Translate

sobota, 30 marca 2013

B.A.P My Dream Rozdział 3 cz. 1


Następnego dnia po pracy zmęczeni chłopcy udali się od razu do domu. Daehyun rzucił się na kanapę, Youngjae zrzucił go z kanapy i sam się na nią położył. W ten dzień Daehyun wyjątkowo nie zdenerwował się z tego powodu. Był tak zmęczony, że nawet to mu nie przeszkadzało. Zelo’wi przysnęło się przy stoliku, Himchan wypijał ostatnią wodę w lodowce, a Jongup chyba przysnął na stojąco. Yongguk nawęd nie ściągną z siebie kurtki. Po prostu wszedł do środka, rozejrzał się po salonie i od razu miał wyjść, kiedy nagle Himchan spytał.

- Gdzie idziesz?

- Wychodzę na chwilkę. Za niedługo przyjdę.

- Gdzie idziesz? – spytał ponownie to samo Daehyun.

- Ehmmm... do sklepu?

- Po? – spytał Daehyun.

- A po co niby? Himchan oczywiście musiał ostatni wodę wypić – wymyślił na szybko.

- Moja wina, że chciało mi się pić?

- Nie, może moja? Dobra. To ja idę. Za niedługo przyjdę – powiedział najstarszy wychodząc z domu.

* Mało brakowało, a nie wiedziałbym jak z tego się uratować. Dzięki ci Himchan, że ci się pić w odpowiedniej chwili zachciało (Yongguk) *

- Ty kłamco – wymamrotał Youngjae.

- Co? – spytał Daehyun.

- Ale wy głupi jesteście – powiedział twarzą w kanapie.

- O co ci chodzi? – znów spytał.

- Nie sądzicie, że to troszkę dziwne? Wczoraj pod wieczór też wyszedł z domu z pretekstem, że musi się przewietrzyć. Jakoś później nie wrócił do domu. A spojrzyjcie, która jest godzina? Wczoraj wyszedł z domu o tej samej godzinie co dzisiaj – wytłumaczył Youngjae.

- Więc, co z tym? – spytał Jongup.

- Ale wy głupi jesteście. Yongguk pewnie z kimś się umawia – wszyscy spojrzeli na niego z zdziwieniem.

- To ma sens – rzekł Daehyun – Ciekawe, kto to taki? – nagle spojrzeli na ubierającego się Himchan’a.

- Na co się tak patrzycie? Chcecie wciąż zastanawiać się gdzie znów polazł Yongguk? Czy wolicie sami to sprawdzić? – chłopcy jak torpeda zaczęli się ubierać do wyjścia. Jongup miał już budzić śpiącego Zelo, ale Youngjae powstrzymał go.

- Po co go budzić? Zmęczony jest po ciężkim dniu. Niech sobie odpocznie chłopak.

- Idziecie głupki, czy nie?! Nie będziemy na was dłużej czekać! – wydarł się Daehyun spod domu. Jongup i Youngjae wybiegli szybko z domu. Cała czwórka przyspieszyła tempo, żeby dogonić lidera. Po paru minutach dogonili go. Spowolnili krok, żeby ich nie zauważono.

* Ciekawe, gdzie on tak się śpieszy? (Daehyun) *

   Zauważyli, że idzie w stronę przystanka autobusowego. Yongguk usiadł na ławce i czekał na autobus. Tymczasem chłopcy schowali się za przystankiem i obserwowali go za szklaną ścianą. Przyjechał autobus 1908. Raper wstał i wsiadł w niego. Chłopcy widząc to szybko wbiegli za nim. Oczywiście, zapomnieli, że przez to lider może się zorientować , że poszli za nim. Usiedli na siedzeniach na końcu autobusu i założyli kaptury na głowy. Daehyun jako jedyny nie miał kaptura więc przestraszony schował głowę za Himchan’em. Przejechali tak trzy przystanki i dojechali do centrum Seulu. Na czwartym przystanku Yongguk wysiadł z pojazdu, a chłopcy co zrobili? Wyszli za nim oczywiście. Przeszli przez ulicę. Potem skręcili w lewo, potem w prawo. Szli cały czas prosto chowając się, a to za latarnią, a to za koszem na śmieci, a to zaś za jakimś człekiem. Przechodząc przez kolejną ulicę zauważyli, że Yongguk wchodzi do kawiarni, która nazywa się ,, Czekoladowy Obłok”.

- Ej! Czy to nie o tą kawiarnie pytał się ostatnio Yongguk? – spytał Youngjae pokazując na kolorowy szyld nad budynkiem.

- Tak, to o nią mu chyba chodziło – odpowiedział Jongup.

- No to na co jeszcze czekamy? Idziemy panowie, idziemy – rzekł z podniesioną głową Daehyun. Youngjae zatrzymał go w odpowiedniej chwili.

- Zgłupiałeś? Jeszcze nas zauważy. Lepiej nie wchodzić do środka. Zobaczymy przez okno - chłopcy szybko zajrzeli przez okno drzwi. Zobaczyli lidera siedzącego przy stoliku popijając gorącą czekoladę z bita śmietaną. Miał jak wcześniej założony kaptur na głowie zasłaniający twarz. Po chwili jedna z kelnerek podeszła do niego podając mu babeczkę. Czwórka nie widziała jej twarzy, ponieważ stała do nich tyłem. Nachyliła się i coś szepnęła mu na ucho. On zaś tylko skiną głową, a kelnerka odjechała. Cała czwórka czekała znudzona przed kawiarnią już godzinę. Po chwili jeden z nich zauważył, że Yongguk kieruje się do wyjścia. Przestraszeni muzycy schowali się za budynkiem i obserwowali go za rogu. Zobaczyli go wychodzącego z kawiarni z jakąś dziewczyną. Pomógł jej założyć płaszcz i poszli razem gdzieś przed siebie.

