Translate

czwartek, 16 kwietnia 2015

EXO: Just say you love me Rozdział 36

 - Nie podobało mi się ostatnio twoje zachowanie - powiedział Feng rozmawiając z Amandą, kiedy była w pracy. Siedziała przy stoliku z kubkiem kawy w stołówce.
- Wiem - odpowiedziała cicho.
- Zraniłaś mnie, zostawiłaś. Wiesz jak ja się teraz czuję? Wiesz jak powinnaś się teraz zachować?
- P-przepraszam - uległa mu, kolejny raz.
- Po pracy masz wrócić do domu.
- Tu jest mój dom.
- Znowu zaczynasz?!
- Nie możesz cały czas mnie tak traktować - powiedziała cicho, łamiącym się głosem.
- Ach... co ja powinienem teraz z tobą zrobić?... Jeżeli tak bardzo ci na tym zależy, to tym razem przymknę na to oko i... pozwolę ci tam zostać. Ale pamiętasz czego nie możesz zrobić?
- Tak... zakochać się.
- Dokładnie! Mam nadzieję, że będziesz tego przestrzegać. Jesteś ze mną, rozumiesz?
- Tak.
- Zobowiązuję cię kontrakt.
- Wiem.
- Więc pamiętaj o tym.
- Dobrze.
- Jak już dobrze wiesz, jestem partnerem z SM. Jeżeli złamiesz kontrakt, to nie pomogę im przy następnym comback'u, rozumiesz?
- ... Tak - miała łzy w oczach - Nie złamię kontraktu.
- Mam nadzieję, ale nie myśl sobie, że nie czeka cię kara za to co ostatnio zrobiłaś.
- Czy... m-musimy? - zająknęła się.
- No a jak myślisz?... Przyjdź dzisiaj, wieczorem o 19. Tylko nie spóźnij się.
- D-dobrze - rozłączył się. Stała tak przez chwilę na korytarzu zasłaniając usta z przerażenia. Bardzo bała się dzisiejszego wieczoru.
- To był Feng? - usłyszała za swoimi plecami.
- Luhan?!... przestraszyłeś mnie, nie skradaj się tak więcej.
- Przepraszam - przysiadł się.
- Tak, to był Feng.
- Wszystko w porządku?
- Dlaczego pytasz?
- Jesteś przestraszona.

* Dlaczego on musi mnie tak dobrze znać? (Amanda)* 

- Nie jestem, po prostu porozmawiałam z nim. Był trochę zły za to, że wróciłam do dormu, ale wszystko sobie już wyjaśniliśmy. Więc, jest już ok.
- To dobrze - Amanda szybko wyciągnęła z kieszeni małe lustereczko, by sprawdzić jak wygląda. Nie chciała, żeby Luhan zobaczył ją w złym stanie. Przeglądając się w lustereczku i poprawiając do i owo, kontem oka zauważyła, że Luhan przez cały ten czas uważnie się jej przyglądał nie odrywając od niej wzroku. Zarumieniła zawstydzając się. Chłopak zauważył to lekko się uśmiechając. W pewnym momencie schowała lustereczko do kieszeni i niepewnie spojrzała się na przyjaciela.
- Poczekaj chwilę - rzekł po czym nachylił się nad nią. Lewą ręką zaczął starannie, a zarazem delikatnie poprawiać jej włosy odgarniając je z twarzy, jakby bał się, że zaraz za mocno pociągnie kosmyk włosów.  Czuła jak opuszkami palców delikatnie dotyka jej twarzy. Nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Gdy skończył, usiadł z powrotem i uśmiechając się lekko powiedział:
- Już... teraz cię ulizałem - od razu poprawił jej humor. Odwzajemniła uśmiech - Będę się już zbierał. Zaraz znowu zaczynamy trening.
- O-ok - uśmiechnął się.
- To do zobaczenia.
- Pa - odprowadziła go jeszcze jedynie wzrokiem, po czym spuściła głowę i zaczerwieniła się uśmiechając. Takie jedno, wielkie BECAUSE I'M HAPPY. Wstała już miała szczęśliwa iść dalej, kiedy nagle zobaczyła Jessice.
- Cześć Amanda - uśmiechnęła się.
- O! Cześć unnie. Co u ciebie?
- W porządku. Dużo pracy, jestem wykończona - spojrzała się dziwnie na Amandę.
- Coś nie tak?
- Czy ty... kręcisz z Luhanem?
- Co?! N-nie, no co ty. Ja i Luhan?
- Rumienisz się~ - złapała się za policzka - Po resztą widziałam was przed chwila, jak układał ci włosy, a ty patrzałaś się w niego jak w obrazek - uśmiechnęła się. Spuściła szybko głowę mówiąc:
- Nie jesteśmy razem.
- Ale podoba ci się... a ty, chyba podobasz się jemu. Zauważyłam, że nie tylko Luhan ma cię na oku. Sehun i chyba Chanyeol. Ostatnio dziwnie się zachowywał. Nie zdziwiłabym się, gdybyś podobała się jeszcze komuś z exo.
- Co masz na myśli?
-  Nie zrozum mnie źle. Oni są za tobą tylko dlatego, bo jesteś jedyną dziewczyną blisko nich. Mają zakaz na randki, to przynajmniej na tobie będą mogli się wyżyć. Jeżeli którykolwiek coś do ciebie poczuł, to tylko dlatego, bo nie mogą być z nikim innym. Taki humorek. Faceci są niewyżyci i potrzebują dziewczyn, dlatego mają  ciebie. Więc nigdy nie traktuj ich zalotów na poważnie, bo one same w sobie są jednym, wielkim kłamstwem. Sama się przekonasz, kiedy SM unieważni ich zakaz. Wtedy zobaczymy ilu z nich dalej będzie za tobą, kiedy będą mogli mieć inne, lepsze, sławne dziewczyny. Nie mówię tego, żeby zrobić ci na złość czy cię obrazić, ale taka jest prawda. Co tu ukrywać? Chcę cię po prostu ostrzec, byś nie była zaskoczona, kiedy to wszystko się w końcu skończy. Nie chcę, żebyś szła w moje ślady.
- Twoje ślady? 
- Kiedyś tak jak ty, byłam bardzo blisko z Super Junior, a teraz? Bądź ostrożna z uczuciami, bo możesz się zawieść. Trzymaj się - zabrała się i odeszła. 

* Co jeżeli Jessica unnie ma rację? Co jeżeli zachowanie Sehun'a, Chanyeol'a i Luhan'a jest tylko tym czasowo? Co jeżeli Luhan tak naprawę nic do mnie nie czuję i zachowuję się tylko tak, bo jestem jedyną dziewczyną, która jest blisko? Może ma jednak rację. Muszę być ostrożna. (Amanda)*

 Kiedy nadszedł wieczór, Amanda zebrała się i pojechała autobusem do rezydencji Feng'a. Przeszła się jeszcze kilka kroków i była przed jego domem. Poddenerwowana wzięła głęboki oddech i zadzwoniła do drzwi. Usłyszała kroki, które zbliżają się do drzwi, dźwięk przekręcającego się zamku w drzwiach. Po chwili otworzyły się, a przed nią stanął Feng. Nie witając się z nią z poważną miną powiedział jedynie:
- Wejdź - nie patrząc na niego zrobiła jak kazał. Weszła do środka i zamknęła drzwi.Czuła od niego alkohol. Ściągnęła buty oraz bluzę po czym udała się na górę do jego pokoju. 30-dziesto latek szedł cały czas za nią. 
- Rozbieraj się - powiedział chłodno. Przerażona robiła co kazał. Ściągnęła z siebie  koszulkę oraz spodnie ukazując mu się w bieliźnie.  Ściągnął z siebie biała koszulę, a następnie spodnie.
- Na łózko - stanęła na czworaka na łóżku tyłem do niego. Przed nią znajdowało się duże lustro, dzięki któremu wszystko widziała. Powoli podszedł do niej i zerwał z niej majtki po czym zakneblował  jej usta jej własną bielizną. Oddech jej drżał ze strachu. 
- Ręce - wystarczyło tylko jedno hasło, żeby położyła się na brzuchu i wystawiła ręce do przodu. Usiadł  w bokserkach na jej gołych pośladkach po czym nachylił się łapiąc jej nadgarstki i przywiązując je do łóżka. Zszedł z niej i stanął za nią łapiąc za pasek od spodni. Widząc, że w jego ręce jest już pasek, podniosła biodra do góry. Zamachnął się i uderzył ją pasem w tyłek. Syknęła z bólu. 
- To za to, że mnie okłamujesz - uderzył ją jeszcze raz tylko, że mocniej - To za to, że jesteś nie posłuszna - za każmy razem bił ją coraz mocniej - To za wyzywanie mnie... to za rozkochanie w sobie Sehun'a... za postawienie mi się... to za to, że uciekłaś - uderzał ją coraz mocniej przez co rozpłakała się - To za to, że chcesz ode mnie odejść! - w tym momencie zaczął bić ją z całej siły pozostawiając na jej ciele czerwone ślady. Uderzenie za uderzeniem, nie patrząc gdzie celuje. Bił ją po pośladkach, biodrach, plecach. Wyrywała się i wyła z bólu. Łzy płynęły jej strumieniami po policzkach - NIGDY WIĘCEJ MI SIĘ NIE SPRZECIWISZ, ROZUMIESZ?! - nagle wyrzucił pas za siebie, wbił palce w jej biodra i wysoko uniósł do góry. Zrzucił z siebie bokserki i wbił się w nią całym penisem brutalnie gwałcąc. Gwałtownie i szybko wchodził w nią mocno wbijając palce w jej ciało. Krzyczała i wyrywała się, lecz jej krzyk tłumiły jej własne majtki. Szybko skończył spuszczając się w niej. Padła wykończona i obolała na łóżko płacząc w poduszkę. 
- Nie płacz - powiedział surowo odwiązując ją. Usiadła na łóżku cała trzęsąc się - Co się mówi?
- Przepraszam, żałuję za to co zrobiłam. Już więcej tak nie zrobię.
- Obiecujesz?
- Tak, o-obiecuję.
- Pamiętaj, czego masz nie robić. Teraz się ubierz i zmykaj stąd. 
- D-dobrze - wyszedł z pokoju zostawiając ją samą. Rozmazana od płaczu zaczęła się ledwo ubierać. Powoli wyszła z pokoju zamykając drzwi. Kulejąc ledwo zeszła z schodów. Feng ubrany w spodnie i w rozpiętej koszuli siedział na kanapie paląc papierosa. Obserwował ją , jak kulejąc schodziła ze schodów. 
- Odwieź cię.
- Nie trzeba.
- To może zadzwonić po taksówkę?
- Dam sobie radę- mówiła cicho.
- Na pewno? 
- Przejdę się - włożyła buty i wyszła z rezydencji. Szła powoli do dormu nie mogąc ruszać nogami. Całą drogę płakała z bólu. Wracała do dormu półtorej godziny. Wiedziała, że o tej godzinie chłopcy na pewno już śpią, albo wyszli gdzieś, więc nie zobaczą ją w takim stanie. Kiedy była już na miejscu po cichu weszła do środka. Zobaczyła, że nie ma rzeczy chłopaków, więc pewnie gdzieśwyszli. Powolnym krokiem skierował się w stronę salonu przechodząc obok kuchni. Słysząc w niej jakieś dziwne jęki, zdziwiona zajrzała co się dzieję. Zobaczyła jak w niej Siwon ostro rżnie w dupę Suho, który jęczał z podniecenia. 
- O BOŻE! - krzyknęła przerażona.




poniedziałek, 13 kwietnia 2015

VIXX: Crazy in Love Rozdział 1

  Któregoś dnia, wieczorem, chłopcy z VIXX wracali vanem do dormu. O dziwo wszyscy siedzieli w ciszy zajmując się samym sobą. Leo słuchał muzyki przez słuchawki cicho nucąc ulubioną balladę pod nosem i obserwując świat za okna, Hyuk spał, Hongbin grał na telefonie, Ravi również tak jak i Leo słuchał muzyki przez słuchawki, lecz za bardzo się w nią wczuwając tańczył siedząc w miejscu, Ken przeglądał się w lusterku oceniając stan swojej skóry i układając włosy, natomiast N pstrykał sobie selfie. W pewnym momencie Ken odezwał się przerywając panującą ciszę.
- No to... co robimy? - zapytał nie odrywając wzroku od lusterka.
- Co masz na myśli? - odpowiedział mu pytaniem na pytanie N.
- Jutro mamy wolne.
- I?
- Może gdzieś pojedziemy dzisiaj?
- O! Moglibyśmy. Co na to reszta? - zapytał N odwracając się do tyłu, lecz nikt o nie słuchał, jak zwykle - Co na to reszta?! - powtórzył jeszcze raz tylko, że tym razem głośniej, lecz i tak nikt nie zareagował - Hongbin... Hongbin!
- Hym? - jedynie mu odpowiedział nie odrywając wzroku od gry.
- Chcesz gdzieś jechać?
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?! Albo wiesz czy chcesz gdzieś jechać, albo nie. Nie ma w tym, żadnej filozofii. A więc?
- Nie wiem, obojętnie.
- Mógłbyś chociaż spojrzeć na mnie jak do ciebie mówię - Hongbin oderwał wzrok od telefonu i spojrzał na lidera zmęczonym wzrokiem - Co z wami ludzie?!
- Mówiłeś coś? - zapytał Ravi wyciągając słuchawki z uszu.
- Boże trzymaj mnie, bo zaraz nie wytrzymam - wyszeptał załamany do siebie. Po chwili rzucił torbą w Hyuk'a budząc go.
- Co jest? - zapytał przestraszony i zarazem zaspany.
- Nie śpij, teraz mówię - spojrzał się na Hongbina, który wrócił do grania - Ken - zawołał.
- Tak?
- Zabierz mu telefon - Ken odwrócił się i zabrał chłopakowi telefon dając go N'owi. Zdziwiony Koreańczyk, nie wiedział co się dzieję - Konfiskuję - odpowiedział mu tylko - A teraz mnie słuchać, bo mówię - zauważył, że jeszcze Leo jest "nieobecny" - Leo, Leo, Leo... Leo! - nie zareagował, po czym go lekko kopnął w udo przez co wyciągnął jedną słuchawkę z ucha i odwrócił głowę - Chciałbym się o coś was zapytać - Leo jedynie spojrzał się na niego bez wyrazu po czym włożył z powrotem słuchawkę do ucha i odwrócił głowę. Machnął jedynie na niego ręką.
- No dobra, jak mnie w końcu słu... Hyuk nie śpij!... Jedziemy gdzieś?
- Gdzie? - zapytał Ravi.
- No jeszcze nie wiem, gdzie, najpierw was pytam czy chcecie gdzieś jechać, bo jak mi Ken przypomniał jutro tak naprawę nie mamy nic do roboty, więc moglibyśmy dzisiaj, gdzieś się wybrać - wszyscy pokiwali głowami - Jakieś propozycje?
- Jedźmy napić się piwa - zaproponował Ravi.
- Może pojedziemy do kina? Słyszałem, że fajne filmy teraz lecą - mówił dalej N nie słuchając Ravi'ego.
- Jedźmy na piwo.
- A może pojedziemy coś zjeść? Niedaleko dobre jedzenie robią.
- Jedźmy na piwo.
- Jakieś kimchi albo wieprzowinę?
- Piiwoo~
- Albo do kawiarni? Napiłbym się mrożonej kawy. A wy?
- Piwa.
- Wszyscy chcecie jechać na piwo?
- Tak - odpowiedzieli chórkiem w tym samym momencie.
- Zawieź nas do klubu menadżerze - zwrócił się lider do kierowcy. Nagle zmienili kierunek jazdy, zdziwiony Leo widząc, że ich menadżer jedzie inną drogą wyciągnął słuchawki z uszu i zapytał cichym głosem:
- Gdzie jedziemy?
- Trzeba było słuchać - odpowiedział mu N.
- Na piwo - odpowiedział mu szybko szczęśliwy Ravi.
- Co?! Niee - 10 minut później byli już na miejscu. Zaparkowali za klubem i weszli do środka osobnym wejściem siadając na miejscach vipowskich na parterze. Zamówili po piwie i świetnie się bawili. Godzinę później, zrobiło się małe zamieszanie w klubie, gdyż ktoś przyszedł i zmierzał na miejsca vipowskie na pietrze.
- Kto to? - zapytał zaciekawiony Hongbin.
- Pewnie też jacyś idole przyszli się zabawić - wytłumaczył Ken.
- Dlaczego my nie mamy miejscy na piętrze, tylko gnijemy na tanich miejscach vipowskich? - zapytał oburzając się Ravi.
- Nie stać nas na piętro - wytłumaczył N.
- Szlak! - Leo uważnie obserwował tajemniczych ludzi, którzy weszli na górę ubrani na czarno. Usiedli przy szklanej, wyciszanej ścianie i zdjęli płaszcze, czapki oraz okulary. Okazało się, że był to G-Dragon z Seungrim, CL, Bom i jakąś jeszcze jedną dziewczyną, którą wcześniej nie widział. Miała długie, proste, bazowe włosy, duże oczy, długie, czarne rzęsty, jasną karnację, idealną szczękę w kształcie litery V i pełne, różane usta. Siedziała obok GD popijając koniak. Wydawała mu się taka tajemnicza, urocza i niewinna. Kropla koniaku popłynęła po jej dolnej, pomalowanej jasną szminką wardze. Wytarła ją swym długim, czerwonym paznokciem wkładając go do swych ust. Leo obserwował ją lekko zarumieniony nerwowo połykając ślinę. Nagle odwróciła głowę i skierowała swój zimny wzrok w Leo. Jej mroczny wzrok, który mógłby zabić przeszył jego delikatne serce, które w pewnym momencie podeszło mu pod gardło. Szybko odwrócił głowę starając się nie zetknąć ponownie z jej zabójczym wzrokiem. Szybko zaczerwienił się spuszczając wzrok i nie mogąc uspokoić przestraszonego serca, które w tym momencie biło mu jak oszalałe.
- W porządku? - zapytał Ken. Leo podniósł głowę patrząc się na niego.
- Coś ty taki czerwony? - zapytał się zaskoczony Hyuk. Przestraszony szybko dotknął swoich policzków.
- Czyżby naszemu Leo spodobała się jakaś dziewczyna? - zapytał żartobliwie Ravi. Wytrzeszczył oczy nic nie mówiąc - Czyli miałem rację!
- Która to?! - pytali szybko podekscytowani. Koreańczyk nie wytrzymał tego i szybko wybiegł zmierzając w stronę łazienki.
- A jego co ugryzło? - zapytał zdziwiony Ken. Chłopak szybko podszedł do umywalki i zaczął chłodzić twarz zimną wodą szybko oddychając.

* Ten wzrok... był straszny. Czy ona... o-ona mnie widziała. Widziała, że się na nią patrzę. Boże, nigdy więcej. Tylko... kim ona jest? ( Leo)* 

 Kiedy tylko się uspokoił wrócił do chłopaków spokojnie siadając z nimi.
- Co się stało? - zapytał N.
- N-nic... m-musiałem szybko do toalety - zrozumieli to od razu bez żadnego wypytywania. Z strachem, lecz nie mogąc się powstrzymać znów spojrzał się w górę, lecz dziewczyny już tam nie było, ani reszty. Zaskoczony zaczął się za nią rozglądać po całym klubie, lecz nigdzie jej nie widział.
- Gdzie oni są? - zapytał delikatnie.
- Kto? - zapytał Hongbin.
- N-no ci idole, którzy byli na górze. Nie ma ich. 
- Wyszli niedawno, a co?- zapytał Hyuk.
- Nic. 
- Coś przed nami ukrywasz. Kto tam był? - zapytał N. Leo jedynie spojrzał się na niego bez wyrazu i zignorował.
- Ej! Mówię coś do ciebie - chłopak wziął piwo do ręki i zaczął je pić nie zwracając uwagi na lidera - Nie ignoruj mnie - wszyscy zaczęli się śmiać. 
  Wrócili do dormu o późnej godzinie, kiedy byli już wstawieni.Nie mieli siły już na cokolwiek, więc od razu w ubraniach rzucili się do swoich łóżek. Leo jeszcze przed snem wyobraził sobie tajemniczą dziewczynę z klubu. Te włosy, te oczy, te usta, to jak swój pomalowany paznokieć zanurzyła do swych ust, ten... wzrok, aż brzuch go rozbolał, kiedy tylko pomyślał o tym jak się na niego spojrzała. Ten zimny, srogi, tajemniczy wzrok bez wyrazu, który wywoływał w nim przerażenie. Na samą myśl zwymiotował na podłogę, a może to przez nadmiar alkoholu? 
 Następnego dnia, Leo najgorzej przeżywał kaca pomimo, że dużo nie wypił. Od razu zapomniał o tajemniczej dziewczynie z klubu. Chłopcy współczując Leo zabrali go do kuchni robiąc gorącą kawę, taką jaką lubi. Godzinę później, ktoś zapukał do ich drzwi. Była to ich dobra przyjaciółka Yoon'a, wizażystka. Była niską, drobną Koreanką o długich, falowanych włosach. Była śliczna, opiekuńcza, urocza i pełna aegyo. 
- Cześć chłopaki~ - przywitała się radośnie - Jak tam u was? Dziwnie wyglądacie. Piliście wczoraj? 
- No, tak jakby - powiedział Hyuk.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał Hongbin. 
- Przyszłam zobaczyć co u was słychać. Boże, Leo! Jak ty wyglądasz?! Co mu się stało?! - spanikowała.
- Kaca ma - zasiał się Ravi. 
- Leo oppa~ Jak się czujesz po wczorajszym~? - zapytała z troską zmartwiona. 
- P-po wczorajszym? - wyjąkał cicho. Przytaknęła. Od razu przypomniał sobie chłodną dziewczynę, po czym kolejny raz zwymiotował - Oppa! Wszystko w porządku?! 
- Tak.
- Trzeba z tobą iść do lekarza.
- Yoona, nie martw się tak - powiedział Ken - Nic mu nie jest. Alkohol robi swoje. 
- A-ale, ale... ja to posprzątam.
- Co?! - krzyknęli wszyscy na raz.
- Nie,nie, nie - powstrzymywał ją N - Nie przejmuj się tym. Damy sobie radę. Taka dziewczyna, jak ty nie powinna się zajmować takimi rzeczami. Leo to posprząta. Prawda Leo?
- Tak.
- Widzisz?
- Żartujesz sobie?! Chcesz, żeby Leo w takim stanie jeszcze sprzątał? Co z ciebie za lider?! Powinieneś się nimi zajmować, a nie! - oburzyła się krzycząc na lidera swym uroczym głosem. Yoon'a zawsze była nadopiekuńcza wobec całego VIXX. Jedno jest pewne. Dzięki swojemu charakterowi, była by idealną dziewczyną, żoną oraz matką. Szybko wzięła starą szmatę i miskę z wodą, a następnie posprzątała po chłopaku. 
- Musisz teraz iść do łóżka i wypocząć. Źle wyglądasz oppa~ - dotknęła jego czoła - Chyba masz gorączkę. Szybko marsz do łóżka! - złapała go pod rękę i zaprowadziła do jego pokoju. Zarumienił się. Gdy zostawiła chłopaka samego w pokoju zapewniając go, że jeżeli będzie czegoś potrzebował to niech tylko zawoła, cały czas myślał o tamtej dziewczynie. Sięgnął po telefon i zaczął przeglądać stronę internetową wytwórni YG, lecz jej nie znalazł. Po wpisaniu imienia i nazwiska założyciela wyświetliło mu się zdjęcie na którym była również tamtejsza dziewczyna. Wyświetliło mu się jej imię i nazwisko.... Yang Jinhee. Wpisał w wyszukiwarkę nazwisko oraz imię po czym znalazł, że pracuje dla YG Entertainment, jako producent muzyczny i choreograf. Bratanica Papy YG. Nigdzie nie było jej zdjęć, jakby nie istniała, jakby była duchem, jakby tylko on mógł ją widzieć. Znalazł  kilka krótkich nagrań z jej twórczością. Odtworzył je i usłyszał jej głos. Od razu jego serce zaczęło szybciej bić, kiedy tylko je usłyszał. Było zmysłowe, cieple i uspokajające, ale i zarazem mocne. Czuł jakby słuchał samego anioła. Bardzo chciał usłyszeć jej głos na żywo. Dlaczego jej osoba tak bardzo go ciągnie do niego, ale i jednocześnie odstrasza. Chciał ją znów spotkać, znów ją zobaczyć i usłyszeć jej głos, lecz czym bardziej tego chciał, to tym bardziej odczuwał nie mały strach w sercu. Wiedział tylko jedno. Ona nie jest taka jak inne dziewczyny. 
 Minął tydzień, od tamtego dnia w klubie, nigdzie więcej jej nie zobaczył. Mógł jedynie usłyszeć jej głos na krótkim nagraniu w internecie. Czyżby się zakochał? A może to tylko zwykle zauroczenie?
 Mijał kolejny tydzień, a zainteresowanie ją zaczęło gasnąć. Już nie odczuwał tego samego co wtedy na początku, kiedy tylko o niej pomyślał. Przestał przesłuchiwać jej nagrań. Zaczął zapominać.

 Któregoś dnia, kiedy całym zespołem udali się na ,,Music Bank", by wystąpić na żywo, Leo przed występem już wyszykowany ruszył przez korytarz szukając automatu z napojami. Nagle z daleka zobaczył kogoś. Na widok tej osoby, jego serce znów zaczęło mocniej bić. Była to Yang Jinhee o której tyle myślał. Była ubrana w czarne leginsy, przydłużaną , białą koszulkę, czarne buty na obcasie i czarną, skórzaną, letnią kurtkę. Jej oczy były odkreślone eyelinerem, a usta pomalowane ciemną szminką. Nie wiedział jak się zachować. Stał jak wryty sparaliżowany własnym strachem. Nagle ruszył przed siebie. Spojrzał się na nią z nie małym rumieńcem na twarzy i nisko się ukłonił nie patrząc jej w oczy. Dziewczyna na widok chłopaka lekko się ukłoniła i ruszyła dalej. Poczuł jej kusząco słodkie perfumy drażniące jego nos. Nagle zauważył, że coś jej wypadło. Były to klucze. Szybko je podniósł i odwrócił, żeby jej je oddać, lecz jej już tam nie było. Jakby rozpłynęła się w powietrzu. 
 Nagle podbiegli do niego chłopcy z VIXX. 
- Gdzie ty byłeś? Wszędzie cię szukaliśmy - powiedział Hongbin.
- Skąd masz klucze? - zapytał Ravi.
- J-ja...
- Zaraz występujemy, chodźcie - pośpieszał ich N. Szybko ruszyli na występ. Leo schował klucze do kieszeni. Po występie udało im się wygrać w programie zdobywając nagrodę. Podziękowali, a następnie, kiedy tylko zeszli z anteny przeszli do garderoby. Przebrali się, zmyli makijaż, napili się zimnej wody i spakowani ruszyli do vanu wracając do dormu. Leo przez cały ten czas trzymał jej klucze w kieszeni zastanawiając się, dlaczego kiedy zaczął o niej zapominać, ona musiała nagle się pojawić i nim wstrząsnąć. Zastanawiam się co zrobić.
  Następnego dnia od razu po treningu pojechał do wytwórni YG. Wchodząc do środka przeżył nie mały szok. Na bogato z elegancją. Podszedł do elegancko ubranej recepcjonistki i delikatnym głosem zapytał:
- Przepraszam, gdzie znajdę Yang Jinhee?
- Pan umówiony na wizytę z panią Yang?
- N-nie.
- Bez umówionej wizyty nie mogę pana do niej puścić. Pani Yang teraz pracuję. No chyba, że to spotkanie prywatne, ale pani Yang nic mi o niczym nie wspominała, że będzie mieć gości. Umówić pana z nią na wizytę? 
- N-nie, ja tylko chciałem jej coś oddać.
- A mianowicie?
- Wczoraj w stacji telewizyjnej upuściła swoje klucze. Chciałby jej je oddać. 
- To miło z pana strony. Pani Yang wszędzie je szukała. Proszę je dać, ja je zaraz przekażę. 
- Nie.
- Słucham?
- Ch-chciałbym osobiście.
- Osobiście? ... nie wiem czy będzie miała teraz czas. Proszę chwilę poczekać - sięgnęła po telefon stacjonarny i wybiła trzy szóstki, po czym przyłożyła słuchawkę do ucha - Pani Yang? Nie przeszkadzam?... Chodzi o to, że ma pani gościa... Tak, rozumiem, ale... ma pani klucze... tak, rozumiem... dobrze, zaraz tam będę - odłożyła słuchawkę - Proszę za mną. Pani Yang pana przyjmie - wstała po czym zabrała Leo windą na przed ostatnie piętro. Zapukała parę razy w drzwi, ale nikt się nie odezwał. Uchyliła drzwi i zajrzała do środka, ale w sali nikogo nie było. Weszli do środka po czym recepcjonistka podeszła do przyciemnianych drzwi. Zapukała w nie kilka razy i weszła do środka zostawiając Leo samego w sali ćwiczeń. Była dużo większa od tej w której trenują VIXX. Nagle kobieta wróciła, mówiąc:
- Proszę tam wejść.
- Dziękuję - ukłonili się po czym kobieta wyszła. Leo powolnym krokiem z strachem w sercu podszedł do przyciemnianych drzwi. Zapukał kilka razy w nie, ale nikt się nie odezwał. Postanowił wejść do środka przełykając nerwowo ślinę. Pomieszczenie to było pomieszczeniem nagrań. Zobaczył dziewczynę ubraną za sportowo z słuchawkami na uszach. Ciężko nad czymś pracowała. 
- Przepraszam... - powiedział cicho, lecz nie usłyszała, po czym powtórzył trochę głośniej - Przepraszam - dziewczyna zareagowała ściągając słuchawki z uszu., Odwróciła się na obrotowym krześle w stronę Koreańczyka spoglądając na niego. Jej wzrok przeszył go od środka.
- Tak? - zapytała.
- J-ja... ja - zająknął się czerwieniąc od razu.
- Ty jesteś Leo?
- Słucham?
- Leo z VIXX? Zgadza się?
- T-tak.
- Widziałam wczoraj wasz występ. Dobrzy byliście. Gratuluję wygranej - powiedziała subtelnym głosem.
- D-dziękuję - ukłonił się. 
- Masz moje klucze?
- T-tak - mówił zawstydzony wyciągając je z kieszeni - widziałem jak wypadły ci z kieszeni. Chciałem je wcześniej oddać, ale ... gdzieś szybko uciekłaś. 
- Hymm... dziękuję - podziękowała biorąc klucze od chłopaka delikatnie dotykając jego palców. Zawstydził się jeszcze bardziej. Zauważyła to lekko się uśmiechając. Nie mógł uwierzyć w to, że wreszcie udało mu się ją poznać. Był tak bardzo speszony.
- Czy... czy wyszłabyś ze mną na kawę? - zapytał szybko swym cichym, zawstydzonym głosem nie będąc w pełni świadomy co właśnie zrobił. Przełknął nerwowo ślinę. Zrobiło mu się głupio. Dziewczyna była zaskoczona. Nie spodziewała się czegoś takiego. Nagle mu odpowiedziała:
- Nie.


piątek, 10 kwietnia 2015

VIXX: Crazy in Love Prolog

  Na jednej z największych gali muzycznych w Korei Południowej w Seulu zebrało się tysiące fanów, by zobaczyć jak ich ukochane kpop'owe zespoły występują na jednej, wielkiej scenie i otrzymują wraz z producentami nagrody. Przybyły takie zespoły jak exo, Girls Generiation, Got7, Miss A, Super Junior, After School, Ailee, 2ne1 i wiele innych. Każdy zespół siedział przy osobnych stołach z butelkami wody blisko sceny. 
  Wśród nich był także VIXX, ubrani w czarne, eleganckie garnitury z idealnie ułożonymi włosami i starannym, delikatnym makijażem scenicznym, który podkreślał ich twarze. Siedzieli razem przy jednym stoliku obok Block B. 
Nagle obok nich przeszła zgrabna, tajemnicza dziewczyna ubrana w długą, czarną sukienkę odkrywający jej prawą nogę i głębokim dekoltem. Miała długie, kasztanowe, proste włosy, a na głowie nosiła duży, czarny kapelusz przekrzywiony na lewy bok lekko zakrywając jej jasną twarz. Od razu wszyscy zwrócili na nią uwagę. Szła z pełną gracją, dumnie wyprostowana i z uniesioną głową nie spoglądając na nikogo. Jakby nigdy nic przeszła między stolikami podchodząc do chłopaków z Big Bang i witając się z nimi. Chłopcy od razu na jej widok szybko podnieśli się i nisko ukłonili. Przeszła tylko parę kroków dalej siadając z 2ne1 i witając się z nimi całując w policzek. 
- Kto to jest? - zapytał Hyuk. 
- Nigdy o niej nie słyszałeś? - zapytał szeptem zdziwiony Hongbin.
- To jest Yang Jinhee znana również jako Shannon. Bratanica Yang Hyun Suka, założyciela YG - wytłumaczył Ravi.
- Jest producentem muzycznym i choreografem - dodał Ken - Nikt nigdy się z nią nie spotkał, bo  rzadko wychodzi z wytwórni. Ponoć odizolowuje się od ludzi - Leo pomimo tego wciąż wpatrywał się w nią intrygując go swoją obecnością. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mu się tak osłupień na widok obcej mu kobiety, która jedynie siedziała wyprostowana obok CL z założonymi nogami odsłaniając je. Nie widział nawet jak wygląda, gdyż ogromny kapelusz zasłaniał połowę jej twarzy osłaniając jedynie jej pełne, czerwone, lekko otwarte usta, które przywoływały zmysły. 
Doskonale widział jak jej klatka piersiowa powoli porusza się oddychając, jak wypuszcza powietrze przez czerwone, słodkie usta. 
- Odpuść sobie Leo, to nie liga dla ciebie - powiedział N. 
- Co masz na myśli? - zapytał lekko podenerwowany słowami chłopaka cichym głosem Leo.
- Nie zrozum mnie źle, ale ona na ciebie nawet nie spojrzy. Ona bardzo różni się od innych dziewczyn. Chodzi mi o to, że przez to, że jej wujkiem jest sam założyciel YG to jest z lekko zadumana w sobie. Tylko spójrz na nią. Pewna siebie kobieta, która ma gdzieś obecność innych ludzi wśród niej. Po resztą wszyscy w YG są ją jedna, wielka rodzina. Trzymają się tylko razem. Rozejrzyj się. Inne zespoły siedząc w dowolnych miejscach obok różnych zespołów bez względu na wytwórnie, a oni siedząc tylko obok siebie z dala od innych.
- Dlatego mówi się, że YG jest zamkniętą wytwórnią - dodał Hongbin. 
- Lepiej nie rób sobie nadziei Leo, dobrze ci radzę odpuść sobie - rzekł Ravi - Nie angażuj się w taką dziewczynę, bo jeszcze będziesz przez nią cierpiał - mówili do niego z troską, gdyż dobrze wiedzą, że Leo, gdy się zakochuje to całym sercem, ale jest też bardzo delikatny, jeżeli chodzi o uczucia i łatwo go zranić.Piosenkarz słuchając uważnie swoich przyjaciół doszedł do wniosku, że nie może jednak nie warto marzyć o tajemniczej kobiecie. 
Ostatni raz odwrócił się i spojrzał na nią. W tym momencie dziewczyna odwróciła głowę zwracając uwagę na Leo. Ich wzrok napotkał się na siebie. Ukazała mu całą swoją twarz. Duże, brązowe oczy, porcelanowa, delikatna skóra, długie, czarne rzęsy. Zawstydzony szybko odwrócił głowę czerwieniąc się. 


Nagle na ziemię wstąpił anioł, urzekając go swym urokiem. A może ten anioł pod kapeluszem ukrywa swe rogi, by nie ukazać swej srogi? 

Naiwność,
Wtedy, gdy się czegoś podejmujesz, a w połowie pracy żałujesz, że się zgodziłeś.

Pragnę cię...

Kocham cię...
Nie uciekniesz przede mną 




środa, 8 kwietnia 2015

EXO: Just say you love me Rozdział 35

   Kolejne 15 minut, Amanda czekała przed rezydencją z swą walizką siedząc na krawężniku. Feng przez ten czas, ani razu nawet nie wyjrzał przez okno. Nagle podjechało auto w którym siedział menadżer exo. Przywitał się z nią, pomógł jej spakować walizkę do bagażnika, po czym wsiedli do auta i odjechali.
- Chanyeol powiedział ,żebym po ciebie przyjechał. Wracasz do dormu?
- Tak.
- A co z Feng'iem? Przecież ci zabronił się z nimi widywać. Pozwolił ci?
- Nie.
- Ale jak to? Pokłóciliście się?
- Postawiłam się mu. On nie może decydować całe życie za mnie. Nie jestem jakąś rzeczą, żeby traktował mnie w taki sposób - nagle wybuchła przerażona - Boże! Co ja zrobiłam?! Przecież on mnie pewnie teraz znienawidził. A jak mnie znienawidził, to już się do mnie nie odezwie, a co gorsza... wyrzuci mnie. Co ja teraz zrobię?!
- Przecież chciałaś, żeby kontrakt się w końcu skończył. Gdyby Feng teraz zerwał kontrakt, nie musiałabyś tak długo czekać. Wreszcie żyłabyś jak normalny człowiek, a nie jak niewolnica.
- Przez tyle lat żyłam z Fengiem. To on się wszystkim zajmował. Nie wiem czy bym nawet potrafiła normalnie żyć - parę minut później byli już na miejscu. Menadżer pomógł jej wyciągnąć bagaż z z bagażnika i wręczył jej do ręki jutrzejszy grafik exo - A co z szefem SM? Mogę tak po prostu wrócić?
- Tym się nie martw. Wszystkim się zajmę.
- Dziękuję.
- Dobrze widzieć cię w takim stanie.
- To znaczy?
- Zmieniłaś się. Zauważ, że w końcu zaczęłaś odczuwać więcej emocji, niż wcześniej. Chłopcy mają na ciebie dobry wpływ. Nawet częściej się uśmiechasz - na te słowa, aż się uśmiechnęła - No to do jutra. Do zobaczenia w pracy.
- Do zobaczenia wujku.
- Nie spóźnijcie się.
- Nie spóźnimy się.
- Amando... ja mówię na serio.
- No ok - zaśmiała się po czym kolejny raz się pożegnali. Złapała za walizkę, wzięła głęboki oddech i weszła do budynku. Wjechała windą na odpowiednie piętro bojąc się jak chłopcy zareagują na jej powrót. Bała się ,że będą na nią źli i nie będą chcieli jej widzieć. Podeszła do drzwi wejściowych dormu exo. Zapukała kilka razy w nie, ale nikt nie odpowiadał. Po chwili zapukała kolejny raz, ale również nic, dopóki drzwi same się nie uchyliły.
- Otwarte? - spytała cicho samą siebie. Złapała za klamkę i weszła ostrożnie do środka - Halo? - zawołała - Jest tu ktoś? - nagle z wszystkich stron wyskoczyli chłopcy krzycząc niespodzianka przestraszając dziewczynę.  Wyskoczyli z szafy, za drzwi, z spod dywanu, za lampy, a nawet... za niej.
- NIESPODZIANKA!
- C-co się dzieję? - pytała zdezorientowana.
- Chanyeol powiedział nam, że wracasz do dormu - wytłumaczył Tao.
- Więc postanowiliście mnie przestraszyć? - zapytała żartobliwie.
- Noo... nie zupełnie - rzekł Xiumin.
- Przyznajcie, chcieliście mnie  po prostu przestraszyć.
- No to też - powiedział Bekhyun.
- Ale to nie wszystko - dodał Lay - nagle z kuchni wyszedł D.O niosąc mały torcik z napisem: "Witaj w domu Amando". Dziewczyna widząc to nie wiedziała co powiedzieć. Zatkało ją. Torcik był czekoladowy z waniliową polewą, udekorowany połówkami truskawek i kolorowymi cukiereczkami. - T-to dla mnie?
- Wiem, że może nie wygląda najlepiej, ale trudno upiec tort w niecałe półgodziny - wytłumaczył Kyungsoo.
- Żartujesz sobie? Jest cudowny - wzruszyła się - Dziękuję.
- Zostawiłaś nas w najgorszym momencie - powiedział Lay z wyrzutem niszcząc całą atmosferę.
- Wiem i bardzo tego żałuję. Tęskniłam za wami.
- Tęskniłaś? - spytał zdziwiony Tao.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Amandą? - zapytał Chen.
- Pabo~!
- Podmienili ją w szpitalu - odrzekł Chanyeol. Zawstydzona spojrzała się na na chłopaka, który zaczął się głupkowato uśmiechać.
- My też za tobą tęskniliśmy. Potrzebowaliśmy cię, a ty odeszłaś - powiedział Sehun.
- Jeżęli mi pozwolicie, to obiecuję, że już nigdy was nie zostawię.
- Nie,nie,nie! - zaczął Lay - Tak się nie będziemy bawić. Prawa ręka na lewej piersi, lewa do góry - zrobiła tak jak kazał, lecz lewą rękę podniosła bardzo wysoko. Załamany widząc to złapał ją za lewą rękę i obniżył ją niżej - Suho włącz nagrywanie w telefonie i kameruj - Suho zrobił tak jak kazał. Nikt nie wiedział o co mu chodzi.
- Co ty robisz? - zapytała.
- Twoją obietnicę chcę mieć na nagraniu , żeby móc się później z tobą sądzić, jak nie dotrzymasz obietnicy. Będę miał dowód. A teraz powtarzaj za mną. Ja Amanda obiecuję, że nie opuszczę exo cokolwiek by się nie działo.
- Ja Amanda obiecuję, że nie opuszczę exo cokolwiek by się nie działo.
- Będę z nimi pracować i mieszkać do samego końca, dopóki wystarczy mi tchu.
- Będę z nimi pracować i mieszkać do samego końca, dopóki wystarczy mi tchu.
- Bo jesteśmy jak dzień i noc, miłość i samotność, życie i śmierć.
- Dobra wystarczy.
- Wszystko psujesz - zabrał telefon Suhemu zabierając go do pokoju, by przegrać go na laptopa.
- Proszę - D.O wręczył Amandzie torcik do rąk.
- Dziękuję - uśmiechnęła się. Nagle Kris podszedł do niej od tyłu łapiąc ją za głowę i wkładając ją w tort. Cała twarz Amandy była biało-czarna od ciasta. Wszyscy zamarli widząc to. Dziewczyna nic nie powiedziała, jedynie usłyszała za plecami jego słowa:
- Kusiło mnie, żeby to zrobić- odwróciła się do niego przez co zaczął się śmiać widząc całą jej twarz ubrudzoną ciastem. W tym momencie podskoczyła do góry uderzając go w twarz tym samym ciastem odpłacając mu się, aż tort przykleił się do jego twarzy. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Kusiło mnie, żeby to zrobić - zaczęła się śmiać - Przyznaj, tęskniłeś za mną.
- Po moim trupie - nagle nie wiadomo w którym momencie wszyscy zaczęli obrzucać się ciastem przez co wszystko było brudne. Jedynie Kyungsoo patrzył się na nich jak na idiotów cierpiąc z powodu tortu.
- D.O nie smutaj - powiedział ucieszony Kai obsmarowując twarz D.O ciastem.

 Następnego dnia, tak jak prawie zawsze musieli szykować się w ekspresowym tempie do pracy, bo znów... zaspali.
- Wstawać głąby! - budziła wszystkich po kolei. Oczywiście Sehun, któremu wcale się nie spieszyło odpowiedział jej tylko ,, Zostaw mnie i schowaj cycki, bo podgryzę". Czyżby nasz seksoholik Sehun znów w nocy marzył o dzikim seksie?
 Rozpędzonym vanem starali się jak najszybciej dojechać do SM. Oczywiście kto prowadził? Amanda nie umiejąca prowadzić.
- Uważaj na kota!
- Jakiego kota?!
- Nie ważne... - miało się wydawać, że znów wszystko wróciło do normy i będzie tak jak wcześniej. Ale czy na pewno?

" Oni są za tobą tylko dlatego, bo jesteś jedyną dziewczyną blisko nich. Mają zakaz na randki, to przynajmniej na tobie będą mogli się wyżyć. Jeżeli którykolwiek coś do ciebie poczuł, to tylko dlatego, bo nie mogą być z nikim innym. Taki humorek. Faceci są niewyżyci i potrzebują dziewczyn, dlatego mają  ciebie. Więc nigdy nie traktuj ich zalotów na poważnie, bo one same w sobie są jednym, wielkim kłamstwem. Sama się przekonasz, kiedy SM unieważni ich zakaz. Wtedy zobaczymy ilu z nich dalej będzie za tobą, kiedy będą mogli mieć inne, lepsze, sławne dziewczyny."



Wybaczcie mi, że to takie krótkie ale nie miałam czasu, żeby cokolwiek napisać, a obiecałam, że napiszę. Jestem po tylko trzech godzinach snu, więc prosiłabym o wyrozumiałość. Postaram się jeszcze w piątek napisać. Więc oczekujcie cierpliwie i jeszcze raz bardzo przepraszam.




















































































































































































































































poniedziałek, 6 kwietnia 2015

EXO:Just say you love me Rozdział 34

 Następnego dnia, zaspana Amanda otworzyła oczy budząc się w obcym pomieszczeniu. Zdziwiona przymrużyła oczy za bardzo nie wiedząc co się wczorajszej nocy wydarzyło. Podniosła się lekko do góry, lecz okropny ból głowy nie dawał jej spokoju. Złapała się za głowę i zaspanym głosem jęknęła do siebie cicho:
- Cholera, moja głowa - odwróciła się na prawy bok i ujrzała leżącego obok niej chłopaka, podpierającego głowę prawą ręką i z uśmiechem wpatrującego się w nią.
- Chanyeol? - zapytała jakby siebie nie wiedząc czy dobrze widzi. Czy to sen, czy zwidy, a może jednak leży obok niej.
- Jak ci się spało? - zapytał pogodnie swym ciepłym, niskim głosem po czym uśmiechnął się uroczo. Nagle dopiero dotarło do niej, że nie jest u siebie i leży naga z nagim Chanyeol'em.
- Aaaa! - przestraszona wybuchła krzykiem przez co spadła z łóżka.
- Nic ci się nie stało? - zapytał z troską przejmując się upadkiem dziewczyny - Wszystko w porządku?
- Nie patrz na mnie! - krzyknęła zażenowana ściągając szybko kołdrę z chłopaka i zawijając się nią.  Widząc roznegliżowanego Chanyeol'a, który nic sobie z tego nie robił, że leży nagi w łóżku, zawstydziła się, zakrywając jedną dłonią oczy, a drugą wciąż trzymając kołdrę.
- Ubierz się.
- Żartujesz? - zapytał zdziwiony.
- Powiedziałam, żebyś się ubrał. To nie była prośba! - mówiła z zasłoniętymi oczami.
- Wczoraj nie byłaś taka wstydliwa, jak dzisiaj. Twoje zachowanie jest urocze~
- Przestań tak mówić! ...Jak to wczoraj? Co się stało? Czy my...?
- Tak - przytakiwał uśmiechnięty
- Zrobiliśmy?
- Tak.
- Wczoraj?
- Tak.
- Jak to?! Nie, to nie możliwe.
- No wiesz, fakty mówią same za siebie - uśmiechnął się - Nic nie pamiętasz?
- Nie! Byłam na haju! - wcale mu to nie przeszkadzało. Dalej się uśmiechał. Można powiedzieć, że go trochę bawiła cała ta sytuacja. W pewnym momencie wstał z łóżka i podszedł do dziewczyny. W tym momencie spojrzała się na niego i zatrzymała ręką.
- Nie.
- Nie?
- Nie! Nie podchodź do mnie - zaczęła panikować.
- Chcę cię przytulić.
- Nie! Nie ma mowy! Nie podchodź do mnie!
- Czemu taka dla mnie jesteś~? - mówił roześmiany.
- Śmieszy cię to?!
- Bardzo.
- Palant! - próbował znowu ją przytulić, lecz krzyknęła ,,nie" i uciekła zawinięta w kołdrę, chowając się za stołem - Jak mogło do tego dojść?! - pytała przerażona.
- Spotkaliśmy się przypadkowo w klubie. Byłaś nieźle zjarana - zaśmiał się.
- Przestań się ze mnie śmiać! - zarumieniła się. Dla Chanyeol'a wyglądała tak niewinnie - I weź się w końcu ubierz, nie mogę na ciebie patrzeć.
- Wypraszam to sobie. Wczoraj jakoś ci to nie przeszkadzało - znów do niej podszedł, lecz ta znów wpadła w panikę.
- Nie podchodź -  uciekając przed nim, a że Koreańczykowi podobała się taka zabawa to jeszcze bardziej się z nią droczył i ścigał na około stołu.
- Przestań mnie ścigać!
- To przestań uciekać - uśmiechnął się stojąc z drugiej strony stołu zakryty nim od pasa w dół.
- Oj, przestań już się tak uśmiechać.
- Co mam poradzić na to, że się cieszę? Wyglądasz tak uroczo i niewinnie, kiedy jesteś zakłopotana.
- Wykorzystałeś mnie!
- Co?
- Dobrze wiedziałeś, że byłam pijana, a ty to wykorzystałeś.
- Sądzisz, że cię zgwałciłem?
- A nie?
- Nie upierałaś się. Nie mówiłaś nic, że nie chcesz.
- Mój język był bezwładny.
- Nie powiedziałbym tego. Tym bardziej, że całowałaś się ze mną.
- Nie świadomie!
- Daj spokój! Obydwoje dobrze wiemy, że ci się podobało.
- Co?!
- Wykrzyczałaś moje imię - uśmiechnął się zalotnie - Wiedziałaś, że to ja.
- Nie wiedziałam, że to się dzieję naprawdę. Myślałam, że mi się to śni.
- Śnisz czasem o mnie? - zapytam zdziwiony - No kto by pomyślał.
- Przestań! - zaczerwieniła się - I nie prawda!
- Ale czemu się złościsz? Stało się.
- Stało się?! Rozumiesz? Przespaliśmy się ze sobą! O boże, co ja teraz zrobię? - złapała się za głowę- Co my zrobimy? Przecież nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Dlaczego nie?
- Dlaczego? Czy ty wyobrażasz sobie co by się stało, gdyby inny dowiedzieli się o tym?! Idę wziąć prysznic, a ty się w końcu ubierz!
- Chyba nie chcesz wejść pod prysznic z kołdrą, prawda?
- Będę robiła co będę chciała - zrzuciła z siebie kołdrę i szybko weszła do środka. Rozbawiony chłopak poszedł za nią i złapał za klamkę, lecz drzwi były zamknięte.
- Zamknęłaś się?
- A jak myślisz?
- A co jak ci się coś stanie?
- No tak, masz rację. Utopię się w kiblu.
- Może potrzebujesz pomocy? Pomogę ci umyć plecy.
- Nie, dziękuję.
- No weź, umyję ci plecy.
- Dam sobie radę.
- Amanduś, skarbie~ - nic nie odpowiedziała. Przyłożyć ucho do drzwi i po chwili tego pożałował, gdyż Amanda uderzyła pięścią w drzwi przez co odskoczył szybko przestraszony. Wiedząc, ze i tak nic nie zdziała chociażby chciał, wziął kołdrę i poszedł się ubrać. Dziewczyna wskoczyła pod prysznic i odkręciła korek z ciepłą wodą. Ciepłę krople wody spływały po jej nagim, przestraszonym ciele. Zaczęła sobie powoli przypominać poprzednią noc. To jak Chanyeol ją dotykał, całował, jęczał i dyszał do ucha, kiedy namiętnie pochłaniał jej ciało. Na samom myśl o tym rozbolał ją brzuch. Kara się w myślach za to co zrobiła nieświadomie. Alkohol, trawka i jakieś tajemnicze tabletki typu narkotyki nie są dobrą mieszanką. Praktycznie niczego nie pamiętała z poprzedniej nocy. Oprócz głośnej muzyki, świateł, śmiechu i połowy seksu z Chanyeol'em, który i tak do końca do niej wtedy nie docierał. Co najgorsze, pomimo, że żałuje tego co zrobiła, to i tak uważa, że dużo lepiej było jej z nim w łóżku niż z Feng'iem.

* Co ja zrobiłam? Jaka ja jestem głupia. Jak mogłam? Pierwszy raz w życiu przytrafiło mi się coś takiego. Wcześniej też imprezowałam i zdarzało się, że nie pamiętała pewnych momentów z imprezy, ale nigdy nie obudziłam się w czyimś domu czy w hotelu, a tym bardziej obok jakiegoś chłopaka. Jakby się Feng o tym dowiedział to by mnie zabił. Zabiłby mnie i Chanyeol'a. Nawet Bóg mi za to nie wybaczy. Zrobiłam to przecież nieświadomie. Normalnie, to bym się nawet z nim nie przespała, ani z nikim innym kto nie jest moim chłopakiem. Znaczy, lubię Chanyeol'a. Jest przystojny, sympatyczny, zabawny, no ale bez przesady. Nie jesteśmy parą. Nie jestem puszczalska. Ach! Jak się teraz z tego wykaraskać?... Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że to zrobiliśmy. Teraz Chanyeol jest moim drugim chłopakiem z którym to zrobiłam. Z pierwszą osobą z którą się przespałam był Feng i oprócz niego z nikim więcej tego nie zrobiłam, aż do teraz. 
 Jak mogło do tego dojść?! Zaraz, przypominam sobie coś...



Niech to szlak! Jak mogłeś mnie tak łatwo wyciągnąć z klubu?! Zabiję go za to! No zabiję! (Amanda)*

 Zdenerwowana Amanda wyszła spod prysznica, osuszyła się szybko i zawijając się ręcznikiem wyszła z łazienki. Nagle przed drzwiami zauważyła swoje ubrania złożone w kostkę. Podniosła je i wróciła z powrotem do łazienki ubrać się. Kiedy była już ubrana wróciła do rapera. Wchodząc do łazienki zdziwiona nie widziała żadnej obecności Chanyeol'a. Czyżby wyszedł, kiedy brała prysznic?
- Chanyeol? - zapytała. 
- Tu jestem - usłyszała niski głos idola. Zobaczyła go w łóżku otulonego kołdrą. 
 
- Co ty robisz? - zapytała zdenerwowana - Miałeś się ubrać - podeszła do niego bliżej.
- Ubrałem się. 
- Akurat - syknęła - Wychodzę!
- Gdzie ci się tak śpieszy kotek? - zapytał zaniepokojony.
- Nie mów tak do mnie! Nie jestem twoim cholernym kotkiem, rozumiesz?!  - zaczerwieniła się. 
- Nie złość się tak. Tylko się droczę z tobą - oparł głowę o lewą rękę. Patrzeli tak przez krótką chwilę na siebie bez słowa. Po chwili Chanyeol odezwał się:
- Kotek~ 
- Pabo! - już miała iść, gdy nagle Koreańczyk wynurzył się  i wciągnął ją szybko do łóżka przykrywając kołdrą. Przytulił ją mocno do siebie, żeby nie uciekła - Co ty robisz? Puść mnie! - zaczęła panikować czerwieniąc się. 
- Jesteś urocza jak się czerwienisz~ Pierwszy raz cię widzę taką zakłopotaną. Przeważnie jesteś poważna, twarda i chłodna, a teraz jesteś taka delikatna i urocza zawstydzając się. 
- Dlaczego mi to robisz? - wyjąkała cicho - Dlaczego doprowadzasz mnie do takiego stanu? Śmieszy cię to?
- Po prostu cię lubię. Tylko się z tobą droczę. To też dla mnie nowość, bo nigdy nie sądziłem, że zobaczę cię w takim stanie, a tym bardziej, że się z tobą prześpię. Też nie pamiętam tak jak ty połowy wczorajszej nocy. Za bardzo nie umiem się zachować, więc... wygłupiam się. Nie chcę zrobić ci przykrości, a jeżeli już zrobiłem, to przepraszam - puścił ją kładąc się obok niej na plecach. Dziewczyna odwróciła się do niego leżąc na boku.
- N-nie przepraszaj. Nie sprawiłeś mi, żadnej przykrości. 
- Nie martw się. Nikomu nie powiem. To będzie nasz mały sekrecik - spojrzał się na nią uśmiechając uroczo, a zarazem sekretnie odwracając się na bok w jej stronę. 
- Chanyeol...
- Tak? - przybliżył się do niej.
- Ogarnij pałę. 
- Ach, sorry - odsunął się szybko po czym zaczęli się śmiać. Amanda położyła się na plecach z lekkim uśmiechem patrząc na sufit, po czym Chanyeol patrząc się na nią pocałował ją w szyję. 
- C-cc-co co ty wyprawiasz? 
- No co? - pocałował ją drugi raz w policzek.
- Nie prześpisz się ze mną drugi raz.
- Szkoda - przytulił się do niej mocno zamykając oczy.
- ... słyszałeś co do ciebie mówię?
- Tak.
- Więc czemu mnie przytulasz?
- Bo chcę.
- A moje zdanie się nie liczy?
- Teraz?
- No...
- Raczej w to wątpię. 
- Molestujesz mnie. 
- Ja ci zaraz mogę pokazać jak się molestuje.
- Nie, dziękuję - powiedziała szybko z strachem w oczach.
- No właśnie, więc leż cicho.
- ... ciasno mi.
- Ale marudzisz. Masz problem. Dzisiaj będę cię jeszcze przytulał.
- Kto ci pozwolił?
- Ja sam. 
- Niewyżyty głupek.
- Kto jest niewyżytym głu...?! - uniósł głos podnosząc do góry. Kiedy spojrzał na jej twarz przypomniał coś sobie - Dlaczego odeszłaś?
- Słucham?
- Wyprowadziłaś się z dormu i przestałaś z nami pracować. Nie odezwałaś się nawet do nas. Nie mieliśmy z tobą żadnego kontaktu. Dlaczego?
- To skomplikowane.
- Możesz mi powiedzieć - źle się z tym czuła - Czy... to przez nas?
- Co? Nie. Nie obwiniajcie się za mnie. Po prostu... musiałam.
- Musiałaś?
- Nie miałam innego wyboru. Tak trzeba. 
- Miałaś jakieś problemy?
- Tak.
- Dlaczego z nikim o nich nie porozmawiałaś?
- Ich nie da się rozwiązać dzięki jednej rozmowie. Są bardziej skomplikowane niż może się wydawać. Nie da się ich rozwiązać tak po prostu - zapanowała niezręczna cisza - Idź się umyj.
- Twierdzisz, że śmierdzę?  - zaśmiał się.
- Tak...
- To feromony~ 
- Daj już spokój! - zaśmiali się.
- Dobra, idę. Zrób kawę. 
- Rozkazywać ci się zachciało. 
- Zamilcz kobieto!
- Osz ty ! - ponownie się zaśmiali. Kiedy Chanyeol wszedł do łazienki i było słychać dźwięk strumienia wody wydobywającego się z prysznica, Amanda kolejny raz rozmyślając nad wszystkim wstała w końcu z łóżka, by zrobi kawę. Raper po orzeźwiającej kąpieli wyszedł z łazienki bez koszulki w samym spodniach z mokrymi włosami i kroplami wody jeszcze spływającymi po jego jasnym ciele. W momencie, kiedy wszedł do pokoju nie zobaczył Amandy. Zdziwiony zaczął ją wołać, lecz nie słyszał odpowiedzi.  Na blacie stały dwa kubki z jeszcze nie zalaną kawą. Podszedł bliżej blatu i zobaczył nieprzytomną Amandę leżącą na podłodze. 
- Amando! - krzyknął przestraszony nie mogąc obudzić przyjaciółki. Parę minut później byli już w karetce, gdzie ratownicy przeprowadzali na dziewczynie pierwszą pomoc. Chłopak nie mógł pojąć co się stało. Dlaczego Amanda straciła przytomność i przestała oddychać? Jeszcze parę chwil temu dobrze się czuła. 
 W szpitalu lekarz przeprowadził całe przesłuchanie z Koreańczykiem, by lepiej dowiedzieć się co mogło się stać. Po rozmowie stwierdził, że Amanda przedawkowała te dziwne pigułki poprzedniego dnia w klubie. Może nic by się jej nie stało, gdyby nie mieszała tego z alkoholem. Od razu, kiedy przywrócili jej oddech przeprowadzili płukanie żołądka. Po dwóch, może trzech godzinach, Amanda leżała w jednej z sal na szpitalnym łóżku. Chanyeol od razu poszedł sprawdzić jak się czuję. Przez cały ten czas siedział w szpitalu i czekał na nią. 
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Dziwnie. Co się stało?
- Straciłaś przytomność. Pamiętasz jeszcze, jak kupiłaś pigułki w klubie. 
- Przedawkowałam?
- Tak.
- Cholera! Dzień zapowiada się po prostu cudownie.
- Miałaś płukanie żołądka. 
- Jak to możliwe, że dopiero teraz źle się po nich poczułam? Przecież minęło tyle godzin.
- Pewnie organizm dopiero je strawił lub coś w tym stylu - nagle do sali wszedł lekarz.
- Jest już pani wypisana. Teraz po płukaniu żołądka wszystko będzie dobrze. Radziłbym nie przesadzać z jedzeniem, pić dużo wody i dużo wypoczywać.
- Dobrze, dziękuję - rzekła.
- Zawiozę cię do twojego domu - powiedział Chanyeol.
- N-nie, nie trzeba. Sama dam sobie radę.
- Nie mogę cię samą puścić w takim stanie.
- Nic mi nie jest.
- Daj sobie pomóc. Jak już tak bardzo nie chcesz, żebym cę odwoził, to chociaż zadzwonię po taksówkę dla ciebie.
- No dobrze - jakieś ok. 20 minut później podjechała taksówka pod szpital - Dziękuję ci bardzo Chanyeol za taksówkę. 
- Nie masz za co dziękować - uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniła uśmiech. Już wsiadała do pojazdu, kiedy nagle ją zawołał:
- Amando.
- Tak?
- Chłopcy tęsknią za tobą. Wszyscy za tobą tęsknimy. Mam nadzieję, że szybko rozwiążesz swoje problemy i wrócisz - była w szoku po tych słowach. Po chwili odjechała żegnając się z przyjacielem. Gdy była już na miejscu weszła od razu do dormu i weszła na piętro do swojego pokoju. Szybko przebrała się w wygodną piżamę i wskoczyła do łóżka. Przypomniała sobie słowa Chanyeol'a:

,,Chłopcy tęsknią za tobą. Wszyscy za tobą tęsknimy. Mam nadzieję, że szybko rozwiążesz swoje problemy i wrócisz"

Bolało ją to, bo również za nimi tęskniła, pomimo, że tak bardzo chciała zapomnieć, a do końca nie potrafiła. Szybko rozwiązać swoje problemy? Nie wiedziała jak. Jak przekonać Feng'a by pozwolił jej wrócić do dormu, skoro sam kazał jej zapomnieć? Nagle przypomniała sobie, że coś schowała do szuflady. Wstała z łóżka i otwierając ją zobaczyła stare zdjęcie exo z debiutu, które miała zamiar wyrzucić, lecz nie miała odwagi. Spojrzała się na zdjęcie i wróciła z nim do łóżka zasypiając wtulona w nie.

*Przecież mieliśmy być rodziną, prawda? (Amanda)*


Wieczorem obudził ją Feng, który wrócił z ważnego spotkania. 
- Wstawaj śpiochu.
- Feng? - przetarła oczy- Cześć oppa. Dawno wróciłeś?
- Niedawno. Po drodze wstąpiłem do chińskiej restauracji i wziąłem nam po kolacji na wynos. 
- Nie jestem głodna. 
- Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz za dobrze.
- Tak, dobrze. Jestem tylko trochę zmęczona.
- Coś się stało?
- Nie, nic. A miało się coś stać?
- Gdzie twój motor?
- Motor? - zapomniała go zabrać spod klubu - Powinien stać pod domem albo w garażu.
- Nie ma go.
- Zniknął?
- No nie wiem, ciebie się pytam... imprezowiczko.
- C-co?
- Odebrałem go po drodze spod klubu. 
- Oppa, ja...
- Co ty tam robiłaś?
- Nic takiego.
- Ile wypiłaś?
- Nie wiem nawet. Nie dużo.
- Miałaś nie pić.
- No tak, ale...
- Dobrze wiesz, że nie toleruję kiedy upijasz się do nieprzytomności.
- Nie upiłam się do nie przytomności! Skąd możesz to w ogóle wiedzieć?
- Pytasz jakbym cię nie znał. Widzę to po twojej twarzy. Tak się składa, że akurat z twojej można czytać jak z otwartej księgi. Co innego jak się napijesz, a co innego jak się upijesz.
- Przepraszam oppa...
- Nie szkodzi. Po prostu martwię się o twoje zdrowie. Chodź, zrobię ci chociaż kawy.
- Zgoda - zeszli na dół do kuchni. Amanda usiadła na wysokim stołku przy blacie, a Feng zabrał się za robienie kawy - Wiesz co, poczekaj. Jednak, wolałabym wodę.
- Wodę?
- Tak.
- Nieźle musiałaś się upić skoro pijesz teraz samą wodę - zaśmiał się - Jeszcze mi powiedz, że straciłaś przytomność, albo nie pamiętasz co się działo poprzedniej nocy.
- Nie no co ty - powiedziała szybko zawstydzona. Podał jej szklankę zimnej wody - Dziękuję - wypiła ją jednym tchem.
- Widzę, że nieźle chciało ci się pić - zaśmiał się. Po chwili zauważył jej smutną twarz - Coś się stało?
- Nie nic, tylko... chciałabym z tobą porozmawiać.
- Pewnie, porozmawiajmy. O czym chciałabyś ze mną porozmawiać.
- O exo.
- Exo? Myślałem, że już to załatwiliśmy.
- No tak, ale...
- Miałaś zapomnieć o nich. Już ci mówiłem, że oni dadzą sobie radę bez ciebie. Są już dorośli. Nie potrzebują cię 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. Minęło już sporo czasu odkąd się z nimi nie widziałaś. Pewnie, już dawno o tobie zapomnieli. 


,,Chłopcy tęsknią za tobą. Wszyscy za tobą tęsknimy." 

- Nie.
- Co nie?
- Nie zapomnieli o mnie. Nie mogliby. My... jesteśmy rodziną. 
- Rodziną? 
- Tak. 
- Nie rozśmieszaj mnie. 
- Chcę wrócić do dormu exo.
- Że niby co?
- To co usłyszałeś. Chcę wrócić do exo. Chcę wrócić do chłopców, którzy stali się moją rodziną. Cały czas byli przy mnie, wspierali mnie, pomagali mi. Chcę znów z nimi pracować pomimo nienormalnego szefa i niesprawiedliwego pana Junsu. Chcę znów być ich ochroniarzem. Chcę ich chronić jak najdłużej tylko potrafię w SM. 
- Nie rozumiem. Czego ci brakuje tutaj? Co?! Daję ci wszystko czego tylko zapragniesz! Drogą biżuterie, markowe ciuchy, drogie kolacje czy wypadu do spa! Wszystko! 
- Nie tylko rzeczy materialne są ważne w życiu! Przyjaźń, miłość, życzliwość! To są najważniejsze i najcenniejsze rzeczy w życiu każdego człowieka, lecz nie każdy potrafi to docenić, tak jak ty! Dopiero przy nich zrozumiałam co te słowa naprawę znaczą! Wolę być biedna i szczęśliwa, niż bogata, mając wszystko i nieszczęśliwa!... Wychodzę - wyszła na górę do swojego pokoju. Feng sądził, że blefuje, lecz po kilku minutach w ekspresowym czasie zobaczyl na schodach ubraną i spakowaną Amandę.
- Co ty wyprawiasz? Gdzie ty idziesz? 
- Wracam do nich.
- Nie pozwalam!
- Nie możesz mi zabronić się z nimi widywać! Chcę robić to co kocham, a ja kocham być ochroniarzem exo!... Nie wyobrażam sobie żyć w inny sposób... Nie powstrzymasz mnie - już miała wychodzić, gdy nagle zapytał:
- Zakochałaś się w którymś z nich? - spojrzała na niego.
- ... Nie - wyszła trzaskając za sobą drzwiami. Nie mogła uwierzyć w to co właśnie zrobiła. Postawiła się Feng'owi i to tak na poważnie. Pierwszy raz, ale dziwne jest to, dlaczego ją nie powstrzymał? W tym momencie nie miało to znaczenia. Poczuła się w połowie wolna. Zmęczona i osłabiona zadzwoniła do Chanyeol'a.
- Halo? Chanyeol?... Załatwiłam już swoje problemy. Wracam do domu.

niedziela, 5 kwietnia 2015

EXO: Just say you love me Rozdział 33

*Dlaczego czuję jakby mi serce biło? (Amanda)*

- Luhan, puść mnie. Nie wiesz co mówisz. Tak naprawdę nie chcesz tego.
- Ale...
- Muszę odejść. Proszę, puść mnie - powolnym ruchem wypuścił ją z objęcia.
- Naprawdę cię nie przekonam?
- Do zobaczenia Luhan - odwróciła się i już miała iść, gdy nagle usłyszała za sobą.
- Kochasz Feng'a? - stanęła po czym odwróciła się.
- Ja nie potrafię kochać... Nie wiem co to miłość.
- Jak możesz okłamywać samą siebie? Mówisz tak tylko dlatego, bo boisz się miłości.
- Niczego się nie boję!
- Więc spójrz mi w oczy i powiedz, że nie potrafisz kochać! - zrobiła jak kazał. Spojrzała się w jego oczy. Nagle poczuła przyjemny dreszcz i ciepło, które przeszyło całe jej ciało od stóp do głowy. Jej serce zaczęło bić jak oszalałe, a to tylko dlatego, że spojrzała mu głęboko w oczy. Pierwszy raz od bardzo dawna poczuła, jak naprawę bije. Pierwszy raz od dłuższego czasu zamiast chłodu i obojętności, poczuła przyjemne ciepło. Nie przyzwyczajona do tego typu uczuć, przeraziła się nie wiedząc co robić. Szybko speszona spuściła głowę w dół. Luhan widząc to od razu wiedział co się dzieję. Zobaczył jej speszenie. Już mógł być w 100% pewny, że naprawdę go kocha, że odwzajemnia jego uczucia, które również od niedawna do niego dotarły. Miał ochotę w tym momencie znów ją przytulić i pocałować jej drżące usta, które tak boją się prawdziwej czułości. Objąć ją opieką i zapewnić jej bezpieczeństwo. Nie pozwolić na to by ten piękny,kwiat lilii nagle zwiędnął przez niepokój który targa jej biedne, skrzywdzone serce.  Spojrzał na jej delikatne dłonie które drżały przez gwałtownie bijące serce, którego nie potrafiła uspokoić. Przełknął nerwowo ślinę i zbliżył się do niej, lecz ta cofnęła się o krok do tyłu.
- J-ja... - zaczęła nie mając odwagi spojrzeć na niego i usiłując się uspokoić - Ja... - podniosła głowę do góry spoglądając na jego delikatną twarz - Robię to dla was... pójdę już - nie powstrzymywał jej. Pozwolił jej odejść. Patrzył jedynie jak jego słońce, które oświetlało jego ponure dni powoli zanikało za ciemnymi chmurami, aż w końcu zniknęło ze świadomością, że być może szybko je znów nie ujrzy.
 Wujek zawiózł ją do bogatej rezydencji Feng'a. Pomógł jej wysiąść z samochodu i wyciągnął jej walizkę z bagażnika. Spojrzał na jej zmartwioną twarz.
- Coś nie tak? - zapytał. Zareagowała na to pytanie jakby otrząsając się z transu.
- N-nie - zająknęła się. Przełykając nerwowo ślinę spojrzała się na rezydencję.
- Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Nie mam wyboru. Feng zawarł współprace z SM.
- Co?!
- Już jesteś - powiedział Feng stojąc w drzwiach domu - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że zamieszkamy razem.
- Raczej nie powinniście razem mieszkać. Nie jesteście po ślubie. To niestosowne - zwrócił mu uwagę menadżer.
- To tylko na jakiś czas póki nie znajdziemy dla Amandy, jakiegoś, ładnego lokum. Wezmę walizkę - wziął walizkę w rękę i zaprowadził Amandę do środka - Nawet nie wiesz, jak stęskniłem się za wspólnym mieszkaniem. Pewnie jesteś głodna. Zrobiłem kolację. Przyrządziłem spaghetti tak jak lubisz - mówił szybko z przejęciem - Napijesz się kawy?
- T-tak, pewnie.
- Coś się stało kotek? - zapytał z troską - Chodzi o exo? Nie przejmuj się nimi. Wszystko będzie dobrze. Zapomnij o nich. Chodź, coś ci pokażę - wziął ją za rękę i zaprowadził na piętro. Po chwili zakrył jej oczy dłońmi i prowadził przed siebie. W pewnym momencie usłyszała, jak otwierają się drzwi, więc prawdopodobnie weszli do jakiegoś pomieszczenia. Nagle odsłonił jej oczy i ujrzała swój stary pokój za czasów, kiedy była nastolatka. Sypialnia była duża w pastelowych kolorach. Wszystkie jej rzeczy leżały na swoich miejscach jak dawniej. Po prawej stronie znajdowało się drewniane, jasne biurko z laptopem i duże lustro. Po lewej stronie znajdowała duża szafa i komoda oraz pułki z książkami. Natomiast przed nimi wciąż stało jej duże, puchate łóżko z baldachimem i światełkami, które dodawały uroku. Nie mogła uwierzyć własnym oczom.  
- Przez to, że nie jesteśmy małżeństwem nie możemy razem sypiać w jednej sypialni, więc odnowiłem twoją starą sypialnię. Podoba ci się?
- Czy mi się podoba? Żartujesz sobie? Ten pokój jest śliczny. Przywołuje wspomnienia. Nic się w nim nie zmieniło. Dziękuję - uśmiechnął się - To pójdę i przyniosę twoją walizkę, a następnie zajmę się kolacją - wyszedł z pokoju. Zaczęła rozglądać się po swojej dawnej sypialni dotykając każdy mebel wspominając, lecz jej wspomnienia przerwało niepokojące uczucie kujące jej serce. Przed jej oczami znów pojawiły się piękne, duże jelenie oczy Luhan'a. Ponownie poczuła na sobie jej ciepły, przyjemny dotyk. Jej serce kolejny raz zaczęło szaleć. Przeraziła się.


* Dlaczego tak szybko bije mi serce jak tylko pomyślę o Luhan'ie? To takie dziwne uczucie. Czyżbym ja zakochała się w nim? Nie nie, nie. To nie możliwe. Nie mogę kochać Luhan'a. To nienormalne. Tylko zaraz, on mówił, że zależy mu na mnie, czyli... on też mnie kocha? Więc to dlatego bał się, że mnie straci. Jaka ja jestem głupia. Naprawę się na takich rzeczach nie znam. Zaraz, c-co? Co?! Jakie ,,też"? Nie ma żadne ,,też".  Nie kocham go. Ja nie kocham Luhan'a. Ja nie potrafię kochać. Nie nadaję się do tego. Nie umiem. Nie potrafię. Nie chcę. Koniec, kropka. Ach! Moje serce~ Uspokój się! Głupie serce z ciebie. (Amanda)*


Po chwili do pokoju wszedł Feng z walizką. 
- Przyniosłem twoje rzeczy. Schodzisz na kolację?
- Pewnie - weszli na dól do pustej jadalni, gdzie znajdował się długi, nakryty stół z krzesłami. Usiadła przy stole. Poczuła się tak nieswojo widząc tylko dwa talerze. Nie była przyzwyczajona do jedzenia posiłku w dwójkę. Zawsze było ich trzynastu. Po chwili Feng wrócił z pysznym spaghetti. Nałożył jej porcję makaronu z sosem na talerz. Wzięła widelec do ręki i spróbowała kęs. Poczuła w nim coś dziwnego. Coś jej w nim przeszkadzało, jak nigdy. 
- D.O robił to zupełnie inaczej - wyszeptała.
- Mówiłaś coś? - zapytał niedosłysząc.
- N-nie - uśmiechnęła się - Pyszne - wzięła kolejny kęs do ust. 
- Cieszę się, że ci smakuję. 
- Yhym - po kolacji od razu wskoczyła pod prysznic, a następnie rozpakowała się w swoim pokoju. Chcąc schować ubrania do dużej szafy ujrzała coś o czym zapomniała już dawno. Mianowicie zdjęcia boysbandów przyklejonych na drzwiczkach. Patrząc na nie przypomniała sobie, jak to kpop ją uszczęśliwiał i jak bardzo chciała poznać jeden z zespołów. Jedno z zdjęć przykuło najbardziej jej uwagę. Było to stare zdjęcie exo za czasów debiutu. Oderwała je od drzwiczek i uważnie mu się przyglądała obserwując każdego z członków po kolei. Nagle poczuła ucisk w klatce piersiowej i pojedynczą łzę spływającą po jej policzku. 

