Translate

piątek, 5 lipca 2013

Dziewczyna Gangstera Rozdział 9

,,Nowy etap Życia"


Przez cały miesiąc nie widziała się z Joon’em. Po tym miesiącu, wreszcie wróciła do szkoły. Nastał ciepły kwiecień. Jak zwykle Hyuna przyszła po nią, żeby razem poszły do szkoły.
- Cześć Hyosung! Dawno się nie widzieliśmy – uśmiechnęła się.
- Cześć ! Nie wiesz jak się cieszę, że znowu mogę cię zobaczyć – przytuliły się.
- Jak się czujesz? Rany się zagoiły?
- Tak. A co z tobą?
- Nie było tak źle – uśmiechnęła się.
- Dziękuję Hyuna, że próbowałaś mnie uratowałaś! To dla mnie wiele znaczy.
- Ach! Przestań! Jesteśmy przyjaciółkami. Ty byś zrobiła dla mnie to samo.
- No jasne, że tak!... Byłaś niesamowita! Kiedy nauczyłaś się tak walczyć?
- Improwizowałam. Taki odruch obronny – zachichotała.
- A co u Hyunseung’a?
- Wszystko w porządku. Ja i Hyunseung postanowiliśmy, że dołączymy do gangu Changsun’a.
- Co ty wygadujesz?! Wiesz jakie to ryzyko?
- Wiem! Ale organizacja Biały Kieł pomaga ludziom.
- I zabija ich, tak samo mają porachunki z niebezpiecznymi ludźmi.
- I zmieniają  świat, a ja chce zmieniać świat Hyosung. Po resztą, żyje się tylko raz, prawda? Widziałaś się już z Lee Joon’em?
- Ostatni raz kiedy go widziałam to u mnie w domu. Przyszedł do mnie na następny dzień – powiedziała z smutnym głosem.
- Czy coś się stało?
- Powiedział, że już mnie nie może kochać, a to wszystko dlatego żebym była bezpieczna. Nie chce, żeby mi się stała krzywda. Od tamtego dnia już go nie widziałam. Nawęt nie odbiera ode mnie telefonu.
- Jakie to romantyczne!!!...Po resztą chciałaś, żeby się od ciebie odczepił. Więc o co chodzi?
- Chociaż boje się przyszłości, to i tak nie chcę go stracić. Poświęcił się dla mnie, stanął w mojej obronie, był gotów dla mnie zginąć. Od tamtego dnia… ja… ja… kocham go!– powiedziała to bardzo poważnie. W jej głosie można było wyczuć prawdziwą szczerość. Koreanka nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- Yay! Jakie to romantyczne! Wiedziałam, że jesteście dla siebie pisani! Musisz tylko teraz pokazać, jak bardzo ci na nim zależy. A wszystko będzie dobrze!
- Ja jestem bardzo wstydliwa i skryta, jeżeli chodzi o uczucia. Musi trochę minąć czasu, zanim powiem mu co do niego czuję.
- Rozumiem… Całe trzy miesiące zakochiwania się od nowa, a potem… Bum! Wystrzeli eksplozja miłości!
- Ty chyba za dużo oglądasz japońskich i koreańskich dram, prawda?... Zaraz, zaraz!... Jak to trzy miesiące?
- No za trzy miesiące są wakacje! Wtedy będziecie mieć dużo czasu, żeby się… poprzytulać! – kiedy dotarli do szkoły napotkali Lee Joon’a i Hyunseung’a.
- Cześć dziewczyny! – krzyknął Hyuseung – Cześć Hyuna!
- Hyunseung! Tęskniłam!
- Ja za tobą też! – zaczęli się czule przytulać. Wtedy brunet podszedł do Japonki i rzekł.
- Cześć Hyosung!
- Hej, Joon! – uśmiechając się chciała po tym wszystkim przytulić go, lecz on po prostu podał jej rękę. Dziewczyna widząc to, od razu uśmiech znikł z jej twarzy i podała chłopakowi rękę. Kiedy nadeszła lekcja Joon przez cały czas wpatrywał się w tablicę lub w okno, ani razy nie spojrzał na Japonkę. Za to ona cały czas patrzyła się na niego przez przerwy smutnym wzrokiem. Przez cały czas nawet nie próbował jej dokuczać, złościć ją, podrywać, łapać za boki itp. Widać było, że jest mu ciężko z tym. Bolało go serce, że już nigdy nie będzie mógł być z Hyosung, lecz tego nie ukazywał. Cały czas miał kamienną twarz. Hyosung przez cały dzień zastanawiała się nad Chngsun’em, jej przyszłością i Białym Kle. Po lekcjach nastał trening piłki nożnej. Jak zawsze dziewczyna schodziła na dół do szatni, przebierała się, spinała włosy w dwa, długie kucyki i rozciągała się. Pod czas jej rozciągania , Lee podszedł do niej i powiedział.
- Hyosung.
- Tak? – kiedy odwróciła się, zarzuciła swoimi długimi kucykami.
- Wiem, że to co było to już się nie odstanie i nie mogę znieść traktowania cię jak zwyczajną dziewczynę z szkoły – dziewczyna już miała nadzieje, że będzie jak dawniej, lecz nagle rzekł -  Bo jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Więc co ty na to, żebyśmy zaczęli od nowa? Jako przyjaciele.
- Yyy… Jasne! – zawiodła się.
- Świetnie! Do zobaczenia na boisku!
- Ok.!
* Przyjaciółmi (Hyosung) *
Podczas biegania naokoło szkoły, Hyosung biegła łeb w łeb z Lee Joon’em. Kiedy Lee troszkę przyspieszył, od razu Jeon również przyspieszyła i była o krok dalej. Nagle brunet znów przyspieszył o 2 kroki. Japonka biegła wciąż łeb w łeb. Chłopak spojrzał się na Japonkę, nie wiedząc o co jej chodzi. Ona jedynie uśmiechnęła się do niego szyderczo i przyspieszyła. Brunet od razu wiedział o co jej chodzi. Przyspieszył. Zaczęli się ścigać. Biegli jak najszybciej potrafili, aż się za nimi kurzyło. Kiedy już zrobili dziesięć naprawdę szybkich kółek naokoło szkoły, stanęli zdyszani podpierając się rękami o kolana.
 - J-ja byłam p-pierwsza – powiedziała zdyszanym głosem.
- Po m-moim trupie. T-to ja b-byłem pierwszy! – rzekł ciężkim głosem. Po krótkiej chwili ciszy spojrzeli się na siebie rywalizująco i zaczęli się śmiać. Wtedy zaczęli walkę na wzrok. Kto pierwszy nie mrugnie. Trwało to jakieś 20 sek. Wtedy Hyosung mrugnęła.
- Wygrałem!
- Wcale nie mrugnęłam!
- Mrugnęłaś! Widziałem! – zaczął się śmiać. Po chwili potknął się o kamyk i upadł na ziemię. Dziewczyna po krótkiej ciszy nie wytrzymała i zaczęła się śmiać na całe boisko.
- Śmieszy cię to?
- I-i to jeszcze jak! Hahahahahahaha!
- Zobaczymy jak cię złapie, czy wciąż będzie ci tak do śmiechu! – wstał energicznie  i rzucił się na Japonkę. Gonił ją po całym boisku. Po bieganiu rozstrzygnęli mały mecz.
Było dziesięć do dwóch dla drużyny Joon’a.
- To niesprawiedliwe Changmin! Nie możesz Lee Joon’a i Hyosung dawać do jednej drużyny! Oni są za dobrzy! – krzyknął jeden z piłkarzy.
- Dlatego potrzebujemy takich jak oni – powiedział Changmin.
- To nazywa się współpraca – dodał Lee.
- Nie broń już tak swojej dziewczyny! – krzyknął zdenerwowany piłkarz.
- Że coś ty powiedział?!
- To co usłyszałeś! – Joon popchnął go i złapał za kołnierz.
- Nie zadzieraj lepiej ze mną, bo to się dla ciebie źle skończy, rozumiesz?!
- Ale ja myślałem, że wy…
- Wiesz co? Źle myślałeś! – zdenerwowany wyszedł z Sali gimnastycznej. Japonka chciała za nim pobiec, lecz wiedziała, że nie może. Żadne słowa w tej chwili nie ochronią go. Kiedy nastała godzina 18:00 cała drużyna pojechała na mecz piłki nożnej. Oczywiście wygrali 4 do 20 goli. Dzięki współpracy Joon’a i Hyosung. W szatni Lee uderzył się w głowę o futrynę, kiedy próbował wejść do szatni.
- Joon! Nic ci nie jest?
- Nie, nic!
- Pokaż! – ściągła jego dłoń z jego czoła i zobaczyła lekkie rozcięcie.
- Usiać, obejrzę ci ranę – wyciągnęła plaster z torebki i nakleiła go na czoło chłopaka.
- Dlaczego to robisz?
- Bo jesteśmy przyjaciółmi, prawda? A przyjaciele zawsze sobie pomagają i wspierają się nawzajem. Po resztą, już mówiłam, że nigdy się od ciebie nie odwrócę, prawda? – po tych słowach Koreańczyk zamknął oczy i nachylił się do Japonki próbując ją pocałować w usta. Dziewczyna zarumieniła się, lecz nie kazała mu przestać. Po prostu zamknęła oczy i czekała na pocałunek. Nagle poczuła coś ciężkiego na ramieniu. Otwierając oczy zobaczyła opierającego się głową o jej ramię Joon’a. Znów poniosły go emocje. Bardzo chciał pocałować dziewczynę, lecz nie mógł, bo wie, że znów będzie się starała jak najmocniej, żeby z nią być. Kiedy wszyscy przebrali się i chwilkę odpoczęli po przyjeździe, nastał już wieczór. Wychodząca ze szkoły Hyosung zauważyła z daleka bruneta.
- Changsun! Changsun! – pobiegła w jego stronę. Odwracając się zobaczył nachyloną przed nim Japonkę, zdyszaną po biegnięciu do niego.
- Changsun… chce z tobą porozmawiać. Chodzi mi o nas i  ogólnie o wszystko… Bardzo dużo zastanawiałam się nad tym wszystkim i już postanowiłam, że chce przyłączyć się do Białego Kła.
- Co? – zdziwił się po czym odrzekł stanowczo -  Nie pozwolę ci na to!
- Dlaczego?
- Ponieważ, to zbyt niebezpieczne.
- Doskonale wiem jakie czeka mnie ryzyko. Ale ja chce przyłączyć się do was.
- Powiedziałem już coś.
- Chcę walczyć przy twoim boku już na zawsze. Chcę zmieniać razem z tobą świat. Niech moje życie wreszcie nabierze sensu. Pragnę walczyć o swoje życie i chronić cię… już do samego końca. Pozwól mi chociaż to pragnienie spełnić.
- Jesteś pewna, że tego właśnie pragniesz?
- Tak! Obiecałam, że zawszę będę po twojej stronie, że zawsze będę się tobą opiekować i chronić cię... Jak przyjaciele... Chcę zrealizować tą obietnicę… Pozwól mi dołączyć do Białego Kła!
- Wiesz, że jak dołączysz to już nie będzie powrotu. Już nigdy nie będziesz żyć jak normalna dziewczyna. Będziesz żyła z świadomością, że popełniłaś wiele zła. Nie pozwolę ci zniszczyć sobie życia. Żyć z splamionymi rękami krwią!
- Jeżeli to będzie krew, która kiedyś zmieni świat to jestem gotowa się poświęcić – nie sądził, że powie coś takiego. Nastała chwila ciszy.
- …Zgoda... Pierw musisz udowodnić, że jesteś godna nosić piętno Białego Kła. Będziesz miała szansę. Jutro po szkole ty, Hyuna i Hyunseung czekajcie na mnie przed szkołą – nagle niewzruszony odszedł. Następnego dnia Lee zabrał całą trójkę do Clubu.Wszędzie było mnóstwo tańczących ludzi. Grała głośna muzyka i kręciła się kula dyskotekowa.
Przechodząc przez całą salę przeszli do kasyna.
Przed drzwiami z napisem „nie wchodzić!” stał ogromny mężczyzna, który pilnował wejścia. Lee wyszeptał mu coś do ucha, a ten wpuścił ich do środka. Za drzwiami był długi korytarza, a na samym końcu znajdowały się duże drzwi. Kiedy przez nie przeszli, znaleźli się w pewnym pomieszczeniu w którym przebywali nastoletni gangsterzy. Było ich sześciu. Czterech chłopaków i dwie dziewczyny. Wszyscy siedzieli przy stoliku na fotelach i grali w karty.
- Cześć wszystkim! Przyprowadziłem trzech nowych ludzi. Bardzo chcą do nas dołączyć – cała szóstka się zaśmiała.
- Nie prowokujcie ich! To maszyny do zabijania – powiedział o swoich przyjaciołach z szkoły – Co tak stoicie? Siadajcie! – rzekł do nowych. Wszyscy wyglądali na swój sposób przerażająco, ale Hyosung mimo strachu pierwsza usiadła. Hyuna i Hyunseung tuż za nią.
- Myślę, że powinienem wam przestawić z moją załogę. To jest Seungho!  Uczeń Liceum Shinobuia. Syn gangstera pracującego dla Yakuzzy. Zabił 40 osób– Seungo jest wysoki, przystojny i dobrze zbudowany, jak reszta. Żadna dziewczyna mu się nie oprze. Jest zalotny, ale i także bezlitosny.
- To Yoseob. Spec od broni. Niemowa od dzieciństwa.  Uczeń Liceum Shinobuia. Syn gangstera. Zabił 30 osób w tym 20 poćwiartował żywcem.
-  Kikwang. Syn zabitego gangstera i żyjącej gangsterki pracujących dla Yakuzzy. Zabił 40 osób w tym 15 poćwiartował, 5 pogrzebał żywcem, 20 zastrzelił.
- Mir. Najmądrzejszy z całego gangu. Wielki głodomór. Bardzo zabawny uczeń Liceum Shinobuia. Syn zmarłych gangsterów. Zabił 50 osób. 20 zastrzelił, 10 zadźgał nożem, 10 udusił, a z kolejnymi 10 osobami nie wiadomo co zrobił.
 - Zinger. Słodka, lecz bardzo silna. Uczennica Liceum Shinobuia. Córka gangsterów. Zabiła 30 osób. Znaleziono tylko ich głowy.
 
 - Song Jieun. Tajemnicza, cicha i bardzo skryta. Nigdy nie pokazuje smutku, ani radości. Zabiła 25 osób. Wszystkie zastrzeliła.
- To wszystko jeżeli chodzi o nas. – wszyscy spojrzeli się na niego, jakby przeczytał to  wszystko z ich akt.
- To jakiś żart? – spytał Seungho.
- Znawca się znalazł – napisał na kartce Yoseob.
- Dobra, do rzeczy! Ta niska brunetka to Kim Hyuna! Zabiła w życiu jedynie jedną osobę, w dodatku w obronie własnej – zaśmiali się wszyscy
 – Ten tutaj to Hyunseung! Również zabił jedną osobę z tego samego powodu.

- Jeżeli chodzi o tą to Yeon Hyosung! Pochodzi z Japonii. Nikogo nie zabiła – zaśmiali się pod nosem
– Cała ta trójka chodzi do pierwszej klasy Liceum Aburame Sen Kai. Pragną do nas dołączyć, ale my dobrze wiemy, że to nie takie proste, prawda? – przytaknęli. Joon wyciągnął z kieszeni papierosa, włożył go do ust i zapalił zapalniczką. Zaciągając się poczuł ulgę.
- Czekają was pierw pewne zadania. Dla każdego z was. Przy nich będziecie zdani tylko na siebie. Dzięki temu, udowodnicie, czy zasłużycie na członkostwo – nagle skierował pytanie do gangsterów – Macie jakieś pomysły?
- Niech Hyunseung udowodni czy jest facetem – powiedziała Jieun.
- To znaczy? – spytał Lee.
- Niech pokaże jak walczy – odpowiedział Kikwang.
- Aleja Jin, bez walki nie przejdzie – dodała Zinger.
- Dobry pomysł, a co z Hyuną? – spytał lider.
- Udowodniła, że potrafi walczyć – rzekł Mir.
- Ciekawe czy jest również dobra w konwersacji, jak i w walce? – odparł Seungho.
- Niech zajmie się Wielką Łapą – napisał Yoseob.
- Dobry pomysł Yoseob! – powiedziała zadowolona Zinger.
- Niech będzie! – zgodził się Joon – Jesteście okrutni – dodał po czym wszyscy uśmiechnęli się pod nosem.
- A co z naszą Japoneczka? – spytał Mir.
- Sam się tym zajmę… Dobra! Słuchajcie mnie uważnie nowicjusze, bo nie będę powtarzać! Hyunseung pojedziesz z Yoseob’em, Zinger i Seungho na Aleję Jin. Po drodze wytłumaczą ci na czym będzie polegało zadanie. Dotyczy to również ciebie Hyuna. Pojedziesz w pewne miejsce z  Kikwang’iem i Mir’em. Po drodze wszystkiego się dowiesz. Hyosung zostaje ze mną. Dobra, koniec tej gadaniny. Mniej słów, więcej czynu. Ruszajcie! – jak powiedział, tak zrobili. W czerwonym Suzuki pojechali Mir, Zinger, Seungho i Hyunseung na Aleję Jin. W czarnym Porshe pojechali Yoseob, Kikwang, i Hyuna w stronę restauracji herbacianej, a Joon,  Jieun i Hyosung zostali. W między czasie gangsterzy tłumaczyli wszystko nowicjuszom.
- Słuchaj Hyunseung. Jedziemy teraz na Aleję Jin. Aleja Jin należy do Czerwonych Smoków. Czerwony Smok to gangsterzy tacy jak my. Tylko, że nie tacy młodzi i wysportowani – uśmiechnął się Seungho.
- Twoim zadaniem będzie przejść przez tą Aleję. Twoją przeszkodą będą Czerwone Smoki. Bez walki nie przejdziesz przez ich teren. W dodatku, że się ich tam po prostu roi – wytłumaczyła Zinger.
- Jeżeli ci się nie uda. Przegrasz i będziemy zmuszeni cię zlikwidować, by nikt się o nas nie dowiedział, rozumiesz? – napisał Yoseob. Przestraszony Hyunseung przytaknął. Tym czasem w czarnym proszę.
- Jedziemy teraz do jednej z japońskich herbaciarni. Widzieliśmy na nagraniu jak walczysz ,więc tym razem przeprowadzisz konwersację – powiedział Mir.
- Twoim celem jest Wielka Łapa, czyli pewien gangster – rzekł Kikwang po czym dodał- Jest nam winny pewną sumę pieniędzy. Twoim zadaniem jest do niego podejść i odebrać naszą własność. Jeżeli ci się nie uda, to będziemy zmuszeni cię zlikwidować dla dobra Białego Kła, rozumiesz? – wytłumaczył Toma.
- Jasne! – powiedziała niepewnie. Tym czasem w siedzibie Białego Kła…
- Dzisiaj przychodzi do nas z wizytą pewien mężczyzna  Mężczyzna ten jest nam winny pewną sumę pieniędzy, a dziś właśnie ją odzyskamy. Twoim zadanie będzie brać udział w tym spotkaniu – wytłumaczyła Jieun.
- Będziesz musiała zrobić co ci każę. Jeżeli nie spełnisz moich wymagań, stracisz życie. Rozumiesz? – rzekł niewzruszony Joon.
- Tak! – powiedziała pewna siebie Hyosung.
Kiedy Yoseob, Seungho, Zinger i Hyunseung dotarli na Aleję Jin, zobaczyli ciemną i ponurą aleję pomiędzy blokami. Roiło się od niebezpiecznych gangsterów gotowych na wszystko.
- Jesteś gotowy? – spytał Seungho.
- Tak!
- Do dzieła! – napisał Yoseob. Hyunseung wyszedł z samochodu i niepewnie z strachem w oczach ruszył w stronę Alei. Gangsterzy spojrzeli się z nienawiścią w oczach na młodzieńca. Pozwolili mu kawałek przejść i nagle ogrodzili go. Jeden z nich podszedł do chłopaka i spytał się lekceważąco.
- To teren Czerwonego Smoka! Czego tu chcesz?
- Mam zamiar przejść przez tą Aleję.
- Taa? A kto ci na to pozwolił?
- Zrobię co będę chciał i nawet ty mnie nie powstrzymasz!
- Czyżby? Jesteś młody i głupi, więc powtórzę to jeszcze raz, żeby dotarło to do twojego małego móżdżka. To teren Czerwonego Smoka i nikt nie ma prawa przechodzić przez Aleją Jin, zrozumiano?!
- Jakoś nie widzę, żeby była przez ciebie podpisana.
- W cwaniaczka się bawimy, tak? Dobrze, sam tego chciałeś! – gangster uderzył z pięści w twarz chłopaka. Koreańczyk przez siłę uderzenia przewrócił się na ulicę.
- Nadal jesteś taki cwany? – kopnął go w brzuch. Hyunseung zwiną się z bólu.
- Wstawaj i walcz, jak prawdziwy mężczyzna! – znów gangster kopnął w brzuch chłopaka. Hyunseung wiedział, że jak czegoś nie zrobi, to zabiją go. Przypomniał sobie twarz Hyuny, jak jest uśmiechnięte i szczęśliwa. Kiedy za trzecim razem miał zamiar z kopać nastolatka, Hyunseung złapał go za kostkę i pociągnął do siebie. Rywal pod wpływem własnego ciężaru przewrócił się. Chłopak wstał i rzekł.
- Nigdy mnie nie dotykaj śmieciu, rozumiesz?! – młodzieniec zmienił się nie do poznania. Siła złości i zła gromadziła się w czarnowłosym. Wyglądał na naprawdę złego i tak właśnie było.
- Brać go! – wszyscy rzucili się na brązowo okiego. Stoją w miejscu czekał na odpowiedni moment. Nagle podniósł lewą nogę do góry i kopnął gangstea w szyję. Biegł kolejny. Hyunseung w ostatniej chwili kucnął i kopnął rywala w nogę łamiąc mu kolano. Trzeciego złapał za rękę i przerzucił przez ramię. Czwartego uderzył z pięści w brzuch. Gangster schylił się z bólu. Koreańczyk wykorzystał to i kopnął go w twarz. Rywal przewrócił się na ziemię z złamanym nosem. Siłę dawała mu uśmiechnięta Hyuna. Motywowała go do dalszej walki, lecz ich było za wielu. Wszyscy rzucili się na Hyunseung’a. Kopiąc go i okładają pięściami nie pozwalali mu przejść przez Aleję Jin, lecz czarnowłosy się nie poddawał. Walczył do końca. Podskoczył do góry i zastrzelił jednego. Nagle znalazł się za gangsterami. Kolejny rywal rządzy krwi rzucił się na nastolatka, lecz bez zastanowienia po prostu go zastrzelił. Czuł wyrzuty sumienia i wielki smutek. Nie chciał ich zabijać, ale wciąż pamiętał słowa Lee Joon’a. „Albo ty, albo oni. Wybieraj” Chłopak wiedział co chciał. Nagle kolejny po zabitym biegł w jego stronę. Trzymał w ręce nóż, był gotowy zabić Hyunseung’a. Czarnowłosy odskoczył od przeciwnika, lecz nie udało mu się. Rywal zadrasnął go w ramię,  nie dawał za wygraną. Znów zaatakował nożem, lecz tym razem Hyunseung nie uciekał na widok ostrza. Zamachnął się i uderzył pistoletem przeciwnika w twarz. Mężczyzna pod siłą uderzenia padną na beton. Czarnowłosy poczuł przeszywający ból z tyłu głowy i po chwili upadł na ziemię. Cała mafia kopała i  biła do krwi Hyunseung’a. Zinger, Seungho i Yoseob zauważyli, że Hyunseung już nie da rady. Jest zmęczony, bez silny i wykończony.
- Chodźmy! Pomóżmy mu, a potem załatwmy sprawę – powiedziała Zinger. Seung i Yoseob zgodzili się. Wysiedli z auta i uzbrojeni szli w stronę bitego nowicjusza. Wiatr powiewał ich włosy, a padający cień podkreślał ich urodę. Wyglądali tajemniczo i niebezpiecznie. Nagle usłyszeli wykończony głos brązowookiego .
- Nie pomagajcie mi! Jeszcze nie skończyłem. Ukończę zadanie. Przejdę Aleję. Dajcie mi szansę. Będę walczył! – kiedy czarnowłosy wstał i zamachnął się parę razy pistoletem uderzając jednego z nich. Znów go zaatakowali. Widzieli, że nie ma sił, lecz mimo to chciał ukończyć zadanie, chciał walczyć do końca, chociaż wiedział, że nie ma szans jeden. Widząc walecznego Hyunseung’a zrozumieli już wszystko i wiedzieli co mają zrobić. Naglę trzech z nich upadło na ziemię pod wpływem uderzenia przez Zinger. Yoseob zaatakował pozostałych, a Seungho szybko podszedł do rannego Hyunseung’a, wziął go pod pachę i szedł z nim na koniec Alei. Zinger i Yoseob osłaniali ich.
- Dlaczego? – spytał zmęczonym głosem.
- Towarzysze sobie pomagają – odrzekł Seungho. W końcu udało im się przejść przez teren Czerwonego Smoka. Szybko zabrali rannego w bezpieczne miejsce. Seungho położył go obok kosza, gdzieś w ciemnym zaułku, by nikt ich nie zobaczył. Blondynka opatrzyła ciało rannego. Zabandażowała ranny, a skórę oczyściła z brudu i krwi.
- Nie… nie udało mi się przejść Alej Jin. Zawiodłem – mówił zawiedziony z opuszczoną głową, po chwili podniósł głowę, spojrzał się na nich i rzekł -  Jestem gotów na najgorsze.
- Co ty wygadujesz? Przecież udało ci się – powiedziała blondynka.
- Przeszedłeś Aleje Jin – napisał jasnowłosy.
- Ale przecież ja… zabraliście mnie stamtąd… ja… - po chwili przerwał mu Seungho.
- My tylko pomogliśmy ci bezpiecznie przejść przez teren Czerwonego Smoka. Wykazałeś się dzisiaj odwagą. Mimo, że nie miałeś już sił, ani tym bardziej szans na przejście, walczyłeś dalej. Twoim celem było przejść przez ich teren i tylko to się wtedy dla ciebie liczyło, nic więcej. Prawdziwy gangster powinien być taki jak ty. Witaj w Biały Kle Hyunseung! – podał mu rękę. Tym czasem Kikwang, Mir i Hyuna dotarli do herbaciarni. Herbaciarnia ta była typowym, japońskim budynkiem. Cały zbudowany z drewna, zasuwane drzwi, ścieżka kamienna, krzaczkami itp. Hyuna wyszła z samochodu i weszła do środka. Wszędzie było mnóstwo niskich stolików i pełno ludzi pijących herbatę. Nagle do nastolatki podeszła pewna kobieta ubrana w żółte kimono z kwiatami i spytała.
- Panienka ma rezerwacje?
- Emm… niestety nie.
- To nic nie szkodzi. Ale obowiązkowy jest strój tradycyjny.
- Tradycyjny?
- Tak, kimono.
- Aha, ok. Dziękuję! Do widzenia!
- Do widzenia! – ukłoniła się i zdenerwowana wyszła z herbaciarni.
- Co tak szybko? Już masz kasę? – spytał Mir.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście, że obowiązkowe jest kimono?!
- Nie gorączkuj się tak dziewczyno! Twoim zadaniem jest po prostu odebranie kasy od Wielkiej Łapy. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo – wytłumaczył jej Kikwang.
- Niby skąd mam teraz wziąć kimono?!
- Obróć się – rzekł Mir. Kiedy Hyuna odwróciła się zobaczyła wiszące na sznurku kimono w pośród prania. Dziewczyna nie chciała tego robić, ale musiała… ukraść kimono. Zażenowana nastolatka podkradła się do płotu. Rozglądają się czy nie ma nikogo, przeskoczyła prze płot. Szybko po cichu ściągnęła strój i uciekła. Przebrała się i spięła włosy. Nagle jakby nigdy nic weszła z powrotem do środka. Kobieta zaprowadziła ją do stolika i podała zieloną herbatę. Dziewczyna skrycie zaczęła się rozglądać po całej herbaciarni poszukując wzrokiem gangstera.
* Wielka Łapa, Wielka Łapa… skąd mam wiedzieć jak on wygląda?! Masakra! Co mam teraz robić?! Myśl!. Myśl! (Hyuna) *
Nagle ujrzała ogromnego mężczyznę siedzącego przy jednym ze stolików pijąc herbatę. Ale to nie to było w tym wszystkim takiego nadzwyczajnego. Zauważyła coś dziwnego wychodzącego za kołnierza kimona. Zainteresowana po cichu podeszła bliżej.
*A więc to dlatego nazywają go Wielką Łapą! ( Hyuna) *
Za kołnierza wychodził tatuaż na szyi. Był to długi szpon zwierzęcia. Hyuna podeszła do gangstera i rzekła.
- Mogę się dosiąść? – uśmiechnęła się.
- Po co?
- Mam pewną sprawę do pana. Pan jest zapewne Wielka Łapa, zgadza się?
- Zależy kto pyta.
- To nie ważne, lecz to po co tutaj jestem. Jest pan winny pewną sumę pieniędzy Lee Joon’owi, prawda? Przyszłam tutaj, żeby je od pana odebrać.
- Niby po co miałbym ci je dawać?
- Ponieważ pan już bardzo długo nie oddaje kasy, a Lee chce je mieć z powrotem.
- Ach tak? Więc powiedz mu, że jeszcze mu ich nie oddam.
- To nie możliwe.
- Nie?
- Nie. Joon chce je mieć z powrotem teraz. Proszę je oddać! – powiedziała stanowcze z niepewnością. Nie wiedziała jak ma się zachować.
- Zmuś mnie!
- Dobra! Sam pan tego chciał! – już miała uderzyć go pięścią w twarz, ale wyrzucił ją za drzwi herbaciarni. Chłopcy siedzący w pojeździe widziała to. Zabolało ich widząc jej upadek. Prosto twarzą w beton.
- Musisz się bardziej postarać jak chcesz je z powrotem – wszedł do środka. Dziewczyna nie dała za wygraną. Weszła do środka, lecz nie została przez niego wykopana. Mir i Kikwang zaśmiali się, bo znów jej się nie udało. Wylądowała twarzą w beton już piąty raz, aż kupili sobie chipsy i cole. Nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Po chwili Hyuna zdenerwowała się i z powrotem weszła do środka, lecz tym razem to Wielka Łapa wylądowała twarzą na  betonie. Obydwoje nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- Dawaj kasę, albo załatwię cię do końca! – rzucił pieniędzmi prosto w twarz.
- Zadowolona?! A teraz zmykaj stąd zanim się rozmyślę – wrócił do środka. Kim podniosła pieniądze i pewna siebie krzyknęła.
- Co?! Boi się nastolatki?! Masz rację! Bój się! Dostałeś  wciry od dziewczyny! Jesteś słabeuszem i tyle! Nie masz prawa nazywać się Wielką Łapą, bo wielkiego to masz tylko cykora! No dawaj! Wyjdź tu i wal jak mężczyzna! – Kikwang wybiegł  z samochodu, zarzucił ją na plecy i słysząc przerażający krzyk Wielkiej Łapy wbiegł z nią do pojazdu. Szybko uciekli  stamtąd. Chłopaką kamień spadł z serca. Już myśleli, że zaraz stamtąd wyjdzie i wszystkich pozabija. Kim zrobiło się troszkę głupio, bo wiedziała, że troszkę ją poniosło.
- Witaj w Białym Kle Hyuna! – powiedział Mir. Po jego słowach Hyuna wiedziała, że dała z siebie wszystko i jest z tego zadowolona. Tym czasem w siedzibie białego Kła, Jieun, Joon i Hyosung siedzieli na fotelach czekając na gościa. Po paru minutach przyszedł do nich pewien mężczyzna. Wyglądał na całkiem normalnego i zadbanego człowieka. Nie wyglądał na gangstera, nawet   się tak nie zachowywał. To był po prostu zwyczaj obywatel.
- Dzień dobry Panie Lee Changsun! – ukłonił się.
- Witam! Usiądź! A więc?
- Nie mam pieniędzy.
- Jak to nie masz moich pieniędzy?
- Jeszcze nie zdążyłem ich uzbierać.
- To mnie nie interesuje! Dałem ci pewien termin do którego miałeś mi przynieś kasę. Lecz nie miałeś moich pieniędzy. Zgodziłeś się przydłużyć ci czas do zebrania pieniędzy, lecz znów zawiodłeś, a ja znów zgodziłem się przydłużyć czas, prawda? Było tak?
- No tak, ale ja…
- Umówiliśmy się na dzisiaj, prawda?
- Tak, ale…
- Pozwoliłem ci dwa razy przydłużyć termin, prawda?
- No tak, ale…
- Umówiliśmy się, że następnego razu już nie dam ci następnego, tylko inaczej to załatwimy, a ty powiedziałeś, że na 100% przyniesiesz pieniądze, zgadza się?
- Tak.
- Chyba jestem za dobry.  Powinienem już dawno to zrobić. Hyosung…
- Tak, Lee?
- Zabij go!
- Co?!
- Proszę! Nie zabijaj mnie! Zwrócę ci te pieniądze, obiecuję! – rzucił się przestraszony na kolana błagając o litość.
- Na to już za późno! Zabij go! – wyciągnęła pistolet i wymierzyła w mężczyznę.
- Proszę! Nie!  W dzisiejszych czasach trudno uzbierać tak dużą sumę pieniędzy.– błagał mężczyzna.
- Trzeba było wcześniej nad tym myśleć zanim pożyczałeś pieniądze. Zabij.
- To były pieniądze przeznaczone na leczenie moich dzieci. Miejcie litość!
- Zabij go!
- Ale ja…
- Zrób to!
- Błagam! Nie– pociągła za spust i zabiła go. Pocisk przeszedł na wylot przez czoło.  Leżał martwy na fotelu. Plama krwi pozostała na ścianie spływają kroplami na podłogę. Dziewczyna nie wierzyła własnym oczom. Zabiła go. Była w szoku. Miała wyrzuty sumienia. Nie mogła uwierzyć w to, że to zrobiła.
- Dobra robota Hyosung! Witaj w Białym Kle!  - rzekł Joon. Po chwili do siedziby weszli pozostali członkowie. Zobaczyli przestraszoną Hyosung. Siedziała bez ruchu z pistoletem w ręku. Cały czas wymierzała na martwego człowieka. Hyuna i Hyunseung nie wiedzieli co mają zrobić. Widzieli przerażenie w jej oczach.
- A jednak udało się wam przejść próbę. Jesteście godni należeć do gangu. A ty Hyosung, odwaliłaś kawał dobrej roboty. Witajcie w Białym Kle! .
- Mir! Jieun! Pozbądźcie się ciała! Kikwang! Zrób naszym nowym członkom tatuaże!
- Kto pierwszy? – godzinę później cała trójka miała piękne, drapieżne, białe tygrysy na ramieniach. Kiedy zrobiło się już późno wszyscy poszli do domu. Japonka wychodząc z budynku zobaczyła siedzącego chłopczyka na krawężniku. Zdziwiła się, że przed Clubem o tej porze siedzi małe dziecko. W dodatku same. Podeszła do niego i rzekła.
- Cześć! – chłopiec odwrócił się i spoglądając na dziewczynę odrzekł.
- Dobry wieczór Pani!
- Co robisz tutaj o tak późnej porze sam na ulicy?
- Czekam na swojego tatę. Przyszliśmy tutaj, bo tatuś miał załatwić jakąś ważną sprawę. Powiedział, że jak wróci zabierze mnie na lody – na dźwięg jego słów łzy popłynęły po jej policzkach.
- Czy coś się pani stało? Dlaczego pani płacze?
- Płacze? Nie, wydaje ci się. Po prostu mam uczulenie – uśmiechnęła się – Wiesz, twój tatuś musi zostać troszkę dłużej i kazał mi przyjść do ciebie i zabrać cię do domu.
- Naprawdę?
- Tak i wiesz co jeszcze? Zabiorę cię na lody. Co ty na to?
- Tak! –krzyknął uszczęśliwiony chłopczyk. Miał może zaledwie 8 lat. Kiedy kupiła mu loda zaprowadziła go do jego domu. Gdy już byli pod drzwiami mieszkania chłopca, powiedział.
- Dziękuję pani, że zabrała mnie pani na lody.
- Nie ma sprawy! – uśmiechnęła się.
- Jest pani naprawdę dobrą osobą – odwzajemnił uśmiech. Jego słowa zadrżały w sercu nastolatki. Bez namysły, szybko zapukała do drzwi. Otworzyła im jakaś kobieta.
- Mamusiu! – krzyknął chłopiec z radości rzucając się w ramiona matki. Kobieta spojrzała się na dziewczynę. Hyosung wytłumaczyła jej, że jej mąż musiał dłużej zostać i kazał jej przyprowadzić syna z powrotem do domu.
- Dziękuję ci, że zajęłaś się moim synem.
- Nie ma sprawy!
- Jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Nie trzeba! To nic takiego, naprawdę.
- Jesteś jedną z nich, prawda? – zauważyła skrawek tatułażu na ramieniu.
- Ja...
- Nie martw się! Nie powiem nikomu. Nie wyglądasz na za osobę. Ufam ci! Jak myślisz, długo tam jeszcze zostanie?
- Tego nie jestem pewna.
- Oby nic złego mu się nie stało. Mówiłam mu, żeby nie mieszał się w żadne gangi, ale tylko w ten sposób mogliśmy zapłacić za leczenie naszej córki. Jest chora na serce i potrzebuje specjalnych lekarstw oraz badań. A my nie mamy żadnych pieniędzy. Jesteśmy straszliwie biedną rodziną. Czasami nie mam co garka włożyć, żeby dzieci wykarmić. Gdyby tak zabrakło nam mojego męża byłoby jeszcze gorzej. To on jedyny utrzymywał naszą rodzinę. Ja nie mam jak pópójśćo pracy przez moją chorą nogę.  Może wejdziesz do środka?
- Nie, dziękuję! Śpieszę się do domu.
- No dobrze. To do widzenia!
- Do widzenia! -   szła ciemnymi ulicą w stronę domu.  Jedynie światła lamp ulicznych i światła samochodów oświetlały jej drogę. Cały czas myślała nad tym po się tam stało. Przypominała sobie krzyk Joon’a, pociągniecie za spust, dźwięk strzału przez który wszystko się zmieniło, krew na ścianie, która ściekała na podłogę i martwa osoba, która niczym nie zawiniła. Chodziło tylko o pieniądze. Nagle usłyszała wołanie jej imienia za plecami.
- Hyosung! Hyosung! – to był męski głos. Był bardzo znajomą. Kiedy odwróciła się zobaczyła zadyszanego Lee Joon’a.
- Mogę cię odprowadzić do domu?
- T-tak – powiedziała cichym głosem.
- Jesteś już jedną z nas, tak jak chciałaś.
- Tak.
- Coś nie tak?
- N-nie…znaczy, tak… ten mężczyzna, on… ja go….
- Ale sama dobrze wiedziałaś, że prędzej czy później to się stanie. Sama mówiłaś, że jeżeli to będzie krew, dzięki której zmienisz świat, to nie będzie ci przeszkadzać. Więc o co chodzi?
- To nie była krew sprawiedliwości, tylko chodziło tutaj o pieniądze! O nic więcej!
- Pieniądze są potrzebne, żeby było lepiej, żeby zmieniać świat tak jak to mówiłaś!
- Ale, żeby zabić niewinną osobę za coś takiego?! Wiem, że mafie zabijają co popadnie, ale ja tego nie rozumiem!… dlaczego? – popłynęły jej łzy. Nagle Joon przytulił Hyosung.
- Nie powinienem ci kazać coś takiego zrobić. Ani pozwolić na to, żebyś to widziała. Zrezygnowałem z miłości do ciebie, żebyś nigdy nie cierpiała. A ja zawiodłem. Przepraszam! Obiecuje, że to już nigdy się nie powtórzy. Już nigdy nie będę ci kazać zabijać innych. Przepraszam!
- Changsun – wyszeptała. Dziewczyna poczuła szczęście i radość, która ogrzała jej serce. Poczuła się lepiej.  Nagle ciemność, która panowała na ulicach zniknęła.  Chciała, żeby ta chwila trwała wiecznie, lecz dobrze wiedziała, że tak się nie stanie. Kiedy Lee wypuścił ją ze swych ramion, znów zapanowała ciemność.  Wtedy Hyosung uderzyła chłopaka w ramię i z uśmiechem na twarzy powiedziała.
- Nie martw się o mnie. Wszystko jest ok.! – zdziwiony Joon po chwili uśmiechnął się i rzekł.
- To dobrze.



5 komentarzy:

  1. Ooo wow zaskoczyłaś mnie ;o nigdy bym sie tego nie spodziewała . Oni musza byc razem <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do nagrody The Versatile Blogger. Szczegóły na moim blogu its-just-bap.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio oglądałam sobie Tokyo Drift i zauważam pewne podobieństwo. Wzorowałaś się na tym filmie, prawda? *o*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wzorowałam się XD A jakie jest podobieństwo?

      Usuń
  4. Zatkało mnie, gdy zaczynałam to czytać, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy + zrobienia z B2ST gangsterów O.o jestem ciekawa jak akcja dalej się potoczy :)

    OdpowiedzUsuń