Translate

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Infinite: Darkness Rozdział 9

Przez najbliższe tygodnie Basia tryskała energią. Przestała płakać, zagnębiać się i izolować od ludzi. Częściej się śmiała i uśmiechała. Zdrowiej jadła i przyłożyła się do nauki. Znów poczuła szczęście, które ją kiedyś wypełniało. Znów poczuła się potrzebna i ważna. Poczuła się kochana. To takie proste, a tak bardzo ważne dla ludzi.
 King i Zuza od razu zauważyły zmianę u przyjaciółki. Któregoś dnia na przerwie udały się do szkolnej ubikacji, żeby poprawić makijaż.
 - Basia, coś ty ostatnio taka wesoła? - zapytała Kinga.
 - To znaczy?
 - No wiesz, ostatnio jesteś inna niż zwykle. Częściej się śmiejesz, rozmawiasz. W końcu wyszłaś z domu do ludzi.
 - Nie wiem o czym ty mówisz.
 - Daj spokój. Nie zachowujesz się tak od dnia zagi... - w pewnym momencie Zuza przymknęła usta, żeby nic więcej nie mówić.
 - Od zaginięcia Sunggyu? - zapytała.
 - Tak, ja...
 - Nic nie szkodzi - uśmiechnęła się uspokajając zakłopotaną przyjaciółkę.
 - No to więc mów. Kim on jest? - zapytała Kinga.
 - Kto?
- Oj przestań udawać głupią, dobrze wiesz o co nam chodzi - dodała Zuza.
- Ale ja naprawdę nie wiem.
- W kim się zakochałaś?
- Spotykasz się z kimś? - zapytała Kinga.
- Że co? Nie. Skąd taki pomysł?
- Daj spokój~ Widać to po tobie - powiedziała Zuzia.
- Co widać? Że jestem zakochana? Przestań, niby w kim?
- No właśnie nie wiem. Obydwie nie wiemy, więc się pytamy. Kim jest ten chłopak, który ci tak zawrócił w głowie?
- Nie ma żadnego chłopaka. Mówię prawdę. Po prostu...
- Po prostu?
- Od dłuższego czasu nie potrafiłam sobie poradzić z tym, że Sunggyu zaginął. Miłość do niego jest tak silna, że nie pozwalała mi na zapomnieniu o nim. Wciąż go kocham i wciąż wierzę, że żyje i jest tak gdzieś mimo wszystko. Ale nie mogę też popaść w obsesje, prawda? Czas dać mu już odejść i... i zacząć wszystko od początku. Pogodziłam się już z tym, że go przy mnie nie ma i prawdopodobnie już nigdy nie wróci. Ból minął, a rany się zagoiły, lecz blizny zawsze pozostaną. Pogodziłam się z tym, zaczynam wszystko na nowo, lecz nigdy o nim nie zapomnę. Zawsze zostanie w moim sercu. Już na zawsze. Nie chcę go wspominać przez łzy. Chcę się uśmiechać, kiedy wspomnę jego twarz. Dlatego się może zmieniłam.
- Cieszymy się, że w końcu dałaś sobie z tym radę - powiedziała Kinga.
- Tak, jesteśmy z ciebie bardzo dumne.
- Dziękuję, że byłyście przy mnie, kiedy przechodziłam ten trudny okres w moim życiu.
- Nie ma za co - powiedziała Kinga.
- Daj spokój~ Przecież jesteśmy przyjaciółkami. Zawsze o siebie dbamy.
- Jesteśmy jak siostry, prawda? - zapytała Kinga.
- To prawda - uśmiechnęła się Basia - No więc, chodźmy dziewczyny. Nie możemy się spóźnić na angielski.
 Po lekcjach Basia wsiadła do autobusu i od razu pojechała do przychodni na kolejną wizytę z psychologiem. Nienawidziła do niej przychodzić. Czuła się jakby należała do nienormalnych ludzi, którzy na każdym kroku chcą popełnić samobójstwo. Chodzi do tego samego lekarza od czasu rozstania. Na ten pomysł wpadła Kinga z Zuzą próbując pomóc Basi z swoim problemem. Podczas tej wizyty, Basia opowiedziała jej jak spędziła dzisiejszy dzień i jak się czuje. Mówiła o swoich zmianach w charakterze. O tym jak czuje się lepiej. W pewnym momencie wyznała:
 - Muszę o czymś pani powiedzieć.
- Słucham, mów.
- Sunggyu wrócił.
- Jak to wrócił?
- Pewnej nocy, kiedy dziewczyny umówiły się z swoimi chłopakami na randki, ja zostałam sama w domu. Kiedy kładłam się spać, ktoś wszedł do pokoju oknem. Myślałam, że to Zuza, bo ona często się tak wykrada z domu, żeby rodzice nie zobaczyli, ale tej nocy to... to nie była ona. To był Sunggyu. Rozmawiałam z nim, mówił, że musiał odejść, ponieważ ma problemy. Kłopoty.
- Kłopoty? Jakie?
- Nie wiem, nie chciał mi powiedzieć. Mówił jedynie, że to dla moje dobra.
- Kiedy do ciebie przyszedł?
- Minęły już prawie... dwa miesiące.
- Dwa miesiące? hymm... Wrócił później?
- Tak, przychodzi do mnie raz w tygodniu. Czasami raz na dwa tygodnie.
- Rozumiem. Czy ktoś jest wtedy w domu?
- Nie, jesteśmy sami. Kazał mi nikomu o tym nie mówić.
- Rozumiem... czy jesteś pewna na 100%, że widzisz Sunggyu?
- T-tak. Nie wierzy mi pani?
- To nie tak, że ci nie wierzę. Po prostu czasami nasz mózg stwarza ludzi za którymi tęsknimy, których potrzebujemy. Bez których nie potrafimy żyć lub się ich boimy. Wydaje się nam wtedy, że ci wytworzeni ludzie istnieją, ale tak naprawdę nie jest.
- To nie możliwe. On... on jest taki realny. Jego głos czy dotyk.
- Jest jedyny sposób, żeby się przekonać. Każdego dnia, kiedy będziesz czuła, że Sunggyu do ciebie przyjdzie zamontuj w pokoju kamerę.
- Kamerę?
- Tak i włącz ją na całą noc. Jeżeli przyjdzie. Następnego dnia będziesz mogła sprawdzić, czy siedział z tobą w pokoju, czy tak naprawdę tylko śniłaś. Nie mówię, że to nie prawda, bo być może Sunggyu naprawdę wrócił. Ale, żeby się przekonać na 100% czy to prawda, zrób to - wręczyła jej do ręki kamerę - Trzymam ją zawsze w swoim gabinecie i korzystam z niej podczas sesji. Mogę ci ją pożyczyć, żeby ci tylko pomóc. Oczywiście, nie musisz tego robić. To wszystko zależy od ciebie - po sesji podziękowała, wzięła kamerę i wyszła. Siedząc na przystanku i czekając na autobus wpatrywała się w urządzenie i myślała:

* A co, jeżeli ma rację? Co jeżeli on stał się tylko moją wyobraźnią? Tak bardzo się tego boje. Boje się, że to wszystko jest tylko fikcją. Każde jego słowo, każdy jego dotyk... każdy jego uśmiech. (Basia)*

    Kiedy wróciła do domu, pierwsze co zrobiła to ukryła kamerę pod poduszką i zeszła na dół na obiad. Każdego dnia myślała o tym czy to zrobić, lecz za bardzo się bała, że kiedy dowie się, że Sunggyu jest tylko jej wyobraźnią, już nigdy do niej nie wróci. Nigdy go już więcej nie zobaczy, nie usłyszy. Wolała żyć w pięknym kłamście niż żyć z bolącą prawdą.
  Tydzień później cała trójka udała się na imprezę. Świetnie się bawiły. Tańczyły i piły, a Basia cały czas kontrolowała swój zegarek. Parę godzin później Basia zatracona w dobrej zabawie przypadkowo spojrzała na zegar zamieszczony na ścianie.
- Już jest 2:50?! O nie! Spóźnię się! - spanikowała.
- Spóźnisz się? O tej godzinie? Na co? - zapytała Zuza.
- Nie mogę teraz rozmawiać. Muszę już iść. Bawcie się beze mnie - wybiegła z klubu. Podbiegła do pierwszej lepszej taksówki i wróciła do domu. Szybko wbiegła na górę do pokoju. Wyciągnęła kamerę i załączoną zamieściła na szafie. Założyła szybko piżamę, otworzyła okno i wskoczyła do łóżka. Nagle usłyszała głos:
- Myślałem, że już nie przyjdziesz - przestraszona odwróciła głowę. Z ciemności wyszedł Sunggyu - Troszkę mi się przysnęło. Gdzie byłaś?
- Dziewczyny zabrały mnie do klubu i troszkę się zapomniałam.
- Pobawiłaś się?
- No trochę.
- Trochę? Widzę jakie masz mętne oczy. Pewnie nieźle popiłyście - zaśmiał się.
- Oppa~ - założyła naburmuszona ręce na klatce.
- No już, nie obrażaj się. Dobrze, że w końcu wyszłaś z domu. Ciężko pracujesz. Należy ci się odpoczynek - uśmiechnięty musnął dłonią jej prawy policzek.
- Chciałabym z tobą gdzieś wyjść.
- Wiesz, że nie możemy.
- Wiem - smutna odwróciła wzrok.
- Ale nie smuć się. Wynagrodzę ci to.
- Jak?
- Zobaczysz - nachylił się nad nią i namiętnie pocałował jej usta. Odwzajemniła jego pocałunek. Jedną dłoń zanurzył w jej ciemnych włosach, a drugą złapał za biodro. Całując ją namiętnie dotykał delikatnie jej ciała. Położył ją na pościeli i swymi pełnymi ustami muskał jej delikatnej szyi. Powoli wkładając rękę pod jej bluzkę zatrzymał się. Spojrzał się w jej oczy i uśmiechnięty rzekł:
- Czas iść spać.
- Kiedy ja...
- Cii~ Kocham cię - palcami przejechał po jej twarzy zamykając jej powieki. Gdy znów otworzyła oczy był już dzień. Przetarła oczy i uniosła się. Łóżka dziewczyn były puste, a na szafie leżała kamera. Widząc ją szybko sobie przypomniała swój plan. Wybiegając z łóżka podbiegła do kamery. Była wciąż włączona. Usiadła z powrotem na łózko i przewinęła taśmę. Zobaczyła siebie jak łodzie urządzenie na swoje miejsce. Potem prawie się nie zabijając w pośpiechu przebiera się piżamę, gasi światło, otwiera okno i wskakuje do łóżka. Siedzi wpatrując się w okno, gdy nagle ekran staje się cały szary, jakby podczas nagrywania nastąpiły zakłócenia. Kiedy zakłócenia ustąpiła zobaczyła siebie śpiącą w łóżku. Przewinęła jeszcze raz taśmę, lecz w tym samym momencie nie było widać obrazu. Przerzuciła nagranie na laptopa, lecz to nie pomogło. Po śniadaniu wyszykowała się i z kamerą udała się do punktu naprawień urządzeń. Pokazała facetowi nagranie i poprosiła, żeby je naprawił. Miała wrócić po nie następnego dnia. Nazajutrz przybyła po naprawione nagranie jak najwcześniej potrafiła, lecz niestety nie udało się. Nagranie było tak zniszczone w pewnym momencie, że nadawało się tylko do wycięcia lub po prostu usunąć w całości.

* To takie dziwne. Dlaczego w momencie, kiedy mam zobaczyć Sunggyu nagranie się psuje? Tak samo było tamtego wieczoru, kiedy zaginął. Wtedy obok tego podziemnego, starego parkingu. Policja przeglądając nagranie z kamery ulicznej też była uszkodzona w momencie zniknięcia Sunggyu, a następnie dalej nagrywała, kiedy sama, nieprzytomna leżałam na chodniku. Sunggyu na pewno istnieje. Nie jest tylko wytworem mojej wyobraźni. To nie jest zwykły przypadek, że kiedy Sunggyu jest nagrywana taśma się tak po prostu psuje. Tu coś dzieje się dziwnego. (Basia)* 

 Tydzień później w środę, kiedy tego wieczora Basia pracowała w u ojca Kingi wszystko było w porządku. Nic nadzwyczajnego. Dzień jak każdy inny, lecz kiedy skończyła pracę poszła się przebrać w swoje codzienne ciuchy. Wyszła tylnymi drzwiami dla personelu.
- Cześć Basia~ - usłyszała przywitanie za swoimi plecami.
- Sunggyu?! - zawołała zaskoczona -  Co ty tutaj robisz?

***************
Przepraszam, że takie krótkie, ale następnym razem postaram się napisać dłuższy rozdział.
Jak wam się podoba? Komentujcie :D

1 komentarz:

  1. Jak zwykle super :) Jestem bardzo ciekawa co z tego wszystkiego dalej wyniknie. Dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń