! - uderzył go w twarz.
- Ała! - złapał się za rozbolały policzek - Dzięki Lay - po chwili menadżer wrócił do kuchni i oznajmił.
- Wasz prywatny ochroniarz przyjdzie jeszcze dzisiaj i zamieszka z wami. Dopilnuje, żeby wam się nie stała krzywda. Ja już muszę niestety iść. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia. I żadnej mi tutaj policji nie wołać. Tak porządna wytwórnia nie potrzebuje żadnych problemów. Do jutra! - pożegnał się i wyszedł.
- Nienawidzę go - stwierdził Tao.
- Ciesz się, że to nie twój menadżer - powiedział do niego Baekhyun. Jakieś dwie godziny później wszyscy oglądali telewizję w piżamach. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Ja otworzę - powiedział Xiumin. Jak powiedział, tak zrobił. Wstał z kanapy i ruszył w stronę drzwi wyjściowych. Otworzył zamki i pociągnął za drzwi. Ujrzał przed sobą umięśnionego, dwu metrowego Koreańczyka z torbą w ręku.
- Czy tutaj mieszka Exo? - zapytał swym grubym głosem.
- Tak, zapewne pan jest nowym ochroniarzem, prawda? Proszę, niech pan wejdzie - zaprosił go do środka i zamknął drzwi. Olbrzym wszedł jakby nigdy nic do salonu i powiedział.
- Nazywam się Kim Jin, ale wszyscy mówią mi Rex. Jestem waszym ochroniarzem - rzucił torbą na podłogę. Mężczyzna zrobił duże wrażenie na chłopakach. D.O z wrażenia zemdlał, a Kris poczuł się przy nim niski, ale jego duma nie pozwalała mu na przyznanie się do tego.
- Wciąż jestem wysoki - wymamrotał pod nosem. Minęły już dwa tygodnie odkąd Rex zamieszkał z Exo. To dziwne, że wystarczą tylko dwa tygodnie, żeby znienawidzić człowieka. Rex straszliwie chrapał prze co nie mogli spać. Nie sprzątał po sobie, był straszliwym leniem. Nawet wody po sobie nie spuszczał. W końcu Chanyeol nie wytrzymał. Podszedł do niego zastawiając mu cały telewizor i rzekł.
- WYNOŚ SIĘ STĄD!
- Nie chce mi się.
- Przydaj się w końcu na coś i idź do sklepu!
- Nie.
- Dam ci piątaka.
- Zgoda - Kim wziął pieniądze i wyszedł z dormu.
- Zważyliście że przez te dwa tygodnie nikt nam jeszcze nic nie zrobił? - powiedział Tao.
- No właśnie... jeszcze - odrzekł D.O zabijając go swoim wyłupiastym spojrzeniem. Jakiś czas Rex nie wracał do dormu. Wszyscy cieszyli się, że mają w końcu święty spokój. Na następny dzień, wszyscy wyspani od tak dawna szykowali się do pracy. Mimo, że musieli wstać o piątej nad ranem byli wypoczęci, bo nikt im nie przeszkadzam podczas snu. Kiedy byli już gotowi otworzyli drzwi, żeby wyjść. Wtedy zobaczyli coś czego nigdy by się nie spodziewali. Przed ich drzwiami leżał związany Kim z wciśniętą chusteczką w buzi.
- Nienawidzę SM - stwierdził Tao spoglądając na Rex'a. Na jego koszulce była przyklejona karteczka.
,, Kochamy was"
- Mam pomysł! - zerwał się z kanapy i pobiegł do swojego pokoju. Po chwili wrócił z zdjęciem w ręku.
- Już wiem kto może nam pomóc. Moja przyjaciółka za czasów gimnazjum poszła do szkoły wojskowej i ...
- Zaraz. Chcesz powiedzieć, że ma nas chronić dziewczyna? - zapytał Kris.
- No... tak - wszyscy wybuchli śmiechem.
- Ty chyba naprawę nie rozumiesz powagi sytuacji, prawda?
- Odkąd pamiętam zawsze była silną i odważną dziewczyną. Potrafiła radzić sobie ze wszystkim i z każdym, więc...
- A to co? - zapytał zaciekawiony Chen wyrywając mu zdjęcie z ręki - To wy? Jakie pączusie - zaczął się śmiać - Jedno większe od drugiego - nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Nie mów tak! - uderzył go w głowę.
- Nie wygląda tutaj na gimnazjalistkę - powiedział Lay spoglądając na zdjęcie.
- Bo jest młodsza. Jest z 93.
- Noona?! - krzyknęli jednocześnie z nutą radości w głosie Sehun z Kai'em.
- Nawet nie próbujcie! - zagroził im Xiumin - Nie wolno wam jej dotknąć! A tym bardziej ty Sehun.
- Ja? Dlaczego ja?
- Dobrze wiesz dlaczego. Nie wolno ci, rozumiesz?
- Jasne.
- Sehun!
- Nie dotknę jej hyung.
- Obiecaj.
- Dobrze, obiecuję, że jej nie dotknę hyung. Jeżeli będzie wyglądać tak jak na tym zdjęciu to w życiu jej nie dotknę. Obiecuję.
- Muszę do niej zadzwonić - wyciągnął komórkę i wybił numer - Halo? Cześć! Co u ciebie?... A u mnie też dobrze. Masz dzisiaj czas?... nie nic tak tylko pytam. Chciałbym się dzisiaj z tobą spotkać. Co ty na to?... to świetnie!... zgoda, nie ma problemu... ok, przyjadę po ciebie... no to zaraz będę - rozłączył się - Wychodzę chłopaki. Przyjdę później - i tak po prostu wyszedł z dormu. Mijały godziny, a Xiumin wciąż się nie zjawiał w dormie. Wrócił dopiero ok. 23. Następnego dnia chłopcy oczekiwali dziewczyny, która miała przyjść do nich przed południem. Ok. godziny 11 ktoś zapukał do drzwi. Xiumin poszedł sprawdzić kto przyszedł. Reszta grzecznie czekała w salonie.
- Cześć Oppa! - usłyszeli damski, uroczy głos wydobywający się z przed pokoju. Szybko zerwali się z swoich miejscy i wybiegli na korytarz. Ujrzeli białą, zgrabną dziewczynę z dużym biustem i długimi nogami. Miała długie, czarne, pofalowane włosy i duże, jasnoniebieskie oczy, a w prawym uchy znajdował się niewielki tunel. Była ubrana w jasne jeansy i czarną bokserkę, dzięki której odkrywała swoje tatuaże na lewej ręce w postaci rękawu. Od ramienia do samego nadgarstka.
- Chłopcy to jest moja przyjaciółka o której wam mówiłem.
- Cześć! - przywitała się z uśmiechem na ustach.
- Hyung... coś czuję, że nie mogę dotrzymać obietnicy - powiedział Sehun.
****
Jak się podoba? Czekam na komentarze :D
omo... już nie mogłam się doczekać twojego nowego opowiadania ;) teraz będę z niecierpliwością czekać na następny rozdział bo jestem bardzo ciekawa co stanie się dalej! ^^ życzę ci weny xD
OdpowiedzUsuńO.o....który się do niej dorwie?????...pytanie warte milion :P....ale fajowy.....ciekawy początek...i czy na się sprawdzi w roli ochroniarza czy wręcz przeciwnie?? czekam na ciąg dalszy :3
OdpowiedzUsuńZabiłaś mnie XD Świetny początek. Czekam na więcej i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie sie zapowiada, kiedy, mozemy liczyc na nastepny rozdzial?
OdpowiedzUsuńMyśłałam, że się popłaczę ze śmiechu, dobry początek :)
OdpowiedzUsuńJezusie, płaczę jak szalona.
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że będę biasować Rex'a XD