Translate

niedziela, 18 stycznia 2015

EXO: Just say you love me Rozdział 27

Upadła na ziemię, a krew popłynęła jej z nosa. Szarpany Sehun widząc to z ostatkiem sił uderzył z pięści w twarz Junsu przez co odsunął się od niego, a chłopak zasłabł.
- Sehun! - krzyknęła podbiegając szybko do niego na czworaka. Ujęła jego ciało w ramiona - Co pan wyprawia?! Oszalał pan?! Nie widzi pan w jakim on jest stanie?!
- Właśnie widzę! Jeżeli ma tyle siły, żeby mnie tak uderzyć, to i będzie miał siłę, żeby pracować! Wstawaj Sehun! - już miał do niego podejść i postawić słabego Sehuna na nogi, gdy nagle Amanda objęła go lewą ręką, a prawą wyciągnęła pistolet z kieszeni i wymierzyła w Junsu. Zaskoczony zatrzymał się - Nawet nie próbuj go dotknąć! Nie dam go skrzywdzić! Rozumiesz?! - Sehun cały czas obserwował Amandę nie mogąc nic zrobić. Junsu posunął się do przodu -  Jeszcze jeden ruch, a obiecuję, że strzelę.
- Nie odważysz się.
- Chcesz się przekonać?
- Tak bardzo chcesz go bronić, a zapominasz, że to właśnie przez ciebie tutaj trafił. To twoja wina, że tutaj trafił. Tylko i wyłącznie twoja wina. W ogóle jakim prawem rozkochujesz ich w sobie? Zapominasz, gdzie twoje miejsce szmato?!
- N-nie... nie mów tak o niej. Nie masz prawa tak o niej mówić, rozumiesz? - mówił ledwo Sehun.
- Dlaczego wciąż ją bronisz? Po tym wszystkim co ci zrobiła?
- To, że nie odwzajemnia moich uczuć, nie oznacza od razu, że pozwolę na to, żeby ktoś ją poniżał czy krzywdził - serce jej zadrżało - Nie zabieraj go, proszę... daj mu chociaż jeszcze jeden dzień na odpoczynek - spojrzał się na nią srogo. Opuściła broń - Błagam.
- Nigdy bym nie sądził, że kiedykolwiek usłyszę te słowa od ciebie - zaśmiał się - Jeden dzień.
- Dziękuję - oburzony wyszedł z sali trzaskając drzwiami.
- Noona... - spojrzała się na niego - Dlaczego mnie bronisz?
- Bo ja... - nie skończyła zdania, gdyż Sehun wtulił się w nią mocno i zamykając oczy wywołał u niej przyjemną, gęsią skórkę na ciele - Musisz się położyć na łóżku i odpoczywać - chciała go oderwać od siebie, lecz za mocno był w nią wtulony, jakby bał się, że ucieknie - Sehun, proszę cię... - puścił ją i rękami próbował oprzeć się o łóżko. Pomogła mu się podnieść i usadziła go na łóżku. Nagle załapał ją za rękę i lekko pociągną do siebie ujmując jej twarz w dłonie. Nie sądziła, że tak postąpi. Jej oddech zrobił się cięży, kiedy ich twarze dzieliły milimetry.
- Nie rób tego... - położyła swoje dłonie na jego i ściągnęła je z swojej twarzy.
- Krwawisz - wyszeptał. Położył z powrotem prawą dłoń na jej policzku i kciukiem wytarł jej krew spod nosa po czym uśmiechnął się lekko.
- Muszę już iść.
- Wiem.
- Odpoczywaj. Do zobaczenia.
- Pa - wyszła z sali zamykając drzwi. Wzięła głęboki oddech i wyszła z szpitala. Kiedy dotarła do dormu nikogo jeszcze w nim nie było. Jakieś pół godziny później chłopcy wrócili. Luhan zastał Amandę siedzącą w kuchni i pijącą gorącą herbatę.
- Dawno wróciłaś? - zapytał.
- Z jakieś pół godziny temu - wzięła łyk herbaty.
- Nigdy bym nie sądził, że Sehun będzie do tego zdolny - przysiadł się.
- Ja też nie. Myślisz, że szybko z tego wyjdzie?
- Mam taką nadzieję. Czy ty... czujesz coś do niego?
- Nie, przecież gdybym go kochała i nie odrzuciła go, on nigdy by tego nie zrobił.
- Nie obwiniaj się za to.
- Tak bardzo się teraz o niego boję. Dlaczego w ogóle pytasz się mnie o coś takiego?
- Tak tylko... zapytałem. Pomyślałem, że może jednak zmieniłaś zdanie.
- Nie można się w kimś zakochać z dnia na dzień. A co? Chciałbyś, żebym coś do niego czuła?
- Znaczy, no wiesz... to raczej twój wybór. Nie powinienem ingerować w twoje uczucia - nagle spojrzał na jej nos - Co ci się stało z nosem?
- Nic, uderzyłam się.
- Zaczął ci puchnąć.
- Co?! - zaskoczona chciała go dotknąć.
- Nie dotykaj! - uderzył ją w dłoń - Poczekaj chwilę - wstał od stołu i zamoczył kawałek szmaty w lodowatej wodzie po czym usiadł obok niej - Może troszkę zaboleć - delikatnie przyłożył ją do jej twarzy. Syknęła - Przepraszam - rzekł po czym znów przyłożył jej zimny okład do nosa.
- Dziękuję - wzięła od niego okład łapiąc go za rękę. Zarumienił się lekko.
- Ale z ciebie ciamajda! - powiedział szybko - O co się uderzyłaś?
- Poślizgnęłam się w łazience i uderzyłam o umywalkę.
- Sierota, ale u ciebie to normalne.
- Ej...
- Jesteś urocza jak się naburmuszasz - uśmiechnął się kładąc dłoń na jej ramieniu. Spojrzała się na niego, potem na jego dłoń,  następnie znów na niego. Zorientowała się co się dzieje. Odwzajemniła jedynie uśmiech. W pewnym momencie do kuchni wpadł wesoły Chanyeol.
- O ! Amanda! Już wróciłaś?
- Tak.
- Co ci się stało?
- Uderzyłam się.
- Pokaż - podbiegł do niej szybko spoglądając na nos - Ale spuchł. Bardzo cię boli? - zapytał z troską w głosie.
- Nie, teraz już nie. Luhan zrobił mi zimny okład.
- Moje ty biedactwo - ignorując całkowicie Luhana zrzucił go z krzesła i usiadł na jego miejscu - Ale nie masz gorączki? - przyłożył rękę do jej czoła.
- No... nie.
- Nie boli cię głowa? Nie kręci ci się w głowie?
- Uderzyłam się w nos, a nie w głowę.
- Ale i tak się martwię. Idziesz tam do nas?
- Ale teraz siedzę z ... - nawet nie dał jej skończyć, gdyż złapał ją za rękę i wyciągnął szybko z kuchni. Luhan jedynie zdenerwowany spojrzał się na nich jak wychodzą z kuchni. Następnego dnia, Sehun wyszedł z szpitala. Czuł się już lepiej. Dostał lekarstwa, więc automatycznie mógł dalej pracować. Przez ostatnie dni Amanda była coraz rzadziej w pracy i w dormie. Przez cały czas szykowała się wraz z Natalią na występ.
 Dwa tygodnie później w wytwórni do której chodzi Amanda rozpoczęły się szykowania do wieczornego występu. Tego dnia mają wystąpić same znane zespoły wraz z exo. Specjalnie na tą okazję wzięła sobie wolne, żeby móc przyszykowywać się od samego rana.  Wstała o szóstej rano, wzięła szybki prysznic, zjadła śniadanie, ubrała się w pierwsze lepsze ciuchy, związała włosy i wybiegła z dormu jadąc motorem do wytwórni. Tam trenowali do godziny piętnastej, a potem zjedli obiad. Następnie wzięła kolejny prysznic, uczesała włosy, przebrała się i wraz z innymi treinee, które miały wystąpić wyszła z budynku i wsiadła do osobnego vanu. Na miejsce jechali półtorej godziny. Na miejscu wypiła kawę i zrobili próbę generalną. Po próbie zaczęli szykować się do występu. Miały nawet własną garderobę. Prze chwilę czuła się jak gwiazda. Stylistki układały jej włosy, pomalowały, a na końcu ubrały w długie, seksowne, czarne sukienki. Amanda wraz z Natalią wyglądały zniewalająco. Na osobnym ekranie w garderobie mogły oglądać występy. Jakieś pół godziny później ktoś z personelu wszedł do środka i oznajmił, że zostało pięć minut. Wszyscy od razu szybko stanęli na równe nogi i wybiegli z garderoby zmierzając w stronę sceny. Gdy wszystko było już gotowe wyszli na scenę i rozpoczęły występ z mblaq.
 Exo bardzo oczekiwali występu przyjaciółek, więc kiedy wyszły na scenę od razu zaczęli krzyczeć i gwizdać. Wyglądały cudownie i równie cudownie się poruszały. Było widać, że mają talent i smykałkę do show biznesu. Chłopcy byli zachwyceni występem. Kiedy tylko skończyli od razu wstali i zaczęli głośno klaskać. Przed występem dziewczyny odczuwały ogromny stres, ale kiedy tylko zaczęły występować stres znikł. Były w swoim żywiole.
 Po występie, kiedy tylko zeszli ze sceny od razu zaczęli sobie gratulować, a mblaq pochwalili dziewczyny po czym od razu udały się do garderoby odpocząć. Jakąś godzinę później całe exo przyszło do dziewczyn z wielkimi bukietami kwiatów gratulując występu. Posiedzieli przez chwilę spędzając ten czas na rozmowie, a później musieli już się zbierać, więc pożegnali się. Dziewczyny przebrały się, zmyły makijaż i uczesały z powrotem. Następnie wyszły z garderoby i wychodząc z budynku wsiadły do van'a razem z mblaq, którzy zawołali trainee do siebie. Całą drogę rozmawiali o występie, żartowali i śmiali się. Po drodze van zawoził wszystkich do domu. Kiedy Amanda była już na miejscu, pożegnała się z wszystkimi i już miała wchodzić do bloku, kiedy nagle kogoś zauważyła.
- Jungkook?! Co ty tutaj robisz? - zapytała zaskoczona Amanda.
- Przyszedłem się z tobą spotkać. Nie zastałem cię w garderobie, więc pomyślałem, że tutaj cię spotkam. To dla ciebie - wręczył jej bukiet kwiatów.
- Naprawdę to dla mnie?
- Od zespołu. Widzieliśmy twój występ. Byłaś świetna.
- Dziękuję. To bardzo miłe z waszej strony.
- Przejdziemy się?
- Pewnie - uśmiechnęła się. Spacerowali po okolicy rozmawiając na różne tematy. Po pewnym czasie Amanda specjalnie zmieniła temat odnośnie rodzeństwa. Pytała się go o jego rodzeństwo po czym zaczęła opowiadać o swoim bracie.
- Pamiętasz dobrze swoje brata?
- Tak. Był naprawdę uroczym dzieckiem. Tak naprawdę to my... wychowaliśmy się w domu dziecka. Pewnego dnia, kiedy byliśmy jeszcze mali jakaś rodzina zaadoptowała mojego brata. Tak bardzo za nim płakałam. Do tej pory pamiętam, jak mnie wołał. Nie chciał mnie opuścić. Bardzo za nim tęsknie .
- To przykre. Współczuję.
- Ponoć byliśmy trochę do siebie podobni.
- Myślisz, że kiedyś odnajdziesz brata noona?
- Myślę, że tak. Wiesz co, znamy się już trochę i czasami imprezowaliśmy - zaśmiali się - I tak się zastanawiam, znaczy... ach, nie ważne.
- Co?
- Nie, nic.
- No powiedz.
- Nie, to głupie.
- Nad czym się zastanawiałaś?
- Wiesz... bardzo przypominasz mojego młodszego brata.
- Naprawę?
- Tak - uśmiechnęła się - Czym częściej się z tobą widzę, to tym częściej wydaje mi się, jakbyś nim był ale tak naprawdę mnie po prostu nie pamiętasz. Bo w końcu jak byś miał mnie pamiętać? Byliśmy wtedy tacy mali.
- To miłe, że przypominam i twojego brata, ale nie jestem nim.
- Nawet macie tyle samo lat. Dziwny zbieg okoliczności.
- To prawda.
- Pamiętam, że kiedy był mały, zrobił sobie poważną ranę na ramieniu. Została mu po tym blizna.
- Blizna? - zapytał zaskoczony.
- Tak, blizna. Rana ciężko się goiła... Czy ty...?
- Nie, no co ty. Nie mam żadnej blizny - zaśmiał się.
- Powiedziałbyś mi?
- Tak, pewnie. Dlaczego miałbym nie powiedzieć? - zapytał nerwowo.
- Pokaż mi ramiona.
- Że co?!
- Proszę.
- Żartujesz sobie noona, prawda?
- Nie.
- Nie będę ci ramion pokazywać.
- Jestem pewna, że jesteś moim bratem.
- Nie jestem. Nigdy nie byłem adoptowany.
- A co jeżeli jednak? Jesteś tego pewien na 100%?
- Tak, jestem. Po resztą rodzice w końcu by mi o tym powiedzieli.
- Proszę tylko na chwilkę.
- Nie.
- Tylko zerknę. Chcę się upewnić.
- Noona, ja tylko go przypominam. Nie jestem twoim bratem.
- Nic mi po nim nie zostało. Jedynie wspomnienia. Bardzo za nim tęsknię. Proszę cię. Na pewno masz bliznę.
- Dobrze - przełknął nerwowo ślinę niepewnie odkrywając ramiona. Była w szoku, kiedy je zobaczyła. Łzy napłynęły jej do oczu.
- To nie możliwe - na ramionach nic nie było.
- Mówiłem.
- Ale ja... byłam pewna, że ty... nie. Jaka ja głupia jestem. Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Tak bardzo cię przepraszam - rozpłakała się i uciekła do dormu.
- Amando! Noona! - wołał za nia, lecz nie odwróciła se. Zapłakana biegła przed siebie prosto do dormu. Wpadła do środka i zamknęła się w salonie płacząc w poduszkę. Kookie dzwonił do niej kilka razy, lecz nie odbierała telefonu. Chłopcy szybko dowiedzieli się co się stało. Już jakiś czas opowiadała im z podekscytowaniem, że jestem tego pewna. Nawet oni zaczynali w to wierzyć, bo przecież byli do siebie tacy podobni, podobni się uśmiechali. Było im ją bardzo szkoda. Wszyscy mili nadzieję, że w końcu odnalazła jedynego członka rodziny. Przez cały czas spała, nie wychodziła z salonu, nie jadła, nie piła, nie myła się tak przez kolejne trzy dni. Zaczynali się o nią poważnie martwić. Nie chciała się z nikim widzieć, ani z nikim rozmawiać. Wzięła tydzień wolnego i leżał w domu codziennie płacząc w poduszkę. Była załamana. Straciła wszystko w co wierzyła.
 Parę dni później, kiedy wszyscy z exo udali się do pracy, Amanda ostała sama w dormie. Tego dnia wieczorem rozpadało się. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Ignorowała to oglądają dalej telewizje, lecz ten ktoś był bardzo nachalny i cały czas dobijał się do drzwi. W końcu zdenerwowana podeszła o drzwi i otworzyła je. Jakie było jej zdziwienie, kiedy zobaczyła w drzwiach zmokniętego Kookiego.
- Co ty tutaj robisz?
- Chciałem się z tobą zobaczyć. Dzwoniłem do ciebie i pisałem, ale nie odbierałaś. Nawet nie odpisałaś.
-Przepraszam cię za tamto. Nie wiem co mnie wtedy napadło, ale teraz nie mam siły, żeby rozmawiać. Wybacz, ale muszę jeszcze skoń...
- Miałem zabieg - przerwał jej szybko.
- O czym ty mówisz?
- Usunąłem bliznę z ramienia, kiedy miałem piętnaście lat.

5 komentarzy:

  1. Ooow Kooki jest jej bratem, jakie to słodkie ♥ co do Junsu to skopałabym mu najchętniej tyłek -_- ogółem ciekawe jak potoczą się jej dalsze relacje z Kookim, Luhanem, fengiem i całą resztą :) duuużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego mi to zrobiłaś... Wae? Ludzie jaki ten świat niesprawiedliwy :( Ale rozdzialik ciekawy ^.^ Czekam na następny i co wyniknie z tego czworo kontu miłosnego... Co ja miałam jeszcze?... Aish, zapomniałam XD A nie już wiem... Przemyślałaś moja prośbę o one-shot z Xiao Lu? Hwaiting <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sie sklada ze kocham Kookie'ego!! Aww czekam na kolejny, na ten czekalam dwa tygodnie tk poczekam kolejne tyle

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zachwycona! Twoje opowiadanie jest niesamowite :D Polubiłam parę Amanda x Chanyeol XD Cieszę się, że Amanda znalazła swojego brata. Z niecierpliwością czekam na nowe rozdziały :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Łooo Kukiś liczę na Ciebie! :D

    OdpowiedzUsuń