- Wiedziałem, że z kimś się umawia! –rzekł Youngjae.

- Chodźmy sprawdzić, kim jest ta dziewczyna? – powiedział Jongup. Chłopcy powolnym krokiem szli za ”parą”. Chowając się za śmietnikiem, drzewem, latarnią, budynkiem. W końcu dotarli do restauracji do której weszli. Piosenkarze podeszli bliżej budynku i zajrzeli przez okno. Yongguk i Sandra usiedli przy stoliku. Raper pomógł jej ściągnąć płaszcz i odsuną jej krzesło. Niestety chłopcy nie dojrzeli jej twarzy, ponieważ siedziała do nich tyłem. Widzieli tylko jej długie, zdrowe, grube, ciemnobrązowe włosy, które przemieniały się z ciemnego brązu w jasnej czerwieni.

- Wow! Tutaj jest super! Nigdy nie byłam jeszcze w tak pięknej restauracji.

- A no widzisz – uśmiechnął się szeroko.

- Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. Ale, naprawdę. Nie trzeba było.

- Chciałem cię gdzieś zabrać, byśmy powspominali dawne czasy. Tym bardziej, że tak długo się nie widzieliśmy.

- Tak, to prawda – uśmiechnęła się. Niestety chłopcy nic nie słyszeli o czym mówią. Mogli się tylko domyślać. 

- Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że tak wydoroślałaś. Pamiętam, jak byłaś taka mała.

- Wszyscy się z czasem zmieniają.

- Pamiętam, jak za mną cały czas biegałaś.

- Byłeś moim idolem. To dzięki tobie pokochałam muzykę.

- Tylko idolem? – podniósł jedną brew. Dziewczyny tylko przymrużyła oczy i odpowiedziała.

- Sugerujesz coś?

- Nie, skądże znowu?

- Jasne – uśmiechnęła się sztucznie. Po zamówieniu jedzenia przez cały wieczór wspominali i śmiali się.

- Pamiętasz, jak robiliśmy śniadanie? – zapytała Polka.

- Jakie śniadanie? – zapytał zastanawiając się.

- No wtedy jak twoich rodziców w domu nie było.

- Ach! Pamiętam! Już sobie przypominam. Co my wtedy robiliśmy?

- Naleśniki.

- Faktycznie – uśmiechnął się.

- Starość nie radość, co?

- Ja nie jestem stary. To ty jesteś gówniarz.

- Odszczekaj to! – powiedziała zdenerwowana. Po chwili uspokoiła się i dokończyła – Więc, jak robiliśmy te naleśniki, to pamiętam, jak jedzenie cię zaatakowało.

- Hahaha!

- Tylko ty tak potrafisz Yongguk.

- Ty za to byś mnie wtedy zabiła.

- Jak to?

- A tak, że rzuciłaś we mnie nożem.

- To był przez przypadek. Tym bardziej, że to była twoja wina. Nadepnęłam na jeden z twoich samochodzików zabawkowych i wyleciał mi z ręki.

- Ile razy mam ci powtarzać? To nie były zabawki, tylko autka kolekcjonerskie.

- Tak, akurat. Tylko ciekawe, dlaczego robiłeś nimi ”BRUM! BRUM!”

- Byłem wtedy dzieckiem.

- Miałeś wtedy 13 lat. Lat.

- Co ty tam pamiętasz? Byłaś wtedy malutka – powiedział oburzony, po chwili nachylił się i wyszeptał – Tylko proszę. Nie mów o tym nikomu, ok?

- Hahaha! Ok! – tym czasem reszta B.A.P stała za oknem i obserwowała bieg wydarzeń. Nagle zauważyli, że Yongguk nachyla się nad stolikiem i coś szepcze do dziewczyny. Nagle ta zaczyna się śmiać.

- Ciekawe co jej powiedział, że się tak śmieje? – zastanawiał się na głos Himchan.

- To przecież oczywiste hyung! Powiedział zapewne coś zbereźnego – Jongup próbował za wszelką cenę zobaczyć, jak wygląda dziewczyna? Stanął na jednym z metalowych, dużych koszy i wychylił się. Z tamtego miejsce wszystko wyglądało lepiej. Wychylił się bardziej. Już prawie dostrzegłby jej twarzy, gdy nagle poślizgnął się o klapę i wpadł do kosza robiąc przy tym dużo hałasu. Chłopcy przestraszeni, że ich zobaczą schowali się.

- Poczekaj. Pójdę sprawdzić, co to było?

- Ok – Yongguk wyszedł z restauracji i poszedł za budynek. Chłopcy słyszeli, że ktoś idzie. Jak na złość Jongup musiał wpaść tyłkiem do środka i się zaklinować. Wystawały tylko jego ręce, głowa i nogi. Nie było dużo czasy, by go z stamtąd wyciągać. Youngjae odwrócił go i rzekł.

- A teraz na czworaka Jongup! Na czworaka! – tancerz zrobił jak powiedział. Uciekał szybko na rękach i nogach z utkniętym tyłkiem w koszu. Wyglądał jak uciekający żółw. Całej czwórce jakimś cudem udało się schować zanim Yongguk doszedł. Widząc, ze nikogo nie ma, wrócił do przyjaciółki. Po kolacji podjechał pod restaurację Jae Ri. Chłopak Sandry. Koreańczyk wyszedł z auta i przywitał się z Polką. Zauważając, że koło niej stoi Yongguk, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Pogadali przez chwilkę i w tamtym miejscu się pożegnali. Raper wrócił sam do domu, gdzie czekali na niego chłopcy. Udawali, jakby się nic nie stało. Na szczęście Yongguk przyniósł ze sobą wodę.

- Co tak długo cię nie było? – spytał Youngjae.

- Była duża kolejka w sklepie.

- W spożywczym o tej godzinie? – zapytał Jongup.

- Był już zamknięty, więc poszedłem do większego sklepu. Idę się wykąpać – dwa dni później po pracy, kiedy wracali do domu zadzwonił do nich menadżer, że muszą się koniecznie spotkać na ulicy, którą im podał. Himchan powiedział kierowcy na którą ulicę mają pojechać i pojechali. Kiedy byli już na miejscu, wysiedli z busu i rozejrzeli się po okolicy. Byli przed jakimś mało zadbanym budynkiem z oświetlonym wejściem do środka. Wyszedł do nich ich menadżer i rzekł.

- No chłopcy! Dobrze, że przyszliście. Mam dla was pewną niespodziankę. Ostatnio ciężko pracowaliście, więc zasłużyliście. Chodźcie! – chłopcy nie wiedzieli, o co mu chodzi i gdzie oni są? Mimo tego jak powiedział, tak zrobili. Weszli przez drzwi do środka. W wewnątrz budynku było bardzo bogato. Przed wejściem czekały sześć, ślicznych Koreanek ubranych w kuszące sukienki.

- Pewnie zastanawiacie się, gdzie jesteśmy i kim są te urocze dziewczęta, prawda? Więc, jesteśmy w Club Hostess, a to są wasze Hostessy. Jedna dla każdego. Ale pamiętajcie, że nie wolno wam się do nich dobierać. Nie obchodzi mnie to ile wypijecie i że z tego powodu nie panowaliście nad sobą. Zero seksu!! A teraz zabawcie się chłopcy – zadowolony zespół usiadł przy wspólnym stoliku z Koreankami. Te przytulały się do nich, mówiły jacy oni są wspaniali i przystojni, co bardzo schlebiało chłopakom. Dziewczyny najbardziej były oczarowane Zelem, który nie wiedział jak ma się zachować przy dużo starszej, atrakcyjnej kobiecie, która go podrywała. Ale po paru szybkich był już wyluzowany. Po godzinie picia i bawienia się z dziewczętami do Clubu przyszli biznesmeni. Parę Koreanek podeszło do nich i zaprosiły ich do stolika. Jeden z nich w ciemnych okularach przeciw słonecznych wszedł do jednego z pokoi. Drzwi były na rozcież otwarte. W pokoju czekała na niego jedna z Hostess. Ubrana była w seksowną, czerwoną sukienkę. Miała długie, gęste, ciemnobrązowe włosy z jasno czerwonymi końcówkami.

Dziewczyna Gangstera rozdział 5


Rozdział 5

,, Zawody piłki nożnej”

 

Pewnego, dosyć mroźnego dnia. Został zorganizowane zawody w piłce nożnej w Hali Sportowej w centrum. W zawodach miały wziąć udział Liceum Yuki, Liceum Red, Liceum Aburame Sen Kai i Liceum Shinobuia. Do zawodów pozostało nie cale 10 dni. Wszystkie licea brały się mocno do treningów. W Abrume także ciężko pracowali. Pewnego dnia, po lekcjach, na treningu  Lider zespołu zauważył pewną zmianę. Chłopcy zamiast ćwiczyć, stali w jednym miejscu i rozmawiali.

- Co tu się dzieje? Dlaczego nie gracie? – spytał Changmin. Lider i trener zespołu.

- Nie możemy zacząć gry. Brak jeszcze jednego gracza? – odpowiedział obrońca.

- Kogo brakuje?

- Bramkarza – powiedział jeden z graczy.

- Changsun! Gdzie jest Hyosung?

- Dlaczego mnie pytasz?

- No bo, masz bardzo dobre kontakty z Hyosung.

- Czy ty mi coś sugerujesz? A zresztą… nieważne. Nie wiem gdzie jest. Ostatnim razem widziałem ją przy automatach z napojami. Potem, nie wiem gdzie poszła.

- Rozumiem. Ach! Gdzie ona jest? – nagle, ktoś cały przemoknięty do suchej nitki wpadł do Sali gimnastycznej.

- Przepraszam bardzo za spóźnienie. Musiała wrócić się na chwilkę do domu. Dajcie mi 5 minut. Przebiorę się i zaraz do was przyjdę.

- Niech ci będzie. Dobra chłopcy, a więc… - Changmin zaczął tłumaczyć całe, dzisiejsze zajęcia na treningu.

Tymczasem, Hyosung przebierała się na Sali. Ściągała kurtkę, potem przebrała dżinsy na obcisłe spodenki, a T-shirt na podkoszulkę. Zwykłe tenisówki zmieniła na specjalne buty do gry. Wzięła ręcznik i wysuszała włosy. Po czym zarzuciła je do tyłu i  zaczesała w dwa kucyki.

- Jestem już gotowa! Trenerze! Zapomniałam wziąć dzisiaj stroju. Czy mogę w tym dzisiaj wyjątkowo ćwiczyć? – Luźna podkoszulka, krótkie, obcisłe spodenki i te dwa, urocze kucyki sprawiły, że Changmin’owi poleciała krew z nosa.

- T-tak, możesz. Ale następnym razem masz być już przygotowana – mówił  zarumieniony, zakrywając nos przed nią. Minęło 10 dni. Nadszedł dzień zawodów. Spakowana Hyosung, pojechała autokarem z resztą swojej drużyny do centrum do Hali Sportowej. Przebrani zawodnicy Liceum Aburame Sen Kai, mieli jeszcze 20 minut dla siebie, więc mogli pochodzić sobie po hali.

- Co ty robisz? – spytała Japonka.

- Idę z tobą – odpowiedział jej Lee

- Ale po co?

- Żebyś nie była sama, to chyba oczywiste, prawda? Zresztą, nie lubię być sam.

- Niech ci będzie.

- Idę do automatów z napojami. Kupić ci coś?

- Tak, chciałabym energidrink.

- Ok., zaraz wrócę.

- Ta, jasne – Do czekającej Hyosung podeszli członkowie Liceum Shinobuia.

- Spójrzcie, chłopcy! Fanka Aburame sen Kai! Szkoda mi jej – rzekł lider Shinobuia.

- Dlaczego? – spytał jeden z nich.

- Ponieważ kibicuje niedołęgą! Biedna. Nie wie kto tu jest prawdziwym mistrzem. Ale przynajmniej ma fajny tyłek. Ciekawe czy przód też ma taki fajny jak tył. Sprawdźmy! - Do czekającej Hyosung podeszli członkowie Liceum Shinobuia.

- Cześć! – uśmiechnął się.

- Cześć! – spojrzała się na niego lekceważącą.

- Jestem Dong Woo! Lider Liceum Shinobuia!

- Naprawdę? Słyszałam o tobie… - wtedy za pleców dziewczyny pojawił się Joon.

- O! Witaj Changsun!  Co za miła niespodzianka.

- Też się cieszę na twój widok, Dongwoon – powiedział lekceważąco.

- Widzę, że jednak nie pozostawiłeś marzeń, bycia piłkarzem.

- Tak samo jak ty.

- No fakt!

- Proszę słońce, twój napój – podał dziewczynie puszkę z piciem

- Dzięki!... Hej!! – zaśmiał się pod nosem chłopak.

- To wy się znacie? – zapytał zdziwiony Dongwoon

- No tak! Chodzimy do tej samej szkoły – odpowiedziała.

- Naprawdę? Aha! Jesteście razem?

- Nie, no co ty! Nie jesteśmy parą – zaprzeczała Hyosung.

- Coś tak myślałem. Jak mogłabyś być z nieudacznikiem. Z mężczyzną, który nawet nie potrafi wygrać – zdenerwowany Lee Joon już miał się rzucić na Dongwoon’a, ale Hyosung mu przeszkodziła w tym.

- Nie martw się Changsun. Uspokój się. Nie warto zużywać cenną energię na takich typów jak on. Odegrasz się na nim na boisku. Ok.?

- A no tak, wciąż nie wiem jak masz na imię piękna – zapytał wróg.

- Mam na imię Hyosung! Jestem bramkarzem  Liceum Aburame Sen Kai.

- Co? Ty? Nie rozśmieszaj mnie.  Jesteś dziewczyną. Dziewczyny nie potrafią grać w piłkę nożną. To powinno być karane dla kobiet. Bo to sport, dla prawdziwych mężczyzn.

- Że co??!!!!!! – zdenerwowana dziewczyna rzuciła się na przeciwnika. Joon ledwo potrafił ją utrzymać przy sobie, żeby nikomu krzywdy nie zrobiła. Była przerażająca.

- Hyosung, nie martw się. . Uspokój się. Nie warto zużywać cenną energię na takich typów jak on. Odegrasz się na nim na boisku. Ok.?

- Co?! Takimi słowami chcesz mnie uspokoić?! Kto ci takich głupot naopowiadał?!

- To twoje słowa!

- Nie wciskaj mi tu kitu, ok.? Chyba dobrze wiem co mówię, prawda? A ty! Jeśli jeszcze raz obrazisz któregoś gracza z naszego liceum gorzko tego pożałujesz!

- I co mi zrobisz!? – wtedy Japonka znów zmieniła się w dziką bestię, podwijając rękawy.

- Kobieta potrafi grać lepiej w jakikolwiek sport na świecie lepiej od mężczyzn!!!!

- Jesteś zadziorna... Lubię takie – złapał ją w tali.

- Nie dotykaj jej! – obronił ją Joon popychajac lidera.

- Takiego udajesz twardziela? Ok.!! Niech ci będzie! Załóżmy się która drużyna jest lepsza. Jeśli wy wygracie, to my przyznamy wam rację i w na golasa przebiegniemy się po waszym parkingu wykrzykując, że jesteście najlepsi itp. Ale jeśli my wygramy, Hyosungbędzie moja już na zawsze.

- Zgoda!

- Joon!!!

- Nie martw się. Nie pozwolę im cię skrzywdzić. Idziemy! – złapał Japonkę za rękę i zaprowadził ją do przymierzalni, gdzie czekał na nich cały zespół. Nagle zaczęły się zawody. Wszystkie drużyny wyszły na boisko. Było słychać krzyki kibiców i czuć zapach prażonych orzeszków i popcornu.

- Witajcie wszyscy na tegorocznych zawodach licealnych w piłce nożnej! – wykrzyczał sędzia.

- W tym roku zagrają cztery drużyny z różnych szkół licealnych! Liceum Yuki, Liceum Red, Liceum Aburame Sen Kai i Liceum Shinobuia! Pierwszą rundę zagrają drużyny z Liceum Yuki i Shinobuia! – na boisko weszły obydwie drużyny, zajęły swoje miejsca i zaczęli grę. Saburo biegał po całym boisku jak jakiś opętany. Był szybki niczym gepard polujący na swoją zwierzynę i zwinny jak lis. Dzięki niemu zdobyli wszystkie bramki. Wszyscy byli zachwyceni zdolnościami Sabur’a. Fanki Shinobuia krzyczały radośnie w niebo głosy.

-Niezły jest. Naprawdę jest niezły. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że on jest taki dobry? Dlaczego?!! – złapała wściekła chłopaka za kołnierz.

- Bo wiedziałem, że będziesz zła.

- I miałeś rację. Ale teraz jestem wściekła! Założyłeś się z nim o coś takiego! Nie mamy ziarenka szans na wygraną! – wtedy Dongwoon podszedł do Hyosung i powiedział.

- Już nie mogę się doczekać naszej pierwszej randki. Zobaczysz! Nie będziesz  żałować! – zazdrosne fanki Dongwoo’na spojrzały się wrogo na Japonkę. Dziewczyna po tych słowach zrobiła wielkie oczy i nachyliła się robiąc duże oddechy.

- Coś ci jest Hyosung? Boli cię coś? – wpadł w panikę Lee Joon.

- Nie, tylko…

- Co?

- Zaraz chyba zwymiotuje, po jego słowach. O Boże! – Nagle liceum Shinobuia wgrała z Yuki.

- Następni zagrają Liceum Red i Aburame Sen Kai! – weszli na boisko, zajęli swoje miejsca i zaczęli grać. Lee Joon był niesamowity. Szybki, zwinny, pomysłowy. Dziewczyny piszczały wykrzykując jego imię. Wtedy jeden z nich zabrał mu piłkę i biegł w stronę Hyosung. Dziewczyna przygotowana czekała na kopnięcie przeciwnika. Piłka leci w stronę Japonki i… Złapała ją. Nie musiała nawet zmieniać miejsca. Chłopcy byli wprost zdziwieni i zarazem przestraszeni zdolnościami dziewczyny. Następnym razem złapała piłkę jedną ręką, z jedną podniesioną nogą do góry, później z zamkniętymi oczami, a następnie stojąc tyłem. Coś niesamowitego. Liceum Aburame Sen Kai wygrał z Red.

- Teraz kolejny mecz będzie decydował, kto zajmie miejsce trzecie, a to czwarte! Liceum Yuki kontra Liceum Red! Zaczynajmy! – poinformował sędzia. Zaczęli grać. Zdenerwowana i zmęczona Hyosung poszła do szatni się napić wody. Lee Joon poszedł za nią.

- Co się stało słońce? – spytał.

- Nic takiego. Tylko zaraz będziemy grać z Shinobuia i boje się, że z nimi przegramy. Nie chce być dziewczyną tego obleśnego Dongwoon’a. I nie mów do mnie słońce!

- Dobrze kotek! – uśmiechnął się.

- Nie denerwuj mnie! – chłopak zauważył, że dziewczyna naprawdę się tym przejęła.

- Nie martw się! Wygramy. Nie pozwolę mu ciebie zabrać. Obiecuje ci to. Nikt nie ma prawa ciebie mieć, oprócz mnie. Nie ważne jak długo będziemy z nimi grać i do czego będę musiał się posunąć.  Będę grał ze wszystkich sił, żeby tylko wygrać, rozumiesz? Chodź! Zaraz gramy! – Hyosung była zdziwiona i lekko zawstydzona słowami Joon’a. Po długiej i wyczerpującej grze wreszcie sędzia podjął decyzje. Miejsce czwarte zajęło Liceum Red, a miejsce trzecie Liceum Yuki.

- Czas teraz na decydujące starcie! Kto wygra tegoroczne zawody, a kto zostanie zmuszony do zajęcia miejsca drugiego?! Liceum Shinobuia kontra Liceum Aburame Sen Kai! Gramy do sześciu punktów! Zaczynajmy grę! – weszli na boisko i zaczęli grę. To była bardzo długa i wyczerpująca gra, ponieważ grali najlepsi z najlepszymi. Joon kontra Dongwoon. Grali łeb w łeb. Dościgali się nawzajem. Zabierali piłki i popychali. Aż wreszcie doszło do pięciu punktów dla obu drużyn. Ostatni punkt był decydujący.

- Yumi! Tashi! Podejdźcie! – zawołał swoich kolegów Dongwoon.

- Yumi, ty wybij ramię Changsun’owi, a ty Tashi, złam jego nogę – wyszeptał.

- Ale po co to? – spytał Tashi.

- Dostaniemy punkt karny – rzekł Yumi.

- Widzicie bramkarza przeciwnej drużyny? Ona jest warta każdego poświęcenia, rozumiecie?

- Ale i bez tego wygramy – powiedział Tashi.

- Powiedziałem, że macie to zrobić, rozumiecie? Lee Joon’owi bardzo zależy na tej dziewczynie. Kiedy wygramy, a ona będzie moja… zniszczę Joon’a raz na zawsze!– zaczęła się gra. Joon biegną z piłką do bramki, kiedy nagle podbiegł do niego Yumi i uderzył do z Bara. Chłopak przewrócił się.

- Aaaaaa! – krzyknął.

- Stop! Changsun! Nic ci nie jest? Czy możesz dalej grać? – spytał sędzia.

- Tak, mogę.

- Pokaż ramię – obejrzał na szybko - Wybita. Liceum Shinobuja dostaje czerwoną kartkę! Yumi zejdź z boiska! – na miejsce Yumi’ego wszedł inny gracz - Jesteś pewien, że chce dalej grać?

- Tak.

- Dobrze. Gramy dalej! – Jeden piłkarz z przeciwnej drużyny biegł z piłką. Joon zabrał mu piłkę i biegł przed siebie. Podał koledze, a on jemu. Wtedy Tashi wpadł w Joon’a. Podłożył mu nogę.

- Aaaaaaa!

- Stop! Nic ci nie jest?

- Nie – chłopak gdy próbował wstać przewrócił się.

- Joon! – wykrzyknęła przestraszona dziewczyna.

- Lepiej zejdź z boiska. Trzeba opatrzyć ci nogę – rzekł sędzia.

- To koniec Joon! Wygrałem! – wyszeptał Dongsun.

- Nie! Będę grał dalej! Aaaaaaa! – ledwo co stał na nogach.

- Joon!! Nie rób tego! Masz złamaną nogę! Jeszcze sobie coś zrobisz! Nie martw się! Nic mi nie będzie!

- Nie, ja… - gdy próbował się poruszyć, upadł na podłogę.

- Joon!! – wykrzyknęła z łzami w oczach.

- Nie ważne co by się stało. Będę grał do końca. Mimo tego, że mam wbite ramię i złamaną nogę, to nie poddam się! Obiecałem ci Hyosung, że wygram. Nie pozwolę, żeby jakiś drań zrobił ci krzywdę. Dla ciebie, zrobię wszystko. Mimo bólu, chcę wygrać dla ciebie!

- Proszę cię! Joon! Nie mogę znieść twojego bólu! Przestań! – rozpłakała się.

- Nie płacz! Będzie dobrze! Wygram to, byś była wolna! Nie pozwolę mu, nie pozwolę nikomu ciebie zabrać! Jesteś warta każdego poświęcenia.

- Dlaczego to robisz?

- Bo nie zniosę faktu, że morze ciebie mieć, ktoś inny, a nie ja. Za bardzo cię kocham, żeby cię stracić! Gram dalej! – wszyscy słyszeli piękne słowa Lee Joon’a. Wzruszeni kibice zaczęli wykrzykiwać jego imię. Po dźwięku gwizdka, Dongwoon rzucił się na piłkę. Changsun zabrał mu ją popychając go. Przeciwnik przewrócił się na podłogę. Lee biegł ile sił w nogach w stronę bramki. Rzucił się na bramkarza i strzelił gola. Cała widownia krzyczała z radości. Zmęczony chłopak z bólu przewrócił się na podłogę. Hyosung szczęśliwa z łzami w oczach pobiegła w stronę chłopaka. Usiadła przy nim na kolanach i powiedziała.

- Udało ci się! Wygrałeś!

- Nie, to nam się udało!

 

- Dziękuję ci Joon! Dziękuję za wszystko! – przytuliła kolegę. Chłopak szczęśliwy uśmiechnął się i pocałował Japonkę. Ich wspólny pocałunek było widać na wielkim ekranie. Wszyscy popłakali się z radości. Hyosung zakłopotała się i była lekko zawstydzona przez pocałunek. Nie spodziewała się tego. Chłopak spojrzał się na nią i uśmiechnął się.

- Głupek! – wykrzyknęła .

- Hahahaha! – zaśmiał się. Po krótkiej chwili karetka przyjechała po chłopaka zabierając go do szpitala. Po dwóch dniach, Hyosung poszła do mieszkania Lee Joon’a. Zapukała trzy razy. Otworzył jej drzwi wysoki przystojniak bez koszulki z zabandażowanym ramieniem i nogą w gipsie.

- Cześć! Co ty tu robisz? - zapytał zaskoczony.

- Hej! Nie przeszkadzam? – powiedziała lekko zakłopotana widząc jego umięśnione ręce i abs.

- Nie. Wejdź! – wpuścił ją do środka.

- Przyniosłam ci ciasto.

- Dziękuję! Jesteś kochana! Widzę, że bardzo przejęłaś się moim wypadkiem.

- To nie tak jak myślisz!

- A jak?

- Jest ktoś u ciebie w domu?

- Nie. Mieszkam sam.

- Dlaczego?

- Moi rodzice są w ciągłych interesach. Przyjeżdżają raz na miesiąc, a czasami nawet raz na dwa miesiące. Nie mają czasu dla swojego syna.

- Szkoda.

- Cieszę się, że do mnie przyszłaś. Od razu mi lepiej – uśmiechnął się.

piątek, 22 marca 2013

B.A.P My Dream Rozdział 2


- Yong Guk?! Nic ci nie jest? – dziewczyna pomogła raperowi wstać z chodnika.

- Nie. Wszystko w porządku – złapał się za obolała głowę.

- Chodź do mnie. Opatrzę ci głowę – złapała chłopaka pod pachę i zabrała do swojego pokoju w szkolnym dormie. Mieszkała w pokoju sama, ponieważ do tej szkoły zaczęła uczęszczać od niedawna. Otworzyła drzwi i szybko wślizgnęła się do pokoju, żeby nikt ich nie zauważył. Zamknęła drzwi i kazała liderowi usiąść na krześle. Zapaliła lampkę na stole i skierowała ją w stronę twarzy Yongguk’a. Miał na czole małe przecięcie, które było lekko zaczerwienione i brudne.

- Poczekaj. Wezmę apteczkę.

- Nie trzeba – oznajmił Yongguk.

- Trzeba. A co jeśli w ranę wejdzie zakażenie? – mówiła uniesionym głosem, by lepiej ją było słychać z kuchni w której szukała apteczki.

- A ty jak zawsze nad opiekuńcza jesteś.

- A ty jak zawsze uparty i niezdarny! – po chwili wyszła z kuchni – Gdyby nie ja, już dawno byś się zabił.

- W sumie to racja. Ała! – przyłożyła mu delikatnie wacik oblany wodą utlenioną do rany.

- Przepraszam – powiedziała próbując jak najdelikatniej obmyć mu przecięcie. Wyciągnęła z apteczki plaster i przykleiła go do rany chłopaka.

- Dziękuję! – powiedział Yongguk.

- Nie ma za co! – uśmiechnęła się promieniście – A tak w ogóle to skąd się tam znalazłeś? Śledziłeś mnie?

- Nie, nie, nie. To nie tak. Gdy cię zobaczyłem wczoraj to chciałem podejść i porozmawiać, ale ty zniknęłaś. A dzisiaj w kawiarni wstydziłem się cokolwiek wypowiedzieć.

- Ty i wstyd? Niemożliwe! – powiedziała żartobliwie – Szczerze mówiąc, nic z tego nie rozumiem. Pokiełbasiłeś całkowicie no chyba, że to ze mną jest coś nie tak. Chociaż w to wątpię, bo to ty zawsze byłeś od tego specem. I jeszcze raz i powoli. Jak to wczoraj?

- Ok. No to od początku. Wczoraj po pracy pojechałem z kolegami na dyskotekę. Wtedy zobaczyłem tam ciebie jak tańczyłaś z dwoma moimi kolegami. Na początku cię nie rozpoznałem, ale wiedziałem, że muszę po prostu do ciebie podejść. Nie zdążyłem, bo ciebie już tak nie było. Spytałem się kelnera czy cię zna i powiedział, że przychodzisz tam co piątek i, że pracujesz w Czekoladowym Obłoku. Z tego powodu postanowiłem, że dzisiaj po pracy znajdę Czekoladowy Obłok i z tobą porozmawiam. Ale gdy cię już zobaczyłem to nie wiedziałem co powiedzieć – nagle zauważył siedzącą koło niego przyjaciółkę z opuszczoną głową. Chrapała. Kiedy przerwał mówić przebudziła się i spytała – Mówiłeś coś? – chłopak spojrzał się na nią zdenerwowany.

- Ej, przecież żartowałam. Lubię sobie z ciebie jaja robić. A tak teraz na poważnie. To skoro bałeś się zagadać to wolałeś mnie śledzić? Teraz rozumiem.

-Nie śledziłem cię.

- No oczywiście. Wiesz jak mnie przestraszyłeś głupku?!- po chwili przytuliła się do rapera – Ale mimo wszystko cieszę się, że znowu cię zobaczyłam – wyszeptała mu do ucha. Zdziwiony chłopak uśmiechnął się. Obejmując ją powiedział.

- Ja też się cieszę. Tyle lat minęło.

- W końcu aż 7 lat – usiadła koło niego.

- Tak, to prawda. Wydoroślałaś od tamtego czasu. W końcu miałaś 11 lat. Teraz stałaś się kobietą.

- A ty nic się nie zmieniłeś – spojrzał się na nią oschle – Żartowałam! Przepakowałeś troszkę, prawda? – złapała go za ramię – Wow!!! Ty masz mięśnie!! – wykrzyczała zachwycona.

- N-no tak – powiedział uśmiechając się.

- Pokaż!

- Co?

- Pokaż mi swoje mięśnie, proszę- chłopak troszkę się zawstydził.

- Innym razem.

- Dlaczego?

- Nie będę się przy tobie rozbierał.

- Dlaczego?

- N-no bo nie – zaczerwienił się.

- No weź! Nie bądź taki!

- Nie.

- Yongguk! – powiedziała słodko.

- Nie- odwrócił głowę.

- Proszę! Oppa! – znów rzekła słodko. Yongguk uwielbiał, kiedy mówiła do niego oppa. Była wtedy taka słodka, że  zawsze jej ulegał. Sprawiała wtedy, że się zawstydzał. Żadna dziewczyna nie potrafiła tak jak ona.

- Powiedziałem nie!

- Oppa!~~ - Yongguk nie wytrzymał i zawstydzony skulił się i schował głowę za rękami.

- Odejdź – rzekł.

- Dobra. Zobaczymy jak ty coś będziesz ode mnie chciał. A tak w ogóle to chcesz się czegoś napić? Albo zjeść?

- Nie, dziękuję!

- Upiekłam babeczki!~~

- A to może jednak zjem. Uwielbiam jak gotujesz, a tym bardziej jak coś upieczesz – dziewczyna przyniosła do pokoju tacę z czekoladowymi babeczkami z lukrem. Na widok babeczek ciekła mu ślina. Już miał sięgnąć po jedną, gdy nagle ciemnowłosa uderzyła go w rękę.

- A to za co?

- Nie dostaniesz, jak mi nie pokażesz swoich mięśni.

- Jesteś niedobra!

- Wiem! – powiedziała dumna. Pomimo zakazu chłopak znów sięgnął po babeczkę. Znów oberwał.

- Nie znęcaj się tak nad mną! – rzekł oburzony.

- Oppa!!~~

- Przestań!

- Jak mi pokażesz to ja też ci pokaże.

- Niby co? – zaśmiał się.

- Co tylko chcesz.

- Żartujesz?

- Nie. Więc jak?

- Nie – znów sięgną po babeczkę i znów oberwał. Mimo uderzeń parę razy próbował, lecz bez skutku.

- Oppa!! – chłopak nie wytrzymał. Nagle krzyknął i rzucił się na dziewczynę. Złapał ją za boki, podniósł do góry i rzucił na łózko. Wskoczył na nią i usiadł na niej okrakiem na kroku. Po chwili zaczął ją gilgotać. Dziewczyna śmiała się w niebogłosy. Nie mogła złapać oddechu przez śmiech.

- Yon- hahaha Yongguk hahaha Prze hahaha Przestań hahaha – próbowała się mu wyrwać, lecz bez skutku. Nie mogła podnieść się pod jego ciężarem. Po chwili tak zaczęła się śmiać, że zaczęła chrumkać. Przez to Yongguk miał jeszcze więcej radowy. Po chwili zaczął się śmiać i złapał dziewczynę za nadgarstki. Ręce przeniósł jej nad głowę i nachylił się do jej twarzy. Patrzał się na nią z kamienną twarzą. Dziewczyna zawstydziła się. Nagle rzekł patrząc się w jej oczy.

- Muszę ci coś powiedzieć...Wiesz... Chrumkasz jak świnia – wybuchł śmiechem. Zszedł z niej i usiadł obok – Nic się  w tobie nie zmieniło. Cały czas chrumkasz tak samo jak byłaś dzieckiem.

- Głupi jesteś! – uderzyła go w głowę. Ten mimo tego wciąż się śmiał. Nagle spojrzał się na naburmuszoną przyjaciółkę i rzekł.

- Sandruś. Nie gniewaj się na mnie. Sandra~~ - uśmiechnął się do niej szeroko. Sandra jedynie lekko się uśmiechnęła.

- Sandra zobacz – odwróciła głowę. Wtedy Yongguk zrobił swoje słynne aegyo. Ciemnowłosa zakryłam mu twarz dłonią.

- Nie gniewaj się. Co mam poradzić, że chrumkasz jak świnia? – Ciemnowłosa wstała i zaczęła rzucać babeczkami w przyjaciela.

- Dziękuję! – odrzekł ucieszony na rozwalone babeczki.

- Yongguk nie jestem zła, ani naburmuszona – powiedziała spokojnie opierając się o futrynę kuchni.

- Jestem już do tego przyzwyczajona, że mi dokuczasz. Jesteśmy jak rodzeństwo. To chyba naturalne. W końcu nie pierwszy raz powiedziałeś mi, że chrumkam jak świnia.

- I nie ostatni – uświadomił jej raper.

-Siedź cicho! – rzuciła w niego brudną, kuchenną szmatą i skoczyła na niego.

- Brakowało mi tego twojego denerwującego charakteru

- A mi twojego chrumkania – uśmiechnęli się do siebie.

- Co robisz w ogóle w Korei? Od jak dawna tu jesteś?

- Od jakiegoś miesiąca. Poleciałam tu, bo wole się tutaj uczyć niż u mnie w kraju. Nie jestem przyzwyczajona do polskich szkół. Jest zupełnie inaczej niż w Korei. Tak samo jest zupełnie inny poziom nauczania. Po resztą mówiłam ci przecież kiedyś, że wrócę.

- No tak. Ale nawet nie dałaś mi znać.

- Myślisz, że nie próbowałam? To nie jest takie łatwe jak ci się zdaje braciszku.

- A jak u twoich rodziców?

- Całkiem dobrze. A wiesz, mam brata.

- Jak to?

- No! Kiedy miałam 14 lat moja mama zaszła w ciąże.

- Naprawdę? To super! Jak ma na imię?

- Przemek.

- Jak to się wymawia?

- Przez,, P”

-  Ile już ma?

- W tym roku będzie miał 3 latka.

- To duży.

- No! Pamiętasz może jeszcze Jae Ri?

- Tak. Co z nim?

- Jesteśmy razem.

- Naprawdę?

- Tak!

-No to gratuluję!

- Dziękuję! – zawstydziła się.

- Dawno go nie widziałam. Pewnie dużo się zmienił.

- I to jeszcze jak.

- Pozdrów go ode mnie.

- Ok! Czym ty się teraz zajmujesz?

- Jestem muzykiem.

- Muzykiem? Udało ci się zaistnieć w świecie kpop’u?

- I to jeszcze jak! Jestem liderem i raperem w zespole B.A.P.

- B.A.P? Poszukam później w Internecie i cię obyczaje. A jak tam u twojego brata?

- Całkiem dobrze. Też rozwinął się muzycznie, lecz w innym gatunku muzycznym?

- Jakim?

- Rock

- Naprawdę? Ale fajnie! – Yongguk posiedział jeszcze u Sandry zajadając się rozwalonymi babeczkami. Rozmawiali, wspominali, śmiali się, wygłupiali jak za dawnych dobrych lat. Raper odruchowo spojrzał na zegarek.

- Już 24:30?! Muszę już iść! – szybko zerwał się z łóżka ubierając buty.

- Spotkamy się jutro Yongguk?

- Jasne! Pracujesz jutro?

- Tak.

- To przyjdę jutro do kawiarni.

- No spoko! Chodź, pokaże ci jak możesz stąd wyjść – ciemnowłosa pokazala chłopakowi jak szybko wyjść z dormu tak, żeby go nie zauważyno.

- Do jutra Oppa

- Świnia!

- Głupek! – kiedy Yongguk dotarł do domu powoli, po cichu wszedł do środka, żeby nikogo nie obudzić.