,, Narkotyki
”
Na drugi dzień po zajęciach szkolnych
wszyscy uczniowie wychodzili przez główną bramę szkoły Aburame Sen Kai. Hyuna,
Hyunseung i Hyonsung szli w stronę głównej bramy.
- Ciekawe czemu nie było dzisiaj w szkole Joon’a?
– zastanawiała się Hyuna.
- Nie martw się. Na pewno miał coś ważnego
do zrobienia – pocieszał ją ukochany.
- Hyosung, wszystko dobrze? – spytała Hyuna.
- Tak, wszystko jest ok.! Dlaczego pytasz?
- Bo wczoraj… ty… widzieliśmy twoje
przerażenie i… martwimy się o ciebie.
- A o to ci chodzi? Nic mi nie jest.
Zaakceptował już fakt, że będzie mnie to częściej spotykać. Lee uprzedzał mnie,
że wcześniej, czy później tak się stanie. Zrobię wszystko by opiekować się i
chronić Changsun’a. Obiecałam mu to. Joon uratował mi życie, więc muszę mu się
odwdzięczyć. Przyjaciele tak robią!
*
Przyjaciele? (Hyuna i Hyunseung) *
Nagle usłyszeli rozszalały okrzyk
dziewcząt. Krzyki te prowadziły przed szkolną bramę. Cała trójka przyspieszyła,
żeby sprawdzić o co tyle zamieszania. Kiedy dotarli na miejsce zobaczyli
przystojnego jak zawsze Seungho w białym mundurku szkolnym. Przyjechał w
czerwonym, stiuningowanym aucie.
- Seungho? Co ty tutaj robisz? – spytała
Rossa – wszystkie dziewczyny były w szoku, że Japonka go zna osobiście.
- Przyjechałem po ciebie i resztę. Joon ma
dla was zadanie do wykonania.
*
Reszta? (Hyuna i Hyunseung) *
- Zadanie? Jakie zadanie? – zapytał
Hyunseung.
- Dowiecie się na miejscu. Wsiadajcie –
kiedy dotarli na miejsce Lee opowiedział im o zadaniu.
- Że co?! – wykrzyknęła oburzona trójka.
- To nasza tradycja! A więc, łapać za
miotły, mopy i środki do czyszczeń. Ma tu lśnić, kiedy wrócimy. Seungho, zostań
tutaj i przypilnuj, by wyczyścili siedzibę - rozkazał Changsun.
- Dlaczego ja?!
- aa…yyy… bo tak! Dobra, ruszajmy! –
powiedział Joon
- Dobra! Słyszeliście co Joon powiedział,
do roboty! – Seungho dał im fartuchy na przebranie oraz niezbędne do sprzątania
przyrządy. Hyunseung i Hyuna zmywali podłogi, a Hyosung wycierała kurze i
zbierała pajęczyny. Tym czasem Seungho siedział na fotelu czytając magazyny.
- Nie wierzę, że Lee Joon kazał nam zrobić
coś takiego! – powiedziała zła Hyuna i zaczęła ze złości szorować podłogę jeszcze
mocniej. Hyosung była bardzo zaciekawiona członkami Białego Kła. Bardzo chciała
wejść do pomieszczenia z teczkami członków. Odpowiedzi na wszystkie jej pytania
znajdowały się właśnie w tamtym pomieszczeniu. W archiwum. Japonka zauważyła,
że nikt nie zwraca na nią uwagi. Hyunseung uspokajał złą Hyunę, a Seungho
czytał czasopisma pijąc kawę. Wtedy miała szansę. Szybko wślizgnęła się do
środka od razu szperając w teczkach. Znalazła teczkę Song Jieun. Od razu ją
otworzyła i przeczytała. Zobaczyła jej zdjęcie oraz opis wyglądu, charakteru,
datę urodzenia, hobby, zainteresowania, miejsce urodzenia, kim są jej rodzice
itp. Ale co najbardziej przykuło jej uwagę to, że bierze nałogowo narkotyki. To
zszokowało Jeon. Wtedy do archiwum wpadł
Seungho.
- Co ty tu robisz?!
- Seungho?! Ja!... – szybko schowała za
plecami teczkę – nic takiego.
- Co tam masz?!
- Ale co?
- To co masz za plecami!
- Ja nic nie ma. Nie rozumiem o co ci
chodzi.
- Pokaż! – złapał ją za ręce i wyciągnął
do siebie, lecz nic nie miała. Zdążyła odłożyć na miejsce.
- Tu nie wolno wchodzić!
- Changsun kazał posprzątać wszędzie. Więc
tak robię.
- Wyjdź stąd! – złapał ją za ramię i
wyprowadził z archiwum. Po dwóch godzinach sprzątania w końcu mogli odpocząć.
Kiedy siedzieli wykończeni na fotelach, Lee i reszta wrócili do siedziby
Białego Kła. Seungho od razu opowiedział Changsun’owi o tym, że Jeon weszła bez
jego wiedzy do archiwum, lecz on jedynie odpowiedział.
- No i ?
- Co?! Nie jesteś zły?!
- Nie.
- Powinieneś być teraz zły, wściekły.
- A ty gdzie byłeś, kiedy to się stało, że
tego nie przypilnowałeś. Kazałem ci ich mieć na oku, prawda?
- No, tak, ale ja…
- Czy Hyosung coś stamtąd wzięła?
- Nie.
- Czy coś przeczytała, albo chociaż
szperała w teczkach.
- Tak.
- Przyłapałeś ją na tym, że twierdzisz, że
tak było.
- N-nie.
- Więc nie mam nic do dodania.
- Tylko pytanie, dlaczego tam weszła? –
rzekł Seungho.
- Dlaczego Rossa? – zapytał Lee.
- Kazałeś wysprzątać całą siedzibę, więc
miałam taki zamiar – Changsun nic nie powiedział po prostu zapalił papierosa i
usiadł na fotelu. Jeszcze tego samego dnia, kiedy Japonka weszła do łazienki
zobaczyła Jieun nachyloną nad umywalką. Brązowowłosa zorientowała się, że Japonka
za nią stoi.
- Co ty tu robisz?! - spytała
przestraszona. Jeon zauważyła resztki białego proszku na umywalce.
- Bierzesz? – zapytała.
- A nawet jeśli, to co cię to obchodzi?
Jeżeli komuś o tym powiesz to tego pożałujesz, rozumiesz? Lepiej nie mieszaj
się w to, jasne?
- Jasne! – zła brunetka wyszła z łazienki.
*
Szkoda mi Jieun. Wydaje się być miłą i rozsądną dziewczyną, więc co ją do tego
zmusza? Nie mogę pozwolić, by to znów się stało. Muszę się dowiedzieć, gdzie
najczęściej chodzi, zanim będzie za późno. (Hyosung) *
Następnego dnia po spotkaniu w siedzibie Hyosung
śledziła Jieun przez cały tydzień, sprawdzając gdzie najczęściej uczęszcza.
Codziennie wieczorem przychodziła do jakiegoś opuszczonego budynku w mieście.
Przed drzwiami zawsze stali ludzie, którzy pilnowali miejsca. Pewnego dnia
wieczorem, do siedziby Białego Kła wszyscy przyszli, oprócz Jieun. Minuty
mijały, a jej wciąż nie było. Zaczęli się zastanawiać, co mogło ją takiego
zatrzymać, ponieważ zawsze przychodziła na każde spotkania. To była najbardziej
punktualna osoba w całej mafii. Hyosung zaczęła się obawiać najgorszego.
- Yoseob, pożyczysz mi jednej z twoich
zabawek? Chyba wiem, gdzie jest – dziewczyna
zabrała broń i bez słowa wybiegła z budynku. Nikt nie wiedział co się dzieje. Japonka
biegła przez cały ten czas, by zdążyć. Kiedy znalazła się już przed miejscem
najczęściej uczęszczanym przez Song, zatrzymała się, wyciągnęła broń i
powiedziała.
- Przesunąć się, albo inaczej pogadamy –
chłopcy przestraszyli się dziewczyny, ponieważ to była naprawdę bardzo duża
zabawka. Od razu ją wpuścili do środka. Wchodząc do środka jeden z nich rzucił
się na dziewczynę. Kucnęła, a przeciwnik potykając się o licealistkę przewrócił
się.
- Jeszcze jeden taki numer, a rozwalę ci
głowę, zrozumiano? Ciebie to też dotyczy! – wymierzając w nich broń. Poszła
dalej. Zobaczyła metalowe drzwi, których strzegł kolejny debil myślący, że jest
fajny.
- Otwieraj.
- Bo co mi zrobisz? – Japonka wymierzyła w
drzwi i strzeliła. Siła była tak duża, że rozwaliła całe drzwi, a chłopak upadł
odbijając się od ściany. Poszła dalej. Rozwalała wszystko na swojej drodze, by
nikt jej nie zaatakował. Wszyscy uciekali na widok dziewczyny. Nagle weszła do
jednego z pomieszczeń. Siedziało w nim mnóstwo naćpanych osób wraz z
nieprzytomną Song. Robiła się sina na twarzy. Przestraszona Jeon wymierzyła w
ich stronę broń i rzekła.
- Koniec imprezy! Zmiatać stad! – wszyscy
uciekli. Zmartwiona Jeon podbiegła do nieprzytomnej Jieun.
- Jieun! Jieun! Obudź się! Jieun! –
przyłożyła ucho do jej twarzy sprawdzając, czy dziewczyna oddycha. Niestety.
Siność na jej twarzy skazywała na to, że dziewczyna dusi się, lecz Hyosung nie
poddawała się. Wierzyła, że może ją jeszcze uratować. Wzięła ją na ręce i
wybiegła z budynku. Usłyszała znajomy głos wołający ją po imieniu.
- Hyosung! – był to Joon. Przyjechał
samochodem.
- Wsiadaj! – dziewczyna położyła brunetkę
na tylnym siedzeniu i usiadła obok Changsun’a. Szybko pojechali do szpitala. Lee
wziął brunetkę na ręce i wraz z Hyosung wbiegli do środka. Pielęgniarki od razu
zajęły się Koreanką. Minęło pół godziny. Wciąż czekali na lekarza, który miał
powiedzieć, co się stało. Wreszcie się doczekali. Lekarz podszedł do nich i
rzekł.
- Wszystko jest w porządku. Dziewczyna
powinna szybko wrócić do zdrowia. Dzięki wam, nie uratowalibyśmy jej. Prawie by
przedawkowała, ale na szczęście przywieźliście ją na czas. Możecie wejść do
środka i ją zobaczyć.
- Dziękujemy! – ukłonili się. Weszli do
środka i zobaczyli leżącą Song.
- Joon, mogą z nią porozmawiać na
osobności?
- Tak, zostawię was same – Lee wyszedł, a Hyosung
usiadła obok Jieun. Zaczęła powoli otwierać oczy.
- Hyosung? To ty?
- Tak, to ja. Jak się czujesz?
- Nie zbyt dobrze.
- Gdybym nie wpadła tam na czas i cię
stamtąd nie zabrała, było by już po tobie.
- Naprawdę? Uratowałaś mi życie. Dziękuję.
Ale, skąd wiedziałaś, że tam będę?
- Ech…yyy…śledziła cię.
- Co?!
- Przepraszam! Ale kiedy cię zobaczyła
wtedy w łazience… nie mogłam tego tak zostawić.
- Mówiłam ci, żebyś się nie wtrącała.
- No tak, ale pamiętaj gdyby nie ja, to
nie było by cię tutaj.
- Nawet było by lepiej.
- Dlaczego tak mówisz?
- Ponieważ, cierpię bardziej niż sądzisz.
Po resztą po co mam ci o tym mówić? Nic nie wiesz. Nie zrozumiesz tego.
- Ale chce zrozumieć… Kiedy mieszkała
jeszcze w Japoni, miałam najlepszą przyjaciółkę z dzieciństwa. Miała na imię Yuki.
Znałyśmy się od przedszkola. Pewnego dnia jej rodzice się rozeszli, a ona…
zmieniła się, nie do poznania. Nie przychodziła na noc do domu, krzyczała na
rodziców, piła, paliła, włóczyła się po mieście z dziwnymi typami. Nigdy nie
miała dla mnie czasu. Zawsze miała coś na głowie, aż zdecydowała, że to koniec
z naszą przyjaźnią. Chciałam tylko jej szczęścia, więc zgodziłam się i powiedziałam,
że już nigdy mnie nie zobaczy. To był zły wybór. Cały czas o niej myślałam. Co
teraz robi? Czy jest szczęśliwa, bezpieczna? W końcu zaczęła ćpać, Aż wreszcie…
straciłam ją, już na zawsze. Nie potrafiłam jej pomóc. Umarła w wieku 14 lat.
Do tej pory obwiniam się za jej śmierć. Ja… ja nie mogłam… nie potrafiłam… to
moja wina… powinnam była ją wspierać… a ja… po prostu, pozwoliłam jej odejść.
Postanowiłam, że to już nigdy się nie powtórzy. Dlatego nie mogłam pozwolić na
to. Zignorować to, tak po prostu.
- Moi rodzice nigdy nie mają dla mnie
czasu. A to interesy, ważne spotkania, ciągłe wzywanie Yakuzzy. Kiedy są ze mną
w domu, zamiast z nimi rozmawiać, uśmiechać się, mówić… jak bardzo ich kocham,
to ja… wciąż robię im sceny. Krzyczę i robię awantury, a najgorsze jest to, że
potem cierpię za to, że wyrządzam im krzywdę. Przez cały czas jestem samotna i
cierpię z tego powodu. Ukrywam to pod moim uśmiechem. Czasami wydaje mi się, że
nie mam rodziny… że jestem sama już tak zawsze będzie… i to wszystko przeze
mnie.
- Nie jesteś sama. Masz nas. Biały Kieł
jest twoją rodziną i już zawsze tak będzie. Nigdy nie będziesz sama. Dopóki
Biały Kieł istnieje, zawsze będziemy razem – uśmiechnęła się. Song poczuła
ciepło w sercu. Jej słowa bardzo dotknęły Jieun – Zerwij kontakt z tamtymi
ludźmi, pogódź się z rodzicami, zapisz się najlepiej do jakiejś grupy wsparcia,
którzy ci pomogą skończyć z nałogiem, a wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
- Dziękuję ci Hyosung!– łza popłynęła po
delikatnym policzku brunetki - Dziękuję
za wszystko! – rzuciła się w ramiona Japonki. Do pokoju wszedł Joon słysząc
całą rozmowę.
- Cześć Jieun! Jak się czujesz?
- Joon?... Dobrze, dziękuję!
- Mam dla ciebie niespodziankę. Ktoś
przyszedł cię odwiedzić – wtedy do pomieszczenia weszlii rodzice Song.
- Mamo? Tato? Co wy tutaj robicie?
- Hyosung, zostawmy ich samych –
wyprowadził dziewczynę z pokoju. Jeon spojrzała się za szyby w drzwiach na
przytulającą się, szczęśliwą Jieun. Od razu uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Co oni tutaj robią? – spytała zdziwiona
– To twoja sprawka?
- Nie wiem o czym ty mówisz – uśmiechnęła
się z głupoty chłopaka. Po krótkiej chwili odprowadził ją do domu.
*
Wciąż się zastanawiam, skąd tam się wziął Joon? Może powinnam go zapytać?
Lepiej nie. To nie czas, ani miejsce na to. Dobrze, że wtedy był. Dziękuję! (Hyosung)
*
Ooo jak fajnie postapila z nia *,* wiecej wiecej, zycze weny *,*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny z niecierpliwością! :3 Twoje notki są coraz to lepsze ;)
OdpowiedzUsuń