-
To nie możliwe - na ramionach nic nie było.
- Mówiłem.
- Ale ja... byłam pewna, że ty... nie. Jaka ja głupia jestem. Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Tak bardzo cię przepraszam - rozpłakała się i uciekła do dormu.
- Amando! Noona! - wołał za nią, lecz nie odwróciła się. Patrzył tylko jak z płaczem ucieka. Nie pobiegł za nią. Stał tylko i będąc w szoku nie mógł w to uwierzyć.
- Mówiłem.
- Ale ja... byłam pewna, że ty... nie. Jaka ja głupia jestem. Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Tak bardzo cię przepraszam - rozpłakała się i uciekła do dormu.
- Amando! Noona! - wołał za nią, lecz nie odwróciła się. Patrzył tylko jak z płaczem ucieka. Nie pobiegł za nią. Stał tylko i będąc w szoku nie mógł w to uwierzyć.
-
Ja... jestem jej bratem - powiedział sam do siebie- Nie, to nie
prawda - sam sobie zaprzeczał. Włożył dłonie do kieszeń,
odwrócił się i wrócił do dormu. Podczas powrotu próbował się
do niej dodzwonić, lecz nie odbierała. Całą noc nie mógł spać.
Przez cały czas myślał tylko o wcześniejszej rozmowie z Amandą.
Czuł się winny, że nie powiedział jej prawdy, że w wieku 15 lat
usunął bliznę z ramienia.
Następnego
dnia, całe BTS zauważyło, że z ich Kookiem jest coś nie tak.
Postanowili, że na przerwie pomiędzy próbami w wytwórni
porozmawiają z nim.
-
Coś się stało? - zapytał z troską w głosie Jin.
-
Co? - zapytał, jakby wyrwał go z transu - N-nie, nic.
-
Na pewno? Bo nie wyglądasz najlepiej.
-
Na pewno. Nie martw się o mnie hyung.
-
Przestań ściemniać, bo cię kopnę! - zagroził mu V.
-
Przecież widzimy, że jest coś z tobą nie tak - rzekł Suga.
-
Od samego rana nic się nie odzywasz, cały czas siedzisz sam i
jesteś ciągle zamyślony - powiedział J-hope.
-
Wiesz, że z nami możesz porozmawiać o wszystkim -
powiedział spokojnym głosem Rapmon siadając obok niego.
Kookie spojrzał się jeszcze raz na wszystkich, wziął głęboki
oddech i rzekł:
-
No dobra... chodzi o Amandę.
-
Ktoś tu się zakochał - dokuczał mu uśmiechnięty Jimin.
-
Co?! To nie tak. Nie jestem w niej zakochany.
-
Oj nie wstydź się. Wszyscy dobrze wiemy, że kręcicie ze sobą.
-
Nie kręcimy ze sobą. Chodzi o coś innego.
-
To jeszcze się z nią nie umówiłeś? - zapytał zdziwiony J-hope.,
-
Stary, to nie takie trudne - rzekł Suga.
-
Nie o to chodzi!
-
Powiedziała, że masz za małego? - zapytał Jin.
-
Ma kogoś? - zapytał Jimin.
-
Nie trafiłeś w nią? - zapytał V.
-
Nie masz się czym przejmować. Zdarza się. Czasami się nawet
wyślizguje z dziewczyny- wyjaśnił Rapmon.
-
Najlepiej wtedy podłożyć pod jej tyłek poduszkę. Takie
niby nic, a działa - wyjaśnił Suga.
-
I pamiętaj, żeby się zabezpieczać - rzekł Jin.
-
Powiedz jej, żeby dodatkowo brała tabletki, bo z gumkami bywa
różnie - powiedział J-hope.
-
Chyba nie chcesz, żeby przydarzyło ci się to samo co
Jin'owi, prawda? - zapytał Jimin.
-
Pękła w trakcie, a potem musiałem jej dawać na aborcję -
wyjaśnił.
-
Zamknijcie się w końcu! Ona jest chyba moją siostrą! - wszyscy
zamilkli.
-
Sypiasz z własną siostrą? - zapytał V.