* Uspokój się Amando. Musisz to przetrwać. Musisz zapomnieć (Amanda)* 


 Zerwała wszystkie zdjęcia z drzwiczek i targając je wyrzuciła do kosza. Przy ostatnim się zatrzymała. Było na nim exo. Wahając się wrzuciła je do szuflady po czym wskoczyła do łóżka wypłakując się w poduszkę. 
 Minęły dwa tygodnie odkąd Amanda nie widziała się z chłopakami. Od tamtej pory nie miała z nimi żadnego kontaktu. Starała się zapomnieć i coraz lepiej jej to wychodziło, kiedy Feng w między czasie ją rozpieszczał. Zapierał ją do różnych restauracji na drogie kolacje, firmowych sklepów, gdzie kupował jej wszystko co tylko się jej spodobało, fundował jej kuracje w spa i zabierał na wycieczki. Robił wszystko by tylko poczuła się lepiej nie myśląc o exo. Starał się kupić jej obecność, serce czy ciepło. Kolejny tydzień mijał spokojnie spędzając razem czas. Któregoś dnia przejeżdżali obok SM. Cieszyło go to, że nawet nie spoglądała z tęsknotą na budynek. Może nawet by się nie odwróciła, gdyby nie tłum nastolatek przed budynkiem i van z którego wychodzili chłopcy z exo, a wśród nich kontuzjowany Kai. Biedny chłopak nie dość, że ciężko było mu chodzić przez obolałą nogę, to jeszcze ochrona nie potrafiła dobrze dopilnować fanek przez co było mu jeszcze trudniej. Spojrzała na niego z przerażeniem. Gdyby tylko mogła wybiegła by z samochodu, podbiegła do Kai'a i odpędziła wszystkie dziewczyny, by mógł spokojnie wejść do SM. Kiedy jeszcze tam pracowała, wyszkoliła sobie fanki, jak pieski przez co bały się podejść do Amandy. Dzięki temu było wszystkim łatwiej. Teraz najwyraźniej zauważyły, że Amandy już nie ma, więc mogą sobie pozwolić na więcej. Poczuła tęsknotę, która zżerała ją od środka. Znów zapragnęła wrócić do brudnego, głośnego dormu, gdzie musiałaby spać na kanapie w salonie. 
- Nie przejmuj się tym - usłyszała z ust Feng'a - Nic im nie będzie. To zawodowcy. Skoro od początku dawali sobie radę, to teraz też sobie dadzą. Są dorośli. To już ciebie nie dotyczy. 
- Tak, masz rację - odpowiedziała cichym głosem po czym znów pewniej usiadła, lecz wciąż o nich myślała. 

 Nie radząc sobie z emocjami i myślami, które tłumiły się w jej głowie postanowiła wybrać się do klubu potańczyć, by się trochę odstresować i zabawić. Zająć jakoś myśli pod nieobecność Feng'a w domu. Feng wyjechał w sprawach biznesowych i miał dopiero wrócić na drugi dzień wieczorem. 
 Ubrała się w coś wygodnego, pasującego na wypad do dyskoteki, zabrała pieniądze i pojechała na motorze do klubu. Bawiła się w klubie tańcząc z różnymi ludźmi i pijąc piwo. Dwie godziny później, kiedy była już nieco wstawiona podszedł do niej nastolatek, który zaproponował do kupienia tabletki, dzięki którym bawiłaby się jeszcze lepiej. Nie była pewna co do nich, ale zauważyła, że większość je zażywa, więc postanowiła je kupić. Połknęła od razu dwie popijając piwem zamiast jedną, a po pewnym czasie drugą. Przez to tabletki zaczęły szybciej działać. Świat jej wirował i wydawał się bardzie kolorowy. Była naćpana, lecz nie przeszkadzało jej to. Świetnie się bawiła jak nigdy dotąd. Udało się jej nawet dostać trawkę, którą zapaliła.
 Minęła kolejna godzina, a Amanda wciąż się bawiła nie tracąc humoru, ani siły. W pewnym momencie zaczepił ją jakiś przystojny chłopak. Miał ciemne włosy. Był wysoki i w podobnym do niej wieku. Spędziła z nim resztę czasu w klubie pijąc piwo, paląc trawkę i tańcząc. Była już tak zjarana, że nawet nie zwracała uwagę z kim spędzała czas. Ważne było, żeby się dobrze bawić. Po mijających godzinach, kiedy wybiła godzina pierwsza nad ranem Amanda wraz z nowo zapoznanym chłopakiem zaczynali czuć do siebie miętę. Tańcząc razem ich ciała dotykały się nie ograniczając przestrzeni między sobą. 
- Chcesz ze mną wyjść? - zapytał się z lekkim uśmiechem wskazując kciukiem za siebie
-  A gdzie?
- W jakieś bardziej ustronne miejsce. Co ty na to? 
- Hymm... no dobrze - złapał ją za rękę i prowadząc przez tłum tańczących ludzi wyprowadził ją na zewnątrz po czym wezwał taksówkę. Jechali gdzieś, gdzie tylko ten chłopak wiedział, gdzie jadą śmiejąc się i rozmawiając przytuleni do siebie. Amanda już była tak zjarana i pijana, że nawet nie zwracała uwagi na otaczający ją świat. Taksówkarz zawiózł ich do hotelu za miastem. Chłopak zapłacił taksówkarzowi, pomógł toczącej się Amandzie wyjść z taksówki i założył okulary przeciw słoneczne oraz kaptur na głowę. Trzymając ją pod rękę, żeby się nie przewróciła wynajął w recepcji pokój. Zabrał ją do wynajętego pokoju po czym ściągnęli buty i weszli bardziej w głąb pokoju. Był to piękny pokój na piętrze z łazienką i małą kuchnią. Dziewczyna usiadła na dużym, dwuosobowym łóżku. Chłopak ściągnął okulary i koszulkę ukazując swój delikatny abs, podchodząc chwiejnym krokiem do lodówki. Amanda w końcu zaczynała odczuwać, jak tabletki przestają działać. Czuła się zmęczona i słaba przez co położyła się na łóżku plecami w dół. Chłopak podszedł do niej i usiadł obok wręczając szklane z zimną wodą. Podniosła się siadając i podpierając jedną ręką z tyłu. Wzięła od chłopaka szklankę z wodą, a że w tym momencie wszystkie jej nieporadnie wychodziło to pijąc wodę oblała się nią. Cały jej dekolt był mokry, a z szyj spływały pojedyncze krople wody. Chłopak nachylił się nad nią. Prawą ręką złapał ją za bok, a drugą podpierał się. Delikatnie, czubkiem języka zlizywał kropelki wody z szyi Amandy. Nie protestowała. Przechyliła głowę do tyłu pozwalając na pieszczoty. Jej głos zaczął drżeć. Po chwili już całym językiem dokładnie zlizywał wodę z dziewczyny schodzą do niej dekoltu. Podniósł się i gwałtownie wbił się w jej rozchylone usta. Położył ją na łóżku namiętnie całując i dotykając po prawym udzie. Dokładnie językiem penetrował jej jamę ustną dotykając czubkiem języka jej podniebienie. Dziewczyna przygryzła jego dolną wargę lekko za nią ciągnąć po czym znów namiętnie wbił się w jej usta nie dając Amandzie oddechu. Odrywając się od jej pełnych ust zszedł ponownie do szyi podgryzając ją  i ssąc obojczyki, siorpiąc za karym razem. Ściągnął z niej gwałtownie koszulkę całując po dekoldzie. Prawą ręką złapał ją za krocze.Wkładając dłoń pod jej majtki wygięła się z rozkoszy w łuk, dzięki czemu lewą ręką odpiął jej stanik i szybkim ruchem zrzucił go z niej. Prawą dłonią wciąż pieścił łechtaczkę dziewczyny, a lewą masował jej lewą dużą, nabrzmiałą, gorącą pierś. Natomiast ustami ssał jej drugą pierś. Amanda wsunęła dłonie w jego ciemną czuprynę stękając z rozkoszy. Następnie pocałunkami zszedł w dół dochodząc do nieszczęsnych spodni. Szybko je ściągnął wraz z majteczkami. Zrobił to także i w swoim przypadku przez co po krótkiej chwili obydwoje byli już nadzy. Koreańczyk położył się na dziewczynie dotykając ją swoim twardym, nabrzmiałym penisem. Wrócił do namiętnego gwałcenia jej ust. Objęła jego głowę zanurzając swoje drobne dłonie w jego ciemnych włosach. 
 Nagle jakby rzeczywistość przestawała  być dla niej obojętna. Zaczęła bardziej się orientować gdzie jest i co robi. Widząc pieszczącego, namiętnego Koreańczyka zaczynała się powoli wyrywać. Koreańczyk nie dawał za wygraną. Chciał dokończy to co zaczął łapiąc za nadgarstki i unieruchamiając jej ręce po bokach. Wsunął się bardziej między jej nogi, przez co nie mogła go od siebie odepchnął nawet nogą. 
 Wszedł w nią gwałtownie zatrzymując w jej płucach powietrze. Złapała głęboki oddech. Powolnymi ruchami poruszał się w niej całując ją po szyi i ciężko dysząc, a zarazem cicho stękając jej do ucha co jeszcze bardziej ją podniecało. Położył się na niej przygniatając ją swoim ciałem. Doskonale czuła każdą cześć jego ciała i to ciepło, a raczej gorąc, który się miedzy nimi wytwarzał. Z każdym ruchem jego bioder, z każdym wejściem w nią przestawała walczyć z tym, całkowicie się mu oddając. Objęła jego biodra nogami. Dyszała pocąc się. Spojrzał się na nią i posuwając ją dalej patrzył się w jej oczy. Czuła, że zaraz dojdzie. Przestał zanim doszła. Puścił jej ręce i wkładając dłonie pod jej plecy podniósł ją do góry przez co obydwoje siedzieli na łóżku obejmując się nogami. Objęła jego szyję rękoma podskakując na nim. Ich ruchy bioder stawały się coraz bardziej gwałtowne i mocniejsze. Wciąż wchodząc w nią wbił się w jej wargi. Jęczała mu w usta nie mogąc złapać oddechu. Coraz bardziej przyspieszał masując dłońmi jej pośladki. Doszła. Rzucił ją zmęczoną na łóżko. Zdyszana leżała nie ruchomo widząc napalonego chłopaka nad sobą. Światła ulic wpadających przez okno doskonale podkreślały jego ciało i twarz. Szybko obrócił ją na brzuch. Podniósł jej biodra do góry po czym z całej siły klepnął ją w pośladek zostawiając po sobie czerwony ślad na skórze. Syknęła z bólu. Wszedł w nią od tyłu i nie cackając się od razu zaczął w nią wchodzić szybkimi ruchami . Coraz głośniej jęczała z podniecenia słysząc ciężkie, głośne dyszenie partnera. Obserwował ją z góry patrząc na jej niewinną twarz wgniataną w poduszkę. Złapał ją za włosy ciągnąc je do tyłu, dzięki czemu jej głowa przechyliła się. Obniżył jej biodra przygniatając ją całym ciałem przez co czuli jak w środku mają coraz ciaśniej, ale nie przeszkadzało im to. To jeszcze bardziej uruchamiało podniecenie. Ugryzł ją w ucho kończąc w niej trzema mocniejszymi ruchami. Amanda doszła drugi raz z głośno wykrzyczanym imieniem na ustach:
- CHANYEOL!!! - wykończona położyła głowę na poduszkę, a Koreańczyk powoli wyszedł z niej całując ją ostatni raz w ramię z lekkim uśmiechem.