Nastąpił kolejny weekend. Basia jak za każdym razem, została w domu, kiedy przyjaciółki wymknęły się z domu z swoimi miłościami. Polka wzięła prysznic, po kremowała ciało i przebrała się w piżamę. Otworzyła okno, położyła się na swoim łóżku i zaczęła oglądać koreańskie dramy na laptopie. Mijały godziny, a Basia prawie zasypiała. Próbowała powstrzymać się i nie zamknąć oczu, ale to nie pomogło. Oczy jej same się zamknęły, jedynie dźwięk dramy jeszcze docierał do jej uszu. Nagle wszystko ucichło. Tą przeraźliwą ciszę przerwał męski szept:
- Basia - usłyszała. Otworzyła oczy i zobaczyła leżącego obok niej Sunggyu.
- Oppa? - zapytała. Uśmiechnął się i pogłaskał jej policzek. Chłopak leżał w pół mroku, lecz jego oczy wciąż można było dostrzec wśród ciemności.
- Zmęczona? -zapytał.
- N-nie - ziewnęła - Troszkę - stwierdziła po chwili ocierając oczy.
- Jak spędziłaś ostatnie dni?
- Nie uwierzysz co się wydarzyło.
- Zamieniam się w słuch.
- Baro oświadczył się Kindze.
- Naprawdę?
- Tak, ale to nie wszystko. Zuza i Woohyun będą mieć dziecko.
-Niesamowite - stwierdził nie odrywając od niej wzroku.
- Ale to też jeszcze nie wszystko.
- Jest jeszcze coś?
- Byłam u twoich rodziców - nagle jego uśmiech zszedł z jego twarzy.
- Że gdzie byłaś? -podniósł się.
- Pamiętasz, jak opowiadałeś mi gdzie mieszkają? Poszłam do nich. Poznałam twoją matkę. Miła z niej kobieta. Cieszyła się, że mnie w końcu poznała. Zaprosiła mnie na obiad na drugi dzień,więc poszłam i poznałam resztę twojej rodziny. Masz bardzo uprzejmych rodziców i zabawną siostrę.
- Cieszę się,że ich poznałaś i polubiliście się.
- Ja też. Twoja matka świetnie gotuje.
- Nie możesz więcej do nich przychodzić - powiedział z troską w głosie.
- Dlaczego? -usiadła obok niego.
- Bo nie.
- Bo nie?To nie jest odpowiedź.
- Po prostu nie chcę, żebyś do nich przychodziła. To bardziej skomplikowane niż myślisz. Nie zrozumiesz.
- Ale chce zrozumieć. Oppa... przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć o wszystkim. Powiedz mi,czy to jest związane z twoim znaniem na biodrze?
-Skąd o tym wiesz?! -spanikował odwracając się do niej plecami.
- Widziałam... złożyli cię w ofierze?... twoi rodzice? - zapytała dotykając jego ramienia.
-Przepraszam... że ci wcześniej o tym nie powiedziałem. Bałam się twojej reakcji.
- Nie potrzebnie.Nie ważne co się dzieje. Ja zawsze będę przy tobie oppa - odwrócił się do niej. Spojrzeli sobie w oczy.
- Jestem satanistą.
-Wiem.
- Przepraszam - przytulił ją do siebie. Dziewczyna odwzajemniła uścisk.
- Powiedz mi... ty żyjesz... prawda? - zapytała się nerwowo wyszeptując mu słowa do ucha. Piosenkarz nic nie odpowiedział. Jedynie spojrzał się jej w oczy - Żyjesz? - powtórzyła głośniej.
- Jak inaczej stałbym teraz przed tobą? Przecież nie jestem duchem.
- Jesteś... demonem.
- Nie mów tak.
- Ale to prawda, mam racje? - wziął głęboki oddech i przytulił ją do siebie.
- Kocham cię - wyszeptał.
- Ja ciebie też kocham.
- Będziesz przy mnie pomimo wszystko?
- Tak oppa... chcę być przy tobie.
- Na zawsze?
- Po wieki.
- Pamiętaj,że cokolwiek by się stało, ja wrócę po ciebie.
- Jak to wrócę? O czym ty mówisz? Nie mogę cię znowu stracić.
- I nie stracisz mnie. Już nigdy. Zawsze będziemy razem. Zawszę będę za tobą podążał. To tylko z twojego powodu, ja wciąż mogę istnieć w miejscach w których mnie już nie powinno być.
-Obiecaj mi... obiecaj, że mimo wszystko będziemy razem... na zawsze.
-Obiecuję ci - spłynęła mu łza po policzku. Pocałował ją w czoło przez co zamknęła oczy. Gdy je otworzyła, jego już przy niej nie było. Tej nocy znów wróciły jej koszmary. Ciemny i opuszczony parking. Miejsce przed którym zaginął Sunggyu. Nie mogąc spać po nocach znowu wróciła do swoich tabletek z przepisu psychologa. Dziewczyny zauważyły, że ich przyjaciółka wróciła do leków. Przejęte tym zaczęły z nią rozmawiać w kuchni.
- Basia, wszystko w porządku? - zapytała Kinga.
- Tak, dlaczego pytasz?
- Znowu wróciłaś do leków - powiedziała Zuza.
- Tak, to prawda. Wróciły mi koszmary, ale to nic. Nie przejmujcie się mną.
- Myślę, że to przez to, że ja wychodzę za maż, a Zuza zaszła w ciążę - rzekła Kinga.
- Sądzisz, że jestem zazdrosna?
-To nie tak, ale u nas, można powiedzieć, że zaczął się nowy etap w życiu, a ty...
- A ty przez to przypomniałaś sobie o Sunggyu i koszmary wróciły - wtrąciła Zuza- Nie chcemy, żebyś znowu przez to przechodziła. Rozumiem, że ostatnio wiele się stało, ale proszę cię... nie zamykaj się w sobie. Nie tym razem.
- Potrzebujemy cię.
- Wiem... a ja potrzebuje was. Nie martwcie się o mnie.Teraz najważniejszy jest ślub i dziecko. Ja dam sobie radę - uśmiechnęła się - Jutro idę do lekarza więc poproszę ją o silniejsze leki i wszystko będzie dobrze - następnego dnia po południu, Basia udała się do lekarza i zaczęła z nią rozmawiać o swoich koszmarach które wróciły.
- Więc, śni ci się cały czas jeden i ten sam sen?
- Tak,cały czas ten podziemny parking.
- Czy boisz się tego snu?
- Tak i to bardzo.
- A co odczuwasz podczas tego snu? Jakie masz obawy?
- Boje się tego co w nim jest. Tej... ciemności.
- Boisz się ciemności?
- Nie, jedynie tego miejsca.
- Wiesz, proponuje ci, żebyś pokonała swój strach.
- To znaczy?
- Żeby twoje koszmary zniknęły, musisz udać się w tamto miejsce i wejść do tego parkingu. Musisz zobaczyć co jest w środku, żeby przekonać się, że nie masz się tak naprawę czego bać, a koszmary same znikną.
- Dobrze, tak zrobię.
- Więc do tego czasu nic nie przypisuje. Proszę wróć do mnie za tydzień i opowiesz mi o swoich przeżyciach.
- Dobrze,dziękuj pani bardzo. Do widzenia.
- Do zobaczenia za tydzień - Basia wyszła z przychodni i udała się w tamto miejsce. Stanęła w miejscu w którym stała tamtej nocy wraz z Sunggyu. Doskonale przypomniała sobie tamtejszy dzień. Odwróciła się i spojrzała się w głąb ciemnego, starego parkingu podziemnego. Przełknęła głośno ślinę i wzięła oddech. Ruszyła przed siebie. Idąc powolnymi krokami zmierzała w głąb ciemności. Kiedy już prawie była w środku opętał ją strach i wybiegła z środka. Biegła tak szybko i bezmyślnie, że przewróciła się. Obolała podniosła się na rękach i zaczęła głośno oddychać. Odwróciła głowę do tyłu i przestraszona tym widokiem uciekła do domu. Postanowiła, że wróci do biegania i może w ten sposób przewalczy strach i wejdzie do środka. Przebiegała codziennie obok tego miejsca, lecz za każdym razem oplata ją strach i uciekała. W końcu postanowiła, że uda się w to miejsce z dziewczynami.
- To tutaj - Basia wskazała dziewczyną miejsce.
- Więc to miejsce śni ci się po nocach? - zapytała Kinga.
- Tak.
- Powiedziała, że jak wejdziesz do środka i przewalczysz swój strach to koszmary miną, ale ty nie masz odwagi tam wejść? - zapytała Zuza.
- Zgadza się.
- Wejdźmy tam razem - rzekła Kinga.
-Tak, zróbmy to razem - powiedziała Zuza - Razem pomożemy ci przewalczyć strach - obydwie chwyciły dłonie przyjaciółki. Polka wzięła głęboki oddech i powolnym krokiem zmierzyły ku ciemności. Nagle Basia powiedziała:
- Nie, ja... idę sama.
- Sama?Jesteś tego pewna? -zapytała Kinga.
- Tak, muszę to zrobić sama. Inaczej koszmary nie miną. Wy dałyście mi siłę, żebym tam weszła.
- Dasz radę. Zobaczysz, że to nie takie straszne.W końcu co tam możesz takiego zobaczyć? - zapytała żartobliwie Zuza. Basia zostawiła dziewczyny, zamknęła oczy i weszła w dół. Szła i szła, aż w końcu otworzyła oczy. Była już pod ziemią. Odwróciła się do tyłu, ale przez ciemność nie było widać nikogo.
- Basia! I jak?! - zapytała Kinga.
-Jesteś tam?! Nie widzimy cię!
- Tak, jestem! Wszystko w porządku! Pójdę się rozejrzeć! - dziewczyna objęła swym wzrokiem cały parking. Była zaniedbany i ciemny. Ulica nieco popękana, a w niektórych miejscach żarówki nie świeciły, lecz nie było tak źle. Basia zrobiła nie pewnie kilka kroków na przód. Po chwili przebiegł jej między nogami czarny kot. Przestraszona krzyknęła. Widząc, że to tylko kot odetchnęła z ulgą. Zobaczyła,że kot pobiegł w najciemniejsze miejsce. Zniknął za metalowym ogrodzeniem. Zainteresowana, ale i nieco przestraszona poszła za kotem by sprawdzić co te tajemnicze miejsce skrywa. Podeszła do ogrodzenia i przeszła przez urwaną dziurę na dole. Prześlizgnęła się dołem i weszła w głąb ciemności. Nagle poczuła okropny odór stęchlizny. Zobaczyła stertę kartonów i potarganych ubrań które oświetlała jednie jedna żarówka, która migotała. Na ścianie zobaczyła namalowany, czerwony pentagram. Smród był nie do zniesienia. W pewnej chwili zobaczyła tego samego, czarnego kota, który coś wygrzebywał spod kartonu. Dziewczyna zatykając nos i usta podeszła w to miejsce i podniosła karton do góry. W tym momencie zaniemówiła. Zobaczyła zakrwawioną, męską rękę z tym samym wisiorkiem, którą miał Sunggyu. Przerażona zaczęła się cofać i przewróciła się na brudną podłogę. Patrzyła się na tą stertę kartonów i przeróżnych materiałów wiedząc, że pod nimi leży martwy, rozkładający się Sunggyu. Po chwili smród stęchlizny i rozkładającego się mięsa zmienił się w słodki, przyjemny zapach wanilii.
- Basia - usłyszała męski szept znikąd - Nie powinno cię tutaj być - usłyszała wyraźnie za swoimi plecami. Przerażona odwróciła się i zobaczyła stojącego za nią w ciemności mężczyznę z zakrwawioną ręką z której kapała jeszcze krew. Odwróciła głowę z powrotem na rękę za sobą której już tam nie było. Zaczęła krzyczeć po czym straciła przytomność.
Ostre światła rażące w oczy, białe ściany jak z horroru, metolowe łóżko od którego bolą mięśnie. Te ciche pikanie urządzeń i kapiąca woda w zepsutym kranie. Tak, jestem w szpitalu. Znowu. W tym samym pokoju, leżąc na tym samym starym łóżku. Jest lepiej niż ostatnim razem, kiedy tutaj trafiłam. Krew, siniaki, bandaże...Kto by pomyślał, że trafię tutaj kolejny raz przez tą samą osobę? Nie obwiniam tej osoby... bo niczego nie żałuje. Ludzie mają rację. Korea Południowa potrafi zmienić życie człowieka na zawsze.
Minęło już sporo czasu od tamtej chwili w tamtym przerażającym parkingu. A tak właściwie minął już okrągły rok. Tym razem kiedy przechodzę obok tamtego miejsca widzę już odnowiony parking z którego wyjeżdżają samochody. Kinga i Baro wzięli ślub.Był naprawdę piękny. Pełno czerwonych róż i białych świec. Kinga wyglądała wtedy ślicznie w tej białej, ślubnej sukni. I ten piękny moment, kiedy ksiądz powiedział "Możesz już pocałować pannę młodą", Baro odchylił biały, koronkowy welon z jej twarzy i pocałował ją. Miesiąc miodowy spędzili na wyspie Jeju i kupili duży,bogaty dom za miastem, a Kinga poszła na studia. Zuza urodziła zdrowego syna. Zaczęła rodzić w pobliskim parku. Gdy rodziła w szpitalu Woohyun był przy niej na sali porodowej. Z bólu wyzywała go i wykecała rękę. Gdy maluch już wychodził na świat Woohyun zemdlał. Kupili sobie świetny apartament w centrum Seulu z pięknym widokiem na miasto. A co u mnie? Wyprowadziłam się i wynajęłam sobie pokój u pewnej starej kobiety za miastem. Wciąż pracuję u ojca Kingi i będę właśnie kończyła szkołę. Od tamtego wydarzenia przestałam mieć koszmary, a Sunggyu już więcej do mnie nie przyszedł. Pogodziłam się z tym i przestałam nawet otwierać mu okno w nocy. Postanowiłam,że zacznę wszystko od nowa. Po liceum pójdę na studia i podejmę inną pracę.Pomimo, że minął już rok wciąż pamiętam słowa Sunggyu. Pamiętam, jak mówił, że kocha mnie i nie ważne co by się stało wróci po mnie. W końcu obiecał mi, że będziemy razem...
na zawsze.
Nadszedł grudzień. Na dworze robiło się coraz zimniej,a całe miasto przykrył biały, gruby śnieg. Pewnego zimowego wieczoru Basia kończyła pracę. Ubrała się ciepło, pożegnała z wszystkimi i wyszła z budynku tylnymi drzwiami. Tego wieczoru było wyjątkowo przyjemnie. Nie wiał zimny wiatr. Jedynie padał powoli biały śnieg. Idąc w stronę przystanku Basia poczuła coś czego wcześniej nie czuła. Zapach, który zniknął z jej życia. Słodki zapach który utworzył się znikąd na środku zimowej ulicy. Był to słodki, intensywny zapach wanilii. Usłyszała jak ktoś za nią stoi. Zatrzymała się i z radością zaciągnęła się cudnym zapachem. Nie odwracając się jedynie rzekła:
- Wróciłeś... tak jak obiecałeś - uśmiechnięta odwróciła głowę do tyłu po czym zniknęła bez śladu.Już na zawsze.
***************
Jak się podoba?
Wybaczcie, ale nie było mnie w weekend w domu w dodatku babcia zabrała mi laptopa i nie miałam jak pisać.Więc jest małe opóźnienie. Jutro oczekujcie "Dziewczynę Gangstera".
To już koniec? Trochę szkoda, lubiłam to opowiadanie :) Fajnie, ze dziewczynom w życiu się udało, a co do Basi to czy umarła? Ogółem dużo weny do kolejnych opowiadań :)
OdpowiedzUsuńOjejej już koniec? :c bardzo podoba mi się zakończenie, jest takie tajemnicze i każdy może sobie je dokończyć na własny sposób :>
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNapisz coś jeszcze o infinite. :c
OdpowiedzUsuńSuper Ci wyszło. :3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWoow~ To było świetne! Tyle "wrażeń" xD Napisz coś jeszcze o Infinite... ;) :D~
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.. ;) ^^
WOW super opowiadanie wciągnęłam się w nie w 100%. Świetne zakończenie,zwykle nie lubię takich z nieznaną końcówką, ale w tym przypadku inne by nie pasowało. Jesteś naprawdę świetna w tym co robisz!!! Chciałabym kiedyś móc przeczytać coś o iKON albo Seventeen... ale pomijając moje zachcianki - życzę DUUUŻO weny :*
OdpowiedzUsuń