Po kolejnej imprezie, kiedy wszyscy opuścili dom Feng'a razem z dziewczynami, Amanda została jeszcze chwilkę.
- A ty nie idziesz z dziewczynami? - zapytał Feng opierając się o ścianę.
- Nie, czekałam na ciebie.
- Na mnie?
- Tak.
- O co chodzi?
- Chciałam ci podziękować zanim wyjdę.
- Za co?
- Za wszystko. Dziękuję ci za to, że tak o mnie dbasz, a nie musisz. Dziękuję - uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. Już miała wychodzić, gdy nagle Feng złapał ją za rękę i zatrzymał. Zdziwiona odwróciła się, a Feng pocałował ją w usta. Była w szoku. Był to jej pierwszy pocałunek. Po chwili zamknęła oczy i odwzajemniła go. Całował ją delikatnie i czule odchylając jej włosy do tyłu. Przyparł ją do ściany nie przerywając pocałunku. Prawą ręką przejechał wzdłuż jej ciała ku dołu. Załapał ją za udo i podniósł jej nogę do góry opierając ją o swoje biodro. Swymi pocałunkami przeszedł na szyję, delikatnie ją drażniąc.
- Pójdziemy na górę? - wyszeptał jej do ucha cicho sapiąc. Amanda jedynie przytaknęła nie mogąc nic wypowiedzieć. Nagle wziął ją na ręce i zabrał na górę. Wszedł z nią do swojego pokoju i położył ją na swoim łóżku. Zgasił światło i włączył jedynie nocną lampkę przy łóżku. Położył się na niej całując namiętnie jej nastoletnie usta i pieszcząc jej wcześniej nie odkryte ciało. Po chwili ściągnął z siebie koszulę pokazując zawstydzonej dziewczynie swoje wyćwiczone, piękne ciało, a następnie zdjął z niej czerwoną sukienkę wracając do pieszczot. Swymi dużymi dłońmi zdjął z niej bieliznę oraz z siebie. Zawstydzona skuliła się pod jego ciałem.
- Nie wstydź się. Mnie nie musisz się wstydzić - powoli zdjął jej dłonie z jej piersi i zaczął je podgryzać i ssać wywołując u niej jęki. Pocałunkiem po pocałunku zbliżał się do jej kroku. Rozchylił jej nogi i bez namysłu wszedł w nią wywołując u niej ból. Powoli poruszając się w niej całował jej szyję. Objęła go mocno jęcząc mu do ucha, które jeszcze bardziej go podniecały. Zaczął przyspieszać i przyspieszać nie zapominając o tym, by być dla niej delikatnym. Każde jego poruszenie się w niej skłaniało go do całowania jej różanych ust. Skończył kilkoma mocniejszymi ruchami, a jej krzyk podniecenia rozniósł się po pokoju. Zdyszani i wykończeni spojrzeli się na siebie.
- Nigdy nie myśl, że jesteś gorsza od innym... bo jesteś cudowna - wyszeptał jej do ucha po czym jeszcze raz na konie pocałował ją w usta. Nagle zszedł z niej, a ona wciąż wpatrywała się zdyszana w sufit bez ruchu nie wierząc w to co się przed chwilą stało. Było jej tak cudownie. Feng przykrył ją kołdrą i przytulił się do niej całując ją na dobranoc w czoło. Zgasił nocną lampkę i zasnęli w swoich objęciach.
Od tamtej nocy w życiu Amandy wiele się zmieniło. Przynajmniej raz w tygodniu chodziła do kosmetyczki, a dwa razy na zakupy z dziewczynami kupując sobie markowe, drogie ciuchy. Często sypiała z Fengiem i spotykała się z nim po szkole. Chodzili razem na spacer lub na kolację do restauracji. Xianem często zabierała Amandę do różnych miejsc w mieście w których nigdy nie była i uczyła ją, jak sprawić, żeby faceci byli jej. Każdego wieczoru robiła postępy, aż w końcu potrafiła się tak zachować w pabie, że to faceci sami do niej podchodzili i stawiali jej drinki lub zapalali papierosa. Po dwóch miesiącach stała się pewna siebie, wygadana, subtelna. Przybrała nową postawę i potrafiła postawić na swoje. Zmieniła się. Xianmei ją zmieniła. Kiedy zmierzała szkolnym korytarzem wszyscy zwracali n nią uwagę, a chłopcy za wszelką cenę próbowali się z nią umówić.
Pewnego dnia, kiedy Amanda dumnie zmierzała korytarzem usłyszała za sobą:
- Amanda! - ktoś ją zawołał. Odwróciła się i zobaczyła stojącą Shinhye - Wow! Amanda, ale się zmieniłaś. I gdzie twój koczek? Chodzisz teraz z rozpuszczonymi włosami?
- A co? Przeszkadza ci?
- Wow! Amanda wreszcie się odezwała. Ty umiesz jednak mówić. Niesamowite!
- Daj mi spokój i idź denerwować kogoś innego.
- Pyskata się zrobiłaś. No nieźle! Ciekawe co cię tak zmieniło? Może ten facet, który codziennie po ciebie przyjeżdża pod szkołę?
- A nawet jeżeli, to co ci do tego?
- Nosisz drogie ciuchy. Czyżby sponsor? A może jesteś prostytutką? Bo nie sądzę, żeby się z tobą umawiał - zaśmiała się
- Jaka ty jesteś pusta i żałosna... Naprawę uważasz, że on jest moim sponsorem? Haha! Śmieszna jesteś! Tak się składa, że tak. Spotykamy się już od kilku miesięcy.
- Ty i on?
- Dokładnie, a co? Zazdrosna jesteś czy jak?
- Ja?! Zazdrosna?! O ciebie?! Chyba sobie żartujesz!
- No cóż, nie każdy może być z kimś porządnym, prawda? Niektórzy ludzie, tacy jak ty nawet nie potrafią być z jedną osobą, tylko cały czas zmieniają sobie partnerów. Więc lepiej się zastanów, kto tak naprawę zachowuje się jak prostytutka. Radziłabym ci lepiej szanować swoje ciało. Bo teraz co ty wyprawiasz, to przerasta ludzkie pojęcie. Nie wiem co chłopcy z naszej szkoły w tobie widzą. Co z tego, że jesteś ładna, jak jesteś tępa. Na ich miejscu bałabym się z tobą umawiać, bo jeszcze bym się od ciebie czymś zaraziła. Nie wiadomo nawet gdzie się szlajasz!
- Jak w ogóle możesz tak się do mnie odzywać?! Ty mała szmato! Nie jestem dziwką!
- A teraz lecą wulgaryzmy. To całkiem podobne do ciebie. Przeklinasz w momencie, kiedy czujesz się zagrożona, prawda?
- Zagrożona?
- Tak, dokładnie.
- Jesteś nienormalna! To wszystko i tak nie zmienia faktu, że umawiasz się z dorosłym facetem!
- No tak czasami bywa Shinhye. Ja podobam się facetom, a ty podobasz się chłopaczkom. Ale nie martw się. Może kiedyś dorośniesz do swojego wieku.
- Co?! Myślisz, że jesteś ode mnie lepsza?!
- Ja to po prostu wiem, że jestem od ciebie lepsza, bo taka jest prawda. Ty jesteś małą, szarą myszką, a ja dużym, czarnym kotem - popchnęła ją na ścianę - Nigdy więcej nie wchodź mi w drogę. Nie zaczepiaj mnie, nie mów do mnie, nie dotykaj, nie patrz się na mnie, ani nawet nie oddychaj tym samym powietrzem co ja, bo to się dla ciebie źle skończy. W tym momencie jesteś nikim - Shinhye przestraszyła się Amandy. Stała jak sparaliżowana przy ścianie - Czy zrozumiałyśmy się? - przytaknęła nerwowo - Powiedziałam, czy zrozumiałyśmy się?
- Tak - powiedziała cicho.
- Głośniej!
- Tak! - pisnęła przestraszona.
- Jesteś małą, puszczalską, tępą dziewuchą. Powtórz to.
- Jestem małą, puszczalską, tępą dziewuchą.
- Głośniej!
- Jestem małą, puszczalską, tępą dziewuchą!
- No dokładnie, a teraz zejdź mi z oczu. Już! - Shinhye uciekła spod ściany przewracając się o własne nogi. Inni uczniowie, korzy to widzieli byli w szoku, lecz śmiali się, że Shinhye tak łatwo dała się wygonić. Nagle podszedł do niej Hyunjoong.
- Amanda?
- Cześć Hyunjoong oppa.
- Wow! Zmieniłaś się.
- To znaczy?
- Na lepsze oczywiście. Wyglądasz świetnie.
- Dziękuję.
- Widziałam jak rozmawiałaś z Shinhye. To było... mocne.
- Dzięki.
- Śmiesznie wyglądała, jak zaczęła uciekać.
- To prawda. Niech zapamięta sobie, że nie jest tutaj najlepsza. Nie ma prawa traktować tak ludzi, jak mnie traktowała.
- To prawda. Wiesz, chciałbym się coś ciebie zapytać. Może wyskoczylibyśmy, gdzieś razem wieczorem? Tylko ty i ja?
- Że co proszę?
- Poszłabyś ze mną na randkę?
- Randkę?
- Tak - uśmiechnął się.
- Eeeeemmmm... nie.
- Dlaczego?
- Ty chyba nic nie pamiętasz, prawda?
- Ale co?
- Tak myślałam... sorry, nie jesteś w moim typie - zostawiła go samego na korytarzu i poszła przed siebie. Po drodze zobaczyła jeszcze Shinhye stojącą z koleżankami przed drzwiami wejściowymi. Koreanka na widok Amandy schowała się.
- Shinhye nie chowaj się. Wiesz co, źle to wszystko załatwiłyśmy. Powinnyśmy załatwić swoje sprawy w inny sposób. Głupio wyszło , Może zaczniemy od nowa? Co ty na to? - zdziwiona spojrzała się na Amandę, a potem na jej wyciągniętą rękę w jej kierunku.
- Zgoda - złapała jej dłoń. Nagle Amanda wypchnęła ją za drzwi przez co spadła z schodów z wpadła w błoto - Nie! Moje włosy! - wszyscy na widok brudnej Shinhye zaczęli się śmiać - Nie! Nie śmiejcie się ze mnie! To nie jest śmieszne! Zapomnieliście kim jestem?! Pożałujecie tego! A ty mnie oszukałaś!
- Co? Nie prawda. Przecież mówiłam, że powinnyśmy to załatwić w inny sposób, więc załatwiłyśmy. Teraz... jesteśmy kwita - tydzień później, ojciec Feng'a zmarł. Feng wraz z dziewczynami udali się na jego pogrzeb. Feng odziedziczył po ojcu cały jego majątek wraz z firmą i długami przez które nie mógł sobie pozwolić na utrzymywanie dziewcząt. Postanowił, że przy swoim boku zostawi jedynie Xianmei i Amandę, a z resztą się pożegna. Przez kolejne lata Xianmei i Amanda bardzo zżyły się ze sobą. Chodziły razem do kawiarni, na zakupy, pokazy mody do Paryża czy na wycieczki po Stanach lub Japonii.
Rok później, Xianmei postanawiam odejść zostawiając Amandę z Fengiem, by się ustatkować. Wróciła do Chin i tam założyła rodzinę.
- Amanda! Jestem głodny~
- To twój problem oppa.
- Ale ja jestem głodny.
- To idź do kuchni i zrób sobie coś do jedzenia.
- No dobrze. Niech tak będzie, ale jak coś mi się stanie to będziesz miała problemy.
- Nie groź mi, tylko idź - po chwili usłyszała trzask w kuchni.
- Ała! Przeciąłem cię~!
- Baekhyun oppa! Ile razy mam ci mówić, że nóż jest do krojenia, a nie do żaglowania! - zostawiła swoje pamiątkowe zdjęcie na fotelu i poszła za swoim oppą do kuchni, żeby mu pomóc. Na zdjęciu była 17-letnia Amanda z dziewczynami w Los Angeles.
No, no Amadna miała niezłą przeszłość. Oczywiście czekam na więcej chłopaków. heuhe. :3
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie. ;)
Aaaaaa! Cudny rozdzial jak zawsze :3
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie historia z dziewczynami. :)
Nie jestem dzisiaj w stanie wiecej napisac xD
Fighting! I duzo weny :*
Świetny rozdział, fajnie było dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości Amandy :) No i tego jak wielką zmianę przeszła. Duuużo weny :)
OdpowiedzUsuńBardzo kreatywny pomysł i tyle w temacie :3
OdpowiedzUsuń