Translate

piątek, 29 sierpnia 2014

Dziewczyna Gangstera Rozdział 22 " Yakuza"

 Nagle Changsun otworzył oczy. Zobaczył ciemny, rozświetlony sufit. Leżał na jasnobrązowym łóżku przykryty biała kołdrą. Po jego lewej stronie znajdowało się duże, otwarte okno przez które wlatywał wiatr delikatnie porywając  białą firankę. Ściany były koloru pastelowego brązu. Przed dużym, dwuosobowym łóżkiem wisiał na ścianie duży, plazmowy telewizor. Pod telewizorem stał jasnobrązowy stolik z białym, skórzanym fotelem, a na stoliku leżał czerwony plecak Hyosung. Odwrócił głowę w drugą stronę i zobaczył śpiącą na krześle Hyosung z opartą głową obok lampki nocnej na małej szafeczce, która stała tuż obok łóżka.
- Hyosung - wyszeptał zmęczony. Po chwili do pokoju wszedł Hyunseung. Zaskoczony spojrzał się na Joona i po chwili uśmiechnął się.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Nie najlepiej. Wciąż mnie boli.
- Ale lepiej już wyglądasz niż wcześniej.
- Gdzie my tak właściwie jesteśmy?
- W hotelu. W centrum Tokyo.
- Co się stało? Gdzie wszyscy?
- Kiedy płynęliśmy do Japonii bardzo źle się czułeś. Gdy byliśmy już na miejscu zasłabłeś. Ludzie z Yakuzy już na nas czekali na miejscu i zabrali nas ze sobą. Reszta jest w kryjówce. Niestety tam nie ma zbyt dobrych warunków, żebyś mógł tam leżeć, więc wynajęli dla ciebie tutaj pokój, żebyś odpoczął i wyzdrowiał. Codziennie przychodził do ciebie lekarz z pielęgniarką, by sprawdzać czy twój stan zdrowia się nie pogarsza. Na początku byłeś w szpitalu, ale gang uparł się, żeby dalsze leczenie było przeprowadzane w hotelu.
- Jak to... codziennie? Ile ja spałem?
- Pięć dni.
- Pięć dni?!... Tyle czasu zmarnowanego.
- ... Hyosung przez cały ten czas siedziała tutaj z tobą.
- Cały... czas?
- Zaopiekowała się tobą - Joon odwrócił głowę patrząc na dziewczynę. Wyciągnął rękę by móc chociaż na chwilę dotknąć jej policzka, ale powstrzymał się. Od razu usiadł na łóżku i jęknął z bólu łapiąc się za ranę, która była dobrze zabandażowana. Chłopak widząc to od razu do niego podbiegł by mu pomóc.
- Nie - powstrzymał go - Nie potrzebuję pomocy - na chwilę jeszcze spojrzał na śpiącą dziewczynę i zapytał Hyunseunga - Jaki mamy dzisiaj dzień?
- Czwartek.
- Która godzina?
- Jedenasta piętnaście - Nagle Hyosung przebudziła się przecierając oczy. Spojrzała się na Hyunseunga i zapytała zaspanym głosem:
- Hyunseung oppa? C-co, co ty tu robisz? Która godzina? - odwróciła głowę i zobaczyła, że Joon już siedzi na łóżku i patrzy się na nią. Jej zdziwienie przerodziło się w radość.
- Joon! Ty żyjesz! - rzuciła się na przyjaciela przytulając go, a łza popłynęła jej po policzku - Tak bardzo się bałam, że cię stracę. Jak się czujesz? - szybko zapytała patrząc mu w oczy.
- Boli - jęknął.
- Boże! Przepraszam! - szybko od niego odskoczyła.
- Nie szkodzi - zaśmiał się - Lubię jak mnie przytulasz. Nawet jeżeli gnieciesz mi przy tym całe ciało - uśmiechnął się - Więc mówiłeś, że która jest?
- Teraz jedenasta dwadzieścia jeden.
- Dobrze - wstał na równe nogi, lecz po chwili z bólu prawie się przewrócił. Na szczęście w odpowiednim momencie Hyosung go złapała mówiąc:
- Nie możesz wstawać w takim stanie. Musisz odpoczywać - pomogła mu usiąść z powrotem na łóżku.
- Już dość odpoczywałem. Hyunseung... powiedz Akirze, że już wstałem.
- Jasne - szybko wykonał jeden telefon. Dwadzieścia minut później do pokoju weszła reszta Białego Kła. Wszyscy bardzo się cieszyli, że ich szef w końcu się obudził.
- Zinger - zawołał Joon - Gdzie Akira?
- Zaraz tutaj przyjdzie.
- O wilku mowa - rzekł Mir. Nagle do pokoju wszedł dwudziestojednoletni Japończyk wraz z trzema dorosłymi mężczyznami obranymi w czarne garnitury. Spod ich rękawów i kołnierzy ukazywały się kolorowe tatuaże. Dwudziestojednoletni chłopak również był ubrany przyzwoicie. Miał czarne, krótkie włosy z krótką grzywką na bok. Jego skóra była jasna i wyglądał na osiemnaście jak nie siedemnaście lat. Był naprawę przystojny.
- Dobrze cię znów widzieć Joon - powiedział po koreańsku.
- Mnie ciebie również Akira. Zmieniłeś image?
- Tata przyjechał. Sam rozumiesz.
- No tak - zaśmiali się.
- Ale teraz na poważnie. Joon... spałeś pięć dni. Wiesz co to oznacz, prawda?
- Tak, wiem. Czy ktoś o coś pytał?
-  Na szczęście nie... jak na razie. Dziś w nocy przetransportujemy was w wyznaczone miejsce. Tam będziecie bezpieczni.
- Jak to dziś?! - oburzyła się Hyosung - Changsun dopiero co się obudził. Wciąż jest bardzo zmęczony i ledwo co stoi na nogach. Nie możemy...
- Zrozumiałem - przerwał jej Changsun - Będziemy czekać.
- Ojciec chciałby się z tobą spotkać.
- Daj mi pięć minut. Zaraz zejdę - Akira skinął głową i wyszedł wraz z swoją ekipą z pokoju.
- Changsun... co ty robisz?- zapytała.
- Nie możemy tracić czasu tylko przez postrzelenie. Będę  jeszcze miał wiele czasu, żeby odpocząć. Pomóż mi wstać - dziewczyna zrobiła to o co poprosił. Przytrzymała go, a Yoseob podszedł szybko podając mu kule. Koreańczyk podparł się na nich i rzekł:
- Czekajcie na dole - wszyscy przytaknęli i po kolei wyszli z pokoju razem z Hyosung. Kiedy Japonka stała już w drzwiach usłyszała za sobą:
- Hyosung... - odwróciła się - Dziękuję.
- Nie ma za co - wyszła zamykając drzwi. Chłopak udał się do łazienki i wziął szybki prysznic. Szybko się ubrał, poprawił włosy i wychodząc z pokoju zjechał na dół windą. Przed hotelem stał Biały Kieł wraz z innymi typkami.
- Gotowy? - zapytał Akira. Chłopak przytaknął. Dwóch sługusów Akiry pomogło mu wsiąść do samochodu, a po nim wsiał Akira. Wtedy Joon powiedział do załogi przez okno.
- Muszę udać się na pewne spotkanie. Nie będzie mnie przez jakiś czas. Wy macie wolne. Jesteśmy w Tokyo. Zabawcie się i nie rzucajcie się za bardzo w oczy, zgoda? - przytaknęli - Macie tutaj moją kartę - wręczył ją Zinger - Będę dzwonił. Słyszałeś Seungho?
- Jasne - chłopak zasunął okno po czym odjechali. Wszyscy bardzo się cieszyli, że będą mogli zwiedzić miasto.
- Hyosung! Pokaż nam miasto - powiedziała Hyuna.
- Yyy... zgoda.
- To od czego zaczniemy? - zapytała Zinger.
- Może... pójdziemy do zoo? - wszyscy przytaknęli. W zoo zobaczyli wiele wspaniałych zwierząt. Tego dnia zwiedzili kilka ciekawych miejsc.







 Wieczorem po kolacji w jednej z restauracji udali się do miejsca, gdzie często przebywała za swego czasy Hyosung.


 Świetnie się bawili w klubie. Tańczyli, śmiali się i wypili kilka drinków. Kiedy nadchodziła godzina 22:00, Joon zadzwonił do Seungho.
- Zrozumiano, zaraz będziemy.
- Co się stało? - zapytał Mir.
- Joon dzwonił. Musimy się zbierać. Idź po dziewczyny, a ja pójdę po Yoseoba, Hyuseunga i Zinger. Spotkamy się przed klubem.
- Zgoda - Mir wszedł w głąb tańczących ludzi. Nagle z daleka zobaczył tańczącą Hyunę z Hyosung - Dziewczyny, musimy się już zbierać .Changsun dzwonił.
- Już? - zapytała zawiedziona Hyuna.
- Tak już .Idziemy - szli w trójkę jedno za drugim przedzierając się przez tłum ludzi i razem wyszli z budynku. Na zewnątrz czekała już reszta. Hyosung zadzwoniła po taksówkę, która zawiozła ich w wyznaczone miejsce spotkania. Przeszli przez ulicę i idąc wzdłuż chodnika skręcili w prawo w uliczkę. Tam stało wielu, dużo starszych, wytatuowanych gangsterów. Dwóch z nich zatrzymało ich.
- Czego? - jeden zapytał po japońsku.
- Przyszliśmy się spotkać z Joon'em.
- Z kim? - zapytał drugi - Chyba szukają guza - zaśmiał się.
- Nie radziłbym - powiedziała Zinger wyciągając broń. Już mieli się na siebie rzucać, bić się i miała lać się krew strumieniami, ale nagle metalowe drzwi, które znajdowały się troszkę dalej otworzyły się. Wyszedł z nich umięśniony Japończyk w garniturze, który widząc Koreańczyków, zawołał:
- Biały Kle proszę za mną! - inni gangsterzy słysząc to odsunęła się dając im przejść. Byli bardzo zdziwieni, że należą do Białego Kła. Nie wyglądali na takich i byli dużo młodsi. Weszli do środka, a drzwi się zamknęły. Przeszli przez korytarz i weszli do kolejnego pomieszczenia. Wyglądał jak luksusowy klub dla bogatych. Siedzieli tam wyższej rangi gangsterzy z Yakuzy. Mężczyźni, jak i kobiety, a w tle leciała miła muzyka. Umięśniony mężczyzna wskazał im drogę do stolika znajdującego się na samym końcu za białym parawanem przyozdobionym sakurą. Za nim siedział Joon z Akirą i starszym mężczyzną, a za nim stali jego dwaj ochroniarze. Wszyscy ukłonili się i zasiedli do stołu.
- To jest moja załoga. Biały Kieł - rzekł Changsun.
- Wiele o was słyszałem. Jesteście zdolnymi, młodymi ludźmi - uśmiechnął się mężczyzna po czterdziestce.
- Biały Kle, to jest Rokuro. Szef Yakuzy. Mężczyzna, który przyjął i zajął się nami w Tokyo przez ostatnie pięć dni.
- Ty również nam pomagałeś, Changsun. Więc dlaczego ja miałbym wam nie pomóc? W dodatku... prowadzimy razem interesy.
- Zgadza się.
- Jak już rozmawialiśmy, potrzebujecie transportu.
- Tak.
- Akira się tym zajmie, prawda?
- Oczywiście ojcze. Od razu pójdę się tym zająć - wstał i odszedł.
- Świetnie. Czy potrzebujecie jeszcze czegoś ode mnie?
- Nie, nic.
- Dobrze. Bardzo chciałem zobaczyć Białego Kła w całości. Widzę, że kogoś tutaj jeszcze brakuje.
- Jieun nas zdradziła oddając w ręce FBI. Nie żyje, a Kikwang siedzi za kratami.
- Rozumiem. Ubyło wam dwóch członów... nie dobrze. Wiesz co robisz?
- Oczywiście, że tak. Nie dam pozwolić na to, żeby stracić kolejną osobę.
- I to rozumiem - nagle wrócił do nich Akira.
- Wszystko załatwione. Za godzinę przyjedzie samochód, który was zabierze.
- Doskonale - rzekł Joon.
- Dobrze by było, gdybyście już ruszyli się przyszykować.
- Zgadza się.
- Dobrze było cię znowu zobaczyć.
- Ja również cieszę się z tej wizyty.
- Tylko szkoda, że akurat w takich okolicznościach.
- No niestety, ale cóż poradzić? My będziemy się już zbierać.
- Dobrze, trzymajcie się i dajcie z siebie wszystko.
- Dziękujemy. Do widzenia - wszyscy wstali, ukłonili się i wyszli z budynku. Joon wraz z Hyosung wrócili do hotelu po rzeczy, a reszta do kryjówki. Kiedy byli już gotowi pod hotel przyjechał samochód z członkami gangu, którzy już czekali tylko na ich dwójkę. Pojechał z nimi Akira, żeby dopilnować wszystkiego. Zjechali na dół i pojechali. Była to długa i wyszarpująca podróż. Na szczęście pojazd był duży i zawierał wiele miejsc, więc każdy mógł się położyć i zasnąć. Po trzech godzinach jazdy znaleźli się na wsi. Niestety było już ciemno i późno, więc nie mogli niczego zobaczyć. Wysiedli przy jakimś drewnianym domku i wypakowali swoje rzeczy.
- Niestety tutaj muszę już was pożegnać. Już wiecie co robić dalej.
- Oczywiście - odpowiedział Joon.
- No to do zobaczenia.
- Pa - Akira wsiadł z powrotem do pojazdu i wrócił do miasta.
- Musimy się dzisiaj tu przespać. Rano ruszamy w dalszą drogę - wszyscy przytaknęli i weszli do środka. Był to mały, drewniany przystanek do którego przyjeżdżały różne pojazdy transportowe i małe busiki. Przespali się z tyłu za budynkiem na sianie. Nie można było narzekać. Na sianie wygodnie im się leżało. Nie padało, ani nie było pochmurnie. Było dosyć przyjemne powietrze i lekki i wietrzyk. W tym momencie Hyosung pierwszy raz zobaczyła na oczy tyle gwiazd na niebie. To było niesamowite. Następnego dnia wstali bardzo wcześnie, żeby nie spóźnić się na swój dalszy transport. Okazało się, że znajdowali się w zielonej, bajecznej dolinie pełnej pól uprawnych i kwiecistych łąk. Były tutaj przepięknie. Po chwili przyjechała bryczka do której wsiedli. Siedzieli razem z innymi tubylcami. Jechali tak z dwadzieścia minut podziwiając piękne widoki. Kiedy byli już na miejscu przeszli się jeszcze kawałek i znaleźli się przy pięknym, starym, tradycyjny, japońskim domu. Przed dom wyszedł stary Japończyk, który ich przywitał.
- Witajcie, dobrze, że już przybyliście. Dawno się nie widzieliśmy - uśmiechnął się starzec.
- Nam również ciebie miło widzieć sensei - powiedziała Zinger.
- Słtszałem od Joon'a, że wiele się wydarzyło. Nigdy bym nie sądził, że do tego dojdzie... A wy zapewne jesteście nowi? - wskazał na trójkę. Przytaknęli - Świetnie. Od jutra zaczynamy pierwszy trening.
- Trening?! - krzyknęli zdziwieni w tym samym momencie. Joon o dziwo wytrzymał całą drogę nie skarżąc się na ból, ale jak to Joon. Po chwili i tak upadł z bólu na kolana.


***************
Przepraszam, ten rozdział nie jest taki wspaniały :D

1 komentarz:

  1. Dalej rozpaczam po Kikwangu, ale rozdział fajny, nie ma to jak Yakuza xD no i wśród zdjęć, jest posąg Hachiko ♥ duuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń