- Jak to wracasz do Polski?!... To żart?
- Niestety nie, oppa - załamał się łapiąc za głowę - Przepraszam, miałam ci o tym już wcześniej powiedzieć.
- Że co?! Wiesz już o tym od jakiegoś czasu?! Od jak dawna?
- Od paru dni.
- I mi wcześniej o tym nie powiedziałaś?!
- Nie wiedziałam jak... proszę cię, nie złość się.
- Nie złość się? Nie złość się?!... Jak mam się kurwa nie złościć?! CO?! JAK?! ... Jak zaraz całe moje życie przewróci się do góry nogami... Dlaczego? To przez rodziców? Porozmawiam z nimi, może pozwolą ci zostać.
- To nie przez nich, ja... ja złamałam kontrakt.
- Co?
- To dlatego też nie zadebiutowałam z Amandą.
- Zaraz... co ty zrobiłaś?
- Po prostu jestem z tobą.
- Złamałaś zakaz umawiania się? - przytaknęła.
- To moja wina, gdybym tylko wiedział...
- Nie obwiniaj się. To nie twoja wina. To ja byłam za mało ostrożna. Sądziłam, że nas nikt nie zauważy.
- Może... może da się to jeszcze jakoś naprawić?
- Nic się już nie da. Miałam rozmowę z szefem. To jest również ustalone przez twojego CEO. Obydwoje twierdzą, że jesteś razem w nieodpowiednim czasie, że teraz jest to za bardzo nie bezpieczne i najlepiej będzie, jak wrócę do Polski.
- Najlepiej?Dla kogo? Chyba tylko dla nich. Jak zawsze myślą tylko o sobie.
- I tak już nic nie zrobimy. Nie jestem już trainee. Wyrzucili mnie z wytwórni. Rodzice dostali nakaz deportacji do kraju.
- Co za skurwysyny! Jak mogli to zrobić?! - zdenerwowany uderzył o kierownicę.
Tym czasem Amanda pod przykrywką udała się w stronę BigHit, by wszystko wytłumaczyć. Idąc między budynkami zaczepiły ją trzy dziewczyny.
- Czego? -odezwała się Amanda.
- Ty jesteś Amanda? - zapytała jedna.
- Z kimś mnie chyba pomyliłaś.
- To ona! Widziałam jej tatuaże! - krzyknęła druga. Amanda od razu je zakryła.
- Dajcie mi spokój. Nie mam ochoty się z wami... - nie zdążyła do kończyć, gdyż jedna z nich uderzyła ją w twarz.
- NIE MASZ PRAWA SPOTYKAĆ SIĘ Z KOOKIEM! ROZUMIESZ?! KIM TY NIBY JESTEŚ?! - wydzierała się na cały głos.
- CO DO KURWY NĘDZY JEST Z WAMI NIE TAK?! JESTEŚCIE POPIERDOLONE!
- ZAMKNIJ SIĘ! - uderzyła ją drugi raz. Nagle miała ją uderzyć kolejny raz, lecz Amanda złapała ją za ręce i uderzyła dziewczynę głową w czoło. W tym momencie podbiegła do niej druga dziewczyna próbując ją uderzyć. Amanda zrobiła unik i uderzyła nastolatkę w brzuch przez co przewróciła się. Trzecia stała przestraszona nie wiedząc co zrobić. Amanda wytarła krew spod wargi, założyła kaptur i poszła. Wtedy przestraszona nastolatka widząc pobite koleżanki wyciągnęła z kieszeni paralizator. Jedna z nich leżąc na ziemi krzyknęła: Na co jeszcze czekasz?! Zrób to w końcu!
Amanda słysząc to odwróciła się wiedząc, że zaraz przestraszona kizia będzie próbowała ją uderzyć. Dziewczyna szybko przyłożyła paralizator do jej szyi. Kopnięta prądem upadła na ziemię. Pozostałe dziewczyny wstały z ziemi i ogarnęły się.
- Nadal jesteś taka pewna siebie? - zapytała z pogardą. Obolała Amanda spojrzała się na nią i rzekła szeptem: Szmata... . Od razu pożałowała swoich słów. Koreanka kopnęła dziewczynę w brzuch. W tym momencie cała trójka zaczęła kopać leżącą Amandę. Kopały ją po plecach, nogach, klatce piersiowej, głowie. Amanda doskonale wiedziała, że nie ma teraz żadnych szans. Po prostu skuliła się w kłębek i przyjmowała kopniaki. A co w tym wszystkim najśmieszniejsze i najgorsze? Że to wszystko działo się tuż za wytwórnią BigHit.
- Jeszcze raz zbliżysz się do naszego Jungkook'a, a zginiesz, rozumiesz? ... Będziesz wyła z bólu jak nigdy dotąd... zdziro. Idziemy! - zostawiły ją zakrwawioną na mokrej ulicy. Drżącą ręką chciała dosięgnąć telefon, który okazał się zniszczony. Najwyraźniej, kiedy była kopana, telefon również oberwał. Położyła się na plecach patrząc na czarne niebo i nie mając sił, żeby wytrzeć z siebie krew.
- Życie... jest... bez sensu - wyszeptała i zamknęła oczy zostawiając swoje życie losowi.
Parę godzin później siedziała na krześle w wytwórni dając się opatrzyć przez Jungkook'a. Przyjechała również policja, która porozmawiała z dziewczyną.
- Dobrze, że znalazł cię ochroniarz.
- Szkoda że za późno... jak już sobie poszły. Nie wierzę, że tak łatwo się dałam! - syknęła z bólu.
- Przepraszam, ale muszę cię opatrzyć. Masz całą twarz w ranach. Nie ruszaj się - zaczął wacikiem przeczyszczać jej pikniętą skroń - Przepraszam cię.
- Nie potrzebnie. Jeżeli przyprowadzisz mi kiedyś do domu taką pojebuskę to pamiętaj, że nie ręczę za siebie!
- Nie martw się noona, nigdy z nikim takim nie będę.
- No mam nadzieję! Nakopię ci wtedy bardziej do dupy niż sobie to wyobrażasz - zaśmiał się - Masz to szybko wyjaśnić, bo nie mam zamiary być dłużej twoją dziewczyną - uśmiechnęła się pokazując zakrwawione zęby.
- Będziesz musiała jeszcze przepłukać usta.
- Dlaczego?
- Kopnęła cię któraś w usta? Chyba pękły ci dziąsła.
- To nie dziąsła... to ząb. Chyba mi wyleci.
- GDZIE ONA JEST?! - usłyszeli na korytarzu.Nagle do sali wbiegł Luhan.
- Oppa?... - łzy popłynęły mu po policzkach na widok dziewczyny. Miała przeciętą wargę i skroń, dużą ranę na głowie oraz pojedyncze, niewielkie rany na twarzy wywołane różnymi śmieciami leżącymi na ulicy. Jej piękne, porcelanowa skóra była zakrwawiona.
- Co one ci zrobiły?! - podbiegł szybko do niej nie wiedząc jak ją objąć,żeby nie zrobić kolejnej krzywdy - Skarbie... - po chwili wypluła coś.
- Wypadł mi ząb - powiedziała, a gęsta ślina wymieszana z krwią ciągnęła się za zębem.
- Nie martw się. Naprawimy to - mówił szybko - Wkręcimy ci nowy. Jaki tylko będziesz chciała. Kupię ci takich nawet z tysiąc, żebyś była szczęśliwa, naprawdę - kolejna łza popłynęła mu po policzku.
- Ne płocz - zaczęła sobie plenić. Wytarł łzę.
- To... to silniejsze ode mnie, kiedy cię taką widzę. B-boli cię coś?
- Tylko palujesz - zaśmiała się.
- Jak możesz żartować w takim momencie? - zaśmiał się - Jedziemy do szpitala.
- Nie, nyc mi nie jest.
- Dobry wieczór, przepraszam, że dopiero teraz przyszedłem, ale jeszcze rozmawiałem z policją i zaprowadziłem ich do siedziby z kamerami - przyszedł CEO wytwórni, szef BTS - Tak bardzo mi przykro, że tak się stało. Obiecuję, że się tym zajmę. Jutro z samego rana wyjaśnię całą tą sytuację z wymyślonym związkiem. Dobrze by było, gdybyś ty Jungkook też się wypowiedział na ten temat.
- Tak, rozumiem.
- Dzękuje panu baldzo.
- Nie dziękuj, nie możemy tego tak zostawić.
- Oppa...
- Tak? - od razu zareagował Luhan.
- Zabierz mnie do domu.
- Jasne - pomógł się jej podnieść po czym wyszli i pojechali do dormu. Kiedy tylko dotarli na miejsce, Luhan pomógł Amandzie wysiąść z auta i zaprowadził ją do środka. Wszyscy już byli w swoich pokojach. Wzięła gorący prysznic i przebrała się w piżamę. Tym czasem Luhan czekał na nią przed łazienką. Kiedy tylko wyszła spojrzał na jej czystą twarz w ranach.
- Nie musiałeś na mnie czekać.
- Po prostu martwię się - wziął w swoją dłoń jej policzek delikatnie dotykając koniuszkiem kciuka jej przeciętą wargę - Jak ząb?
- Powoli zaczynam się przyzwyczajać - Delikatnie i czule pocałował ją w zranioną usta. Syknęła z bólu.
- Przepraszam.
- Nie szkodzi. Ja... pójdę już do siebie. Za dużo wrażeń jak na dziś.
- Pewnie, idź odpocznij.
- Dobranoc oppa.
- Dobranoc - uśmiechnął się i odprowadził ją wzrokiem do salonu. Niestety, przyglądał się temu Sehun przez lekko uchylone drzwi dotykając swego mokrego policzka.
Następnego dnia, Amanda obudziła się z sińcem pod okiem przez co cały czas nosiła okulary.Jak obiecał CEO BigHit wytłumaczył całą sytuację, że między nimi nic nie ma, Amanda jest jedynie dla Jungkook'a siostrą. Opowiedział również o wczorajszym zdarzeniu, które odbyło się za wytwórnią, a mianowicie o pobiciu Amandy przez fanki BTS. Powiedział również, że policja przeprowadza śledztwo odnośnie tej sprawy i posiadają wizerunki trzech dziewczyn uwiecznionych na kamerach, które odpowiedzą za napad w sądzie.
W SM chłopcy przejęci pobiciem Amandy od razu się nią zajęli wypytując o wszystko. Chanyeol nawet popłakał się nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Przytulił ją mocno twierdząc, że nikt nie ma prawa jej skrzywdzić. Sehun nawet nie zareagował. Siedział po prostu cicho czasem zerkając na dziewczynę.
Tego dnia, całe exo trenowało przygotowując się do combacku, a Amanda stała i pilnowała za zamkniętymi drzwiami sali treningowej. Dwie godziny później, nagle Kris gwałtownie wybiegł zdenerwowany z sali.
- Yifan! - pobiegła zaskoczona za nim - Co się stało?
- Mam już kurwa dość takiego pierdolonego traktowania w tej wytwórni!
- Poczekaj... - złapała go za ramię, lecz wyrwał się.
- Zostaw mnie! - nawet się nie zatrzymał po prostu szedł szybkim krokiem dalej. Zdezorientowana wróciła do sali treningowej. Kiedy podbiegła do otwartych drzwi, zobaczyła, że zdenerwowany trener uderzył Tao w tył głowy.
- Ty pieprzony Chinolu! Mógłbyś się bardziej postarać!
- EJ! Co tu się wyrabia?! - od razu zareagowała wchodząc do sali.
- To nie twój interes! Wynoś się stąd!
- Jakim prawem ich tak traktujesz?! CO?!
- Nie słyszałaś co do ciebie powiedziałem?! WYNOŚ SIĘ! -już miał podnieść na nią rękę, kiedy nagle za nią złapał i powiedział: Mnie możesz uderzyć, ale jej nie masz prawa nawet dotknąć!
Przystawiła swój pistolet do skroni trenera.
- Jestem ochroniarzem exo i moim zadaniem jest dbać o ich bezpieczeństwo. Więc jeżeli będę musiała to przestrzelę ci tą pustą głowę. Niech im tylko włos z głowy spadnie, a obiecuję, że nie ręczę za siebie.
- Amanda! Co ty wyprawiasz?! - krzyknął stojąc w drzwiach jej przyszywany wujek, menadżer exo wraz z asystentem CEO.
- Zostaw go! Odstaw tą broń!
- Amanda - odezwał się Xiumin - Nic na to nie poradzisz.
- To nie fair...
- To się nie zmieni - wzięła głęboki oddech i schowała pistolet.
- Idziesz ze mną do CEO -odezwał się asystent. Pewnym krokiem wyszła z sali treningowej.
Kilka godzin później, Amanda pojechała z Natalią i jej rodzicami na lotnisko.
- Nie wierzę, że w tym momencie się żegnamy - powiedziała delikatnie Amanda z łzami w oczach.
- Ja też, jeszcze tyle miałyśmy zrobić.
- Z takiego głupiego powodu.
- Nic na to nie poradzisz.
- Już to dziś słyszałam.
- Widziałaś Kai'a?
- To jeszcze się z nim nie pożegnałaś?
- Wczoraj rozmawiałam, a dzisiaj rano wysłałam sms, że wyjeżdżam. Myślałam, że przyjdzie.
- Nie martw się, pewnie go coś zatrzymało po drodze.
- Pewnie masz rację.
- To... do zobaczenia?
- Pewnie... w końcu jak siostry.
- To prawda.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - przytuliły się mocno - Będę za tobą tęsknić.
- A ja za tobą mocniej - Natalia wzięła walizkę i wraz z rodzicami machając Amandzie odeszła. Parę minut później Amanda spotkała zdyszanego chłopaka.
- Kai?
- Gdzie Natalia?!
- Już poszli. Wsiedli niedawno do samolotu.
- Co?! Spóźniłem się.
- Zadzwoń do niej - chłopak wyciągnął telefon i zadzwonił.
- Masz wrócić, rozumiesz?! Nie ważne kiedy. Masz po prostu wrócić. Będę na ciebie czekał. Kocham cię pamiętaj o tym.