-
Pabo! - uderzył go w głowę Suga.
-
Fajny żart, prawie się nabraliśmy - zaśmiał się Jimin.
-
To nie jest żart.
-
Ale jak to? - zapytał zaskoczony J-hope. Nagle Jungkook zaczął
szybko wyjaśniać:
-
No wczoraj się z nią spotkałem, żeby dać jej te kwiaty
od nas. Wtedy trochę rozmawialiśmy i opowiedziała mi o swoim
młodszym bracie, którego straciła, jak była mała. Mówiła, że
bardzo go jej przypominam. Chciała, żebym pokazał jej swoje
ramiona, a ja nie chciałem, bo jej brat skaleczył się w tym
miejscu, jak był mały. Jak zobaczyła, że nie mam żadnej blizny
na ramieniu to popłakała się i uciekła, a ja tą bliznę usunąłem,
jak byłem w gimnazjum. Teraz nie wiem co ma robić. Dzwoniłem
do niej, ale nie odbiera ode mnie i jeszcze chyba jestem adoptowany -
schował twarz w dłoniach. Reszta nie wiedziała jak się w takim
momencie zachować i co powiedzieć. Byli w szoku - Co robić?
-
Na początku to najlepiej porozmawiaj o tym z rodzicami, a potem już
sam będziesz wiedział co robić - powiedział Rapmon.
Minęło
kilka dni od tamtego dnia. Całe BTS mieni dzień wolny. Tego właśnie
dnia Kookie został zaproszony przez rodziców na obiad do domu.
Kiedy tam przyszedł, przywitał się z nimi i razem zasiedli do
stołu. Rozmawiali o różnych rzeczach. Opowiadali o tym co ich
ostatnio spotkało i wspominali oraz rozmawiali o dalszych
planach BTS. Miło razem spędzali czas. Brakowało mu takiej
rozmowy z rodzicami, gdyż bardzo rzadko się z nimi
widywał. Nagle przypomniał sobie zdarzenie, które ni
dawało mu spokoju. Wiedział, że tego dnia musi z nimi o tym
porozmawiać. Bardzo bał się tej rozmowy, lecz wziął głęboki
oddech i zaczął:
-
Mogę się was o coś zapytać? - zapytał niepewnie.
-
Pewnie skarbie, pytaj - rzekła matka.
-
Czy... czy ja... jestem adoptowany? - rodzice zaniemówili. Byli
zdziwieni, że zapytał ich o coś takiego. Po chwili zaczęli się
śmiać.
-
Skąd ci coś takiego przyszło do głowy? - zapytała.
-
Przecież jesteś naszym synem - wyjaśnił uśmiechnięty ojciec.
-
Ostatnio poznałem pewną dziewczynę, która jest bardzo do mnie
podobna. Twierdzi, że jestem jej młodszym bratem. Dlatego chciałem
się was zapytać czy mnie zaadoptowaliście.
-
Yyyy... co to za dziwna dziewczyna? Jakieś głupoty ci naopowiadała
- rzekł ojciec.
-
No może tak... ale powiedziała mi, że jak jej brat był mały
przewrócił się i zranił w ramie, a potem miał bliznę.
Taką samą jaką ja miałem i usunąłem - zamilkli.
-
Powiedzmy mu - powiedziała matka do ojca.
-
Nie mamy innego wyboru.
-
To prawda? - zapytał. Przytaknęli.
-
Nie jesteśmy twoimi biologicznymi rodzicami.
Zaadoptowaliśmy cię, kiedy byłeś mały - wyjaśnił ojciec.
-
Jak to? Kiedy mieliście zamiar mi o tym powiedzieć?
-
Nie złość się skarbie. To, że jesteś zaadoptowany jeszcze
o niczym nie świadczy. Cały czas ja i twój ojciec bardzo
cię kochamy. Staraliśmy się, żebyś miał wszystko.
Chcieliśmy dobrze.
-
Dlaczego jej też nie zaadoptowaliście? - zapytał z smutkiem
ale i także złością w głosie.
-
Nie mogliśmy - oznajmił ojciec.
-
Ale... d-dlaczego? Nie rozumiem.
-
Jak mogliśmy zaadoptować białą dziewczynkę?
-
Żartujecie sobie ze mnie, prawda?! - oburzył się.
-
Nie unoś się tak.
-
Jak mam się nie unosić?! Rozdzieliliście nas! Przez waszą
cholerną dumę, ona cierpiała całe życie! Szukała mnie! Mamy
tylko siebie! A wy?! Jak mogliście?!
-
Jak zwracasz się do ojca?! - zwróciła mu uwagę
-
On nie jest moim ojcem! A ty nie jesteś moją matką! Nie jesteście
moimi rodzicami! Za to co zrobiliście, nie chcę was znać! -
zdenerwowany wybiegł z domu. Nie wytrzymując z nerwów, łzy same
zaczęły mu płynąć po policzkach. Biegł przed siebie ile
starczyło mu sił. W końcu zmęczony stanął i usiadł na ławce
chowając twarz w dłoniach.
-
Co ja mam teraz robić? Namjoon mówił, że będę wiedział -
wyszeptał sam do siebie - zaczęło kropić po czym pojedyncze
krople deszczu przerodziły się w deszcz. Cały zmókł siedząc
dalej bez ruchu na mokrej ławce. Po pewnym czasie uniósł głowę
do góry i coś zauważył. Rozpoznawał miejsce w którym się
znajdował. Nie daleko niego mieszkała Amanda w dormie exo. Nie
wiedząc czy dobrze robi postanowił, że do niej pójdzie. Powolnym
krokiem ruszył w stronę dormu exo. Wszedł do budynku, pojechał
windą na górę i stojąc już przed odpowiednimi drzwiami zapukał
w nie niepewnie, lecz nikt nie otwierał. Zrobił to ponownie i
kolejny raz. Nagle usłyszał czyjeś kroki. Drzwi otworzyły się, a
w nich stanęła Amanda. Była bardzo zdziwiona widząc chłopaka.
-
Co ty tutaj robisz? - zapytała.
- Chciałem się z tobą zobaczyć. Dzwoniłem do ciebie i pisałem, ale nie odbierałaś. Nawet nie odpisałaś.
-Przepraszam cię za tamto. Nie wiem co mnie wtedy napadło, ale teraz nie mam siły, żeby rozmawiać. Wybacz, ale muszę jeszcze skoń...
- Miałem zabieg - przerwał jej szybko.
- O czym ty mówisz?
- Usunąłem bliznę z ramienia, kiedy miałem piętnaście lat - przeżyła szok. Nie wiedziała co powiedzieć - Mogę wejść? - zapytał cichym głosem.
- Chciałem się z tobą zobaczyć. Dzwoniłem do ciebie i pisałem, ale nie odbierałaś. Nawet nie odpisałaś.
-Przepraszam cię za tamto. Nie wiem co mnie wtedy napadło, ale teraz nie mam siły, żeby rozmawiać. Wybacz, ale muszę jeszcze skoń...
- Miałem zabieg - przerwał jej szybko.
- O czym ty mówisz?
- Usunąłem bliznę z ramienia, kiedy miałem piętnaście lat - przeżyła szok. Nie wiedziała co powiedzieć - Mogę wejść? - zapytał cichym głosem.
-
Tak, tak - wyrwała się z transu - Wejdź - wpuściła go
do środka i zamknęła drzwi - Jesteś cały przemoczony. Ściągaj
buty i daj mi tą bluzę. Musisz wyschnąć i ogrzać się, bo
jeszcze zachorujesz - zrobił jak kazała. Ściągnął obłocone
buty i ściągnął mokrą bluzę. Amanda wzięła od niego rzeczy i
rzuciła je szybko do łazienki nie patrząc, gdzie lecą. Po chwili
objęła go i zaprowadziła do salonu - Jesteś cały zimny. Usiądź
- posadziła go na kanapie. Wyciągnęła gruby koc z szafy i
powiedziała:
-
Ściągnij tą mokrą koszulkę. Zawieszę ją, żeby wyschła i
okryj się tym kocem. Będzie ci cieplej. Ogrzejesz się - Jungkook
nic się nie odzywał, jedynie wykonywał posłusznie polecenia.
Ściągnął koszulkę i okrył się kocem.
-
Zrobię ci gorącej herbaty. Zaraz wrócę - zabrała koszulkę ze
sobą i wyszła. Wykręciła ją po czym zawiesiła na kaloryferze.
Następnie wzięła się za przyrządzanie herbaty. Tak bardzo się
denerwowała, że ręce się jej trzęsły i wszystko
jej wypadało z rąk. Kiedy tylko się jej udało przyniosła ją
Kook'owi wraz z cukrem i łyżeczką. Chłopak grzecznie
podziękował, posłodził i upił łyk herbaty. Amanda
usiadła naprzeciwko niego w bezpiecznej odległości. Przyglądając
mu się uważnie, jak pije herbatę, powiedziała:
-
Pójdę się zająć twoimi rzeczami - wstała i już miała
wychodzić z salonu, gdy nagle się odezwał:
-
Nie porozmawiasz ze mną? - zapytał zdziwiony - Właśnie
dowiedziałem się od rodziców, że jestem adoptowany. Całe
moje życie stanęło do góry nogami. Jestem zagubiony - zaczął
panikować. Amanda widząc to, że zaraz wybuchnie płaczem podeszła
do niego, usiadła obok i szybko go przytuliła do siebie. Od razu
się do niej przytulił - Boje się.
-
Wiem, że jest ci ciężko - łzy popłynęły mu po policzkach -
Masz mieszane uczucia i jesteś zagubiony. Ale nie martw się. Nie
jesteś sam. Pamiętaj, że masz jeszcze mnie. Wiem, że teraz w
żaden sposób nie będę potrafiła cię pocieszyć, bo niestety,
ale nie jestem dobra w wyrażaniu tego co czuję i ...
ja... jeżeli chcesz to...
-
To takie dziwne - rzekł przytulony do jej ciała.
-
Co takiego?
-
Że teraz kiedy jestem w ciebie wtulony to czuję się lepiej.
Uspokoiłem się, jakbym był w domu.
-
Zawsze kiedy płakałeś, to przytulałeś mnie w ten sposób
- uśmiechnęła się - Nawet nie wiesz, jak bardzo się
cieszę, że cię odnalazłam.
-
Przepraszam, że ci nie powiedziałem prawdy od początku.
-
Nic się nie stało, nie przepraszaj.
-
Noona?
-
Tak?
-
Czy możemy się teraz częściej widywać?
-
P-pewnie - zaskoczyło ją takie pytanie. Nie sądziła, że od razu
będzie tego chciał.
-
Wiem, że wychowywałaś się bez rodziny. Dlatego nie chcę cię
teraz opuszczać, kiedy wreszcie się poznaliśmy.
-
Nie musisz, jeżeli nie chcesz.
-
Ale ja chcę cię teraz lepiej poznać... Myślisz, że uda nam się
nadrobić stracony czas? - spojrzał się na nią.
-
Jasne, że tak - od razu się uśmiechnął. Odwzajemniła uśmiech.
-
Rzeczywiście się podobnie uśmiechamy - roześmiała się.
Po chwili znów zaczęli normalnie rozmawiać po czym Jungkook
opowiedział mu o sytuacji z rodzicami. Amanda wytłumaczyła mu, że
nie powinna ich za to wszystko obwiniać, że musi zrozumieć, że
tak naprawę go kochają i powinien z nimi jeszcze raz porozmawiać
na spokojnie. Po pewnym czasie, kiedy Amanda wycierała jego buty z
błota i suszyła jego ubrania, Kook'ie zasnął na kanapie. Widząc
go w takim stanie uśmiechnęła się, po czym przykryła go i
podłożyła mu poduszkę pod głowę, a następnie przedzwoniła do
Namjoon'a mówiąc mu, że Jungkook śpi u niej. Następnego dnia,
Amanda zawiozła go do jego dormu.
***
Przepraszam że tak długo i że takie krótkie. Już nie umiem pisać opowiadań.